NIEWOLA CDA - ciąg dalszy
W poprzednim numerze @t przeczytałem art zatytułowany ,,Niewola
CDA" autorstwa Daniela Wójcika. Tekst dotyczył papierowych
czasopism: tych dzisiejszych, dawnych i tych, których byt
jest poważnie zagrożony. Był ripostą na artykuł Elroy'a, który
miesiąc wcześniej obwiniał CDA za to, że wyparł z rynku pism
czasopisma takie, jak Reset i Gambler.
Moje stanowisko w tej sprawie jest na korzyść Elroy'a. Uważam,
że Gambler (nie wiem jak Reset - nigdy bowiem go nie czytałem)
stał na o wiele wyższym poziomie niż obecnie CD-Action. Dlaczego
więc upadł? Dlaczego większość młodych graczy kupowała CDA?
Odpowiedzi mogę się jedynie domyślać.
W texcie Daniela padł między innymi argument, że recenzje
publikowane w CDA są na wysokim poziomie. Nie mogę się z tym
zgodzić. Rozumiem osoby, dla których CDA było pierwszym pismem
tego typu. Recenzje były długie, na temat, obdarzone często
ogromnymi pokładami humoru. To jednak nie wystarcza. Prawdziwa
recenzja powinna doskonale wykazywać odczucia autora i jego
nastawienie, jako osoby, która spędziła nad grą kilka ładnych
godzin. W CDA tego mi właśnie zabrakło. Po przeczytaniu takiej
recenzji, często nie wiedziałem, jakie reakcje gra wywołała
u autora. Na to naprowadzała mnie jedynie ocena końcowa a
to z pewnością za mało (ciekaw jestem ile osób posądzi mnie
w tym miejscu o IQ poniżej 60 ;). Gambler pod tym względem
królował. Redakcja składała się głównie z dziennikarzy, osób
tkwiących w temacie od dość dawna. Powodowało to, że artykuły
czytało się nie tylko miło, lekko i przyjemnie. One aż emanowały
PROFESJONALIZMEM. Widać było, że osoby z redakcji nie były
pierwszymi lepszymi zapaleńcami, którzy uważają, że jak przejdą
całego Quake I i II, to już mogą pisać dla całej Polski.
I tu dochodzimy do kolejnej bardzo ważnej sprawy. Osoby prowadzące
Gamblera były, co tu ukrywać, dojrzałe. Nie miały szczeniackiego
podejścia do gier. Odbijało się to na poziomie humoru redakcji;
może nie tyle, że był mniej śmieszny, ale na pewno bardziej
dorosły. Wystarczy porównać listy, jakie przychodziły do obu
redakcji. W Action Redaction z CDA teksty są bardzo dziecinne,
traktujące zwykle o niepoważnych sprawach a w odpowiedziach
duet Smg i Mr Jedi najczęściej wyśmiewał czytelników lub dawał
odpowiedzi nie na temat. Reakcje Redakcji z Gamblera dominowały
w poważne teksty, często kontrowersyjne, ocierające się o
politykę (aj, to jedyne mi się wtedy nie podobało). Każdy
był traktowany poważnie, mimo iż zdanie redakcji nie zawsze
zgadzało sie ze zdaniem jakiegoś czytelnika.
Daniel napisał, że CDA uzyskało tak wysoką pozycję na rynku
pism, ponieważ udało mu się stworzyć odpowiednio mocną więź
z czytelnikami. Fakt, więź została stworzona - nie to jednak
było przyczyną tak ogromnej popularności magazynu. W Gamblerze
również znajdowały się kąciki tematyczne (i to o wiele więcej
niż w CDA), które znakomicie wywiązywały się z roli, którą
nadmienił Daniel. Jednak sedno dotyczy, moim zdaniem, czegoś
innego - tego tzw.
luzu. Luzu, na temat którego tak ciepło się wypowiadałeś.
I w tym muszę przyznać Ci rację. To właśnie ten luz, ten "zdziczały"
(chyba się nie obrazicie za określenie) humor z ogromnym magnetyzmem
przyciągał kolejnych wiernych czytelników. Gamblerowi często
zarzucana była sztywność - głównie przez młodszych. I nagle
pojawia się CD-Action. Luzackie czasopismo poświęcone tematyce
komputerowej a w szczególności grom. I tak jak napisałeś,
Daniel - czytelnik zaczyna widzieć, że jego czasopismo siedzi
w miejscu. Dlaczego więc ja mam stać razem z nim? Lepiej zaciągnąć
się na kuter opływającej mlekiem i miodem konkurencji.
Reakcją łańcuchową dochodzimy do sedna sprawy: wiek czytelników.
O ile CDA czytała w sporej większości młodzież, tak w Gamblerze
pokaźny udział miały osoby dorosłe. Owszem, większość czytelników
nadal była nastolatkami, ale teksty wyraźnie były pisane pod
osoby dojrzałe. I w tym leży, moim zdaniem, przyczyna upadku
Gamblera. W ośrodku wiekowym, do którego trafiała redakcja.
Dużo więcej jest młodych ludzi, którzy podążają za nowością
i, jakby tak literacko to ująć, nowym błyskiem w ciemności.
Odnosząc się jednak do porównania, zamieszczonego kiedyś w
liście do Gamblera: CDA jest jak odpustowe świecidełko - im
dłużej się mu przyglądasz, tym lepiej widzisz jakie to badziewie
(cytat z pamięci, więc pewnie niedokładny - autora przepraszam).
Ostro? Może i za ostro, trudno. Wszystko spowodowane ogromnymi
pokładami rosnącej frustracji.
Pod koniec chciałbym napisać, że moja odpowiedź była sprawą
honoru. Głupota, ktoś może pomyśli. Uważam jednak, że w życiu
każdego człowieka jest coś, czego należy bronić jak niepodległości.
W moim przypadku niepodległość stanowi Gambler.
Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim ówczesnym
redaktorom załogi Gamblera. Bo to on, jak nikt inny ukształtował
mój charakter i za to jestem mu wdzięczny. Jeszcze raz ciepłe
i szczere: dziękuję. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście.
Paweł Palicki
P.S. Po ponownym przeczytaniu wszystkiego doszedłem do wniosku,
że ktoś pewnie weźmie mnie za jakiegoś chorego fanatyka. Zastrzegam
więc: według testu, jaki sobie przeprowadziłem sobie w jednym
z kobiecych pism, rozwijam się normalnie i prawidłowo:). Tak
czy owak, dziękuję za poświęconą uwagę.