Budżet ponad wszystko
Poniżej chcę opisać wzmacniacz firmy KODA model AV1300. Firma
ta, znana głównie z nieprzebranej ilości kolumn głośnikowych,
postanowiła zaatakować rynek wzmacniaczy audio. Jest to konstrukcja
ciekawa z tego względu, że kosztuje 499zł ! Spotkałem się
z tym urządzeniem w jednym z warszawskich sklepów.
Pierwsze spotkanie wywołuje mieszane uczucia. Przednia ścianka
wykonana jest z plastiku. Reszta obudowy - stalowe blachy.
Regulatory to minimum w tego typu konstrukcjach: głośność,
wysokie, niskie tony, balans i... echo. Koda wyposażono w
dwa niezależne wejścia mikrofonowe każde z regulacją czułości.
Gałki zostały wykonane z plastiku. Największe z pokręteł wyposażono
w diodę będącą jedynym (prócz głośników) sygnalizatorem pracy
wzmacniacza. Trochę mniejsza gałka odpowiedzialna jest za
wybór jednego z czterech źródeł sygnału.
Tył zaskakuje przynajmniej równie tak bardzo, jak przód. Nie
znajdziemy tu altusopodobnych, sprężynowych zacisków głośnikowych
tylko porządne przykręcane zaciski. Co prawda, z zewnątrz
plastikowe, lecz w środku całkowicie metalowe. Nie ma więc
mowy o "utracie gwintu". Obudowa zacisku ułatwia
przymocowanie grubego przewodu.
Niespodzianką jest to, że obok mamy trzy dodatkowe gniazda
głośnikowe. Są to, niestety, tandetne plastiki. Dwa z nich
oznaczone są jako REAR, a jedno CENTER. Widzę ten błysk w
Waszych oczach, lecz AV1300 dysponuje tylko końcówką mocy
stereo a dodatkowe przyłącza to zdublowanie gniazd głównych.
W przypadku wykorzystania wszystkich przyłączy, kolumny powinny
mieć oporność minimum 8 omów (normalnie 4 omy przy wykorzystaniu
jedynie przyłączy głównych). Na tylnej ściance znajdują się
także 4 komplety gniazd chinch i przewód sieciowy.
Następnym punktem oględzin jest zajrzenie do środka. Producent
podaje 80 W mocy maksymalnej. Jak się zaraz przekonamy, rzeczywistość
nie jest aż tak różowa. Górna pokrywa odchodzi bez problemu
po wykręceniu kilku śrub. Wnętrze nie wygląda za ciekawie.
Transformator wygląda porządnie. Toroid ma moc tylko 66 W.
Kondensatory w zasilaczu również nie mają imponujących wielkości
(2x3300uF). Rolę końcówki mocy spełnia układ LM1876 wraz z
elementami towarzyszącymi. Te elementy pozwalają na uzyskanie
maksymalnie mocy 20W (8 omów) lub 30W (4 omy). We wnętrzu
panuje porządek a spora ilość miejsca zachęca do eksperymentów.
Teraz jedna z najważniejszych rzeczy: brzmienie. Wzmacniacz
podłączyłem do DENONA DCD-735 i monitorów wykonanych na przetwornikach
Tonsila. To, co usłyszałem, brzmiało poprawnie. Co najważniejsze:
dźwięk nie był męczący. Po eksperymentach z regulacją barwy
można znaleźć swoje własne brzmienie. Jedyną wadą tego wzmacniacza
jest mała moc, no, może jestem trochę wyczulony na tym punkcie:
na co dzień korzystam z 5x mocniejszego urządzenia.
W ogólnym rozrachunku KODA AV1300 jest sprzętem godnym polecenia.
Głównie ze względu na cenę a wcale nie gra gorzej niż budżetowe
Pioneery czy SONY. Można się przyczepić do kilku rzeczy, lecz
współczynnik cena/jakość przebija wszystko.
Michał
Thnd@wp.pl