działy

  Redakcyjne
  News
  Software
  Hardware
  Internet
  Webmastering
  Linux
  Programowanie
  Elektronika
  Gry
  Magazyn
  Grafika
  Telefonia
  Dźwięk
  Humor
 

Partnerzy

Kliknij na link by
zobaczyć opis:
 

  World Warez Archive
  Q119
  Lomsel
  Emu Struś
  X-zin
  Comp.w.pl
  Osama
  SiteQl

@t-online

 Dostępne po połączeniu z Internetem:

  Archiwa
  Download
  Dodaj stronę
  Forum @t
  Ogłoszenia
  Bramka SMS
  Grupa dyskusyjna

 

Sponsorzy

Sponsorem nagród jest:

 

 
 

Budżet ponad wszystko


Poniżej chcę opisać wzmacniacz firmy KODA model AV1300. Firma ta, znana głównie z nieprzebranej ilości kolumn głośnikowych, postanowiła zaatakować rynek wzmacniaczy audio. Jest to konstrukcja ciekawa z tego względu, że kosztuje 499zł ! Spotkałem się z tym urządzeniem w jednym z warszawskich sklepów.
Pierwsze spotkanie wywołuje mieszane uczucia. Przednia ścianka wykonana jest z plastiku. Reszta obudowy - stalowe blachy. Regulatory to minimum w tego typu konstrukcjach: głośność, wysokie, niskie tony, balans i... echo. Koda wyposażono w dwa niezależne wejścia mikrofonowe każde z regulacją czułości. Gałki zostały wykonane z plastiku. Największe z pokręteł wyposażono w diodę będącą jedynym (prócz głośników) sygnalizatorem pracy wzmacniacza. Trochę mniejsza gałka odpowiedzialna jest za wybór jednego z czterech źródeł sygnału.
Tył zaskakuje przynajmniej równie tak bardzo, jak przód. Nie znajdziemy tu altusopodobnych, sprężynowych zacisków głośnikowych tylko porządne przykręcane zaciski. Co prawda, z zewnątrz plastikowe, lecz w środku całkowicie metalowe. Nie ma więc mowy o "utracie gwintu". Obudowa zacisku ułatwia przymocowanie grubego przewodu.
Niespodzianką jest to, że obok mamy trzy dodatkowe gniazda głośnikowe. Są to, niestety, tandetne plastiki. Dwa z nich oznaczone są jako REAR, a jedno CENTER. Widzę ten błysk w Waszych oczach, lecz AV1300 dysponuje tylko końcówką mocy stereo a dodatkowe przyłącza to zdublowanie gniazd głównych. W przypadku wykorzystania wszystkich przyłączy, kolumny powinny mieć oporność minimum 8 omów (normalnie 4 omy przy wykorzystaniu jedynie przyłączy głównych). Na tylnej ściance znajdują się także 4 komplety gniazd chinch i przewód sieciowy.
Następnym punktem oględzin jest zajrzenie do środka. Producent podaje 80 W mocy maksymalnej. Jak się zaraz przekonamy, rzeczywistość nie jest aż tak różowa. Górna pokrywa odchodzi bez problemu po wykręceniu kilku śrub. Wnętrze nie wygląda za ciekawie. Transformator wygląda porządnie. Toroid ma moc tylko 66 W. Kondensatory w zasilaczu również nie mają imponujących wielkości (2x3300uF). Rolę końcówki mocy spełnia układ LM1876 wraz z elementami towarzyszącymi. Te elementy pozwalają na uzyskanie maksymalnie mocy 20W (8 omów) lub 30W (4 omy). We wnętrzu panuje porządek a spora ilość miejsca zachęca do eksperymentów.
Teraz jedna z najważniejszych rzeczy: brzmienie. Wzmacniacz podłączyłem do DENONA DCD-735 i monitorów wykonanych na przetwornikach Tonsila. To, co usłyszałem, brzmiało poprawnie. Co najważniejsze: dźwięk nie był męczący. Po eksperymentach z regulacją barwy można znaleźć swoje własne brzmienie. Jedyną wadą tego wzmacniacza jest mała moc, no, może jestem trochę wyczulony na tym punkcie: na co dzień korzystam z 5x mocniejszego urządzenia.
W ogólnym rozrachunku KODA AV1300 jest sprzętem godnym polecenia. Głównie ze względu na cenę a wcale nie gra gorzej niż budżetowe Pioneery czy SONY. Można się przyczepić do kilku rzeczy, lecz współczynnik cena/jakość przebija wszystko.

Michał
Thnd@wp.pl