Co mają robić nasi politycy z lewej i "prawej" strony sceny politycznej? A najlepiej niech się wezmą do roboty! Niech wprowadzą mechanizmy pozwalające ludziom godnie żyć, rozwijać się i pracować. Ludziom trzeba dać wędkę, a nie rybę!
Wakacje, które powoli dobiegają końca, upłynęły pod znakiem wizyty w Polsce Papieża Jana Pawła II. I muszę przyznać, że trudno jest opisywać to wszystko, co się działo w Krakowie i okolicy. Nie chodzi nawet o te witające Papieża tłumy, ale o to drgnienie serca i łzy w oczach na Jego widok.
Nawet nasz Naczelny w trochę kontrowersyjnym felietonie "Papa w Kraku" zastanawia się: "Spoglądam na tłumy gromadzące się na długie godziny przed przybyciem JPII. Zadaję sobie proste pytanie - dlaczego tak jest? Dlaczego tak się dzieje, że ów człowiek ściąga takie masy?"
Niestety nie dostajemy odpowiedzi na to pytanie, a co więcej - jesteśmy straszeni wizją apokaliptycznej tragedii. Zastanawiam się też czy ta tragedia będzie dotyczyła tłumów, które pojawiły się na przykład na krakowskich Błoniach czy tylko Papieża, jako "wilka w owczej skórze".
Nie wiem i podejrzewam, że Naczelny też nie wie na 100% jak to będzie przy Sądzie Ostatecznym. (Na marginesie: zgadzam się z Naczelnym - wprowadzanie prohibicji przed przyjazdem Papieża, gdy Papież był jeszcze w Castel Gandolfo, było chyba przesadą).
Bo czy Miłosierdzie Boże, które było motywem przewodnim pielgrzymki wyklucza sprawiedliwość? Moim zdaniem - nie! Czy Papież stwierdził nagle, że Pan Bóg przestał być sprawiedliwy? Moim zdaniem, też nie! Według mnie powinniśmy liczyć na Miłosierdzie Boże, bo - mówiąc w skrócie - robiąc takie rzeczy, jakie robimy na tym świecie, tylko w Miłosierdziu Bożym możemy mieć nadzieję na szczęście wieczne! I okazywanie miłosierdzia, miłości naszym bliźnim, do czego przez Papieża jesteśmy nieustannie zachęcani, może być naszą "kartą przetargową". "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" /Mt. 5,7/
Inną sprawą jest, czy ten czasami wrzeszczący, piszczący i rozkrzyczany jak na koncercie rockowym tłum (może nie cały, ale w sporej części) pamięta o tym, chce tego słuchać i co więcej - wypełniać? Mam nadzieję, że tak, ale jak będzie, zobaczymy - "poznacie ich po ich owocach".
I myślę, że jest to jeden z głównych powodów, dla których ludzie, również niekatolicy chcą być tam gdzie Papież. Chcą od niego słyszeć jak żyć, żeby było nam dobrze. Jak żyć, żeby się rozwijać. I ludzie mu wierzą! Bo jeżeli Papież mówi "tak", to znaczy to "tak", a nie "być może w zależności od sytuacji i sondaży przedwyborczych".
I trzeba przyznać, że Papież troszkę pokrzyżował plany naszym rządzącym. Praktycznie nie powiedział nic na temat naszej integracji z Unią Europejską. Oczywiście media przytoczyły Jego słowa z Balic, że "ma nadzieję, że Polska znajdzie właściwe miejsce we Wspólnotach Europejskich" ale równie chętnie przytaczały niejako papieski nakaz, aby Polska w tych Wspólnotach nie zatraciła swojej godności i tożsamości.
Cóż mają w takiej sytuacji robić nasi politycy z lewej i "prawej" strony naszej sceny politycznej, skoro pielgrzymki Papieża nie uda się wykorzystać w materiałach popierających nasze wejście do UE? A najlepiej niech się wezmą do roboty!
Niech wprowadzą mechanizmy pozwalające ludziom godnie żyć, rozwijać się i pracować. I wcale nie mówię o jakieś tajemnej "trzeciej drodze" pomiędzy socjalizmem a kapitalizmem. I wcale nie mówię o równym, socjalistycznym dzieleniu biedy. I wcale nie mówię o zatrudnianiu ludzi bez względu na sytuację ekonomiczną danego przedsiębiorstwa (a pojawiły się głosy, że wołanie Papieża o likwidację bezrobocia było właśnie zachętą do tego typu działań). Ludziom trzeba dać wędkę, a nie rybę! Najpierw gospodarka, poprawa bytu społeczeństwa, a kwestia integracji z UE sama się rozwiąże.
Ale jak politycy mają to wprowadzać w życie, skoro przed nami kolejne wybory samorządowe i znowu trzeba ludziom "coś obiecać"? Strasznie ubawiło mnie całe "zamieszanie" wokół ogłaszania terminu wyborów przez Premiera L. Millera. Zastanawiał się długo i zastanawiał, żeby akurat o 19:30 ogłosić swoją decyzję. Czy te dodatkowe kilka minut na wizji będzie mieć przełożenie na dodatkowe punkty wyborcze?
Wątpię - zwłaszcza, że wzrost PKB w naszym kraju jest na poziomie 0,7 procenta (niektórzy mówią, że - ho, ho - będzie nawet 1%), a sympatie wyborcze są praktycznie tożsame z zasobnością portfela wyborców. Jeżeli będzie dobrze, to będą głosy. Jeżeli nie, to zobaczymy...
Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, jak się musi czuć Premier Miller? Tyle razy spotykał się ostatnio z Papieżem i na pewno ma świadomość, że za 15 lat o Millerze nie będzie nikt pamiętał. A o Papieżu tak. To chociaż teraz warto wrócić na ekrany TVP i łamy prasy...
Co i tak jest wyczynem małym w porównaniu z działaniem Pana Posła Leppera. Dzięki niemu w Niemczech powstanie niemiecka Samoobrona, która wg jego słów też będzie blokować drogi, zajmować urzędy itp. itd. Czego to ludzie nie wymyślą, żeby tylko zaistnieć przed wyborami w mediach?! Czego?
I tak słucham i czytam to wszystko co robią nasi politycy i zaczynam się zastanawiać czy powrót z tegorocznych wakacji, które spędziłem w ciszy i spokoju na Mazurach był dobrym pomysłem?