Nieznany mi autor wyznał kiedyś, że ma zamiar przenieść się do Szwajcarii: "zawsze marzyłem o kraju, w którym góry są wyższe od podatków".
Trudno powiedzieć, aby Tatry były takie znowu zupełnie nizinne, jednak na pewno nie spełniają kryterium postawionego przez wspomnianego autora. Podatki są w Polsce bardzo wysokie i w dodatku skomplikowane.
Niestety, jak mówi jedno z praw Murphy'ego, nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej. Po podwyżce podatków zafundowanej przez ministra Belkę czas na nową podwyżkę w postaci winiet drogowych. Cały zabieg jest pewnego rodzaju loterią, podobną do tej, gdy np. płacimy za dom, który jeszcze nie został wybudowany. Za dom, pod który nie położono jeszcze fundamentów.
Kierowcy samochodów osobowych będą płacili za przejazd drogami międzynarodowymi, ekspresowymi i autostradami 180 zł rocznie. W Polsce jest to 5 tys. km dróg. Kierowcy ciężarówek ponad 2.000 zł. To duży wydatek biorąc pod uwagę fakt, że wykupienie winiety nie zwolni z opłat za przejazd autostradą. Trzeba zatem będzie płacić podwójnie za przejazd tą samą drogą.
Prawdę mówiąc, to za przejazd pozostałymi drogami także będziemy płacić podwójnie. Pierwszy raz gdy płacimy podatek akcyzowy i drugi raz gdy płacimy podatek winietowy. A kary za uchylenie się od kupienia winietki nasz ustawodawca przewiduje surowe. Od 500 do 1.000 zł.
Jak by na to nie patrzeć, będzie to podwójne opodatkowanie. Problem w tym, że stan dróg jest fatalny i niewiele się zmienia. Autostrad nikt nie buduje. To tak, jakby za nasz przykładowy dom firma pobrała pieniądze, ale zanim przystąpiła do budowy stwierdziła, że dostała jeszcze za mało pieniędzy. I jeśli my zapłacimy drugi raz, to ta firma może zacznie stawiać cegły.
U naszych południowych sąsiadów drogi są zdecydowanie lepsze. A tam płaci się 34 - 100 zł (Słowacja) i 104 zł (Czechy). Łatwo przewidzieć, że tak jak wysokie i pokręcone podatki odstraszają potencjalnych inwestorów od robienia interesów w Polsce, tak samo winiety będą zniechęcać do korzystania z dróg publicznych i efekt może być ten sam.
Słowem nasz ustawodawca w różny sposób, acz konsekwentnie odstrasza wszystkich tych, którzy nie chcą być klientami państwa, którzy chcą coś robić, jakoś działać. Trzeba mieć nadzieję, że społeczeństwo ma tego świadomość. I że da to do zrozumienia politykom podczas zbliżających się wyborów samorządowych. Najlepiej siedzieć w domu i nic nie robić. A nie daj Boże kupić samochód.
Jak stać cię na taki luksus, to stać cię na wszystkie obowiązkowe ubezpieczenia, na wysoką akcyzę w paliwie i wreszcie na najnowszy wynalazek - winietę drogową. Centrum im. Adama Smitha skrytykowało pomysł uważając podatki celowe jako złe w ogóle. Nie powinno być tak, żeby z podatków na książki i zeszyty finansować edukację, a z podatków - winiet budować autostrady.
Najlepsze jest w tym wszystkim - o czym już wspomniałem - że cała zabawa jest pewnego rodzaju loterią. Może się bowiem okazać, że będzie tak jak z kupnem samolotów wielozadaniowych dla naszego wojska. Że będą później i będzie ich mniej.
Chyba wybiorę się na wakacje w Himalaje.