Illusion - 4 Bolilol Tour Wookash
Po wielkich sukcesach poprzednich płyt Illusionu, oraz po wyrobieniu sobie na rynku muzycznym dobrej i nienaruszalnej pozycji nadszedł dla gdańskiej czwórki czas na wydanie płyty koncertowej. A koncerty, to jest to, co Illusionowi wychodziło najlepiej! Longplay "Illusion 4 Bolilol Tour" został zmontowany z fragmentów koncertów, które odbyły się w maju i czerwcu 1996 roku, a wydany został już w październiku tego samego roku. Lipa & co. dawali z siebie wtedy wszystko. Ich koncerty niosły z sobą niewyobrażalną dawkę poweru i humoru. Tak, na koncertach Lipy panował luz i zajebisty klimat! Niestety wiem to tylko z opowiadań (no i z płyty) ;((( Sam na ich koncercie nigdy nie byłem, i już nie będę ;((( Bowiem 14 listopada 1999 roku w gdańskim klubie "Kwadratowa" odbył się ostatni, pożegnalny koncert zespołu. Ja jednak skupię się na "Bolilolu". Na tę płytę trafiły jedynie najlepsze kawałki, dojrzewające w pełnym słońcu, bez konserwantów i sztucznych barwników. Po prostu: bielsze nie będzie aż chce się żyć ;))
Listę utworów rozpoczyna (tuż po krótkim intrze, very klimatycznym zresztą) Nóż. Standard w tradycyjnym wykonaniu, opatrzony pod koniec charyzmatyczną pochwałą dla publiki ;))) Drugi jest Fame. Utwór pochodzący z pierwszej płyty Illusionu, czadowy! Wykonanie nie różni się dla mnie niczym od tego, które znam z płyty. Wiadomo, oczekiwałem jakiejś zaskakującej aranżacji, a tu nic z tego. Kolejnym utworem jest "W słomę rąk". Dobry jak zwykle, z fajną solówką. Zaraz po nim, następuje "piosenka frywolna" ;))) czyli B.T.S. Lekko kontrowersyjny tekst jest tym co lubię najbardziej. Ponad cztery minuty później z głośników wydobywają się pierwsze takty wspaniałej ballady pt. Big Black Hole. Lipa twierdzi, że traktuje ona o samotności, ale prawdę powiedziawszy, nigdy nie interesował mnie temat tego utworu. Zawsze wsłuchiwałem się w te wspaniałe, agresywne i szarpane dźwięki gitar. Kolejne trzy to: Nikt, To co ma nadjeść i Vendetta. Wszystkie trzy wykonane niezwykle poprawnie i z odpowiednim feelingiem. Numer dziesięć to kawałek o tajemniczo brzmiącym tytule: "140". Mimo, że wielokrotnie wsłuchiwałem się w jego tekst, nigdy nie doszedłem do tego, w jakim języku jest on śpiewany ;))) Jego treść również pozostaje dla mnie zagadką (może już czas ściągnąć teksty z netu??) {chodziły plotki że to węgierski - przyp. korekty}. Ciekawym akcentem jest awaria mikrofonu, opatrzona zajebistym komentarzem Lipy. Reszta z szesnastu kawałków na Bolilolu jest utrzymana w takim samym klimacie. Są to po prostu najlepsze twory Illusionu. Konkretnie są to: "Keff", "Kły", "Wojtek", "Don't Creep", "Na Luzie" oraz "Tylko". Kolejny raz chciałbym wrócić do atmosfery panującej na koncertach Illusionu. Pełne humoru wstawki Lipy i jego kumpli potrafią każdego powalić na kolana! Na przykład tekst na końcu Kłów, w którym to Lipa ustosunkowuje się do złodziei samochodów lub jego reakcja na awarię mikrofonu podczas "140". Płytę polecam wszystkim, którzy znają poczynania gdańskiej czwórki lub interesują się obecną twórczością Lipnickiego. Płyta bowiem po części oddaje luzacki klimat koncertów Illusionu (tak twierdzi mój kumpel który widział ich w akcji), a to już niebywały sukces!
Wookash poczta: lukaszw@inetia.pl http://www.danger.z.pl
|