Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
- Redakcyjne
- Strefa NN
- Net
- Teksty poważne
- Polemiki
- Dzikie Myśli
- Meritum
- Filozofia
- Książki
- Poezja
- Opowiadania
- Teksty zabawne
- Grafika
- Komputery
- nn_film NO. 13
- Muzyka
- WSTĘPNIAK
- Recenzje - Kino
- Recenzje - video
- T.O. - czyli teksty około filmowe

Filmoteka
- WSTĘPNIAK
- Kryteria oceniania
- Recenzje
BezImienny - wersja online!
Poprzedni artykułNastępny artykuł nn_film NO. 13  

T.O. - czyli teksty około filmowe


Jointjames

      Bry dzionek! :)


W dzisiejszym wydaniu tekstów, które zgodnie z zamierzeniami tegoż działu traktują o tematyce filmowej, Poczytać będziecie mogli moje przemyślenia, które zrodziły się po oglądnięciu dwóch filmów. Pierwszym z nich jest okrzyknięty mega hitem (w pewnych kręgach) "Spider-Man" zaś drugim, który zmusił mnie do refleksji, okazał się całkiem świeży "13 duchów", który oglądać można jeszcze na salach kinowych (chociaż obydwa za dosłowną chwilkę premierę mieć będą na DVD i kastach VHS). Tak więc, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do lektury i (ewentualnie;))własnej polemiki...



SPIDER-MAN - czyli o tym co w "piżamie" na pajęczynie wywija...

Jak już pewnie dane Wam było się dowiedzieć (RECENZJE-KINO) jestem zagorzałym fanem komiksów w tym i przygód Petera Parkera, który doczekał się porządnej ekranizacji swych bohaterskich wyczynów. To, co skłoniło mnie do napisania owego tekstu to kilka refleksji po zakończonym seansie na sali kinowej...

Jako, że do samych efektów czy fabuły doczepić się nie doczepię, bo i owszem z zapartym tchem podziwiałem przygody "Pająko Chłopka" na dużym ekranie, tak do braku zgodności scenariusza z oryginałem a i owszem... Peter Parker zagrany został perfekcyjnie - nieśmiały student, który po ugryzieniu przez napromieniowanego pająka przeistacza się w super bohatera, no, może przeistacza się w niego trochę później ale mniejsza o to... ;) To, co "zabolało mnie" w samym filmie to fakt, iż po ugryzieniu przez ww. pająka na opuszkach palców Parkera pojawiają się... Mikroskopijne włoski, które pozwalają mu przyczepiać się do praktycznie każdej powierzchni zarówno tej pionowej jak i poziomej. W komiksie nie było o takim czymś mowy, no ale - tak można było sobie w sumie domówić... Jako, że ten argument jest jeszcze strawny to fakt, iż owy chłopak... Wystrzeliwuje pajęczynę z nadgarstków, którą sam produkuje - jest już tandetną bzdurą!!! Peter był studentem fizyki (czy czegoś w tym stylu, tego już nie pamiętam) i we własnym zakresie wyprodukował urządzenie zakładane na przeguby, które wystrzeliwało ową lepką linę. Owszem, był przypadek gdzie obywało się bez tego wynalazku (gdy Peter zyskał symbiotyczny kostium, który później stworzył jednego z jego największych wrogów Venoma) ale o tym mowy w filmie być nie mogło. To co jeszcze kłuło w oczy to fakt, iż Mary Jane Watson (wielka miłość Petera) miała ojca alkoholika, owszem miała - ale ten nie mieszkał z nią, Mary była współlokatorką swojej Ciotki Anny. Zielony Goblin również nie miał żadnego super kostiumu, produkowanego w celu stworzenia super żołnierza no, ale - to Amerykanom wybaczyć należy... ;))

Podsumowując "Spider-Man" jest świetną pozycją dla osoby, która z komiksami spotykała się sporadycznie... Ja, np.: nie byłem do końca usatysfakcjonowany ekranizacją (stąd i ocena) z powodu braku spójności z faktami zawartymi na kartach komiksu. Szczerze mówiąc... W filmie owym przydałby się jeszcze Venom, jedna z najbardziej przebiegłych i wysublimowanych kreatur z jakimi zmierzył się nasz dzielny "Spider-Chłopaczyna"... Sam Zielony Goblin nie zaspokoił moich wymagań... Zakrzykniecie zaraz - "JJ, ty tumanie! Co się dopieprzyłeś" ale... Taka moja rola, czyż nie? :) Czekam na Wasze opinie na temat tego "mega hitu", może jest więcej takich "przypadków" jak ja... Szczególnie zależy mi na opinii fanów "Spidey-ego", dajcie znak...



QUO VADIS... HORRORZE? - czyli dokąd zmierza gatunek przyprawiający o dreszcze, oraz JJ przedstawia wizję idealnego horroru...

      Każdy gatunek filmowy (tak jak i sam człowiek) w pewnym momencie zaczyna podlegać procesowi ewolucyjnemu, czyli stopniowego rozwijania się. Horror jest jednym z tych gatunków, który osiągnął już chyba końcowe stadium. Skąd owe iście naukowe stwierdzenie?

      Obserwuję tak sobie poczynania owego gatunku od dawien dawna i stwierdzam z przykrością, że autorom kończą się już pomysły na innowacyjne straszenie widza... O co chodzi? Ano ja akurat jestem taką jednostką, która w każdym oglądniętym filmie doszukuje się czegoś nowego, innowacyjnego, co sprawia, że nie czuje, że oglądam taki sam film (ten sam schemat itp.) ale z inną obsadą aktorską. Skończyły się czasy starych filmów o "Draculi", "Teksańska masakra z piłą łańcuchową" nikogo już nie obrzydza (co najwyżej śmieszy), "Krzyk" jakoś nie wywołuje okrzyku strachu a "Łowcy Wampirów" czy "Blade" zaskakują... Broniami jakimi obrońcy dobra posługują się w walce z nadprzyrodzonym złem...

      Refleksje owe naszły mnie po oglądnięciu "13 duchów"... Ot taki sobie horrorek, w którym co najwyżej obrzydzić się można było na widok niektórych duchów... Bo, szczerze mówiąc - kogo z nas NASTRASZĄ efektownie stworzone zjawy szczerzące pożółkłe zębiska? Gdyby tak dołożyć do tego wywołujące klaustrofobię pomieszczenia... Sugestywne dźwięki czy wyskakujące znikąd zjawy? Tutaj wszystko jest wyważone i... Ja po "zjedzeniu" owego dania poczułem, że mój żołądek zapchał się niczym dobrym fast-foodem... Nie miało to żadnych wartości odżywczych - ot, syntetyczna papka o której wnet zapomnę...

      Brakuje mi... Konkretnego horroru, do którego bałbym się wrócić myślami. Swojego czasu takowym był dla mnie "Koszmar z Ulicy Wiązów"... Demoniczny Freddy Cruegger (ale TYLKO w pierwszej odsłonie!!!) sprawił, że bałem się zasnąć a i same sny nie przedstawiały roznegliżowanych lasek - jeno ohydnego potwora o zmasakrowanej twarzy zgrzytającego swoimi brzytwo-palcami. Zasłyszałem ostatnio jakoby powstawał film gdzie, zmierzą się właśnie Freddy Cruegger i... Jason ze sławnego (ciekawe czemu?) "Piątku 13-ego" - dziękuję, postoję...

      Horror poszedł w dziwnym dla mnie kierunku... Albo mamy tak naprawdę mocny thriller gdzie nie wiemy kim jest morderca, albo dostajemy film akcji gdzie krew ostro bryzga po ścianach z ćwiartowanych - za pomocą najnowocześniejszych zdobyczy techniki - bestii. Ja tak dalej nie chcę...

      Za analogię tego, do czego dążę, niech posłuży przykład... Gier komputerowych / konsolowych. "Resident Evil" to seria tytułów gdzie gracz wcielał się w postać jedynego sprawiedliwego, któremu dane było przeżyć piekło... Żądne krwi ożywione zwłoki, zmutowane potwory to niektóre z wrogów, których należało wyeliminować rozwiązując przy tym sporo niezbyt trudnych zagadek. Motywem, który ZABIJAŁ był klimat i to klimat przez duże K. Nieraz i nie dwa kolejne części "Siedliska Zła" sprawiała, że moje biedne serduszko doznawało palpitacji bo w najmniej oczekiwanym momencie pojawiał się żądny moich wnętrzności potwór... Takich gier powstało multum a pobił go tylko jeden tytuł... "Silent Hill". W grze owej wcielamy się w rolę ojca, poszukującego swojej córki, dzieje się tak w wyniku wypadku samochodowego. Nasz bohater budzi się w osnutej mgłą mieścinie w której ani żywej duszy... No, może z wyjątkiem śmiertelnie niebezpiecznych bestii, które wzięły się nie wiadomo skąd. I motyw owy nie jest w sumie niczym specjalnym, ale... Po zapadnięciu zmroku miasto ZMIENIA SIĘ! Chodniki zamieniają się w niestabilną kratę pod którą czai się coś po stokroć gorszego niż największy mutant - nieprzenikniona ciemność... Ciche, wymarłe ulice a ty, przebijasz się przez nie z latarką, która daje słabe światło... Tyle musi ci wystarczyć... Jest ostro. OSTRO? To istna rzeźnia dla psychiki... W późniejszym stadium wędrówki docieramy do starej szkoły, gdzie zdeformowane dzieci czy też rozciągnięte na ścianach okrutnie zmasakrowane zwłoki sprawiają iż... Chcesz iść nadal. Niesamowite co? A co powiecie na... Szpital w takiej samej scenerii? Szalone pomruki... Personel szpitala zamieniony w bezmyślne kreatury, które nadal przypominają ludzi... Klaustrofobia, ciemność, samotność, klimat gore budujący napięcie, całkowity brak muzyki, tylko radio, które gdy ktoś lub COŚ zbliża się do ciebie wydaje cichy, zgrzytliwy dźwięk... Można się przestraszyć, zapewniam...

      TAKIEGO czegoś brakuje mi w filmie... Czegoś ohydnego, co może czaić się za każdym rogiem, ciepłego, stęchłego oddechu na karku... "Czy ja jestem psychicznie chory" pewnie zastanawiacie się teraz? Wiecie co... Ja też się zastanawiam... A póki co, zmykam do piwnicy... Tam jest ciemno... Mam latarkę i siekierę... Heh... ;)

Jointjames
poczta: jointjames@poczta.fm
Poprzedni artykułDo góry!Następny artykuł

Copyright 1999 - 2002 Magazyn internetowy NoName