Recenzje - Kino
13 DUCHÓW - horror USA, reżyseria: Steve Beck, wyst. Embeth Davidtz, Tony Shalhoub, F.Murray Abraham, Shannon Elizabeth
Pewnej ciepłej letniej niedzieli zamiast obijać się albo przygotowywać do egzaminów na studia wybrałem się wraz moją "druga połową" do kina. Na chybił trafił wybraliśmy film pod tytułem 13 Duchów i myślę, że to był bardzo dobry wybór.
Film opowiada historię wdowca i jego dwójki dzieci, którzy dostają w spadku po zmarłym wuju hiper- supernowoczesny dom. Po przyjeździe do domu okazuje się, że wujek miał nietypowe hobby polegające na kolekcjonowaniu i łapaniu duchów a dom jest jedną wielką maszyna, która więzi swoich mieszkańców. W wydostaniu się z domu i rozwiązaniu zagadki domu bohaterom pomogą medium, które współpracowało z właścicielem oraz tajemnicza dziewczyna z pradawną księgą magiczną.
Uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio obejrzałem zrobił na mnie o wiele większe wrażenie niż, Spiderman którego z nudów oglądałem już kilka razy
Film 13 duchów cechuje się świetnym stopniowaniem napięcia, które towarzyszy widzowi w każdej minucie filmu trochę mało jest momentów rozładowujących napięcie nagromadzone w widzu. Muszę przyznać, że już dawno nie oglądałem filmu, który "wcisnąłby" mnie aż tak w fotel i podwyższył poziom adrenaliny we krwi a to za sprawą świetnego klimatu i efektów specjalnych, które dorównują Spidermanowi, 12 duchów, które poznajemy w filmie to najstraszniejsze rzeczy, jakie można zobaczyć tego lata w kinie a "nad opiekuńcza matka i synek" to najwspanialszy duszek, który bynajmniej nie jest przyjacielski tak jak Kacper, jeśli nie wierzycie poświęćcie 13 minut, bo naprawdę warto zobaczyć ten film. Najsilniejszą stroną tego filmu są efekty specjalne, które są po prostu świetne supernowoczesny szklany dom a także duchy robią piorunujące wrażenie a do tego jeszcze ten niepowtarzalny klimat grozy.
Jedyną rysa na tym idealnym obrazku jest scenariusz, który jest trochę zbyt banalny szczególnie, jeśli chodzi o zakończenie, ale jako całość film zasługuje na mocne cztery gwiazdeczki. w.manicki@interia.pl
MEN IN BLACK II - sensacyjny USA, wyst. Will Smith
Takie hasło promuje kontynuacje przygód dwóch agentów specjalnych pracujących dla tajnej amerykańskiej agencji chroniącej biedną bezbronną ziemie przed kosmiczną szumowiną która na ziemi pracuje i wypoczywa.
Agenci od kontroli działalności kosmitów na Ziemi (Will Smith i Tommy Lee Jones) otrzymują zadanie pozbycia się czegoś w rodzaju ośmiornicy przybyłej na naszą planetę w poszukiwaniu magicznej mocy . Obcy stwór wciela się w postać seksownej modelki bielizny i jak na rasową komedię science fiction przystało, sieje spustoszenie, wpychając swoje przeraźliwie długie macki, gdzie się da, głównie do uszu i nosów wystraszonych członków tajnej organizacji, mającej strzec przed tego typu incydentami
Opinie na temat tego z którymi się spotkałem były niestety niepochlebne nie wiem czy ci krytycy lubią tylko ambitne filmy Larsa von Triera czy Dawida Lyncha. Faceci w Czerni 2 niewątpliwie z założenia nie są filmem ambitnym a jego celem jest dostarczenie dobrej rozrywki przez 2 godziny trwania filmu w nudne gorące popołudnie . Cel ten jest zrealizowany w 100% procentach film ten można oglądać kilka razy bo za pierwszym razem trudno dostrzec niektóre triki i efekty specjalne. Myślę że główną zaletą tego jest obsada Tommy Lee Jones i Will Smith tworzą razem wspaniały komediowy duet i potrafią dostarczyć dużo rozrywki
Niewątpliwą zaletą filmu są efekty specjalne którymi film jest po prostu naszpikowany i trudno je wszystkie dostrzec za pierwszym razem i odpowiednio docenić jednak ilość efektów nie przytłacza i nie spycha akcji filmu na drugi plan
Wrażenia wizualne są bardzo pozytywne a śpiewający pies jadący samochodem jest po prostu miodzio i podsumowując ten film nie można dodać nic więcej jak tylko cytat ze Shreka ".... no kamikadze boski wiatr nie ma przebacz" w.manicki@interia.pl
HRABIA MONTE CHRISTO - dramat USA, reżyseria: Kevin Reynolds, wyst. Guy Pearce, James Caviezel, Dagmara Dominczyk
Najnowsza ekranizacja klasycznej powieści Aleksandra Dumas'a pt. Hrabia Monte Christo jest chyba jednym z najlepszym filmów tego roku i w menu kinomaniaka jest to pozycja obowiązkowa.
Akcja Filmu rozpoczyna się w 1812 roku przed ucieczka Napoleona z wyspy Elby, poznajemy bohatera Edmunda Dantesa ,który jest spokojnym i prostolinijnym młodzieńcem, który zamierza ożenić się z piękną Mercedes. Niestety, jego najlepszy przyjaciel Fernand, który pragnie Mercedes dla siebie, składa na niego donos w wyniku tego Edmund trafia do ciężkiego francuskiego więzienia w twierdzy If . Bohater spędza tam 13 ciężkich lat podczas których uczy się życia na nowo i dojrzewa do tego aby po ucieczce dokonać wyrafinowanej zemsty na ludziach którzy doprowadzili do jego uwięzienia. W więzieniu Edmunda poznaje księdza ,który szuka drogi ucieczki z więzienia dzięki niemu Bohater uczy się czytać pisać a także walczyć ksiądz pomaga mu także zrozumieć mechanizm powiązań przez które trafił on do więzienia.
Po ucieczce z więzienia bohater ogarnięty rządzą zemsty przyłącza się do bandy piratów a potem odnajduje skarb ukryty na wyspie Monte Chriso i udaje się do Paryża jako bogaty hrabia aby wcielić w życie plan zemsty który przygotowywał przez wszystkie lata odsiadki w twierdzy If
Film naprawdę robi wrażenie przez dwie godziny dostarcza naprawdę wielu wrażeń i nawet na chwil nie daje odetchnąć i znudzić się tym co dzieje się na ekranie, momentami trzyma bardziej w napięciu niż nie jeden film sensacyjny.
Dodatkowym atutem filmu jest świetna obsada aktorska. W postać Hrabiego wcielił się James Caviezel któremu towarzyszy Guy Parce (Fernand Modnego) i Richard Harris (Abbé Faria).
Zapewne wszystkich ucieszy polski akcent pojawiający się pod piękną postacią Dagmary Domińczyk występującej w roli Mercedes Iguanada , Ja wróżę jej świetlaną przyszłość.
Hrabia Monte Christo to kawałek dobrego kina który spodoba się nawet ludziom którzy z miłością do klasycznych opowieści mają tyle wspólnego co Britney Spears z talentem muzycznym :) w.manicki@interia.pl
WEHIKUŁ CZASU - fantastyczno-naukowy USA, reżyseria: Simon Wells, wyst. Guy Pearce, Jeremy Irons, Yancey Arias, Mark Addy
Gdy oglądam film, który przedstawia wizję przyszłości w tak sugestywny i efektowny sposób jak "Wehikuł czasu", to nie pozostaje mi nic innego jak siedzieć wciśniętym w fotel i z rozdziawioną buzią obserwować dziejącą się na ekranie akcję. To jest właściwie główny, jeżeli nie jedyny, atut tego filmu
"Wehikuł czasu" to opowieść o naukowcu i wynalazcy Alexanderze Hartdegen, który po tragicznej śmierci swojej żony postanawia zbudować wehikuł czasu i cofnąć się aby zmienić przeszłość gdy to mu się nie udaje wyrusza ku przyszłość aby znaleźć odpowiedź na dręczące go pytanie : "a jeśli". Czy znajdzie tą odpowiedź przekonajcie się sami.
Film nakręcony na podstawie książki H.G. Wells'a do arcydzieł kina nie należy a to za sprawą scenariusza. Twórcy nie wykorzystali całego potencjału który drzemał w wehikule czasu co sprawiło że film jest nieciekawy a siedząc w fotelu widz skupia się na efektach specjalnych zamiast na akcji filmu.
Właśnie efekty specjalne są głównym atutem i między innymi dla nich warto obejrzeć ten film. Firma Dreamworks , która zrobiła efekty komputerowe do filmów Shrek i Toy Story, znów stanęła na wysokości zadania w magiczny sposób ukazując w filmie zmianę świata pod wpływem mijającego czasu.
Film nie należy do tych powalających na kolanach da się wyczuć pewnego rodzaju bezpłciowość za mało w nim tego co powinno być największą zaleta filmu gatunku science - fiction czyli science jednak w żadnym wypadku film nie jest nudny ponieważ efekty robią swoje. Bardzo dużą wadą filmu jest to że brakuje tam napięcia i dreszczyku emocji trochę mnie zdziwiło że główny bohater bez emocji podchodził do swojej podróży w czasie być może gdyby w filmie były opowiedziane jego przemyślenia stworzyłoby to większy efekt
Kolejnym elementem bardzo ważnym w każdym filmie jest odrobina humoru której tutaj wyraźnie brakuje a bardzo by się przydała.
Wehikuł czasu to idealny film na gorące sobotnie popołudnie nie przytłacza swoją treścią jak "Krwawa niedziela" i nie robi papki z mózgu jak "Spiderman" po prostu zwykły szary film który warto obejrzeć ze względu na świetne efekty komputerowe i bardzo dobrze dobraną muzykę jak dla mnie to film na mocne trzy i pół gwiazdki w.manicki@interia.pl
SPIDER-MAN - sensacyjny USA, reżyseria: Sam Raimi, wyst. Tobey Maguire, Kirsten Dunst, Willem Dafoe
Od zawsze lubiłem komiksy... :) Pamiętam jak w roku 1990 wybraliśmy się z Kuzynem mym do kiosku co by zakupić jedne z pierwszych egzemplarzy komiksu "Super-Man" za niewielką jak na tamte czasy 9'500 (starych złotych of kozz) sumę. Spotkało się to oczywiście z ostrym protestem Naszych ukochanych Matek, które jednogłośnie stwierdziły, iż "kapa to jakich mało a i niczego nas to oprócz nieuzasadnionej przemocy nauczyć nie może". Ale my z Krzychem wiedzieliśmy swoje... Klepaliśmy więc pieniążki na kolejne zeszyty co by to wraz z niesamowitymi bohaterami zwalczać zło... Zabawa ta trwa do dziś wspomnieć należy a ja wciąż gustuję w komiksach z naciskiem na tytuły lekko oddalające się od utartych schematów (super bohater, który wszystkich zwalcza): "Spawn" genialnej kreski mistrza rysunku Todda McFarlane'a czy niesamowity "Lobo" (preferuję styl Simone'a Bisley'a - zainteresowanych pozdrawiam) i jego nietypowe poczucie humoru oraz system moralny, którego praktycznie brak... A jednak pomimo tego, że wyrósł ze mnie całkiem duży chłopiec a i w główce mej jakby się mądrzej zrobiło (tjaaaa) pozostał mi sentyment do jednego z bohaterów "papierowych opowieści"...
"Spider-Man" różnił się od "Batmana" czy "Supermana", nie wspominając już o "Punisherze". Czym? Był zwykłym, szarym chłopakiem, który pod wpływem ugryzienia przez napromieniowanego pająka i jednej, fatalnej decyzji, przeistoczył się w super bohatera zwalczającego zło w Nowym Yorku. Często spotykał się z problemami jakie często można spotkać w życiu a i... Wydaje mi się do dzisiaj najbardziej... Ludzki!
Wracając do tematu w kinach naszych (niedługo zaś na kasetach VHS i DVD) można nie od dzisiaj już oglądać ekranizację przygód chłopka, który to na pajęczynie powywijać lubi ratując przy tym kilka "lasek". Od razu zaznaczam, iż recenzja owa będzie opisem wrażeń FANA komiksów jak i samego "Człowieka Pająka"... W recenzji owej nie znajdziecie co prawda wytłumaczenia rzeczy, które sprawiły, że robiłem się czerwony ze złości (tzw.: spojlery przeniosłem do działu "Publicystyka" do którego odsyłam raczej osoby, które film owy mają już za sobą, inne mogą dowiedzieć się zbyt wiele a to zepsuć może późniejszą konsumpcję filmu owego) ale sądzę, iż pomimo tego faktu uda mi się powiedzieć co nieco o projekcie "Spider-Man"... Do rzeczy...
Peter Parker był zwykłym sobie studentem, kujonem dodać należy, któremu niezbyt się w życiu poszczęściło...Rodzice opuścili go gdy był jeszcze dzieckiem, wychowany został przez Ciotkę i Wujka, którym się jednak nie przelewało, to jeszcze na dodatek chłopak nie specjalnie zawojować potrafił za wiele w temacie "kobiety"... To znaczy w takiej jednej kochał się od zawsze, ale ta związała się z niejakim Flashem - szkolnym osiłkiem za którym "laski" wzdychały cicho po nocy. ;) Wszystko jednak ma swoje granice i tak pewnego dnia podczas wystawy nowych odmian, genetycznie zmutowanych pająków, Parker ulega wypadkowi, w wyniku którego zdobywa nowe, nadprzyrodzone zdolności... Staje się bardziej zwinny, sprytny, zdobywa umiejętność przyczepiania się do powierzchni (ściany, sufity) a nawet... Potrafi produkować pajęczynę. Wkrótce po jednej z najtragiczniejszych decyzji w swoim życiu staje się "Spider-Manem" siejącym postrach wśród Nowo Yorskich szumowin...
No i co powiedzieć mogę po zakończeniu tej "lektury"? Co do samego scenariusza przyczepić się nie sposób, akcja rozwija się stopniowo by w końcowych scenach zaprzeć widzowi dech w piersiach. Aktorstwo jest bardzo fajne, a dobranie do roli Harry'ego Osborne'a Willema Dafoe'a uważam za swoisty "pomysł Oscara warty". To, co zepsuło mój obraz idealnej ekranizacji to... Brak idealnej ścisłości z komiksowymi faktami, które sprawiły, że ironicznie się uśmiecham w stronę Pana scenarzysty - "panie, dałeś pan ciała jak trzeba"! Pomijając jednak ten fakt, "Spider-Man" to obowiązkowa lektura dla fanów "Pajęczarza", młodsi widzowie nie zawiodą się zupełnie a... Bardziej wymagający widzowie? Pozachwycają się efektami specjalnymi, wybuchowymi scenami i niezłym soundtrackiem po czym... Zapomną! Bo "Spider-Man" to film stworzony na "jeden raz"... Jak przeważająca część nowoczesnego kina!!!
OCENA: **/*** (fani "Spider-Mana" mogą dorzucić jeszcze jedną gwiazdkę, wszak budującym obrazem jest zobaczyć swojego idola wywijającego po Nowym Yorku w swych wytartych kalesonach i to nie na kartach komiksu lecz... Na ekranie TV! Ja osobiście daje 3 gwiazdki! ;))
|