READY www.MarketExpect.com

nasza atomosfera . przyjrzyj się bliżej krokodylowi . relikty PRL . nazca - szkice olbrzyma . prostytucja
podręcznik początkującego pirata . w jaki sposób telewizja oddziałuje na młodego widza?

READY

RELIKTY PRL

Jeszcze 15, 20 lat temu były podstawą w każdym sklepie. Stanowiły sposób wyrażania opinii przez klienta odnośnie towaru czy obsługi, a także nieco dziwny kanał komunikacji między nim a sprzedawcą. Dzisiaj mało kto je pamięta, są już bowiem reliktem przeszłości, przeszłości PRL. Mowa oczywiście o książkach skarg i wniosków.

Książka, zazwyczaj zeszyt na sznurku z dołączonym długopisem, musiała wisieć w każdym sklepie. Klient miał prawo wpisać do niej swoje uwagi, zażalenia lub pochwały. Służyła do tego rubryka "treść skargi". Natomiast kierownik sklepu miał obowiązek udzielenia odpowiedzi czy wyjaśnienia (rubryka "wyjaśnienie"). Często skargi pobierali inspektorzy i przekazywali dyrekcji, która to udzielała odpowiedzi.

Obowiązek posiadania przez sklep książki skarg i wniosków był zapisany ustawowo. Swego czasu wydrukowano nawet w "Monitorze Polskim" oficjalny wzór książki, nad którym toczyły się wcześniej debaty Rady Ministrów.

Mogłoby się wydawać, że książki były znakomitym sposobem dyscyplinowania sprzedawców. Większość wpisów dotyczyła właśnie niewłaściwej obsługi, rzadziej się zdarzały pochwały. Dużą grupę stanowiły też uwagi co do sprzedawanego towaru: jego jakości, opakowania, podziału czy po prostu jego braku. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że przynajmniej o braku produktu nie decydowała obsługa. Tymczasem często właśnie ona była przez klientów uznawana za winowajcę. Najgorzej było w latach 80., kiedy to prawie na wszystko wprowadzono kartki.

Książki jako takie nie wnosiły niczego pozytywnego poza jednym: możliwością wyładowania złości przez klienta. Ten, kiedy nie mógł kupić towaru, wpisywał swoją skargę do książki, tym samym wyładowując swą złość. Tak naprawdę nie miało to chyba nic wspólnego z zasadą "klient nasz pan". Oczywiście, pomijam tu wyjątki, kiedy rzeczywiście jakaś pani Barbara G. była najzwyczajniej chamska dla ludzi i skargi były uzasadnione. W większości jednak cierpiały niewinne sprzedawczynie.

Obecnie sytuacja wygląda zgoła inaczej. Nie ma już książek, nie musimy się bawić w donosy. Kiedy nie podoba nam się obsługa aroganckiej sprzedawczyni lub nie możemy czegoś kupić, po prostu udajemy się do sklepu obok, a właściciel wcześniej czy później albo pozbędzie się tej pani albo straci klientów. Podobnie z towarem, w który, dla własnego interesu, się zaopatrzy.

Mimo że książki skarg i wniosków to już przeżytek, warto rzucić okiem na często bardzo ironiczne wpisy, chociażby dla uśmiechu, a czasami dla refleksji nad minionymi czasami. Poniżej proponuję kilka z nich:

1978: Jest to skandal wręcz niebywały, żeby w całej Polsce - jak długa i szeroka - nie było w sprzedaży żadnych środków do dezynfekcji ust. Czy Polakom musi cuchnąć z gęby? - Jerzy Nowak
Wyjaśnienie kierowniczki: Od dłuższego czasu, mimo kilkakrotnych zamówień, towaru nie otrzymuję z hurtu. Wyjaśnienia tego typu nie odniosły skutku na kliencie.

1979: Słe zachowanie kasierki. Kasierka robiła się manikurę w sklepie żywności. Kiedy prosiłam o mleko, nic nie odpowiedziała, manikura trwała. Drugi raz prosiłam. Sugerowałam, że to nie miejsce manikury. Odpowiedziała niegrzecznie i znowu zaczęła z maniukrą. Czekam na tłumaczenie z Urzędu Dzielnicowego. Przepraszam, że niedokładnie piszę po polsku - Kay Withers.

1983: Godzina 9-9.30, sklep zamknięty z kartką "Przyjęcie towaru". Zajrzałam od tyłu na zaplecze - cała obsługa jadła razem śniadanie. Powtarza się to codziennie - Helena Kiernożycka.
Wyjaśnienie kierowniczki: Jeden towar nie zgadzał się z fakturą i trzeba było sprawdzić na zapleczu dokładnie.

1983: Chciałem kupić 6 par skarpetek, ale mi nie pozwolono.
Wyjaśnienie kierowniczki: Towar tak atrakcyjny jak skarpetki jest dzielony.

1984: Pani ekspedientka nie obsługuje w kolejności klienta, gdyż twierdzi, że klient powinien najpierw się wyszumieć - Ewa Rakowska.

1985: Kupiłam nieświeże drożdże, pół kilo. Nie chciano mi ich wymienić.
Wyjaśnienie kierowniczki: Klientka przedstawiła do reklamacji drożdże kupione rzekomo w naszym sklepie trzy dni temu. Tymczasem były one zapakowane w prawdziwy papier pakowy, którego to papieru sklep nie posiada od pół roku - a więc drożdże nie nasze.

1987: Na zwróconą uwagę, że sprzedaż nie rozpoczęła się punktualnie, ale kilka minut później, zostałem tonem agresywnym pouczony, że to nie mój interes. Nie godzę się na traktowanie mnie w tej jatce (bo nasze sklepy wyłącznie na takie określenie zasługują) jak bydlaka. Mimo wielu wysiłków naszego handlu czuję się człowiekiem - Grzegorz Miecugow, dziennikarz Programu III Polskiego Radia.
Wyjaśnienie kierowniczki: Jestem sama i mam przerwę tylko na zrobienie inkasa, a jeszcze miałam kontrol od prezydenta miasta.

1987: Stojąc za cytrynami straciłem 20 minut, gdyż okazało się, że to... pomarańcze. Pisanie maczkiem mija się z celem, tego napisu nie widać, a dni idą teraz krótkie. Tym sposobem okradziono mnie z 20 minut mojego życia - Juliusz Totek.
Wyjaśnienie ekspedientki: Uważam, że klient nie miał racji. Pomarańcze albańskie nie są podobne do cytryn ani trochę.

1988: Waga stoi w złym miejscu, obok niej jest lada i z tego powodu na wyłożony towar klienci mogą pluć, smarkać (przepraszam za lapidarne słowa). Wystarczyłoby przesunąć wagę w inne miejsce. Ale na moją propozycję obsługa zareagowała wyjątkowo arogancko. Obok zamieszczam rysunek, jak należałoby wagę postawić - M. Bandrewicz
Dopisek innego klienta: Będąc świadkiem powyższego zdarzenia stwierdzam, że niepotrzebnie stworzona przez klienta sytuacja przybrała formę zbiorowej awantury. Klienci ulegli zbiorowej psychozie i dopiero po chwili wagę udało się przesunąć z powrotem na miejsce - Jan Chojnacki.

1983: Jestem inwalidką wojenną II grupy, chciałam kupić pół kilo parówek. Były dwie kolejki: matki z dziećmi i druga normalna. Podeszłam do lady i zostałam zwyzywana przez młode panie w ordynarny sposób, a pani ekspedientka powiedziała, że mi się parówki nie należą. Przepraszam za pismo, ale piszę bez okularów i zdenerwowana - Staszak Jadwiga, Gdynia.
Wyjaśnienie kierowniczki: Klientka ma prawo kupić poza kolejnością, ale tylko stojąc w kolejce dla uprzywilejowanych w kolejności.

1988: Wędlinę zaczęto sprzedawać o 15.30. Jest 15.48 i już nic nie ma. Ani boczku, ani kiełbasy, tylko to, co zaraz zzielenieje mielonka jakaś. Wyszłam z pracy, chciałam kupić 30 dkg kiełbasy. Nic nie ma. Jest dużo świń, co z tym robicie, gdzie się wywozi? Sklepy wojskowe wszystko mają ekstra, wędlina i mięso, trzeba trochę sprawiedliwości, bo naród chce jeść i sam się zaraz zacznie gryźć, a może tego chcecie? Klepacka Halina.

1989: Po leżących trzech kawałkach szynki prasowanej, niczym nie przykrytej, chodziła mucha robacznica. Powiedziałam o tym głośno, prosząc sprzedawczynię, aby ją zgoniła. W odpowiedzi usłyszałam, że kupujemy u sprzedawców na ulicy i tam dopiero chodzą muchy, co nikomu nie przeszkadza, a poza tym sprzedawca nie będzie latał za muchami. Trwało to wszystko kilka minut, mucha spokojnie została na szynce - Barbara Brzozowska-Glonek.
Wyjaśnienie kierowniczki: Sprzedawczynię pouczono na okoliczność higieny.

1989: Kupuję tu chleb, mleko i jaja. Dziś musiałam po jedno jajko stanąć w drugiej kolejce - czy to nie zakrawa na nękanie klienta? - Stankiewicz Janina
Wyjaśnienie kierowniczki: Nie zakrawa. W trosce o pani zdrowie i zgodnie z nakazem Sanepidu jajka muszą być sprzedawane osobno.

1982: Byłam w godzinach 10.00, 10.30, 11.00 oraz 11.40. Wciąż brak chleba. To samo w sklepie sąsiednim. Za to w zeszycie, w którym piszę, gnieździło się kilka prusaków - Maria Stypko.

1983: Zamiast 3 kg cukru ekspedientka sprzedała mi 3 kg mrówek faraona.
Wyjaśnienie kierowniczki: Klient był w stanie nietrzeźwym.

1988: Chciałam kupić kilogram cukru i kawę pokazując legitymację II grupy inwalidztwa. Pani ze stoiska cukierniczego nie chciała mnie obsłużyć poza kolejnością. Wreszcie, gdy mnie załatwiała, cały czas ubliżała, co spowodowało podburzenie stojących w kolejce ludzi. Na skutek jej zachowania jakiś wulgarny typ wyrwał mi kawę i wrzeszczał koło ucha, że ma w dupie moją legitymację inwalidzką - Stanisława Ostrowska.

1985: Proszę o wyjaśnienie, z jakiego artykułu nie wolno klientowi czytać książki skarg i wniosków - Boniecki.
Dopisek kierowniczki: Nie trzeba żadnego artykułu, żeby wiedzieć, że tu nie biblioteka.

1987: Poprosiłam o mleko z żółtym kapslem, ale ekspedientka nie chciała mi go sprzedać, tłumacząc, że jest to mleko jutrzejsze, z jutrzejszą datą na kapslu. Proszę mi wyjaśnić, dlaczego mleko w dniu 3 maja datowane jest na 4 maja i czy ekspedientka mogła odmówić mi sprzedaży tego mleka - Halina Mikołajczyk.
Wyjaśnienie kierowniczki: Mleko tłuste z żółtym kapslem dostarczane jest w południe i jednocześnie jest awansem na dzień następny. Proszę przyjść jutro, a będzie!

1987: Jestem siostrą PCK. Mam pod opieka sześć samotnych kalek i mam zezwolenie na kupowanie dla nich poza kolejnością. Odmówiono mi sprzedaży wafli, natomiast sprzedano trzem innym osobom z kolejki po 14, 15 i 10 sztuk - Marcinkowska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Zgodnie z wytycznymi ministra w sprawie zasad obsługi poza kolejnością wyjaśniam, ze opiekunka PCK nie miała prawa do zakupu poza wszelka kolejnością - które to prawo maja wyłącznie inwalidzi wojenni i wojskowi - a jedynie miała prawo do stania w kolejce dla uprzywilejowanych, zamiast w kolejce zwykłej. Z uwagi na to, ze zarówno w kolejce zwykłej, jak i w kolejce dla uprzywilejowanych stała znaczna ilość klientów i nie wyrażali oni zgody na sprzedaż wafli siostrze PCK, klientce odmówiono sprzedaży poza wszelka kolejnością. Tak wiec nie było żadnej winy ekspedientki - wszystkim uprzywilejowanym przysługuje obsługa poza kolejnością, ale tylko jeśli staną w kolejce dla uprzywilejowanych. I w tej kolejce powinna pani - jako siostra PCK - stanąć. Jest jeszcze zwykła kolejka, dla nieuprzywilejowanych. W niej stać pani nie musi.

1989: W dniu dzisiejszym w sklepie pusto i brudno. Obsługa skandaliczna. Nie pozwolono nam kupić oleju, wykazując się skrajną arogancją - Henryk Odko, Alicja Moczulska.
Dopisek innej osoby: Obywatele ci żądali, aby olej sprzedawać bez ograniczeń - na co kolejka, w której i ja stałem, prosiła aby dawać po 1 litrze, bo nie starczy. Wybuchła awantura, bo obywatele ci stwierdzili, że skoro jest urynkowienie i demokracja, to oni wezmą, ile chcą, a inni ich nic nie obchodzą, po czym złośliwie wpisali się do książki - Krzysztof Jakubowski.

1978: Zamiast kawy podano mi w waszym barze cienką lurę - K. Wojak.
Dopisek inspektora nadzoru: Proponuje organizowanie comiesięcznych narad z bufetowymi, które legitymują się negatywnymi wynikami naparów kawowych.

1983: Nie chciano mi sprzedać szampana, choć pijanemu jegomościowi sprzedano w tym czasie wino. Dlaczego? - Bożena Zycholak.
Wyjaśnienie kierowniczki: Zacznę od początku. O godz. 14 przywieziono do naszego sklepu cukier, kory miał być sprzedawany bez kartek. Wieść szybko rozeszła się po mieście i spowodowała szturm. Do godz. 18 sprzedaliśmy 4 tony. Na moich oczach rozgrywała się prawdziwa bitwa. Jednocześnie musiałam policzyć utarg. W tym kotle wywiesiłam więc na dziale z alkoholem kartkę jakąkolwiek, nie patrząc nawet, co tam napisane, że przerwa albo remanent, i uciekłam na tyły na zaplecze. Była godz. 18.50, kiedy do mojego pokoju wszedł pijany olbrzym. Domagał się wina. Nie targowałam się, bo na biurku miałam rozłożone 13 milionów. Podałam mu butelkę. Zobaczyła to klientka, której już obsłużyć nie mogłam, i się wpisała.

1989: W dniu 3 lipca 1989 sprzedawano dywany podgumowane. Ekspedientki poinformowały, że będą wpuszczały kolejno z obu kolejek. Mimo że stałam na początku kolejki uprzywilejowanej, dywanu mi nie sprzedano. Ekspedientki zachowały się b. brzydko. Zostałam przez jedna popchnięta z całej siły, a kiedy upadłam, siłą mi dywan wydarła - Irena Łyszcz.
Dopisek kierowniczki: Serdecznie Panią przepraszamy za zaistniały incydent. Ekspedientce zwrócono uwagę o nietakim stosunku do klienta - Zdanowska.

Daniel :DanieL Ptaszek
www.berdi.prv.pl

reklama


|10|

wstecz spis treści | do góry dalej
C 2001 - 2002 Ready - Wszelkie Prawa Zastrzeżone design by Szymon Mazurek