W JAKI SPOSÓB TELEWIZJA ODDZIAŁUJE
NA MŁODEGO WIDZA?
Telewizja to jedno z mediów, które informuje, uczy i pomaga, ale i wyrządza
szkody. Osobiście nie mam nic przeciwko oglądaniu telewizji a nawet w obecnych czasach
to w sumie konieczność. Gdyby nie ona nie dowiedzielibyśmy się o trzęsieniu ziemi w
Japonii i nie zobaczylibyśmy na własne oczy reportażu o tragedii ludzi w Kosowie. Nie
można być niedoinformowanym, bo od razu wypada się na boczny tor.
Jak byłam dzieckiem oglądałam "5-10-15" oraz emocjonowałam się przygodami Moniki
i Kulfona w "Ciuchci", chętnie oglądałam też "Ziarno". Dziś wiem, że
spokojnie mogę powiedzieć "ale to już było...". Spytałam mojego
12-letniego sąsiada jakie programy lubi oglądać w telewizji. On odpowiedział zdziwiony
-"Programy? Filmy ze Stallonem i Play Station to jest coś". Na dodatek
spojrzał na mnie jak na wariatkę, bo przecież zadaję takie głupie pytania . Biedak,
pewnie nie ma pojęcia, że w telewizji lecą programy przeznaczone dla dzieci w jego
wieku. Pozostaje zatem pytanie kogo to wina, że dziecko o tym nie wie. Może rodziców,
którzy w pogoni za pieniądzem nie zauważają, że ich dziecko biega po domu z
pistoletem (fakt, że plastikowym) i grozi, że ich wszystkich zaraz pozabija. A może
telewizji, dla której liczy się tylko zysk i oglądalność. Włączam telewizję i co
widzę? Przed południem mydlane opery, które ciągną się w nieskończoność. Po południu
nudny reportaż o trzodzie chlewnej. No a wieczorem to prawdziwy hit. Nie ma filmu bez
przemocy, seksu, rozlewu krwi i strzelaniny. W sumie brak ambitnych produkcji powoduje, że
ludzie godzą się na bezmyślne siedzenie i patrzenie w ekran, po którym biega roznegliżowana
Pamelka czy nakoksowany do granic możliwości Hogan.
Jakiś czas temu ruszyło polskie podglądanie. W telewizji emitowany był program "Big
Brother" czy "Dwa Światy" Polsatu. W kraju zawrzało.... Krajowa Rada Radiofonii
i Telewizji bardzo krytycznie oceniła programy tego typu. W oficjalnym stanowisku w tej
sprawie członkowie Rady uznali te programy za apoteozę prostactwa, głupoty i
prymitywizmu. Stwierdzili też, że mieszkańcy domu Wielkiego Brata narażeni są na
niekorzystny wpływ nowej sytuacji, co może odbić się na ich psychice. Sprawa młodego
Duńczyka, który po wyeliminowaniu z domu popełnił samobójstwo zdaje się potwierdza
tezę o szkodliwości psychologicznej. Tymczasem oglądalność Big Brothera jest imponująca.
Na czym polega fenomen reality shows? Bohaterami tego typu programów są zwyczajni
ludzie. Kamery 24 na dobę obserwują ich zachowanie w różnych sytuacjach. Ten rodzaj
widowiska opiera się na naturalnej dla człowieka ciekawości życia sąsiadów. Okazuje
się bowiem, że prości ludzie są atrakcyjniejsi od sławnych aktorów i polityków.
Reality shows można nazwać też telewizją empatyczną, zmuszającą widza do utożsamiania
się z bohaterami. Ta siła przyciągająca to stwierdzenia w rodzaju: "tak brzydki
jak ja, tak źle mówiący po polsku jak X, tak samo źle wychowany jak Y a jednak jest sławny,
dla wielu ludzi jest idolem, wzorem do naśladowania, więc i ja nie jestem taki zły".
Dodatkową atrakcją jest fakt, że widz może wpływać na losy bohaterów, bo to właśnie
on decyduje, kto ma zostać w domu Wielkiego Brata. Czy etyczne i moralne jest podglądanie
innych? Przeciwnicy tego typu programów mówią, że nie. Fani w podglądaniu nie widzą
nic złego, skoro bohaterowie sami się na to zgadzają. W końcu to jest gra. W dodatku o
duże pieniądze.
Jako nastolatka uważam, że w chwili obecnej mało jest dobrych i interesujących programów
dla młodzieży. Na pewno z zainteresowaniem oglądam "Rower Błażeja", w którym
poruszane są aktualne tematy z życia młodzieży. Nikt niczego nie narzuca, każdy ma
prawo wyrazić swoja opinię i nie wstydzi się tego. Od tego roku będzie przyznawana
nagroda im. Marcina Kołodyńskiego, który był prezenterem " Roweru.." i zginął
tragicznie kilka lat temu na stoku. Nagroda będzie przyznawana ludziom młodym, twórczym,
kreatywnym, z polotem, czyli takim, którzy mogą służyć za przykład i wzór innym. W
tym roku pierwszym laureatem został Maciej Stuhr. Uważam ten pomysł za bardzo
pozytywny, który może rozpropagować chęć na pięcie się ku górze i rozwijanie się.
Pozytywnym czynnikiem są informacje, które pod dostatkiem dostarcza nam telewizja. "Wiadomości"
, "Panorama", "Fakty" to serwisy, które są codziennym obowiązkiem człowieka,
który chce się orientować co się wokół niego dzieje. Pod tym względem telewizja
jest niezbędna do funkcjonowania. Jednak nie popieram zachowań niektórych dziennikarzy,
którzy dla informacji wejdą do domu przez okno byle tylko dopaść poszkodowanego i
jeszcze trochę podręczyć pytaniami w stylu "co", "jak", i "dlaczego". Widz
patrząc na takie zachowanie uzna za normalne wchodzenie z butami w czyjeś życie i bez
skrępowania będzie wypytywał na klatce schodowej sąsiadkę, gdzie mąż, bo dawno go
nie widział. Pomyśli, że skoro "ci z telewizji tak mogą to on tym bardziej".
Czyżby ludzi nie stać już było na przeżywanie swoich własnych, prawdziwych radości
i dramatów, muszą więc zapełnić swoja emocjonalna pustkę ekscytowaniem się cudzymi
problemami, sztucznie wykreowanymi przez telewizję? Nie rozumiem dlaczego ludzie wolą
gapić się na żałosne programiki, zamiast porozmawiać z przyjaciółmi i zająć się
swoimi i ich problemami. Bo tak jest łatwiej ? Bo nie potrafią? Można tak powiedzieć.
Mówi się, że współczesna młodzież jest emocjonalnie nijaka, ma problemy z
okazywaniem uczuć. Że nie liczy się dla nich przyjazń, miłość, rodzina. Pozostaje
zatem telewizja. Możemy obdarzać różnymi uczuciami bohaterów ze szklanego ekranu i
przeżywać ich emocje. Za to własne trzeba kontrolować, bo mogą tylko zaszkodzić.
Niestety, na wzajemność nie ma co liczyć.
Telewizja uczy, bawi, wychowuje. Uczy skrywania swych uczuć. Bawi, bo wypełnia naszą
pustkę uczuciową. I w ten sposób wychowuje do życia w społeczeństwie XXI wieku, społeczeństwie
kultu pieniądza, kariery i egoistycznych stosunków międzyludzkich.
Ale gdzie są programy, które mają wspierać młodzież w burzliwym dorastaniu zamiast
uczyć złych ideałów? Nie ma takich! Może gdyby czymś zainteresować młodzież, dać
dobry przykład, mniej ich byłoby pod budką z piwem? Może...
A gdzie jest miejsce na naukę? Powinno być więcej ciekawych programów edukacyjnych, które
by propagowały kult rozumu i zachęcały do nauki.
Nie możemy godzić się na kompromis, oglądając co popadnie.
To samo tyczy się programów dla dzieci. Dziecko widzi bajkę, w której kojot został
przejechany ale mimo to wstaje, otrzepuje się i idzie dalej. Szkoda tylko, że w realnym
życiu jeśli przejedzie go walec to raz i na zawsze. Smutne ale za to prawdziwe. Więc
jest to swoistego rodzaju oszustwo. Dziecko będzie myślało, ze nic mu się nie stanie i
spróbuje latania z balkonu. To taki drastyczny przypadek, który już się zdarzył.
Stwierdzam, że współczesna telewizja nie ma raczej nic sensownego do zaproponowania i
przekazania. Nie chcąc dać się ogłupić wolę posłuchać radia czy wyjść do
przyjaciół. Pozostaje tylko obawa, że może być jeszcze gorzej....
Aleksandra Smolińska
|