P.O.D. - "SATELLITE"
Payable On Death nie jest nowym zespołem. Wydali bowiem już kilka
płyt, jednak dopiero teraz, kiedy bardzo popularny wśród "metalowców" jest
nu-metal, udało im się zaistnieć w mediach. Wszędzie o nich głośno. O nich i o ich
najnowszej płycie - Satellite. Zyskała ona sporo pochlebnych opinii, a o zespole, który
najwyraźniej podbił serca fanów takich zespołów jak Linkin Park, Limp Bizkit czy
Nickelback, powstało trochę polskich, amatorskich stron. Grupa, której płyty
wcześniej trafiały do wąskiego grona odbiorców teraz jest znana na całym świecie. Co
wyjątkowego ma w sobie ta płyta? Jest mixem najodpowiedniejszych dla gustów
młodziaków dźwięków, melodii i tekstów.
Rozpoczynający płytę kawałek "Set it off" stanowi przedsmak tego, co
będziemy mogli usłyszeć na pozostałej części płyty. "Set it off" to
przede wszystkim ciężkie basy, świeże riffy, głosy modulowane na
"elektroniczne" oraz szept wokalisty. Szybki refren plus reszta daje niesamowity
efekt. A na dodatek tekst - tekst, który trzeba przemyśleć.
"Alive" jest wam pewnie znany - z teledysków. To najdzikszy i najbardziej
przebojowy utwór. Tutaj Sonny drze gardło zdecydowanie najmocniej. I nie na darmo.
Kapitalny jest moment, kiedy wokalista przerażająco spokojnie, ale z nutą paniki i
histerii, śpiewa o śmierci.
Utwór "Boom" zawiera jeden z weselszych i beztroskich tekstów na płycie,
współpracujący z ostrymi gitarami. W zwrotkach lider rapuje, co wcale nie ujmuje
piosence uroku. Chórek w refrenie też jest niczego sobie. Już wkrótce powinniśmy
ujrzeć teledysk, ale nie wiadomo czy dotrze on do Polski.
Do czwartej piosenki na liście również nagrano teledysk. "Youth of the
nation" jest balladą nie pozbawioną mrocznych i tajemniczych aspektów. Właśnie
dzięki temu kawałkowi P.O.D. czasem nazywany jest "amerykańską Arką Noego",
ponieważ bierze w nim udział chórek dzieci. Nie trzeba dodawać, że P.O.D. piszą
teksty zdecydowanie religijne (co prawda nie zawsze), są zespołem, który nie pisze o
niepowodzeniach, a o nadziei. Stąd to nawiązanie do naszej Arki.
Numer pięć to utwór instrumentalny - "Celestial". Dobra robota, choć z
czasem wydaje się, że jakby nieudana. Przynajmniej jeden kawałek pozbawiony śpiewu to
teraz praktycznie standard, ale akurat "Celestial" nie jest czymś efektywnym,
powstało już wiele podobnych do niego utworów o tej samej tematyce.
Piosenka tytułowa ("Satellite") z początku wydaje się kiepska. I tak jest, bo
to jeden ze słabszych kawałków na liście. Przeciągły śpiew i rap nie każdemu się
spodoba. Później, po kilkukrotnym przesłuchaniu zdaje się jednak całkiem do
zniesienia.
Po niej następuje "Ridiculous". Często zastanawiam się skąd ta inspiracja
muzyką... orientalną? W "Ridiculous" bowiem możemy dopatrzyć się
zapożyczeń z muzyki chińskiej lub indyjskiej. Sam utwór najgorszy nie jest. Widać,
że zespół tutaj poeksperymentował. Na przyszłość jednak odradzałabym im takich
eksperymentów. Chociaż piosenka stanowi miłą dla ucha odmianę, to jednak nie pasuje
do klimatu całej płyty.
Następny tytuł nawiązuje do religii chłopaków z P.O.D. Kawałek znacząco wyróżnia
się, w tle bowiem lecą intrygujące dźwięki pochodzące z pewnego nie znanego mi
instrumentu. Refren też nie jest przeciętnej jakości. Mimo tego jakoś nie zwracam na
"The Messenjah" jakiejś baczniejszej uwagi.
"Guitarras de amor" to ponownie same instrumenty - tak jest powiedziane. Jednak
w czasie utworu słychać mroczny szept wokalisty. Wyjątkowo prezentują się odgłosy
hiszpańskiej gitary i cichy szum wiatru. Klimat jest fenomenalny - wydaje mi się, że
Sonny opowiada jakąś romantyczną historię, lecz o tragicznym zakończeniu.
Następne piosenki to w większości ballady. Tak jest z "Anything right".
Początek jest bardzo podobny do "Alive", lecz reszta jest wspaniała.
Szczególnie zwrotki, bo refren raczej się im nie udał. Skrzypce plus kapitalny tekst
dają świetne efekty. Naprawdę można odlecieć.
I dla mnie numer jeden z całej płyty - "Ghetto". Tekst wzruszający, choć
poruszający tematy oklepane. Wspaniała atmosfera. Smutno, ze zrezygnowaniem i pokorą.
Polecam!
"Masterpiece conspiracy" to jeden z utworów, w którym P.O.D. wykorzystuje
najnowsze urządzenia DJ'ów. Wspaniałe wsparcie basów i spora dawka elektroniki. W
głowie "nagrałam" sobie nawet teledysk opowiadający o wyścigach
futurystycznych samochodów i ich kłopotach na drodze. I o zwycięstwie.
"Without Jah 'nothin" to jest taki dzikus. Szybko, szybko, szybko, czadu! To
właśnie jest chyba przepis zespołu na taki kawałek jak ten. Jest krótki moment
spokojniejszy, jakby dający nam odetchnąć. Nie oczekujcie, że na długo się
zatrzymacie.
I następny utwór z cyklu "ballady". Kiedy słuchamy "Thinking About
Forever" faktycznie te słowa oddziaływują na nas. Delikatne gitary i cichutkie
dodatki. Utwór utrzymany jest w stylu Anything Right, chociaż to nie to samo, aczkolwiek
również niezłe.
"Portrait" to zakończenie płyty w świetnym stylu. Znów historia podobna do
"Satellite". Po pierwszym przesłuchaniu - nic odkrywczego. Dopiero później,
gdy zaznajomimy się z atmosferą płyty okazuje się, że piosenka jest na poziomie
reszty, czyli świetnym. Zawiera elementy znane nam z "Alive", a częściowo
podobna jest do "Youth of the nation". Bardzo dobre podsumowanie całej
twórczości Payable On Death.
Tak to kończę recenzję kapitalnej płyty, kończę ją i mam nadzieję, że P.O.D. w
swojej następnej płycie powtórzy wyczyn jakim było "Satellite". W skali
szkolnej krążek ma dla mnie 5 z mocnym i dużym plusem. Właśnie rozbrzmiały ostatnie
perkusje, ostatnie gitary...
Draconqa
|