Linki Redakcja Kontakt Współpraca Prezent

  Co zrobić, gdy nasz wspaniały telefon, który często był szczytem naszych marzeń, którego w końcu zdobyliśmy i z którego w końcu byliśmy zadowoleni w 100% zostanie skradziony...

Niech przykładem będzie moja sytuacja, która miała miejsce dnia 3.07.2002 o godz. 10:15. I która naprawę bardzo wiele zmieniła w mojej psychice.

W końcu! Dostałem się do mojej wymarzonej szkoły. We wtorek, czyli 3.07.2002 koło godziny 9:40 poszedłem po książki. Czym wcześniej je kupię tym lepiej - pomyślałem.

Kupiłem książki. Zadowolony i szczęśliwy, że mam już wszystko załatwione wracałem do domu. Przez miejsce normalnie uczęszczane przez ludzi, jasne i uchodzące za bezpieczne.

Książki ważyły ok. 10kg więc szedłem powoli... Bo jak osoba ważąca ok.50kg może poradzić sobie z takim ciężarem. Była piękna pogoda, więc postanowiłem iść na pieszo. I tu błąd! Jeśli się ma taki ciężar w ręce nasze szanse ucieczki maleją do 20%. Lepiej było pojechać autobusem.

Jakby wyrośli spod ziemi... Wyskakuje dwóch "dresów". I jeden z nich mówi: "stój!", ja nic idę dalej. Ten znów: "stój!". Stanął przede mną, a drugi za mną. I ten pierwszy mówi: "dawaj całą kasę jaką masz!", a ja na to: "nie mam kasy"(z książek zostało mi 200zł, no i raczej nie miałem ochoty oddawać im tych pieniędzy), a on na to: "no wyskakuj z kasy!", a ja mówię znów: "nie mam!", a on: "a jak coś znajdę, to wszystko moje!", a ja: "nie...", a on do mnie: "a chcesz w ryj!"(był bardzo inteligentny, widać że nie lubił szkoły ;)), a ja: "nie...". Przerażony, wątpiący w moje szanse, postanowiłem uciec wolną "dziurą" w murze oprawców. Na nic się to zdało. Pobiegłem ok. 10 metrów. Bandyci podbiegli do mnie przewrócili mnie na plecy, raz uderzyli w twarz i w poszukiwaniu portfela, którego nie znaleźli(bowiem przewróciłem się na plecy, a w tylniej kieszeni spodni miałem pieniądze) włożyli mi rękę do prawej kieszeni spodni. I... Co tam znaleźli...? Tak! Mój wymarzony, wspaniały telefon, którego dostałem za wyniki w nauce Panasonic'a GD93! :( Wcześniej miałem Panasonic'a G600. Więc można było sobie wyobrazić mój smutek związany ze stratą tego telefonu.

Najgorsze jest to, że żaden przechodzień nie zareagował na moją krzywdę. Nikogo to nie obchodziło. Wszyscy bali się zareagować. Nie wiem czemu.

Przyszedłem do domu. Załamany. Musiałem zadzwonić do biura obsługi klienta. W Idei jest to numer *22. I zgłosić kradzież. Właśnie to powinno być Twoim pierwszym krokiem gdy przydarzy się Tobie takie nieszczęście(czego oczywiście nie życzę Tobie). Numer został zablokowany. Ale telefonu prawdopodobnie nie odzyskam.

Później poszedłem na policję, bo przecież nawet jeśli się nie uda znaleźć przestępców, to jest to obowiązkiem każdego porządnego obywatela naszego kraju. Policjanci byli bardzo mili. Wykazali duże zainteresowanie w tej sprawie. Zdarzenie zakwalifikowali jako rozbój.

Pojeździłem trochę radiowozem w okolicach miejsca zdarzenia i tam gdzie uciekli złodzieje, ale nic. Bo szukanie tych oprychów, to tak jak by szukać igły w stogu siana.

Później dostałem do obejrzenia zdjęcia. Ale niestety nie było tam tych złodziei. Sądzę, że bym ich rozpoznał. Raczej jestem tego pewien.

Jest jeden wielki minus tej sprawy. Straciłem zaufanie do ludzi. Wcześniej myślałem: "mi się nic nie stanie, nikomu nie przeszkadzam, nikogo nie prześladuję". Myliłem się. Niestety. Trzeba się zaopatrzyć w gaz, bo to jest legalne. I chociaż w takiej sytuacji można by było się obronić.

Dzisiaj miną dopiero dzień od tej sprawy, ale nadal nie mogę dojść do siebie. Mam nadzieję, że do września czas wygoi rany zadane przez nieuczciwych ludzi.

Trzy dni później złodzieje zostali złapani. Miałem rozpoznać ich zdjęciach. Zrobiłem to bez zastanowienia. Tak ich pamiętałem. Więc "dresy" posiadziały sobie trochę w Bydgoszczy w izbie dziecka.

Dzisiaj jest już 13.08.2002 minął prawie miesiąc od sprawy. Czas wygoił rany. Dostałem wezwanie na policję. Abym stawił się 06.08, ale niestety nie było mnie w domu. Nie będę przecież czekał, aż łaskawie panowie policjanci przyślą mi wezwanie.

Gdy przyszło wezwanie mój tata poszedł wszystkiego się dowiedzieć za mnie. Pan policjant powiedział, że i tak nie ma sensu męczyć tamtych wyrostków, bo są niepełnoletni i nic im sąd nie zrobi.

I taka sprawiedliwość. Polskie prawo jest idiotyczne. Niewiadomo kto je wymyślił. Pewnie jakiś cwaniak. Zresztą kto inny rządzi w tym kraju... ;(

Niestety jeśli popiera się zło i broni się przestępców tak jak jest teraz w tym kraju mało można zdziałać. Mało się zmieni i nawet wejście do Uni z takim "bałaganem" nic nie zmieni.

Po prostu swoi dbają o swoich, a tak niestety jest. Mam nadzieję, że aluzja została zrozumiana.

Jednak nie popuszczę. Dla własnej satysfakcji. Złodziei trzeba męczyć, a sprawiedliwości(jaka ona by nie była) niech stanie się zadość. Nawet pod groźbą "uszkodzenia" mnie na ulicy przez te same osoby, które prawdopodobnie są już na wolności. ;(

Jak na razie to mieszkanie tutaj nie ma sensu. Nawet po wejściu do UE będzie bałagan i się to nie zmieni, aż do czasu kiedy nasi "wspaniali politycy" przejrzą na oczy.

Ale kiedy to się stanie? Nie wróżę szybkich zmian. Albo wcale nie będzie zmian...

Cóż... Inne kraje czekają na młodych i zdolnych ludzi.


I życzę Wam, aby się to Wam nie przytrafiło.
Tym nieoptymistycznym akcentem kończę.


P.S. Już jest październik. Minęło bardzo wiele czasu. Już nie mam urazy, ani się już tak nie boję. Postanowiłem zadbać o siebie. O moje umiejętności. Wiedząc, że gaz może mi nie pomóc zacząłem chodzić na Karate. Początkowo w celu tylko nauczenia się obrony, ale po pierwszym treningu zmieniłem swoje myślenie. Chodzę na Karate, bo jest mi ono potrzebne. Nie żeby się bronić, chociaż to też jest dobry powód, ale w celu uspokojenia siebie wewnętrznie i zewnętrznie. Zachowania zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych. Głównie dla tego, że ta ideologia i cel są tym, czego szukałem. Odnalazłem siebie. A telefon mam nowy.











Nasz Sponsor Medialny

VBGo.prv.pl

VBGoplus magazyn

Filip Cynarski FCComputers & VBGo©Service 2002 All Rights Reserved