BizReporter

Cofnij
Strona główna
Poprzedni artykułNastępny artykuł


-= PRAWO =-
BizReporter nr 03 - 2000.03.05 Piotr Szafarz

Triumf prowizorki

Z danych GUS wynika, że w Polsce spółek cywilnych jest prawie dwa razy więcej niż wszystkich innych. Teoretycznie powinny one prowadzić niewielką działalność gospodarczą, w praktyce formę tę wykorzystują nawet duże przedsiębiorstwa.

Kto za nimi stoi?

Podstawowy problem ze spółkami cywilnymi polega na tym, że są mało wiarygodne dla klientów i kontrahentów. Niełatwo je prześwietlić: częstokroć trudno dociec, kim są wspólnicy, kto zarządza taką firmą, kto może ją reprezentować, jaki jest jej obecny adres, i - co arcyważne - majątek. Co prawda pewne dane są ogłaszane w ewidencji działalności gospodarczej prowadzonej przez gminy, jednak nie można do nich podchodzić bezkrytycznie.

Ewidencja bowiem, w przeciwieństwie do rejestru handlowego, nie korzysta z tzw. rękojmi wiary publicznej. Rękojmia ta polega na tym, że w razie niezgodności informacji wpisanych w rejestrze ze stanem faktycznym, treść zapisów jest wiążąca dla osoby trzeciej, która podjęła jakieś działania, ufając w ich prawdziwość. Z drugiej strony, po wpisaniu danych do rejestru nikt nie może powołać się na ich nieznajomość.

Reguły są więc czytelne: jeżeli przedsiębiorca zaniedba dokonania wpisu (np. zmiany pewnych informacji), to obciążają go wszelkie konsekwencje tego faktu. Jeżeli jednak np. potencjalny kontrahent nie sprawdzi danych swojego partnera w rejestrze, to sam sobie będzie winien, gdy ten ostatni okaże się niesolidny.

W praktyce brak rękojmi ewidencji działalności gospodarczej kontrahenci spółki cywilnej odczuwają najbardziej, gdy spotykają się z jej reprezentantem. Brakuje np. doprecyzowania, kto w imieniu s.c. może podpisać umowę. Można zaryzykować twierdzenie, że bardzo duża część kontraktów, zawartych przez spółki cywilne, jest w świetle prawa nieważna właśnie z tego powodu. Jeden wspólnik jest na targach, inny podpisuje umowę bez wiedzy pierwszego i problem gotowy.

W przeciwieństwie do handlowych spółek osobowych (jawnej i komandytowej), w przypadku cywilnych nie ma wymogu umieszczania nazwisk wspólników w nazwie. Na dobrą sprawę nie wiemy więc, kto za daną firmą stoi, a co nawet ważniejsze, kto jest odpowiedzialny za jej zobowiązania.

Do s.c. nie stosuje się również innych przepisów odnoszących się do spółek prawa handlowego (z o.o. i akcyjnej), a mających zabezpieczać interesy osób trzecich. Nie wymaga się od nich publikowania danych w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, nie muszą też przeprowadzać procedur likwidacyjnych w razie zakończenia działalności, co pozwala im niepostrzeżenie zniknąć z rynku.

Nieśmiała zmiana

Dostosowanie już istniejących spółek cywilnych do wymogów bezpieczeństwa rynku staje się więc koniecznością. Jak to zrobić? Rozwiązanie jest proste - nadać im osobowość prawną. Nareszcie spółka cywilna stałaby się w stosunkach gospodarczych pełnowartościowym podmiotem: mogłaby chociażby wystawiać weksle, co obecnie wolno jedynie jej wspólnikom. Obowiązywałyby ją wszystkie dobrodziejstwa reżimu prawa handlowego, a więc przede wszystkim przepisy o rejestracji, firmie (tak w języku prawniczym określa się nazwę) i prokurze (czyli pełnomocnictwie handlowym). Konieczność sądowej rejestracji spowodowałaby, że sędzia zbadałby, czy nazwa nie narusza dóbr innych podmiotów gospodarczych. Obecnie urząd gminy bez problemu zarejestruje spółkę cywilną Adidas zamierzającą sprzedawać buty. Potem można ją oczywiście wyeliminować z obrotu, na podstawie ustawy o nieuczciwej konkurencji, ale to leczenie na etapie choroby, podczas gdy wystarczyłoby zwykłe szczepienie.

Z kolei prokura zapisana w sądowych aktach spółki jak nożem ucięłaby wspomniane kłopoty z reprezentacją spółek cywilnych. Obecnie ważność pełnomocnictwa udzielanego przez wspólników może być z łatwością podważana, także przez nich samych. Jeden może oświadczyć, że już odwołał pełnomocnictwo, inny zakwestionuje prawidłowość jego udzielenia. Tymczasem ustanowienie prokurenta przepisy nakazują odnotować w rejestrze. Gdy powstaną wątpliwości czy podpisana przez niego umowa jest obowiązująca, wystarczy sięgnąć po urzędowy wypis z akt. Inne problemy z reprezentacją zniwelowałoby działanie spółki przede wszystkim za pośrednictwem swoich organów, takich jak zarząd.

Wierzyciele zreformowanej s.c. odnieśliby też korzyść z faktu, że miałaby ona wreszcie swój majątek, z którego można dochodzić roszczeń. Byłby on zapewne na tyle mały, że nie zaszkodziłoby utrzymać odpowiedzialność wspólników za jej zobowiązania. Występująca obecnie między nimi majątkowa wspólność łączna jest nieporęczną hybrydą, kolidującą np. z podobnym statusem majątku małżeńskiego.

Jest tylko jedna rozsądna alternatywa dla nadania spółkom cywilnym osobowości prawnej: przymknięcie im drzwi do obrotu gospodarczego. Służyłyby one wówczas innym celom ekonomicznym niż zarabianie. W tej formie mogłyby np. działać konsorcja budowlane, powołane dla zrealizowania jednego projektu, który przekracza możliwości każdego ze wspólników z osobna. Idealnie nadawałaby się też do sytuacji, w której kilka osób składa się na jacht, aby go wyremontować i w przyszłości razem użytkować. Do takich doraźnych przedsięwzięć nie trzeba przywilejów i obowiązków wynikających z posiadania osobowości prawnej.

Niestety, reforma przepisów dotyczących przedsiębiorców (nowa ustawa o Krajowym Rejestrze Sądowym, Prawo działalności gospodarczej oraz projekt Prawa spółek handlowych) żadnego z tych postulatów definitywnie nie załatwia. Akty te nie zrównują spółek cywilnych z innymi ani nie ograniczają ich gospodarczych możliwości. Żaden też nie kodyfikuje zasad ich nazewnictwa. Co gorsza, wejście w życie owych trzech ustaw nie jest skoordynowane: ustawa o Krajowym Rejestrze Sądowym zacznie obowiązywać 1 stycznia 2001 r., Prawo o działalności gospodarczej - od połowy przyszłego roku, a data wejścia w życie Prawa spółek handlowych jest wciąż niewiadoma.

Wspólnik ważniejszy od spółki

Niemniej jednak w funkcjonowaniu spółek cywilnych co nieco się zmieni. Na ich sytuację wpłynie np. powstanie jednego, powszechnego i skomputeryzowanego rejestru wszystkich przedsiębiorców, korzystającego z rękojmi wiary publicznej. Same s.c. nie będą doń wpisywane, rejestracja obejmie za to wspólników. Spółka cywilna (w przeciwieństwie do innych osobowych) przestanie więc być podmiotem w sferze stosunków gospodarczych. Status przedsiębiorcy uzyskają osoby, które łączy swoista umowa o współpracy (właśnie umowa spółki cywilnej).

Obecnie s.c. traktowana jest jako pozbawiona osobowości prawnej jednostka prowadząca działalność gospodarczą, a więc tak jak przedsiębiorca. Zarówno przepisy prawa, jak i praktyka przyznają jej jednak pewne atrybuty osób prawnych (zdolność procesową, możliwość występowania w obrocie pod nazwą, zatrudniania pracowników itd.). Upodmiotowienie spółki cywilnej nie ulega zmianie wraz z wprowadzeniem przepisów nowej ustawy o działalności gospodarczej. Właśnie to uważam za niebezpieczne. Bez wątpienia spowodują one wiele niejasności i problemów praktycznych. Nie będzie wiadomo, kto - wspólnicy czy spółka - jest pracodawcą, kto otwiera rachunek bankowy, występuje o zezwolenie na prowadzenie określonej działalności, otrzymuje REGON, jest płatnikiem VAT itd.

Nadzieja w tym, że rozrost spółek cywilnych zostanie ograniczony przez prawo spółek handlowych. Przywraca ono definicję działalności gospodarczej "w większym rozmiarze", z której wyłączono by ten byt. Jeżeli roczny obrót przez dwa kolejne lata obrotowe będzie przekraczał 400 tys. euro, to wspólnicy poddani zostaną obowiązkowi zgłoszenia jej do Krajowego Rejestru Sądowego. Z chwilą wpisu stanie się ona spółką jawną, a jej interesy będą bardziej przejrzyste.

Autor jest prawnikiem w kancelarii Cameron McKenna
Współpraca: Eryk Stankunowicz

Artykuł ukazał się we wrześniowym numerze pisma
Businessman Magazine

+ BUSINESSMAN MAGAZINE - www.businessman.com.pl

[spis treści][do góry]