Cóż - a więc jednak stało się. Nie udało się przetrwać kolejnej zimy bez opadów śniegu. Patrząc na ostatnie kilka lat można wręcz zauważyć, że śnieg pada częściej, mrozy łapią na dłużej, pogoda - ogólnie mówiąc - robi się coraz bardziej paskudna. Ja jednak nie będę mówił o pogodzie, gdyż ta jaka jest, każdy widzi. Wzięło mnie raczej na służby oczyszczania miast, drogowców i komunikację miejską.
Przyznam się, iż mieszkając w Sosnowcu cieszyłem się jak dziecko, widząc odgarniający śnieg pług, w drugi dzień po naprawdę solidnych jego opadach. Myślałem - o ja naiwny - że wreszcie skończę spóźniać się na zajęcia czy też brodzić po ulicach i chodnikach w kilkucentymetrowej warstwie pośniegowego błota. Marzenia ściętej głowy... Ulice jakotako odśnieżane były - kilka dni po opadach. Tak się jednak składa, iż kierowcy miejskich autobusów znaleźli sobie doskonałą wymówkę, dla swych notorycznych spóźnień, które w te ciężkie, zimowe dni powiększyły się o 100 - 150 %. "Panie - śnieg na drodze jest - nie widzi Pan" - to zdanie najczęściej słyszałem, kiedy starałem się dowiedzieć, czy kierowców obowiązuje rozkład jazdy, czy też może ustalono jakiś nowy. Problem w tym, że śnieg to ja owszem - widziałem - ale na chodnikach, a nie na głównych ulicach, którymi to rzeczone autobusy się poruszają. Ale nie wiem - może ja jakiś inny jestem i wymagam rzeczy zupełnie abstrakcyjnych, które nikomu do szczęścia potrzebne nie są...
Wracając natomiast do służb oczyszczania miast. Zastanawiam się czy też w naszym kraju zabrakło już ludzi chętnych do pracy? Słyszę cały czas o rosnącym bezrobociu, o kolejnych zwolnieniach górników, hutników i czort wie kogo jeszcze. Tymczasem brnąc w kolejny styczniowy poranek po kostki w pośniegowym błocie, ślizgając się raz po raz na warstwie ukrytego pod nim lodu, klnąc na czym świat stoi tak sobie wyobrażałem widok ludzi z łopatami, którzy by ten śnieg odgarnęli i posypali go piaskiem. Śliczne marzenia... A jakie kojące... Szczególnie dla tych wszystkich - szczególnie starszych - osób, którzy spędzą jakiś czas z nogami bądź rękami w gipsie, połamanymi wskutek upadków na śliskich chodnikach (sarkazm zamierzony). Ale to chyba radnych naszych miast nie interesuje - w końcu pensje przyzwoite nawet bardzo, samochód wygodny na 100 % też większość z nich posiada - kto by się tłukł autobusami czy łaził po chodnikach? Znakomitą pożywkę mogą mieć wszelkiej maści węszyciele spisków. Szczerze mówiąc - choć do wyznawców spiskowej teorii dziejów się nie zaliczam - to jednak można ukuć całkiem nieprzyjemną, ale jednak możliwą teorię. Otóż służby oczyszczania miast nie sprzątają śniegu, drogowcy również nie odśnieżają dróg. Więcej ludzi cierpi wskutek wypadków, kasy chorych i towarzystwa ubezpieczeniowe mają zwiększone obroty... Paranoja? Może i tak - ale w tym kraju wszystko jest możliwe...
Na zakończenie - mała propozycja. Otóż jeżeli nawiedzi nas jeszcze w tym roku zima - nie Bóg odpuści, bo drogowcy się chyba zapłaczą - to ja proponuję wysłać woreczek soli albo piasku odpowiedzialnym za odśnieżanie służbom. Choć, jak znam życie, na niewiele się to zda, gdyż pracownicy tych służb po raz kolejny będą chyba przekonani, że to manna się z nieba sypie, a w naszym klimacie opad śniegu i mróz w styczniu to coś tak niespotykanego, jak storczyki na Grenladnii. Wtedy pozostanie nam jedynie wziąć tę sól w garść i sypać przed siebie na drodze do szkół, uczelni, czy miejsc pracy... Oby jednak było inaczej...
Przemysław "Maverick" Ryk
SSF Member