Earthdawn |
Informacje og�lne |
Fechmistrz na sesji |
Chcesz zagra� kim�, kto macha mieczem, a nie jest wojownikiem? Spoko, stw�rz sobie Fechmistrza. Prawie taki, jak wojownik, tylko troch� bardziej rycerski. I zamiast unika�, ripostuje ciosy. Ca�kiem fajna dyscyplina. Nie przejmuj si� odgrywaniem, jak m�wi�em, to prawie wojownik- tak niekt�rzy mi�o�nicy Earthdawna opowiadaj� pocz�tkuj�cym o dyscyplinie Fechmistrza. Nie trzeba geniusza, by stwierdzi�, �e s� w b��dzie. Fechmistrz nie jest wojownikiem, nie jest te� rycerzem. Jest po��czeniem obu i kim� wi�cej. Moja pierwsza posta� jest (nie pisz� by�a, poniewa� ta posta� �yje, cho� przesta�em ni� gra�) fechmistrzem- t'skrangiem, prawdziwym mistrzem miecza, bohaterem nad bohaterami. Kiedy m�j mistrz gry przyni�s� podr�cznik do "Earthdawna" oko�o trzech lat temu wiedzia�em ju�, kim b�d� gra�. Najwa�niejszym powodem by�a ilustracja w Magii I Mieczu, kt�ra prezentowa�a ok�adk� Mgie� Zdrady- grupa poszukiwaczy przyg�d z t'skrangiem na pierwszym planie. "To jest kto�, kim chcia�em gra�" pomy�la�em i zacz��em tworzy� posta�, kt�ra mia�a sta� si� wielkim bohaterem. Przynajmniej w teorii. S�dzi�em, �e b�d� m�g� si� wykaza�, zaszar�owa� na przeciwnika z krzykiem na ustach, odgrywa� osob� o wielkim honorze, za ka�d� zniewag� ��daj�c� satysfakcji. Mistrz gry widzia� to inaczej. Podczas pierwszej sesji roz�o�y� mnie bagniak. Fakt, szansa na to by�a ma�a, ale sta�o si�. Le�a�em nieprzytomny, kiedy kumpel z dru�yny- czarodziej, zdzieli� bagniaka przez �eb i go zabi�. On, czarodziej a nie ja, fechmistrz. Zrobi�o mi si� s�abo. Wola�bym, �eby moja posta� zgin�a w walce z tym bagniakiem, ale go pokona�a. Los chcia� inaczej. Podczas kolejnych sesji sytuacja si� powtarza�a. Pech prze�ladowa� mnie straszliwie. Co gorsza, wi�kszo�� graczy zachowywa�a si�, jak przeci�tni awanturnicy rodem ze Starego �wiata. Na porz�dku dziennym by�o szabrowanie cia�, �ebranie o zap�at�, ucieczka z pola walki, kiedy przeciwnik by� pot�niejszy... Cholera mnie bra�a. Postanowi�em, �e albo ich zmieni�, albo zmieni� posta�. Zacz��em od pocz�tku ka�dej sesji. Kiedy do stolika, przy kt�rym siedzieli�my
w karczmie przychodzi� przysz�y pracodawca, ja siedzia�em cicho. Kiedy
ustalali�my stawki za wykonanie zadania, ja siedzia�em cicho. Kiedy przysz�o
do zap�aty, wzi��em s�owa i bez s�owa rozda�em je biedakom. Kumple popatrzyli
na mnie zzielenieli, kto� si� odezwa�: Jak nie chcia�e� tych pieni�dzy,
trzeba by�o mnie je da�. Brakuje mi setki do krwawych kamieni...".
A ja siedzia�em cicho. Kiedy dru�yna pokona�a (pozbawi�a przytomno�ci)
ochroniarzy pewnego kupca, kt�rego podejrzewali�my o op�tanie przez horrora,
i kumple z dru�yny zacz�li bra� si� do szabrowania, stan��em im na drodze
i powiedzia�em: "Ani kroku. Ci ludzie nie s� nam nic winni. Zostawcie
ich". U�miechn�li si� g�upio i powiedzieli, �ebym si� "lepiej"
usun��. Nie usun��em si� z drogi. Najpierw zaatakowa� z�odziej. Nie trafi�,
po czym dosta� cios za dobre trzydzie�ci obra�e�. Pad� nieprzytomny a
ja powiedzia�em "Ani kroku". Tym razem spr�bowa� wojownik. By�em
od niego szybszy, trafi�em. Potem zaatakowa� on. Zripostowa�em jego cios,
po czym on pad� nieprzytomny. Reszta si� wycofa�a. A ja siedzia�em cicho.
Kiedy pod koniec tej sesji (wszyscy si� na mnie obrazili) trafili�my do
legowiska horrora, w trzeciej-czwartej rundzie czterech na pi�ciu cz�onk�w
dru�yny zacz�o wycofywa� si�, czyli ucieka�. Ja powiedzia�em "Kij
wam w oko" i zaszar�owa�em. Pokona�em tego horrora sam. Kiedy na
koniec sesji mistrz gry przydziela� Punkty Legend i jedynie ja otrzyma�em
punkty za horrora (a by�o ich naprawd� du�o) reszta popatrzy�a na prowadz�cego,
zacz�li m�wi�, gestykulowa�, krzycze�. "To niesprawiedliwe",
"Dlaczego on dosta� tyle punkt�w", "Dlaczego mam mniej
punkt�w, ni� on". A mistrz gry i ja siedzieli�my cicho. Od tamtej
pory nikt nie szabrowa� trup�w. A raz, dwa razy na sesj� mia�em okazj�
si� wykaza� jako fechmistrz. Sytuacja z fechmistrzem ma r�wnie� inn� stron�. Wyobra�cie sobie co by by�o, gdybym wpasowa� si� do dru�yny? Czy mo�na sobie wyobrazi� fechmistrza, kt�ry kradnie, szabruje trupy, zachowuje si� jak ostatni cham i �winia? Wyobrazi� sobie mo�na, prowadzi� co� takiego nie. Poni�ej znajduj� si� rady, jak radzi� sobie z takimi graczami i mistrzami gry. Zacznijmy od... ... Mistrz�w gryChc� gra� prawdziwym fechmistrzem, ale jak, skoro inni zachowuj� si� jak porywacze zw�ok? A najgorsze jest to, �e mistrzowi gry to odpowiada. Jak poradzi� sobie w takiej sytuacji? Pierwsz� rzecz� jest rozmowa z prowadz�cym. Normalna, ludzka rozmowa, w kt�rej powiesz, �e nie pasuje Ci rola, jak� przypisali Ci inni gracze. �e dla Ciebie fechmistrza odgrywa si� inaczej, ale na sesjach tego mistrza gry nie ma do tego okazji. Zapytaj si� go, czy sesje, kt�re prowadzi, podobaj� mu si�, czy nie uwa�a, �e Earthdawn powinien by� troch� bardziej "heroiczny"? Je�li w normalnym �yciu mistrz gry oka�e si� chamem i prostakiem, kt�ry nie wyr�s� ze Smok�w i Podziemi (nie zrozumcie mnie �le, bardzo lubi� D&D, ale faktem jest, �e ten system nie ma nic wsp�lnego z szabrowaniem trup�w, chodzi mi jedynie o prowadzenie "w starym stylu" a'la Demoniczna Horda), zmie� dru�yn�. Je�li nie znasz innych, graj�cych w rpg ludzi (ma�e miasteczko) zmie� posta� i zagraj najwi�kszym chamem, jakim mo�esz. Mo�e cho� to kogo� ruszy? Je�li mistrz gry przyzna Ci racj�, zawi��cie koalicj�. On b�dzie dostarcza� Ci okazji do wykazania si� w "heroicznym stylu", ty wykorzystasz ka�d� z nich.. Potem, na koniec sesji b�dzie przyznawa� Punkty wed�ug innej klasyfikacji. Im bardziej heroiczna posta�, tym wi�cej (oczywi�cie nie gra si� DLA punkt�w, ale dla graczy, kt�rzy szabruj� trupy, Punkty Legend s� na pewno wa�ne). Drug� metod� jest opis. Niech mistrz gry zacznie opisywa� proces szabrowania. Bohater podchodzi do zw�ok, zaczyna z nich zdziera� kolczug�, przymierza, jednocze�nie strzepuj�c sp�ywaj�ce po nogawce jego spodni jelita przeciwnika... potem podchodzi do zw�ok, zaczyna rozwiera� skostnia�e palce, w kt�rych ten �ciska sw�j miecz. Ten smr�d... Mo�na r�wnie� zastosowa� metod�, kt�r� wymieni�em wcze�niej. "Sta�, nie pozwol� Wam ich ograbi�", "Hej, jeste�my adeptami, to tamci grabili trup�w", czy cho�by "Bohaterowie nie przeszukuj� zw�ok" potrafi� zadzia�a� na graczy, niczym wiadro zimnej wody. Nie m�wi�, �e bohater nie mo�e sobie zabra� sakiewki pokonanego (jemu si� nie przyda), ale bez przesady... Mo�na r�wnie� pod�o�y� kumplom z dru�yny �wini�. Kupujemy najsilniejszy �rodek przeczyszczaj�cy, mieszamy z eliksirem leczenia (najs�abszym, u�ywanym po walce) i ukrywamy przy ciele jednego z trup�w. Gracze stan� si� bardziej podejrzliwi na to, co zabieraj�, kiedy ich dru�ynowy mag b�dzie musia� si� uda� na ca�onocne "posiedzenie" w krzakach... Niekt�rzy wol� bardziej radykalne metody. "Zostaw tego trupa albo to ja ciebie zabij� i ograbi� Twoje zw�oki a cia�o sprzedam ksenomancie" dzia�a znakomicie, je�li ma si� czym poprze� swoje s�owa. Na koniec zostawi�em rzecz najprostsz�, czyli rozmow� z ca�� dru�yn�. Wystarczy pogada� z kumplami, poprosi�, �eby nie grali w ten spos�b. Earthdawn jest gr� bardziej heroiczn�, nie ma w niej miejsca na szabrowanie (uczepi�em si� tego szabrowania, ale faktem jest, �e 90% dru�yn praktykuje co� takiego) i inne "brudne" rzeczy. Mo�e to wystarczy? GraczeJe�li prowadzisz band� rozrabiak�w, kt�rym kto� przez przypadek przyczepi� etykietki z napisami "Bohaterowie" oraz "Adepci", musisz zadzia�a� surowiej. Daj im zna�, �e s� adeptami, a to s�owo w Barsawii wiele znaczy. Zmu� ich do bohaterstwa... albo lepiej nie, mog� si� zniech�ci� jeszcze bardziej. Spr�buj od zwyk�ej, ludzkiej rozmowy. Zapytaj ich, dlaczego graj� w taki spos�b. Spr�buj przekona� ich, �e granie bohaterami, frajerami, kt�rzy nie dbaj� o maj�tek a jedynie o "dobro �wiata" i pokonywanie horror�w, jest fajne. Kt�ry� z graczy chwyci� klimat? �wietnie, trzymaj si� go niczym ton�cy brzytwy. Stw�rz sesj�, kt�ra w wyra�ny spos�b wyniesie posta� tego gracza ponad inne, je�li wyka�e si� wystarczaj�c� ilo�ci� odwagi i bohaterstwem. Nagr�d� go, je�li udowodni, �e jest godny nazwania go adeptem. Je�li nie? Na kolejnej sesji postaraj si�, by okazja do "wykazania si�" by�a znacznie bardziej wyrazista. Mo�esz r�wnie� da� mu przed sesj� wskaz�wk�. Warto r�wnie� pokombinowa� nad motywacjami graczy. Dla czego graj�? Dla forsy? Niech wykazanie si� bohaterstwem da im szans� na zgarni�cie naprawd� wielkich pieni�dzy. Chc� skarb�w? Wy�lij ich na wielk� wypraw�, kt�rej celem b�dzie zdobycie pot�nych magicznych przedmiot�w. A je�li licz� si� dla nich jedynie PL, daj im do zrozumienia, �e nie otrzymaj� ich za darmo, �e b�d� musieli pokona� wiele plugawych bestii, by otrzymali nagrod�. A potem przeciwstaw im komu�, za kogo pokonanie nie otrzymaj� pieni�dzy, �e b�d� musieli narazi� swoje �ycie za darmo. Moje s�owa mog� si� wydawa� �mieszne, to fakt, jednak je�li we�miesz je sobie do serca i postarasz si� stosowa� do moich wskaz�wek, mo�esz by� pewien, �e fechmistrz przestanie by� zabijak�. Je�li �agodne metody nie poskutkuj� musisz postawi� wszystko na jedn� kart�. Spr�buj wpl�ta� postacie graczy w skomplikowan� intryg�, w przebiegu kt�rej stan� si� czarnymi charakterami tej opowie�ci. Uczy� ich pot�nymi ale i z�ymi do szpiku ko�ci zarazem. Kiedy nabior� pewno�ci poinformuj ich, �e z Wielkiego Targu ruszy�a dru�yna, kt�ra zamierza powstrzyma� ich przed dalszym czynieniem z�a. Kiedy stan� oko w oko oka�e si�, �e s� to ich dawni przyjaciele, kt�rzy przybyli by nawr�ci� bohater�w lub ich zabi�. Niezale�nie od zako�czenia tej sesji istniej� dwie mo�liwo�ci: gracze nawr�c� si� (po �mierci ich postaci lub podczas samej sesji) albo pozostan� wiecznymi bandytami. C�, istniej� ludzie, kt�rzy graj� w Rpg dla odreagowania agresji i nie jeste� w stanie ich zmieni�. I to by by�o na tyle. Mam nadziej�, �e moje rady przydadz� Ci si� do
czego�. A mo�e sam gra�e� do tej pory z�ym adeptem. Nie czas si� zmieni�?
|