Bractwo Wiruj�cego Miecza

Oto pierwsza opowie�� m�wi�ca o cz�onkach niezwyk�ej organizacji zrzeszaj�cej najlepszych szermierzy w Airze. "Szcz�liwy dzie�" wspomina o jednej z cz�onki� w�a�nie tej grupy mianowicie o Ditri Casirim zwanej "Mgie�k�". BWM nie miesza si� w sprawy kr�l�w, rz�dc�w czy kupc�w, s� sobie panami i oddaj� si� idea�om, w kt�re wszyscy wierz� lecz ma�o kto ma odwag� stan�� o nie do walki. Szermierze z bractwa s�u�� pomoc� s�abym i silnym, nie zwracaj�c uwagi na zyski. Ich pasj� jest walka, walka w s�usznej sprawie. Posiedli niezwyk�e umiej�tno�ci, kt�re wykorzystuj� w spos�b jak najlepszy. A jaki spos�b jest szlachetniejszy ni� walka z si�ami z�a, za innych? Sztuka fechtunku jest jakby b�stwem, jest najwa�niejsza, dopiero na drugim planie s� interesy cz�onk�w Bractwa, sztuka miecza, taniec miecza, s�uszne u�ycie miecza... i co� jeszcze... co� wielkiego...

Szcz�liwy Dzie�

Droga by�a gwarna, jak zawsze. Ka�dy spieszy� si� dok�d� z jemu tylko znan� misj�, a doro�ki z krzycz�cymi furmanami lawirowa�y pomi�dzy przechodniami, co jaki� czas uskakuj�cymi ju� prawie spod k�. Wo�nica kln� paskudnie i pop�dza� konie dalej rzucaj�c zawalidrodze gro�ne i pe�ne wyrzutu spojrzenie, jakby chcia� obci��y� go finansowo za sp�nienie w dostawie i�cie wa�nego towaru: wina, miodu pitnego, czy smakuj�cego jak krowi mocz piwa do najbli�szej gospody. Jej nazwa pasowa�a jak ula� do zat�ch�ej nieco dzielnicy portowego miasta Damdila, le��cego na zachodnim wybrze�u Morza Bez Nazwy. "Morski �mierdziel" to ciesz�ca si� popularno�ci� w�r�d zbir�w, morskich rozb�jnik�w, przemytnik�w i rzygaj�cych po przepiciu marynarzy speluna.
Jej budynek mie�ci� si� w po�udniowej cz�ci dok�w gdzie zmierza� ka�dy �eglarz, kt�ry od wielu dni nie sta� pewnie na ziemi. Gdy tylko otrzyma� mizern� zap�at� za sw�j wielotygodniowy trud na kt�rym� z kutr�w czy jakiej� galerze zaraz szed� przepi� jej znaczn� cz�� - je�li nie ca�� - i zabawi� si� z ca�kiem niebrzydkimi kokotkami. Tak te� zrobi� Natan Quid bosman ze znanego dilirskiego szkunera przemytniczego "P�twa".
St�paj�c po dziwnym dla cz�owieka, kt�ry miesi�c sp�dzi� na kolebi�cym si� statku pod�o�u, wdycha� s�ony zapach morza przemieszany z porann� bryz� i smrodem "�wie�ych" ryb z pobliskiego straganu. Jego poorana bliznami - w czym jedn� �wie��, zaognion� - twarz krzywi�a si� w parodii u�miechu na sam� my�l o dziewce do towarzystwa i wielkim kuflu piwa. Szed� w�sk� i w dodatku zat�oczon� uliczk� st�paj�c w b�ocie, resztkach jedzenia i tre�ci rynsztoka rozrzucanej po drodze przez bawi�ce si� dzieci, kt�rych nikt nie pilnowa�.
Bosman Quid nie znosi� tego miasta, tej zbutwia�ej dziury pe�nej b�ota, zapijaczonych najemnik�w i krzycz�cych bachor�w w strz�pkach tego co kiedy� by�o ubraniem. Nienawidzi� tych brudnych dzieci biegaj�cych po starych, zapadaj�cych si�, pe�nych ruder dzielnicach.
Od kiedy kr�l P�nocnej Marchii cofn�� dotacje na upadaj�ce instytucje miasta - ca�kowicie b��dnie zreszt� zlokalizowanego - b�d�cego zdala od wa�nych dr�g handlowych, wszystko zacz�o si� wali�. Pozamykano banki, sklepy i targi, rozwi�zano nawet stra� miejsk�. Od tego czasu n�dzna ta mie�cina sta�a si� przyk�adem totalnego a nawet ju� przys�owiowego upadku i bankructwa. Gdy kto� chcia� okre�li� czyj� upadek m�wi�: "Stoczy� si� jak Damdila" albo "ni�ej ju� nie mo�e spa��, no chyba, �e jak Damdila".
Port Damdila pozostawa� bez nadzoru i bez pieni�dzy. Byli ludzie, kt�rym to sprzyja�o. Do takich nale�a� Natan. Przemytnicy, piraci i najr�niejsze mendy znajdowa�y schronienie w Damdili bezprawia, tu odpoczywali i trzaskali si� po mordach, tu dobijali swe interesy, tu tak�e pili. Dlatego jedynym op�acalnym interesem w tym mie�cie by�o prowadzenie gospody. Tych mimo wszystko i tak by�o niewiele. "Morski �mierdziel" by� najpopularniejszy, ale w �adnym wypadku nie najlepszy. To by�o co� co mo�na by nazwa� obor� ze sto�ami i zgraj� rycz�cych pijak�w zachlapanych alkoholem, krwi� i w�asnymi rzygowinami.
Quid stan�� przed wej�ciem i spojrza� na poplamiony i porysowany szyld, na kt�rym karczmarz ko�lawymi literami wypisa� nazw� swego przybytku zepsucia. Tablica hu�ta�a si� skrzypi�c popychana zrywaj�cym si� wiatrem. Bosman spojrza� na niebo okiem znawcy i doszed� do wniosku, �e jak si� pospieszy to przed deszczem mo�e uda mu si� zd��y� na "P�tw�". Nie zwlekaj�c sprawdzi� czy miecz g�adko wychodzi z pochwy i czy sztylet znajduje si� tam gdzie zawsze. Zaraz potem popchn�� ci�kie, obryzgane b�otem z ulicy drzwi i wszed� do ciemnego hollu. Gdy jego oczy przyzwyczai�y si� do panuj�cego tu p�mroku a p�uca do zat�ch�ego zaduchu, na kt�ry sk�ada� si� smr�d zebranych i tytoniowy dym, zobaczy� kilka okr�g�ych sto��w z siedz�cymi przy nich lud�mi. Po d�u�szym badaniu dostrzeg�, �e by�o tu te� kilku p�elf�w, zapewne z jakiego� pirackiego szkunera albo po prostu przechodem.
Zebrani w gospodzie na d�wi�k otwieranych drzwi zwr�cili si� z zaciekawieniem w ich kierunku.
Ale� to zakazane mordy, pomy�la� Natan i ruszy� w stron� lady przy kt�rej niechlujny i t�usty barman "t�umaczy�" jakiemu� pijakowi przy pomocy pa�ki, �e jego lada jest "czysta" i �e �aden kurwiszon nie b�dzie mu na niej zalega�.
Bosman nie doszed� jednak do lady. Jego oczom rzuci� si� dawny kamrat z "Cycatej Mery" na kt�rej razem przemycali z Samrii do Dylirii najlepsze wino na Airze i poza nim.
Od ostatniego min�y tylko cztery miesi�ce, a ten skurczybyk o�mieli� si� tu przyj��!
Natan stan�� pod brudn� �cian� udaj�c, �e przygl�da si� graj�cym w pokera �achudrom. Ca�y czas wierci� wzrokiem Asana Montariv trzymaj�cego na kolanach rozochocon� dziewk� ca�uj�c� go obficie po twarzy i gdzie tylko si� da�o.
Asan zadowolony z towarzystwa rzadko rozgl�da� si� po gospodzie, zreszt� zgromadzony tu dym niewiele pozwala� widzie�.
To b�dzie wspania�y dzie�, pomy�la� i wsadzi� nos w dekolt s�u�ki.
Jednak�e gdy przed jego oczami zza rozczochranej grzywy dziewczyny przemkn�a posta� bosmana Quida b�yskawicznie straci� ochot� na amory i zesztywnia� ca�y. Przesta� pracowa� nad biustonoszem towarzyszki i odepchn�� j� od siebie. Dziewczyna upad�a zdezorientowana na okurzon� pod�og�, rozejrza�a si� jakby nie wiedz�c co si� sta�o, po czym wsta�a, otrzepa�a niewiele okrywaj�ce odzienie i zdzieli�a otwart� d�oni� Asana przez zbiela�� twarz.
Siedz�cy razem z nim przy jednym stole zarechotali pospo�u, a jeden krzykn��:
- Godno�� dziwki! He, he!
Asan nie przy��czy� si� do rado�ci przyjaci�. Jego spojrzenie zetkn�o si� z lodowatym i pe�nym strasznych obietnic wzrokiem by�ego kamrata.

* * *

- Ty ma�a! Rusz no sw�j zgrabny ty�eczek i zanie� te kufle do kuchni! - rozdar�a si� gruba i potwornie nieurodziwa �ona barmana.
M�oda dziewczyna przeczesa�a kasztanowe w�osy zaczesuj�c ich gar�� za lekko szpiczaste uszko. Uk�oni�a si� swej tymczasowej chlebodawczyni i ruszy�a pos�usznie w stron� tacy pe�nej brudnych naczy�. Nie odrywa�a wzroku od zabawiaj�cego si� przemytnika Asana Montariv. W jej du�ych, b��kitnych oczach malowa�a si� niech�� i pe�na determinacja. Zanios�a tace do starej pomywaczki na zapleczu "Morskiego �mierdziela" i powr�ci�a do bada�.
Wiedzia�a, �e wcze�niej czy p�niej pojawi si� tu ten gburzasty pacan Quid! Siedzia�a tu ju� od tygodnia obserwuj�c tego zapijaczonego babiarza, by�ego wsp�pracownika Natana, a on si� jak na z�o�� nie zjawia�.
Przecie� dzisiaj do portu zawin�a "P�twa" gdzie on jest? My�la�a stoj�c oparta o futryn� drzwi prowadz�cych na zaplecze.
Jej pi�kna twarz pi�tnastolatki krzywi�a si� w grymasie wstr�tu na widok ka�dej piszcz�cej dziewki obmacywanej przez oble�nych staruch�w czy oszo�omionych alkoholem paskudnik�w szukaj�cych erotycznych dozna�.
M�oda p�elfka nie pracowa�a na sta�e w tej spelunie. Z trudno�ci� zdoby�a posad� s�u�ki w owej gospodzie aby m�c dorwa� cz�owieka, na kt�rego pojmaniu zale�a�o kilku osobom. M�czy�a si� pod jarzmem �ony karczmarza i wykonywa�a z zaci�ni�tymi w z�o�ci z�bami wszelkie zlecane jej prace, zaczyna�a mie� ju� tego dosy�. Coraz cz�ciej do g�osu dochodzi�a jej niezmo�ona duma i godno�� na co barmanka patrzy�a krzywym wzrokiem i grozi�a wyrzuceniem na zbity pysk.
Jeszcze przez jaki� - mia�a nadzieje, �e kr�tki - czas b�dzie si� tu m�czy� a� w ko�cu wywi��e si� z zadania, kt�re tak pochopnie zgodzi�a si� przyj��.
Nagle zdarzy�o si� co� dziwnego. Asan odprawi� dziwk� i strasznie zesztywnia�. Dziewczyna zauwa�y�a to od razu, powiod�a wzrokiem za jego spojrzeniem i przebijaj�c si� przez strop z dymu zobaczy�a sylwetk� bosmana z "P�twy". Szybko podci�gn�a po prawej stronie sukni� si�gaj�c� jej prawie do kostek, sprawdzaj�c czy sztylet przypi�ty do uda jest �atwo dost�pny.
Zauwa�y� t� czynno�� jaki� chwiej�cy si� go��, zaraz te� ko�lawym krokiem podszed� do p�elfki i po�o�y� r�k� na jej ods�oni�tym przez obfity dekolt ramieniu.
Wepchn�� j� - na swoje nieszcz�cie - w ciemniejszy k�t gospody i dmuchaj�c sfermentowanym alkoholem szepn��:
- Rozbierzesz si� dla mnie kochaniutka? - zaraz potem czkn�� ohydnie.
Dla ludzkiego oka by�a to tylko mglista smuga, p� sekundy p�niej pijak upad� ci�ko z nosem rozmazanym po twarzy.
- Nigdy - szepn�a strasznie w stron� le��cego - nigdy mnie nie dotykaj!
Gdyby kto� inny us�ysza� jej ton ciarki przesz�y by mu po plecach, od razu odwr�ci� by si� te� i pobieg� przed siebie, byle dalej.
P�elfka wytar�a ubrudzon� krwi� r�k� i uspokoi�a oddech oraz nerwy, kt�re zawodzi�y j� w podobnych sytuacjach.
Dziewczyna rzuci�a kr�tkie spojrzenie w stron� chudego i piegowatego syna gospodarza. Ten skin�� jej i spojrza� na bosmana id�cego do swojego dawnego przyjaciela, ch�opak wiedzia� co ma robi�. Mimo, �e strasznie si� j�ka� gdy z ni� rozmawia�, a szczeg�lnie gdy spogl�da� na g��boki dekolt dziewczyny zna� swoja rol� na pami��.

* * *

Asan rozgl�da� si� nerwowo, a na widok Quida wy�aniaj�cego si� z dymu tu� obok niego ca�y zadygota�. Szepn�� kilka nerwowych s��wek do siedz�cego po lewej towarzysza, kt�ry spojrza� na podchodz�cego bosmana i wsta� przyjmuj�c gro�n� postaw�. Natan zignorowa� go zupe�nie, podszed� do sto�u swego by�ego przyjaciela i podsun�� sobie ze zgrzytem krzes�o.
Montariv otar� spocone czo�o po czym spr�bowa� udawa� spokojnego, co wychodzi�o mu naprawd� n�dznie. Rozbiegane oczy, nerwowe ruchy palc�w, kt�re splata� i rozwiera�, oraz dr�enie na ca�ym ciele zauwa�y� by nawet �lepy goblin. Natan usiad� wygodnie i rzuci� spojrzenie najpierw na wci�� stoj�cego przyjaciela Asana z r�k� na g�owicy miecza, p�niej na zdenerwowanego cz�owieka przed nim.
- Witaj stary przyjacielu - rzek� z wyra�na ironia w g�osie bosman - pami�tasz mnie jeszcze?
Asan skin�� g�ow�, a jego r�ce wykona�y szereg chaotycznych ruch�w.
Natan u�miechn�� si� ukazuj�c jeden zloty z�b po�r�d innych popsutych i czarnych. Wyci�gn� sw�j sztylet i zaczynaj�c si� nim bawi�, tak aby m�odszy przemytnik m�g� mu dok�adnie si� przyjrze� i zacz�� powoli:
- Podczas ostatniego naszego spotkania wydarzy�o si� trochu z�ych rzeczy. Pami�tasz zapewne brachu, �e to ty jeste� tego cholern� przyczyn�.
- Pami�tasz - ni to stwierdzi�, ni zapyta�.
- T... tak, chyba... ale ja... no wiesz ja... ja bym ci� nie oszuka�. Przecie�... przecie� wiesz nie?
- Uspok�j si� - powiedzia� prawie dobrodusznym tonem bosman - nie po to �e�my razem tyle prze�yli abym ci� teraz mia� zaszlachtowa�, no nie?
Asanowi oczy rozszerzy�y si� w przera�eniu. Nie zauwa�y� nawet podchodz�cej do Natana dziwki. Quid u�miechn�� si� do pi�knej p�elfki, po�o�y� sztylet na stole poza zasi�giem Asana i poci�gn�� j� za r�k� do siebie. Dziewczyna zakwili�a weso�o i usiad�a mu na kolanach. Poca�owa� j� w policzek, nie zauwa�y� jak si� wzdryga i zaciska pod sto�em pi�stk�.
- Widzisz Montariv jakie masz szcz�cie - zadrwi� bosman po czym spojrza� w urocze, b��kitne oczy p�elfki. Dziewczyna unika�a z ukrywanym wstr�tem jego spojrzenia ale d�ugo si� nie da�o, w ko�cu musia�a spojrze� w te czarne jak w�giel �renice, w kt�rych wida� z�o i rz�dz�.
Po chwili, kt�ra wydawa�a si� jej godzin� Natan wykrzywi� si� w grymasie.
Cholera pozna� mnie! Ale jak?
Z potworn� si�� szarpn�� za w�osy i uderzy� jej g�ow� o st�. Przed oczyma dziewczyny eksplodowa�o milion bia�ych gwiazdeczek, a �wiat dooko�a zawirowa� i pociemnia�.
- Casirim, ty suko - rycza� Quid nie puszczaj�c jej w�os�w - i ty tutaj! To naprawd� szcz�liwy dzie�! Przysz�a� za mn� a� tutaj!
Asan ze zdziwieniem przygl�da� si� dziwnemu wybuchowi rad z tego, �e co� odwr�ci�o z�o�� tego potwora w inna stron�. Razem z dwoma towarzyszami odskoczy� od sto�u i wycofa� si� na bezpieczn� odleg�o�� czekaj�c na w�a�ciwy moment.
Natan nachyli� si� do ucha p�elfki i szepn��:
- No i co Ditri, niedoceni�a� mnie co? My�la�a�, �e nie rozpozna�em ci� po ciemku? O nie, tych twoich oczek si� nie zapomina. Mam pami�tk� po naszym ostatnim spotkaniu i chc� ci da� podobn�! - ko�cz�c ostatnie zdanie podni�s� ze sto�u sztylet i przy�o�y� jago zimn� stal do policzka Ditri. Dziewczyna drgn�a lekko i j�kn�a. Przed jej oczami nie by�o nic, tylko ogie�, pal�cy si� dom i brutalne ciosy! Ogie�, b�l, rozdarta dusza, z�amane serce.
I trzask t�uczonego szk�a.

* * *

Co robi�, co robi�, on j� ma i zaraz j� potnie a ja nie wiem co mam robi�. Miecz! Tak miecz, gdzie ona go schowa�a, dlaczego nie patrzy�em gdzie go chowa, tylko na... Wiem!
Pelitar, piegowaty syn karczmarza podbieg� do szerokiej lady. Zajrza� pod kotar� ignoruj�c pytaj�ce spojrzenie ojca.
Nic, same flaszki, pude�ka, s�oiki, o fuj co to?
W po�piechu potr�ci� jeden ze s�oik�w, kt�ry z trzaskiem rozbi� si� o kamienn� posadzk� pokryt� trzyletnim brudem. Ch�opak pod��y� wzrokiem ze o�lizg�� mas� rozlewaj�c� si� po pod�odze i wp�ywaj�c� mi�dzy szaf� a �cian�.
Ale mam szcz�cie!
Zza szafki wystawa�o co� pod�u�nego, owini�tego w poplamion� szmat�. Niezwlekaj�c wyci�gn�� to co okaza�o si� mieczem w kunsztownej pochwie. Gdy odwin�� szmat� jego oczom ukaza� si� widok jakiego nie zapomina si� do �mierci. Br�zowawa pochwa, w kt�rej tkwi� miecz sama w sobie stanowi�a istne arcydzie�o. Pokryta t�oczeniami przedstawiaj�cymi ta�cz�cych szermierzy i motywami z elfiej kultury urzeka�a, lekka, stworzona z ciemnego materia�u - nieznanego Pelitarowi - mieni�a si� feeri� kolorowych refleks�w pochodz�cych z rz�d�w szlachetnych kamieni. Wystaj�ca z pochwy r�koje�� to osobne dzie�o sztuki, kt�rego g��wnym motywem by� wspania�y, oszlifowany wed�ug starej techniki szmaragd tkwi�cy w g�owicy.
Z zachwytu wyrwa� go w�ciek�y krzyk Natana.

* * *

- Ty pieprzona suko! - rozdar� si� Quid i przy�o�y� r�k� do podrapanego policzka. Gdy spojrza� na d�o� zobaczy� trzy czerwone pasemka. �cisn�� silniej szyj� dziewczyny i wymierzy� cios przez jej drobn� twarz. Ditri krzykn�a, pulsuj�cy b�l zacz�� rozchodzi� si� po g�owie i rozrywa� policzek, ot�piaj�c zmys�y i zdolno�� widzenia. W�ciek�y bosman rechota�. P�elfka szamota�a si� jak schwytana lisica.
My�li bieg�y b�yskawicznie, b�l promienia� z twarzy i szyi, jej wstr�t narasta�. Chcia�a si� uwolni�, jak najszybciej.
D�u�ej tego nie wytrzymam, musz� si� uwolni�, co on chce mi zrobi�, nie pozwol� mu na to, nie tym razem!

* * *

Pelitar szuka� okazji aby si� zbli�y� niepostrze�enie. Pi�kny miecz owin�� w poplamione p��tno. Serce mia� w spodniach gdy podchodzi� do zn�caj�cego si� na Ditri potwora. Jednak�e kto� inny stan�� mu na drodze.
- Co tam masz?
Ch�opak zaj�kn�� si�.
- Ni... nic panie - wybe�kota�.
Montariv chwyci� trzymany przez Pelitara miecz i odwin�� go z p��tna, spogl�daj�c z podziwem na nadzwyczajny kunszt broni.
- Nie dasz jej tego - mrukn�� Asan - ja to zrobi�. Wyno� si� smarku!

* * *

Ditri kopa�a cz�owieka po nogach, uda�o jej si� nawet trafi� w krocze i brzuch, nic.
Jej prawa r�ka wystrzeli�a w stron� g�owy oprawcy, lecz zosta�a bole�nie unieruchomiona.
Ciosy nie odnosi�y sukcesu, nie mia�a si�y aby mocniej uderzy�, a zimno stali przy�o�onej do jej szyi powstrzyma�o dalsze pr�by. Zamar�a oczekuj�c na bolesne ci�cie.
- O nie moja droga, nie tak szybko. Chc� si� z tob� pobawi�. Troch� to potrwa, a twoje n�dzne pr�by nic ci nie dadz� tylko b�l.
Dziewczyna zamar�a w rezygnacji, kt�ra nie spad�a na ni� od bardzo d�ugiego czasu. Sama przera�ona swoj� niemoc� zrezygnowa�a i zapad�a w siebie, tak jak to by�o kiedy�, w te straszne dni, ju� nied�ugo b�dzie po wszystkim.
I nic nie pomog�a mi sztuka walki, nic mi to nie da�o, my�la�a gdy nagle w r�ce poczu�a mrowi�cy ch��d r�koje�ci miecza, kt�ry jakby opad� jej w d�o�. Z�owi�a spojrzeniem Natana zadaj�cego cios jednemu m�czy�nie.
To doda�o jej mocy, si�y jak� czu�a zawsze gdy �ciska�a r�koje�� swej broni. Wykorzysta�a chwil� nieuwagi Quida, b�d�cego zaj�tym wymierzaniem kary Asanowi, fikn�a przez st� koz�a w ty� i stan�a pewnie na nogach unosz�c miecz w gro�nej pozycji.
Bosman r�bn�� Asana g�owni� miecza w twarz i odwr�ci� si� w stron� strasznego spojrzenia Ditri. Jej miecz zata�czy�, a m�tne �wiat�o z kaganka b�ysn�o i strzeli�o w jego stron�. Dziewczyna wypali�a do przodu wskakuj�c na st� i robi�c salto ponad g�ow� Natana ci�a przez jago szpetn� g�ow�. Quid uchyli� si� z ledwo�ci� przed prawie niewidzialnym ciosem i doby� miecza cofaj�c si� przed opadaj�c� zgrabnie wojowniczk�. Spostrzeg� ze zdziwieniem, mieszaj�cym si� z prawie nieznanym mu uczuciem strachu, �e jej oczy sta�y si� prawie jak klinga dzier��cego przez ni� miecza, zimne, ostre i zab�jczo pi�kne.
Kolejny atak by� jak b�yskawica, Natan cudem go sparowa�, po czym pchn�� w stron� wykonuj�cej p�obr�t Ditri. Jego miecz napotka� stal, dziewczyna wykorzysta�a impet zderzenia aby wykona� obr�t w przeciwn� stron� tn�c powy�ej brzeszczotu przeciwnika. Natan nie by� g�upi wiedzia�, �e cios nie spadnie tam gdzie mo�na by si� go spodziewa�, dlatego nie ryzykuj�c cofn�� si� przed mglistym ci�ciem. Niestety troch� za p�no. Czubek miecza Ditri rozci�� mu ubranie z boku i musn�� sk�r�. P�elfka zastyg�a w bezruchu wbijaj�c ostre spojrzenie w oczy bosmana. Quid widzia� w nich ogie�, l�d, �mier� w mglistych razach i bezb��dne ci�cia.
Zwarli si� ze szcz�kiem stali. Po�r�d iskier i krzyk�w zgromadzonych w gospodzie. Ditri atakowa�a z zimn� precyzj� zwodz�c, kusz�c i atakuj�c znienacka w najmniejsze luki w obronie bosmana. Ta�czy�a wywijaj�c mieczem z gracj� i mistrzowsk� konsekwencj� spychaj�c znacznie silniejszego od siebie przeciwnika do defensywy.
Dziewczyna wykona�a myl�c� fint� i korzystaj�c z przewagi pozycji wyprowadzi�a w�skie ci�cie przez ods�oni�te rami� Natana. M�czyzna krzykn�� i rzuci� si� z furi� na p�elfk�, tn�c z d�ugim wykrokiem aby nie mog�a si� cofn�� i musia�a u�y� miecza. Ditri sparowa�a cios zr�cznie wykorzystuj�c si�� ataku aby odwin�� si� i szerokim �ukiem wyprowadzi� ci�cie na plecy przeciwnika. Natan przewidzia� ten manewr i rozstawi� szerzej nogi by lewa stan�a na drodze Ditri. Wojowniczka przeskoczy�a przeszkod� jednak straci�a ten moment, w kt�rym mog�a zada� cios. Miast tego stan�a pewnie i ci�a wzmacniaj�c uderzenie ostrym skr�tem bioder. Atak zosta� powstrzymany z moc� i ze szcz�kiem zsun�� si� po p�azie na szeroki jelec broni Natana. Bosman u�miechn�� si� chytrze i pchn�� z ca�ej si�y. Dziewczyna zachwia�a si� i trac�c r�wnowag� wpad�a na jeden ze sto��w str�caj�c butelki i do polowy opr�nione kufle.
Z nadzwyczajn� zwinno�ci� stan�a na r�wne nogi spodziewaj�c si� ataku, kt�ry jednak nie nast�pi�. Spojrza�a w stron� gdzie sta� przeciwnik. Natan Quid trzyma� miecz w prawej r�ce uniesiony na wysoko�ci piersi i �mia� si� bezczelnie ods�aniaj�c swe zepsute z�by i jeden z�oty.
- Jeste� n�dzna Casirim, lepiej od�� ten mieczyk i poddaj si�, a obiecuj�, �e b�d� delikatniejszy od tych poprzednich!
W Ditri a� si� zagotowa�o od w�ciek�o�ci. Na�miewa� si� z niej, wy�miewa� jej godno�� i tragedie �ycia. Jak on m�g� tak zadrwi� z jej prze�y� oraz ran jakie pozostawi�y na jej m�odej duszy.
Sk�d on w og�le o tym wie?!
Te straszne dni, kt�re zakopa�a w najdalszych zakamarkach �wiadomo�ci przez tego potwora zn�w jawi�y si� jej przed oczyma niczym dni wczorajsze, jeszcze �wie�e w pami�ci. Z�o�� po��czone ju� teraz z nienawi�ci� zaw�adn�y p�elfk� do tego stopnia, �e nawet nie zauwa�y�a kiedy przyst�pi�a do ataku.
Natan by� gotowy. Jego parada przesz�a p�ynnie w kontratak, ostrze a� zawy�o w ci�ciu. Ditri cofn�a si� o krok i przyj�a cios na kling� w�asnego miecza. Bosman u�miechn�� si� krzywo gotowy do wprowadzenia swojego morderczego planu. Ci�� na ukos z wyskokiem przez pier� uniemo�liwiaj�c tym sparowanie ataku. Zwinno�� dziewczyny zaskoczy�a go zupe�nie, bowiem nagle pad�a na ziemie i przeturla�a si� w bok, a jej miecz ci�� nisko ze �wistem przez nogi m�czyzny. Natan zawy� i opad� na kolana wykonuj�c przy tym zamaszyste ci�cie po �uku w stron� powstaj�cej przeciwniczki. Casirim wywin�a nagle salto w ty� i pad�a w przykl�ku na st� po czym d�gn�a bosmana swoim pi�knym spojrzeniem. Quid kln� siarczy�cie patrz�c na poranione nogi, b�l stawa� si� nie do zniesienia. Usiad� i wyci�gn�� w stron� p�elfki ostrze miecza. - Mia�a� szcz�cie suko! No i co teraz, zabijesz mnie, no co tak si� gapisz wyw�oko jak ci�...
Nikt nigdy nie dowiedzia� si� co chcia� zrobi� Natan, gdy� Ditri niczym rozp�dzona mg�a pomkn�a w jego stron� i ze �wistem i przyprawiaj�cym o md�o�ci mla�ni�ciem rozchlasta�a mu szyj�. Krew chlapn�a na stoj�cego opodal gapia, a bosman chrz�kaj�c jak wieprz chwyci� si� za szyj�. Ze zniszczonej t�tnicy krew la�a si� fontann�. Quid patrzy� z rozszerzonymi z przera�enia oczyma w nieludzko zimne oczy sprawczyni w�asnej �mierci. Dziewczyna nawet nie drgn�a trzymaj�c wci�� jeszcze zakrwawiony miecz naprzeciw przeciwnika. Po chwili m�czyzna pad� charcz�c na murowan� pod�og�, na kt�rej powi�ksza�a si� ju� ka�u�a karmazynowej posoki.
Wszyscy zebrani w niemym przera�eniu patrzyli na drgaj�ce zw�oki i zab�jczyni� bezdusznie wycieraj�c� ostrze miecza o tunik� Natana.
W Asanie kot�owa�y si� sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszy� si� ze �mierci tego drania, dawnego towarzysza, z drugiej za� strony nie chcia�by zgin�� tak okropnie. Przygl�da� si� przez chwil� tej dziwnej dziewczynie zastanawiaj�c si� czy podej�� czy nie. Problem rozwi�za� si� sam. Ditri podesz�a powoli do niego.
- Dzi�kuj� ci - powiedzia�a ch�odno, bez emocji.
- Sk�d wiesz...
- Trzymasz pochw� mojego miecza - odpowiedzia�a przerywaj�c, gwa�townie odebra�a swoj� w�asno�� i schowa�a ju� suche ostrze pi�knego miecza.
Nie m�wi�c nic wi�cej podesz�a do drzwi gospody i otworzy�a je na o�cie�. Zawy� wiatr, kt�ry wpad� do gospody rozwiewaj�c majestatycznie sukni� Ditri. Dziewczyna spojrza�a w niebo i oceni�a, �e je�li si� pospieszy zd��y przed deszczem do stajni na ko�cu tego plugawego miasta.
Asan patrzy� jak zahipnotyzowany na faluj�c� sukni� p�elfki, na jej zgrabne i pe�ne harmonii ruchy. Gdy wysz�a z gospody dopiero po chwili by� w stanie si� poruszy�. Zapomnia� nawet o bol�cej g�owie, my�la� tylko o jednym.
Mam nadziej�, �e ju� jej nigdy nie spotkam, mam nadziej�, �e ona nigdy mnie nie b�dzie szuka�.
Tak to by� dla mnie naprawd� szcz�liwy dzie�.

* * *

Ditri st�pa�a ostro�nie po�r�d �mieci i ka�u� zalegaj�cych drog�. Jej twarz by�a pos�pna, a d�o� wci�� �ciska�a kurczowo miecz skryty w pochwie. Brudna i pomoczona u do�u suknia dar�a si� i przykleja�a do n�g. Dziewczyna nie zwraca�a na to uwagi jak r�wnie� na wytykaj�ce j� palcami stare babki siedz�ce przy swoich ruderach.
W g�owie p�elfki wybucha�y p�omienie trawi�ce stela� dachu i poch�aniaj�ce powoli choineczki, kt�re dawno temu sadzi�a razem z matk� przy ich domu.
B�l, wielkie cierpienie, nienawi��. Nienawi�� do �wiata zn�w rodzi�a si� w zm�czonej duszy Ditri.
- Musz� spotka� si� z Alvann� - szepn�a sama do siebie, a po jej policzku rze�bi�c srebrzyst� rys� pop�yn�a �za.
�za smutku, zbli�aj�cej si� rozpaczy.

ElfShadow - naczelny pisarz Krainy Yarpenna

Powr�t od pergaminu do sto�u karczemnego