... Nagle w karczmie zrobi�o si� ciemno. Kto� sta� w przej�ciu ale z powodu blasku s�o�ca nie by�o go wida�. Wiadomo tylko, �e jest �redniego wzrostu i ma ogromny top�r przypi�ty do pasa.
- Kt� to mo�e by� w samo po�udnie ? O tej porze miasto Nuln jest opustosza�e... ? - pytano.
- Mo�e to jaki� pos�aniec - doda� inny.
- Przecie� i tak zaraz si� dowiemy - wreszcie kto� powiedzia� co� m�drego.
Nieznajomy wszed� do �rodka. Ku zdumieniu wszystkich okaza�o si�, �e istot�, na kt�r� uwag� zwr�ci�o tyle oczu jest krasnolud. Nikt nie domy�la� si�, �e to przedstawiciel tej staro�ytnej i jak�e walecznej rasy, gdy� by� s�usznego wzrostu i nie mia� tak d�ugiej brody, jak� krasnoludy zwyk�e s� nosi�. Jednak na drugim kra�cu ober�y kilku pozna�o nowo przyby�ego.
- Yarpenn ! Witaj�e. Pozdrawiamy ci� ! - krzykn�o towarzystwo.
- Witajcie ch�opaki - odpar� krasnolud - dawno�my si� nie widzieli.
- Ano tak, to przez te �wi�ta kap�an�w, nie pozwolono spotyka� si� rasom sobie wrogim... - powiedzia� dROc, wampir.
- Gdzie tam, olewa� kap�an�w, w ober�y wszyscy mog� sobie siedzie�, bez wzgl�du na jakie� tam dyrdyma�y - odpar� KilarX, waleczny rycerz, cz�owiek.
- Taaa, ola� ich - odpar� Yarpenn, po czym wrzasn�� - Teee, karczmarz, piwa z miodem i mi�siwa dla wszystkich, ino �wawo !
- Ju� podaj� panie krasnoludzie - wyj�cza� karczmarz, lekko przestraszony wrzaskiem.
Po chwili do sto�u zosta�o przyniesione piwo i mi�siwo. Ale to nie by�o w danym momencie najwa�niejsze. Bowiem zosta�o ono przyniesione przez cud dziewczyn�.
- Jak ci na imi� ? - spyta� KilarX, najpi�kniejszy ze wszystkich obecnych.
- Amfisia - odpar�o dziewcz�.
- Pi�knie imi�, cho� troch� zbyt kusz�ce - zagada� wampir.
- Taaa, jak dziewczyna pikna to i imi� pikne - odpar� Yarpenn.
Dziewczyna zarumieni�a si�, chyba by�a lekko wstydliwa poczym zachichota�a i wr�ci�a do swojej pracy.
Po tej chwili przyjemno�ci dla oczu nadszed� czas na przyjemno�ci dla podniebienia i �o��dka.
- �wietne to mi�so, z czego to ? - zapyta� KilarX.
- Z hippogryfa - rzek� karczmarz - jeszcze �wie�ego.
- To dobrze, wbrew pozorom nie jem wszystkiego - za�mia� si� krasnolud.
- My tu sobie tak gadamy, a Yarpenn nawet nie pokaza� nam swojego nowego topora - stwierdzi� po chwili KilarX.
- Dobra, dobra, gdzie wam tam �pieszno. Do Apokalipsy jeszcze jakie� osiem dni - burkn�� krasnolud.
- A co, nie chcesz si� pochwali� ? - zapyta� wampir �miej�c si�. U�miech by� okropny, cho� jedyny w swoim rodzaju. Obok rz�dku r�wnych z�b�w jak u elf�w wida� by�o cztery du�e k�y, Dwa u g�ry i dwa u do�u. Klasyczny wampir.
Krasnolud od�o�y� obgryzion� ju� ko��, wytar� r�ce o sw�j kaftan, wsta� i wyj�� top�r. By� to top�r, kt�ry jak wi�kszo�� broni Yarpenna by�a robiona w Mahakamie.
Jednak�e r�ni� si� on troch� od typowych topor�w bojowych. Drzewiec kr�tki z kovirsk� sk�r� wok� do trzymania, natomiast na drzewcu osadzona by�a cz�� w�a�ciwa sk�adaj�ca si� z jednej strony z ostrza, niezwykle zreszt� ostrego, specjalnie wytapianego, za� z drugiej strony co� na kszta� ostrza u�ywanego w dzidach. Ca�o�� misternie wykonana, naturalnie opatrzona w stosowne runy bez kt�rych top�r nie mia�by tak wielkiej warto�ci. Bro� ta by�a okropnie niebezpieczna w r�kach do�wiadczonego wojownika.
- Ile mo�e kosztowa� takie cudo ? - spyta� wyra�nie zachwycony toporem KilarX.
- Oj drogo, tak� bro� mo�na tylko zdoby� w walce, zwyk�ych krasnolud�w na takie co� nie sta�. Tego typu topory kupi� mo�na tylko w Mahakamie, kosztuj� oko�o tysi�ca - wyja�ni� Yarpenn.
- Srebrnych ? - zapyta� dROc.
- Gdzie tam, za tysi�c srebrnych to kupisz jedynie mahakamski mie� adamandytowy, kt�ry jest niczym w por�wnaniu w moim toporem. P�aci� trzeba z�otymi !
- Poza tym, trzeba do niej dosy� du�ej si�y, ale my krasnoludy takow� mamy. Bro� jest tak ostra, �e wystarczy spu�ci� j� ostrzem w d� na drwa, a drewienko w po�owie zostanie roz�upane.
Rozleg�o si� dono�ne ach. Yarpenn czu� si� wyra�nie z siebie zadowolony. Cho� wiedzia�, �e tak dobra bro� sprowadzi k�opoty. I nie myli� si�. Chyba kto� niepowo�any us�ysza� o s�awie toporka Yarpenna, bo wszyscy us�yszeli krzyki z zewn�trz :
- Krasnoludzie, wyjd� na zewn�trz, chcemy sobie obejrze� twoj� bro� ! - kto� wrzasn�� niskim, tubalnym g�osem.
- Czterech na koniach - zrelacjonowa� ch�opak, kt�ry wpad� niespodziewanie do karczmy.
- Mo�e pom�c ? - spytali dROc i KilarX.
- Prosz� bardzo, nie lubi� zbytniego chamstwa - za�mia� si� Yarpenn.
Wampir zmieni� si� w nietoperza, krasnolud wzi�� do r�ki top�r i pog�aska� si� po rzadkiej brodzie, natomiast KilarX na�o�y� srebrzysty Ereeyjski he�m, wyj�� ebonitowy miecz z Karak Varn i wszyscy razem wyszli na zewn�trz.
Okaza�o si�, �e przeszkadzaj�cymi w jedzeniu zbirami by�a lokalna hanza elf�w.
- Kurcze, bezpo�rednio po jedzeniu nie wolno si� rusza�. Jeszcze schudn� i co b�dzie. Za�atwmy to szybko - zamrucza� Yarpenn.
- Czego chcecie - krzykn�� KilarX.
- Waszych kosztowno�ci, czyli w gruncie rzeczy wszystkiego co ma warto��. A szczeg�lnie cenny b�dzie ten top�r - odpar� najbli�szy krasnoludowi barwny elf.
- Najpierw b�dziesz go musia� pow�cha� w bliska - zaharcza� Yarpenn - powiedzia�em, nie cierpi� chamstwa, a ju� szczeg�lnie w wykonaniu elfim. Odejd�cie, p�ki jeszcze mam ochot� pertraktowa�.
- Ani nam si� �ni - odparli naje�dzcy i zaatakowali.
Wbrew pozorom nie by�a to �atwa walka. No mo�e dla Kilara i Yarpenna, bo dROc upora� si� z dwoma w mgnieniu oka. Niezwykle szybko jak na wampira przysta�o dopad� do pierwszego, z ca�ej si�y smagn�� elfa pazurami, nie zostawiaj�c na twarzy nic, co by przypomina�o twarz.
Bole�nie obdarty ze sk�ry elf z�apa� si� za twarz, a dROcowi nie pozosta�o nic innego jak si� napi�.
- Podobno krew elf�w daje d�ugowieczno�� - zamlaska� wampir.
Z drugim posz�o �atwiej. Wampir zmieni� si� w nietoperza, przeliecia� obok wysokiego elfa z zerrika�sk� szabl�, ten spr�bowa� si� zamachn��, lecz zachwia� si� i ponownie dROc mia� czego si� napi�.
Rycerz i krasnolud mieli wi�cej roboty, poniewa� byli zdecydowanie wolniejsi od wampira, co nieznaczny �e nie byli szybcy. KilarX mia� jednak na sobie solidn� pe�nop�ytow� zbroj�, tak�e bro� elf�w nic mu nie mog�a zrobi�, w ka�dym b�d� razie specjalnie zagrozi�. Jednak�e zabicie przedstawiciela tej niezwykle inteligentnej rasy nale�y do trudnych spraw. Tak�e walka by�a zaci�ta. Ci�gle by�o s�ycha� szcz�kaj�ce ostrza szabli i adamantowego miecza. Wkr�tce walka si� zako�czy�a. KilarX by� silniejszy od przeciwnika, tote� kolejna parada i sparowanie ciosu elfa sko�czy�o si� na upadku tego ostatniego. KilarX podni�s� miecz i kr�tkim ci�ciem zako�czy� ca�� spraw�.
Yarpenn podni�s� top�r i zamachn�� si� na ostatniego elfa. Ten uskoczy� od silnego i piekielnie niebezpiecznego ciosu. Zamachn�� si� szabl�, jednak ostrze prze�lizgn�o si� tylko po naramienniku krasnoluda.
- Podzi�kuj� Eisenbergowi, �wietny ten naramiennik - pomy�la� Yarpenn.
Krasnolud wykorzysta� moment zachwiania r�wnowagi i zn�w zamachn�� si� toporem, tym razem poprzecznie. G�o�ny jazgot rozleg� si� po ulicy. Krew la�a si� strugami z brzucha elfa. Nast�pny cios by� tylko formalno�ci�. Cia�o elfa w dw�ch miejscach rozr�bane osun�o si� na bruk.
- I po co to wszystko ? - spyta� dROc.
- Czy tacy m�odzi musz� umiera� ? - niedowierza� KilarX.
- Taka elfia natura... - stwierdzi� Yarpenn, po czym uda� si� do karczmy aby doko�czy� opowie�� o swoim toporze...
Yarpenn - wojowniczy krasnolud z Terynyo.