Zapowiada� si� pi�kny i ciep�y dzie�. Dawno nie by�o deszczu, burza, kt�ra przesz�a zesz�ej nocy spowodowa�a, �e okolice zazieleni�y si�. Doko�a s�ycha� by�o �wierkaj�ce ptaki. Z puszczy dochodzi�y od�osy jeleni, schodz�cych si�na gody. Wszystko t�tni�o �yciem, zadowolone, pe�ne energii. Lecz nie wszytko obudzi�o si� weso�e i ochocze do �ycia.
- Co za noc, wali�o jak w ku�niach mahakamskich, nie mog�em spa� - zamrucza� Yarpenn, ledwo otworzywszy oczy.
- W dodatku jeszcze to wczorajsze spotkanie, rami� do tej pory mnie sw�dzi - krasnolud wspomina� wczorajsze nieoczekiwane pojawienie si� czarodziejki Amfisi z Maan.
- Zastanawia mnie, czego ona tu szuka, pewnie to co� wa�nego, skoro nie chcia�a powiedzie� - zastanawia� si�, po czym wsta�, przeci�gn�� si� i wyszed� ze swojego pokoju. Szybko zszed� na d� sobie tylko znanymi schodami i ju� po chwili k�pa� si� w rzeczce przep�ywaj�cej ko�o karczmy.
- Aaaachh, to jest �ycie, k�piel w zimnej wodzie dobrze robi na m�j krasnoludzki organizm, a przy tym nie �mierdz�, tak jak niekt�rzy - powiedzia� Yarpenn, po czym wybuchn�� �miechem. Po chwili jednak przesta� i zacz�� nas�uchiwa�. Kto� go perfidnie podgl�da� i krasnolud wiedzia� kto.
- dROc, Kilar, wy�a�cie z tych krzak�w ! - krzykn�� lekko zdenerwowany.
Po chwili oczom krasnoluda ukazali si� jego najlepsi kompani do piwa i miecza wojownik KilarX i wampir dROc.
- Czego mnie podgl�dacie, huh ? - zapyta�.
- Eeee, tego, chcieli�my sprawdzi� jak si� masz po rozwodzie z Tibi - powiedzia� KilarX.
- Aaaa, dobrze, dobrze szczerze m�wi�c wiedzia�em, �e to nie przetrwa, ludzkie kobiety s� niesta�e.
- Pewnie, pewnie - wybuchn�li �miechem kompani krasnoluda.
- Ale ma��e�stwo skonsumowa�e� ? - zapytali, wci�� brechtaj�c si�.
- A jak - odpowiedzia� kransolud i po chwili wszyscy �miali si� w najlepsze.
- Dobra, nie tylko po to przyszli�my, zostali�my poproszeni o pomoc - powiedzia� dROc.
- W jakiej sprawie ? - spyta� Yarpenn.
- W puszczy Shekhtal zacz�y panoszy� si� wstr�tne ogry - powiedzia� KilarX.
- Wszystko by�oby dobrze, gdyby nie to, �e ogry popad�y w konflikt z miejscowymi drwalami. Ogry bezlito�nie wyt�pi�y wi�kszo�� z nich. Pozosta�a garstka chroni�ca si� w domku na p�nocnym skraju puszczy. Przys�ali jednego z nich po pomoc - zrelacjonowa� dROc.
- Dobra, spotkamy si� w karczmie. Przyprowad�cie tego drwala - powiedzia� Yarpenn.
Kompani odeszli. Krasnolud szybko doko�czy� k�piel, ubra� si�, za�o�y� sw�j top�r ma plecy, po czym pod��y� do karczmy.
W karczmie panowa� zaduch, brak wentylacji dawa� si� we znaki. Yarpenn wszed� i zobaczy�, �e w prawym rogu siedzi dROc, KilarX i jaki� osobnik o dosy� postawnej budowie.
- B�d� pozdrowiony, jestem Yarpenn - przedstawi� si�.
- Nazywam si� Huan i jestem drwalem z puszczy Shektal - odpowiedzia� cz�owiek. Niedaleko naszej siedziby rozszala�y si� ogry, pustosz� wszystko co spotkaj� na swojej drodze. Prosz� o pomoc, w zamian Rada Drwali poka�e wam najlepsze miejsca na �owy w naszej puszczy.
- Ja i bez waszej Rady wiem, gdzie polowa� - odpar� krasnolud - ale i tak wam pomo�emy, nie lubi� ogr�w, a szczeg�lnie takich, kt�rzy my�l�, �e im wszystko wolno . Wi�c postanowione. Jutro wyruszamy w drog�. Huan dostanie tu pok�j, wy�ywienie i wszytko czego mu trzeba.
- Ale ja wol� z wami, nie mog� bezczynnie patrze�, jak kto� bezlito�nie morduje moich drwali - powiedzia� Huan.
- Przyda�by si� wam te� dobry �ucznik, bowiem droga jest daleka, a trzeba b�dzie co� upolowa�, �eby mie� co� do jedzenia.
W tym momencie, jak na zawo�anie pojawi�a si� w karczmie �uczniczka. dROc, Huan i KilarX zdziwili si�, Yarpenn si� tylko u�miecha�.
- Witaj Rhiannon, widz�, �e spe�ni�a� moj� pro�b� - powiedzia� krasnolud i przedstawi� wszystkim �uczniczk�. By�a ona kobiet�, o niezwyk�ej urodzie, ale dla Yarpenna przeci�tn�. Doskonale jednak pos�ugiwa�a si� swym kompozytowym �ukiem, co by�o bardzo potrzebne w wyprawie. Yarpenn mia� nadziej�, �e nietylko do polowania na dzik� zwierzyn�.
- Przecie� wiesz, �e mieszkam niedaleko st�d, wi�c droga nie by�a d�uga - powiedzia�a nowo przyby�a, po czym przywita�a wszystkich.
- Teraz mo�emy i�� na ogry - powiedzia� KilarX, po czym zapyta� - ilu konkretnie jest tych ogr�w ?
- Oko�o pi�tnastu - powiedzia� Huan - i s� piekielnie silni.
- Ale powolni - odpar�a Rhiannon.
- To prawda - powiedzia� Yarpenn - wobec tego wyruszamy jutro z rana, mam nadziej�, �e nie b�dzie takiego gor�ca jak dzisiaj. Zaraz wydam rozporz�dzenia do przygotowa� do drogi, a tym czasem zjedzmy co� i napijmy si�.
- Racja, burczy mi w brzuchu - powiedzia� dROc.
Podano mi�siwa i miodu. Podczas posi�ku i po nim d�ugo rozmawiali o przygodach, kt�re im si� przytrafi�y. P�niej poszli wypocz�� w oczekiwaniu na niebezpieczne wydarzenia dni nast�pnych...

Yarpenn - wojowniczy krasnolud z Terynyo.

Powr�t od pergaminu do sto�u karczemnego