(...) Naraz wszystkie wrzaski usta�y ... drzwi karczmy otworzy�y si� z hukiem i stan�a w nich pot�na posta� o ciemnym obliczu. Przybysz sta� omiataj�c wn�trze wzrokiem.... naraz da�o si� s�ysze� szepty :
- "To KilarX ... tak to na pewno ON"
- "Niemo�liwe ...s�ysza�em jak zgin�� podczas bitwy w Gerstwood"
- "Te� to s�ysza�em ale to napewno jest ON ..."
Nagle zza baru wy�oni� si� Yarpenn, waleczny krasnolud. Spojrza� tylko na przybysza i na twarzy jego zago�ci� u�miech :
- "KilarX stary druhu ! Witaj w moich skromnych progach."
Nieznajomy ruszy� do wn�trza karczmy, jego olbrzymia posta� w poobijanej lekkiej zbroi, z obur�cznym mieczem przewieszonym przez plecy i tarcz� z symbolem Dawnego Kodeksu Rycerskiego - budzila strach w�r�d biesiaduj�cych. Zagrzmia� basowym g�osem :
- "Witaj Yarpenn przyjacielu... dzi�kuje ci za zaproszenie. Mam nadziej� zosta� tu przez jaki� czas by podleczy� stare rany i powspomina� dawne dzieje. W zamian za k�t do spania i misk� ciep�ej strawy zabawi� twych go�ci opowie�ciami o dawnych, dobrych czasach."
Yarpenn wskaza� mu stolik w naro�niku gdzie natychmiast pod��y�. Po drodze pozdrowi� machni�ciem r�ki znajome wampiry i mag�w siedz�cych w karczmie, a tak�e znane mu niewiasty. Usiad�wszy w zaciemnionym miejscu wyj�� z torby nieod��czn� fajk� nabit� zielonymi li��mi i przypalaj�c j� zamrucza� z nostalgi :
- "Nareszcie czuj� si� jak w domu ..."
KilarX