Witajcie!
Dok�adnie rok min�� od czasu, gdy ostatnie opowiadanie Yarpenna pojawi�o si� w Karczmie "Pod Upitym Krasnoludem". Wiele si� od tego czasu zmieni�o, znacznej poprawie uleg�a umiej�tno�� poprawnego pisania krasnoluda Yarpenna, z reszt� ocenicie to sami, a wszelkie s�owa krytyki przy�lecie pod adres yarpenn@wp.pl.
Znowu wakacje i pomy�la�em, �e nadszed� czas odkurzy� troch� Karczm�, wynie�� z piwnicy wina i piwa, zagotowa� strawy dla W�drowc�w... Trzymajcie si� mocno siedze� i obserwujcie nowe dzieje Yarpenna. W zasadzie zmieni�o si� wszystko, od ubioru, imienia i towarzyszy krasnoluda po �wiat, w kt�rym si� to rozgrywa... Mo�na tutaj odnotowa� ingerencj� samej Krainy Yarpenna, Sapkowskiego, Warhammera oraz MUD'a Arkadii. Czyli wszystkiego po trochu, zobaczymy, jak to wyjdzie...
Na pocz�tku s�owo o towarzyszach Yarpenna, kt�rzy si� pojawili w tym opowiadaniu. S� one odbiciem prawdziwych postaci oraz ich wciele� w r�nych systemach RPG. Zaczynamy.
* * *
Dawno ju� nie si�ga�em po pi�ro i ka�amarz... Prace w Krainie, w innych �wiatach spowodowa�y, �e pergamin w moim biurku rozlecia� si� ze staro�ci... Musia�em kupi� nowy, wymieni� atrament w ka�amarzu...
Niewiele wie�ci przychodzi z zewn�trz o moich przyjacio�ach. dROc pojawia si� od czasu do czasu na jakich� cmentarzach, omijaj�c wszystko co �yje z daleka. Tak to jest, gdy si� ma stado �owc�w wampir�w na g�owie...
Rhiannon zagin�a podczas jednej z wypraw po bagnach w dalekich krainach. Z reszt� sama tego chcia�a, ludzie, z kt�rymi w�drowa�a byli �otrzykami. Ona jednak nie chcia�a s�ucha�. Nie dociekam celu jej post�powania.
O Kilarze chodz� wie�ci, �e hula gdzie� po krainie Lame zwanej... Szuka beznadziejnych krain, by m�c tam pokaza� si� jako wielki heros. Zawsze lubia� okazywa� swoj� wy�szo��...
Smuci mnie bardzo, �e o mnie zapomnieli... Mo�e obrazili si�, �e cz�ciej ich nie u�wi�cam na kartach opowie�ci?
Amfisia o dziwo pojawia si� od czasu do czasu w Krainie, cho� do niedawna jej nie by�o. W sumie nie zmieni�a si� dziewczyna, ale w sumie to dobrze. Mi�o zna� kogo�, kto mo�e za dobre s�owo osmali� rami�...
Do nowych przyjaci� Yarpenna nale�� ogr Morglum, bard Efeso i mroczny elf Pheagator. Efesa zna�em wcze�niej, napisa� przecie� dwa pi�kne opowiadania dla Krainy, ale teraz jako� nasze wi�zi zacie�ni�y si�... Co do ogra, no c�, w �yciu kransoluda zdarzaj� si� rzeczy dobre i rzeczy z�e. Ogra jednak nie mo�na zaliczy� do �adnej z tych grup. Ogr�w jako takich nie lubi�, ale Morglum to ogr, kt�ry r�ni si� od swych braci. Przede wszystkim jest bardzo umiarkowany w napi�tnowaniu mniejszych istot, g��wnie chodzi tu o mnie... �wietnie si� z nim gada, j�zyk ogr�w nie jest zbyt skomplikowany. Znamy si� od jakiego� czasu, Morglum w�druj�c trafi� do Krainy i jako� tu zosta�. Ostatnio zachwyca si� kultem ADOM'a, ale mu szczerze m�wi�c nie idzie.
Co do elfa... Mo�naby o nim napisa� co najmniej kilka ksi��ek, ale ja postaram si� to wszystko stre�ci� w kilku s�owach... Znany jest we �wiatach po wieloma imionami - Pheagator, Llunor, Pheatar, Pheatrick, Feeg. Jednak Pheagator najlepiej do niego pasuje, cho� dla mnie nie jest to dobre imi� dla elfa. Trudni si� on raczej ciemnymi sprawami (od tch�rzostwa po zabijanie za pieni�dze i dla samej ch�ci mordu), jest bardzo dziwny. W�a�ciwie jedyne, co w nim elfie, to wzrost, wynios�o��, pogarda dla krasnolud�w, zr�czno�� i do�� spora inteligencja, nie okazywana jednak zbyt cz�sto. Poza tym jest strasznie brzydki (jak si� para ciemnymi sprawkami), nierozgarni�ty, denerwuj�cy. Cz�sto popada w jaki� amok, nie wiedz�c, gdzie si� znajduje.. Elf, kt�ry du�o potrafi, ale jednocze�nie fajt�apa. Szczeg�lnie, jak ku�tyka, efekt starcia z ogrem sekwojowym w dzieci�stwie...
Spotykamy si� od czasu do czasu w karczmie "Pod Upitym Krasnoludem". Czasem robimy wypady w okolice Kislevu i Altdorfu. Ostatnio z ogrem robimy wypady do Mahakamu, pojawiamy si� w Nuln. Pheagator zrezygnowa� z tych wycieczek na rzecz wzbogacania si� w podziemiach Tristram... Pono� Lord wr�ci� i spali� to mi�e miasteczko. Postanowi�em to sprawdzi�. To, co widzia�y moje oczy i czego musia�em dokona�, na zawsze odbije si� na mojej osobie. Wys�a�em tam wyszkolon� amazonk� Arant�, by si� dowiedzia�a czego� wi�cej...
Bro� te� zmieni�em. Wszystkie miecze, sihille i takie tam posz�y do sklepu, szybko sprzedano, a pieni�dze otrzymanie ze sprzeda�y pozwoli�y mi na kolejne czary w Krainie. Co do topor�w wszelkich, o kt�rych kiedy� pisa�em, te� ich ju� nie mam. Ani obur�cznych, ani gwiezdnych. Po co mi to? Za to zacz��em docenia� d�ugie dekorowane czekany. Cudowna br��, poza tym, b�d�c w g�rach mog� sobie pokopa� tu i �wdzie. Skoro o kopaniu mowa, nale�� od niedawna do g�rnik�w mahakamskich, bardzo ciesz� si� tam dosta�em, sprawia mi to przyjemno��...
Przenios�em si�.
Terynyo to tylko wspomnienie dzieci�stwa, pierwszych przyg�d, tych przyg�d z czas�w doros�o�ci i przyja�ni z Kilarem i dROciem i w og�le. Teraz mieszkam i opiekuj� si� Krain�, kt�ra od mego imienia zwie si� Krain� Yarpenna. Sam j� stworzy�em, wykreowa�em, jestem z niej dumny. Zawiesi�em j� w pustce, wi�c dosta� si� do niej mo�na tylko teleportem. To tak dla bezpiecze�stwa. I tak ostatnio czarodzieje przej�li Krain� i musia�em przenie�� j� w nowe miejsce. Du�o nerw�w mnie to kosztowa�o...
Co do imienia, o kt�rym wspomnia�em, r�wnie� je zmieni�em. Moje pe�ne imi� brzmi Yarpenn Gawlak Aranta Zigrinn Ghranturi z klanu Hychsohn, Opiekun Krainy, Pogromca Ogruff, mieszkaniec Mahakamu, z pochodzenia Terynyo�czyk, krasnolud, nie�le, nie? Yarpenn Zigrinn to wiecie, sk�d si� wzi�o. Gawlak Ghranturi to moje imi� i nazwisko w klanie Hychsohn, czyli g�rnik�w mahakamskich. Aranta to imi�, kt�rym pos�uguj� si� w kr�lestwie ADOMa. Pogromca Ogruff, no c�, nie mog�em si� powstrzyma�. Ale Morgluma nie bije, on jest poza moimi zapatrywaniami. Mieszka�cem Mahakamu jest ka�dy. kto jest w gildii ale oczywi�cie moje prawdziwy dom jest w Krainie. O Terynyo chyba nie musz� nic ju� pisa�...
Gdybym nie napisa� tego sprostowania, chodzi�bym chory przez kilka tygodni... Taki ju� jestem...
* * *
Wreszcie uko�czy�em codzienny obch�d Krainy, wszystko by�o w porz�dku, �adnych problem�w po przeniesieniu. Wszystko gra�o. Zastanawia�em si� tylko, jak poinformowa� wszystkich o nowym miejscu Krainy. Go�c�w ju� rozes�a�em, ale tylko do kilkunastu W�drowc�w. A tablica na Rynku przeskoczy�a ju� cztery tysi�ce (nawiasem m�wi�c zmieni� j� na lepsz�). Tablica i Elfia Polana na razie stoj� puste, ale wkr�tce dzi�ki uprzjmo�ci czarodziei ze stowarzyszenia WP r�wnie� i te miejsca zostan� uruchomione. Potrzebuj� tylko czasu...
- Co tak dumasz krasnalu? - us�ysza�em tubalny, niemal�e dudni�cy g�os. By� to Morglum. Z twarzy bardzo weso�y, z dwudniowym zarostem, bardzo sympatyczny, bardzo pracowity, wiele zreszt� potrafi zrobi�.
- Ano k�opoty Gobosie - odpowiedzia�em ogrowi. Gobosem nazywam go na jego w�asne �yczenie. Nie podzielam tej jego fascynacji narodem gobli�skim.
- Jakie� to k�opoty krasnoludzie? - ogr ten r�ni� si� od innych, jego s�owa, je�eli tylko chcia�, by�y nad wyraz pi�kne. Dla mnie stanowi� obiekt podziwu. Przynajmniej stara si� nie dudni� "moja si�a, moja w�adza", chyba �e jest w wi�kszym gronie i nie chce, by kto� go pos�dzi� o my�lenie. Jeszczeby biedaczka zaci�gn�li do jakiego� cyrku i kazali liczy� jab�ka, kt�re przed nim le��.
- Ano z Krain�, wiesz Opiekowanie si� takim obszarem naprawd� jest powa�nym obowi�zkiem i �mudn� prac�, ale niewielu docenia to, co robi� - odrzek�em.
- To cho�ma do Karczmy, posprz�ta si�, pogada, napije czego�, obaczym, mo�e co� si� wymy�li - sapn�� Morglum.
No i poszli�my. Ogr spotka� mnie w pobli�u Rynku, wi�c droga nie by�a daleka. Budynek z zewn�trz wygl�da� na nawiedzony przez duchy. Weszli�my do �rodka. Ogarn�� nas p�mrok, zjawisko jak�e inne od �wiate� pochodni za czas�w �wietno�ci Karczmy. W rogu z lewej strony, w najciemniejszym k�cie siedzia�y dwie postacie. Nie mog�em ich rozezna�, gdy� by�o zbyt ciemno. Podszed�em bli�ej.
- Witaj Yarpenn - ozwa� si� znany mi, troch� skrzecz�cy g�os. Wiedzia�em, �e to Pheagator, mroczny elf. Obok niego siedzia� bard Efeso, wy�mienity poeta, cho� ma�o znany.
- Czo�em - odpowiedzia�em pos�pnie. Nie wszystkie dni sta�y pod znakiem szczeg�lnej sympatii do elfa.
- Co to za zwierz� - zapyta� elf wskazuj�c na ogra.
- Moja w�adza, moja si�a - odpowiedzia� Morglum.
- Chyba odwrotnie - powiedzia� elf.
- To jest Morglum, zwany te� Gobosem - ogr, m�j, jakby to powiedzie�, przyjaciel.
- Moja osoba musi si� sta� bardziej tolerancyjna, bym nie musia� u�ywa� mojego miecza w celu standardowego rozpoznania zagro�enia ze strony niepoznanego - sykn�� elf.
- Po pierwsze i tak by� nie �dzier�y� przeciwko ogrowi, za bardzo ku�tykasz. Po drugie, to m� przyjaciel i nie wolno ci tkn�� - spokojnie odpar�em. Wiedzia�em, �e elf nie jest zbyt odwa�ny i gdy nie ma konieczno�ci walki, usuwa si� z pola.
Rozejrza�em si� po Karczmie. Stare opowiadania spisane przed latami, troch� �wie�sze poematy... Wszystko obro�ni�te paj�czynami, kilkuletnim kurzem. Barman ju� dawno zrezygnowa� z pracy tutaj, w ko�cu nie wszyscy pracuj� dla samej zap�aty. Karczma po prostu by�a opuszczona.
- P�jd� i umieszcz� na Rynku og�oszenie, �e poszukuj� barmana do Karczmy i przy�l� paru ludzi do posprz�tania tutaj.
Po jakim� czasie praca na parterze trwa�a w najlepsze. Ja zajrza�em na pierwsze i drugie pi�tro. Ju� wcze�niej postanowi�em, �e moje lokum za�o�� sobie na najwy�szym pi�trze (budynek jest dwupi�trowy), za� na pierwszym pi�trze b�d� pokoje do wynaj�cia. Do�� miejsca dla strudzonych W�drowc�w.
Gdy prace zosta�y zako�czone, Karczma wygl�da�a zupe�nie inaczej, ale dalej by�o ciemno, a jako�� sprz�t�w pozostawia�a wiele do �yczenia. Kaza�em spali� wszystkie sto�y, krzes�a i bar, a opowiadania odnie�� do Biblioteki. Potem poszed�em przez teleport w Tol Eressia z�o�y� zam�wienie na nowe sto�y, krzes�a. Pieni�dze z wyprawy do Wie�y Durlaga nareszcie si� na co� przyda�y.
Wr�ci�em do karczmy i usiad�em przy jedynym ocala�ym stole, wraz z ogrem, elfem i bardem.
- S�ysza�em, �e ostatnio tw�j czekan rdzewieje, Yarpenn - powiedzia� Efeso.
- Echh, szkoda gada�, chcia�bym si� troch� rozrusza�, a przede wszystkim dorwa� tych kuna czarodziei, co mi Krain� w starym miejscu zlikwidowali - warkn��em.
Efeso u�miechn�� si�. Nagle na �rodku Karczmy pojawi� si� nik�y strumie� �wiat�a, kt�ry po chwili zmieni� si� w o�lepiaj�cy blask. W ko�cu zauwa�yli�my regularny owal, co� jakby teleport. Po chwili na oczach wszystkich pojawi�a si� kobieta w d�ugiej, b��kitnej szacie. Na szyi mia�a szafirowy wisiorek, kt�ry po�yskiwa� przyci�gaj�c wzrok ka�dego, kto na niego spojrza�. Ca�y ten str�j podkre�la� jej turkusowe oczy, kt�re skrzy�y si� teraz tajemniczym, acz przyjaznym, troch� figlarnym blaskiem. Z jej postawy mo�na by�o wnioskowa�, �e wiele prze�y�a. W r�ce trzyma�a d�ug� r�d�k� zako�czon� mithrylow� kul� z wyrytym bia�ym jednoro�cem.
- Amfisia! - wrzasn��em.
- Witaj Yarpenn, witaj Efeso - odpowiedzia�a czarodziejka, po czym doda�a - d�ugo�my si� nie widzieli.
- Ano d�ugo. Musz� przyzna�, �e wej�cie mia�a� wy�mienite, widz�, �e teleportacj� dobrze pozna�a�, skoro nie wywali�o ciebie na Rynku, z pup� w piachu - odpar�em.
Amfisia skrzywi�a si� na moment, ale chwilowy grymas znikn��, jak podmuch wiatru.
- To niespodzianka - powiedzia� Efeso - wiedzia�em, �e b�dziesz si� chcia� m�ci� na czarodziejach ze stowarzyszenia Ikara, wi�c poprosi�em Amfisi�, by przyby�a i zapozna�a ciebie z informacjami, kt�re zdoby�a.
- Moja nie rozumie� to wszystko - ozwa� si� ogr. To, �e zacz�� m�wi� jak zwyk�e ogry nale�a�o przypisa� temu, �e chwilowo nie chcia�, by kto� go pos�dzi� o inteligencj�. Nie przeszkadza�em mu w tym.
- A b�dzie co kra��? - swoje wtr�ci� Pheagator.
- Ja sam jeszcze nic nie wiem, ale pewnie si� zaraz dowiem - powiedzia�em wzruszaj�c ramionami.
- Ot� znalaz�am w Bibliotece Uniwersytetu Oxenfurckiego zapiski dotycz�ce mo�liwo�ci przeteleportowania si� nawet w najdziwniejsze miejsca i to nie tylko w tym �wiecie - zacz�a wyja�nia� Amfisia.
- Za pomoc� prostego czaru przepisa�am na sw�j pergamin, ukryty w mojej szacie, oto ten zw�j - czarodziejka wyci�gn�a z zanadrza rulon papieru zalakowany starannie.
Z�ama�a piecz��, rozwin�a zw�j, po czym zamaszystym ruchem delikatnej, acz stanowczej d�oni zmiot�a wszystko, co le�a�o na stole. Pstrykni�ciem palc�w przyzwa�a nik�y p�omie� �wiat�a, kt�ry jednak doskonale o�wietla� zw�j papieru. Amfisia po�o�y�a zapiski na stole i wszyscy zacz�li si� im przypatrywa� z zainteresowaniem. Ogr patrzy� na st�, pr�buj�c dociec, co w nim takiego ciekawego. W ko�cu podrapa� si� po g�owie i machn�� r�k�.
- Moja dalej nic nie rozumie� - burkn�� t�po.
Prawd� m�wi�c, tylko czarodziejka i ja wiedzieli�my, co jest napisane na karcie papieru, ale inni nie dali po sobie tego pozna�. W ko�cu do�wiadczenie zwi�zane z u�ywaniem Tol Eressia i cz�sty pobyt w Bibliotece na co� si� przyda�y.
- Bardzo ciekawe - stwierdzi�em - ale po co to nam?
- Co ty Yarpenn - zdzwiwi� si� Efeso - zatraci�e� ju� ca�kiem sw�j instynkt m�ciciela sprzed chwili?
- Zaczynam kuma� - u�miechn��em si� - ale potrzebny plan.
- Tym si� zaj��em ja - powiedzia� Pheagator - ale musz� przyzna�, �e mnie zmusili.
- Ty masz g�ow� do takich spraw Feegu, sam si� przecie� chwalisz, �e jeste� z nas najlepiej wykszta�cony, najbardziej obyty we �wiecie i tak dalej - za�mia� si� Efeso.
- Krasnolud, co ci? - spyta� nagle ogr.
- Co� si� z nim dzieje - stwierdzi�a Amfisia, przygl�daj�c mi si� uwa�nie - �renice zw�aj� si�, tak jak ca�e jego oczy. Zdaje si� jakby przenie�� na chwil� do innego �wiata. Widzicie? Pr�buje doby� czekana!
P�niej nie mog�em sobie przypomnie�, co si� wtedy ze mn� dzia�o. To chyba by� jaki� instynkt zab�jcy, przytlumiony przez lata opiekowania si� Krain�. Ozwa� si� we mnie na my�l rozbryzguj�cych si� na wszystkie strony trzewi mag�w ze znienawidzonego stowarzyszenia Ikara.
- Jaki plan? - zapyta�em, trze�wiej�c powoli.
- Jest trzech najwa�niejszych mag�w Ikara, oni wydali decyzj� o likwidacji Krainy. Dw�ch z nich ma swoje wie�e w grodzie Kraaka, Amfisia postara si� nastawi� Tol Eressia, aby nas tam przeteleportowa�a. Trzeci �yje kilkadziesi�t mil za grodem, na pustkowiu, zbyt daleko st�d, aby si� bezpo�rednio przemie�ci� na miejsce. Najpierw do tamtych dw�ch, a potem stamt�d na pustkowia - powiedzia� elf, pokazuj�c na rozwini�tej mapie kierunki naszej podr�y.
- Niech b�dzie - powiedzia�em, zacieraj�c r�ce - kto udaje si� na wypraw�?
- To zale�y od ciebie - powiedzia�a nader �agodnym g�osem Amfisia - ale ze swojej strony ja zg�aszam si� na ochotnika.
- Moja inteligentna osoba po zastanowieniu stwierdza niezaprzeczalnie, �e b�d�c tutaj nie mia�aby za wiele do, �e si� tak wyra��, zdzia�ania, jako�e nie ma pozwolenia do uprawiania swojego procederu. Tote�, jednocze�nie wiedz�c o bogactwach mag�w, stwierdzam, �e r�wnie� mam zamiar wybra� si� na t� niebezpieczn�, cho� nie dla mnie, wypraw� - po swojemu zg�osi� si� elf. Gdyby�my nie znali Pheagatora, z pewno�ci� dosta�by w pysk i tak ju� pokancerowany.
- Moja dalej nie wiedzie� o co chodzi! - rykn�� ogr, po czym zacz�� tupa�, oblizuj�c si� spro�nie.
- B�dzie co bi� Morglum, idziesz z nami? - spyta�em.
- Uuuuu? - ogr nie wysila� si� zbytnio.
- Twoja bi� moja wr�g - musia�em si� zni�y� do poziomu ogra.
Morglum widocznie zrozumia�, zacz�� klaska� w d�onie, podskakiwa� po czym wybieg� rycz�c.
- Ja te� z wami p�jd�, b�d� wam upi�ksza� chwile pie�niami, mo�e potem t� wypraw� spisz� i wydam - powiedzia� Efeso.
- Jak chcesz, ale ja te� b�d� pisa� o tym i raczej moja wersja zawi�nie w Karczmie, o ile prze�yjemy - u�miechn��em si� zb�jecko, niemal�e pokazuj�c wszystkim rz�dek bia�ych z�b�w.
- Dobra, pi�ciu W�drowc�w, zdolnych do walki r�nego rodzaju trzech - zacz��em wylicza�.
- Hej! - oburzy� si� Pheagator - A ja?
- Sk�d wiedzia�e�, �e to o ciebie chodzi? - wybuchn��em �miechem.
Elf zrobi� si� czerwony jak burak.
- Zobaczymy Pheagator, jak nie b�dziesz w�azi� na drzewa i z nich spada�, to mo�e doliczymy ciebie do walcz�cych - stwierdzi� Efeso, po czym doda� - ja w sumie w razie czego mog� no�em rzuci�.
- No�em? - zdziwi�em si� wyra�nie - Nic o tym nie wiedzia�em.
Efeso odpi�� guziki swojej kamizelki koloru morza po�udniowego, odwr�ci� jedn� jej cz�� i oczom naszych ukaza�o si� kilka no�y zawieszonych na specjalnych szlufkach, przeznaczonych specjalnie do takich cel�w.
- No pi�knie, pi�knie, robi si� coraz ciekawiej - ucieszy�em si� bardzo.
- Przejd�my si� troch�, pogadamy o starych dziejach, obejrzymy zach�d s�o�ca. Potem wy�pimy si� w karczmie i wyruszamy jutro z ra�ca - zadecydowa�em ostatecznie.
Wyszli�my przed karczm�, kieruj�c si� w stron� zachodni�. Przy wyj�ciu zauwa�yli�my Morgluma biegn�cego w nasz� stron�. Wymachiwa� drzewem rycz�c na wszystkie strony.
- Uuuuuuu, uuuuuu! - da�o si� s�ysze� niezaprzeczalnie.
- Morglum, zostaw to drzewo, dzisiaj jeszcze nie bijemy.
Ogr od�o�y� swoj� bro�, zdziwi� si� �dziebko, upad� na kolana i zacz�� bucze�.
- Przesta�, tylko wstydu sobie narobisz - warkn��em.
- Buuuuu, moja bi�, a ty nie chcie� moja bi�, twoja nie lubie� moja, buuuuu - ogr nie przestawa�.
Za�ama�em r�ce bezradnie. I tak mu przejdzie. Jutro nie b�dzie nic pami�ta�. Jego m�zg, a raczej to, co go udaje nie pozwala na pami�tanie czego� d�u�ej ni� jeden dzie�.
Poszli�my wi�c opowiadaj�c sobie nawzajem prze�ycia ostatnich dni, wspominaj�c te� to, co dzia�o si� wcze�niej. W ko�cu s�o�ce zacz�o zachodzi�. Tutaj At'ar nie zachodzi zwyczajnie. Kraina jest otoczona magiczn� aur� chroni�c� przed wp�ywami z zewn�trz. Fale tej aury przeplata� si� zacz�y z przeb�yskami s�o�ca. Powsta�o fascynuj�ce widowisko, kt�re przyku�o wszystkich (nawet mnie) i pozwoli�o na chwil� zapomnie� o troskach. Purpurowe, czerwone, pomara�czowe wst�gi uk�ada�y si� w najprzer�niejsze wzory, od prostych figur geometrycznych, po najpi�kniejsze pegazy...
W ko�cu s�o�ce zasz�o i wr�cili�my do Karczmy. Po jakim� czasie na drugim pi�trze s�ycha� by�o tylko przeci�g�e chrapanie (ja), j�ki (elf) i �wisty (Amfisia). Tylko Efeso spa� nie wydaj�c �adnego d�wi�ku, b�d�c bardem ma czysto w p�ucach.
Ka�demu przy�nili si� magowie, ale ka�demu inaczej. Og�lnie nie wygl�da�o to za dobrze, oczywi�cie dla mag�w. Ja od czasu do czasu budzi�em si� i wtedy nachodzi�y mnie dreszcze po��czone z w�tpliwo�ciami. Przecie� to ju� nie b�dzie to samo, co z dROciem i Kilarem. To nie b�dzie �atwe, nawet krasnolud si� starzeje i z pewno�ci� nie mam ju� takich zdolno�ci bojowych, co kiedy�. By� mo�e nie wszyscy wr�cimy do Krainy... W ko�cu zasn��em. W Karczmie zapanowa�a g�ucha cisza. Na zewn�trz gra�y cykady. Noc by�a spokojna, nie zapowiada�a w og�le tego, co mia�o nadej��...
* * *
Yarpenn, czyli ja :))