TW╙RCZOª╞ STANISúAWA LEMA
Bajki
Robot≤w
BAJKI ROBOT╙W (Ok│adka)
Warszawa 1983

(C) Copyright by Stanis│aw Lem, Krak≤w 1964

Krajowa Agencja Wydawnicza

 

Spis tre╢ci

Trzej elektrycerze
Uranowe uszy
Jak Erg Samowzbudnik Bladawca pokona│
Skarby kr≤la Biskalara
Dwa potwory
Bia│a ╢mierµ
Jak Mikromi│ i Gigacyan ucieczkΩ mg│awic wszczΩli
Bajka o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczy│a
Doradcy kr≤la Hydropsa
Przyjaciel Automateusza
Kr≤l Globares i mΩdrcy
Bajka o kr≤lu Murdasie
Jak ocala│ ╢wiat
Maszyna Trurla
Wielkie lanie
Pos│owie

 

Pos│owie

ááááááááááBajki robot≤w - ksi▒┐ka ju┐ samym tytu│em zapraszaj▒ca do lektury dzieci, pozornie niepowa┐na i sfantazjowana do granic absurdu, jest w rzeczywisto╢ci jednym z najoryginalniejszych dzie│ Stanis│awa Lema, wymienianym w rzΩdzie tych utwor≤w, kt≤re zrewolucjonizowa│y literaturΩ fantastyczno-naukow▒.

ááááááááááKim jest jej tw≤rca? Urodzi│ siΩ we Lwowie w 1921 roku, jest wiΩc r≤wie╢nikiem Baczy±skiego i R≤┐ewicza. Jego losy potoczy│y siΩ jednak odmiennie. Uko±czywszy gimnazjum, rozpocz▒│ w 1940 roku studia w lwowskim Instytucie Medycznym, przerwa│ je po wkroczeniu Niemc≤w, w czasie okupacji pracowa│ jako monter i spawacz, a naukΩ kontynuowa│ po wojnie ju┐ na Uniwersytecie Jagiello±skim w Krakowie, gdzie otrzyma│ absolutorium na istniej▒cym ≤wcze╢nie Wydziale Medycznym tej uczelni. Ten w wieku m│odzie±czym zapocz▒tkowany i po latach przerwy podjΩty na nowo ╢ci╢le okre╢lony kierunek studi≤w nie spowodowa│ jednak, ┐e Lem zosta│ "fachowcem" w jakiej╢ w▒skiej dziedzinie; studia medyczne rych│o uzupe│ni│ przez podjΩcie niezwykle szerokich lektur obejmuj▒cych podstawowe ga│Ωzie wiedzy ╢cis│ej i humanistycznej. R≤wnocze╢nie zacz▒│ pisaµ - by│y to wiersze, fantastyczne opowie╢ci i artyku│y popularnonaukowe - i publikowaµ te prace w czasopismach. Jego pierwszym powa┐nym dzie│em by│a jednak dopiero powie╢µ wsp≤│czesna, Czas nieutracony, w kt≤rej obok tre╢ci autobiograficznych znalaz│y siΩ ambitnie zakrojone rozwa┐ania o cz│owieku i jego psychice, o ludzko╢ci, o roli nauki oraz niebezpiecze±stwa, jakie ona z sob▒ niesie.

ááááááááááW ostatecznym rozrachunku w Czasie nieutraconym triumfuje jednak rozum; przysz│e dzieje spo│ecze±stw ukazuje autor jako nieustann▒, przynosz▒c▒ zwyciΩstwa walkΩ racjonalnej my╢li, nios▒cej ludzko╢ci szczΩ╢cie, z ciemnymi si│ami wstecznictwa spychaj▒cymi ╢wiat w otch│a± wojny, zniszczenia, spo│ecznej krzywdy.

ááááááááááNiebawem, trochΩ przypadkowo, poczyna Lem pisaµ utwory fantastyczno-naukowe i pierwsze z nich: powie╢ci Astronauci i Ob│ok Magellana oraz zbi≤r opowiada± pt. Sezam s▒ kontynuacj▒ zapocz▒tkowanej w Czasie nieutraconym i wspomnianej wy┐ej hipotezy na temat dalszej historii ludzkiego rodzaju. Rozumny ustr≤j spo│eczny, oparty na naukowych podstawach, ma przysz│emu cz│owiekowi zapewniµ byt szczΩ╢liwy. Bohater Lema jednak, zamiast nadal naprawiaµ ziemskie urz▒dzenia, skieruje siΩ ku gwiazdom, syc▒c nieograniczon▒ ┐▒dzΩ poznania. W praktyce pisania trochΩ inaczej to wygl▒da: bohaterowie dwu pierwszych powie╢ci science fiction Lema tak siΩ sami sobie podobaj▒, ┐e ju┐ nie starcza im czasu, aby dostrzec w mieszka±cach innych planet istoty zasadniczo od siebie r≤┐ne, a w problemach ludzkich dylematy nie daj▒ce siΩ rozwi▒zaµ jedynie z pomoc▒ zdrowego rozs▒dku czy zdrowej doktryny.

ááááááááááTrzeba o tym powiedzieµ, bo niebawem, oko│o pamiΩtnego roku 1956, w ╢wiadomo╢ci Lema nastΩpuje znacz▒cy prze│om, kt≤ry sprawi, ┐e w ci▒gu niewielu lat autor Astronaut≤w stanie siΩ jednym z najciekawszych tw≤rc≤w literatury fantastyczno-naukowej na ╢wiecie. Prze│om ten bΩdzie ╢ci╢le zwi▒zany z rozczarowaniem do tzw. "urzΩdowego optymizmu", kt≤ry panowa│ w literaturze lat 1949-1956 i zak│ada│, ┐e charakter dziej≤w ludzko╢ci jest wszechstronnie "postΩpowy", a przy tym - ┐e odkryte dotychczas "prawa rozwoju spo│ecznego" pozwalaj▒ precyzyjnie okre╢liµ kierunek postΩpu i rozstrzygn▒µ, co jest dla cz│owieka dobre, a co z│e.

ááááááááááFakty zaprzeczy│y jednak tej wizji, a Polska i ca│y ╢wiat socjalistyczny prze┐y│y oko│o 1956 roku g│Ωboki kryzys spo│eczny i polityczny. Lem poczyna wiΩc rozwa┐aµ, gdzie le┐y b│▒d w ideologii, kt≤ra tak wiele obiecywa│a, a nie umia│a przewidzieµ nawet najprostszych zagro┐e±. Pierwszym pisarskim efektem tych rozmy╢la± s▒ eseistyczne Dialogi, w kt≤rych pisarz poddaje krytyce centralistyczny model rz▒dzenia, a w istocie analizuje wszystkie czynniki sk│adaj▒ce siΩ na skompromitowany spos≤b my╢lenia o historii i postΩpie.

ááááááááááJe┐eli z tego punktu widzenia spojrzymy na dalsz▒ tw≤rczo╢µ Lema, oka┐e siΩ ona - przy wszelkich pozorach oderwanego od ┐ycia fantazjowania - dzie│em silnie zwi▒zanym z naszymi wsp≤│czesnymi k│opotami. C≤┐ nam, ludziom, ma zapewniµ przysz│e szczΩ╢cie? - zdaje siΩ pytaµ Lem. Poddanie spo│ecze±stw dyktaturze Rozumu? Przecie┐ gdy tylko spr≤bujemy wynajdywaµ idealne systemy spo│eczne, nasza toporna my╢l wytwarza mimo woli wersje jakich╢ oboz≤w koncentracyjnych o bardzo surowym regulaminie - inaczej obywatele tych idealnych pa±stw rozpe│zn▒ siΩ samowolnie, niszcz▒c wyrozumowan▒ strukturΩ (z takich "optymalnych rozwi▒za±" drwi siΩ czΩsto w Dziennikach gwiazdowych i Cyberiadzie). No a przy tym c≤┐ to w og≤le znaczy owo "idealne"? Zapewniaj▒ce maksimum szczΩ╢cia jednostkom? Z tym "szczΩ╢ciem" sprawa nie przedstawia siΩ tak prosto - i s│awny konstruktor my╢l▒cych maszyn, Trurl, tΩgo sobie w Cyberiadzie na│amie g│owy nad tym problemem, zanim siΩ w ko±cu oka┐e, i┐ z jego twor≤w prawdziwie szczΩ╢liwy mo┐e byµ tylko mechaniczny kretyn. Mo┐e wiΩc "najlepsze" to "wszechmocne"? Takie spo│ecze±stwa Lem r≤wnie┐ nam pokazuje i, zaiste, wcale nas ku nim nie ci▒gnie: kiedy mo┐na zrobiµ wszystko, pozostaje ju┐ tylko - jak w wypadku groteskowego Enefercoma z Cyberiady - le┐eµ na superelektronicznym piasku swej planety bez szczeg≤lnej ochoty, by zdzia│aµ cáoákáoá1áwáiáeák.

ááááááááááU Lema wielekroµ powtarza siΩ motyw spo│ecze±stwa uszczΩ╢liwianego na si│Ω wed│ug jakiej╢ doktrynalnej recepty (Podr≤┐ trzynasta i dwudziesta czwarta z Dziennik≤w gwiazdowych, Eden, Edukacja Cyfrania z tomu Maska). Takie pr≤by ko±cz▒ siΩ jednak jak najgorzej. Nie znaczy to, i┐by pisarz nie wierzy│ w ideΩ postΩpu i dziejowe pos│annictwo Rozumu. Mniema jednak, ┐e droga do "raju" jest ani prosta, ani │atwa. Przede wszystkim nie bardzo umiemy sobie przedstawiµ spos≤b, w jaki dzia│a my╢l tw≤rcza, m≤zg ludzki bowiem wcale nie przypomina prostego automatu do rozwi▒zywania zada±. Czasami tak siΩ wydaje "ekspertom", traktuj▒cym naukΩ jako zbi≤r gotowych formu│ek, ale w rzeczywisto╢ci tacy uczeni niczego nowego naprawdΩ w nasze poznanie wnie╢µ nie potrafi▒. Dlatego ulubionym bohaterem Lema bΩdzie nie badacz - profesjonalista, ale cz│owiek czynu: pilot rakietowy Pirx, │owca fantastycznych przyg≤d Ijon Tichy, astronauci z Powrotu z gwiazd, z Solaris, NiezwyciΩ┐onego i Kataru. Cz│owiek czynu nie tylko my╢li, ale tak┐e ca│ym sob▒ prze┐ywa rzeczywisto╢µ, doznaje jej, rzec mo┐na, "na w│asnej sk≤rze" - i dziΩki temu zakres tych dozna± jest bardzo szeroki. Eksperta od biedy mo┐na by by│o zast▒piµ maszyn▒ do rozwi▒zywania zada± cz│owiek czynu anga┐uje siΩ w przygodΩ ze ╢wiatem wraz ze swoimi emocjami: mi│o╢ci▒, gniewem, strachem, zmys│em dowcipu, poczuciem moralnym. St▒d jego relacje o wydarzeniach nie bΩd▒ jedynie raportem o "go│ych faktach", przeciwnie, znajd▒ siΩ tam rozwa┐ania nad dobrem i z│em, silnie zagraj▒ uczucia zachwytu, dumy, a obok nich - wstydu i wstrΩtu. W│a╢nie o to bogactwo prze┐ycia bΩdzie u Lema silniejszy cz│owiek czynu. "Ekspert" ani mu ╢wiata nie potrafi wyja╢niµ, ani urz▒dziµ godziwie, nie tylko wiΩc przegrywa stale w wy╢cigu do poznania, ale te┐ w konfrontacjach bywa stale o╢mieszany.

ááááááááááWidziana z pewnej perspektywy tw≤rczo╢µ Lema jest hymnem na cze╢µ ludzko╢ci, tego dziwnego splotu czystego rozumu z emocjami, "zwierzΩc▒" cielesno╢ci▒, brakiem logiki w odruchowych postΩpkach. Takie cz│owiecze±stwo bierze g≤rΩ nad mechaniczn▒ sprawno╢ci▒ intelektualn▒ eksperta czy maszyny my╢l▒cej. Ale z innego punktu widzenia cz│owiek poddany zostaje u Lema krytyce. Co to znaczy? Jak mo┐na "krytykowaµ" istotΩ cz│owiecze±stwa, bΩd▒c samemu cz│owiekiem?

ááááááááááPisarz zn≤w zaczyna w tonacji niepowa┐nej: Ijon Tichy, wΩdruj▒c przez Kosmos, co chwila natyka siΩ na takie gwiezdne plemiona, dla kt≤rych ludzie s▒ jakimi╢ wyrzutkami spo│eczno╢ci miΩdzyplanetarnej, stworami tak dziwnymi, ┐e a┐ nie daj▒cymi siΩ pomy╢leµ. Takie konfrontacje wyzwalaj▒ ╢mieszno╢µ, ale nie do pogardzenia jest tak┐e sposobno╢µ ujrzenia - dziΩki literaturze - swego gatunku "cudzymi oczyma". Cz│owiek jako "Inny" - to jeden z ciekawszych temat≤w utwor≤w dojrza│ego Lema. W Edenie ludzie przybywaj▒ na planetΩ, kt≤rej mieszka±cy jΩcz▒ pod rz▒dami autokratycznej w│adzy, ale Ziemianie w│a╢nie jako "obcy" nie maj▒ prawa si│▒ wesprzeµ uci╢nionych; w Solaris astronauci stykaj▒ siΩ z fenomenem "my╢l▒cego oceanu" i d▒┐▒c do wymarzonego kontaktu, wpadaj▒ w konflikty sami z sob▒, a raczej ze zmaterializowan▒ za spraw▒ oceanu tre╢ci▒ w│asnej pod╢wiadomo╢ci; w NiezwyciΩ┐onym - z uszczerbkiem dla swej dumy - musz▒ uznaµ prawo do istnienia gro╝nej populacji mikroautomat≤w; w G│osie Pana przekonuj▒ siΩ o kosmicznej zaiste skali trudno╢ci, jakie s▒ zwi▒zane z pr≤bami komunikacji miΩdzy cz│owiekiem a Obcymi. Podsumowaniem tej linii pisarstwa, na kt≤rej u Lema dochodzi do podwa┐enia przekona± o cz│owieku jako "koronie stworzenia", jest Golem XIV. Tam ju┐ ca│kiem serio, przemawiaj▒c g│osem superkomputera, stawia Lem hipotezΩ, ┐e jeste╢my produktem bocznej linii, ewolucji, rezultatem splotu nie zawsze szczΩ╢liwych przypadk≤w, a nasz gatunek ma niezliczone s│abo╢ci, i to zar≤wno w dziedzinie biologicznej konstrukcji, jak i natury intelektu.

ááááááááááLem jest wiΩc wrogiem uproszcze±: przed reformatorami spo│ecze±stw, uzbrojonymi w nazbyt toporne kategorie. broni cz│owieka jako istoty wielce skomplikowanej, kt≤rej │atwo zaszkodziµ a trudno pom≤c. Ale gdy wywy┐szy ludzko╢µ, zaraz jej uka┐e niezmierzon▒ z│o┐ono╢µ Kosmosu, niesko±czon▒ wielko╢µ mo┐liwych ╢wiat≤w, kt≤rych umys│ nie jest w stanie obj▒µ.

ááááááááááPisarstwo Lema jest bardzo filozoficzne z ducha i czΩsto pod mask▒ groteskowego humoru ukrywa najpowa┐niejsze zagadnienia. I tak w dziwnych historiach "kryminalnych" (ªledztwo, Katar) utajone s▒ medytacje o granicach ludzkiego poznania, w powie╢ci "szpiegowskiej" (PamiΩtnik znaleziony w wannie) odnajdujemy metaforΩ ludzkiego ┐ycia, sytuacji cz│owieka w Kosmosie, rozwa┐ania nad problemem wolno╢ci i konieczno╢ci, natury porz▒dku wszech╢wiata itd.

ááááááááááNie mia│oby sensu nawet pobie┐ne streszczanie wszystkich ksi▒┐ek Lema. Lepiej powiedzieµ tu parΩ s│≤w o podstawowym ge╢cie tw≤rczym pisarza, o tym, czego on siΩ po swojej pracy spodziewa. Na pewno nie precyzyjnej prognozy dalszych dziej≤w ludzko╢ci ani tym bardziej recepty na stworzenie szczΩ╢liwego spo│ecze±stwa. Dla tych, kt≤rym siΩ wydaje, ┐e dobrze wiedz▒, jak zbawiµ ╢wiat i dok▒d prowadzi "z naukow▒ dok│adno╢ci▒" przewidziana droga dalszego rozwoju ludzko╢ci, Lem ma tylko drwinΩ. Jego pisarstwo jest raczej eksperymentem; stawia siΩ tam wiele pyta±, daj▒c wiele hipotetycznych wariant≤w rozwi▒za±, nie za╢ jednoznaczne odpowiedzi. Tak ko±cz▒ siΩ np. Solaris czy G│os Pana. Czy oznacza to wielk▒ kapitulacjΩ umys│u przed ╢wiatem-zagadk▒? Nic podobnego! Lem z ca│ym oddaniem s│u┐y sprawie ludzkiego Rozumu, tyle ┐e nie przy╢wieca temu wiara, jakoby ╢wiat mia│ jedynie rozumn▒ naturΩ: pierwiastkowi porz▒dku odpowiada w Kosmosie, umieszczony na drugim biegunie, demon bez│adu i anarchii. Nie darmo pisarz jeden ze swoich ogromnych esej≤w naukowych zatytu│owa│: Filozofia przypadku. Praca ta to nie tylko pr≤ba udzielenia odpowiedzi na r≤┐ne pal▒ce pytania, lecz tak┐e analiza warunk≤w, na jakich odpowiedzi mog│yby w og≤le zostaµ udzielone, wrΩcz studium o ewolucji ludzkiej kultury, a w│a╢ciwie jej pod│o┐a, na kt≤rym stawia siΩ i rozstrzyga wszelkie kwestie. Dlatego ostatnio Lem z upodobaniem pisze utwory, kt≤re s▒ om≤wieniami innych, nieistniej▒cych utwor≤w (recenzjami z fikcyjnych ksi▒┐ek, wstΩpami do dzie│ nie napisanych). W ten spos≤b unika siΩ niepewnych hipotez na temat wygl▒du i funkcjonowania przysz│ych ╢wiat≤w, a na to miejsce pojawia siΩ stylizacja i parodia táeákásátá≤áw, kt≤re bΩd▒c charakterystycznym produktem kultury, mog▒ tak┐e staµ siΩ pretekstem do nawi▒zania "dialogu z przysz│o╢ci▒".

ááááááááááTo kr≤ciutkie om≤wienie pisarstwa Lema nie mo┐e mieµ ┐adnego zwie±czenia ani podsumowania. Autor jest w pe│ni si│ tw≤rczych i na pewno jeszcze niejedn▒ ksi▒┐kΩ ofiaruje czytelnikom. Ju┐ teraz mo┐na jednak powiedzieµ, ┐e wyr≤s│ Lem na klasyka powie╢ci fantastyczno-naukowej w ╢wiatowej skali. W Polsce do ostatnich lat nie mia│ w│a╢ciwie powa┐nych konkurent≤w, ╢wiat przyznaje mu chΩtnie miano "najwiΩkszego" lub "jednego z najwiΩkszych" mistrz≤w tego gatunku, jednego z tych, kt≤rym literatura science fiction zawdziΩcza awans z obszaru trzeciorzΩdnego pi╢miennictwa popularnego na salony wielkiej sztuki. Ksi▒┐ki Lema t│umaczone s▒ na wszystkie wa┐niejsze jΩzyki i mo┐na bez przesady stwierdziµ, i┐ ┐aden polski pisarz nie osi▒gn▒│ do dzi╢ , tak szerokiej popularno╢ci poza granicami kraju.

ááááááááááCzym wyt│umaczyµ to powszechne uznanie i zainteresowanie?

ááááááááááZapewne nie wynika ono jedynie ze sprawno╢ci pi≤ra. Lem przyci▒ga uwagΩ czytelnik≤w z r≤┐nych kontynent≤w, poniewa┐ nie jest "zawodowcem", tj. "literatem" zapatrzonym wy│▒cznie w artystyczny efekt albo uczonym-popularyzatorem, kt≤ry poprzez pisarstwo rozpowszechnia w │atwej formie idee nauki uprawianej gdzie indziej "powa┐nie". Przeciwnie, nie ma powodu s▒dziµ, aby gdziekolwiek Lem "zni┐a│ siΩ do poziomu czytelnika"; jego powie╢ci i eseje dostarczaj▒ mu w rzeczywisto╢ci takiego jΩzyka, kt≤ry pozwala po│▒czyµ w jeden wyw≤d rozwalania snute na marginesie wielu r≤┐nych dziedzin wsp≤│czesnej wiedzy, gra z czytelnikiem prowadzona jest wiΩc uczciwie, a pisarz prezentuje siΩ odbiorcy jako cázááoáwáiáeák páo páráoásátáu, cz│owiek pragn▒cy zrozumieµ siebie i ╢wiat otaczaj▒cy, cz│owiek sprzymierzony ze wszystkim, co jego poznanie rozszerzy. Mo┐na by go nazwaµ filozofem w znaczeniu najbardziej dos│ownym, tzn. nie absolwentem okre╢lonego kierunku uniwersyteckiej nauki, ale wprost: "mi│o╢nikiem m▒dro╢ci", kt≤ry przypadkiem wypowiada siΩ jΩzykiem literatury fantastycznej.

ááááááááááDlatego mo┐e nie czu│ siΩ Lem nigdy zobowi▒zany do wierno╢ci prawid│om uprawianego gatunku. Nie pisa│ dla wydawc≤w zainteresowanych jedynie zyskiem i z tej przyczyny uciekaj▒cych od ryzyka literackich nowinek. Zmienia│ wiΩc perspektywy, style wypowiedzi, szuka│ dla siebie takiej formy, kt≤ra potrafi│aby wyraziµ precyzyjnie jego osobist▒ prawdΩ. Krytycy nazw▒ potem te pr≤by "odnow▒" gatunku science fiction.

ááááááááááDo takich ksi▒┐ek zmieniaj▒cych literaturΩ, dodaj▒cych do niej nowe ╢rodki wyrazu, nale┐y zbi≤r zatytu│owany Bajki robot≤w, wydany po raz pierwszy w 1964 roku. Bajki robot≤w, a wiΩc bajki, czy raczej ba╢nie, kt≤re mama-robot opowiada swemu roboci▒tku. Widzimy od razu, ┐e za spraw▒ Lema przeniesiono nas w ╢wiat podw≤jnie fantastyczny: "kraina robot≤w" to motyw czΩsty w fantastyce naukowej, ale stamt▒d dokonuje siΩ nastΩpnego skoku w nieznane - w obszary, kt≤re powinny siΩ wydaµ egzotyczne i niezwyk│e "ma│emu robotowi". Zasady takiej "podw≤jnej fantastyczno╢ci" nie zachowuj▒ trzy ostatnie opowiadania, ale w│a╢nie one s▒ zal▒┐kiem ca│ego nowego cyklu, kt≤ry pod tytu│em Cyberiada rozwin▒│ Lem w swojej nastΩpnej ksi▒┐ce.

ááááááááááDlaczego w│a╢ciwie bajkΩ krzy┐uje siΩ z literatur▒ science fiction? Jak zauwa┐y│ uczony francuski Roger Caillois, gatunki te wiele z sob▒ │▒czy: "Ba╢±, opowiadanie fantastyczne, science fiction spe│niaj▒ w literaturze analogiczne funkcje, kt≤re zdaj▒ siΩ sobie przekazywaµ. Wyra┐aj▒ one najwy┐szy stopie± napiΩcia pomiΩdzy tym, co cz│owiek mo┐e, a tym, co by chcia│ m≤c - zale┐nie od epoki bΩdzie to latanie w powietrzu albo marzenie o siΩgniΩciu gwiazd - miΩdzy tym, co cz│owiek wie, a tym, co skrywa jeszcze przed nim zas│ona tajemnicy". 1)

ááááááááááS▒ oczywi╢cie jeszcze inne podobie±stwa: ba╢niowe zdarzenia tocz▒ siΩ "za g≤rami, za lasami" i "dawno temu" akcja powie╢ci. fantastyczno-naukowej "gdzie╢ w Kosmosie", a je╢li na Ziemi, to przynajmniej "w przysz│o╢ci". W tym niedostΩpnym dla czytelnika miejscu akcji rz▒dz▒ inne ni┐ w "normalnym" ╢wiecie regu│y: w ba╢ni - cudowno╢µ, w science fiction - nowa, niezwyk│a technologia, zmieniaj▒ca zasadniczo stosunki spo│eczne i charakter egzystencji jednostek. S▒ te┐ r≤┐nice. Ba╢± zawsze jest "schematyczna", funkcjonuje bowiem w obrΩbie spo│ecze±stwa, kt≤re wie, co dobre, a co z│e; w ba╢ni "wygrywa" wiΩc ten bohater, kt≤ry postΩpuje uczciwie i moralnie, przy czym zar≤wno przygody i zasadzki losu, kt≤re go spotykaj▒, jak sposoby, dziΩki kt≤rym pokonuje przeciwno╢ci i odnosi sukces, maj▒ charakter konwencjonalny, tzn. w setkach znanych ba╢ni wygl▒daj▒ podobnie. I nie dziwota, s│u┐▒ przecie┐ temu samemu: utwierdzeniu w╢r≤d ludzi pewnego │adu moralnego i mitologicznego, prze╢wiadczenia o tym, ┐e dobro zawsze zostanie nagrodzone, a z│o ukarane.

ááááááááááW│a╢nie podobie±stwo tych wszystkich "dobrych wr≤┐ek", "z│ych czarownik≤w", "magicznych pier╢cieni", "kwiat≤w paproci", "kr≤l≤w oddaj▒cych c≤rki za ┐ony" itd. sk│oni│o wybitnego rosyjskiego uczonego W│adimira Proppa do sporz▒dzenia swoistego indeksu schemat≤w bajkowych. Do jego klasycznej ksi▒┐ki, Morfologii bajki (wyd. polskie: Warszawa 1976), nawi▒zuj▒ dzi╢ wszyscy badacze utwor≤w epickich, okaza│o siΩ bowiem, ┐e schematy rozwoju fabu│y mo┐na wykryµ tak┐e w powie╢ciach i opowiadaniach. S▒ to jednak zupe│nie inne schematy: utwory literatury science fiction w niepor≤wnanie mniejszej ni┐ bajki mierze musz▒ siΩ s│uchaµ konwencji. G│≤wnie dlatego, ┐e powstaj▒ w takim ╢wiecie, w kt≤rym zanik│o poczucie trwa│o╢ci │adu spo│ecznego i moralnego. Anonimowy tw≤rca bajki powtarza│ wiΩc po raz tysiΩczny buduj▒c▒ sentencjΩ, bo s▒dzi│, ┐e ╢wiat by│ i bΩdzie zawsze taki sam, a wiΩc i sentencja po wieczne czasy zachowa wa┐no╢µ. Autor wsp≤│czesnej powie╢ci science fiction ┐yje w rzeczywisto╢ci, kt≤ra bez ustanku siΩ zmienia, usi│uje wiΩc przewidzieµ, w kt≤r▒ stronΩ potocz▒ siΩ dziejowe wypadki, ale niczego nigdy nie jest pewny. Dlatego jedni widz▒ przysz│▒ historiΩ ludzko╢ci jako pasmo coraz wiΩkszych, wszechstronnych sukces≤w, inni przewiduj▒ powszechn▒ katastrofΩ, jeszcze inni - zupe│nie nowe uk│ady spo│eczne, kt≤re nam mog▒ siΩ wydawaµ potworno╢ci▒, choµ dla istot z nastΩpnych wiek≤w bΩd▒, byµ mo┐e, czym╢ zwyczajnym. I tak dalej. Powie╢µ fantastyczne-naukowa niczego nie utwierdza z samego za│o┐enia (choµ i tak▒ rolΩ mo┐e pe│niµ), pr≤buje raczej - niepewna przysz│o╢ci - snuµ pewne hipotezy, ale zasadniczo dopuszcza wiele najr≤┐niejszych rozwi▒za±, wraz z takimi, kt≤re dzi╢ uznaliby╢my za "niemoralne", "niesprawiedliwe", "szydercze" wobec uznanych norm.

ááááááááááSpytajmy wiΩc, co zapo┐yczy│ Lem z obydwu skojarzonych gatunk≤w i co w og≤le z takiego skrzy┐owania wyniknΩ│o? Na pocz▒tek sceneria: kosmiczna, jak przysta│o na science fiction, rz▒dzona prawami fizyki atomowej. Bohaterowie przenosz▒ siΩ bez wiΩkszych trudno╢ci z planety na planetΩ, z galaktyki na galaktykΩ, a przy tym wykazuj▒ niezwyk│e zdolno╢ci konstruktorskie: z │atwo╢ci▒ buduj▒ skomplikowane maszyny cyfrowe, potrafi▒ umie╢ciµ sztuczn▒ inteligencjΩ nawet w paciorku mieszcz▒cym siΩ w uchu (Przyjaciel Automafeusza), nie sprawia im wiΩkszych trudno╢ci wytwarzanie dowolnych pierwiastk≤w chemicznych itd. Wszystko to mie╢ci siΩ w konwencji fantastyczne-naukowej, ale tu┐ obok znajdujemy motywy typowo ba╢niowe: planetami rz▒dz▒ feudalni monarchowie, utrzymuj▒cy dwory i doradc≤w knuj▒cych wzajem przeciw sobie niecne intrygi (Doradcy kr≤la Hydropsa). Ci w│adcy maj▒ problemy ca│kiem na miarΩ swoich ziemskich poprzednik≤w ze ╢redniowiecza: p│odz▒ nastΩpc≤w tronu (Doradcy kr≤la Hydropsa), martwi▒ siΩ o losy swych c≤rek i urz▒dzaj▒ turnieje kandydat≤w do ich rΩki (Jak Erg Samowzbudnik Bladawca pokona│), drΩcz▒ poddanych podatkami (Uranowe uszy), lΩkaj▒ siΩ spisku na swe ┐ycie i str▒cenia z tronu (Uranowe uszy, Bajka o kr≤lu Murdasie), poza tym jednak zwykle siΩ nudz▒, co popycha ich w r≤┐ne uci▒┐liwe dla poddanych, a czasem i dla nich samych niebezpieczne przedsiΩwziΩcia (Bajka o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczy│a). Biada temu, kto siΩ nawinie pod rΩkΩ takiemu znudzonemu kr≤lowi; bΩdzie zmuszony bawiµ go niezwyk│ymi historiami, a je╢li, bro± Bo┐e, nie zadowoli w│adcy, przyp│aci to ┐yciem (Kr≤l Globares i mΩdrcy); je╢li natomiast spr≤buje zaimponowaµ monarsze czym╢ niezwyk│ym, czego tamten nie potrafi, bΩdzie siΩ musia│ nie╝le uwijaµ, by ocaliµ przed zawistnikiem g│owΩ (Skarby kr≤la Biskalara).

ááááááááááJeste╢my najwyra╝niej w ╢wiecie klasycznej ba╢ni: obok w│adc≤w s▒ dworacy, rycerze i mΩdrcy, stacza siΩ tam bitwy i pojedynki - groteskowe, bo zarazem kosmiczne w skali i po ╢redniowiecznemu prymitywne; zreszt▒ naczelnym chwytem pisarskim autora Bajek jest krzy┐owanie zamierzch│ej i superprzysz│o╢ciowej techniki. Dlatego trzeba bez przesady ca│y Kosmos poruszyµ, aby odnale╝µ kluczyk, kt≤rym naiwna kr≤lewna "co wiecz≤r rozum nakrΩca", atomy "│uska siΩ" rΩcznie, niczym groch, z gar│acza za╢ strzela siΩ - a jak┐e! - antymateri▒.

ááááááááááBrak nam tylko w tym ╢wiecie owych dawnych czarownik≤w i mocy nadprzyrodzonych. Rzeczywi╢cie: trudno by│oby okre╢liµ, na czym polega "cudowno╢µ" w krainie robot≤w, gdzie niemal wszystko, co mo┐na wymy╢liµ, da siΩ skonstruowaµ, a tym samym obszar tego co "naturalne" (bo nie wymaga czarw, tylko szczeg≤lnej, in┐ynierskiej sprawno╢ci) rozszerza siΩ prawie w niesko±czono╢µ. Przypatrzmy siΩ jak l▒duje na Aktynurii znakomity konstruktor Kosmogonik: "Uprz▒d│ najcie±sze i najtwardsze promieniowanie, jak w kokonie, z│o┐y│ w nim w│asne cia│o, aby czeka│o na jego powr≤t, a sam przybra│ postaµ ubogiego ciury i zeszed│ na planetΩ". "Przybra│ postaµ" - niczym czarodziej i zst▒pi│ z niebios jak sam Pan B≤g. Ale Lem mo┐e nam zaraz wyja╢niµ, ┐e po opanowaniu odpowiedniej technologii inteligencjΩ bΩdzie mo┐na przenosiµ dowolnie z jednego uk│adu elektronicznego w drugi i w takiej "przesiadce" nie bΩdzie nic cudownego. Ka┐dy, kto zna SummΩ technologiae, wie, ┐e pisarz dywaguje o takich przysz│ych mo┐liwo╢ciach ca│kiem powa┐nie. Tak wiΩc nie ma w Bajkach robot≤w sfery zdarze± nadprzyrodzonych - i je╢li nawet czytamy o czym╢, co zaprzecza prawom fizyki (jak owe "atomy z│ota, wielkie jak cztery piΩ╢cie" z historii o Ergu Samowzbudniku), to sk│onni╢my to raczej przyj▒µ za ┐art autora, kt≤ry bawi siΩ konwencj▒ ba╢niowej przesady, ni┐ za rzeczywisty wynik dzia│ania jakich╢ nadnaturalnych si│.

ááááááááááRolΩ czarownik≤w i wr≤┐ek pe│ni▒ wiΩc u Lema konstruktorzy. To ich niewyczerpanej pomys│owo╢ci zawdziΩczamy widowiskowe turnieje gwiezdnych potΩg; si│Ω magiczn▒ zastΩpuje tam wytrawny intelekt i in┐ynierska zrΩczno╢µ. A wymowa moralna? Je╢li u Lema Dobro zwyciΩ┐a, to nie dlatego, ┐e jego magia silniejsza, zwyciΩ┐a, poniewa┐ Zááo jáeását gááuápásázáe. G│upsze, choµ chytre: wydaje mu siΩ, ┐e ╢wiat przekabaci na swoj▒ stronΩ, ale wtedy w│a╢nie wpada w zasadzkΩ, w ten do│ek, kt≤ry dla innych, dla Dobra, wykopa│o. Tak wiΩc okrutny Architor nie chce, by jego poddani siΩ gromadzili, chcia│by jednak sam gromadziµ ich pieni▒dze - i oto sprytny jego pomys│ odwraca swe ostrze, godz▒c w autora (Uranowe uszy), doradcy kr≤la Hydropsa, spragnieni │ask mi│uj▒cego wszystko co ma│e nastΩpcy tronu, miniaturyzuj▒ swe cia│a na wyprz≤dki, a┐ staj▒ siΩ tak male±cy, ┐e przeci▒g unosi ich daleko poza salΩ koronacyjn▒, skutkiem czego nie zdo│aj▒ przypodobaµ siΩ nowemu w│adcy (Doradcy kr≤la Hydropsa). Tch≤rzliwy kr≤l Murdas, boj▒c siΩ str▒cenia z tronu, ka┐e wymordowaµ ca│▒ sw▒ rodzinΩ, a sam siebie rozbudowuje do rozmiar≤w miasta, ale wtedy w│a╢nie drΩcz▒ca go obsesja "ma miejsce", aby siΩ w nim samym rozpanoszyµ, zaw│adn▒µ elektrycznymi snami i w ko±cu doprowadziµ monarchΩ do wewnΩtrznego rozpadu i samozniszczenia. Osobliwy to "racjonalistyczny" wariant historii o upiorach i "zem╢cie zza grobu"! (Bajka o kr≤lu Murdosie). U Lema "g│upia" z za│o┐enia jest wszelka chciwo╢µ i ┐▒dza w│adzy. Symboliczna pod tym wzglΩdem jest historia Trzech elektrycerzy: po skarby Krionid≤w wybraµ siΩ mo┐e tylko istota doskonale bezmy╢lna ale j▒ z kolei │atwo jest wywie╢µ w pole i doprowadziµ do zguby.

ááááááááááW bajkach tradycyjnych wygrywa│ zwykle przys│owiowy ju┐ "g│upi" (lecz dobry) Ja╢. Jego wra┐liwe serce zjednywa│o mu páoámáoácánáiáká≤áw (ptaszki, mr≤wki, wiernego rumaka itd.), otrzymywa│ w darze magiczny talizman (czarodziejski pier╢cie±, kulΩ, miecz etc.) - i ju┐ potem m≤g│ rozprawiµ siΩ ze wszystkimi przeciwno╢ciami. U Lema je╢li taki "pomocnik" dzia│a na rzecz Dobra, to musi byµ przedtem przez bohatera po prostu skonstruowany (Skarby kr≤la Biskalara). Czasem wrΩcz autor podrwiwa sobie z oddanego w ka┐dych okoliczno╢ciach sojusznika. Tak w│a╢nie czyni w Przyjacielu Automateusza, w historii, w kt≤rej niewiele rys≤w tradycyjnej ba╢ni daje siΩ rozpoznaµ. Pozostaje tylko "magiczny pomocnik", kt≤rego rolΩ sparodiowano i wywr≤cono na nice: w sytuacji ostatecznej, zagro┐enia ╢mierci▒, niezachwianie logiczne i racjonalne wywody ma│ego Wucha na nic Autmateuszowi przydaµ nie mog▒ - chyba do tego tylko, by rozw╢cieczony do ostateczno╢ci nie popad│ w odrΩtwienie i nie zrezygnowa│ z "bezsensownej" walki o ┐ycie. Tam bowiem, gdzie konflikt racji dotyka samego "byµ albo nie byµ", ko±cz▒ siΩ argumenty logiczne: zaiste, woli istnienia nie da siΩ podporz▒dkowaµ matematycznym wzorom na "optymalne dzia│ania". Tak┐e przyja╝± w warunkach tak jaskrawej nier≤wno╢ci szans nie daje siΩ pomy╢leµ: "dobre rady" Wucha, je╢li pamiΩtaµ o jego niezniszczalno╢ci, odbieramy mimo woli jako koncert ob│udy.

ááááááááááO historii Automateusza chcia│oby siΩ powiedzieµ, ┐e opisuje ona zasadniczo nieracjonalny, osobliwy charakter láuádázákáiáeáj natury, ale przecie┐ wiemy, ┐e bohater opowie╢ci jest robotem. Widaµ, ┐e Lem niezbyt w Bajkach przejmuje siΩ psychologicznym prawdopodobie±stwem, r≤┐nicowaniem osobowo╢ci z uwagi na odmienne warunki ┐ycia i konstrukcjΩ fizyczn▒. Utwory Lema mo┐na by│oby nazwaµ "ba╢niami ery kosmicznej", tzn. ba╢niami, w kt≤rych dokonano pewnych "podstawie±" (planet za pa±stwa, konstruktor≤w za czarownik≤w, komputer≤w za talizmany itd.), a jednocze╢nie pe│ni▒ one rolΩ podobn▒ do tradycyjnej bajki zwierzΩcej, tzn. s▒ tak┐e "przypowie╢ciami o ludziach", tyle ┐e zamiast ┐ab, zajΩcy, wilk≤w czy owiec wystΩpuj▒ tam istoty mechaniczne. S▒ wszelako i r≤┐nice: bajka zwierzΩca operowa│a z regu│y alegori▒ - odsy│a│a poprzez og≤lnie znan▒ konwencjΩ symboliczn▒ od zwierz▒t do pewnych ludzkich postaw i charakter≤w: lew oznacza│ drapie┐no╢µ i majestat w│adzy, lis - chytro╢µ, baranek - niewinno╢µ i bezbronno╢µ etc. W Bajkach Lema tak nie jest: "konstrukcyjna" odrΩbno╢µ poszczeg≤lnych bohater≤w tylko wyj▒tkowo wp│ywa na ich rolΩ w ba╢niowych fabu│ach; tzn. s▒ przede wszystkim "chciwymi kr≤lami", "podstΩpnymi doradcami", "walecznymi rycerzami", a potem dopiero robotami. W kilku jednak przypadkach "konstrukcja" bohatera odgrywa istotn▒ rolΩ: o monstrualnym Architorze dowiadujemy siΩ, ┐e mia│ sze╢µset d│oni, z kt≤rych ka┐da wype│nia│a jedn▒ z pa│acowych sal, Metameryk jako gigantyczny pier╢cie± opasuje ca│▒ sw▒ planetΩ (Bia│a ╢mierµ), Murdas powiΩksza siΩ do rozmiar≤w miasta. We wszystkich przypadkach gigantyzm s│u┐yµ ma do obrony (przed rokoszem poddanych, przed zemst▒ ludzi) - i w efekcie na nic siΩ nie zdaje: trzej elektroniczni olbrzymi rozpadaj▒ siΩ i gin▒ bez ratunku, nie inaczej dzieje siΩ z kosmoludem Gigacyanem, kt≤ry tak┐e rozlecia│ siΩ za spraw▒ filigranowego rubinka Mikromi│a. Roboty Lema mog▒ wiΩc wprawdzie dosyµ dowolnie zmieniaµ wygl▒d i rozmiary swego "cia│a", ale - jak widaµ - autor sprzyja tylko tym, kt≤re zachowa│y umiar, czyli po prostu 1áuádázákáiáe proporcje. Przebudowa siebie samego - czy to zogromnienie, czy miniaturyzacja - jest znakiem "niezgody na w│asn▒ kondycjΩ" i prowadzi zwykle do zguby.

ááááááááááTak z grubsza wygl▒da obrona cz│owiecze±stwa i "ludzkiej skali" w symbolice Bajek robot≤w. Ale jest i na odwr≤t: w tamtym ╢wiecie funkcjonuje przecie┐ gro╝na legenda o cz│owieku. Bladawiec to dla robot≤w stw≤r odra┐aj▒cy zar≤wno z uwagi na swoj▒ fizyczn▒ konsystencjΩ, jak i z powodu niespotykanej, przewrotnej z│o╢liwo╢ci i ┐▒dzy niszczenia. Mo┐na na ten konterfekt malowany przez roboty patrzeµ rozmaicie: jest ╢mieszny, bez w▒tpienia, bo nadmiernie demoniczny - ale ostatecznie czy┐ sami czΩsto nie tak w│a╢nie przedstawiamy sobie Obcych? A "krytyka" cielesno╢ci Bladawca? Lem powt≤rzy j▒ z ca│▒ powag▒ gdzie indziej, np. w Summie technologiae, przewiduj▒c, ┐e mo┐e kiedy╢ zrezygnujemy z naszej niedoskona│ej naturalnej pow│oki, by swoje umys│y przenie╢µ w mechaniczne cia│a i elektroniczne m≤zgi. I jeszcze raz "demonizm" - tyle ┐e w wysianiu mitologicznym: spo│eczno╢ci robot≤w u Lema ┐yj▒ w sta│ym poczuciu zagro┐enia jak▒╢ kosmiczn▒ zemst▒ ze strony swych dawnych tw≤rc≤w i pan≤w. St▒d w cyklu Bajek robot≤w pojawiaj▒ siΩ utwory wcale do bajek niepodobne, stylizowane raczej na zamierzch│e i straszne legendy: Dwa potwory i Bia│a ╢mierµ. Cz│owiek istnieje wiΩc w ksi▒┐ce Lema na dwa sposoby: jawnie pe│ni funkcjΩ "wzorca negatywnego", a w rzeczywisto╢ci jest ukrytym "idea│em robota". Nie jest to ostatnie z "rozdwoje±", jakie charakteryzuj▒ Bajki. Pomys│ pisania o ╢wiecie i ludzko╢ci z punktu widzenia cywilizacji mechanicznych maszyn tak Lema poci▒gn▒│, ┐e do klasycznych utwor≤w o pod│o┐u ba╢niowym pocz▒│ do│▒czaµ teksty nieco inaczej skonstruowane (oparte na wzorcu legendy lub - jak w przypadku trzech historii o Trurlu i Klapaucjuszu - korzystaj▒ce ze schematu wolteria±skiej powiastki filozoficznej). Do czego jednak .pos│u┐y│o mu takie niecodzienne spiΩtrzenie fantastycznych gatunk≤w? Na tego typu pytania trudno siΩ odpowiada, ale trzeba przynajmniej spr≤bowaµ.

ááááááááááNa pewno nie najmniej wa┐ny by│ cel najprostszy: literacka zabawa. Ma│o jest w Polsce pisarzy tak jak Lem wyczulonych na grΩ jΩzykow▒, stylizacjΩ, parodiΩ. Autor Bajek na pocz▒tek zszywa dwie dziedziny s│ownictwa, kt≤re przedtem nie chcia│y nic o sobie wiedzieµ: zbi≤r termin≤w wsp≤│czesnych nauk ╢cis│ych i jΩzykowy repertuar ba╢ni. W efekcie powstaje wiele zbitek s│ownych, kt≤re od pierwszej chwili przyci▒gnΩ│y uwagΩ krytyki i czytelnik≤w jako charakterystyczne znamiΩ stylu ksi▒┐ki. Jest na to przyk│ad≤w bez liku: "elektrycerze", "robos│y", "kosmolud", "cybergΩ╢le", "maszynka-okruszynka", "druciki-truciki" itd. Widzimy, ┐e to, co "ba╢niowe", mo┐e siΩ zawieraµ w samej postaci tych form z│o┐onych: "kosmolud" zamiast "wielkoluda", "druciki-truciki" jak "kije-samobije" etc. R≤wnie pomys│owe s▒ nazwy wysokich godno╢ci w bajkowych pa±stwach: "Wielki Cybernator Koronny", "Wielki Arcydynamik", "Wielki Podblaszy Koronny"; maszyna cyfrowa, pogromczyni smoka, ka┐e m≤wiµ do siebie: "Wasza Ferromagnetyczno╢µ"; tak┐e imiona bohater≤w bawi▒ nas po│▒czeniem pierwiastka "technicznego" z archaicznym brzmieniem: "Arbitron Kosmozofowicz", "Diody, Triody i Heptody", "Astrocydes", "Matrycy Perforat" itd.

ááááááááááJe╢li siΩ lepiej przyjrzeµ, gra jΩzykowa siΩga tak┐e g│Ωbiej i wp│ywa na rozw≤j fabu│y. No bo je╢li z "elektrosmoka" robi siΩ "elektrosmo│a" na skutek przejΩzyczenia ok│adanej kr≤lewskim pantoflem maszyny (Bajka o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczy│a), a zn≤w inna maszyna, pomys│u Trurla, potrafi "robiµ wszystko na literΩ n" (Jak ocala│ ╢wiat), to znaczy, ┐e Lemowy ╢wiat rz▒dzi siΩ nie tylko prawami fizyki, lecz i gramatyki - w ca│o╢ci bowiem utworzono go z materii jΩzyka. Dlatego mo┐liwe s▒ w nim takie purnonsensowe ┐arty jak ten o smoku, kt≤ry "zacz▒│ ci▒gn▒µ, ci▒gn▒│, ci▒gn▒│, a┐ ca│y zatrzeszcza│, zasapa│ siΩ, zadygota│, ale nagle pu╢ci│o - i wyci▒gn▒│ z siebie pierwiastek!". W istocie przecie┐ "trzeszczy" i "puszcza" tylko w jΩzyku - nigdzie indziej takie "dzia│anie matematyczne" nie jest mo┐liwe.

ááááááááááW rzeczy samej trudno by│oby na podstawie Bajek robot≤w zg│Ωbiaµ tajniki wsp≤│czesnej wiedzy. W jednym opowiadaniu (Uranowe uszy) s▒siadowaµ potrafi▒ koncepty wymagaj▒ce od czytelnika minimum znajomo╢ci fizyki atomowej (jak owo sk│adanie "masy krytycznej" z tytu│owych uszu, a potem z uranowych dukat≤w) i zabawne nonsensy (powstanie telegrafu bez drutu). Jak siΩ wydaje, Lem wykorzystuje to, i┐ wsp≤│czesna nauka tak zabrnΩ│a w dziedziny najzupe│niej obce ludzkiej codzienno╢ci, ┐e sta│a siΩ fantastyczna i niemal "bajkowa". Uczeni czΩsto nadaj▒ dzi╢ zjawiskom kosmicznym i fizycznym nazwy metaforyczne, poetyckie, ocieraj▒ce siΩ o literaturΩ. Wspomnijmy "kwarki powabne" czy teoriΩ "wielkiego Bum!" (Big-Bang theory). Tak jest te┐ z "czarnymi dziurami", kt≤rym Lem ┐artobliwie ka┐e byµ wynikiem niszczycielskiej dzia│alno╢ci Trurlowej maszyny (Jak ocala│ ╢wiat).

ááááááááááWydeptuj▒c ╢cie┐kΩ w odwrotnym kierunku, autor Solaris bardzo chΩtnie wytwarza - w╢r≤d zgie│ku rozlicznych hipotez, kt≤re stawiaj▒ uczeni - co╢ w rodzaju naukowych "apokryf≤w", czyli niekanonicznej, bajecznej wersji r≤┐nych teorii o powstaniu Kosmosu, istot ┐ywych, rozumu itp. Czasem czyni to wcale serio (np. w G│osie Pana czy Golemie XIV), w Bajkach robot≤w sama literacka forma zwalnia go z rygor≤w realizmu i naukowej dyscypliny. Dlatego trudno nieraz oddzieliµ w tych opowiadaniach parodiΩ i zabawΩ polegaj▒c▒ na grze konwencjami od powa┐nych roztrz▒sa±. Np. w Bajce o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczy│a przewa┐a czysty humor, ale kiedy maszyna, aby zg│adziµ smoka, proponuje "stworzyµ og≤ln▒ teoriΩ zwalczania elektrosmok≤w, kt≤rej smok ksiΩ┐ycowy bΩdzie wypadkiem szczeg≤lnym, bardzo │atwym do rozwi▒zania", ╢miejemy siΩ do rozpuku, tym razem ju┐ z prawdziwej nauki, kt≤ra podobnym sposobem czΩsto ucieka przed rozwi▒zywaniem praktycznych problem≤w.

ááááááááááªwietnym przyk│adem takiego "wielowarstwowego" tekstu jest opowiadanie Jak Mikromi│ i Gigacyan ucieczkΩ mg│awic wszczΩli. Wystylizowane ono zosta│o na legendΩ o pocz▒tku Wszech╢wiata, i to tak▒, kt≤ra wieczny ruch wywodzi ze starcia dw≤ch przeciwstawnych pierwiastk≤w (tu wielko╢ci i ma│o╢ci, w mitologiach czΩ╢ciej jest to dobro i z│o, mΩsko╢µ i kobieco╢µ, ╢wiat│o i ciemno╢µ itd). Zestawienie olbrzyma z karze│kiem tak┐e jest dobrze znane literaturze - od biblijnego Dawida i Goliata a┐ po "dwa Micha│y" z popularnego wierszyka dla dzieci. Tyle ┐e tu w│a╢nie "ten ma│y zacz▒│ kr▒┐yµ", a "ten du┐y nie m≤g│ zd▒┐yµ", co spowodowa│o spiralne skrΩcenie i ucieczkΩ mg│awic. Przechodzimy z poziomu mitologii na poziom popularnej wiedzy astronomicznej: wszak galaktyki naprawdΩ "uciekaj▒", a ruch wirowy jest powszechny w Kosmosie. Opowiadanie mo┐e byµ wiΩc uznane za utw≤r "kszta│c▒cy", przekazuj▒cy ma│emu czytelnikowi elementy wiedzy o ╢wiecie w bajkowym opakowaniu. Nie koniec na tym. Rozmowa, kt≤r▒ prowadz▒ na wstΩpie dwaj konstruktorzy, dotyka niezwykle powa┐nych, filozoficznych zagadnie±: pytania o mo┐liwo╢ci tkwi▒ce w materii, a nastΩpnie o ewentualny spos≤b zakotwiczenia my╢li w Kosmosie - to s▒ problemy bynajmniej nie ┐artobliwe i prowokuj▒ce do piekielnie skomplikowanych roztrz▒sa±, kt≤rych tu nawet w najwiΩkszym skr≤cie nie da│oby siΩ przedstawiµ.

ááááááááááMamy wiΩc w Bajkach robot≤w - dziedzinΩ "powa┐nych problem≤w", a obok - dziedzinΩ beztroskiej zabawy literack▒ form▒. C≤┐ je spaja w jeden artystyczny zamys│? S▒dzΩ, ┐e sprawy Cz│owieka i Cz│owiecze±stwa. To cz│owiek jest przecie┐ istot▒ zarazem ╢miertelnie powa┐n▒ i niewymownie ╢mieszn▒, poczciw▒ i demoniczn▒, skomplikowan▒ i prymitywn▒ - zale┐nie od punktu widzenia. W Bajkach robot≤w Lem proponuje nam bardzo szczeg≤lny punkt widzenia, taki, kt≤ry w│a╢ciwy jest literackiej parodii. Bo tak w│a╢nie - jako parodiΩ cz│owiecze±stwa, ludzkich problem≤w, sposobu ogl▒dania i t│umaczenia ╢wiata - mo┐na rozumieµ Bajki. Czy jednak parodia s│u┐yµ ma tutaj o╢mieszeniu? Raczej nie. Aby lepiej zrozumieµ zamys│y autora, zwr≤µmy siΩ do znamiennego zako±czenia opowiadania Kr≤l Globares i mΩdrcy.

ááááááááááWyg│osiwszy ju┐ swoj▒ blu╝niercz▒ "teoriΩ o powstaniu Kosmosu", mΩdrzec komentuje j▒ nastΩpuj▒co: "To, co powiedzia│em, nie pochodzi│o z wiedzy. Nauka nie zajmuje siΩ takimi w│asno╢ciami bytu, do kt≤rych nale┐y ╢mieszno╢µ. Nauka obja╢nia ╢wiat, ale pogodziµ z nim mo┐e jedynie sztuka. C≤┐ wiemy naprawdΩ o powstaniu Kosmosu? PustkΩ tak obszern▒ mo┐na wype│niµ legendami i mitami. Pragn▒│em, w mitologizowaniu, doj╢µ granic nieprawdopodobie±stwa i my╢lΩ, ┐e by│em tego bliski. Ty i tak wiesz o tym, wiΩc chcesz tylko zapytaµ, czy doprawdy Kosmos jest ╢mieszny. Ale na to pytanie ka┐dy musi sam sobie odpowiedzieµ."

ááááááááááMo┐na przypuszczaµ, ┐e tutaj sam autor m≤wi ustami swego bohatera. To on przecie┐, w Bajkach, doszed│ w mitologizowaniu "granic nieprawdopodobie±stwa", a zarazem pr≤bowa│ - uj▒wszy niesko±czono╢µ Kosmosu w tradycyjn▒ formΩ literack▒ - pogodziµ nas z nieludzko╢ci▒ przestrzeni i czasu. Je┐eli Wszech╢wiat mo┐e byµ dla nas ╢mieszny, to nie w taki spos≤b, kt≤ry go "poni┐y" czy "uniewa┐ni". Ju┐ raczej my siΩ zmienimy, spojrzymy na± innymi oczyma; inaczej te┐ patrzeµ bΩdziemy sami na siebie. "ªmieszno╢µ" dostrze┐ona w porz▒dku wszechrzeczy wskazuje wiΩc, ┐e patrz▒cy potrafi uzyskaµ dystans - do ╢wiata, do w│asnej osoby, ┐e - innymi s│owy - potrafi zrobiµ u┐ytek z lekcji, jakiej udzieli│y mu, bajkowe roboty i uzyskaµ dojrza│o╢µ. Taki oto cel - powa┐ny - przy╢wieca opisanej tu literackiej zabawie.

ááááááááááJerzy JarzΩbski

1) 0d ba╢ni do "science fiction", prze│. J. Lisowski, (w: Odpowiedzialno╢ci i stylu. Eseje, Warszawa 1967, s. 64).

  BackUpHome