Stanis│aw Lem
"BRAIN CHIPS"

 

Do Czytelnik≤w PC Magazine:

Pod naciskiem perswazji i pro£b organizator≤w pierwszego sympozjum "Akademii Trzeciego Tysi╣clecia" zgodzi│em siΩ wzi╣µ udzia│ w krytycznym roztrz╣saniu problematyki tzw. "BRAIN CHIPS". Mam nadziejΩ, ┐e ta praca mo┐e zainteresowaµ tych, kt≤rzy zajΩci zagadnieniami komputerowego krΩgu, wejd╣ dziΩki poni┐szemu tekstowi w problematykΩ kie│kuj╣cej ju┐ bezpo£redniej wsp≤│pracy element≤w m≤zgu z elementami komputerowymi.

Dalsze dwie czΩ£ci tej pracy chcia│bym opublikowaµ r≤wnie┐ w PC Magazine.

SL

Wprowadzenie
  áááááááááPowy┐szy temat dyskusyjny ma zgrupowaµ osoby, zaproszone do udzia│u w konferencji, organizowanej przez usadowion╣ w Monachium "AkademiΩ Trzeciego Tysi╣clecia". Po pokonaniu opor≤w zdecydowa│em siΩ napisaµ dla tej konferencji przyczynek. Najpierw pragnΩ wyja£niµ, ┐e prawdopodobnym powodem zainteresowania organizator≤w konferencji moj╣ wypowiedzi╣ by│o to i┐ w dwu ksi╣┐kach nie beletrystycznych, a mianowicie w DIALOGACH pisanych we wczesnych latach piΩµdziesi╣tych oraz w SUMMA TECHNOLOGIAE, powsta│ej we wczesnych latach sze£µdziesi╣tych, opublikowa│em zuchwa│e, bardzo daleko wysforowane w mo┐liw╣ (wed│ug ≤wczesnego mniemania) przysz│o£µ opisy nawet brutalnych interwencji w normalne funkcje ludzkiego m≤zgu. Granicy tych interwencji dotyka│em w DIALOGACH, pisz╣c o daj╣cej siΩ wyobraziµ szansie przemieszczania (stopniowego) ca│o£ciowych funkcji m≤zgu w obrΩb protezy" zamy£lanej jako sui generis sieµ cybemetyczna, czyli informacjopizetw≤rcza. Tym samym mia│oby i£µ o jak╣£ postaµ "przesadzenia" pe│nej czynno£ciowo-morfologicznej struktury m≤zgu w obrΩb artefaktu. To za£ mia│o umo┐1iwiµ kontynuacjΩ nawet po£miertn╣ osobowego, £wiadomego i tym samy m cz│owieczego trwania (w jednym z podtytu│≤w DIALOGOW nazywa│em tΩ mo┐liwo£µ "┐yciem wiecznym w skrzyni").

Stron╣ techniczn╣ problemu siΩ praktycznie pod≤wczas nie zajmowa│em, podobnie jak, a fortiori, przemilcza│em aspekty etyczno-prawne takiego przedsiΩwziΩcia, kt≤re zawsze przecie┐ zawiera w sobie niema│e zagro┐enie awariami i uszkodzeniami nieodwracalnymi. Gdybym te ostanie pr≤bowa│ uwzglΩdniµ lapidarnie przysz│oby uznaµ, ┐e zar≤wno "instygatorzy", jak "perpetratorry" takich operacji po ich og│oszeniu zostaliby objΩci penalizacj╣ i osadzeni w wiΩzieniach za najciΩ┐sze uszkodzenia cia│a. To samo mniej wiΩcej dotyczy te┐ fragment≤w zawartych w SUMMA TECHNOLOGIAE, gdzie miΩdzy innymi m≤wi siΩ o relatywizacji pojΩcia osobowo£ci cz│owieka, i gdzie spraw╣ t╣, poszerzon╣ o dalsze roztrz╣sania zajΩty jest rozdzia│ pt. CEREBROMATYKA ("Cerebromatik"). MogΩ tu bez frywolnej intencji zauwa┐yµ, ┐e ewentualne powiedzmy dokonane "przesadzenie" £wiadomo£ci osoby X w obrΩb elektro-(lub chemoelektro-, albo biochemoelektro-) protezy mog│oby te┐ byµ uznane za MORD (wzgl. zab≤jstwo) z nastΩpowym zast╣pieniem" ofiary jej "symulatem" (nawet, dajmy na to, doskona│ym).

Z kolei, kiedy ju┐ siΩ na trakcie takiego rozumowania znajdujemy, w jego przed│u┐eniu o charakterze prawno-fikcjonalnym, mo┐na uznaµ, ┐e argumentem obrony oskar┐onego o nazwany czyn by│oby twierdzenie, ustalaj╣ce TO»SAMOî╞ "osoby sprotezowanej" (jako jej normalnie czynnego umys│u) z osob╣, kt≤ra (mo┐e) po tej operacji albo ┐ycie utraci1a albo co najmniej na skutek tej┐e operacji objawia znaczne objawy wypadowe (funkcji m≤zgu). Poniewa┐ zarazem w pierwszym rozdziale DIALOG╙W usi│owa│em udowodniµ, ┐e "powt≤rzenie" cz│owieka poprzez jego idealnie dok1adne skopiowanie (z1o┐enie molekularne) z atom≤w rodzi paradoksy, wskazuj╣ce na daremno£µ pr≤by "rezurekcji" (tj . ┐e symulowany i zmartwychwstaj╣cy z atom≤w - recreatio ex atomis modo nonalgorythmico - jest kopi╣, a nie orygina│em), i tym samym je┐eli kopiowany ginie, to "nic nie mo┐e mieµ" z tego i┐ kopia go doskonale zastΩpuje; poniewa┐, powtarzam, logiki tego mojego twierdzenia nikomu zbiµ siΩ nie uda│o, oskar┐enie operatora mog│oby na tym moim dowodzie siΩ opieraµ. W tym mianowicie sensie, i┐ je┐eli ┐yje dw≤ch jednojajowych bliƒniak≤w, wychowanych tak, ┐e s╣ bliscy to┐samo£ci a dalej, jeden z nich zostanie zabity, to nie mo┐na zgodnie z logik╣ i zdrowym rozs╣dkiem utrzymywaµ, i┐ ten drugi pozosta│y przy ┐yciu tamtego w pe│ni zastΩpuje, czyli ┐e w og≤le o ┐adnym przestΩpstwie nie ma mowy, a zatem morderca za sw≤j szkaradny czyn nie mo┐e byµ os╣dzony...

RozwodzΩ siΩ nad tymi dawnymi pismami moimi, poniewa┐ mog│y wprawdzie daµ asumpt do aktua1nej propozycji uczestnictwa w wymienionej sesji " Akademii Trzeciego Tysi╣clecia", zarazem jednak muszΩ z│o┐yµ tu dodatkowe wyja£nienie. Mianowicie przed czterdziestu laty, kiedy pisa│em nazwane ksi╣┐ki, sama cybernetyka wraz z teori╣ informacji tkwi│a w pieluszkach, i tak oddalone w przysz│o£µ ekstrapolacjami procesami s╣dowymi ani zastrze┐eniami etycznymi nie pachnia│y: stanowi│y dla czytelnik≤w fantazjΩ, kt≤ra podobnie jak marzenia senne, na zgodno£µ z uznawanym porz╣dkiem moralnym i regu│ami prawa badana byµ sensownie nie mo┐e. Tote┐ ani za sny ani za moje (skr≤towo tu przytoczone) hipotezy, nikt kryminalnie nie mo┐e byµ £cigany. Sytuacja jednak po niespe│na p≤│wieczu bardzo powa┐nie siΩ zmieni│a w zakresie front≤w biologii jako biotechnik "w fazie wstΩpnego rozpoznania DLA natarcia" TAK»E na ludzki organizm. Zuchwa│e i czcze rojenia poczynaj╣ tworzyµ dot╣d niedotkniΩty przez cz│owieka przycz≤│ek DZIALA╤ mo┐liwych realnie, a nie tylko pomy£leµ siΩ in abstractodaj╣cych. Przez to sytuacja, uwik│ana w moje stare teksty, ulega odmiennemu rozwa┐eniu i ewentualnym korektom. Im to zamierzam w│a£nie po£wiΩciµ nieco uwagi.

 

WstΩp
1 áááááááááChoµ publikuj╣c oba nazwane tytu│y by│em ignorowany, nie by│em osamotniony w tym sensie, ┐e podzieIa│em optymizm poznawczy, inwestowany w cybernetykΩ, gdy computer science znajdowa│a siΩ w powijakach, a rozr≤┐nienie dzi£ fundamentalne miΩdzy hardware i software ledwie siΩ rodzi│o. Nadzieje rych│ego wykrycia "kr≤lewskiej drogi" do sztucznej inteligencji nie sprawdzi│y siΩ. R≤┐nice miΩdzy ewolucj╣ m≤zg≤w istot ┐ywych i "m≤zg≤w elektronowych" nie tylko s╣ wyraƒne, ale ich drogi wyraƒnie siΩ rozchodz╣. Czy jednak nie zejd╣ siΩ na powr≤t: i tak mo┐na rozumieµ nazwΩ konferencji monachijskiej!

Rzecz w tym, ┐e jeste£my ostatnimi reliktami Natury w coraz bardziej "usztucznianym" £rodowisku i tworzone przez nas techniczne narzΩdzia obracaj╣ siΩ przeciw nam nie tylko jako bronie, lecz jako pomocnicy: istniej╣ ju┐ np. ga│Ωzie matematyki, kt≤re bez wsparcia komputerowego nie mog│yby powstaµ. Wsp≤│praca jednak wdro┐onych w obszar cywi1izacji komputer≤w oraz ich sieci, w│╣cznie z projektowan╣ "autostrad╣ informacyjn╣" (o kt≤rej w innym miejscu pisa│em ze sporym sceptyzmem), a ponadto eksponencjalny rozrost "cyberspace", o kt≤rym jako o "fantomologii" i "fantomatyce" mia│em mo┐liwo£µ pisaµ w SUMMA TECHNOLOGIAE - wszystko to jeszcze NIE jest w│a£ciwym przedpro┐em inwazji martwych procesor≤w informatycznych w nasz m≤zg.

 

2 áááááááááZaznaczΩ, ┐e dostrzegam dwie rozmaite drogi wnikniΩcia owoc≤w technologii w m≤zg: mog╣ siΩ, jak dwa zbie┐ne nurty, po│╣czyµ w przysz│o£ci, narazie jednak powstaje realnie ten, kt≤ry jako pierwszy wymieniΩ:

I. Droga dzia│a± chemicznych resp. biochemicznych. Pierwociny takich substancji s╣ bardzo "szerokoadresowe", to znaczy aktywuj╣ i/albo odmieniaj╣ czynno£µ zar≤wno tych o£rod≤w m≤zgu, kt≤rych przesterowania CHCEMY, jak i tych, kt≤re ulegaj╣ trafieniom dziΩki efektom ubocznym. Na tym polega ich "szerokoadresowo£µ". Zaczyna siΩ dopiero "zwΩ┐anie", czyli fokalizacja adres≤w: tΩ ju┐ rozros│╣ dziedzinΩ muszΩ tu pomin╣µ, skoro mam m≤wiµ o "chipach" dla m≤zgu, a nie np. o aminach i hormonach, celnie wymierzanych (niekt≤re maj╣ zdobyµ umiejΩtno£µ PRZEKSZTAúCANIA osobowo£ci i charakteru cz│owieka, wiΩc tym samym przypominaj╣ elementy mej "PSYWILIZACJI" psychemicznej z fantastycznego "Kongresu futurologicznego"). Droga chemiczna g≤ruje o tyle, ┐e winna byµ odwracalna w efektach: zwi╣zki molekularne na og≤l maj╣ niezbyt d│ugi okres aktywnego dzia│ania i ulegaj╣ w organizmie metabolicznemu rozk│adowi. (Rzadko mog╣ jednak, jak LSD, wywo│ywaµ psychozy).

II. Zaj╣µ nas ma wszak┐e droga 1╣czy "m≤zg - artefakt niechemiczny", jako procesor lub przetwornik informacji, w│╣czony w obwody neuronowe m≤zgu. (Mo┐liwe s╣ te┐ biochipy, o kt≤rych ju┐ pisz╣, choµ ich nie ma). Chemiczne zwi╣zki dzia1aj╣ raczej analogowo, chipy winny byµ raczej cyfrowe (digitalne). Ju┐ von Neumann uwa┐a│, ┐e zarzuciµ nale┐y informacyjn╣ metodΩ czysto kombinatoryczn╣, logiczn╣, rekurencyjn╣, algorytmicznie nieposzlakowan╣, kt≤rej generalizacj╣ abstrakcyjn╣ jest og≤lna teoria sko±czonych automat≤w (finite automata), za£ jej "pierwotniakiem", "kom≤rk╣ wyj£ciow╣", jej zarodkiem staje siΩ najprostsza maszyna Tu±nga. Natomiastju┐ wtedy (McKay np: sugerowana droga sieci neuronowych - o niej TE» w DIALOGACH pisa│em - zdaje siΩ rokowaµ powa┐niejsze nadzieje, nie utykaj╣ce w praktycznie ƒle dro┐nej g1Ωbi logicznej (operacji iteracyjnych - nawet przy dowolnym ich przyspieszaniu a┐ do granic wyznaczonych prawami fizyki - kwantowej - i szybko£ci╣ £wiat│a). Niestety, to jest droga bardzo "niewygodna" matematycznie i tym samym "wyboista" dla ewentualnych programist≤w (i konstruktor≤w hardware).

 

3 áááááááááSzczΩ£ciem w nieszczΩ£ciu - powy┐szym - zdaje siΩ to, ┐e narazie nie mamy ┐adnych czekaj╣cych wdro┐enia "chip≤w" dom≤zgowych, wiΩc tym samym znajdujemy siΩ zgrubsza w sytuacji Leonarda da Vinci, kt≤ry nam w swoim dziele pozostawi│ rysunki "he1ikopter≤w" z pionowo "wkrΩcaj╣cymi siΩ" w atmosferΩ £rubami, lecz od tego konceptu do realnego £mig│owca droga okaza│a siΩ bardzo d│uga! Co prawdy COî z pomys│u Leonarda pozosta│o dla instruktor≤w i monta┐yst≤w... ale nawet TEGO w odniesieniu do "BRAIN CHIPS" nie potrafimy byµ teraz pewni.

I tu mogΩ tylko na zako±czenie wstΩpu rzec: na moim biurku le┐y popularny tom RONA WHITE z 1993 roku " How Computer Works" (polska edycja: "Jak pracuje komputer", PWN 1994 - przyp. red.) i cala rzecz w tym, ┐e wiadomo nam dobrze JAK komputer dzia│a, bo£my go sami zbudowali, wiΩc przy odpowiednim treningu zclo1amy go z1o┐yµ i roz│o┐yµ, a ponadto znalaz1szy inny komputer albo "po£rednik" kompatybilno£ci zdo1amy czΩ£µ lub nawet ca│o£µ informacji hardware i software przemie£ciµ bez uszczerbku - ewentualnie nawet razem z wirusami wyj£ciowego komputera-do drugiego egzemplarza. W tym sensie komputery s╣ "nie£miertelne", ôkopiowalne"; jedyno£ci "personalnej", "osobowo£ciowej" NIE maj╣, a jak kto chce, niech orzeka, ┐e tym samym tylko "wszystko wiedz╣" (tj. zawieraj╣ na podorΩdziu │adunki informacji u┐ytkowalnej), ale "nic nie rozumiej╣" z tego, co zawieraj╣, (aczkolwiek s╣ programy, poczynaj╣c jeszcze od "Elizy" Josepha Weizenbauma, udaj╣ce nieƒle rozm≤wcΩ ludzkiego). Tym samym wiemy ju┐, ┐e w zasadzie test Turinga mo┐e zostaµ przez komputer o dostatecznej obliczeniowej mocy "z│amany", a ludzki rozm≤wca oszukany (gdy uzna, ┐e rozmawia z cz│owiekiem), a przy tym jest to relatywizm DWUZAKRESOWY: zale┐y zar≤wno od sprawno£ci komputera -programu -jak od inteligencji cz│owieka-rozm≤wcy, I jak w wy£cigu program≤w szachowych w ko±cu "brute force" zwyciΩ┐y i Kasparowa "nic nie rozumiej╣c", tak test Turinga bΩdzie z│amany. Z czego na dobre czy na zle dla interwencji chip≤w w m≤zg NIC niestety - na szczΩ£cie ? - nie wynika.

 

Wej£cie w m≤zg
1 áááááááááZ jednej strony wiemy ju┐ o czynno£ciowej postaci nasze go m≤zgu bardzo du┐o ale z drugiej bardzo ma│o. NaprawdΩ do£µ wiedzy posi╣dzie ten, kto - roz│o┐ywszy komputer - w oparciu o znajomo£µ teorii informacji oraz in┐ynierii informatycznej bΩdzie umia│ taki, albo podobny czynno£ciowo komputer, zbudowaµ. Przynajmniej jako model, zdolny do funkcjonowania. Natomiast nie ma mowy o tym, aby najtΩ┐szy zesp≤│ neuroekspert≤w m≤g│ pouczyµ jakichkolwiek konstruktor≤w, ┐eby sporz╣dzili model m≤zgu, np. tak ┐e jeden podzesp≤│ skonstruuje z element≤w przewodnikowych pie± m≤zgu, inny podwzg≤rze (hypothalamus), nastΩpny thalamus (wzg≤rze), z kolei system limbiczny, a┐ na koniec dwa r≤wnoleg│e zespo1y wybuduj╣ dwa zdolne do komunikacji w poziomie (przez pseudo-corpvs callosum, wielkie spoid│o) nadrzΩdne agregaty, jako dwie p≤│kule wierzchnie m≤zgu, z ich wielowarstwow╣ substancj╣ szar╣ (kor╣ star╣ i now╣, paleo- etneocortex), oraz olbrzymi╣ mas╣ kr≤tkich i d│ugich po1╣cze± miΩdzyneoronowych.

Co prawda, je£li by siΩ taki niewykonalny dzisiaj projekt da│o nawet zrealizowaµ, niechybnie powsta│aby potrzeba do│╣czenia do tej budowli modelu cia│a, poniewa┐ bez sta│ego dop│ywu i odp│ywu impuls≤w - do m≤zgu z cielesnego sensorium oraz z cia│a do m≤zgu - otrzymaliby£my tw≤r kaleki. Ale to i tak dzi£ utopia: w tym sensie w│a£nie o m≤zgu wiemy niewiele. To ma│o, ┐e dziΩki mn≤stwu zabieg≤w poznali£my jego podstawowe czynno£ci, ulokowane na rozmaitych "piΩtrach". To zreszt╣ jest wynikiem sk│adankowej pracy ewo1ucji, kt≤ra potrafi przysposabiaµ i dopasowywaµ w danym ci╣gu filogenetycznym nawp≤│powstaj╣ce struktury do nawp≤1pozosta│ych z epok minionych: ta wiedza jest dla informatycznej in┐ynierii inwazyjnej "cerebromatyk≤w" wci╣┐ niedostateczna. Rozrzut lokalizacyjny na r≤┐nych "piΩtrach" m≤zgowia stanowi, nie tylko w moich oczach, wynik tej typowo ewolucyjnej pracy milionoletniej, kt≤ra robi co mo┐e przede wszystkim drobnymi krokami, a kiedy rozpΩdzi siΩ jak w eksponencjalnym rzucie antropogenezy, zwie±czonym £wiadomo£ci╣, starom≤zgowie, a raczej jego rozmaite podk│ady, tworz╣ system przeciwstawnych regulator≤w, system wielokonfliktowy, utrzymywany w zawi│ym balansie, r≤wnowa┐ny z tak╣ (dan╣ mu antagonizmami miΩdzy£rodkowymi) chwiejno£ci╣, ┐e ┐aden inny gatunek poza cz│owiekiem nie jest na patologiczne odchylenia pracy uk1adu nerwowego nara┐ony w r≤wnym stopniu!

Naprasza│oby siΩ wiΩc z tego ju┐ powodu wdra┐anie interwencji r≤wnowa┐╣cych, lecz nawet je£li poniechamy sprzeciwy rodem z etyki, ryzyko efekt≤w musi pozostaµ ogromne. Mamy nadmiar sprzecznych wzajem hipotez o tym, jak m≤zg dzia1a, co to jest £wiadomo£µ, czemu s│u┐y sen, czemu selekcja naturalna na rozumno£µ zdaje siΩ tak s│abo dzia│aµ (pewien wielki polski artysta m≤wi1, ┐e inte1ektualnie bli┐ej od ch│opa do krowy, ni┐ od ch│opa do niego: jest to z│o£liwa przesada ale problem rozrzutu dystrybucji inteligencji pozostaje tak, jak wszystkie problemy, z jakimi borykaj╣ siΩ psychiatrzy, psychologowie i neurologowie: a to profesjonalne rozbicie ODZWIERCIEDLA ignorancjΩ w sprawach m≤zgu TAK»E.

 

2 áááááááááJa wiem, ┐e m≤wiΩ to, co ka┐dy specjalista - od wiejskiego lekarza poczynaj╣c - uzna za alfabet ze szko│y powszechnej, ale warto uprzytomniµ sobie, ile mo┐e wsk≤raµ genialny buszmen, kiedy weƒmie siΩ ALBO do naprawy auta zdefektowanego, ALBO do "perfekcjonowania" auta ca│kowicie sprawnego. Jak zaznaczy│em, etycznymi aspektami dylematu nie chcΩ siΩ zajmowaµ, to by│aby sprawa dla prawnik≤w. Chodzi tylko o to, a┐eby odpowiedzieµ na kilka prostych pyta±, jakie wymieniΩ:
1. PO CO mamy nacinaµ m≤zg (wszak maj╣ powstaµ "Schnittstellen"i to na dobitkΩ "unsaubere", "nieczyste"), mam nadziejΩ, ┐e nie w sensie u┐ycia zamiast skalpeli i elektrod-skrobaczki kuchennej do ziemniak≤w?
2. JAK - GDZIE - mamy dokonaµ tej inwazji w obrΩb ┐ywego m≤zgu? O to, KTO operator≤w do tego upowa┐ni nie pytam; sprawy na ┐adne wokandy nie wnoszΩ; lobo - resp. lobektomiΩ praktykowano lata temu, niemniej brutalne byIo wszak i dzi£ praktykowane u epileptyk≤w (jacksonowskich, ale nie wy│╣cznie) kallotomii, tj. rozcinanie wielkiego spoid│a (Corpus Callosum), │╣cz╣cego obie p≤│kule;
3. CZEGO mo┐emy siΩ spodziewaµ (jak╣ nadziejΩ ┐ywiµ potrafimy) przy ewentualnym pod│╣czeniu nie wiadomo JAK skonstruowanych "chips" do m≤zgu?
4. Czy powstawaµ mo┐e co£ na kszta1t NAPRAWY, tj. zastΩpstwa "maszynowego" funkcji (syndrom≤w) podleg│ych awariom (na skutek tumor≤w, ran, ubytk≤w, niedomogi spowodowanej dziedzicznie jak zesp≤│ Wilsona albo Downa powiedzmy jak kretynizm itp)
5. Czy wydaje siΩ mo┐liwe odtworzenie przewodnictwa w obszarze rdzenia krΩgowego (post quadriplegiam dajmy na to)?
6. Czy - choµ to ju┐ TU nie nale┐y do rzeczy - mo┐liwe by│oby jakowe£ odbudowanie potencji REGENERACYJNEJ? (my£lΩ, powiem od razu, ┐e je┐eli TAK, to albo na drodze technik genewych, albo - wobec ustroju urodzonego, a nawet dojrza│ego - biochemiczn╣ interwencj╣).
7. Czy nanotechnologia mo┐e mieµ TU sw≤j udzia│ PO STRONIE " maszynowej"?(Chirurgia m≤zgu JU» ma podobny udzia│ w postaci "robot≤w").
8. Podsumowuj╣c: CZEGO MY POD AUSPICJAMI NAZWY SYMPOZJUM W OG╙LE CHCEMY? (ABY nie znaleƒµ siΩ w koleinie, wy┐│obionej przez dr Mengele).

 

3 áááááááááPoniewa┐ dygresja MO»E zostaµ uznana w tak labiryntowym temacie za dopuszczaln╣: Uwa┐am dow≤d Goedla (o niezupe│no£ci bogatych system≤w fomialnych) za sta1╣ kosmiczn╣, mniej wiΩcej tak, jak 1adunek elektronu. Dlatego wszelkie "bogate" przekazy informacji -jΩzykowe - s╣ wsparte na "mΩtnej logice somatycznej", (tj. ┐aden jΩzyk nie mo┐e byµ sformalizowany bezkontekstowo tak ostro, jak ka┐dy jΩzyk programowania komputer≤w). Ta "fuzzy logic" powoduje powstanie "fuzzy sets" znacze±, uwarunkowanych kontekstowo i konsytuacyjnie, oraz konotacyjnie uwik1anych. Dok1adniej o tym w: "Wierojatnostnaja model jazyka", N. Nalimow, wyd. Nauka, Moskwa 1974.

Pierwociny jΩzyka, jak pnypuszczam, dopracowuj╣c siΩ semantycznej sk│adni i r≤┐nowarstwowych zakres≤w desygnacyjnych, by│y "ci╣gnikami" rozwoju m≤zgu w jego rozwoju, gdy w ewolucji dotar1 do poziomu m≤zgu wielkich antropoid≤w (dow≤d na to m≤g1by powstaµ dziΩki (o-tej) generacji komputer≤w, zdolnej ju┐ symulowaµ ewolucyjny przebieg gatunku, w kt≤rym dochodzi do ONTOGENETYCZNIE kszta1towanych neuronowych no£nik≤w czynno£ciowych jΩzyka. Rzecz w tym, ┐e jΩzyk etniczny jest tylko "powierzchniowym" przekaƒnikiem wielowyk│adalnej (w sensach) informacji, poniewa┐ pod jego "powierzchni╣" zachodz╣ przebiegi jΩzyka "wewnΩtrznego" (my£lanego w milczeniu),jeszcze "u£wiadamianego", a "g│Ωbiej" zachodz╣ procesy ju┐ poza£wiadome, ale te┐ jΩzykowi s│u┐╣ce, jak np. zespo1y pogotowia werbalnego, zespo│y motywacyjne, zespo│y teleologii, tj. celowania mow╣ w sensy upatrzone jako nadrzΩdne itp.

Jednym s1owem jΩzyk, jakim pos│ugujemy siΩ, to ledwie wierzcho1ek g≤ry lodowej s│u┐╣cych mu proces≤w, a poniewa┐ powstawa1 sukcesywnie, dziΩki takim mutacjom, kt≤re dalsze postΩpy UDRO»NIAúY, czyli umo┐liwia│y w ┐yciu p│odowym, w toku dorastania i dojrzewania, t╣ drog╣ wzwy┐ dochodzi do rozb│ysku £wiadomo£ci. Ona nie mo┐e byµ "tylko jΩzykowa" -jest zawsze bogatsza od mowy, ale wok≤│ niej naros1a -przynajmniej u cz1owieka. Ot≤┐ do budowy m≤zgu ma siΩ to tak, ┐e postΩpy w sprawno£ci wewn╣trz- i zewn╣trzjΩzykowej by│y decyduj╣co uzale┐nione:

a) od typowej -krokowej- taktyki ewolucyjnej

b) od tej g 1 Ω b i l o g i c z n e j przekszta1ce± embrionalnych w produkt finalny (cia│o z m≤zgiem), kt≤ra to taktyka JESZCZE potrafi wykorzystaµ (udƒwign╣µ od poczΩcia do porodu) ca1y potencja│ genomowego planu budowlanego organizmu.

Ta droga antropogenezy NIE by1a optymalnie prosta, lecz raczej "slalomowa" i dlatego m≤zg jest siedzib╣ niedostatecznie koordynowanych napΩd≤w i hamowa±; tylko nam, ignorantom, m≤zg wydaje siΩ urz╣dzeniem znakomitym! Zast≤j (a nawet regres masy m≤zgowej w ostatnim okresie holocenu) upatrujΩ w tym, ┐e dosz│o do ugrzΩƒniΩcia ci╣g≤w kolejnych przekszta1ce± - (odjajowej kom≤rki, jedno£ci, po 10 bilion≤w kom≤rek organizmu) - w nieuchronnie narastaj╣cym zbiorze b│Ωd≤w. Ilo£µ kolejnych steruj╣cych budow╣ p│odow╣ przekszta│ce± NIE mo┐e byµ dowolnie wielka, bo orzeczenie von Neumanna ("uk│ad pewny z niepewnych element≤w") jest jedynie idealizuj╣c╣ aproksymacj╣ stanu realnego. Uk│ad nie jest do ko±ca pewny; ilo£µ krok≤w nie mo┐e byµ dowolnie wielka tak┐e przez to, ┐e m≤zg nasz powstawa│ poprzez rozrosty nowszych neurotwor≤w na pok│adach neurotwor≤w gatunk≤w pradawnych. TYM SAMYM JU» nie prezentuje ani konstrukcyjnego OPTIMUM, ani konstrukcyjnej OSZCZF&127;DNOîCI: jest redundantny tak┐e samozagra┐alnie!

 

4 áááááááááM≤zg tak jest przystosowany, by£my mogli prze┐ywaµ w niszach ekologicznych sprzed miliona lat -to te┐ nie ma co siΩ gniewaµ na to ┐e zbudowana przez takie m≤zgi cywilizacja ich nosicielom JU» ZAGRA»A. Raczej dziwne jest, ┐e m≤g│ tak d│ugo wytrzymaµ konkurencjΩ z w│asnymi technotworami i fantazmatami-mity, wiary, przes╣dy etc.-i jest dziwne, ┐e£my akurat przyszli na £wiat, gdy ten maraton zmierza ku niewiadomemu fmiszowi.

W ewolucji antropogenetycznej widaµ te┐ nieƒle sk1adow╣ statystyczn╣. CzΩ£ci organizmu s╣ raczej ƒle wymienne (por. k│opoty przy transplantacji organ≤w), a o k1opotach przy ewentualnej transplantacji fragment≤w m≤zgu narazie (poza parkinsonizmem) ani my£leµ. Natomiast w ludzkich technologiach kr≤luje wymienno£µ prawie doskona│a czΩ£ci wszystkich technoagregat≤w. Ewolucja operuje po prostu bardziej rozrzutn╣ strategi╣, hamowan╣ przez nieuchronn╣ powolno£µ zmian adaptacyjnych, I TO MUSI staµ siΩ jedynym z k1opot≤w przy wdra┐aniu BRAIN CHBS. Mianowicie: co by "pasowa│o" do jednego m≤zgu, mo┐e zawie£µ przy ka┐dym innym (medycyna z farmakologi╣ o indywidualnych odmianach dzia│ania to┐samych lek≤w i zabieg≤w ju┐ dobrze wiedz╣).

Tak zatem m≤zg jest i zbudowany z nieto┐samych u r≤┐nych ludzi zespo1≤w (funkcjonalny schemat Mercedesa jest to┐samy ze schematem Fiata, ale "to nie to samo"), i zespo│y takie, czΩ£ciowo wsp≤1pracuj╣c, czΩ£ciowo natomiast ze sob╣ ko1iduj╣c, daj╣ moc efekt≤w: od patologicznych do "genializuj╣cych" (nota bene tak zwani geniusze czΩsto wykazuj╣ "poboczne" objawy patologii: np dysleksjΩ).

Zmiany dzia│ania m≤zgu mo┐e cz1owiek SAM dostrzegaµ, mo┐e te┐ ich nie zauwa┐aµ (nie tylko w psychiatrii i w toku starzenia siΩ). A wiΩc instrumentalne ingerencje w m≤zg mog╣ zachodziµ poza u£wiadamialn╣ wiedz╣ tak operowanych jak operuj╣cych. Tereny dyskoordynacji umys│u s╣ r≤┐ne i liczne - np. u┐ywkami i narkotykami opr≤cz skaz dziedzicznych i uraz≤w.

Ubytki masy m≤zgowej s╣ dziΩki "plastyczno£ci, m≤zgu" czΩ£ciowo podleg│e restytucji i/albo rehabilitacyjnemu pokonaniu. Lecz s╣ ubytki nieogniskowe, kt≤rych skutki trudno rozpoznawaµ. (Odcinanie p│at≤w czo1owych,ju┐ zarzucone, uchodzi1ojednak za rodzaj "terapii"). Bywa i tak, ┐e wypadanie jednych zespo│≤w m≤zgowych " uwalnia", podwy┐sza sprawno£µ, innych (por. genialnych rachmistrz≤w - debil≤w, objawy patologiczne fenomenalnej pamiΩci ejdetycznej , objawy rozszczepienne, uznawane ongi£ na "dowody na rzecz spirytyzmu" i demonologii). M≤zg JEST terenem prac wielokolizyjnych, nadmiar koncentracji na zadaniu mo┐e utrudniaµ rozwi╣zanie podobnie jak niedostatek. To wszystko wskazuje, ┐e uniwersalnej technologii dla BRAIN CHSS raczej NIE bΩdzie.

A przecie┐ has│em naczelnym w doktrynie Hipokratesa wci╣┐ winno byµ PRIMUM NON NOCERE....

Wrzesie± 94
c. d. n.

sssdasdBackUpHome