Stanis│aw Lem | ||||
"Tertium comparatloms" |
1 | áááááááááTytu1
powy┐szy w obu wydaniach ksi╣┐eczki p. JΩdraszka "úacina
na co dzie±" znaczy "trzecia rzecz, s│u┐╣ca za miarΩ
por≤wnania dwu innym". Ja te┐ w│a£nie tak
s╣dzi│em - a┐ przeczyta│em w Kopali±skiego "S1owniku
wyraz≤w obcych i
zwrot≤w obcojΩzycznych ", ┐e te same s│owa
1aci±skie znacz╣: "podstawa por≤wnania, przedmiot
(stan rzeczy), posiadaj╣cy cechy wsp≤lne dw≤ch
por≤wnywanych ze sob╣ przedmiot≤w (stan≤w
rzeczy)". To jednak nie jest to samo. OptujΩ za
definicj╣ Kopali±skiego, poniewa┐ jest mi potrzebna do
szkicu, maj╣cego wskazaµ propozycjΩ tyle┐ wa┐n╣, co
jako£ nie urzeczywistnion╣: mianowicie nurt filozofii,
zogniskowany na (postulowanych) podobie±stwach i
(faktycznych) r≤┐nicach komputera (jako "automatu
sko±czonego") i m≤zgu
cz1owieka. Te automaty z kolei zahaczaj╣ o teoriΩ funkcji rekurencyjnych oraz algorytm≤w i ju┐ przez to s╣ uwik1ane w s│awny dow≤d Goedla, ale rozwiniΩcie takiej genealogii komputer≤w w obrΩbie prostego jak niniejszy szkicu po prostu siΩ nie da wykonaµ. Zarazem brak nazwanej dopiero co filozoficznej perspektywy zamyka ca│y rozw≤j komputer≤w i teorii takiej informacji, kt≤ra im jest podleg│a, w swego rodzaju - nie waham siΩ u┐yµ mo┐e nazbyt silnego sformu│owania - getcie techniczno-obliczeniowym. Mo┐na by przypu£ciµ atak na moj╣ kategoryczno£µ, powo1uj╣c siΩ na obfit╣ literaturΩ, od ksi╣┐ek znawcy "computer science", jakim jest Joseph Weizenbaum, po jeszcze bardziej znane diatryby Dreyfus≤w (byµ mo┐e ukaza1y siΩ te┐ po polsku). Rzecz jednak cala w tym, ┐e ksi╣┐ki tego rodzaju s╣ albo, jak wymienione, mniej lub bardziej umocnion╣ argumentami "og≤ln╣ teori╣ niemo┐liwo£ci dor≤wnania przez komputer m≤zgowi", albo te┐ s╣, jak nie wymienione przeze mnie ksi╣┐ki, pochodz╣ce z obozu "fideist≤w komputerowych", pr≤bami dowodzenia, i┐, owszem Artificial Intelligence (powiedzmy, jednego z "ojc≤w", Marvina Minsky'ego) jest osi╣galna i tym samym wnet siΩ nam objawi w realizacjach technicznych. S╣ wreszcie autorzy jak Douglas Hofstadter, kt≤rzy znajduj╣ siΩ - dzie│ami - w niejakim rozkroku: znajduj╣ zar≤wno olbrzymie trudno£ci do pokonania na drodze wiod╣cej ku AI, jak i zarazem wierz╣ w zasadnicz╣ pokonywalno£µ tych wszystkich przeszk≤d (tylko nie wiadomo, jak i kiedy). |
2 | áááááááááMnie tu jednak ani nie chodzi o
rozstrzyganie kwestii urzeczywistnienia "sztucznej
inteligencji" w maszynie, ani o zajmowanie siΩ t╣
kwesti╣ w pierwszej kolejno£ci. Chodzi mi o to, co
tytu│ zapowiada. Potrzebna jest taka "filozofia
stosowania komputer≤w", kt≤ra wykracza poza sp≤r o r≤┐nice i
podobie±stwa do m≤zgu ludzkiego, albowiem w tym
odniesieniu m≤zg figuruje jako ultymatywne wcielenie
rozumu, jako urz╣dzenie najbardziej z│o┐one w ca│ym
Kosmosie, i tym samym jakoby tak uniwersalne, ┐e ma
zostaµ uznane za wzorzec
wrΩcz znakomity i nieprze£cigalny, co£ jak dla
przedwojennych m│odych ludzi prezentowa│ ≤w "metr
wzorcowy" umieszczony jako palladowo-platynowa
sztaba (o przekroju X) w Sevres pod Pary┐em. To ju┐ nie
! jest dzi£ ultymatywny wzorzec pomiarowy d│ugo£ci, a choµ ┐adnego poza- czy
ponadludzkiego m≤zgu nie znamy, ci w│a£nie, co siΩ
pos│uguj╣ komputerami i obs│uguj╣ je jako
programi£ci, powinni wykroczyµ poza konstruktorskie
etalony dla bardziej oderwanej i przez to maj╣cej
bardziej "meta-" charakter refleksji: a┐eby poprzez widomy,
choµ nie rozgryziony naukowo model biologicznego m≤zgu
dostrzec przysz1e, a co najmniej mo┐liwe fazy rozwojowe
komputerystyki. Prawie wszyscy znani mi eksperci tak
intensywnie wdali siΩ w roztrz╣sanie "byµ albo
nie byµ" (Artificial Intelligence), ┐e wprost o£lepli na sprawΩ
chyba najbardziej zasadnicz╣, mianowicie na pytanie o
to, czy m≤zg cz1owieka w og≤le zas│uguje na miano
wzorca "rozumu"; inte1igencji, i tym samym czy
mo┐e byµ "ca│kiem inaczej" z tym m≤zgiem. Ja, pozwalaj╣c sobie jeszcze (ostatni raz) w tam szkicu na │acinΩ, powiem, ┐e moim zdaniem "sed tamen potest esse totalitaraliter". Mianowicie co najmniej dwa rodzaje cech daj╣ siΩ w ┐ywym i dzia│aj╣cym po swojemu m≤zgu cz1owieka rozdzieliµ: te, co s╣ £ladami i dziedzictwem jego bardzo d│ugiej drogi rozwojowo-ewolucyjnej (nie tylko dlaboga. w .toku antropogenezy: m≤zg bowiem jak powiem, jest znacznie starsz╣ paleontologicznie "sk1adank╣") oraz te cechy, kt≤re stanowi╣ jego osobliw╣ wy│╣czno£µ aktualnie, jako ju┐ typowo cz│owieczy nabytek, ten, kt≤ry nas wyprowadzi│ poza drzewo rozga│Ωzionych obficie wariacji hominid≤w i tym samym zrodzi│ (homo sapiens sapiens). Zaraz tu dodam, co kiedy£ napisa1em pewnemu filozofowi niemieckiemu w zwi╣zku z M. Heideggerem, a mianowicie uzna1em za najwiΩkszy b│╣d Heideggera nie jego po wojnie £wiatowej ostro krytykowan╣ przynale┐no£µ (tak┐e powinowactwo jego filozofii) do partii hitlerowskiej, lecz to, i┐ by│ frlozofem nienawidz╣cym technologicznego rozwoju naszej cywilizacji i wyobra┐a│ sobie, ┐e jakikolwiek nawr≤t do przedtechnologicznej kultury jest kierunkiem realnie mo┐liwym. Napisa│em wtedy memu korespondentowi, ┐e z chwi1╣, kiedy powstawa1 wie1e milion≤w lat temu Australopithecus Homo Robustus, a zaraz potem Homo Habilis na po│udniu Afryki, ju┐ w≤wczas by│ na powolne, lecz podleg1e historycznej akceleracji wynajdywanie technologii (poczynaj╣c od eolitu i paleolitu) skazany ca│╣ biologi╣ swoj╣, poniewa┐ razem z uwolnieniem ko±czyn g≤rnych od wspierania chodu a m≤zgu od typowo animalnej i tym samym wy1╣cznie prze┐yciowej sprawno£ci w czasie dla± teraƒniejszym, innej drogi (poza wymarciem gatunku) ju┐ nie by│o. Tym samym uzna│em, ┐e technologia sta│a siΩ jakie£ trzy - lub dwa i p≤│ miliona lat temu tak╣ sam╣ niepozbywaln╣ w1asno£ci╣ cz│owieka, jak╣ sta│o siΩ cztery miliardy lat temu sta│╣ kosmiczno-planetarn╣ krzepniΩcie pow1ok ogniowej kuli, jak╣ wtedy stanowi│a planeta Ziemia. Tym samym na technologiΩ mo┐na siΩ z takim samym kiepskim sensem gniewaµ i technologii zapieraµ oraz jej rozwojowi wyrzuty robiµ, w jakim mo┐na prawa termodynamiki nienawidzieµ, albo mieµ cokolwiek za z│e grawitacji. Zjawiska, podobne do praw Natury, mo┐na w jakiej£ mierze oswajaµ, domestykowaµ, zaprzΩgaµ do naszych prac i spraw. Natomiast wypisywanie przeciwko nim diatryby, czyli branie ich za z│e, niesie za sob╣ tyle┐ sensu, co karne biczowanie morza za to, ┐e jakiemu£ tyranowi poch│onΩ1o okrΩty. To nie jest ani racjonalne, ani godne miana filozofii, nieoderwanej w dowolny spos≤b od fundamentu, jaki nasz byt stanowi. |
3 | áááááááááPowiedzmy,
┐e tak jest, ale co to mo┐e mieµ wsp≤lnego z
postulowan╣ przeze mnie filozofi╣, jako dyskusorem poza
stref╣ spor≤w "pro-AI" i
"kontra-AI"? Ot≤┐ nale┐y powiedzieµ
wstΩpnie, co nastΩpuje. Po pierwsze, do czΩ£ciowego wysforowania siΩ
komputera przed m≤zg ju┐ dosz│o, i nie nale┐y tego
mieszaµ z jak╣kolwiek "antropologizacj╣"
komputer≤w, niby, ┐e jeszcze parΩ krok≤w technicznie
dalszych, a poczn╣ siΩ zachowywaµ po ludzku. PozwolΩ
sobie przytoczyµ to, co pisa│em dobrze ponad µwierµ wieku temu
w "Sumie Technologicznej". "Powstan╣ i bΩd╣ siΩ rozrastaµ o£rodki maszynowe, zarz╣dzaj╣ce produkcj╣, obrotem towarowym, dystrybucj╣, a r≤wnie┐ badaniami (koordynacja wysi│k≤w uczonych, wsparta w fazie wczesnej przez maszyny - tj. komputery pomocnicze). Czy mo┐liwe bΩd╣ miΩdzy nimi sytuacje konfliktowe? Jak najbardziej mo┐liwe. Zachodziµ bΩd╣ konflikty w p│aszczyƒnie decyzji inwestycyjnych, badawczych, energetycznych, bo wszak trzeba bΩdzie okre£laµ prymat rozmaitych dzia│a± (...) Trzeba bΩdzie konflikty takie rozstrzygaµ. Oczywi£cie, powiadamy szybko, to bΩd╣ robili ludzie. Bardzo dobrze. Ot≤┐ decyzje bΩd╣ dotyczy│y problem≤w ogromnej z│o┐ono£ci i ludzie - kontrolerzy Koordynatora (komputerowego, S.L.) bΩd╣ musieli, aby rozeznaµ siΩ w przedstawionym im morzu matematycznym, uciec siΩ do pomocy innych maszyn, mianowicie optymalizuj╣cych decyzje. (...) Czy mo┐liwe jest, ┐e maszyny kontroler≤w, dubluj╣ce pracΩ maszyn kontynentalnych, dadz╣ odmienne wyniki ?I to jest zupe│nie mo┐liwe, poniewa┐ maszyna (w toku pracy, S.L.) staje siΩ jako£ "stronnicza". Wiadomo, ┐e cz│owiek nie mo┐e nie byµ jako£ stronniczy: dlaczego jednak ma byµ stronnicz╣ maszyna (komputer)? Stronniczo£µ nie musi wynikaµ z predylekcji (co do warto£ci), wynika z nadawania rozmaitej wagi koliduj╣cym z sob╣ cz│onom alternatyw. (Poniewa┐ maszyny takie, bΩd╣c uk│adami probabilistycznymi, nie dzia│aj╣ to┐samo£ciowo). Sytuacja staje siΩ bardziej przejrzysta, je£li wyrazimy j╣ w jΩzyku gier. Maszyna jest jakby graczem, prowadz╣cym rozgrywkΩ przeciwko pewnej "koalicji ", na kt≤r╣ sk│ada siΩ olbrzymia ilo£µ rozmaitych zgrupowa± produkcyjnych, rynkowych a tak┐e transportowych, us│ugowych itp." D│u┐szy ten wyw≤d zamyka nastΩpuj╣ce twierdzenie. Wygl╣da rzecz tak: albo komputery nie umiej╣ uwzglΩdniµ wiΩkszej ilo£ci zmiennych od cz1owieka, a wtedy nie warto w og≤le ich budowaµ, albo umiej╣, a wtedy cz│owiek nie mo┐e siΩ sam rozeznaµ w rezultatach, czyli podj╣µ niezale┐nej od komputera decyzji... Cz│owiek nie mo┐e ju┐ zrobiµ nic innego, ni┐ staµ siΩ go±cem, kt≤ry przenosi ta£mΩ informacyjn╣ od komputera decydenta do komputera kontrolnego. Je£li rezultaty komputer≤w nie s╣ jednakowe, cz│owiek nie mo┐e uczyniµ nic innego, ni┐ wybraµ, rzucaj╣c monet╣: Z "najwy┐szego nadzorcy" staje siΩ mechanizmem losowym wyboru! A wiΩc zn≤w, i to tylko przy komputerach zarz╣dzaj╣cych, mamy sytuacjΩ, kiedy staj╣ siΩ one "bystrzejsze" od cz│owieka. Dalej za£ napisa1em, ┐e "dzi£" (tj. w roku 65) obchodzimy siΩ w og≤le bez takich komputer≤w w gospodarce i mened┐erskim zarz╣dzaniu. Lecz obecnie ( 1994) ju┐ sieci komputerowe wsuwaj╣ swoje "macki" w takie dziedziny. A ponadto obecnie ju┐ okaza│o siΩ, ┐e s╣ dziedziny matematyki i matematycznej fizyki, w kt≤rych wynikom pracy komputer≤w, dysponuj╣cych znacznymi mocami obliczeniowymi, ka┐dy matematyk czy fizyk zawierzyµ musi, poniewa┐ pracy tej ┐aden cz│owiek nawet w ci╣gu ca│ego ┐ycia nie jest w stanie skontrolowaµ. A je┐eli w tych dziedzinach, logicznie jakby ca1kiem £cis1ych, zesp≤│ aksjomat≤w wyj£ciowych nie pokrywa siΩ idealnie z takim zespo1em, kiedy prace tocz╣ siΩ w rozmaitych o£rodkach badawczych, to nic pr≤cz "superkomputer≤w" sprawdzaj╣cych nie da siΩ wymy£liµ a takie "superkomputery" nie s╣ przecie┐ Bo┐ym s╣dem, lecz kolejnym krokiem rozwoju komputerystyki, wiΩc otwiera siΩ nam otch1a± jako regressus ad inBnitum... |
4 | áááááááááAle to
wszystko, com rzek│, dotyczy│o wy│╣cznie stosunku
komputer≤w do ludzi i ich prac. Po wt≤re, za│o┐eniem i tematem
jednocze£nie owej postulowanej tu zacz╣tkowo
"filozofii tertium comparationis" musi staµ
siΩ ludzki m≤zg, kt≤ry, wbrew niejakim pozorom, jest w
swej budowie i funkcjach bez por≤wnania gorzej
rozpoznany od
komputer≤w, bo je wszak sami budujemy i u┐ytkujemy.
Natomiast m≤zgi u┐ytkujemy, rzecz jasna, ale£my ich
bynajmniej nie zbudowali. PozwolΩ wiΩc sobie w spos≤b wrΩcz stenograficzny wyliczyµ niekt≤re, "pozakomputerowe" w│asno£ci naszego m≤zgu. M≤zg sk1ada siΩ z jeszcze nie przeliczonej, a1e wie1kiej liczby podzespo1≤w, przy czym podzespo1y te zasadniczo "winny" wsp≤1dzia1aµ, ale bywa, ┐e s╣ antagonistami i nawzajem sobie przeszkadzaj╣. To do£µ │atwo mo┐na rozpoznaµ w wielu zjawiskach. Np. mo┐na uszkodziµ sobie proces przypominania (jakiej£, dajmy na to) deklamacji, je┐eli skupimy na nim zbyt mocno £wiadom╣ uwagΩ - natomiast je┐eli z takiego ogniskowania uwagi zrezygnujemy, automatyzm deklamacji jako (to przyk1ad) nienagannego wyrecytowania tekstu przebiegnie g1adko. (To zreszt╣ stanowi lejtmotyw ┐artu o postawionym stonodze pytaniu, jak ona organizuje ruchy tylu n≤g, a stonogΩ - od zamy£lenia nad tym pytaniem - pora┐a bezruch). Albo te┐ │atwo dostrzec inne antagonizmy "wewn╣trzm≤zgowe": kiedy rachujemy biegle, i zaczynamy w╣tpiµ w sprawno£µ tej bieg1o£ci, powt≤rzenia czΩsto okazuj╣ siΩ obarczone znaczniejszymi b│Ωdami: nie nale┐y wiΩc, zdawa1oby siΩ, koncentrowaµ siΩ za mocno... A tak┐e z bada± (z lat piΩµdziesi╣tych jeszcze) wynika│o, i┐ cz│owiek poddany hipnozie mo┐e przypomnieµ sobie wydarzenia sprzed wielu lat, kt≤rych przy pe1nej £wiadomo£ci przywo│aµ reminiscencj╣ nie jest w stanie. S╣ wiΩc jak gdyby rozmaitej "g│Ωboko£ci" czynno£ciowe pok1ady funkcji m≤zgu, a ich penetracja bywa £wiadomo£ci, jako nasilonej uwadze, wprost niedostΩpna. R≤wnie┐ jΩzyk nasz, ka┐da jego odmiana, w1a£nie dziΩki temu, ┐e swoj╣ sk│adni╣, leksykografi╣ i frazeo1ogi╣ oraz idiomatyk╣ wymija zapadnie i zdradzieckie pu│apki, kt≤rych obecno£µ w ka┐dy r≤wnowa┐nym arytmetyce systemie wykry1 wielki Goedel, bywa zawodny, gdy prowadzimy dyskursy oparte na argumentach r≤┐nej sprawdzalno£ci i mocy. JΩzyk jest bowiem i nasz╣ si│╣ i zawodn╣ s│abo£ci╣: dlatego nauki £cis│e "wycofuj╣ siΩ" w obszary matematyzacji, gdzie jednak czyha na nie Goedlowska pu│apka... Za£ lokalizacja m≤zgowa o£rodk≤w, zawiaduj╣cych mow╣ rozumian╣, mow╣ od ko│yski wyuczon╣, mow╣ (jΩzykiem) drugiego, tj . po dzieci±stwie wyuczonego rzΩdu, mow╣ pisan╣, czytaniem itp., wszystkie te czynno£ciowe zarodki jΩzykowe m≤zgu u nowo narodzonego wprawdzie s╣ biologicznie prawie ┐e to┐same (niezale┐nie od tego, czy jest to dziecko chi±skie czy polskie), ale stanowi╣ nierozpoznan╣ zagadkΩ. Nie jest bowiem ani tak, ┐e jΩzyka siΩ nie dziedziczy, ani tak, ┐e siΩ go dziedziczy: cz1owiek dziedziczy tylko "pogotowie funkcjonalne", zdolne do rych1ego przystosowania do £rodowiska jΩzykowego, w jakim siΩ urodzi│. (To by siΩ komputerom niechybnie przyda│o: ich bezkontekstowa sztywno£µ musi kiedy£ ulec zasadniczej "przer≤bce" w stronΩ antropologiczn╣...). |
5 | áááááááááSzczeg≤lnym
dowodem na wielko£µ podzespo│≤w, z jakich siΩ m≤zg
sk│ada, mog╣ byµ zar≤wno pewne zjawiska jawy, jak i
marzenia senne. îwiadomo£µ £ni╣cego mo┐e
postrzegaµ zjawiska snu jako najdziwniejsze zaskoczenia,
kt≤rych antycypowaµ nie jest w stanie, jakby naprawdΩ
pochodzi1y spoza obrΩbu jego umys1u. Sen "£ni siΩ sobie" w
spos≤b jak┐e czΩsto nieprzewidywalny i zaskakuj╣cy,
zw│aszcza jako koszmar: oznacza to, ┐e zawΩ┐one pole
£wiadomo£ci £ni╣cego w╣tki, kt≤re siΩ rozwijaj╣,
zostaj╣ wprowadzone z takich pod-agregat≤w m≤zgu
(ukoncentrowane takimi podzespo│ami m≤zgowymi), o kt≤rych
tre£ci (zawarto£ci fabularyzacyjnej) nic £pi╣cemu nie
wiadomo. To zn≤w jeszcze jeden dow≤d na rzecz tezy o przyczynach, sprawiaj╣cych, ┐e podzielno£µ naszej £wiadomo£ci uwagi jest nik│a. Bardzo trudno mianowicie mieµ w polu £wiadomo£ci wiΩcej, ni┐ kilka (pono najwy┐ej sze£µ) problem≤w. Je┐eli za£ zaprezentowaµ by najs│absz╣ z licznych potencji m≤zgu, bΩdzie ni╣ "information retrieval": nieszczΩ£cie, zdarzaj╣ce siΩ nawet osobom pilnym, a w│a£nie egzaminowanym, sprowadza siΩ do tego, ┐e afekty towarzysz╣ce (jako "nerwowe emocje" pytanego) wyhamowuj╣ umiejΩtno£µ szybkiego "wydobycia" z magazyn≤w pamiΩci tego, czego egzaminator ┐╣da (nie mam tu na my£li tych, kt≤rzy udaj╣ siΩ na egzamin po prostu nie przygotowani). Tak┐e zjawiska lΩku, paniki, a szerzej emocje, mog╣ pora┐aµ intelektualne sprawno£ci. NajwiΩkszym za£ problemem cz│owieka s╣ nierozpoznawane "wsobnie" rozmiary indywidualnego ilorazu inteligencji oraz sprawno£ci kreacyjnych (kt≤re bez w╣tpienia s╣ co najmniej w du┐ej czΩ£ci genotypowo, dziedzicznie zatem, zaprogramowane czyli uwarunkowane). Wariancja wewn╣trzgatunkowa jest u cz1owieka najwiΩksza: bo┐ im gatunek zwierz╣t na drabinie postΩp≤w ewolucyjnych ni┐szy, tym mniej r≤┐nic "umys│owych". Wszystkie muchy maj╣ tyle samo zadanych instynktem umiejΩtno£ci przetwarzania informacji (muchy nigdy nie naucz╣ siΩ tego, ┐e przez szyby przelecieµ nie mo┐na), a tak┐e "genialny szympans" (a s╣ takie, zdolne do uczenia siΩ pierwocin jΩzyka graficznego) r≤┐ni siΩ daleko mniej od szympansa g│upiego, ani┐eli r≤┐ni│ siΩ Newton od durnia. Zarazem tu natykamy siΩ na odmienn╣ zagadkΩ: oto nie wiemy, dlaczego ewolucja ludzkiego m≤zgu, jako wzrostu jego potencja│≤w umys│owych, rozpocz╣wszy siΩ ponad milion lat temu i osi╣gn╣wszy wyj╣tkowe w naturalnej ewolucji przyspieszenie, przecie┐ zatrzyma│a siΩ jakie£ sto do dwustu tysiΩcy lat przed nasz╣ er╣! Tym samym wszystkie rasy maj╣ m≤zgi praktycznie bior╣c takie same i r≤┐nice najwy┐ej mog╣ dotyczyµ dystrybucji gen≤w w genomach, tych mianowicie, kt≤re │╣cznie decyduj╣ o potencjalnie osi╣galnej inteligencji (m.in. idzie o prastary sp≤r "nature or nurture", tj. czy dziedziczno£µ, czy raczej £rodowisko g│≤wnie warunkuje poziom umys│owy: wahad│o tego sporu dzi£ wskazuje na oba czynniki, z pewn╣ przewag╣ dziedziczno£ci, ale r≤┐nice, wykrywalne tylko statystycznie s╣ miΩdzy rasami ma│e. Gdyby okaza│y siΩ wiΩksze, powsta│by jeszcze jeden zbi≤r przyczyn dla niewolnictwa, szowinizm≤w, nacjonalizm≤w, rasizm≤w itp. Ale dlaczego "rozpΩdzony we wzro£cie ewolucyjnym" m≤zg "stan╣│", nie wiemy. Trudno za przyczynΩ uznaµ wzglΩdn╣ ciasnotΩ ┐e±skiego kana1u porodowego, choµ obw≤d g1≤wki noworodka jest w jego organizmie najwiΩkszy. Tu skrywa siΩ zatem nierozwik│ana zagadka m≤zgu, prawdopodobnie raczej biologicznej ani┐eli informatycznej natury. |
6 | áááááááááNie
zamierzam wkroczyµ w dziedzinΩ psychopatologii, ani z
jej psychozami dziedzicznymi i nabywanymi, ani w strefΩ
fobii, psychopatii, wystarczy chyba w tym miejscu rzec,
┐e stabilno£µ czynno£ciowa ludzkich m≤zg≤w jest
do£µ chwiejna i to te┐ mo┐e okaza│o siΩ hamulcem
dalszych wzrost≤w. Dzwonowa krzywa Gaussa, pokazuj╣ca
dystrybucjΩ normaln╣ iloraz≤w inteligencji (najwiΩcej
u£rednionych - 120 IQ - najmniej "jeszcze nie
anormalnego" minimum fizjologicznego, a na schodz╣cym prawym ramieniu -
najmniej iloraz≤w powy┐ej 130 -150 IQ) nie zdaje w
og≤le sprawy z wp│ywu na "oddestylowany"
testami IQ, jaki wywieraj╣: charakter, momenty
wolicjonalne ( ,napΩd" i "popΩdy"),
┐ycie afektywne, g│≤wny kierunek uzdolnie± (je£li istnieje) itd. »ycie emocjonalne dziedziczymy po najstarszych krΩgowcach (zapewne ponad p≤1 miliarda lat trwa│ rozw≤j tego ┐ywota), wiΩc jest od ┐ycia umys1owego niepor≤wnanie starsze. Nic do tego komputerom, a zarazem nie wiemy, czy to "dla nich" raczej wada czy raczej zaleta. To samo i z do£µ zagadkow╣ wci╣┐ intuicj╣. |
7 | áááááááááTrzeba jednak naruszyµ granicΩ, oddzielaj╣c╣ w jednym miejscu normΩ od patologii: mam na my£li miejsce w kt≤rym sadowi siΩ odmiana tak zwanych genialnych idiot≤w. S╣ to wysoce niepe│nosprawni umys│owo niesamowicie biegli rachmistrze, zdolni konkurowaµ z kalkulatorami elektronicznymi, s╣ to te┐ niesamowici "zapamiΩtywacze" raz przejrzanego d1ugiego tekstu (chocia┐ nie mog╣ konkurowaµ z megabajtow╣ pamiΩci╣ komputerow╣), s╣ to g│upkowaci, odznaczaj╣cy siΩ bardzo obszernym poliglotyzmem (z nadzwyczajn╣ │atwo£ci╣ przyswajaj╣ sobie mn≤stwo obcych jΩzyk≤w, tyle, ┐e nic rozs╣dnego w ┐╣dnym nie wymy£l╣), itd. Przypuszczam, ┐e u tych wszystkich "odmie±c≤w" zachodzi jednoczesna atrofia zbioru normalnych podzespo│≤w m≤zgu oraz "uwolnienie" pewnej grupy takich podzespo│≤w (jΩzykowych, ob1iczeniowych wzrokowych pamiΩci) od dzia│ania innych (normalnych), kt≤re , jak siΩ ju┐ rzek│o" poziom zw╣tpie± mog╣ uszkadzaj╣co wzmocniµ. |
8 | áááááááááS╣
psychologowie, uwa┐aj╣cy funkcje m≤zgu cz1owieka za
swego rodzaju "grani≤wkΩ", za poruszanie siΩ
wzd1u┐ do£µ w╣skiej £cie┐ki norma1no£ci
przeciΩtnej, przy czym po obu stronach ziej╣
przepa£cie: z jednej strony nadmiernej sztywno£ci a z
drugiej nadmiernego uchaotycznienia
zamierze± i my£li, wiΩc zagra┐aµ mo┐e cz1owiekowi
albo raczej zastyganie w stereotypach albo raczej zamΩt
prawie bezkierunkowej anarchii. Oczywi£cie schemat to gruby i przez to ju┐ uproszczony. Lecz warto mieµ wszystkie te cechy na uwadze, gdy siΩ poszukuje "tertium comparationis", bo wtedy │atwiej poj╣µ, jak ma1o sensu zawiera chΩµ "powt≤rzenia m≤zgu" w maszynie. Co biologiczne, nale┐y siΩ biologii ewolucyjnej a co obliczeniowe - mocom obliczeniowym komputer≤w. Lecz ponadto nale┐y wspomnieµ, ┐e m≤zg po lobotomii (z odciΩtymi p1atami czo│owymi, warunkuj╣cymi "strategie ┐yciowe") mo┐e przecie┐ dzia│aµ prawie ┐e (z pozoru) normalnie. Spr≤bujcie za to dzia│ania komputera, kt≤remu odpi│owano spor╣ czΩ£µ hardware... Wynika ta fundamentalna r≤┐nica i st╣d, ┐e m≤zg nasz zawiera pok1ady pradawnej przesz1o£ci: ┐e jest w nim "co£" z p│aza sprzed milion≤w lat i gada, i hominid≤w. Rozum za£ powstaje wtedy, gdy staje siΩ tak przystosowawczo potrzebny, ┐e odmiennym wyj£ciem z alternatywy jest ju┐ zag│ada gatunkowa: a gatunk≤w, kt≤re uleg│y zag│adzie, by1y miliony na Ziemi... "Wy£cig" m≤zg≤w z komputerami odbywa siΩ na razie jako potΩgowanie pojemno£ci "martwych" pamiΩci oraz przyspieszanie oblicze±: to stwarza rosn╣ce moce obliczeniowe. Czy innowacyjne posi1ki przybΩd╣ zapo┐yczane u m≤zg≤w biologicznych (i tym samym ewolucja komputer≤w zbli┐y siΩ do naturalnej), czy te┐ na odwr≤t, no┐yce rozerw╣ siΩ jeszcze bardziej ni┐ dzi£, i "posi│ki" oka┐╣ siΩ "ca1kiem nie biologicznie dane", nieludzkie - na razie zawyrokowaµ trudno. |
9 | áááááááááOd ludzi, a nie od komputer≤w, bΩdzie zale┐a│o, kiedy nazwane posi│ki dokonaj╣ inwazji w strefΩ strategii decyzyjnej w gospodarce i mo┐e w polityce nawet. Tendencje takie nasilaj╣ siΩ pewno w £wiecie coraz bardziej przeludnionym, "rozregulowanym", w kt≤rym bezsilnie patrzymy na szale±stwa ludob≤jcze i na g│osicieli ludob≤jczych program≤w jako "panaceum" na chaos. Gdym pisa│ "Summa Technologiae", najwiΩkszy b│╣d pope│ni1em, zak│adaj╣c jako postaµ umownego bohatera tej ksi╣┐ki racjonalnego cz1owieka-Konstruktora, a nie agresora, za£lepionego szowinizmem i rozkoszuj╣cego siΩ topieniem ka┐dej innowacji technologicznej w umys│owym ub≤stwie wszechdeprawacji. Nie przewidzia│em tego, czego przewidzieµ nie chcia│em. Czy jednak wo1no by1o mieµ prawo na tak╣ stronno£µ - oto jest pytanie. |
Pisa│em 2 stycznia 1994 roku
sssdasd![]() ![]() ![]() |