Stanis│aw Lem
"Ewolucja jako paralelny komputer"

 

1 áááááááááW poprzednim artykule ("Moc obliczeniowa ┐ycia") przedstawi│em w skr≤towym uproszczeniu metodΩ polegaj╣c╣ na zastosowaniu │a±cuch≤w nukleotydowych (kr≤tkich, tj. oligonukleotydowych) do rozwi╣zywania takich matematycznych zada± (w pokazanym przypadku: z zakresu teorii graf≤w i wyszukiwania najkr≤tszej drogi prowadz╣cej przez ich wierzcho│ki), kt≤re od zwyk│ego komputera wymagaµ mog╣ (dla du┐ej liczby wierzcho│k≤w - punkt≤w) olbrzymiego czasu obliczeniowego. Ta niespodziewanie (przez Adelmana) wykryta moc obliczeniowa powstaje dziΩki temu, ┐e do "ataku" na postawione zadanie zostaje rzucona znaczna liczba oligonukleotydowych odcink≤w, rozmna┐anych przez polimerazy: w efekcie powstaje ogromna liczba r≤wnocze£nie paraj╣cych siΩ zadaniem jednostek, a na ko±cu uzyskujemy tak╣, kt≤ra rozwi╣zanie zadania zawiera (kt≤rej struktura JEST rozwi╣zaniem zadania). Ze wzglΩdu na to, ┐e zadania, jakie Adelman stawia│ nukleotydom, bezpo£rednio do obszaru biologii NIE nale┐╣, ┐e stanowi╣ raczej odga│Ωzienie do£µ trudnej matematycznej teorii funkcji rekurencyjnych (nie wprost, ale nie mogΩ tutaj wej£µ w uszczeg≤│owienia), uzna│em owo zjawisko u┐ycia "brute force" w fazie roztworu (niejako w postaci "p│ynnego komputera r≤wnoleg│ego") za MODEL kt≤ry siΩ nam wprost do przystawiania czy do przeniesienia w g│╣b proces≤w biogenezy NIE nadaje. Niemniej jednak, JU» obecnie mo┐na, aczkolwiek nie bez ryzyka, spr≤bowaµ wstΩpnie przybli┐onego rozumowania, kt≤re przynajmniej w postaci na razie jeszcze do£µ mglistej, ale za to zdaj╣cej siΩ kryµ w sobie "rozwi╣zanie zagadki ewolucyjnej", poka┐e, co, jak i dlaczego zasz│o na Ziemi, zanim eksplodowa│a kambryjska radiacja wielokom≤rkowc≤w, po wielomiliardoletnim zastoju ┐ycia. Albowiem istotnie najwcze£niejsze pierwociny ┐ycia lokalizuje siΩ dzi£ przed 3,5 - czterema miliardami lat, po czym owo ┐ycie, ograniczone do protobakterii przez czas tak potwornej, geologicznej miary, ledwie osiemset milion≤w lat temu "wybuch│o" kambryjsk╣ ewolucj╣, oznaczaj╣c╣ wstΩpne zaw│aszczenie ocean≤w, a potem i kontynent≤w, ┐yciem na dwoje rozdzielonym: na ro£liny i na zwierzΩta.

 

2 áááááááááWygl╣da│oby na to, ┐e sam pocz╣tek ┐ycia jest nam nadal nie znany. Nieodzownym "minimum" by│y na pewno jako£ powsta│e replikatory, czyli takie zespolenia moleku│ organicznych w fazach roztwor≤w, kt≤re zdoby│y umiejΩtno£µ samopowielania siΩ. Replikacja bowiem w biologii to w│a£nie tyle, co powstawanie ┐ywych ustroj≤w potomnych z ustroj≤w rodzicielskich. WiΩc ten warunek, replikacji, czyli rozmna┐ania, musia│ zostaµ wstΩpnie spe│niony i na pytanie, jak to nast╣pi│o, nie mamy ┐adnej podleg│ej empirycznym do£wiadczeniom (symulacyjnym choµby) odpowiedzi. Musimy zatem przyj╣µ tΩ najwcze£niejsz╣ postaµ ┐ycia jako dan╣, niekwestionowalnie, moje za£ dalsze wywody ogranicz╣ siΩ do zasugerowania, dlaczego ┐ycie w swej ledwie powsta│ej postaci "niczego pr≤cz siebie samego" nie potrafi│o stworzyµ.

 

3 áááááááááTutaj pozwolΩ sobie na dywagacjΩ, kt≤ra nas wprawdzie do biologicznej problematyki bezpo£rednio nie zbli┐y, ale przynajmniej o tyle da do my£lenia, ┐e poka┐e, jak wiele twor≤w uwa┐anych przez nas za wy│╣czne wynalazki, czy te┐ za wy│╣cznie przez ludzi wysnute konsekwencje odkryµ naukowych, powstawa│o miliony lat przed pojawieniem siΩ cz│owieka na Ziemi. Mianowicie kiedy powsta│y pierwsze generacje reaktor≤w atomowych pracuj╣cych na bazie rozszczepienia (pod wp│ywem neutron≤w) uranu (U 235), panowa│o prze£wiadczenie, ┐e na naszej planecie PRZED uruchomieniem pierwszej reakcji │a±cuchowej rozpadu j╣der takich "naturalnych reaktor≤w" byµ nie mog│o. Dopiero nieco p≤ƒniej wykryto w│a£nie taki si│ami Natury utworzony w Afryce "reaktor", kt≤ry bez w╣tpienia pracowa│, nagrzewaj╣c radioaktywnie £rodowisko przez setki tysiΩcy lat (obecnie jest ju┐ radioaktywnie "martwy"). Przywo│any ten przyk│ad pokazuje, jak ostro┐ni winni£my byµ, bior╣c siΩ do twierdzenia, i ┐e£my cokolwiek, czy to "stosy atomowe", czy "komputery", wymy£lili i skonstruowali sami jako pierwsi na £wiecie.

 

4 áááááááááZ grubsza, ale niestety jedynie z grubsza, wiadomo, ┐e pierwotna atmosfera Ziemi by│a beztlenowa, ┐e by│o w niej du┐o dwutlenku wΩgla, metanu, i ┐e ┐ycie narodzi│o siΩ najprawdopodobniej (tak siΩ DZISIAJ s╣dzi) w gor╣cych ƒr≤d│ach, poniewa┐ by│oby rzecz╣ w najwy┐szym stopniu - a┐ do niemo┐liwo£ci - nieprawdopodobn╣, a┐eby ledwie powsta│e ┐ycie jako powi╣zane w rodzaj "hypercykli" (model pochodzi od Manfreda Eigena) moleku│y by│o zdolne ju┐ w zaraniu przyswajaµ sobie energiΩ s│oneczn╣. Jak wiadomo, dziΩki chlorofilowi potrafi╣ to ro£liny, potrafi│y to zrazu przed ro£linami sine algi, lecz ten proces, wychwytywania kwant≤w s│onecznej radiacji, jest tak subtelnie skonstruowany, ┐e-jak my£lΩ-ju┐ bardziej prawdopodobne okaza│oby siΩ odkrycie na powierzchni jakiego£ martwego globu, np. Marsa, samochodu, kt≤ry "jako£ sam siΩ wykrystalizowa│ ze z│o┐y rudy ┐elaznej". Inaczej m≤wi╣c to samo, fotosynteza na pocz╣tku biogenezy wynaleziona byµ nie mog│a. Przecie┐ ┐ycie wedle naszej u│omnej i pe│nej £lepych plam wiedzy "wykonstruowa│o siΩ samo", tote┐ wstΩpne jego etapy musia│y byµ pozbawione tego wyrafinowania, jakim w fotosyntezie pos│uguj╣ siΩ ro£liny. Ale i ta uwaga jest tylko czΩ£ciowo poboczna, o tyle za£ do rzeczy mi pos│u┐y, ┐e wskazuje po£rednio, i┐ powstanie biogenetycznego preludium nie mog│o nast╣piµ "za jednym zamachem" i to od razu w formach procesualnych, kt≤re r≤wnaj╣ siΩ ┐yciu, jakie nas otacza i jakie w nas samych ujawnia swoj╣ ekspresjΩ.

 

5 áááááááááS│o±ce mia│o na pocz╣tku - czy raczej u progu biogenezy - moc promienist╣ oko│o 10 do 20 % mniejsz╣ ni┐ obecnie, a tym samym Ziemia musia│a byµ "jako£" dogrzewana, w przeciwnym bowiem razie sku│yby j╣ potΩ┐ne lodowcowe pancerze. Co tΩ ZiemiΩ sprzed czterech miliard≤w lat podgrzewa│o poza £wiat│em s│onecznym, na pewno nie wiadomo, gdy┐ i tutaj wr╣ obecnie spory, w kt≤rych hipotezy £cieraj╣ siΩ z alternatywnymi hipotezami, ja wszelako zmuszony jestem przyj╣µ po prostu, ┐e , jako£" jednak powierzchnia ju┐ oskorupia│ej planety, ju┐ tak ostyg│ej, ┐e powstawa│y na niej wielkie zbiorniki w≤d (oceany), by│a utrzymywana w temperaturze umo┐liwiaj╣cej prolog biogenetyczny. To znaczy wtedy musia│y powstaµ pierwsze replikatory: czy one repetowa│y swe generacje kolejne dziΩki jakiemu£ ≤wczesnemu poprzednikowi KODU NUKLEOTYDOWEGO, czy te┐ tylko dziΩki jakiej£ na tyle uproszczonej jego samorodnej postaci, ┐e replikacje w og≤le siΩ okaza│y mo┐liwe nadal nie wiadomo. Uwa┐am za wskazane podkre£laµ rozmiary naszej uczonej ignorancji, a┐eby nie wygl╣da│o na to, ┐e ja tu od jednego zamachu zamierzam wyja£niµ "wszystko". Jest jedna rzecz, do kt≤rej mamy ju┐ dostΩp dziΩki odkryciu obliczeniowych mocy, potencjalnie drzemi╣cych w nukleotydach: mianowicie w tym, ┐e oligonukleotydy Adelmana dzia│aj╣ NICZYM r≤wnoleg│y komputer, czy te┐ mo┐e RACZEJ jako olbrzymia liczba (zbi≤r mo┐e i trylionowej mocy) poszczeg≤lnych molekularnych "nanokomputer≤w", z kt≤rych KA»DY pracuje "na w│asn╣ rΩkΩ", i w tym, ┐e one skierowane zostaj╣ na tor PODOBNEGO zadania, kryje siΩ rozwi╣zanie zagadki ich p≤ƒnego ewolucyjnego sukcesu.

 

6 áááááááááNale┐y te┐ koniecznie dodaµ, jaka by│a g│≤wna i pierwsza r≤┐nica miΩdzy tymi molekularnymi autoreplikatorami a naszymi komputerami, albowiem r≤┐nica ta nie dotyczy ani materia│u, ani nawet program≤w - algorytm≤w: cala rzecz w tym, ┐e naszym komputerom MY narzucamy zadania, programuj╣c je w taki spos≤b, a┐eby uzyskaµ wynik NAM potrzebny. Natomiast te "prakomputery", ich biliony porozmna┐ane na powierzchni Ziemi, a mo┐e najpierw tylko w g│Ωbinie gor╣cych term, gejzer≤w, w≤d ocieplanych wulkanicznie, »ADNEGO PROGRAMU nie mia│y. To┐ im nikt ┐adnego programu nie m≤g│ narzuciµ i jednym "programem" dla nich by│ po prostu fakt oczywisty: przetrwaµ mog│y jedynie takie protoustroje, kt≤re potrafi│y - przez podzia│ - daµ pocz╣tek generacjom nastΩpnym, a te potomne generacje ma│o co r≤┐ni│y siΩ od swych bakteryjnych protoplast≤w (proszΩ zwa┐yµ, ┐e ja nie wiem, czy tamte formy "pra┐ycia' wolno z dobrym sensem zwaµ "bakteriami" czy protokariontami, czy jak jeszcze, ale po prostu jakiej £ nazwy muszΩ dla nich u┐ywaµ).

 

7 áááááááááTak zatem "na pocz╣tku by│y mikromolekularne samopowielaj╣ce siΩ" komputery-replikatory. Ani chybi olbrzymia ich wiΩkszo£µ musia│a sczezn╣µ, poniewa┐ sztuka replikacji znajdowa│a siΩ dopiero w zarodku. Ponadto nie mamy te┐ najbledszego pojΩcia, czy to pra┐ycie powsta│o mono- czy raczej polifiletycznie, tj. czy "uda│o siΩ" Naturze zrodziµ tylko jeden "standardowy" typ przedbakterii, czy te┐ mo┐e by│o tych typ≤w wiΩcej i mo┐e one nawzajem ze sob╣ o prze┐ycie musia│y konkurowaµ. Fakt, i┐ obecnie wszystkie zwi╣zki biochemiczne ┐ycia s╣ wy│╣cznie lewoskrΩtne, zdaje siΩ sugerowaµ, ┐e zrazu (ale te┐ nie na pewno) powsta│o "┐ycie prawoskrΩtne" i "lewoskrΩtne", i ┐e zwyciΩ┐y│o w owej konkurencji z przyczyn nie ca│kiem losowych (ale tu w tΩ odnogΩ problemu nie mogΩ dalej wej£µ) ┐ycie lewoskrΩtne. W ka┐dym razie mo┐na "wedle zdrowego rozs╣dku" mniemaµ, i┐ replikatory biogenetyczne dzia│a│y zrazu do£µ kiepsko w tym sensie, ┐e lwia czΩ£µ ich potomnego produktu "by│a na nic", czyli nie prze┐ywa│a. I tym samym ju┐ w owym najwcze£niejszym okresie gilotyn╣ oddzielaj╣c╣ sprawno£µ prze┐ywania od niesprawno£ci by│a po prostu zag│ada, bo co nie potrafi│o siΩ rozmna┐aµ tak, aby spe│niµ minimum warunk≤w adaptacji do £rodowiska i do innych praustroj≤w, musia│o zgin╣µ. To wydaje siΩ raczej samozrozumia│e.

 

8 áááááááááTutaj napotykamy, jak mi siΩ zdaje, do£µ tajemniczy szkopu│, powoduj╣cy, ┐e ┐ycia "w retorcie" sami wci╣┐ stworzyµ (syntetyzowaµ) nie potrafimy. Szkopu│ widzΩ w owych MILIARDACH LAT bezustannych replikacji, jako nieustaj╣cego bytowania form wy│╣cznie najbardziej elementarnych, najprostszych i zarazem takich, ┐e one nie dysponowa│y wtedy JESZCZE najs│absz╣ nawet potencj╣ kreacyjn╣ tak╣, kt≤ra wykracza│a poza ich "rozplemowe egzystencjalne minimum . Jest to - zdaje siΩ - do£µ fatalne, jako potwierdzenie moich obaw, wypowiedzianych w "Summa Technologiae" przed trzydziestu kilku laty, ┐e mianowicie gigantyczny czas latencji ┐ycia, potworny po prostu, nie daj╣cy siΩ ┐adn╣ miar╣ ogarn╣µ wyobraƒni╣ ludzk╣, MUSIAú up│yn╣µ, zanim z pra┐ycia przedbakteryjnego zdo│a│o wyrosn╣µ cale linneuszowe drzewo gatunk≤w. Ju┐ z ustalonych dziΩki sfossyfilizowanym szcz╣tkom protoko│≤w paleontologicznych wiemy, ┐e TEMPO kolejnych kreacji kolejnych typ≤w, rzΩd≤w, gatunk≤w stawa│o siΩ coraz szybsze, poniewa┐ najd│u┐ej trwa│ okres "przygotowawczy": terminatorka miliardoletnia ┐ycia na Ziemi, ale jak raz "silnik kreacyjny zaskoczy│" tempo powstawania coraz to innych gatunk≤w ros│o, a┐ maksimum chy┐o£ci zdoby│o ledwie ko│o miliona lat temu: gdy wyda│o cz│owieka rozumnego.

 

9 áááááááááPozostaje jednak nadal sporo niewiadomych w powy┐szym obrazie. Wolno w nim JU» dostrzec straszliwe ciΩ┐kie roboty tej "brute force", kt≤ra przez tysi╣ce milion≤w lat na £lepo nie mog│a uruchomiµ w│asnych potencja│≤w poza minimalnym zadaniem PRZE»YWANIA. Samo prze┐ycie by│o wtedy dzie│em tak trudnym i tak ryzykownym, ┐e jak wiemy ze wszystkich odmian ┐ycia, jakie pojawi│y siΩ na Ziemi kiedykolwiek, 99% uleg│o zag│adzie. O zag│adzie gad≤w, kt≤re panowa│y przez 120 milion≤w lat na naszej planecie wiemy szczeg≤lnie wiele; po pierwsze, poniewa┐ by│y to czΩsto kolosy, maj╣ce olbrzymie rozmiary wiΩc ogromne szkielety, i jako pierwsze ich w│a£nie resztki uleg│y przed wiekiem odkryciu w pracach wykopaliskowych. Po wt≤re, poniewa┐ ich zag│ada nast╣pi│a w spos≤b do£µ spektakularny, najprawdopodobniej wskutek interwencji kosmicznej, lecz coraz wyraƒniej dowiadujemy siΩ, ┐e podobnych katastrof ┐ycie na Ziemi dozna│o wiΩcej, zar≤wno wskutek "interwencji geologicznowulkanicznych", jak klimatyczno-lodowcowych, itd.

 

10 áááááááááWinni£my jednak wr≤ciµ do owej prastarej przesz│o£ci, w kt≤re trwa│o miliardoletnie "milczenie kreacyjne". Co mia│o, co mog│o zako±czyµ je i przerwaµ, do prowadziwszy do erupcji kambryjskiej, owego powsta│ego "naraz" (tj. "ledwie" w ci╣gu milion≤w lat) wybuchu ┐ycia postΩpuj╣cego, czyli do startu "progresji ewolucyjnej"? Nale┐y sobie dobrze zdaµ sprawΩ z tego, ┐e w│a£ciwie jest pewien fakt dla nas wsp≤│czesnych tak oczywisty, i┐ na dobr╣ sprawΩ w og≤le go nie dostrzegamy. Mianowicie uwa┐am cale gadanie typowe w£r≤d biolog≤w, o formach "prymitywnych" ca│ych ustroj≤w czy ich poszczeg≤lnych narz╣d≤w za efekt dziwacznej pomy│ki. Jak mo┐na w og≤le uznaµ np., ┐e owady, istniej╣ce na Ziemi od trzystu milion≤w lat i niepor≤wnanie mniej wra┐liwe na wielkie dozy radioaktywno£ci od ssak≤w, z cz│owiekiem na czele s╣ "bardziej prymitywne" od naczelnych w│a£nie, razem z cz│owiekiem licz╣cych sobie jakie£ 10-12 milion≤w lat bytowania ziemskiego? A je┐eli przypatrzymy siΩ tym drobnoustrojom, kt≤re s╣ wszΩdzie, i wok≤│ nas, i w nas samych czy┐ nie powinno nas zastanowiµ to ich przetrwanie wszystkich epok, wszystkich miliardoleci; nie powiem, ┐e w postaci nie zmienionej. Niestety, w│a£nie drobnoustroje, w│a£nie najczΩ£ciej dla nas chorobotw≤rcze, dysponuj╣ tak╣ "moc╣ obliczeniow╣' typu biochemiczno-molekularnego, ┐e potrafimy naszymi najdoskonalszymi lekami syntetycznymi i antybiotykami tworzyµ tylko szczerby we frontach atakuj╣cych nas bakterii... kt≤re po nied│ugim (bardzo nied│ugim) czasie uzyskuj╣ odporno£µ na wszystkie nasze medykamenty, na ca│╣ tΩ farmakologicznie i medycznie kierowan╣ w nie artyleriΩ. C≤┐ to zjawisko oznacza? Oznacza ono tyle, ┐e w│a£nie bakterie, te "formy prymitywne", dysponuj╣, nie jako jednostki, nie jako gromady, ale jako gatunki, tak╣ potencj╣ kreacyjn╣, kt≤ra, jak ju┐ mo┐na domy£liµ siΩ, osadzona jest w mocy obliczeniowej potencjalnie gotowej zaktywizowaµ siΩ przy zagro┐eniu. Pojawiaj╣ siΩ takie permutacje i takie rekombinacje ich genowego przekazu, kt≤re nadaj╣ im odporno£µ. Gdzie┐by mo┐na sobie wyobraziµ, ┐eby tak zwane "wy┐sze" zwierzΩta i cz│owiek potrafi│y wytworzyµ sobie odporno£µ na jakie£ gazy truj╣ce, albo na radioaktywno£µ... Wolno s╣dziµ, ┐e przyjdzie nauce z wielk╣ ostro┐no£ci╣ stosowaµ pojΩcia "postΩpu" i "prymitywizmu" rozwi╣za± w dziedzinie ┐ycia...

 

11 áááááááááPisz╣c przed szesnastu laty pierwszy wyk│ad fikcyjnego superkomputera mojego, GOLEMA, w│o┐y│em w jego metalowe usta takie o£wiadczenie: 1. W ewolucji "BUDOWANE JEST MNIEJ DOSKONAúE OD BUDUJÑCEGO". Nie mia│em wtedy poza intuicj╣ ┐adnych podstaw dla umotywowania tej tezy; jak dalej m≤wi│ Golem, w tych s│owach "tkwi odwr≤cenie wszystkich waszych wyobra┐e± o nieprze£cignionym mistrzostwie sprawczyni rodzaj≤w. Wiara w postΩp, id╣cy epokami wzwy┐, ku perfekcji, £ciganej z rosn╣c╣ wpraw╣, w postΩp »ycia, utrwalony w ca│ym drzewie Ewolucji, jest od jej teorii starsza. (...) O£wiadczy│em: budowane jest mniej doskona│e od buduj╣cego. Dosyµ aforystyczne powiedzenie. Nadajemy mu postaµ bardziej rzeczow╣: W EWOLUCJI DZIAúA UJEMNY GRADIENT PERFEKCJI USTROJOWYCH ROZWIÑZA╤. To wszystko".
Dalej cytowaµ Golema nie bΩdΩ. Powiem tylko, ┐e intuicja moja wydaje siΩ dzi£, po tylu latach, bardziej zasadna ni┐ w≤wczas, gdy wyrazi│em j╣ w postaci fikcyjnego mΩdrca komputerowego. Chodzi o to - tak to mo┐na teraz przedstawiµ - ┐e ponad p≤│tora wieku trwa│a walka lamarkizmu z darwinizmem, czyli tezy, jakoby ewolucja wynika│a z dziedziczenia cech nabywanych przez organizmy - z tez╣, ┐e wynika ona wy│╣cznie z mutacji gen≤w, kt≤re obciosuje (sprawdza prze┐ywalno£ciowo) dob≤r naturalny. Ot≤┐ teraz ju┐ nie ja i nie Golem, lecz autorzy prac o "obliczeniowej mocy ┐ycia" m≤wi╣, ┐e mo┐liwe jest wsp≤│zachodzenie procesu losowego (czyli zmian genetycznych, powodowanych mutacjami poszczeg≤lnych gen≤w), z okre£lonym nakierowaniem strumienia takich zmian: nie ma ani miejsca na jakowe£ nabywanie cech, co siΩ dziedzicz╣, ani na ca│kowicie £lepy rozrzut najzupe│niej przypadkowych mutacji. NA RAZIE ow╣ "trzeci╣" drogΩ wolno nazwaµ jedynie tak: losowo£µ nie wyklucza nakierowania strumieni potomnych ustroj≤w. Rozwi╣zania GENOTYPOWO "dobre" ujawniaj╣ niejako tendencjΩ w│asnych kontynuacji na poziomie elementarnym-genowym. Nie zachodzi ani "czysta losowo£µ", ani "czyste kierowanie". ORTOEWOLUCJA (np. konia) nie jest ani wynikiem dziedziczenia cech nabytych, ani £lepych mutacji: s╣ struktury genotypowego przekazu, kt≤re ulegaj╣ niejako uprzywilejowaniu, tak, jak g│az puszczony z pochy│o£ci zaczyna wskutek inercji toczyµ siΩ dalej i dalej. Ze znaczn╣ emfaz╣ mo┐na by rzec zatem, ┐e sama "perfekcja rozwi╣za±" okre£lonego gatunkotw≤rczego zadania nadaje dalszym aproksymacjom "coraz precyzyjniejszego" rozwi╣zywania KIERUNEK. Dla r≤┐nych gatunk≤w wygl╣da to bardzo rozmaicie: inaczej dla s│oniowatych, inaczej dla naczelnych, poniewa┐ "po drodze" powstaj╣ formy "aproksymuj╣ce" rozwi╣zania finalne; a gdy do niego proces ewolucyjny dotrze, staje: dlatego Homo sapiens sapiens praktycznie ju┐ ewoluowaµ przesta│. Zaznaczam lojalnie, ┐e to nie jest ani pewnik, ani udokumentowana porz╣dnie hipoteza. Ale w ka┐dym razie tkwi w tym wszystkim, co dot╣d powiedzia│em, szansa nowego spojrzenia na proces ewolucji naturalnej ro£lin i zwierz╣t jako na ogromn╣ CAúOî╞. "Brutalna si│a" ┐ycia na elementarnym poziomie replikator≤w potrzebowa│a straszliwych eon≤w czasu, a┐eby dotrzeµ do fazy, w kt≤rej wykroczenie poza prost╣ replikacjΩ sta│o siΩ w og≤le mo┐liwe. Proces, kt≤ry nast╣pi│, by│ oczywi£cie b│╣dzeniem (i o tym m≤wi│ m≤j Golem, nazwawszy EwolucjΩ "b│╣dzeniem b│Ωdu"). Jednakowo┐ - gdy z nowszej strony patrzeµ na ten sam proces - widzimy, ┐e razem z "elementarno£ci╣" najpierwszych ustroj≤w (drobnoustroj≤w) w toku postΩpuj╣cej, specjalizacji zatracie ulega pierwotna UNIWERSALNOî╞. Jak z niemowlΩcia mo┐e powstaµ scholastyk, kominiarz, lekarz, robotnik, profesor, kierowca, mnich, dyktator, krawiec, tak z bakterii - GDYBY katastrofa, spowodowana interwencj╣ Kosmosu albo nasz╣ wojn╣ j╣drow╣ zg│adzi│a ca│o£µ wy┐szych form ┐ycia-mog│oby powstaµ, mog│oby odrodziµ siΩ w nastΩpnej ewolucji nastΩpne bogactwo ┐ywych form organicznych. Oczywi£cie, na pewno nie by│oby ani to┐same, ani podobne do tego ich zbioru, kt≤ry u│o┐y│a ewolucja dot╣d w drzewo linneuszowe! Ale szansa ta potencjalnie znajduje siΩ skryta w uniwersalizmie ┐ycia, w│a£nie w jego biochemicznej, "nukleotydowej mocy obliczeniowej". I to £wiadczy o stratach, jakie ┐yciu przynosi ka┐dy kierunek specjalizacji gatunkowej, to powoduje, ┐e utracili£my zdolno£ci regeneracyjne (jaszczurce ogon odro£nie, cz│owiekowi nie odro£nie utracona noga czy rΩka). Zreszt╣ kto by siΩ bli┐ej zainteresowa│ pierwotn╣ postaci╣ ca│ej tej diatryby skierowanej przeciwko "postΩpowi ewolucyjnemu" ┐ycia, kto by chcia│ dojrzeµ rewers "postΩpu" - nie a┐ jeremiadΩ - niechaj poszuka (ale to nie│atwe) ksi╣┐ki pt. "Golem XIV": wydanej w 1981 roku przez krakowskie Wydawnictwo Literackie. Sk╣d mi siΩ wziΩ│a taka zuchwa│o£µ, kt≤ra pierwsze oznaki weryfikacji znajduje ju┐ dzi£, to znaczy PRZED ko±cem stulecia - nie wiem. Ale my£lΩ, ┐e je┐eli nawet myli│em siΩ, to -jak £wiadcz╣ listy, kt≤re otrzymujΩ z USA - nie ze wszystkim.

 

Podsumowanie
  áááááááááNale┐y sobie u£wiadomiµ, ┐e przywo│anie r≤wnolegle pracuj╣cego komputera jako modelu ewolucji naturalnej jest tylko aktualnie napraszaj╣cym siΩ obrazem. Mo┐na uznaµ, ┐e powstaje komputer "bardzo dziwny", jako taki, kt≤ry nie ma ┐adnego programu poza takim programem, i┐by jego optymaln╣ szans╣ sta│o siΩ po prostu PRZETRWANIE: Dlaczego jednak replikacje (bez kt≤rych nie wysz│aby ewolucja poza sw≤j protobakteryjny prolog) s╣ konieczne? Dlatego, poniewa┐ "mikro┐ycie" powstaje tam, gdzie podlega atakom chaosu molekularnego (np. ruch≤w Browna), wiΩc MUSI powstaµ jaka£ postaµ TRWALE opieraj╣ca siΩ tym chaosom, str╣caj╣cym w martwotΩ, i to jest mo┐liwe tylko, gdy pojawia siΩ w│a£nie replikacja: co siΩ bowiem nie bΩdzie sprawnie replikowa│o aby przeciwstawiaµ siΩ atakom bez│adu (gradientowi wzrost≤w entropii), to ginie, tj. wypada z "gry o prze┐ycie". Jednak samopowstanie replikator≤w jest tylko koniecznym, ale nie dostatecznym dla dalszych postΩp≤w ┐ycia warunkiem ewolucji. Toczy siΩ - tak mo┐na te┐ modelowaµ proces - GRA przeciwko "bankowi", kt≤rym jest po prostu ca│o£µ ziemskiej martwej Natury. Ona "poch│ania" niedobrze rozmna┐aj╣ce siΩ ┐ycie. (Gra o sumie niezerowej, bo Natura "wygrywaj╣c", czyli unicestwiaj╣c ┐ycie, "nic z tego nie ma" - wygran╣ jest prze┐ywanie, przegran╣- zguba). Replikowaµ siΩ, by przetrwaµ -ten program-minimum powstaje gdzie£ we frontach "trylionowych prac komputera molekularnego w fazie roztworu" - w tych frontach tocz╣ siΩ "bitwy" bez wsparµ, oddzielnie, dlatego m≤wimy o PARALELIZMIE ich przebieg≤w. A sk╣d siΩ bior╣ "nadwy┐ki" kreacyjnej potencji, z kt≤rych powstawaµ zaczynaj╣ eukarionty, algi, ro£liny, zwierzΩta, a┐ ulegaj╣ "utrwaleniu" w poszczeg≤lnych ga│Ωziach "krzaczasto pn╣cego siΩ" drzewa ewolucyjnego, przy czym ka┐da ga│╣ƒ to jest pewien utrwalaj╣cy siΩ paradygmat (wzorzec, "pattern") okre£lonego TYPU, a z raz powsta│ego paradygmatu dalsza gra "wyci╣ga" wszystkie mo┐liwe transformacyjnie i rekombinacyjnie konsekwencje USTROJOWO - GATUNKOWE? Ot≤┐ ten potencja│ musia│ najwidoczniej powstaµ losowo, czyli tak, ┐e to, co NIE "wygra│o prospektywnej potencji" ewolucyjnego postΩpu, pozostawa│o JAK bakterie - nadal bakteriami, i tylko to, co "wpad│o na konstrukcyjny koncept" wy┐szych samoorganizacyjnych krok≤w, rozwinΩ│o siΩ w te "pΩdy", jakimi s╣ bezkrΩgowce, krΩgowce itp. Regresy odbywa│y siΩ wtedy r≤wnie┐, bo bakterie albo prze┐ywaj╣, albo gin╣, natomiast ssak l╣dowy przez "regresjΩ" mo┐e np. wr≤ciµ do oceanu jako (powiedzmy) foka czy delfin. Generalnie jednak specjalizacja prowadzi wzwy┐, lecz zarazem likwiduje szansΩ maksymalnej odmiany paradygmatu. Jak ┐ycie "gra w ryby", to ju┐ nie mo┐e "zagraµ zarazem" w owady, a jak gra w owady, to nie mo┐e "graµ w ssaki". To znaczy, ┐e "komputer ┐ycia" sam sobie wynajduje kolejne programy (w radiacjach specjacyjnych), a je┐eli w pewnych rozga│Ωzieniach przegrywa (gady przegra│y wszak 65 mln lat temu), inna ga│╣ƒ paradygmatyczna podejmuje kontynuacjΩ GRY O PRZE»YWANIE. Wszelako programy - rzΩdy, typy, gatunki, powstaj╣ £lepo. Ale pozyskuj╣ rosn╣c╣ orientacjΩ dziΩki specjalizacjom: - wiΩcej dzi£ nie wiemy.

 

sssdasdBackUpHome