Stanis│aw Lem
"DIGITALITIS"

 

1 áááááááááW najwiΩkszym skr≤cie, ale i z pewn╣ z│o£liwo£ci╣ mo┐na by rzec, ┐e obecnie úÑCZNOî╞ jest wszystkim, a ROZUM niczym. Rozmaici specjali£ci sieciowi rozkoszuj╣ siΩ wyliczaniem ilo£ci bit≤w oraz szybko£ci╣ ich przekazywania w skali £wiatowej. Jak to zwykle bywa z du┐ymi innowacjami technologicznymi, najpierw wszystko wygl╣da s│onecznie, a potem pokazuj╣ siΩ na tym s│o±cu plamy.

 

2 áááááááááWyznajΩ, ┐e pod naciskiem silniejszych ode mnie fakt≤w i tendencji skomputeryzowa│em siΩ, ufaksowa│em, zmodemowa│em i mam ju┐ niestety kΩdy£ umieszczon╣ skrzynkΩ dla poczty elektronicznej. W tej ostatniej sprawie jest po prostu tak, ┐e im bardziej ulega przeci╣┐eniu system po│╣cze± telefonicznych, tym wiΩksz╣ warto£µ zdobywa │╣czno£µ elektroniczna, kt≤ra zw│aszcza przy prze│╣czeniach na d│ugi dystans, jest od telefonu o wiele ta±sza.

 

3 áááááááááPojawi│a siΩ ju┐ i wci╣┐ ro£nie ilo£µ wyspecjalizowanych periodyk≤w po£wiΩconych erze digitalowej, na jakiej progu podobno siΩ znajdujemy. Mo┐e nale┐a│oby zacz╣µ od owych plam na tym nowym s│o±cu. Wszelkie rodzaje fa│szerstwa, zmowy, oszustwa, spekulacji, jako te┐ penetrowania najbardziej nawet pilnie i fachowo strze┐onych baz danych znajduj╣ w Internecie bardzo wygodne │o┐yska i kryj≤wki, poniewa┐ │atwiej w nim zachowaµ anonimowo£µ nadawcz╣ ani┐eli gdziekolwiek indziej. Oczywi£cie r≤wnie┐ g│upstwa i brednie mog╣ siΩ dziΩki Internetowi rozprzestrzeniaµ b│yskawicznie.

 

4 áááááááááW Polsce znajdujemy siΩ dopiero na pocz╣tku tych wszystkich rozstajnych dr≤g, w du┐ej mierze dlatego, poniewa┐ │╣czno£µ sieciowa, jak zreszt╣ ka┐da inna, opiera siΩ na elektronice, kt≤ra jest w wysokim stopniu zale┐na od solidno£ci dyspozycyjnej infrastruktury krajowej. Tymczasem nag│e awarie dostawy elektryczno£ci s╣ u nas na porz╣dku dnia. Wywo│ywane takimi awariami szkody s╣ wprost propocjonalne do jako£ci oraz do ilo£ci urz╣dze± od nieprzerwanej dostawy mocy elektrycznej zale┐nych. Przypominam sobie m≤j przylot do Moskwy, oko│o p≤│nocy, w czasie, kiedy Andrzej Tarkowski zaczyna│ krΩciµ film wed│ug mojej powie£ci "Solaris". W jakoby pierwszorzΩdnym hotelu, do kt≤rego dostali£my siΩ, mo┐na by│o w charakterze posi│ku dostaµ wy│╣cznie w≤dkΩ, kromki razowego chleba oraz czarny kawior. Wydawa│o mi siΩ wtedy, ┐e wszelkie normy ┐ywienia w hotelowych restauracjach zosta│y postawione na g│owie. ZaznaczΩ, ┐e awarie pr╣dowe prze£ladowa│y mnie przez czterdzie£ci lat PRL- u i ┐e do uzyskania suwerenno£ci nic siΩ w tym zakresie na lepsze nie zmieni│o. A przecie┐ pewno£µ ci╣g│ej dostawy pr╣du nie mo┐e byµ od rzeczy, kiedy mamy wkroczyµ w epokΩ digitaln╣.

 

5 áááááááááWysi│ki maj╣ce wprowadziµ jakie£ substytuty cenzury w obrΩb sieci kontynuowane s╣ w wielu pa±stwach z w╣tpliwo£ciami, je£li nie prawie daremnymi rezultatami. Ochroniµ przed inwazjami tre£ci, a wiΩc obraz≤w i tekst≤w o dowolnym nasileniu gorsz╣cej niemoralno£ci, mo┐na, lecz jest to bardzo trudne, poniewa┐ za│o┐eniem le┐╣cym u podstaw utworzenia sieci by│a ich bezo£rodkowo£µ, kt≤ra zapewnia niewra┐liwo£µ na informatyczne ciosy, przy czym nie chodzi│o oczywi£cie o ratowanie siΩ przed jak╣£ pornografi╣, lecz przed wtargniΩciami szpiegowskimi i militarnymi. Tym samym znajdujemy siΩ w sytuacji ucznia czarnoksiΩ┐nika, kt≤ry rozpΩta│ moce, jakich nie jest w stanie pow£ci╣gn╣µ.

 

6 áááááááááSamo tylko wyliczanie tekst≤w, czy to og│oszonych jako artyku│y, czy jako druki zwarte, po£wiΩconych niezmiernie ju┐ rozros│ej ilo£ci wykorzystywa± po│╣cze± sieciowych, nie daje siΩ pomie£ciµ w jednym artykule.

 

7 áááááááááJak ka┐da nowa, powszechnie dostΩpna innowacja, wyruszanie elektronami w g│╣b sieci mo┐e prowadziµ u┐ytkownika do maniakalnej zale┐no£ci i tak dzieje siΩ w rzeczywisto£ci. Nie ruszaj╣c siΩ z fotela przed komputerem mo┐na straciµ maj╣tek w wirtualnym kasynie gry, czy te┐ na gie│dzie. Rzeczywisto£µ jest tak urz╣dzona, ┐e efekty odwrotne, to znaczy zdobycie maj╣tku w nazwany spos≤b, s╣ jako£ mniej prawdopodobne. M≤wi siΩ wiele o bardziej niewinnych stronach manii digitalnej, na przyk│ad podkre£la siΩ renesans kultury epistolarnej dziΩki poczcie elektronicznej (e-mail). Istotnie, list≤w pisze siΩ wiele i mo┐na je s│aµ dos│ownie z b│yskawiczn╣ chy┐o£ci╣ na wszystkie strony £wiata, przez co jednak ich tre£µ nie staje siΩ rozumniejsza o w│os od tre£ci list≤w bazgranych karaku│ami na najlichszym papierze.

 

8 áááááááááBrak rozumu komputerowego, a tym bardziej sieciowego, zastΩpuj╣ nam rozmaite "sk│ady" (pamiΩci) danych umo┐liwiaj╣ce poruszanie siΩ w wybranym kierunku wewn╣trz labirynt≤w bitowych sieci: do dyspozycji "digitalisty" stoi mniej wiΩcej1017 bit≤w nagromadzonych przez ludzko£µ. Wed│ug fragmentarycznych danych ameryka±skich pewna dama, kt≤rej brak│o £rodk≤w na op│atΩ wy┐szego wykszta│cenia dla jej dzieci, obecnie zarabia osiem tysiΩcy dolar≤w miesiΩcznie. Ten z│oty deszcz, kt≤rego dostarczy│ jej Internet, to po prostu jest sex. Jej baza danych obracaj╣cych siΩ wok≤│ nazwanego tematu obejmuje ponad tysi╣c piΩµset propozycji typu porno. Gazety twierdz╣, ┐e korzystaj╣cy anonimowo z tej oferty, zar≤wno kontaktowej jak i ikonicznej, przynosz╣ jej rocznie jeden milion dolar≤w.

 

9 áááááááááMniejsza zreszt╣ o sex. Wielcy wydawcy ksi╣┐ek, na przyk│ad Bertelsmann, gorliwie staraj╣ siΩ przenie£µ ile siΩ da z posiadanych praw autorskich w przestw≤r digitalny. Przestw≤r ten stworzy│ ju┐ oko│o trzydzie£ci nowych zawod≤w i przekre£la siΩ, ┐e naj£wietniejszymi u┐ytkownikami, czy te┐ operatorami okazuj╣ siΩ nieletni, a zatem dzieci. Gdyby┐ przynajmniej te dzieci chcia│y ze sob╣ korespondowaµ, nie by│oby to najgorsze, poniewa┐ badania specjalist≤w ameryka±skich wykaza│y, ┐e dziatwa od najm│odszych lat przesiaduj╣ca przed telewizorami w du┐ym procencie przypadk≤w wykazuje bardzo powa┐ne mankamenty w pos│ugiwaniu siΩ ojczystym jΩzykiem. S╣ to bierne ofiary bezustannie bombarduj╣cych ich m≤zgi informacji wizualnych dostarczanych przez telewizor. Tak wiΩc zaprzΩgniΩcie sieci do prac edukacyjnych, przede wszystkim aktywizuj╣cych my£lenie, jest po┐╣dane.

 

10 áááááááááPojawi│y siΩ te┐ r≤┐ne stworzenia wirtualne (fantomy), jak na przyk│ad istniej╣ce wy│╣cznie w komputerze wirtualne zwierzaki, nie wspominam natomiast o obawach wywo│anych pokus╣ roztaczan╣ przez niezliczone ilo£ci gier jedno lub wieloosobowych, poniewa┐ temu niebezpiecze±stwu nowej maniakalno£ci po£wiΩcono ju┐ ksi╣┐ki, o kt≤rych wspomina│em dawniej.

 

11 áááááááááZ sieci u┐ytkownik mo┐e dzi£ ju┐ mieµ bardzo wiele, podobnie jak z komputera, nawet w zakresie realnie nieosi╣gniΩtym. Mam na my£li wyrafinowane programy pozwalaj╣ce tak dobrze udawaµ inteligencjΩ, a zarazem rozumienie tego, co siΩ do tych program≤w m≤wi lub co siΩ do nich pisze, ┐e niejeden z owych program≤w byµ mo┐e odni≤s│by sukces w te£cie Turinga. Je┐eli mowa o takich wyczynach, idzie przede wszystkim o tak zwan╣ dobr╣ kontyngencjΩ ramow╣, wewn╣trz kt≤rej mo┐na siΩ poruszaµ z pozorn╣ swobod╣. PozwolΩ sobie wy│o┐yµ rzecz na upraszczaj╣cym przyk│adzie. Ka┐dy, kto wyrusza w podr≤┐ z wielkiego dworca, ma przed sob╣ olbrzymi╣ pl╣taninΩ schodz╣cych siΩ i rozchodz╣cych siΩ tor≤w, zwrotnic, tarcz obrotowych, a bywa ich zwykle tak wiele, ┐e komu£ naiwnemu, na przyk│ad dziecku, mo┐e siΩ wydawaµ, ┐e jest w stanie - zwa┐ywszy ilo£µ wariant≤w ustanowionych przez ilo£µ wszechkierunkowych tor≤w - ruszyµ w kierunku najzupe│niej dowolnym. Naturalnie tak nie jest, bez wzglΩdu na to, jak╣ rozmaito£µ dr≤g reprezentuje rozmaito£µ szyn. Gdy jednak- tu porzucam przyk│ad - kto£ chce siΩ dowiedzieµ w jaki spos≤b, kiedy i za jak╣ najmniejsz╣ cenΩ m≤g│by dostaµ siΩ z Bostonu do Pary┐a, komputer mo┐e, i to syntetycznie ludzkim g│osem, a zarazem obrazem na monitorze lub wydrukiem, przedstawiµ wszystkie najlepsze warianty po│╣cze± podr≤┐nych. Pytaj╣cy o poradΩ niekoniecznie zdaje sobie sprawΩ z tego, ┐e tak dok│adnie odpowiedzia│ mu Nikt, nieraz bΩdzie sk│onny odpowiedzieµ: dziΩkujΩ panu za dok│adn╣ informacjΩ. Jest w tym akurat tyle sensu, co w wyra┐eniu podziΩkowania krzes│u za to, ┐e siΩ nie rozpada pod ciΩ┐arem naszego cia│a. Programy rozpoznaj╣ce g│os, mowΩ, adoptuj╣ce siΩ do indywidualnych cech wypowiedzi w│a£ciciela ju┐ funkcjonuj╣ - co prawda jeszcze nie w Polsce. Ilo£µ pope│nionych przy tym b│Ωd≤w jest coraz mniejsza. Mo┐liwo£ci do osi╣gniΩcia jest jeszcze wci╣┐ wiele i byµ mo┐e po│╣czenia po│╣cze±, czyli ogromne konstelacje modu│≤w zawieraj╣cych dane s│ownikowe oraz ich syntagmatyczne zestawienia, doprowadz╣ do powstania mitacji rozumienia, kt≤r╣ od prawdziwego rozumienia bΩdzie coraz trudniej odr≤┐niµ nie specjali£cie. Powstaje w ten spos≤b rodzaj szarej, mglistej strefy, za kt≤r╣ £witaµ zaczyna promyk inteligencji opartej o my£l, ale powiedzmy sobie, ┐e na razie obwiednia okalaj╣ca substytuty, czyli namiastki pojmowania, nie ogarnia jeszcze wci╣┐ autentycznej sprawno£ci ludzkiego umys│u. Mo┐na by powiedzieµ, ┐e, czy to w sieci, czy wobec komputera zaopatrzonego w najnowszy i najlepszy program lingwistycznej pracy, ci╣gle znajdujemy siΩ jak gdyby w doskona│ym muzeum figur woskowych obdarzonych do£µ znaczn╣ autonomi╣ zachowa±. Tak zatem proces o┐ywiania Pigmaliona mo┐e w ko±cu siΩ powiedzie, na razie jeszcze jeste£my od tego zwie±czenia powszechnych wysi│k≤w specjalist≤w do£µ znacznie oddaleni.

 

12 áááááááááJest rzecz╣ nieuchronn╣ pojawienie siΩ przeciwnik≤w Internetu, kt≤rzy niekoniecznie i nie zawsze s╣ po prostu wstecznikami. Na pewno mo┐na byµ szczΩ£liwym bez komputera, najlepszy dow≤d, ┐e napisa│em kilkadziesi╣t ksi╣┐ek na bardzo zwyczajnej mechanicznej maszynie do pisania, bez jakiejkolwiek pomocy elektronicznej. Angielski dramaturg John Osborn o£wiadczy│: komputer jest przed│u┐eniem logicznym rozwoju cz│owieka: inteligencja bez moralno£ci. Prawd╣ jest, ┐e komputery nic o moralno£ci nie wiedz╣, poniewa┐ niczego nie rozumiej╣c nie mog╣ byµ nawet uznane za urz╣dzenia podleg│e kodeksom moralnym. Dopu£µmy wreszcie do s│owa Brigitte Bardote, kt≤ra powiedzia│a: niesympatyczne w komputerach jest to, ┐e potrafi╣ one powiedzieµ tylko tak albo nie, ale nie potrafi╣ powiedzieµ byµ mo┐e. Jednakowo┐ czas biegnie nieub│aganie i chwila, w kt≤rej s│owa pani Bardote mia│y jeszcze jaki£ posmak roztropnego aforyzmu ju┐ przemija. Komputery posiadaj╣ce programy operacyjne oparte na rachunku prawdopodobie±stwa ju┐ istniej╣, lecz komputer, kt≤ry mia│by swojego u┐ytkownika raczyµ wy│╣cznie orzeczeniami probabilistycznymi ma│o kogo uszczΩ£liwi.

Krak≤w, marzec 1998 r.
e-mail: lem@apple.phils.uj.edu.pl

sssdasdBackUpHome