Stanis│aw Lem
"Tajemnica chi±skiego pokoju"

 

1 áááááááááJohn Searle wznieci│ ksi╣┐k╣ "Minds, Brains and Programs" zawart╣ zrazu w "The Behavioral and Brain Science", tom III, Cambridge University Press, wydan╣ w 1980 roku (a wiΩc 15 lat temu), istny pop│och, czy je£li kto£ woli │agodniejsze okre£lenie, pe│n╣ kontrowersji bunΩ w £rodowiskach ameryka±skich badaczy Artificial Intelligence. Ja, zamieniaj╣c tu wzi╣µ na st≤│ operacyjny clous jego tekstu - nazwa odpowiada tytu│owi tego eseju - nie przytoczΩ ok. 28 replik i diatryb, jakimi £rodowisko AI w USA usi│owa│o "unicestwiµ" wnioski, kt≤re wg Searla wyp│ywaj╣ z jego ksi╣┐ki. Nie chcia│bym te┐ szczeg≤lnie zrobiµ wra┐enia, jakobym by│ m╣drzejszy od wszystkich badaczy tego grona na wszystkich (bez ma│a) uniwersyteckich o£rodkach, lecz amicus Plato, sed magis amica veritas. Je£li ktokolwiek ujrzy mo┐liwo£µ obalenia mego sekcyjnego wywodu na rzecz Searla, bΩdΩ zarazem mocno zdziwiony i dosyµ zadowolony, poniewa┐ nie jest wcale rzecz╣ wygodn╣ g≤rowaµ nad mas╣ mΩdrc≤w.
PrzechodzΩ ad rem. Searle chcia│ dowie£µ, ┐e mo┐liwe jest doskona│e na£ladowanie ROZUMIENIA tekstu, kt≤rego w samej rzeczy cz│owiek, maj╣cy ≤w tekst z│o┐yµ, w og≤le ani trochΩ nie rozumie. Uczyni│ to w pomy£lanym do£wiadczeniu, kt≤re dla wiΩkszej pewno£ci pojΩcia sprawy PRZEZ MNIE dwa razy czyta│em: raz w oryginalnym dziele D. R. Hofstadtera i D. Dennetta "The Minds I', a drugi w dobrym przek│adzie niemieckim "Einsicht ins ich" /Klett-Cotta Verlag 1981/.

 

2 áááááááááRzecz wygl╣da tak oto. Searle, znaj╣cy angielski, ale chi±skiego za nic, jest zamkniΩty w pokoju, i dostaje kolejno TRZY paczki kartek, zapisanych znakami chi±skiego pisma. Znaki te w jego oczach NICZYM nie r≤┐ni╣ siΩ od steku najzupe│niej dowolnych gryzmo│≤w. Dostawszy paczkΩ pierwsz╣, otrzymuje po angielsku napisane instrukcje, jak ma drugie znaki z drugiej paczki przyporz╣dkowaµ do znak≤w paczki pierwszej. Dostaje nareszcie trzeci╣ paczkΩ stroniµ, z symbolami r≤wnie┐ chi±skimi i z angielsk╣ instrukcj╣, kt≤ra mu umo┐liwia okre£lone przyporz╣dkowanie znak≤w trzeciej kartki do dwu pierwszych. Searle nie wie wcale, ┐e ten, kto mu dal wszystko, zwie pierwsz╣ paczkΩ "pismem" ("Script", "SCHRIFT"), drug╣- "Opowie£ci╣", a trzeci╣ "pytaniami" dotycz╣cymi tej opowie£ci. PostΩpuj╣c czysto formalnie, czyli przypasowuj╣c jedne znaki do drugich i do trzecich, uzyskuje ju┐ sam zapis, kt≤rego T A K » E w og≤le nie rozumie. Jednakowo┐ dla os≤b chi±ski jΩzyk i pismo znaj╣cych do pokoju dosta│a siΩ opowie£µ, a z pokoju wydosta│y siΩ sensowne odpowiedzi na pytania dotycz╣ce tre£ci tej┐e opowie£ci, wszystko sensowne i sk│adne; CHOCIA» manipuluj╣cy znakami-kartkami cz│ek NIC z chi±skiego pisma nie rozumie i nic nie zna. Z czego ma wynikaµ, ┐e manipulator w pokoju dzia│a jak komputerowa hardware, instrukcje za£ angielskie stanowi╣ PROGRAM (software) i ju┐ z tego widaµ, ┐e mo┐na sensownie odpowiadaµ na chi±skie pytania odniesione do chi±skiej opowie£ci, w og≤le chi±skiego nie rozumiej╣c, i to ma byµ model dzia│ania komputera.
áááááááááHofstadter, kt≤ry w £lad za Searlem w swej ksi╣┐ce dok│adnie "eksperyment" z chi±skim pokojem rekapituluje, opatrzy│ go zar≤wno w│asnymi zastrze┐eniami, jak i streszczeniem najistotniejszych kontrargument≤w (przeciw zr≤wnaniu uk│adu "pok≤j plus cz│ek plus instrukcje" z komputerow╣ hardware, instrukcji angielskiej z programem, tj. software), jakie przys│a│y najwybitniejsze zespo│y pracownik≤w badaj╣cych szanse AI m. in. z uniwersytet≤w: Berkley ("systemowa" odpowiedƒ: cz│ek sam nic nie rozumie, ale on plus instrukcje plus pok≤j "rozumie chi±ski"), z Yale (odpowiedƒ obrazuje zaj£cie w stylu "robota"), Massachusetts Institute of Technology z pomoc╣ Berkley (replika opata na symulacji m≤zgu), Stanford (kombinowana replika), "Yale" (pr≤ba redukcji ad absurdum: sk╣d wiadomo, ┐e s╣ jacy£ INNI, co chi±ski rozumiej╣? - Z ich zachowania, bo do m≤zgu nikt im zajrzeµ nie mo┐e, wiΩc behawioralnie "pok≤j" jest r≤wnowa┐ny "Chi±czykowi"), zn≤w Berkley itd. Mno┐enie replik by│oby nu┐╣ce. Hofstadter usi│uje obaliµ "dow≤d" Searla ukazany jego "my£lowym eksperymentem", podkre£laj╣c, ┐e jak zrΩczny prestydigitator kamufluje Searle rzeczywiste trudno£ci, raz, gdy┐ samo zestawienie setek i setek symboli chi±skich trwa│oby mo┐e miesi╣ce (po mojemu to nie jest kontrargument, tylko unik), a raz, podkre£laj╣c stronΩ "sinologiczn╣". To jest bardziej sensowne, poniewa┐ TYLKO ten, kto NIC o chi±szczyƒnie nie wie, mimo woli zak│ada, ┐e ona jest jΩzykiem budowanym z odrΩbnych "znak≤w-klock≤w", kt≤re ani deklinacji, ani koniugacji, ani idiomatyki nie posiadaj╣. Poniewa┐ ja z "pokojem chi±skim" w ┐aden sp≤r, w ┐adn╣ dyskusjΩ wej£µ nie zamierzam, pozwolΩ sobie prze│o┐yµ ca│y ten my£lowy eksperyment na inny, daleko prostszy, kt≤ry "tajemnicΩ" nieƒle zdemaskuje.

 

3 áááááááááBierzemy tak zwany "puzzle", kt≤ry jako sk│adna ca│o£µ ukazuje jaki£ naturalistyczny obraz albo jak╣£ fotografiΩ. To mo┐e byµ kopia Rycerza Rembrandta, albo fotografia wie┐y Eiffla wszystko jedno, CO tam widaµ, byle naturalistyczna oczywisto£µ obrazu by│a DANA. NastΩpnie ten obraz rozcina siΩ na takie ma│e, pokrΩtne fintifluszki-kawa│ki, z jakich zazwyczaj takie igraszki (puzzle) siΩ sk│adaj╣, bacz╣c wy│╣cznie na to, ┐eby siΩ form ka┐dy kawa│ek r≤┐ni│ od ka┐dego na tyle, a┐eby ich nie da│o siΩ dopasowaµ w sk│adn╣ ca│o£µ, zamieniaj╣c elementy b│Ωdnie miejscami. Na koniec odwracamy obraz i potrz╣samy pudlem, w kt≤rym le┐╣ te kawa│eczki, aby porz╣dnie je wymieszaµ. Potem przychodzi nasz eksperymentator, widzi same "lewe strony" tych kartonowych kawa│eczk≤w i ma z nich z│o┐yµ ca│o£µ tak╣, a┐eby ka┐dy znalaz│ siΩ tam, gdzie pasuje. BΩdzie to nieco pracoch│onne, ale mo┐liwe, skoro zamiany miejsc zosta│y udaremnione ksztatem indywidualnie nadanym tym kawa│kom. Je┐eli teraz odwr≤cimy ca│o£µ obrazem do g≤ry, to oczywi£cie zobaczymy obraz Rembrandta, LedΩ z │abΩdziem czy te┐ wie┐Ω Eiffla, mimo, ┐e ten, kto sk│ada kawaki, nie mia│ najbledszego pojΩcia o tym, ┐e sk│ada nie bezsensowne kszta│ty w ca│o£µ obrazu, ale ┐e odtwarza pewien bardzo wyrazisty, jednoznaczny OBRAZ. Przecie┐ to jest cakowicie oczywiste i ┐adnej dodatkowej informacji w og≤le nie wymaga. Zamiast obrazu mo┐e tam siΩ r≤wnie dobrze znajdowaµ napis w polskim, w alba±skim, chi±skim czy jakimkolwiek innym z istniej╣cych na tej planecie 5000 jΩzyk≤w: mo┐e tam pojawiµ siΩ napis "Kto rano wstaje, temu Pan B≤g daje", albo "Ch│op ┐ywemu nie przepu£ci", albo "Ich weiss nicht, was soll es bedeuten, dass ich so traurig bin" (Heine, Lorelei) itd. Wszystko jedno, co siΩ poka┐e po odwr≤ceniu lewej strony posk│adanych nale┐ycie kawa│k≤w na stronΩ w│a£ciw╣, tj. "praw╣", ale przecie┐ ewidentne jest, ┐e ten, kto sk│ada, jak "program komputera", NIC nie wiedzia│, czyli nie mia│ pojΩcia, czyli ani na w│os nie rozumia│, CO uka┐e siΩ na odwrocie, a nawet nie mia│ wyobra┐enia o tym, »E tam siΩ jakakolwiek koherentna ca│o£µ znacz╣ca pojawi. Czy to jest argument przeciw mniemaniu, i┐ komputer m≤g│by jednak rozumieµ podobnie jak cz│owiek, co on robi, wykonuj╣c kolejne kroki nadane instrukcj╣? Moim zdaniem, ma to tyle wsp≤lnego z "obaleniem" tezy o AI, co teza, i┐ z kremowych ciastek mo┐na u│o┐yµ napis, neguj╣cy szansΩ wybuchu Etny. Jedno za grosz nie ma nic wsp≤lnego z drugim.

 

4 áááááááááDo ataku na Searlowy eksperyment z chi±skim pokojem mo┐na by siΩ oczywi£cie wzi╣µ inaczej, tj. zamiast przenosiµ rzecz na ten puzzle, np. postulowaµ, ┐eby jΩzyk i pismo chi±skie porzuciµ na rzecz greki albo hebrajskiego czy arabskiego, albo │aciny itd. bez ko±ca. Wtedy dopiero im bardziej ten jΩzyk oka┐e siΩ chocia┐ odrobinΩ podobny do naszego (powiedzmy rumu±ski, bo ma alfabet │aci±ski, albo cyrylica, bo jest derywatem greki), tym jawniej bΩdzie widaµ, ┐e PYTANIA odniesione do OPOWIEîCI w do£µ silny spos≤b te odpowiedzi determinuj╣ i gdyby kto£ (Searle) jednak nadal upiera│ siΩ przy chi±szczyƒnie, r≤wnie┐ mam na niego spos≤b. Przy pomocy sinologa, biegle znaj╣cego chi±ski, do pakietu "pyta±" do│╣czΩ specyficzne: np. opowie£µ dotyczy znanej bajki z 1001 nocy o Sezamie i skarbach Sezamu. Pytanie brzmi: jak to mo┐e byµ, ┐e na g│os wypowiedzianych s│≤w "Sezamie, otw≤rz siΩ" skala siΩ otwiera? Odpowiedzi mog╣ byµ r≤┐nie dorzeczne. A/ Skala siΩ otwiera, poniewa┐ opowie£µ jest BAJKÑ, w kt≤rej mog╣ zachodziµ zdarzenia, jakie w zwyczajnej realno£ci nie mog╣ zaj£µ. B/ Skala siΩ otwiera, poniewa┐ jest makiet╣, zbudowan╣ w Hollywood w celu nakrΩcenia odcinka serialu pt "Opowie£ci z 1000 i jednej nocy", C/ albo: skala jest tworzywem plastikowym, poruszanym ukrytym motorem elektrycznym, glos za£ aktywizuje specjalne akustyczne czujniki". I tak dalej do ko±ca £wiata. Moim zdaniem odpowiedƒ PIERWSZA, udzielona w porz╣dku genologicznym, czyli odwo│uj╣ca siΩ do naczelnego dla gatunku bajek paradygmatu (dopuszczalnych "czar≤w i cud≤w"), jako NIE-techniczna, jest najbardziej sensowna, ale sk╣d wiedzieµ, czy ona znajdzie siΩ w£r≤d mo┐liwych do uo┐enia "chi±skich replik" w "pokoju"?

 

5 áááááááááMo┐liwe jest te┐ zreszt╣, ┐eby w£r≤d pyta± znalaz│y siΩ takie, kt≤re "zdemaskuj╣ zasadnicze NIEROZUMIENIE" wszystkich tekst≤w przez "chi±ski pok≤j", co o tyle widzΩ jako dozwolone, poniewa┐ Johnowi Searle i jego respondentom dziwacznie (w mych oczach) wydawa│o siΩ, ┐e tak zwana "strong AI", czyli hipoteza mo┐liwo£ci pokonania testu Turinga przez maszynΩ, zostaje w ramach "tajemnicy chi±skiego pokoju" za│atwiona negatywnie: maszyna, jak╣ udaje pok≤j, nic nie rozumie, a mimo to odpowiada na pytania tak, jakby je rozumiaa.
áááááááááKlucz do TEJ sprawy tkwi w "pakiecie pyta±". Powiedzmy, ┐e bajka do opowiedzenia po chi±sku jest bajk╣ o Lampie Aladyna. Pytania brzmi╣: "Czy lampa by│a elektryczna, na baterie?", "Czy lampa by│a naftowa i nape│niona naft╣, tj. zdolna dziΩki knotowi i zapa│kom do zapalenia i dania £wiat│a?" Je┐eli s╣ takie pytania, kt≤re A PRIORI wykluczamy jako kieruj╣ce na manowce, to o ┐adnej analogii z testem Turinga mowy nawet nie ma. Obecnie jako skr≤towy, autentyczny i oczywisty przyk│ad zastosujΩ "argumentum ad hominem", przy czym ten cz│owiek, to ja. Jestem ju┐ bardzo przyg│uchy, bez aparat≤w wetkniΩtych w oboje uszu prawie nic nie rozumiem (skoro nie s│yszΩ) z tego, co siΩ do mnie m≤wi. Je┐eli w piekarni, w kt≤rej kupujΩ pieczywo, obcy cz│ek, rozpoznawszy mnie, bo mnie w telewizji widzia│, zwr≤ci siΩ do mnie, ja nie mogΩ przez wzgl╣d na ca│okszta│t sytuacji siΩgaµ do guzik≤w p│aszcza, potem do kieszeni po pude│ko z protezami s│uchowymi, lecz usi│ujΩ z tego, co on m≤wi do mnie, uchwyciµ chocia┐ jedno-dwa s│owa. To zwykle siΩ udaje, a jak nie, to on powt≤rzy albo powie co£ g│o£niej i nakieruje mnie na rozmyty, ale mo┐e i generalny sens swojej wypowiedzi. Nieporozumienia w rozmowach z g│uchymi czΩsto siΩ naturalnie zdarzaj╣, ale nikt wtedy, nawet gdy nieporozumienie jest 100%, nie s╣dzi, ┐e m≤wi do manekina albo do robota z takim komputerem w czaszce, kt≤ry "tylko czysto formalnie dzia│a". Czysto formalnie dziaa│ ten, kto sk│ada│ tablicΩ w obraz (puzzle), ten, kto sk│ada niepojΩte symbole chi±skie, ale gdy on omyli siΩ, to Chi±czyk uzna raczej , ┐e to tylko omy│ka, a nie 100- procentowy brak wszelkiego rozumienia. Zreszt╣ na og≤│ jest tak, ┐e sens dla rozumienia wsp≤│wyznacza konsytuacja i nie my£lΩ, ┐eby pytaj╣cy w piekarni pyta│ mnie o liczbΩ gwiazd w mg│awicy Andromedy albo o najlepszy przepis na sporz╣dzenie piernika z migda│ami. A poniewa┐ pytania s╣ "£ciskane kierunkowo" przez tekst opowie£ci, s╣ zarazem dawane przedustawnie, czyli s╣ probabilistycznie predeterminowane w obrΩbie takiego "fuzzy set", takiego rozmytego zbioru, kt≤ry posiada strza│kΩ kierunkow╣ orientuj╣c╣ go ju┐ a priori w "jakie takie rozumienie". Natomiast m╣k i zawi│o£ci, wysypanych przed Searlem przez wszystkich mΩdrc≤w z uniwersytet≤w nie jestem w stanie poj╣µ w og≤le. Niech┐e Searle, zamiast opisywaµ my£lowe eksperymenty, mia┐d┐╣ce rzekomy mit o rozumnych komputerach, da siΩ zamkn╣µ w pokoju, niech mu tam wsun╣ ten "skrypt i tΩ opowie£µ, ograniczon╣ nader skromnie do wers≤w "Wlaz│ kotek na p│otek i mruga, kr≤tka to piosenka nie d│uga" i niech spytaj╣ (po chi±sku, na kartkach) o rodzaj p│ota, o rasΩ kota, o to, czy jak kot mruga, to ma jakie£. specjalne znaczenie, czy raczej mruga ot tak sobie, a po polsku tylko dla rymu. I niech Searle odpowie jako, tako dorzecznie. Og≤lnikowe testy tego rodzaju, nie chwal╣cy siΩ, mogΩ produkowaµ furami i absolutnie nic z nich nie wynika. Jak wiadomo, w p≤ƒnej swej ksi╣┐ce o przysz│o£ci opisa│ Wells przysz│e wojny powietrzne, w kt≤rych sterowne balony mia│yby rozpruwaµ sterowce wroga ostrogami, nie przymierzaj╣c jak wojenne fregaty czyni│y to ongi£ wra┐ym statkom. Czy dochodzi teraz do wrogich starµ si│ powietrznych w czasie wojny? Oczywi£cie tak. Czy PO Wellsie powsta│y wielkie, l┐ejsze od powietrza machiny lataj╣ce? Naturalnie, to by│y (g│≤wnie niemieckie) Zeppeliny. Czy wrogie rozpruwa│y sobie ostrogami pow│oki? Nigdy, a na pytanie "czemu nie" ju┐ siΩ w podobnie lakoniczny spos≤b odpowiedzieµ nie da. Ludzie paraj╣cy siΩ AI na razie dowiedzieli siΩ, ┐e trzeba dla gry w pytania i odpowiedzi stwarzaµ porz╣dne RAMY ("frames") sytuacyjne, ale wiadomo te┐ z do£wiadcze± dnia powszedniego, ┐e mo┐na pytaµ kucharkΩ o to, jak zasma┐kΩ robi, ale siΩ raczej nie nale┐y spodziewaµ jej sensownej odpowiedzi na pytanie, dlaczego w t│okowych silnikach spalinowych nowszych modeli aut nie ma dwu zawor≤w (ssania i wydechu), tylko cztery albo chocia┐by trzy. Nie powie nic, bo pojΩcia nie ma, co z "rozumieniem" albo i "nierozumieniem" gramatyki, idiomatyki, sk│adni jΩzyka nie ma nic wsp≤lnego. »eby rozumieµ wypowiedƒ, nale┐y uchwyciµ jej sens i jej zakres znaczeniowy i last but not least jej desygnatywn╣ orientacj╣ specyficzn╣.
áááááááááChi±ski pok≤j Searla, podobnie jak m≤j puzzle, niczego nie przes╣dza, niczego nie klaruje, niczego nie predeterminuje, niczego nie "za│atwia" raz na zawsze. Dodam, co po trosze nale┐y do rzeczy, ┐e w wyr≤┐nionym miejscu mej biblioteki znajduje siΩ pochodz╣ca z roku 1924 ksi╣┐ka niemieckiego DOKTORA (ale nie medycyny), kt≤ry matematycznie, chemicznie i fizycznie udowodni│ w niej zupe│n╣ niemo┐liwo£µ lot≤w kosmicznych, a nawet uzyskania przez rakietΩ napΩdu zdolnego pokonaµ grawitacjΩ, ┐eby mog│a wej£µ na orbitΩ oko│oziemsk╣. Jest to bardzo │adny dow≤d "przeprowadzony £ci£le formalnymi £rodkami". Warto o nim pamiΩtaµ adwersarzom Sztucznej Inteligencji. G│≤wnym zarzutem przeciw memu sprowadzeniu "tajemnicy chi±skiego pokoju" do sk│adanki typu PUZZLE by│oby nadmiernie uproszczenie sprawy. Teraz j╣ wiΩc skomplikujΩ. Nie obraz znajduje siΩ na awersie PUZZLE'a, lecz te wersy OTELLA, kt≤re m≤wi╣, jak zadusi│ on DesdemonΩ. Sk│adaj╣cy kawa│eczki nic o tym nie wie. Dostaje dwie paczki innych kawa│k≤w jako "pytania" i jako "odpowiedzi na pytania". Wszystkie widzi tylko jako porozsypywane bez│adnie fragmenciki tektury i ma z│o┐yµ z nich ca│o£ci dziΩki temu, ┐e ich z╣bki, wciΩcia i wyciΩcia pasuj╣ do siebie w spos≤b jedno-jednoznaczny. Po odwr≤ceniu owych trzech sk│adanek widaµ, ┐e pytania brzmia│y "Dlaczego Otello dusi DesdemonΩ?" oraz "Czy mia│ po temu jak╣kolwiek racjΩ?", odpowiedzi za£, odpowiednio " Dusi j╣ z zazdro£ci" oraz " Zosta│ wprowadzony w b│╣d przez Jagona". Ca│o£µ tekstu, pyta± i odpowiedzi ma byµ z│o┐ona z wyraz≤w ANGIELSKICH, za£ sk│adaj╣cy jest Chi±czykiem, kt≤ry ani s│owa po angielsku nie zna, a jednak, dziΩki czysto formalnemu postΩpowaniu (uk│adaniu │amig│≤wki) uzyskuje zborny tekst, zborne pytania i adekwatne na nie odpowiedzi. Uprzednio Searle zam╣ci│ co nieco w g│owach tym, kt≤rym sw≤j eksperyment opisa│, bo to "chi±szczyzna" itp. Teraz widaµ, ┐e istotnie mo┐liwe jest przy postΩpowaniu czysto formalnym (te┐ sk│ada siΩ kawa│ki wedle ich FORMY, a nie ich sensu) dokonanie eksperymentu. Wszelako jednocze£nie widaµ, tym razem ju┐ bardzo wyraƒnie, ┐e Chi±czyk w " angielskim pokoju" istotnie NIC nie rozumie. WiΩc KTO rozumie teksty w OBU wypadkach, Searla i moim? Oczywi£cie ten, kto ca│y eksperyment-tak pierwszy, jak drugi - wymy£li│, u│o┐y│ i zaprogramowa│. " Rozumienie" nie znajduje siΩ w ┐adnym pokoju, ani w tym "chi±skim" z Anglikiem, ani w tym "angielskim" z Chi±czykiem, programy za£ w obu wypadkach tym siΩ od siebie r≤┐ni╣, ┐e jeden raz przypasowuje siΩ znakiem jednego chi±skiego pisma FORMALNIE do znak≤w innego chi±skiego pisma, w moim za£ dopasowuje siΩ FORMALNIE kszta│ty wycink≤w tektury. R≤┐nica jest bezistotna, bo istotne jest wy│╣cznie postΩpowanie uk│adaj╣cego, kt≤ry tu i tam nic nie rozumie z tekstu i nie jest wa┐ne, czy widzi tekst, ale nie rozumie go, nie znaj╣c chi±skiego, czy raczej tekstu nie widzi (Chi±czyk), poniewa┐ jakby go widzia│, TOBY TE» NIE zrozumia│, skoro ma zespalaµ formy, a nie symbole. Eksperyment, m≤wi╣c kr≤tko, wyprowadza nas w pole, przy czym Hofstadter w swej ksi╣┐ce TE» tak uwa┐a, ale niepotrzebnie wyja£nienia skomplikowa│. Nie w tym sΩk, ┐e chi±skie pismo do chi±skiego pisma by│oby niepor≤wnanie trudniej dopasowaµ (litery PISANE mog╣ siΩ dla ignoranta r≤┐niµ jak graficznie bardzo odmienne litery │aci±skie - czy "f" jest to┐same formalnie z "F"?), ale w tym sΩk, ┐e robota jest zawsze asemantycznie formalna. Tak zatem "rozumienie" w samych testach nie uczestniczy w og≤le i a fortiori nie ma mowy 0 obecnej "£wiadomo£ci". Czy inteligencja sztuczna jest mo┐liwa, poka┐e przysz│o£µ. Z omawian╣ "reductio ad absurdum" ta przysz│o£µ NIE MA NIC WSP╙LNEGO.

Kwiecie± 95

sssdasdBackUpHome