Stanisław Lem | ||||
"ZMAGANIA W SIECI" |
1 | Podczas,
kiedy Bill Gates koncypował plany użycia telewizji
kablowej dla owładnięcia Internetem, pojawił się na
informatycznym rynku przeciwnik, w postaci zespołu
znacznych konsorcjów, które to, co Gates chce oferować
użytkownikom sieci, proponują jeszcze taniej i
szybciej. Gates zamierzył zespolenie technologii telewizyjnej z sieciową: rzecz w tym, że około 40% amerykańskich gospodarstw posiada komputery (typu PC), natomiast 65% jest podłączonych do kablowej telewizji. Koncept w tym, żeby posiadanie komputera (podłączonego do sieci) stało się zbędne. Różnica pomiędzy Microsoftem i "aliantami kablowymi" w tym, że konwencjonalny już sposób korzystania z sieci dzięki własnemu komputerowi i poprzez ten komputer (plus modem) może zostać radykalnie uproszczony i tym samym o wiele tańszy. "WEB TV SERVICE" wymaga nabycia specjalistycznego urządzenia za około 200 dolarów oraz miesięcznej opłaty w wysokości 20 dolarów. Natomiast Worldgate oferuje zwiększoną szybkość przekazu do 200 000 bitów na sekundę - cztery razy szybciej niż najszybsze połączenia modemowe - które łączone są zwykłymi przewodami telefonicznymi. Ponadto użytkownik Worldgate żadnego komputera u siebie nie potrzebuje: za monitor służy po prostu odbiornik telewizyjny plus konsolka, umożliwiająca korzystanie z sieci nawet BEZ komputerowej klawiatury. Przetwarzanie danych - czyli cała robota wykonywana przez komputer - zachodzi nie w domu właściciela telewizora lecz "na drugim końcu" - u operatorów kabla. Telewizor wyświetla "menu" i można bez żadnej "myszki", palcem po prostu wybrać to, co potrzebne, np. biuro podróży. Powoduje więc ta zmiana spadek kosztów do 12 dolarów na miesiąc. Co prawda na rynkach informatycznych rozpościerają się w USA coraz większe i coraz bardziej urozmaicone obszary bitewne. |
2 | Pojawiły
się modemy, przystosowane do kabla, o wielkiej bitowej
chyżości. Powiększyła się liczba kanałów
przesyłowych dzięki innowacjom technologicznym. Można
mieć u siebie klawiaturę, bez lokalnego komputera, przy
czem owa klawiatura jest radiowo połączona z
"komputerem wirtualnym", takim, którego
lokalizacji nawet znać nie trzeba. Nie jest łatwo
rozeznać się w powstającej gmatwaninie dlatego,
ponieważ nie tyle przewodnią rolę odgrywają nowe
informatyczne techniki łącznościowe, ile KAPITAŁ,
rozumiany (kwantyfikowany) w postaci KOSZTÓW. Wygrywa
to, co szybsze i tańsze. (Zresztą od lat już wiadomo,
że ceny prawie każdego rodzaju urządzeń
elektronicznych wciąż
spadają.) Jednakowoż rezygnacja z komputera domowego może z sobą nieść i minusy. W odróżnieniu od telewizyjnej technologii "WEBu", która się ogranicza do osiągalnego poprzez telewizor komputera "zdalnego", użytkownik u siebie nie może przeprowadzać żadnych działań typu "data processing". Do domu przybywa jedynie stosunkowo "ściśnięty" strumień danych typu "wideo", i jedynie proste rozkazy mogą być przekazywane w przeciwną (dosyłową) stronę. Mimo tych przemian, Microsoft nie obawia się wzrostu rynkowych trudności. Rynek informatyczny w Stanach jest bowiem i szeroki, i głęboki, co oznacza, że panuje na nim zapotrzebowanie zarówno na prostą rozrywkę, jak i na wielkie moce obliczeniowe. Tych drugich oczekuje nie tylko wielki business, ale też najrozmaitsze instytucje naukowo-badawcze, uniwersytety itp. Między innymi dlatego, ponieważ coraz częściej i coraz bardziej efektownie doświadczenia eksperymentatorskie z laboratoryjnej rzeczywistości ulegają przemieszczeniu do układów symulacyjnych, jakimi są (i muszą być) komputery, posiadające coraz większe moce obliczeniowe. Trzy największe jednostki produkujące "chipy" połączyły swe wysiłki dla utworzenia procesorów bardzo wielkiej mocy. Federalne laboratoria kosztem 250 milionów dolarów mają podjąć się prac, które umożliwią molochom elektronicznym produkcję elementów (chipów), mających TYSIĄC razy większą pojemność bitową (=pamięć) niż najlepsze dotąd. Powstałe tak mikroprocesory mają umożliwić komputerom pracę S T O razy szybszą, aniżeli. Tym samym komputery, używane przez dzieci dla zabawy lub uczenia się arytmetyki, mogłyby się stać potężniejsze od superkomputerów lat osiemdziesiątych. Specjaliści "dolin silikonowych" powiadają, że nikt nie może wypaść z tak podejmowanych "wyścigów chyżości", gdyż to by się równało ruinie. Zarazem jednakowoż wiadomo fachowcom, że cały ten wyścig, prowadzony wciąż metodą "top-down" czyli "rysowania" litograficznego obwodów (logicznych bramek) na płatkach silikonowych, musi się zakończyć w roku 2007: dalsza miniaturyzacja NA TEJ DRODZE możliwa ni będzie. Powiadają, że wtedy będzie się poszukiwać dalszej ewolucji metodą "bottom-up", czyli przyjdzie już sięgnąć do logiki, bazującej na elementach MOLEKULARNYCH, do bramek "budowanych" metodami chemii i fizyki atomowej, a potem zaświta już, jak dotąd logiką jeszcze nie tknięty, przestwór kinematyki kwantowej... |
3 | W ostatnich latach podwojenie obliczeniowej mocy następowało co osiemnaście miesięcy. Wielkie zespoły pracowni federalnych przy wsparciu przemysłu wydały na te prace osiemset milionów dolarów. Przemysł ten usiłuje wykorzystywać pozorny paradoks elektronicznej technologii: że procesory, im mniejsze, tym bardziej są wydajne. (Ponieważ drogi pomiędzy elektronicznymi elementami są coraz krótsze.) Najnowszą techniką jest "EUV" - "Extreme Ultraviolet", gdyż idzie o używanie najbardziej obiecującej metody już świetlnej - "nadfioletu" o krótkiej fali. Całość tu w kilku zdaniach naszkicowanej problematyki bardzo silnie zaangażowała wielkie moce KAPITAŁU w USA przede wszystkim. |
4 | Osiemnastomiesięczny interwał był też zwany "prawem Moore'a". "Prawo" to trafne było przez trzy dekady. Ostatnio jednak korporacja "INTEL" ogłosiła przewrót technologiczny, który unieważnia "prawo Moore'a". Obecnie, jak twierdzą, można będzie podwajać pojemność pamięci na "chipie" w ciągu dziewięciu miesięcy, albo nawet szybciej. 64-megabitowa wersja w ilościach 10 000 będzie kosztować 29,90 dolarów. Takie procesory będą mogły znaleźć się w zegarkach, w telewizorach, w samochodach i w coraz bardziej rosnącej liczbie utensyliów codziennego użytku. Tak na przykład sprawność elektronicznych dyktafonów wzrośnie czterokrotnie. Inżynierowie prześcigają się w zapowiedziach, co też jeszcze będzie dziedziną komputerowych inwazji: widocznie jednak nie jestem całkowicie odosobniony na świecie, jako autor eseju o roztaczanej przez komputery kurateli, gdyż oto Dan Hutcheson, prezydent firmy, będącej konsultantem "Doliny Krzemowej" w USA, zauważył: "Ryzykujemy wyprodukowanie większej ilości mocy technologicznej, aniżeli świat jest w stanie wchłonąć". On rozumiał jednak rzecz inaczej, aniżeli ja. Tranzystor, podstawowa jednostka przechowania informacji na "chipie", "pamięta" jedną cyfrę. Dzisiejsze "chipy" jakie produkuje Intel, są w stanie zawrzeć 32 m i l i o n y tranzystorów. "Prawo Moore'a" przewidywało, że jeśli moc procesorów będzie rosła, ich koszt będzie odpowiednio spadał, tak iż jeden tranzystor, który kosztował w połowie lat sześćdziesiątych 70 dolarów, teraz może zostać nabyty za jedną milionową centa... (Nawiasem dodam, iż w jednym z opowiadań pisałem o "niezmiernie mądrym piasku komputerowym" - mając na myśli powyższy rząd potanienia...) W samej rzeczy - "prawo", jakie zacytowałem, zachowało ważność przez 32 lata, kiedy od minikomputera przeszliśmy do PC (personalnych) komputerów, aż po współczesność, kiedy "chipy" znalazły się na "wszystkich frontach elektronicznych" życia. Innowacje aktualną stanowi "błyskawiczna pamięć" (flash memory), polegająca na wzmożonym (ułamkowym) "ładowaniu" elementów logicznych (zaiast pary "szklanka pełna - szklanka pusta" może być też "w dwu trzecich pełna - w jednej trzeciej pusta"). Tak powstają CZTERY odmienne stany, odpowiednik dwu bitów. Możliwości ułamkowych może być też więcej. |
5 | Muszę
wszakże zauważyć, że żadna maksymalizacja szybkości
iterowania i żadne zwiększanie pojemności pamięciowej
przy zachowaniu zasad "hardware" i
"software" nigdy nie może doprowadzić do
pojawienia się chociażby iskry suwerenności
intelektualnej, za jaką poczytujemy powstanie "sztucznej
inteligencji". Należy sobie dobrze uświadomić,
że wszystkie nazwane, dokonane i zapowiadane rekordy
bicia informatycznych osiągnięć pozwolą wprawdzie
wielkim rzeszom minimikrokomputerowych procesorów
automatyzować, mechanizować, ułatwiać nam życie, lecz wzdłuż postępów na
tej drodze żadna inteligencja wyniknąć nie jest w
stanie. W szczególności trzeba zrozumieć, że
inteligencja - dowolna - nie tylko MOŻE, ale MUSI
powstawać z podukładów, które, brane z osobna,
"inteligentne" wcale nie są. Należy zauważyć, że również
świadomość powstaje z połączenia, z właściwego
zsynchronizowania pracy nadawczo-odbiorczej podsystemów,
które nie są same "ani trochę świadome".
Jakkolwiek dość trudno tutaj o przykłady dla
niefachowca, nie jest to jednak niemożliwe. My nie odczuwamy najmniejszej
trudności, kiedy oglądamy telewizję, w
"dosztukowaniu" dwuwymiarowym jej obrazom -
wymiaru TRZECIEGO - głębi, natomiast ani pies, ani kot
z reguły tego wymiaru głębi nie jest w stanie
"dokonstruować" w swoim mózgu i dlatego
"nic na ekranie
nie widzi". Kto ma psa czy kota, może się o tym
sam przekonać. Zresztą - ludzie w pradawnych czasach
nie potrafili malować czy rysować tak, ażeby zyskać
stereometrie obrazów! Podobnie rzecz się ma z setkami percepcji sensorycznych: rozmaite zespoły mózgowe neuronów muszą współpracować "równolegle", ażebyśmy byli w stanie widzieć, słyszeć, czuć, a jeszcze inne, jeszcze bardziej uwikłane w robotę, muszą się uaktywniać, abyśmy widziane rozumieli, a mowę czy całe sytuacje pojmowali. Otóż ta domena procesorów jest dowolnym chyżościom szeregowego przetwarzania informacji całkowicie niedostępna. Droga zaś w tę stronę prowadzi nie poprzez upajające elektroników-informatyków przyspieszenie przetwarzania danych, lecz poprzez wielowarstwowe sieci neuronowe: jest to dzisiaj jedyna już wstępnie dostępna i zaczątkowo wypróbowana droga. Ponieważ jednak nie widać na razie wzdłuż tej - równoległego współdziałania - drogi efektów, wyraźnie przyciągających Wielki Kapitał (zyskiem) postępy na niej są skromne, a nawet, rzekłbym, marne, ponieważ na tych horyzontach rozkwitu dolarowych miliardów nie widać. Nie jest to - powiedziałbym - ze wszystkim złe. Pojawienie się sztucznej inteligencji obrodzi nieznanymi jeszcze ludziom zagrożeniami. Inna rzecz, że inteligencji będzie albo WIELE ROZMAITYCH, albo ŻADNA NIE POWSTANIE: tertium non datur. Nie z poczuciem rozczarowania zatem, lecz raczej z niejaką ulgą możemy rzec, iżeśmy sami sobie, jak dotąd, intelektualnej konkurencji jako "Ducha z Maszyny" NIE wytworzyli. Zresztą i tak komputery tylko iterujące z coraz większą szybkością "zaczynają nam dotrzymywać kroku" w tym sensie, że są coraz sprawniejszymi symulatorami zjawisk zachodzących współbieżnie z upływem rzeczywistego czasu (real time processors). A to jest już bardzo wiele - i nie tylko dla osób zainteresowanych animacją filmową czy też produkowaniem programów "wirtualnej rzeczywistości"... |
Pisałem w październiku 1997
sssdasd![]() ![]() |