Stanisław Lemfrom ODRA
"Rozważania sylwiczne LXIX"

 

1          Istnieją na świecie dość liczne organizacje, których nie posądzam wprawdzie ani o przynależność mafijną, ani o zakusy masońskie, niemniej jednak żyją one, czy wręcz pasożytują na ludzkiej próżności. W dość grubych, wykonanych ze szlachetnego papieru kopertach przybywają do mnie całe pliki druków o takiej mniej więcej treści: świat życzy sobie koniecznie wiadomości o Pańskiej Biografii i Dziele. Ten rodzaj przynęty zazwyczaj przysyłają rozmaite "Who is Who". Dane, które podam, umieściwszy je na załączonym arkuszu w załączonej z nadrukiem adresu kopercie, zostaną opublikowane w odpowiedniej księdze za skromną opłatą, rzadko kiedy przewyższającą dwieście dolarów. Jeżeli bym chciał powiadomić wszystkich wchodzących do mojego pokoju o użyczonej mi łasce biograficznej publikacji, to za dodatkową opłatą otrzymam ponadto specjalną plakietkę do zawieszenia lub przyklejenia na ścianie, a jeśli należycie rozdęty balon mojej próżności będzie się tego domagał, to zamiast zwykłej plakietki otrzymam coś w rodzaju herbowej tarczy, pracowicie wystruganej z mahoniu, mającej stać się łożyskiem superplakietki. Kto wrzuca te wszystkie papiery, papierzyska oraz koperty do kosza, otrzymuje niebawem od niezrażonych lekkomyślną odmową daru nadawców następny ładunek.

 

2          Można podzielić cały zbiór parających się tym procederem edytorów z grubsza na dwoje. Pilniejsi przysyłają ankiety już wydrukowane jako pozbierane przez własnych bibliografów i - oprócz podpisu oraz pieniędzy - proszą tylko o ewentualne uzupełnienie i zwrot gotowych danych drogą pocztową. Natomiast leniwsi przysyłają obszerne arkusze ankiet dziewiczo czyste, sugerując, że ja sam winienem wszystkie rubryki pozapełniać skrzętnym maczkiem. Wyznaję, bez osobliwszej skruchy, że i takie przesyłki kończą swój bieg w domowym koszu.

 

3          Ponadto są jeszcze instytucje, jak np. New York Academy of Sciences, które wielkodusznie ofiarowują mi członkostwo. Oprócz mnóstwa przywilejów, jakim może tak sprezentowane członkostwo zaowocować, oprócz pism bądź biuletynów, które pewno nie najlepiej się rozprowadzają, pośród wydruku sążnistych zachęt można odnaleźć skromną uwagę, że członkowska składka wynosi sto piętnaście dolarów rocznie. Jakiś nieznany mi bliżej laureat nagrody Nobla, nagrody naukowej, zwraca się do mnie w cyrkularzu opatrzonym podobizną jego podpisu i nazywa już Drogim Kolegą" po angielsku. Na kopercie dołączonej do tak świetnej oferty, widnieje nadruk wyrażający, że wewnątrz znajduje się konfirmacja akademickiej przynależności. Wstyd doprawdy, że ponawiane w ten sposób kuszenia również wędrują do kosza.

 

4          Rodacy wymyślili Klub Leaderów, którego członkostwem byliby radzi mnie uhonorować. O ile się orientuję, przyjmą mnie do swego grona gratis!

 

5          Widziałem kiedyś zabawny rysunek przedstawiający morze głów ludzkich, to znaczy olbrzymi tłum, z którego wystawała ręka człowieka wołającego "Panie Boże, tu jestem!". Najwidoczniej potrzeba publicznego zaistnienia może być źródłem dochodów dla jednych, a chwały dla innych.

 

6          Nie chciałbym stwarzać wrażenia, że podobieństwo angielskiego miana nowojorskiej akademii nauk do nazwy czołowej akademii amerykańskiej Of Arts and Science, jest spowodowane rozmyślną mimikrą. Już łatwiej uwierzyć w to, że mahoniowe deski z bibliograficznymi danymi zdobią wystarczającą ilość komnat na świecie, ażeby ten interes nieźle prosperował.

 

7          W gruncie rzeczy chodzi o hybrydę interesowności wysokiej i niskiej, która po naszym wybuchu niepodległości obsypała Polskę bardzo grubymi kopertami z okienkiem plastikowym. Pod okienkiem znajduje się replika zapłonowego kluczyka do stacyjki samochodowej, zaś nadruki na kopercie zapewniają, że wewnątrz znajduje się przyznanie jakiejś niesłychanej, najwyższej nagrody, co trzeźwemu adresatowi może się wydać nieco osobliwe, ponieważ na żadnej loterii nie grał, tedy w żadnym ciągnieniu nagród uczestniczyć nie mógł.

 

8          Ogólna reguła zawieszona pod chmurami zawiedzionych nadziei głosi, że frajerów nigdy nie brak. Niemal wiek temu wywodzące się z podobnego klucza rodzaje aktywności, zwłaszcza komercjalnej, opisywał Mark Twain. Jego przedsiębiorcy uliczni, jak Jeff Peters, proponowali akcje kopalni złota w pobliżu Sahary, wężowe olejki na reumatyzm i jakoś specjalnie tresowane prosięta.

 

9          Wahadło chodzące pomiędzy ludzką próżnością i głupotą porusza się wiecznie, zaś tykot jego ulega szczególnemu nasileniu, kiedy społeczeństwem wstrząsają masowe przemiany. Przeciąg historii działa widocznie w ten sposób, że ponadprzeciętnie wielu ludzi zostaje wystawionych do wiatru. Być może zresztą cała rzecz ma niezmiernie dawne antecedencje historyczne, o czym zdaje się świadczyć stare porzekadło rzymskiej łaciny: caveat emptor! Może lepiej nawet treść tej dziedziny ludzkiego życia oddaje przysłowie nec sutor ultra crepidam, w polskim tłumaczeniu pilnuj szewcze kopyta. Niestety, ze szkodą dla zawartości kieszeni, niejeden rażony wzdęciem ambicyjnym człowiek nie chce rozsądnie pilnować powierzonego mu kopyta.

 

10          Obszary poświęcone tromtadrackiej czelności politycznej pominę, ponieważ jest to teren, na którym kłębi się olbrzymia ilość osób na ogół raczej kończących przegraną. Tak właśnie bezaluzyjnie toczy się nasz światek.


(c) Copyright by Stanisław Lem, 1998

BackUp