Stanisław
Lem![]() |
"Rozważania sylwiczne LXXIV" |
1 | Najgorsze (ale tylko dla mnie) jest to, że pierwszorzędni specjaliści w dziedzinie takich nauk ścisłych, jak astrofizyka i fizyka, nie zadowalają się szlifowaniem i precyzowaniem wierzchołków wiedzy osiągniętej jako zastygłej już, a zatem stanowiącej niewzruszony fundament dla wyższych lotów poznawczej myśli ludzkiej. Zrobiło się tak, że teraz rozpoczęto demontaże podstawowych fundamentów naszej wiedzy. I tak na przykład można czytać, abonując rozmaite zagraniczne periodyki naukowe, że wymiarów liczy sobie świat materialny pięć albo dziesięć, a może jedenaście. Czterowymiarowy wszechświat Einsteina staje się nieomal gruzowiskiem, na którym konstrukcje teoretyków wznoszą wyższe wielodymensjonalne piętra. To znowu okazuje się, że - oprócz rozpoznanych już sił grawitacji - istnieje jakoby coś w rodzaju antygrawitacji, czyli siły odpychania, sprawiającej, że modelem kosmosu przestaje być dwutaktowy silnik, chodzący pomiędzy rozkurczem i skurczem, ale ekspansja bez dostrzegalnego końca lub odwrotu. Ażeby było jeszcze trudniej, neutrino (jest ich wiele rozmaitego rodzaju) ma przecież masę spoczynkową, co prawda maciupeńką, ale w urządzeniu tak wielkim jak wszechświat silnie znaczącą. |
2 | Już z powyższych uwag widać, iż wiadomo, jak wciąż niewiele jeszcze wiadomo i kolejne stadia ekspertyzy będą prawdopodobnie dalej rewolucjonizowały podstawy naszej wiedzy. Mówiąc krótko i zwięźle, wygląda na to, że podstawowe prawa, jakimi stoi fizyka i astrofizyka, a także kosmogonia, są niezbyt podstawowymi zmiennymi. Jeszcze dodam szybko, że Big Bang był wprawdzie nagłym, ognistym wybuchem nie wiadomo czego, lecz rychło potem rozpoczęły się eony zupełnej ciemności i w nich dopiero zażegły się ogniska pierwszych gwiazd. |
3 | Niestety, coraz mniej wiadomo o subtelnych mechanizmach biogenezy, żeby zaś było bardziej przykro, proces koncepcji, czyli zapłodnienia jajeczka przez plemnik, podlega rozrzutowi statystycznemu, czyli jest omylny. W szczególności decydujące o płci zarodka chromosomy X i Y mogą się łączyć i rozłączać mniej albo bardziej omylnie: jeden dodany do genomu chromosom powoduje powstanie patologicznego defektu embrionu, co prowadzi do powstania "zdefektowanego dziecka", czyli tak zwanego zespołu Downa lub mongolizmu. Rodzicielkami takich dzieci, przychodzących na świat raz na około trzysta porodów, są niewiasty po trzydziestym ósmym roku życia. Jeżeli jednak zboczenie od uśrednionej statystycznie, czyli nieuszkodzonej normy, jest większe niż o jeden chromosom, a więc na przykład, jeżeli zapłodnione jajeczko będzie zawierało trzy chromosomy typu X (X,X,X) lub nawet więcej, to wkrótce po starcie embriogenezy, a więc po skromnej ilości podziałów jajowej komórki, ulega ona wydaleniu z kobiecego ustroju. Kobieta, której to się przydarza, właściwie roni, ale w stadium ciąży tak wczesnym, że w ogóle o tym nic nie wie. I znów, mówiąc zwięźle, mamy do czynienia przy zapłodnieniu z rozrzutem statystycznym, nieuchronnie obejmującym również odchylenia od takich uśrednień, których rozwojowym efektem płodowym są albo dzieci wydarzone lub niewydarzone, albo nic zgoła. |
4 | Wprawdzie powiedziałem kilka słów o początku egzystencjalnym embrionu, lecz rozmaite rodzaje statystyki, a jest ich niestety wiele, zarządzają również zupełnie innymi rodzajami dynamicznych procesów w żywym organizmie. Okazuje się na przykład, że ludzkie serce (zdaje się, że nie tylko ludzkie) nie pracuje, czyli na przemian nie kurczy się i rozkurcza, z doskonałą regularnością, lecz wykazuje nieznaczną chaotyczność w swojej ssąco-tłoczącej pracy. Biomedycyna powiada, że oprócz zbytniej chaotyczności, znanej jako wypadnięcie serca z rytmu, prowadzącej przez drżenie włókienkowe do śmierci, możliwa jest również nadmierna regularność bicia serca, zapowiadająca często fatalności, od których nie tylko może ucierpieć serce, lecz oczywiście także jego właściciel. |
5 | Wszystko, co wydaje się nam proste, jak na przykład zwyczajne powstanie z krzesła, jest w istocie wypadkową subtelnej synchronizacji około dwustu mięśni naszego ciała, wysterowanych przy takim prostym ruchu przez móżdżek, zwykle pod kontrolą świadomości, a więc niedokładnie znanej kolaboracji licznych modułów mózgowych. Nowsze badania wykazały, że móżdżek (cerebellum) nie jest tylko czymś na kształt "automatycznego pilota", lecz wywiera również nie do końca rozpoznane wpływy na procesy mentalne. |
6 | Jednym słowem, wszystko, co staje się nam wiadome, zarazem rozszerza pole, czy raczej przedpole, naszej ignorancji. Aforystycznie można by to ująć w powiedzenie, że im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy. Białe plamy naszej niewiedzy nie chcą, czy też nie mogą, zniknąć z mapy gromadzonej dekadami wiedzy, która nigdy nie jest ani doskonała, ani ostateczna. Dla nas, którzy pragnąc poznać cokolwiek w największych, średnich lub najmniejszych rozmiarach, powodowana przez ciągły i zmienny rozwój wszechnauk niestałość jest raczej przykra, ponieważ zmusza pragnących dobrego poznania do powtarzających się przeuczeń. Zarazem owa zawsze otwierająca się przed nami innowacyjność, czyli zmienność rozpoznawanych prawidłowości Natury, winna uspokajać tych, którzy omylnie martwią się sądząc, że następne generacje uczonych nie będą już miały nic do roboty. |
7 | Aktualny start biotechniki, jako inwazja technologii w ludzkie mózgi i ciała, wydaje się groźny, lecz ten rykoszet gromadzonej wiedzy o życiu jest i będzie nieuchronny. Rzecz nie w tym, czy się to komuś podoba, czy nie podoba. Rzecz w tym, że tej nierównomiernej ciągłości rozwojowej poznania nie możemy uniknąć. Obecnie pojawiają się na świecie prace i książki poświęcone zwłaszcza problemom etyczno-moralnym, powstającym przed nami w nierozerwalnym związku ze wzrostem naszych już częściowo realizowanych możliwości ingerowania w przyrodę. Dla wielu dziwne to, ale prawdziwe, że "postępów" raz zawłaszczonych nie można skutecznie powściągać, a tym bardziej anulować. Oczywiście, można by się odwoływać do przykładów irackich czy koreańskich - nie wiedzieć jak zawansowanych ani jak skutecznych - wysiłków skonstruowania broni atomowej, lecz to są egzemplifikacje partykularne. Najgorszy jest fakt, iż ziemska technosfera, budowana viribus unitis, przekształca biosferę albo mówiąc prymitywnie, lecz prosto, zdaje się podcinać gałąź będącą oparciem dla naszego gatunku. Od siekiery można by rozróżnić dwa rodzaje zjawisk: z jednej strony jest miejsce dla tych, na jakie możemy wpływać, a z drugiej dla tych, na jakie wpływ nasz jest znikomy lub żaden. W gruncie rzeczy jesteśmy nie tylko względem wszechświata, nie tylko w stosunku do systemu słonecznego, lecz i do planety, jaką zamieszkujemy, drobnoustrojami wegetującymi na powierzchni nieco jajowatej kuli. Owa kula, o średnicy 12 000 km i obwodzie 40 000 km, wykształciła otulinę życia, czyli biosferę, grubą, a raczej cienką, ponieważ dziesięciokilometrowej wysokości, co mniej więcej odpowiada grubości ściany bańki mydlanej mniejszej od piłki futbolowej. Jesteśmy już co nieco zawansowani w rujnowaniu powierzchni tej bańki, aczkolwiek nikomu spośród żyjących na tym nie zależy. Tego rodzaju niechciane wypadkowe aktywności już sześciu miliardów robaczków zwanych ludźmi są rezultatami działań partykularnych, składających się na historię gatunku zwącego siebie rozumnym. Nie czuję się powołany do roli ani czarnowidza, ani apologety naszych działań. Zapewne: ilość przejmowanych przez ludzi stopni swobody działania zwiększa się z upływem czasu. Jest to zarazem pożyteczne i szkodliwe. Wszelako zarówno za korzyści, jak i za wywołane przez nas, także niechcący, katastrofy, ponosimy nierównomiernie rozłożoną na żyjących odpowiedzialność. Cóż można dodać do tego orzeczenia, oprócz znaku asercji, który właściwie winieniem był umieścić na wstępie tej sylwy. |
3 listopada 1998
Stanisław Lem
(c) Copyright by Stanisław Lem, 1998
W październiku br. Stanisław Lem otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Serdecznie gratulujemy. Redaktorzy "Odry"
![]() ![]() |