Stanisław
Lem![]() |
||||
"Rozważania sylwiczne LII" |
1 | Kłopoty pisarstwa światowego rosną. Mało, że najeżony komputerowymi monitorami Internet, WorldWidelWeb, ze wsparciem Microsoftów i innych krzemowo-dolarowych gangów wypiera "galaktykę Gutenberga" z obiegu. Mało, że dzięki (takoż komputeropochodnej) animacji można dinozaury, mastodonty, Marliny, golasów w dowolnym wieku i w dowolnie obscenicznej akcji uruchamiać, wskrzeszać, z portfelów zaś moc forsy wykrawać - na to wszystko jeszcze pada potężny cień jakoś niemal cudem przeżywających bestsellerowców książki. Im gorsza, tym poczytniejsza. Mnie, który 25000000 na świecie książek (nie sam naturalnie) porozpychałem, wypada o tych biedach książki mówić jaśniej i bezinteresowniej, aniżeli kolegom poetom, czytanym przez półtorasta innych poetów. Osobna rzecz, iż parcie w miejscu poetyzacyjnym moc ludzi odczuwa, a ja to widzę, bo mi drukowane maszynopisy, pisane nieczytelności (tylko rękopisy mam na myśli), książeczki komputerowo-laptopowym sposobem wydawane, przysyłają osoby mniemające bezzasadnie, że jak przeczytam, to olśniony uczynię, co mogę, a mogę wszystko! Nie bardzo to tak jest. Już się też przyjmuje złowonna reguła, że jakość dzieła jest do wysokości rozprzedanych nakładów proporcjonalna. Ja tak nie sądzę, bom starzec, jakich mało. "Odra" już dwa fragmenty Bellowa "Planety Mr. Sammlera" spolszczone ogłosiła i nic. A w księgarniach przecenionej książki Proust, Sołżenicyny, dwutomowy "Wat" Miłosza; widząc takie książki na stołach za półtora złotego sztuka porozkładane, najchętniej bym owinął głowę togą i z księgarni umknął, cóż, kiedy już tóg się nie nosi. Demonolog King uzyskuje wciąż supernakłady: że mu się też nie znudzi! Daniken ma mniej więcej 1000 razy więcej odbiorców z przebredniami swoimi; zresztą lojalność rzec nakazuje, iż jak na byłego hotelarza pisze gładko, czego o niejednym ministrze kultury z równą solennością orzec się nie da. |
2 | Już mam komputer z dwuletnią gwarancją, który zepsuł się po pięciu dniach, a serwis niegrzeczny był przy telefonie, więc firmę z umiarkowanym entuzjazmem w TV nazwałem: zobaczymy, czy tego nie wykroją. Ja nie wiem, czy Urban Jerzy słusznie jest zrównywany przez wielu "prawdziwych Polaków" z demonem różowym, Michnikiem, ale czytam o tym, rąk nie załamując. Musi ten Urban jakoweś na wszelki zły wypadek Papiery wariackie posiadać, gdyż inaczej jego nie bardzo złotych w "Nie" wypowiedzi nie dałoby się chyba opublikować. Jak wymrze ostatnie umiejące czytać pokolenie, to dopiero będzie. "A to się porobiło", pisze Smecz w paryskiej "Kulturze". Racja. Gdym nabył komputer, przygodziło się, że miałem wizytę pani i pana, co mi dwa dyski do CD-ROM-u przynieśli: lilie rozkwitają, hipopotamy pluskają i w ogóle ruch, ale ekran jeszcze nie lala jak w dużym odbiorniku SONY. Nie wiem Jak. ale słyszę i czytam, to zresztą już nieboszczyk fizyk Richard Eeynman był zauważył, że komputery wywołują u wielu osób zawodowo albo prywatnie je obsługujących dziwną odmianę INFORMATION1T1S: ludzie popadają w manię komputerowo-monitorową. Mnie się ona nie ima, bo jużem zwapniały ze wszystkim i z książek, i z pism zrezygnować po ostatni dech nie zamierzam. Waga Encyklopedii na dysku wielkości kompotowego talerzyka jest niemal zerowa wobec nowej Encyklopedii PWN-u, a ciekawa swoją drogą ta druga. Jak napisałem w "Tygodniku Powszechnym", że "Nie" tam nie ma, zaraz jakiś redaktor z PWN-u do red. Turowicza na mnie donosik wysiał: opowiadam się oto za antyklerykalną szmatą! Widać za cholerą i może dżumą (gdyby ich w Encyklopedii nie było) też bym się opowiedział, ale poszukałem (dalipan bez śladu złośliwej intencji -- MALICE AFORETHOUGHT) Ducha Świętego, być może przez podświadomie uruchomiony zmysł do sprawiedliwej równowagi i patrzcie: co który nosiciel sukienki duchownej w Leksykonie, to zaraz barwny na zdjęciu, a Ducha Świętego nic ma. Sądząc, że tak trzeba, do encyklopedii Mayera niemieckiej zajrzałem, ale co robić: w niej jest na dwie szpalty i jeszcze do "Dreifaltigkeit", "Trinity", odsyłają też. No tg być może ktoś w redakcji zapomniał o Duchu Świętym? Donosów na nikogo do nikogo atoli nie ślę. |
3 | Z tej encyklopedii prawie że w ogóle nie można się dowiedzieć, czy była jakaś różnica pomiędzy pisarzami - zarówno ci, co z serem walczyli i siedzieli, jak i ci, co mitosocem żyli, podobnie zostali potraktowani. Poza tym można się dowiedzieć, że na tym naszym świecie zmalałym jest jedno sakramenckie Mocarstwo, Polska; może jedna czwarta czy jedna piąta tomu na "P" temu kolosowi została poświęcona. Jest to więc Niebywałość (licząc każdy tom z osobna, NAJCIĘŻSZA Encyklopedia świata, mam amerykańską, mam niemiecką, mam małą Hutchinsona - po prostu piórko - komar udźwignie), Przynajmniej co się extra WAGI tyczy, niebywała. Za pół, co mówię, za ćwierć ceny w biegu odstąpię, tylko musi amator z podnośnikiem i ciężarówką do mnie się zgłosić. Mam nadzieję, że hasło "Wiśka" w szalonym pośpiechu biedni redaktorzy teraz rewidują, poszerzają, rozdymają, potęgują, a zresztą i tak mają szczęści, bo się mogła Abakanowiczowi nazywać też. Z literą "S" zawszeć w czas uporać się można. |
4 | Już w dwu artykułach w "Prawdzie Moskowskoj" napisałem, co nie jest zresztą żadną oryginalną nowością, iż politycznej przyszłości świata przepowiedzieć się na pewno nie da, i nic. Nadal nawiedzają mnie chętnie takich prognoz ciekawscy. Najlepiej jednak Gołubiew trafił: ZAWSZE JEST INACZEJ. To święta prawda. Zresztą nawet statystyka zawodu. chociaż złośliwcy mówią, że jak włożyć człowieka do pieca głową, a do lodówki nogami, to biorąc średnią, nieźle mu być powinno. |
5 | Umęczyłem się już
setnie, przekwalifikowawszy się na informatyka do tego
stopnia, żem się nie tylko skomputeryzował, ale nawet
dla niemieckiego "Playboya" satyrę na Internet
napisałem. Moda jak moda, potrwa, a potem w wojenną
grę się obróci, i to nie taką rozrywkową, lecz
realną. Zresztą Polskość ma w sobie pewne cechy
kosmicznej Czarnej Dziury. Nawet światłu z niej
wydobyć się, och, jak ciężko. Cała Europa męczy
się dookoła waluty EURO, jedni mędrcy ekonomiczni
powiadają, że jak EURO zastąpi marki franki, liry
itp., to powstanie TWARDA WALUTA Euro, i że to nie
będzie na zdrowie Amerykanom. Inni głoszą z takim
samym zapałem, że EURO będzie szybko miękło, co
wyjdzie innym (eksporterom) oraz Stanom Zjednoczonym na
dobre. Już niedługo się pokaże, bo na dziwnie
odosobnionym cyplu Eurazji mieszkamy - w Europie, i w
niej to zlanie się ujawni, czy będzie odlew, czy
olewanie. Onomastyka też ma swoje dziwaczne nawyki. Teraz, wice rozumicie, o wszystkim NARAZ krótko i pospiesznie pisać trzeba. Kupiłem głównego konkurenta "Spiegla", egzemplarz "Focusa". Istotnie, odmiennie redagowany, bo jak siekanka. Wszystkiego po trochu i naraz: nowocześnie. Ja myślę, że mnie już wypada kilka słów Prawdy o mych własnych gustach krótko rzec, bo co potem? W wirują stoliki nie wierząc,. z zaświata raczej nie wystukam. A) Michael Jackson jest to drygliwy ZOMBIE. Nie mogę. B) RAP jest koszmarem, bo tam-tamy w "W pustyni i w puszczy" to o wiele inteligentniejsza muzyka. C) Dzieci należy (skoro już na świat przychodzą) naprawdę chronić przed zwyrodnialcami, ale nie wiem, czy dawniej nie chroniono, czy MODY HANBIENIA nie było, czy też tylko namolnie o nich nie mówiono w TV (tej w potrawce z misek satelitarnych zwłaszcza). D) Poezję nie tylko lubię, ale nawet czytam, np. "Ogród Pana Błyszczyńskiego". ale Szymborska wie z pewnością. jaki on nieprzetłumaczalny. E) Ani Parnickiego, ani Buczkowskiego nie nadgryzę, bom prymityw antypostmodernistyczny. F) Jak będzie można komputery straszyć, gwałcić, irytować, rozśmieszać - to już będziemy na progu AI. Na razie mój dobry znajomy, prof. Dietrich Dörner, skonstruował wzruszający się komputer. Prezentował go, ale ja nie wierzę. Polskiego nie zna, to mu te słowa przykrości nie powinny sprawić. G) Nowoczesnego malarstwa ani rzeźby nie szanuję, zwłaszcza odkąd pokazane w BBC TV czarne zwęglone kłodziszcza wziąłem za zwłoki spalonych w pożarze okropnym, zaczem pokazało się, iż to są rzeźby. Epoka zwana Zgon (Sztuk), die Liquidation; to ściągnięte z Miłosza, który wielkim poetą jest. Zresztą prognozy takie, że nie warte zachodu dla nabycia chociażby nawet nowych gaci czy podkoszulka (bo przez Finis Mundi się znoszą). Aha. Ego sum initium Mundi et finis saeculorum, Omnia per me, Nihil sine Me. Quis ego sum? Sednon Deus. Zagadka za trzy grosze. Żegnajcie. |
X 96
Stanisław Lem
![]() ![]() |