Stanis│aw
Lem![]() |
||||
"Rozwa┐ania sylwiczne LIII" |
1 | áááááááááZamierza│em napisaµ o Le╢mianie, bom w│a╢nie w ramach rekolekcji wr≤ci│ do jego wierszy, ale poniewa┐ ju┐em powiedzia│ co╢ nieco╢ o nim w "Tygodniku Powszechnym", wypada siΩ nie powtarzaµ, czyli przerzuciµ zwrotnicΩ w stronΩ nauk ╢cis│ych. |
2 | áááááááááW jednym z niemieckich pism znalaz│em artyku│ o genetyce, o dziedziczno╢ci, ilustrowany bardzo dowcipnie, gdy┐ dla naoczniejszego ukazania rozmiar≤w zawarto╢ci nukleotydowej poszczeg≤lnych genom≤w w r≤┐nych gatunkach istot ┐ywych, do liczb do│▒czono obrazki. I tak, najprostszy 'wirus-bakteriofag to z grubsza dziesiΩµ stronic, zapisanych szczelnie zasadami kwas≤w nukleinowych. Nawiasem m≤wi▒c, te ma│e wirusy s▒ wielce foremnymi geometrycznie konstruktami, np. w kszta│cie sto│ka na trzech "nogach", a w ╢rodku taka "wie┐yczka" zawiera "wiert│o", s│u┐▒ce do przebija b│ony kom≤rkowej gospodarza. I ka┐▒ nam uwierzyµ, ┐e to siΩ "samo z siebie skonstruowa│o", na mocy rozmaitych przyci▒ga± i odpycha± chemiczno-biochemicznych. Nie powiadam, ┐e tak NIE by│o, tylko nie przestajΩ siΩ dziwiµ. |
3 | áááááááááCztery miliony
nukleotydowych cegie│ek jednej bakterii - to jest ju┐
ksi▒┐ka. Dro┐d┐e - dziesiΩµ milion≤w zasad
(nukleotydowych), to tyle, co trzy tomy o o╢miuset
stronicach ka┐dy. áááááááááOwad: dwie╢cie milion≤w elementarnych cegie│ek muchy obejmie piΩµdziesi▒t grubych ksi▒g. Prawie spora biblioteka kryje siΩ w musze. áááááááááI nareszcie cz│owiek, jego 23 chromosomy wype│ni▒ trzema MILIARDAMI nukleotyd≤w mniej wiΩcej siedem rega│≤w bibliotecznych, bo to siΩ zmie╢ci dopiero w 750 tomach. |
4 | áááááááááNajgorsze jednak, albowiem najdziwaczniejsze w tym wszystkim jest atoli to, ┐e ze stu tysiΩcy gen≤w cz│owieka aktywne role budowlane w konstruowaniu embriona, wiΩc i doros│ego, pe│ni zaledwie TRZY PROCENT spo╢r≤d nich. Poniewa┐ nic buduj▒cego nie uda│o siΩ (jak dot▒d) przypisaµ reszcie, zwie siΩ tΩ kolosaln▒ resztΩ "JUNK DNA", czyli "genowym ╢mieciem". Poprzez nieludzkie usta mojego Golema XIV zauwa┐y│em kiedy╢ (parΩ lat przed Mr. Dawkinsem, kt≤ry ju┐ na katedrze osiad│ w Anglii), ┐e "sensem przekazu jest przekaz". Dawkins wyrazi│ to mo┐e i drastyczniej, g│osz▒c, ┐e gen jest samolubem, makroskopowe organizmy za╢ tylko mu s│u┐▒ do dalszego przekazywania to┐samo╢ci genowej, czyli tym samym "╢miecie genowe" stanowi▒ olbrzymi▒ ilo╢ciowo gromadΩ "pasa┐er≤w na gapΩ", dla kt≤rych organizmy, nie maj▒c o tym (do teraz z cz│owiekiem w│▒cznie) pojΩcia s▒ "jucznymi zwierzΩtami". Co prawda badacze rosyjscy zauwa┐yli ciekaw▒ powtarzalno╢µ pewnych "╢mieciowych sekwencji" w gromach i m≤wi▒ o "ewolucji koncertowej", gdy┐ im taka powtarzalno╢µ przypomina refreny i lejtmotywy, ale tak czy owak tego, czy "╢mieci" s▒ po prostu "╢mieciami" dowiemy siΩ dopiero, kiedy UDA siΩ je usun▒µ z genomu i zobaczyµ, czy takie wymiecenie nie odmieni roboty ontogenetycznej (czyli p│odowego rozwoju). |
5 | áááááááááOg≤lnie m≤wi▒c, jest mniej wiΩcej tak, jak w mikro- i mega╢wiecie: im wiΩcej WIEMY o mechanice kwantowej, tym mniej ROZUMIEMY. Rzecz wyk│ada anegdota o dwu fizykach, rozmawiaj▒cych o m│odym, ╢wietnie jak dot▒d rokuj▒cym studencie, kt≤ry jako╢ znik│ im nagle z oczu. "Co z nim?" - pyta jeden profesor. "Ach! NieszczΩsny usi│uje ZROZUMIE╞ mechanikΩ kwantow▒" - odpowiada drugi. Matematyka, wprowadzona w tΩ dziedzinΩ mo┐e jako tako siΩ uporaµ z jej zjawiskowo╢ci▒, ale wyk│adnie, maj▒ce nam prze│o┐yµ sprawno╢µ deskrypcyjno-prognostyczn▒ tej matematyki, po prostu NIE s▒ do pojΩcia "przez ludzki rozum". Dlatego lubiΩ swoje por≤wnanie tych konstrukt≤w matematycznych do bia│ej laski, jak▒ ╢lepiec, postukuj▒c, "wyobra┐a sobie", gdzie siΩ znajduje, jako┐ i na przeszkody NIE wpada. Ale czy echo tych postukiwa± to JEST PO PROSTU obiektywna prezentacja jego otoczenia? Osobi╢cie w▒tpiΩ. |
6 | áááááááááZreszt▒ od wiedzy o pewnych genach, warunkuj▒cych dajmy na to barwΩ w│os≤w, sk│onno╢µ do zapadniΩcia na raka okrΩ┐nicy, macicy, piersi, i d│ugo tak dalej, o chromosomie, warunkuj▒cym PúE╞, zbyt │atwo przechodz▒ ludzie (ale specjali╢ci - genetycy raczej NIE) do gadania o genie ma│┐e±skiej niewierno╢ci, do to┐samo╢ci genowej (rzeczywistej), bli╝ni▒t jednojajowych, kt≤ra mia│aby powodowaµ np. to, i┐ bΩd▒ w tym samym czasie chorowaµ na to samo, ┐e ich ilorazy inteligencji bΩd▒ na pewno takie same, ┐e umr▒ tak samo w tym samym wieku i o tej samej godzinie. Nie chcΩ nawet wymieniaµ ┐adnych nazwisk: byli bowiem uczeni tak zafascynowani doskona│▒ to┐samo╢ci▒ losu wpisanego w dane genowy z losem ludzkim, ┐e FAúSZOWALI, niestety, statystyki, ┐eby siΩ pokaza│o, i┐ bli╝niaki koreluj▒ ze sob▒ w 0,94 proc. - gdyby korelowa│y w 100 proc., to by korelacja r≤wna│a siΩ jedno╢ci (A=A). Jednak tak dobrze czy tak ╝le nie jest: 0,74 proc. to ju┐ praktyczne (statystycznie wykryte) maksimum. Ju┐ wiΩc o majstrowaniu ko│o ilorazu inteligencji czy o przerabianiu charakteru dziΩki genowej in┐ynierii inwazyjno-nanochirurgicznej NA RAZIE mowy nawet nie ma. WiΩkszo╢µ cech takich, jak struktura charakteru, jak osobowo╢µ, jak emocjonalna reaktywno╢µ, zale┐y od wsp≤│gry wielkiej ilo╢ci gen≤w i alternatywa "NATURE OR NURTURE" nie daje siΩ wci▒┐ ujednoznaczniaj▒co ani ostatecznie przewa┐yµ na jedn▒ ze stron. Zreszt▒, poniewa┐ (u ludzi, chocia┐ nie tylko u ludzi) panuje "tasowanie" gen≤w ojcowskich i matczynych, dominuj▒cych i recesywnych, plus warunki "brze┐ne" rozwoju p│odowego (matka mo┐e byµ np. pijaczk▒) - powstaje sytuacja multimiksera i na razie diabe│ tylko mo┐e wyznaµ siΩ, KTO TAKI narodzi siΩ z aktualnie ju┐ dokonanego poczΩcia w akcie seksualnym. |
7 | áááááááááZreszt▒, jak zawsze bywa│o w nauce, im wiΩcej siΩ dowiadujemy, tyle wiΩcej wiemy, jak bardzo wiele jest jeszcze niewiadomyh. Nikt co prawda nie wylicza│ proporcji wzrost≤w wiedzy jako funkcji wzrost≤w IGNORANCJI UKONKRETNIONFJ (czyli nowopowstawania nowych pyta±, wyzbytych odpowiedzi), faktem jest, ┐e znajdujemy siΩ z nasz▒ biologiczno-genetyczn▒ wiedz▒ mniej wiΩcej w sytuacji GúUCHEGO MARSJANINA, kt≤remu wpad│y w "rΩce" ca│e masy rozmaitych rΩkopis≤w, bΩd▒cych zapisami wielkich PARTYTUR symfoniczno-operowych. Poniewa┐ siΩ jako╢ dowiedzia│, ┐e ladzie muzykuj▒, doszed│ po dociekliwych poszukiwaniach, mΩkach i domys│ach tego, co to s▒ nuty (Do Re Mi Fa Sol La Si Do) i nawet co znacz▒ klucze, jak wiolinowy, i ju┐ dosyµ bliski jest wykrycia tej piΩciolinii, kt≤ra dyrygentko reguluje dmuchanie w fagot, warczenie perkusji i brzΩk blachy. Od tego atoli, CO TO JEST "Pi▒ta Beethovena", jest on o mile oddalony i powy┐sza metafora powinna w mojej intencji daµ do zrozumienia, jak daleko i zarazem jak blisko jeste╢my "rozszyfrowania efektywnego" genomu, i to bynajmniej nic wy│▒cznie genomu ludzkiego. Jak ju┐ ko│o roku 2000 powstanie mapa (Human Genom Project), to oka┐e siΩ, ┐e brak nam jako╢ KOMPOZYTOR╙W oraz nauki o kontrapunkcie efektywnym (czyli o granicznych wydolno╢ciach rekombinacyjnych i transmutacyjnych genom≤w w og≤le, na razie "tylko" pouk│adanych z DNA; mniej wiΩcej jak to, co mo┐na posk│adaµ z cegie│ek LEGO ustanawia graniczn▒ "wydolno╢µ budowlan▒ w Legolandzie"). |
8 | áááááááááNo a CO bΩdzie POTEM? Czy
siΩ oka┐e, ┐e jest pewna grupa gen≤w cz│owieka,
warunkuj▒ca to, ery on bΩdzie religijny, czy
areligijny? Przypuszczam, ┐e bardzo w▒tpiΩ. Homo es
animal SOCIALE. Od otoczenia, zw│aszcza w okresie
"p│odowo-dziciΩco-treningowym", zale┐y
bardzo wiele, chocia┐ wci▒┐ nie wiadomo, jak wiele, i
nawet nie przypuszczam, a┐eby mo┐na to by│o kiedy╢
wyznaczaµ liczbowo w spos≤b jednoznaczny dlatego,
poniewa┐ jeste╢my tutaj ju┐ do╢µ blisko teorii
katastrof i chaosu. Strefa miΩdzy determinizmem a
indeterminizem ulega niewzruszonemu ROZMACHOWI, i wiadomo
bΩdzie, ┐e ca│okszta│tu losu indywidualnych jednostek
ludzkich na pewno przepowiedzieµ inaczej, ani┐eli w
silnym oparciu nie tylko o "mapΩ genow▒", ale
o teoriΩ STOSOWANEGO prawdopodobie±stwa, po prostu SI╩
NIE DA. Tak mi to wygl▒da obecnie. Inaczej, a zarazem
bardzo zwiΩ╝le rzec trzeba: po pierwsze, jak widaµ,
WSZYSTKO jest znacznie bardziej skomplikowane i daleko
mniej podleg│e UJEDNOZNACZNIENIOM ni┐ siΩ nam zdawa│o
i jake╢my sobie ┐yczyli. Po wt≤re, nie wierzΩ w to,
a┐eby genom ludzki, oczyszczony z gen≤w rakosk│onnych
i innych szkodliwych, niczym stajnia Augiasza wymieciony
sumiennie przez Herkulesowych in┐ynier≤w genetyki,
mia│ doprowadziµ do "rekonstrukcji" gatunku,
stwarzaj▒cej "szansΩ anielstwa". áááááááááNie tylko przywary cielesne, ale i duchowe chwiejno╢ci s▒ integralnymi sk│adnikami konstytutywnymi cz│owiecze±stwa. ProszΩ tylko pomy╢leµ: ostatnio wysz│a: w USA ksi▒┐ka o cz│owieku jako o "Trzecim szympansie". Jako┐ mamy z szympansem 98 proc. to┐samych gen≤w: ca│a r≤┐nica w pozosta│ych dw≤ch procentach. Natomiast ludzie sami, czarni, biali, ┐≤│ci, Pigmeje, nordycy, sowici i tak dalej (wraz z australijskimi aborygenami czy Indianami) maj▒ wsp≤lny zas≤b gen≤w w 99,99 proc. Czyli panuj▒cy na Ziemi ca│y rozrzut odmienno╢ci cz│owieka jest wcielany w cia│a i w umys│y przez 0,01 procent informacji, mieszcz▒cych siΩ w genomie. Nie tylko bardzo to zdumiewaj▒ce, obawiam siΩ, ┐e bΩdzie to w nie nazbyt ju┐ dalekiej przysz│o╢ci kusi│o do manipulowania transgenicznego, a┐eby powstawa│y jakie╢ odmiany, wykraczaj▒ce poza normΩ i jej przyrodzone dewiacje. To wydaje mi siΩ wcale prawdopodobne. Wyzuµ trzeba, ┐e "budowlanego" dzia│ania cz│ekowytw≤rczych gen≤w ("p│odowlanego"; jakem je by│ na po│y ┐artobliwie nazywa│) nie znamy i nic rozumiemy. Mianowicie sΩk w tym, ┐e bez wyj▒tku wszystkie áááááááááRodzaje produkcyjnej dzia│alno╢ci cz│owieka, od sporz▒dzania t│uk≤w po komputery; wahad│owce czy bezludne sondy kosmiczne; s▒ w zasadniczy spos≤b najzupe│niej odmienne od tej "in┐ynierii biologicznej", jaka stworzy│a nas i pozwala siΩ nam powielaµ. Odmienno╢µ owa jest dla na r≤wnocze╢nie ca│kowicie oczywista (w aktach "dziecior≤bstwa") i wysoce jeszcze nieznana (w swojej dynamice antropogenetycznej). Znaczy to, ┐e nie wierny wci▒┐, w jakiej mitrze jeste╢my jednym z finalnych twor≤w ewolucji ziemskiej KONIECZNYM, a w jakim stopniu jeste╢my jej wytworem PRZYPADKOWYM. Najprymitywniejszym obrazem ca│okszta│tuj▒cym rzecz mo┐e byµ na przyk│ad bieg rzeki, warunkowany zar≤wno przez generalnie nad sp│ywem w≤d panuj▒cy gradient ciΩ┐ko╢ci (grawitacji), jak rze╝bΩ teren≤w, ich sk│ad geochemiczny, zmiany klimatu, reguluj▒ce naj╢cia i odst▒pienia mas lodowcowych, nareszcie in┐ynieriΩ ludzk▒ (tamy, zbiorniki retencyjne) i last but not least wp│ywy na ukszta│towania i rodzaje koryt rzecznych pochodzenia biologicznego (biocenotyczne). To ostatnie, poniewa┐ w miarΩ, jak ros│a ILOª╞ gatunk≤w ┐yj▒cych na Ziemi, powiΩksza│y siΩ ich wzajemne wp│ywy, nie ograniczaj▒ce siΩ do podzia│u od siekiery na po┐eranych i po┐eraj▒cych (symbiozy, kommensale, parazytyzm te┐ gra│y swe role w owej orkiestrze). Podobno z miliona powsta│ych ewolucyjnie gatunk≤w owad≤w znamy ledwie trzy czwarte. Dalece mniej jeszcze wiemy ani┐eli dowiedzieµ siΩ mo┐na, ale przynajmniej to dosz│o do naszej ╢wiadomo╢ci, ┐e jeste╢my p≤╝nymi potomkami prabakterii (archea) sprzed czterech miliard≤w lat, poniewa┐ niµ biegn▒cego przez wszystkie geologiczne epoki »YCIA nigdy siΩ nie urwa│a ca│kowicie. Jednocze╢nie oznacza to istotn▒, decyduj▒c▒ rolΩ stw≤rcz▒ naszego powstania w powszechnej ╢miertelno╢ci wszystkiego, co ┐y│o i ┐yje. |
Listopad '96
Stanis│aw Lem
![]() ![]() ![]() |