Stanis│aw
Lem![]() |
||||
"Rozwa┐ania sylwiczne LXVI" |
1 | áááááááááWiele jest dziedzin, na kt≤rych siΩ nie znam, jedno za╢ z pierwszych miejsc po╢r≤d nich zajmuje nasza historia. To znaczy, nie dzieje powstania i giniΩcia istot ┐ywych na Ziemi - ta od m│odo╢ci mnie ┐ywo zajmowa│a - lecz raczej dzieje powszechne, jakich w szkole ucz▒. W mojej bibliotece podrΩcznej - oko│o 8 tysiΩcy tom≤w - niechybnie jaka╢ czwarta czy mo┐e pi▒ta czΩ╢µ jest mi nieznana: wiΩkszo╢ci ksi▒┐ek tych nawet do rΩki nie bra│em, oczywi╢cie z wyj▒tkiem bez istotnej chwili, kiedym je kupowa│. S▒ to tytu│y niemieckie, rosyjskie, angielskie i francuskie, nabywane (z wyj▒tkiem rosyjskich: tymi byli╢my za PRL-u zalewani), wiΩc musia│y jako╢ moj▒ uwagΩ zwracaµ na siebie, skoro do kupna dosz│o. Z t▒ wspomnian▒ ignorancj▒ historyczn▒ ┐y│em sobie d│ugo, pisz▒c o r≤┐no╢ciach, a dziej≤w nie tykaj▒c, nawet gdym pisa│ rzeczy, przy jakich omawianiu historia, kultur przede wszystkim, powinna byµ obecna. Nie zdawa│em wiΩc sobie sprawy z niezwyk│ej odmienno╢ci zachowa±, dyktowanych kulturowymi normami r≤┐nych spo│ecze±stw, miΩdzy innymi w zakresie seksu. To znaczy, owszem, znane mi by│o powiedzenie wschodnie: "boys for pleasure, women for duty, melons for delight", lecz sam fakt zr≤wnywania uciech, za┐ywanych z lud╝mi, z rozkoszami, p│yn▒cymi ze spo┐ywania melon≤w, okrywa│ to porzekad│o w moim rozumieniu ironi▒ czy tylko ┐artobliwo╢ci▒ i tym samym zakazywa│ braµ tego rodzaju zestawienie powa┐nie. Tak wiΩc w dalszym ci▒gu nic historycznego (beletrystykΩ wy│▒czam) nie czytywa│em i dopiero bardzo p≤╝no, kiedy dosta│a mi siΩ w rΩce "Antropophyteia", ksi▒┐ka przeznaczona dla etnolog≤w, w czasie wydania zwyczajnym go╢ciom ksiΩgar± bodaj nieznana, gdy┐ niedostΩpna dla nich, zorientowa│em siΩ w znacznej roli, jak▒ odgrywa│y homoerotyczne stosunki w staro┐ytnej Grecji i w Rzymie. W tej chwili nie zamierzam siΩ na ┐adne studium komparatystyczne, na jakie i tak nie by│oby mnie staµ. Historia, jak▒ seks odgrywa│ w krΩgu r≤┐nych kultur, jest mi obca, i mimo woli dziwaczna w swojej r≤┐norodno╢ci. S│ysza│em, ┐e wprawdzie na frontonach hinduskiej ╢wi▒tyni szeregami i piΩtrami wyrze╝bione zosta│y przed wiekami niezliczone warianty akt≤w seksualnych, ale jednocze╢nie - i to jest dla nas tyle┐ ciekawe, co trudne do zrozumienia - w Indiach karany by│ jaki╢ cz│owiek, zdaje siΩ Francuz, kt≤ry pokazywa│ wykonane wsp≤│cze╢nie fotografie z rodzaju powszechnie dzi╢ zwanego pornografi▒. Zdaje siΩ, ale tutaj opieram siΩ raczej na intuicji ani┐eli na wiedzy, ┐e to, co zosta│o wyrze╝bione, istnieµ mog│o pod sankcj▒ sakraln▒, ≤w facet natomiast by│ zwyk│ym demonstratorem brzydkich ╢wieckich czynno╢ci. |
2 | áááááááááTo, co napisa│em, napisa│em jako wstΩp - nie poprzedzaj▒cy jednak ┐adnych ,,╢wi±skich" wywod≤w. Rola, jak▒ seks pe│ni│ w staro┐ytnych kulturach, jest dlatego do╢µ ciekawa, pokazuje bowiem, ┐e ludzie nie tylko robili w tym zakresie "wszystko", na co ich anatomofizjologia zezwala│a, ale te┐ odgraniczali godziwe od niegodziwego, normalne od anormalnego i dziwacznie rozwi▒z│e od obojΩtnie aprobowanego. Kiedy zabra│em siΩ do lektury markiza de Sade, ponaglany tekstami r≤┐nych Francuz≤w, bardzo szybko ochota na dalsze wg│Ωbianie siΩ w dzie│a "boskiego markiza" mi przesz│a, a to z powodu nauzeatyczno╢ci tych tekst≤w, zupe│nie literalnej: nie mog│em. Zarazem wzbogaca│em podczas pobyt≤w w Niemczech m≤j ksiΩgozbi≤r ksi▒┐kami Foucaulta, Arieusa, Beujina, Veyne'aá i dowiadywa│em siΩ rzeczy, pogr▒┐onych w "Historii seksualizmu w krajach Zachodu" (jeden z tytu│≤w, z│o┐onych antologicznie, "Die Maskendes Begehrens und die Metamorphosender Sinnlichkeit", Fischer 1984). Ju┐ wcze╢niej, aczkolwiek zupe│nie og≤lnikowo, by│o mi wiadome, ┐e z dziej≤w Grecji, Rzymu, jakich uczy│em siΩ w latach gimnazjalnych, nie tyle i nie tylko wszelki ╢lad seksu zosta│ wyegzorcyzmowany, ale przede wszystkim homoerotyzm, czyli pederastia, bez kt≤rej objaw≤w, aluzji, napomknie±, ┐art≤w, trudno by│o siΩ obyµ dramaturgii czy komediom jeszcze w Grecji. Nie to jednak wydawa│o mi siΩ dziwaczne, lecz raczej, nie wiem, czy kiedykolwiek i przez kogokolwiek spisany, kodeks postΩpowa± seksualnych, kt≤ry, podzielony na rubryki, odr≤┐nia to, co jako koitalne postΩpki miΩdzyludzkie jest zwyczajne albo wskazane, od tego, co za takie nie uchodzi. Jako┐ z ksi▒┐ki, kt≤rej tytu│ wymieni│em, mo┐na siΩ dowiedzieµ, i┐ seks pana z niewolnikiem przy zachowaniu jednop│ciowo╢ci jest zupe│nie normalny, a nawet zwyczajny, je┐eli pan jest stron▒ aktywnie fornikuj▒c▒ niewolnika, natomiast odwr≤cenie r≤l mo┐e (musi?) pana poha±biµ. MiΩdzy mΩ┐czyznami wolnymi, tj. takimi, z kt≤rych ┐aden nie jest ani niewolnikiem, ani wyzwole±cem, r≤wnie┐ akty p│ciowe niczego nie naruszaj▒ i nie obra┐aj▒, o ile to nie jest zasadniczo potΩpiony seks oralny (fellatio). Takich rozr≤┐nie± jest wiele i nie odczuwam szczeg≤lnego zapa│u do ich katalogowania. Interesuj▒ce wydaje mi siΩ przede wszystkim to, ┐e seks analny uchodzi│ w r≤┐nych okolicach ╢wiata za co╢ zwyczajnego (Kamasutra nazywa go "mniejszym seksem"), ┐e u Maj≤w taka odmiana kopulacji uchodzi│a za normaln▒, o ile kobieta by│a w ci▒┐y i sz│o (zdaje siΩ) o to, a┐eby coitusper vias naturales nie wyrz▒dzi│ p│odowi szkody, natomiast za akty analogiczne w chrze╢cija±skiej Europie mo┐na by│o zostaµ spalonym na stosie ("sodomia").Ta r≤┐norodno╢µ, podporz▒dkowana okre╢lonemu lokalnie normatywizmowi, wyda│a mi siΩ, jako maniakowi ogl▒du psychosocjalnych zjawisk sub specie statystyki, normalnego rozk│adu Gaussowskiego i na koniec nieruchomienia (zastygania) w normΩ ju┐ rytualn▒ i w zakaz ju┐ obostrzony penitencjarnie (a┐ do wbijania rzodkwi w odbyt mΩ┐czyzny, uznanego za kochanka cudzej ┐ony), bardzo charakterystycznym fenomenem, jako sui generis inwariantn▒ (niezmiennikiem). |
3 | áááááááááWe wsp≤│czesnym ╢wiecie prze┐ywamy niemal┐e wszechobecne zderzenia libertynizmu z purytanizmem. Rzecz nie w tym, po kt≤rej stronie "nale┐y" siΩ opowiedzieµ. Rzecz w tym, ┐e normy i antynormy, ┐e obyczajno╢µ i rozwi▒z│o╢µ okazuj▒ siΩ wsp≤│obecne, przy czym z do╢µ dobrze zrozumia│ych wzglΩd≤w ustroje represyjne, dyktatorskie, totalitarne, faszystowskie obstaj▒ raczej za kategorycznymi zakazami, kt≤re wszelk▒ ekspansywno╢µ seksualn▒ cz│owieka usi│uj▒ redukowaµ, pow╢ci▒gaµ, uniewidaczniaµ, aby doprowadziµ j▒ do jakiego╢ natalistycznego minimum, gdy┐ przecie┐ spo│ecze±stwo musi trwaµ, a zatem musz▒ kobiety ulegaµ zap│odnieniu i rodziµ, i wychowywaµ dzieci, natomiast ustroje liberalne, demokratyczne, "permisyjne", dopuszczaj▒ znaczn▒ swobodΩ w urozmaicaniu zachowa± seksualnych. Mnie siΩ wydaje, ┐e zar≤wno pierwszy, represyjny typ ustroj≤w (i wiar), jak te┐ i drugi, daj▒cy siΩ nawet opatrzyµ has│em "hulaj dusza", s▒ nieoptymalnie szkodliwe. Jak we wszystkich bodaj┐e dziedzinach, strefa umiarkowanych zachowa± to w│a╢ciwe cz│owiekowi optimum. Co siΩ tyczy mi│o╢ci (erotycznej zw│aszcza), ani jednego s│owa w tym miniszkicu po╢wiΩciµ jej dlatego nie zamierzam, poniewa┐ jest to strefa w moim pojmowaniu osobna, efekt rozmaitych zabieg≤w sublimacyjnych... jednym s│owem, mo┐e kiedy indziej. Zreszt▒ mo┐liwa jest te┐ mi│o╢µ ca│kowicie poza-seksualna, jak dobrze o tym wiadomo. Mnie za╢ sz│o o to, ┐e zastyg│e, a nawet skodyfikowane, penitencjarnie obci▒┐one, odruchowo za "skutki praw naturalnych" uznawane akty behawioru seksualnego (w│▒czaj▒c wszystko, co jest z libidialnych ╝r≤de│ w og≤le wywodliwe, a jest chyba bez granic: jak o tym ╢wiadcz▒ ekstrema fetyszyzmu na przyk│ad), z regu│y odznaczaj▒ siΩ niejednomy╢lno╢ci▒ i niekonieczno╢ci▒. Nawet to, co dzisiaj ka┐dy jako tako normalny psychicznie cz│owiek uwa┐a za (mo┐e i okropne) zboczenie - kazirodztwo - by│o praktykowane na wy┐ynach faraonowych w staro┐ytnym Egipcie. Albo wydaj▒ce siΩ wyj▒tkowym koszmarem praktyki pedofilskie (po│▒czone jak┐e czΩsto z mordowaniem zadrΩczanych dzieci i nieletnich obojga p│ci) mia│y swoje odpowiedniki nie obci▒┐ane tak surow▒ ocen▒ naganno╢ci psychopatycznej i kryminalnej w r≤┐nych miejscach Ziemi. Najkr≤cej rzec mo┐na, ┐e to, co siΩ jednemu jawi jako obrzydliwo╢µ niewyobra┐alna, dla drugiego mo┐e byµ s│odkim jab│kiem grzechu. Ten stan rzeczy wynika po prostu z niezwyk│ej dla "innych zwierz▒t" plastyczno╢ci, mentalno-popΩdowej cz│owieka jako gatunku, kt≤ry siΩ nie tylko racjonalnie, ale przede wszystkim emocjonalnie urozumni│ i tym samym okrutnie siΩ sam sobie narazi│, poniewa┐ na tej planecie, niestety, najwiΩkszym zagro┐eniem, najgorszym wrogiem cz│owieka jest cz│owiek i nie widzΩ na tak▒ diagnozΩ ┐adnej rady. |
4 | áááááááááPowiedziane dot▒d nietrudno sprowadziµ do plejady bana│≤w, wydaje mi siΩ jednak, ┐e bana│y te s▒ godne zastanowienia. I tak na przyk│ad, nie jest zjawiskiem zmy╢lonym niechΩtny albo nawet mocno negatywny stosunek cz│owieka do funkcji jego w│asnego cia│a. Tych funkcji, postrzeganych ze statystycznie wzmo┐on▒ niechΩci▒, kt≤rych jednostka nieraz by│aby rada siΩ wyzbyµ, jak na przyk│ad znane u dzieci obrzydzenie konieczno╢ci▒ defekacji. Zupe│nie ma│e dzieci produkty defekacji niejako czysto odruchowo przyjmuj▒ jako dane, ale do╢µ szybko, dziΩki wp│ywom orientuj▒cym ╢rodowiska, oddawanie ka│u, w ko±cu czynno╢µ, kt≤rej nikt pozbyµ siΩ nie jest w stanie, mo┐e budziµ tak▒ odrazΩ, ┐e wymaga dzia│a± co najmniej rozjemczo-edukacyjnych. Wspominam o tym przede wszystkim dlatego, poniewa┐ narz▒dy i ich funkcje, nieodzowne dla prokreacji (z kt≤rej niefakultatywnych efekt≤w cz│owiek potrafi zreszt▒ rezygnowaµ wielo╢ci▒ technik antykoncepcyjnych) nie s▒ w zgodzie z naszymi, do╢µ typowymi na og≤│, normami estetyki. O kobiecych, a zw│aszcza o mΩskich genitaliach mo┐na rzec przede wszystkim, ┐e przy ca│ej ich "sprawno╢ci", skierowanej na rezultat ontogenetyczny, "│adne" nie s▒. Co prawda w dob≤r stosowanych w ocenie kryteri≤w wchodzi nam - jak gdyby w paradΩ - popΩd p│ciowy, kt≤ry czysto estetyczne kryteria niejako przyt│umia czy zag│usza. Jest nawet tak, ┐e sui generis brzydota phallusa (cz│onka mΩskiego we wzwodzie) mo┐e byµ (i bywa│a) oceniana "pozytywnie". Zachodzi bowiem zderzenie norm, pochodz▒cych ze strefy sublimacji, idealizacji "sk│adowych element≤w" ludzkiego cia│a i pobudek, tworzonych i warunkowanych libidinalnie. Dla tego, kto nie tylko rezygnuje aktem woli z p│ciowej atrakcyjno╢ci sfery genitalnej, lecz de facto jej ukszta│towanie i jej fakultatywne "zastosowania" naprawdΩ uniewa┐ni│, wiΩc ma je "za nic", turpizm genitalno╢ci ludzkiej, do tego jeszcze wzmacniany ca│o╢ciowym wygl▒dem kopulacji (heteroseksualnej), staje siΩ oczywisto╢ci▒. Akt p│ciowy piΩkny nie jest i na to ┐adnej rady nie ma. Byµ mo┐e, a bodaj┐e nawet prawdopodobnie, otulina wstydu, prze│amywana popΩdem skromno╢ci, nazwy, takie jak "pudendum muliebre", "srom niewie╢ci", "weibliche Scham" czy bardziej neutralne angielskie "private parts", to wynik g│Ωboko ju┐ w ╢wiadomo╢ciach pogrzebanego i st│umionego poczucia, ┐e bez wzglΩdu na apetyty podgl▒dackie akty p│ciowe nie mog▒ byµ stawiane w szeregach fenomen≤w, jakim jeste╢my sk│onni przypisywaµ "urodΩ". Tote┐ ani zach≤d s│o±ca, ani ukwiecony obszar zieleni, ani skalne wiszary na pewno nie zmieszcz▒ siΩ "obok" praktyki koitalnej, kt≤rej przydomki, emocje (obserwatora ewentualnego), przymioty s▒ "z zupe│nie innej parafii". Oczywi╢cie nic nie poradzimy (na razie) na to, ┐e inter faeces et urinam nascimur, ┐e prokreacyjne i ekskrementowe funkcje s▒ w naszym ciele zlokalizowane a┐ w takim pobli┐u, ┐e siΩ fizjoanatomicznie czΩ╢ciowo pokrywaj▒. Jak wiadomo, by│y grupy ludzi (sekty), gotowe utworzyµ normΩ samookaleczenia (skopcy), by│y praktyk i(rzeza±cze), kt≤re zreszt▒ z zupe│nie pozaestetycznych pobudek dokonywa│y "gilotynowania" zewnΩtrznych narz▒d≤w p│ciowych. S▒ te┐ do dzisiaj szcz▒tki takich praktyk zachowane, np. jako obrzezanie u »yd≤w czy jako infibulacja u Arab≤w (nie u wszystkich zreszt▒, lecz mniejsza tu o podobne uszczeg≤│owienia). |
5 | áááááááááTo, co mam za istotne i co pragnΩ podkre╢liµ, jest z niezupe│nie to┐samych stanowisk i motyw≤w powodowan▒ milkliw▒ (lecz av rebours niesamowicie gadatliw▒ w│a╢nie), "metod▒" stosowan▒ w celu wyprowadzania p│ciowo╢ci i s│u┐▒cych jej narz▒d≤w, wraz z ich "sprawno╢ciami", poza obrΩb neutralizowanych w ten spos≤b miΩdzyludzkich kontakt≤w. Nie m≤wiΩ tu nic o powszechnym schodzeniu nazewnictwa ca│ej owej sfery na poziom leksykograficznych wulgaryzm≤w, aczkolwiek to zej╢cie z poziomu kolokwializm≤w "przyzwoitych" w "d≤│ spro╢no╢ci" nie tylko zas│uguje na uwagΩ, lecz na odpowiednie badania jΩzykowe: wszelako po╢wiΩcono im w ╢wiecie naszej cywilizacji do╢µ uwagi. Jest ponadto rzecz▒ chyba znan▒, ┐e stosunki, zachodz▒ce pomiΩdzy seksualno╢ci▒, erotyk▒ i mi│o╢ci▒ erotyczn▒ s▒, czy te┐ raczej mog▒ byµ, powik│ane w rozmaitych kulturowych krΩgach na bardzo odmienne sposoby. MΩ┐czyznaá mo┐e ┐ywiµ tak silne uczucie mi│osne do kobiety, ┐e go to czasowo potrafi przyprawiµ o impotencjΩ, zw│aszcza je╢li uczucie jest "zanadto" wysublimowane, co czyni ukochan▒ jak gdyby "uanielon▒ istot▒". Zreszt▒ zjawiska tego rodzaju mog▒ ju┐ znajdowaµ siΩ na progu interpretacji psychopatologicznej, i wtedy stanowi▒ niejako biegun skrajnej wrogo╢ci wobec nieuchronnej funkcjonalno╢ci p│ci. Biegunem przeciwnym bΩdzie okolica, niestety silnie rozros│a, w kt≤rej seks odbywa swoje bachanalia nie tylko rozpanoszony i rozwydrzony, lecz ponadto rozga│Ωziony na zboczenia, nawet niszcz▒ce jego przeznaczenie gatunkowo-prze┐yciowe, dla wyt│oczenia z takich w│a╢nie niszcze± (np. sadomasochistycznych) "naddatku" orgazmicznych rozkoszy. Obecnie ┐yjemy w czasach "wielkiego odczarowania", oznaczaj▒cego ╢wiadomo╢µ relatywizacji norm i kodeks≤w ustanawianych wewn▒trz kulturowo, co w przypadkach uskrajnionej permisyjno╢ci rozbrzmiewa jako has│o, ┐e: "wszystko mo┐na i wszystko wolno, co siΩ tylko komu zachciewa". Jest to dla erotyki bardzo samozgubna postawa, i jej niedostatki, prze┐ywane na skutek spe│nie± owej dyrektywy (niby, ┐e "wszystko mo┐na"), popychaj▒ "dalej"- czy mo┐e metaforycznie - "w g│▒b" wszelkich narkomanii i wirtualnych zaspokoje±, lecz to ju┐ jest tak (dla mnie) piekielny temat, ┐e wolΩ na jego progu zamilkn▒µ. |
6 | áááááááááStre╢ciµ jak najzwiΩ╝lej sensy powiedzianego da│oby siΩ byµ mo┐e nastΩpuj▒cym sposobem. Jak z powszechnych dziej≤w wiadomo, ludzie r≤┐nych czas≤w, r≤┐nych plemion, narod≤w i kultur oraz epok historycznych nie ograniczali siΩ do przyodziewania swojej nago╢ci, kt≤rej zas│oniΩcia miewa│y bardzo rozmaite explicytne b▒d╝ implicytne sensy (na wielu krzy┐uj▒cych siΩ osiach, od kornetu zakonnego po cylinder i koronΩ, od sp≤dniczki trzcinowej po krynoliny, pantalony i tysiΩczne warianty stroj≤w, jakim biblioteki ca│e po╢wiΩcono. Tiurniury, gorsety, chi±skie buciki te┐ by tu nale┐a│o przypisaµ: wiele by│o bowiem zniekszta│ce±, uwypukle± pseudoos│aniaj▒cych i zas│on ascetycznych, lecz im wszystkim leksykony trzeba by po╢wiΩciµ. Mnie idzie o to, i┐ wszelkie formy tatua┐y, urabiania, zesztywniania, uk│adania w│os≤w czy te┐ pi│owania uzΩbienia albo zniekszta│cania warg (pelele) nale┐▒ do zbioru - ogromnego - liturgizowanych i rytualizowanych dzia│a±, kt≤re bywa│y rozpiΩte pomiΩdzy obyczajowo╢ci▒ ╢wieck▒ (wojownicz▒ powiedzmy) a symbolizacj▒ religijn▒ (animizm te┐ tu nale┐y). Ot≤┐ w│a╢ciwie ca│a olbrzymia galeria owych praktyk, jakim udrΩczaj▒co by│o poddawanie cia│o ludzkie, ewolucyjnie ukszta│towane i na okres ca│ego ┐ycia "raz na zawsze" nam dawane, nie ingeruje w cia│a inaczej ani┐eli moda w behawiory i stroje: dodaje co╢ lub co╢ odejmuje, lecz naczelnych funkcji ┐yciowych radykalnie nie narusza. Sfera genitalna za╢, mimo wszystko, co zosta│o jej zadawane pomys│owo╢ci▒ rozwijan▒ tradycjonalizmami historycznymi, niejako najskuteczniej umia│a oprzeµ siΩ wszelkim wymys│om, co by j▒ mia│y wyinaczyµ. To nie znaczy, i┐ nie by│o praktyk rzeza±czych, wa│aszeniowych, infibulacyjnych, lecz tylko, ┐e akt p│ciowy, w osnowie swoich czynno╢ciowych faz i wygl▒du, nie zmieniony przetrwa│ epoki nawet geologiczne: zosta│ nam przekazany przez praludzi dolnego holocenu, czyli powsta│w swojej osobliwo╢ci razem ze sw▒ wariacyjno╢ci▒, ograniczon▒ do zestawu "figurae Veneris", i ┐adne naruszaj▒ce go, ┐adne wykolejaj▒ce go zmiany nie okaza│y siΩpo prostu mo┐liwe. Istnia│y, owszem, jego ekwiwalenty, krwawe zastΩpniki (Lustmord), aluzyjne gry taneczne, lecz akt, kt≤rego faktycznym ewolucyjnym sensem jest doprowadzenie do zap│odnienia, opar│ siΩ wrΩcz rozszala│ej w tysi▒cleciach wyrafinowanej i uskromniaj▒cej pomys│owo╢ci ludzkiej. Prymitywnie, a mo┐e i brutalnie m≤wi▒c, wszystko da│o siΩ przekszta│caµ, pozorowaµ, sublimowaµ, idealizowaµ, jako te┐ oczywi╢cie przemilczaµ a┐ po zak│amanie. Lecz najbardziej wznios│a "mi│o╢µ" ma za sw≤j cel zaspokojenie popΩdu p│ciowego dziΩki fornikacyjnemu zwarciu cia│, pozosta│ wiΩc Homo Sapiens dok│adnie taki, jakim go Natura, ewolucj▒ kieruj▒ca, wykatapultowa│a na obszary afryka±skiego po│udnia, kt≤re sta│y siΩ przez to pierwszym proscenium tragifarsy powszechnych dziej≤w. Po╢r≤d zbioru sens≤w, jakimi nawarstwi│a siΩ nasza historia, jest i taki, ┐e seks jako constans, jako niezmiennik, mo┐e z tej sceny zej╢µ tylko wraz z cz│owiekiem. |
(c) Copyright by Stanis│aw Lem, 1998
![]() ![]() ![]() |