Stanis│aw Lemfrom ODRA
"Rozwa┐ania sylwiczne LXXV"

 

1 áááááááááW│a╢ciwie mia│em zamiar w tej sylwie skierowaµ wielkokalibrow▒ salwΩ burtow▒ na paszkwil, jakiego autorem w jednym z ostatnich numer≤w "Tygodnika Powszechnego" by│ pan Pilch, kt≤ry wype│ni│ prawie ca│▒ ostatni▒ stronΩ rzeczonego numeru tego czasopisma paszkwilowym jadem, skierowanym przeciwko Mariuszowi Wilkowi, a raczej jego ksi▒┐ce Wilczy notes. Poniewa┐ jednak ju┐em w "Tygodniku" tak pow╢ci▒gliwie i │agodnie, jak moj▒ furiack▒ naturΩ staµ na to by│o, imµ pana Pilcha spostponowa│, pragnΩ siΩ w niniejszym sylwowym lesie zaj▒µ drug▒ stron▒ rzeczy.

 

2 áááááááááWielu iá r≤┐nych mamy aktualnie poet≤w, wiele poetek, tak┐e noblowym laurem okrytych, r≤┐nych komandir≤w prozy i poezji, lecz je╢li siΩ ca│o╢ci krajobrazu literackiego w Polsce przyjrzeµ, panuje pr≤┐nia doskona│a. S│ysza│em wyrazy oburzenia paszkwilem Pilcha od wielce cenionych przeze mnie os≤b, szczeg≤lnie pisarzy. Nikt siΩ jednak do riposty, niekoniecznie nawet druzgoc▒cej, nie zabiera│. Powszechno╢µ tego milczenia, owo silentium totale, wyja╢niano mi na r≤┐nie sposoby, na przyk│ad tak, ┐e zarzuty Pilcha, burzycielsko wycelowane w Wilka,á s▒ bezprzedmiotowe, poniewa┐ cz│owiek ten po prostu opisa│ kawa│ swojej biografii, a nie mo┐e biograf pomin▒µ idiograficznie w│asnej osoby i tym samym jeden z pancernych pocisk≤w, przez Pilcha wystrzelonych, trafi│ prosto do piek│a pr≤┐no╢ci. Je╢li natomiast idzie o d│ugie i obfite cytaty z Wilka, kt≤rymi autor paszkwilu usi│owa│ podeprzeµ sw≤j truj▒cy wyw≤d, to ┐aden z owych cytat≤w nie mo┐e s│u┐yµ za to, co siΩ w taternictwie, lub innym alpinizmie, zwie chwytem. Inaczej powiadaj▒c to samo, cytaty, jakimi Pilch usi│owa│ podeprzeµ sw≤j s▒┐nisty wyw≤d, s▒ jedynymi interesuj▒cymi fragmentami owej diatryby. Kr≤cej za╢ orzec mo┐na, ┐e na pionow▒ ╢cianΩ g│adkiego szkliwa nikt wle╝µ nie potrafi, wiΩc i ja nie umiem. Jednak┐e ta druga strona rzeczy, ta og≤lnokrajowa, kt≤rej nie zawaham siΩ nazwaµ haniebn▒, polega na tym, ┐e najwidoczniej ┐yjemy w absolutnym vacuum literackim i artystycznym, skoro dosz│o ju┐ do takiego rozrzedzenia gust≤w i talent≤w, ┐e opr≤cz w│asnej tw≤rczo╢ci nic nikogo nie obchodzi.

 

3 áááááááááMo┐na byµ krytykiem o znamienitym nazwisku, jakim by│ Irzykowski. Pozwoli│ on sobie na pr≤bΩ likwidacji" Boya-»ele±skiego. ChcΩ niniejszym wyraziµ podziΩkowanie panu Henowi za ksi▒┐kΩ po╢wiecon▒ Boyowi-»ele±skiemu, poniewa┐ ani stosunek do katolicyzmu, ani stosunek do marksizmu nie mo┐e stanowiµ o randze my╢liciela, a je╢li stanowi, to znaczy ┐e znajdujemy siΩ na prowadz▒cym do totalitaryzmu przedpro┐u.

 

4 áááááááááPodobno ┐yjemy w kraju wolnego s│owa. M≤g│bym jednak zacytowaµ wiele wypowiedzi, za kt≤re spad│by na mnie grad cios≤w. OgraniczΩ siΩ jednak do o╢wiadczenia, maj▒cego akustyczn▒ moc pisku myszy, ┐e od czasu, kiedy przeczyta│em nie prze│o┐on▒ dot▒d na jΩzyk polski anglojΩzyczn▒ ksi▒┐kΩ Saula Bellowa Planeta pana Sammlera, ┐adna inna ksi▒┐ka, opr≤cz w│a╢nie Wilczego notesu Mariusza Wilka, nie zrobi│a na mnie ani takiego wra┐enia, ani te┐ tak g│Ωboko nie wry│a siΩ w moj▒ pamiΩµ.

 

5 áááááááááCo╢ nieco╢ wiadomo mi o r≤┐nicach dziel▒cych gatunki pisarstwa. Wiem,á ┐eá Planeta pana Sammlera" jest powie╢ci▒, natomiast Wilczy notes jest "tylko" reporta┐em z prawdziwego ┐ycia na Wyspach So│owieckich, nie wyzbytym dr▒┐e± historycznych, historiozoficznych, a nawet religioznawczych, natomiast wszystko, co mia│ honor napisaµ pan Pilch przyznajΩ bywa zabawne, lecz ulatnia siΩ z mojej pamiΩci, jak │y┐ka wody pry╢niΩta na rozpalon▒ p│ytΩ kuchenn▒. PragnΩ zauwa┐yµ, ┐e tym sposobem przedstawiam wy│▒cznie fakty z mojego ┐ycia, jako lektora, kt≤ry jest trze╝wy, poniewa┐ z powodu wskaza± lekarskich trze╝wym byµ musi. Nie bΩdΩ te┐ naddatkowo znΩca│ siΩ nad pisarstwem pana Pilcha, wyznaj▒c na przyk│ad, ┐e dla mnie osobi╢cie s▒ to nudy na pudy, w du┐ej mierze rozcie±czone niezmiernie intensywnie nawracaj▒cym wielos│owiem. Ale nie oto mi idzie. ObojΩtno╢µ ludzi, uwa┐aj▒cych siΩ za powo│anych przez Muzy, na paszkwil wymierzony w ksi▒┐kΩ, kt≤ra mog│aby pretendowaµ, je╢li nie do mostu, to przynajmniej do niewielkiego │▒cza pomiΩdzy tym, co polskie i tym, co rosyjskie, jest, przynajmniej dla mnie, do╢µ ponurym ╢wiadectwem umys│owej nico╢ci, w jakiej siΩ znalaz│ nasz kraj. Paszkwil≤w literatura wstydziµ siΩ nie musi. Nie jest te┐ tak, ┐e ich na przyk│ad nasza siostrzyca Francja nie dozna│a. Z rozmys│u pominΩ nazwiska. Lecz w kraju posiadaj▒cym nie rozproszon▒, nie rozbit▒ na strzΩpy, nie rozkawa│kowan▒, jak Polska dzielnicowa, literaturΩ, paszkwil jest jak wystrza│ z fuzji: czy siΩ to komu podoba, czy nie, czy chce, czy nie chce, taki wystrza│ musi dawaµ rykoszet. Nie piΩtnujΩ tym samym wystrza│u, piΩtnujΩ brak rykoszetu. ╙w brak ╢wiadczy o ponurym i mnie, jako Polaka, zawstydzaj▒cym stanie, w jakim siΩ pi╢miennictwo nasze znajduje. Nie wystarczy bowiem wysuwaµ pretensje siedz▒c za mniej lub bardziej zastawionym sto│em, albo narzekaµ do s│uchawki telefonicznej. Je┐eli jak▒kolwiek prawdΩ jeszcze mog▒, a powinny, zawieraµ s│owa salus rei publicae litterarum suprema lex esto, to rana jak▒ sztuce s│owa zada│ pan Pilch, a zarazem do kt≤rej opatrzenia nikt nie poczu│ siΩ zobligowany, ani │atwo, ani szybko siΩ nie zagoi. Utinam falsus vates sim, ale w o╢wiadczeniu, ┐e Noble, laury i szmal, to nie wszystko, tkwi wiΩcej prawdy ni┐by siΩ mog│o piΩknoduchom podobaµ. Zreszt▒ wszystkim, kt≤rzy do┐yli pocz▒tku Nowego Roku, ┐yczy wszystkiego najlepszego autor niniejszych s│≤w.

Krak≤w, 7 grudnia 1998
Stanis│aw Lem

(c) Copyright by Stanis│aw Lem, 1999

BackUpHome