Stanis│aw Lemfrom ODRA
"Rozwa┐ania sylwiczne XLIX"

 

1 áááááááááNumeracji sylw moich serio braµ nie nale┐y. Zreszt▒ tytu│ nie jest trafny: zwaµ siΩ to winno raczej "ZRZ╩DZENIA". W "Heraldzie" z 17 lipca - artyku│ "Postmodern Irony May Be Profound, but it's Strange Science" imµ Johna Hogana, z zespo│u miesiΩcznika "Scientific American". Tre╢µ dziwnie jako╢ zgra│a siΩ z niedowarzonymi my╢lami moimi w kwestii stanu nauki wsp≤│czesnej. Generalnie, ale i og≤lnikowo powiadaj▒c, idzie o to, ┐e spekulatywny wk│ad (udzia│) czystych, ani wprost eksperymentem, ani w jakim╢ mocnym upo╢rednieniu kontrolowaµ siΩ daj▒cych koniektur w ╢cis│ych naukach (fizyka, astrofizyka, ale te┐ i ewolucyjna biologia) po trosze - pe│zaj▒co rzek│bym - siΩ nasila. Hogan cytuje np. teoriΩ superstrun, kt≤ra smakowi matematycznemu trudnych fizyk≤w" nie╝le odpowiada:á te struny maj▒ byµ wszΩdzie" i to w hyperprzestrzeni o dziesiΩciu wymiarach. Rozmiary superstrun, pozawijanych w k│Ωbuszki, maj▒ siΩ tak do rozmiar≤w protonu, jak proton rozmiarami ma siΩ do S│o±ca. Akcelerator cz▒stek, kt≤ry by relacjΩ tych rozmiar≤w potrafi│ wymierzyµ do╢wiadczalnie, mierzy│by sobie tysi▒c lat ╢wietlnych: podczas gdy, jak g│osi Hogan i jak wiadomo, ca│y system s│oneczny mo┐na oblecieµ" w ci▒gu jednego dnia ╢wietlnego. Og≤lniej m≤wi▒c, odleg│o╢µ miΩdzy wsp≤│czesnym frontem hipotezotw≤rczym a obszarem podleg│ym do╢wiadczeniu wci▒┐ ro╢nie.

 

2 áááááááááDwadzie╢cia lat temu pojawi│a siΩ "Encyclopaedia of Ignorance" prezentuj▒ca to wszystko (niby raczej prawie wszystko), co stanowi obszary NIEWIEDZY w nauce wsp≤│czesnej. Kiedy j▒ dzisiaj czytaµ, widaµ zmiany raczej na inne, ani┐eli na lepsze. Rozmaite sprawy nieznane zosta│y raczej jako pytania przeformu│owane, ni┐eli uzyska│y po 20 latach odpowiedzi wyzbyte nowszych znak≤w zapytania. Stara Encyklopedia zaczyna│a rzecz od artyku│u, w kt≤rym Sir Bondi, znany kosmolog, kwestionowa│ istnienie coraz usilniej poszukiwanej "Og≤lnej Teorii Wszystkiego", "Grand Unified Theory", m≤wi▒c, i┐ jest to nasz
(fizyk≤w) postulat: i┐by jakowa╢ Teoria mia│a-mog│a "wszystko w zasadzie" wyja╢niaµ, od mikro do makro╢wiata, gdy┐ taki redukcjonizm do absolutnej pojedynczo╢ci nie ma ┐adnego solidnego uzasadnienia poza marzeniem fizyk≤w. Superstruny maj▒ byµ wed│ug niekt≤rych spec≤w kamieniami wΩgielnymi owej teorii ostatecznej". A w og≤le g│≤d Teorii Ostatecznej" ro╢nie i szerzy siΩ w bardzo wielu i w bardzo r≤┐nych dziedzinach. Hogan bierze na rogi problem Sztucznej Inteligencji, pokazuj▒c dwa (co najmniej) zwalczaj▒ce siΩ obozy ekspert≤w: ten, kt≤ry ma za has│o "NIGDY AI nie utworzymy" i przeciwstawny, g│osz▒cy, ┐e "zaraz albo za chwilΩ, lub kiedy╢ tam jednak". Przy tym wszystkim, stawia Hogan jako wielki kwantyfikator asercjΩ, i┐ wszystkie te wie┐obabelowskie pomieszania jako rozszczepienie wrΩcz scholastyczne, prowadz▒ce ku wzmagaj▒cej siΩ niedowodliwo╢ci hipotez, zawdziΩczamy POSTMODERNIZMOWI: bodaj┐e naczelnie w jego literackiej (literaturoznawczej) postaci. Bo przecie┐, cytuje Hogan znakomitego fachowca krytyki, Northropa Frye, ┐aden tekst nie mo┐e byµ uznany za literalnie prawdziwy! Tu prΩdko moje trzy grosze wtr▒cΩ, ┐e w I tomie mojej Filozofii przypadku" okoliczno╢ci desygnacyjno denotacyjno-konotacyjno-semiotyczno-semantyczne, kt≤re nadaj▒ wszelkim znakom czy s│owom wahliwo╢µ (chybotliwo╢µ) sensow▒ stara│em siΩ pokazaµ, a tak┐e granice owej kameleonowato╢ci znacze± jako tako ustanowiµ. A to pr≤bowa│em zrobiµ przy pomocy element≤w, branychá z homotopicznejá topologii,á sposobem bezmatematycznym wyo│onych,á ale i tak zbyt trudnych dla humanist≤w (zw│aszcza krajowych).

 

3 áááááááááTΩ kameleonowato╢µ wszelkich tekst≤w uwa┐a Hogan za objaw postmodernistycznej choroby, kt≤ra ju┐ dawno ╢miecie zr≤wna│a z wytworami sztuki i tym samym skrajnie usubiektywizowa│a proces ustalania, co jeszcze wytworem sztuki jest, a co nie jest. O czym, jako cz│ek ongi╢ m│ody, pisa│em by│ w "Wysokim Zamku". Faktem jest, ┐e cokolwiek jest faktem, zawsze zawiera jakow▒╢ cz▒stkΩ (wsp≤│czynnik) relatywizmu. Jeszcze Artur Eddington pisa│ wszak grubo przed II wojn▒ ╢wiatow▒, ┐e siedzi przy dw≤ch sto│ach", z kt≤rych jeden jest drewniany, zwyczajnie twardy (jak to drewno), a drugi przedstawia sk│Ωbienie chmur elektronowych i chocia┐ pr≤bowano niebezzasadnie z Eddingtonem ju┐ wtedy polemizowaµ, wypada rzec, i┐ nie dwa s▒ (istniej▒) sto│y, ale ich w jedno╢ci sto│owej nogi ka┐dej mnogo╢µ nieprzeliczalna. Zwa┐yµ nale┐y bowiem, ┐e co dla zwyczajnego (fizykalnie zw│aszcza nie podkszta│conego) cz│eka jest faktem sto│owym", czyli "sto│em jedynym i bezspornym", dla kornika jest raczej tym, czym dla zwyczajnego cz│owieka sk│ad pe│en ser≤w ementalskich: mas▒ ┐ywno╢ciow▒. Dla mr≤wek to obszary gigantyczne, po kt≤rych bez postrzegania Grawitacji biegaµ mo┐na, dla wiΩkszo╢ci du┐ych zwierz▒t to jakie╢ nie wiadomo co, dla astronoma za╢ - cz▒steczka materii, razem z Ziemi▒ kr▒┐▒ca wok≤│ S│o±ca. I tak dalej, i tak dalej bez ko±ca, poniewa┐ zdaje siΩ, ┐e protony wprawdzie m.in.á z kwark≤w s▒ zrobione", lecz ostatnio nierozk│adalno╢µ kwark≤w na jakie╢ sub-jakby cz▒steczki zosta│a poddana (w eksperymentach dointerpretowanych) pod uwagΩ. Hogan nazywa zatem naukΩ wsp≤│czesn▒ ZA jej nieostateczno╢µ i za jej wielowyk│adalno╢µ wielosprzecznie alternatywn▒ - IRONICZNí. Ja bym doda│, ┐e je┐eli tak nazwaµ, jest to ironia nierozmy╢lnie skonstruowana. Alan Sokal, kt≤rego HOGAN TE» w swoim artykule cytuje, skorzystaµ ze z│o╢liw▒ perfdi▒ z panuj▒cego w nauce tohu wabohu,á czyliá z ignorancji JEDNYCHá ekspert≤w w kwestiach, na kt≤rych CAúKIEM INNI, OSOBNI eksperci jakoby siΩ znaj▒. Napisa│ mianowicie Mr. Sokal (fizyk z New York University), i┐á teoriaá superstrun mo┐eá uwolniµá naukΩá odá konceptu prawdy obiektywnej"! Artyku│ Sokala zosta│ opublikowany w Social Text", kwartalniku po╢wiΩconym problematyce kultury szeroko rozumianej. (Redakcja pr≤bowa│a siΩ potem broniµ przed zarzutem g│uptactwa, umo┐liwiaj▒cego og│aszanie nonsens≤w - ┐e niby "nic nie istnieje na pewno" - powoduj▒c siΩ na to, i┐ ka┐dy autor, opatrzony stopniem naukowym, sam odpowiada za to, co napisa│). Na co Mr. Sokal odpar│, i┐ artyku│ zosta│ sporz▒dzony dla wykazania pustki postmodernizmu", w kt≤rym mo┐na og│aszaµ, co kto chce i podawaµ w szczeg≤lno╢ci za PRAWDY cholernie asertywn▒ tezy, ┐e PRAWDY w og≤le nie ma. Jak widaµ z tego, metastazy derridyzmu osi▒gnΩ│y ju┐ poza oceanem, bo w Stanach Zjednoczonych, zupe│n▒ dojrza│o╢µ i pleni▒ siΩ samodzielnie.

 

4 áááááááááJako┐ rozmno┐y│y siΩ koncepcje - w astrofizyce i wá fizyce - niedowodliwe, o kt≤rych niedowodliwo╢ci, a przynajmniej nieobalalno╢ci eksperymentalnej autorom doskonale wiadomo. Mamy zatem teoriΩ poliwersum" (wielo╢ci Kosmos≤w", jako ┐art wyduk│em j▒ pod nazw▒ Multiwersum" w mojej "Wielko╢ci urojonej"), mamy ju┐ wspomniane superstruny i mamy jeszcze bardziej radykaln▒" wizjΩ fizyka z Princetonu Johna Wheelera, "I do take 100 percent seriously the idea, that the world is a figment of the imagination". To, ┐e ╢wiat jest wytworem naszej imaginacji, nie jest ze wszystkim fantasmagori▒. Jakkolwiek Mr. Wheeler, gdyby by│ pΩdzony na golasa do komory gazowej przez ojc≤w dzisiejszych Niemc≤w, nie by│by mo┐e taki pewny, ┐e to co siΩ z nim w komorze stanie", to "te┐ tylko imaginacja", tego rodzaju argumentum ad hominem nie jest argumentem, jakiego u┐yµ stosownie w niniejszym kontek╢cie nale┐y. Jest inaczej: ten ╢wiat, kt≤rego naszym sensorium,á tj.á wszystkimi zmys│ami,á sp≤jnie DOªWIADCZAMY DOP╙TY, DOP╙KI ZDROWI JESTEªMY (nie mamy gor▒czki, nie majaczymy, nie podlegamy urazom uszkadzaj▒cym system nerw≤w obwodowych i centralny uk│ad m≤zgowy, nie najedli╢my siΩ LSD itd., itp.), ot≤┐ ten ╢wiat widzialny i wymacywalny", jako te┐ grawitacj▒ na planecie nas utrzymuj▒cy, jest DLA WSZYSTKICH LUDZI prawdziwie jeden. Natomiast mn≤stwo rozmaitych czynnik≤w, adaptacyjn▒, ewolucyjnie i antropogenetycznie ukszta│towan▒ homeostazΩ naruszaj▒cych MO»E on▒ jedyno╢µ doznawania PRAWDZIWEGO ªWIATA nawet powa┐nie uszkodziµ. Homar za╢, kt≤rego oczy" s▒ zbudowane na zupe│nie innej zasadzie ani┐eli oczy gad≤w, ryb, p│az≤w, ssak≤w (z soczewkami), oraz nawet owad≤w (z ommatidi≤w), gdy┐ oczy homara s▒ raczej zbudowane na kszta│t kalejdoskopowej konstrukcji mikrozwierciadlanej (zainteresowanych odsy│am do odno╢nej literatury specjalistycznej, albowiem ja tutaj homarologii wyk│adaµ nie zamierzam), postrzega ╢wiat bardzo inaczej ni┐ wszystkie inne ┐ywe stworzenia. Jednakowo┐ ludzie i to nie tylko ci, kt≤rzy s▒ skupieni przy budce z piwem, uwa┐aj▒ (implicite na og≤│), i┐ ╢wiat jest (przynajmniej docze╢nie) JEDEN: a ten kto by im m≤wi│ o wielo╢ci ╢wiat≤w, zosta│by albo zwyczajnie uznany za zalanego w sztok, albo, jako profesor fizyki (jak Wheeler) dosta│by w ucho.

 

5 áááááááááArtyku│u Hogana streszczaµ tu nie zamierzam, jeno przewodni▒ ideΩ powt≤rzy│em: jako┐ Stephen Hawking ma w kwestii CZARNYCH DZIUR najzupe│niej odmienn▒ wizjΩ (hipotezΩ?) ani┐eli Roger Penrose. Notabene z nowej wielkiej (i okropnie ciΩ┐kiej) Encyklopedii PWN o sprzeczno╢ci stanowisk czo│owych dzi╢ kandydat≤w do nagrody Nobla w fizyce NIC A NIC siΩ dowiedzieµ nie mo┐na, poniewa┐ o tym, ┐e Hawking nie jest na ciele zdr≤w, w Encyklopedii "stoi", ale Penrose w og≤le w niej nie figuruje. Ot≤┐, wracaj▒c do mego w▒tku, faktem jest, ┐e s│abnie nam strona eksperymentalnego ustalania, kto jest bli┐ej prawdy" (choµby i PRAWDY NIEOSTATECZNEJ). Ju┐ od roku 1985/86, czyli przesz│o od dekady tyle razy╢my s│yszeli i czytali o ju┐-ju┐ powsta│ych ╢rodkach, ratuj▒cych przed wirusem HIV, czyli przed AIDS - i za ka┐dym razem pokazywa│o siΩ, ┐e nic z tego. Ja wiΩc o╢mielΩ siΩ na tych przez nikogo prawie nie ogl▒danych stronicach "Odry" ╢cichapΩk zauwa┐yµ, ┐e ostatni rozg│os o trzech naraz medykamentach ratowniczych jest zdefektowany dubeltowo. Po pierwsze, kuracja kosztowaµ ma rokrocznie 16 000 dolar≤w, po wt≤re, nie tylko nie mo┐na za┐ywania tych trzech preparat≤w zarzuciµ (czyli co roku nale┐y 16.000 dolar≤w na leki wydaµ), ALE osobi╢cie, prywatnie, na w│asny rachunek i na w│asn▒ odpowiedzialno╢µ dopowiem, ┐e wirus, kt≤ry jest niesamowicie wrΩcz mutabilny, w kolejnych mutacjach spod siekiery wielochemoterapeutycznej te┐ siΩ na koniec wykrΩci, poniewa┐ w lekach s▒ proteazy, a zwyczajne przestawianie poszczeg≤lnych moleku│ powoduje ka┐dorazowoá powstanieá ochronnejá antygenowo╢ci,á czyliá "barw ochronnych chemobiologicznie", i ten proces maj▒ zarazki "w ma│ym palcu", gdy┐ siΩ w nim mniej wiΩcej od 3000000000 lat, czyli od trzech miliard≤w lat ziemskich wydoskonali│y.

 

6 áááááááááTak zatem, kto chce, niech przyjmie do wiadomo╢ci moje stanowisko: w tym zakresie, antropogenetycznie ustanowionego ewolucj▒ naturaln▒ promienia wodz▒cego sensorium, czlowiek poznaje po cz│owieczemu, tj. po ludzku i PRAWDA" jest taka, do jakiej ustalenia jest on, jako homo sapiens, zdolny. Poza perymetrem tejá "naturalnej epistemy" mo┐na pos│ugiwaµ siΩ konjekturami podpartymi prowizork▒ matematyczn▒, kt≤ra jako podparcie starzeje siΩ, ale jako konstrukcja pozafizykalnie "pusta" pozostaje trwale niekontradyktoryczna wewnΩtrznie. Im dalejá od strefy ogarnianej przez sensorium, tym "s│absza" i bardziej kwestionowalna staje siΩ diagnoza PRAWDZIWOªCI i nie ma na to ┐adnej defnitywnej rady, kt≤ra by niepewno╢ci wielo╢ci stanowisk niesp≤jnych zlikwidowa│a na rzecz "prawdy ostatecznej". Ot i wszystko

(c) Copyright by Stanis│aw Lem, 1996

BackUpHome