Tygodnik Powszechny TYGODNIK POWSZECHNY 7/95(12.02)

"Horyzont Pana Zag│oby"

ªwiat wed│ug Lema

STANISúAW LEM


ááááááááááZ Ameryki wysz│a teraz fala entuzjazmu dla autostrady informacyjnej, dla globalnej wioski stworzonej dziΩki komunikacyjnym │▒czom. Wed│ug mnie - powtarzam - tkwi w tym du┐e niebezpiecze±stwo. Za czas≤w Pana Zag│oby - chocia┐ go nigdy nie by│o - horyzont ╢wiata zamyka│ siΩ na ma│ym kawa│ku Europy. Elektor, Prusy, a dalej ju┐ septentrionowie. »e jest jaka╢ Ameryka, jakie╢ Chiny - nikt o tym nie my╢la│, a i tamci siΩ nami nie interesowali. Jeszcze w 1914 roku Chi±czycy nazywali wojnΩ ╢wiatow▒ wojn▒ domow▒ Europejczyk≤w. Teraz, dziΩki kr≤tkiemu informacyjnemu zwarciu, jak siΩ co╢ zatrzΩsie na kt≤rej╢ gie│dzie albo w jednym ko±cu ╢wiata rusz▒ siΩ terrory╢ci, to natychmiast odbija siΩ to na ca│ej kuli ziemskiej. úadunki zdolne do eksplozji z niepokoj▒c▒ chy┐o╢ci▒ mog▒ siΩ rozchodziµ.

ááááááááááTymczasem u nas wiΩkszo╢µ klasy politycznej nie bardzo zastanawia siΩ nad sytuacj▒ zewnΩtrzn▒ Polski i zachowuje siΩ nadal jak Pan Zag│oba. Nieco mnie to lΩka. Nie jest dobrze, je╢li tylko jeden Nowak-Jeziora±ski wykrzykuje od czasu do czasu ostrze┐enia i t│umaczy, ┐e to naprawdΩ bardzo wa┐ne, co o nas my╢li ╢wiat.

ááááááááááZ jednej strony powinni╢my i╢µ ku Europie i staraµ siΩ o przyjΩcie do NATO. A z drugiej - powinni╢my wiedzieµ, ┐e NATO w razie czego pomo┐e nam akurat tyle, co Francja w 1939 roku. Czyta│em niedawno w "Spieglu" du┐y wywiad z »yrynowskim - on jest teraz u boku Jelcyna, Rosja bΩdzie ┐andarmem Europy, opanuje wszystko i wszystkich. Oczywi╢cie - szalone tromtadracje. Ale powa┐ni kolumni╢ci ameryka±scy tak┐e zaczynaj▒ pisaµ o tym, ┐e w Moskwie dochodzi do g│osu wielkorosyjski nacjonalizm i szowinizm, kt≤ry na szczΩ╢cie ma stosunkowo ma│e pokrycie w mocy militarnej - wyj▒wszy rakiety atomowe. Wsio-taki my dielajem rakiety... WewnΩtrzne nacjonalistyczne parcie ma jednak wp│yw na stanowisko Jelcyna.

ááááááááááKompromitacja rosyjskiej armii w Czeczenii jest straszliwa. Nast▒pi│a reakcja domina: poniewa┐ siΩ nie powiod│o, trzeba by│o rzucaµ wci▒┐ nowe i nowe rezerwy, oddzia│y elitarne nie daj▒ sobie rady, wiΩc ogniem ciΩ┐kiej artylerii zmielimy na py│ ceglany ca│e miasto. A r≤wnocze╢nie rozziew pomiΩdzy straszn▒ prawd▒ tej ekspedycyjnej wojny a k│amstwem propagandy tak siΩ powiΩkszy│, ┐e trzeba by│o powolutku wprowadzaµ cenzurΩ, zamykaµ gazety, ┐e - jednym s│owem -jak to siΩ u nas mawia│o, wraca nowe. I to jest bardzo niebezpieczne. Nie wierzΩ, ┐e Jelcyn to taki Wa±ka-Wsta±ka, co jak tylko dogada siΩ z Czecze±cami, to od razu demokracjΩ przywr≤ci. Takie procesy odwr≤ciµ trudno.

ááááááááááZ Rosj▒ Zach≤d zawsze bΩdzie siΩ liczy│, choµby i niechΩtnie. Pa±stwa nie maj▒ przyjaci≤│, maj▒ tylko interesy. Widaµ to dzi╢ bardzo wyra╝nie: Francja np. ╢mielej dzi╢ krytykuje Jelcyna ni┐ Niemcy, bo jest za ich plecami schowana, choµ tradycje prorosyjskich sentyment≤w s▒ nad Sekwan▒ silne. S│awek Mro┐ek przez d│ugie lata mieszka│ w Pary┐u przy Avenue de l'Amitie Franco-Russe, co uwa┐ali╢my za szczeg≤ln▒ z│o╢liwo╢µ losu.

ááááááááááKonieczno╢µ ci▒g│ego manewrowania w╢r≤d sprzecznych si│ i uzwglΩdniania ogromnej liczby czynnik≤w, kt≤rych jedna ludzka g│owa nie jest w stanie ogarn▒µ, sprawia, ┐e polityk musi mieµ doradc≤w. M▒dro╢µ jego polega na doborze doradc≤w w│a╢ciwych. Nasz prezydent zwykle dba│ o to, by mieµ doradc≤w raczej pos│usznych ni┐ m▒drych, szuka│ takich, kt≤rzy w ka┐dej okoliczno╢ci spe│ni▒ jego ┐yczenia, nawet je╢li sam dobrze nie wie, do czego zmierza.

ááááááááááAle oczywi╢cie gdy premier jest jeszcze gorszy, wtedy okazuje siΩ, ┐e jego mniej z│y rywal jest w│a╢ciwie ca│kiem niez│y...

ááááááááááMamy dzi╢ g│≤wnie antyprogramy: wiemy, czego nie chce Wa│Ωsa i czego nie chce Pawlak, czego nie chce Unia i czego nie chce prawica, ale gdy zapytamy, czego w│a╢ciwie wszyscy oni chc▒, to poza og≤lniki trudno wyj╢µ. Przestrogi, jakich udzielaj▒ rozmaici nieg│upi przecie┐ ludzie - ┐e nale┐y prywatyzowaµ, ┐e sytuacja finansowa pa±stwa jest bardzo trudna, bo spada liczba ludzi pracuj▒cych, kt≤rzy utrzymuj▒ klasΩ emeryt≤w, ┐e mamy ma│y przyrost naturalny - nikogo jakby nie interesuj▒.

ááááááááááGdyby sta│ siΩ cud i prezydentem zosta│ na przyk│ad Balcerowicz, te┐ pewnie niewiele by zrobi│. Drzemie w nas jaka╢ anarchiczna ┐y│ka: jak podczas po┐ar≤w torfowisk ogie± przerzuca siΩ pod ziemi▒ w miejsca bardzo czasem odleg│e, tak u spodu wszystkich partii, i tych kanapowych, i tych mniej kanapowych, tl▒ siΩ niedobre sk│onno╢ci, by wybuchn▒µ w chwili najmniej po temu odpowiedniej. Obawiam siΩ, ┐e musimy zostaµ najpierw zaatakowani, pobici, rozdarci i rozebrani na kawa│ki, by powr≤ci│o poczucie wsp≤lnoty.

  BackUpHome