Sytuacja dzieje się w hotelu. Gość chce zamówić dwie herbaty do pokoju 22.
- Tu ti tu rum tu tu.
Po czym otrzymuje odpowiedź:
- Tra la la la la.
- Dzień dobry, jestem Skobry.
- No i co z tego, ja jestem z Dziennika Telewizyjnego.
Jadą samochodem: mechanik, elektryk i informatyk.
Samochód się zepsuł.
Mechanik: Trzeba sprawdzić silnik.
Elektryk: Nie, trzeba sprawdzić układ elektryczny.
Informatyk: Nie! Trzeba wysiąść i wsiąść z powrotem!
Wyszłam za mąż. Zaraz wracam.
Twierdzonko:
Średnica promienia zakrętki osi docisku piasty mimośrodu sworznia centroidy lepkości
dynamicznej wałku oporowego przepływu naddźwiękowego hydrolizy dopełnienia dzielnika
masy fotodiody granitolu naprężenia impedancji i hartowności kompresji jednomianu
jaskrawości stożka oporu elipsoidy kątownicy elektryzacji obiegu obrotowego pryzmatoidy
obiegu zewnętrznego resublimacji naporu stycznego teflonu objętości krytycznej
graniastosłupa wynosi zawsze 1.
Dowód:
O, nie, już nie mam siły...
Po co trutki? Po co cyjanek?
Chcesz się zabić? Soki "Hippo" pij co ranek!
Z instrukcji windy:
"Po otworzeniu drzwi przystankowych należy sprawdzić, czy kabina stoi za nimi."
Dialog:
- Po ile?
- Po tysiąc.
- A co po tysiąc?
- A co po ile?
- Na stadionie była trawa po kolana, były tylko dwie ławki, a oprócz tego trawa
po kolana, przy wyjściu jest trawa po kolana, a wokół stadionu las.
- Też po kolana?!
Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo jak się wkurzę, to przywalę Zosi.
Kumpel wywiązał się wobec kolegi z obietnicy załatwienia pań do towarzystwa.
- Wiesz co, ale one niezbyt piękne.
- Dobra, stary, trochę gorzały i jako będzie!
- Tyle wódki to my nie mamy.
Dwóch Anglików w średnim wieku gra w golfa. w pewnej chwili obok pola
golfowego przechodzi kondukt żałobny. Jeden z grających odkłada kij i zdejmuje
czapkę.
- Cóż to - dziwi się drugi - przerywa pan grę?
- Proszę mi wybaczyć, ale, bądź co bądź, byliśmy 25 lat małżeństwem.
Na brzegu jeziora stoi dwóch wędkarzy. Przed nimi pływający na nartach człowiek znika
pod wodą. Ruszają mu na ratunek. Po chwili wyciągają topielca na brzeg. Reanimują,
robią sztuczne oddychanie.
- Roman - mówi nagle jeden z wędkarzy - to chyba nie ten. Nasz miał na nogach
narty, a ten ma łyżwy.
Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi:
- Boże, spraw, by ta istota miała chrześcijańskie uczucia.
Na to lew żegna się i mówi:
- Boże, pobłogosław ten, dar, który zaraz będę spożywał.
Jedzie facet mercedesem 100 km/h, gdy nagle wyprzedza go syrenka, która po chwili
znika za zakrętem. Dwa kilometry dalej syrenka stoi na poboczu, maska podniesiona,
a kierowca wlewa do silnika wiadro wody. Zdziwiony kierowca mercedesa przyspiesza
do 150 km/h, ale sytuacja powtarza się. Zdenerwowany przyspiesza do 200 km/h, lecz
syrenka znów go wyprzedza. Parę kilometrów dalej widzi syrenkę stojącą na poboczu.
Zaciekawiony zatrzymuje się obok niej i wysiada z samochodu, aby przyjrzeć się
temu ewenementowi. Tymczasem kierowca syrenki otwiera maskę, by wlać wiadro wody,
a pod maską zamiast silnika znajduje się pięciu Murzynów: czterech zmęczonych,
z wywalonymi jęzorami i jeden uśmiechnięty. Więc kierowca mercedesa pyta się
tego uśmiechniętego:
- Z czego się cieszysz?
A ten na to:
- Bo ja jestem wsteczny!
Córka pani Pollack zaręczyła się. Ponieważ oficjalna uroczystość ma się odbyć za trzy
dni, matka narzeczonej wysyła telegram do syna, studenta politechniki w Brnie:
"Przyjeżdżaj natychmiast na zaręczyny Malwinci."
Syn odpowiada:
"Nie mogę przyjechać. Leżę w łóżku z anginą."
Pani Róża wysyła drugą depeszę:
"Daj jej dwadzieścia koron, wyrzuć ją za drzwi i przyjeżdżaj natychmiast".
Na plaży nudystów:
- Pani mi się bardzo podoba.
- Tak, widzę to...
Dwóch facetów pomogło młodej dziewczynie naprawić samochód. Po robocie ona uśmiecha
się wdzięcznie i pyta się:
- A jak będzie z zapłatą? Wolą panowie pieniądze, czy majteczki?
- Daj pani pieniądze.
Ona odjechała, a oni idą dalej drogą.
- Głupia ona, czy co? Na co nam jej majteczki? Ani na mnie, ani na ciebie...
(a teraz coś dla tych, co czytali Mitologię)
Przychodzi Edyp do wyroczni:
- Yo man!
A wyrocznia na to:
- Yo motherfucker!
- Co słychać? Jak się miewa twoja żona? - pyta kolega dawno nie widzianego kolegę
i w tym momencie uprzytamnia sobie, ze jego żona nie żyje. Więc szybko dodaje:
- Wciąż na tym samym cmentarzu?
W.I. Czapajew i Pietka płynęli łódką, łódka się wywróciła. Czapajew pływał,
Pietka nie. Ale kamandir go wyratował, dociągnął do brzegu i robi sztuczne
oddychanie. Macha pietkinymi rękami, a z biedaka woda cieknie i cieknie,
i cieknie...
Obok przejeżdżał oddział Kozaków. Essauł (tzn. dowódca) podjechał bliżej, patrzy,
w końcu nie wytrzymał i mówi:
- Wasilij Iwanowicz! Wyciągnij ty mu d*.*ę z wody, bo całą rzekę przepompujesz!
- Słyszałem, że Wiesiek Kowalski kupił sobie nowy samochód?
- Przecież to nie jego!
- Skąd wiesz?
- Wczoraj mi powiedział, że to Toyota Karola.
Idzie garbaty o północy przez cmentarz. Nagle zza grobu wyskakuje upiór
i mówi:
- Dawaj pieniądze!
- Nie mam.
- A co masz?
- Garba.
- To dawaj!
I zabrał. A garbaty szczęśliwie wrócił do domu i opowiedział
o wszystkim kumplowi - kulawemu. Kulawy chciał być znowu zdrowy i poszedł
w nocy na cmentarz. Historia się powtórzyła. Wyskoczył upiór i mówi:
- Masz garba?
- Nie.
- To masz!
Rozmowa w kolejce stojącej przed sklepem.
- Czy pan jest ostatni?
- Nie, są gorsi ode mnie.
- Czy pan stoi na końcu?
- Nie, na nogach.
- Świnia!
- Bardzo mi przyjemnie, Kowalski jestem.
- Niech mnie pan w d*.*ę pocałuje!
- Ależ, proszę pani ja tu przyszedłem po cytryny, a nie po pieszczoty.
Był sobie człowiek dobry, mądry, ale bardzo brzydki. Namówiony przez przyjaciół,
poddał się operacji plastycznej. Niestety, kiedy wychodził ze szpitala, wpadł pod
ciężarówkę i zginął. Jego dusza powędrowała do nieba. Kiedy stanął przed obliczem
Boga, zapytał z żalem:
- Dlaczego mi to zrobiłeś, Boże?
- Wybacz, synu, ja cię po prostu nie poznałem.
Pewien przewodnik w Górach Skalistych w USA miał bardzo złą sławę. Co
zabierał jakąś grupę turystów na wyprawę, zawsze ktoś ginął. Ww końcu
zainteresowała się tym policja. W śledztwie wyszło na jaw, że zły przewodnik jest
patologicznym mordercą. Sąd orzekł karę śmierci. W dniu wykonania wyroku posadzono
go na krześle elektrycznym. Włączono prąd, ale po dziesięciu minutach okazało się, że
delikwent wciąż żyje i z tajemniczym uśmiechem stwierdza:
- Przecież wszyscy wiedzą, że ja jestem po prostu zły przewodnik...
Motocyklista wybrał się na przejażdżkę. Było zimno, więc założył marynarkę tyłem na
przód. Jechał zbyt szybko i wpadł na drzewo. Wokół ofiary wypadku zebrał się tłumek
wieśniaków. Po chwili do poszkodowanego przeciska się lekarz pogotowia:
- Czy on żyje?
- Po wypadku jeszcze żył, ale jak my mu głowę przekręcili na właściwe miejsce, umarł
biedaczysko...
Idzie facet koło śmietnika, patrzy - a tu leży baba. Podchodzi do leżącej
baby, szturcha ją nogą. Baba poruszyła się. Facet ogląda ją z każdej strony,
wreszcie mówi:
- E! Baba, powiedz aa!
- Aa.
Facet podszedł z drugiej strony i mówi:
- E! Baba, powiedz be!
- Be.
- Nic z tego tego nie rozumiem, ktoś całkiem dobrą babę wypierdolił na śmietnik...
W czasie wojny Niemcy złapali MacGyvera, wysłali Go do obozu, tam szybko
zaprowadzono go do komory gazowej, zamknięto drzwi i puszczono śmiertelną dawkę
gazu, czekają, czekają, wreszcie otwierają drzwi, a tu wychodzi MacGyver
i mówi:
- Gaz wam się ulatniał, ale już naprawiłem.
Rok 1950, zjeżdżają się uczestnicy Kongresu Pokoju we Wrocławiu. Jedna biuralistka do
drugiej:
- Wiesz, właśnie byłam na dworcu jak przyjechał Joliot-Curie. I wiesz, wzięłam go
za Picassa.
- Nie żartuj, tak przy wszystkich?!
Siedzi facet w samolocie i wymiotuje do torebki... Widzący to pasażerowie wesoło
komentują sytuację:
- Jeszcze, jeszcze!!!
Facetowi już przelewa się z woreczka, widzi to stewardessa i idzie po nastepną... Gdy
wraca, widzi, że facet ma pustą torebkę, a wszyscy pasażerowie wymiotują.
- Przelewało się, to upiłem... - komentuje facet...
Nowak chce kupić kakao, ale widzi na pudełku napis "Cacao", więc mówi:
- Poproszę pudełko cacao.
- Proszę pana, pisze się "cacao", a mówi "kakao".
Nowak kupił, podziękował, wyszedł i zobaczył na wystawie cytryny. Pamiętając uwagę
ekspedientki, mówi:
- Poproszę kilogram kytryn.
- Nie mówi się kytryny, tylko cytryny.
Nowak zapłacił, podziękował i mówi do siebie:
- O cur*a, ale kyrk!
Ekipa naukowców z Ziemi dociera do odległej planety zamieszkanej przez obcą
cywilizację. Po kilku dniach pobytu Ziemianie postanowili zgłębić tajemnicę rozmnażania
się tubylców.
- To proste - odpowiada zapytana istota - chodźmy do kuchni, to wam pokażę.
Istota bierze butelkę z białą cieczą, dolewa do niej zawartość buteleczki
z brązową cieczą i przez dłuższy czas potrząsa.
- Za dziewięć miesięcy wyjmiemy z tej butelki nową istotę. A wy - zwraca się
do Ziemian - jak to robicie?
Po chwili zażenowania naukowiec wraz z laborantką demonstrują, jak to się robi na
Ziemi. Obca istota prawie pęka ze śmiechu.
- Z czego się tak śmiejesz? - pytają Ziemianie.
- Bo u nas tak to się robi kawę z mlekiem.
Jedzie Schwarzenegger w radzieckim autobusie i w pewnej chwili
podchodzi konduktor:
- Hej, pan biliet!
Schwarzenegger napinając mięnie:
- Ja... Schwarzenegger!!
Konduktor nie daje za wygraną:
- Te... pan biliet!!
Schwarzenegger z rosnącą niecierpliwością:
- Ja Schwarzenegger!!!!!! @#$%
Konduktor jest jednak upierdliwy:
- Eee... biliet!!
Wtedy Arnoldzik bierze monetę rublową, wkłada w kasownik... i jep z całej
siły... Wyjmuje podziurkowaną monetę i podaje konduktorowi. A ten:
- Nu, było tak od razu... - i przedarł monetę na pół...
Przychodzi ateista do sklepu z artykułami religijnymi i mówi:
- Przepraszam, ile kosztuje ten mały samolocik?
- To nie samolocik, to krzyżyk!
- Nic nie szkodzi... a ile kosztuje ten z pilotem?
W tramwaju jechał mieszkaniec czarnego lądu, siedział, a był tłok, na
przystanku wsiadła taka średnio starsza kobiecina, stanęła nad czarnoskórym i co
chwila nerwowo spoglądała w jego kierunku. W końcu nie wytrzymała i mówi
do owego człowieka:
- U nas w kraju ustępuje się miejsca starszym kobietom, takim jak ja.
Na to on odpowiada:
- A u nas w kraju takie stare baby się zjada.
Do pewnej elektrowni przyjechała wycieczka młodych nauczycielek. Gdy przechodziły
obok transformatora, jedna z nich pyta:
- Dlaczego ten transformator tak buczy?
- Gdyby pani miała 50 okresów na sekundę też by pani tak buczała!
Przyszedł facet do sklepu zoologicznego i prosi o ośmiornicę. Sprzedawca
podaje mu zapakowaną ośmiornicę i łyżeczkę do herbaty. Mocno zdziwiony klient pyta,
po co mu ta łyżeczka.
- Należy jej użyć, jak się ośmiornica do czego przyssie.
Facet zabrał ośmiornicę do domu. Przychodzi następnego dnia z pracy, a tu
ośmiornica nic - do niczego nie przyssana. To samo 2. i 3. dnia.
4. dnia facet przychodzi do domu, a tu ośmiornica obejmuje wszystkimi ośmioma
kończynami krzesło i nie zamierza się odessać. Wziął więc łyżeczkę
i próbuje... Najpierw jedną kończynę... Z trudem udaje mu się odczepić, potem
drugą, trzecią, ale w międzyczasie ośmiornica znów przysysa się pierwszą łapą.
Mocno wkurzony gość próbuje raz po raz, ale zawsze ośmiornica jest szybsza. Zdenerwowany
przychodzi do sklepu z reklamacją:
- Panie, ta łyżeczka do niczego się nie nadaje! Żądam zwrotu pieniędzy!
A sprzedawca:
- Jak to? Niemożliwe! Niech pan przyniesie ją razem z krzesłem, to spróbujemy razem.
Nie przekonany facet przychodzi następnego dnia do sklepu z ośmiornicą przyssaną do
krzesła. Bierze łyżeczkę i zaczyna odklejać kończyny, ale sprzedawca na to:
- Eee, nie tak! Niech mi pan poda tą łyżeczkę!
Wziął łyżeczkę i pac ośmiornicę w łeb. A ośmiornica (łapiąc się
wszystkimi ośmioma kończynami za głowę):
- Auc!! Moja głowa!!
Idzie sobie facet po imprezie do domu, ale strasznie chce mu się kupę - nie
wytrzymuje, przeskakuje przez pobliski płotek i robi to na co ma ochotę. Gdy jest
już po wszystkim, odwraca się by zobaczyć, jak mu poszło. Zdziwiony patrzy - kupy nie
ma. Dokładnie obmacuje całe miejsce - kupy nie ma. "Delirium czy co?" - pomyślał
i poszedł do domu.
Nastepnęgo dnia, gdy przechodził obok miejsca intrygującego zdarzenia, nie wytrzymał,
przeskoczył przez płotek i zaczął szukać zaginionej kupy. Wtem z domu wychodzi
właściciel:
- Panie! Co mi pan tu szuka?!
- A..., bo mi się tu gdzieś długopis zgubił.
- Z już myślałem... Bo mi wczoraj jakis ch*.* na żółwia nasrał.
Siedzi Janko muzykant na wzgórku nad Wisłą i wzdycha:
- Echhh... Bach umarł.
Po chwili:
- Echhh... Beethoven nie żyje.
I jeszcze po chwili:
- Kurde i ja się coś źle czuję.
Wchodzi facet z karabinem do autobusu i mówi:
- Gdzie jest Zenek?
Wszyscy pasażerowie wskazują na jednego i mówią:
- O... to ten.
Po czym dyskretnie odsuwają się od niego, a facet z karabinem mówi:
- Zenek, kryj się! - i puszcza serię po pasażerach.
Z fabryki odkurzaczy w ZSRR odchodzi najstarsza pracownica. Dyrektor
wygłasza mowę:
- Była pani z nami najdłużej ze wszystkich. Była pani najlepszą pracownicą. Tak
więc w dowód uznania zasług dla kraju, za zgodą KC KPZR otrzymuje pani dyplom
"Zasłużony dla socjalizmu" oraz Order Przodownika Pracy.
- A czy nie mogłabym w zamian dostać odkurzacza?
- Nie ma pani odkurzacza? Ani jednego pani nie wyniosła? Dobrze wiemy, wszyscy wynoszą.
- A wyniosłam, wyniosłam. Kilkanaście ich było... Ale co w domu złożyłam, to
zawsze był Kałasznikow.
Po starcie samolotu, piloci rozmawiają:
- No! Teraz napijemy się kawy, a potem "wypróbujemy" tę nową stewardessę.
Nie zauważyli jednak, że mikrofon jest włączony i rozmowa jest słyszana
w całym samolocie, także przez pasażerów. Stewardessa, która była na sali, biegnie
do nich, aby powiedzieć im o tej gafie. Nagle jeden z pasażerów podkłada jej
nogę, ona wywraca się jak długa, a gościu mówi:
- Gdzie lecisz dziwko! Nie słyszałaś? Panowie piloci najpierw będą pili kawę.
Pewien szejk z naftowej krainy chciał sobie kupić samochód. Ale nie byle jakiego
Rolls Royce'a lecz coś dużo porządniejszego. Łapie więc za telefon i obdzwania
najróżniejsze fabryki luksusowych samochodow. Ale nic mu nie odpowiada. W końcu
dziwnym trafem łączy się z fabryką "Trabantów".
- Ile czeka się u was na samochód?
- A z 5 lat, ale może by i dłużej...
"Ho ho!" - myśli szejk - "Jak się tyle czeka to dopiero musi by ekstra wozik!"
- Zatem zamawiam jeden. Jestem szejk takitoataki. Przyślijcie jak najszybciej!
I odkłada słuchawkę. A w fabryce panika. Przecież nie mogą kazać czekać
królowi nafty na "trabiego" przez tyle lat! Ładują samochód na najbliższy statek
i wysyłają szejkowi.
W 2 tygodnie póniej szejk chwali się w klubie:
- A na mój nowy supersamochód będę czekał chyba z 5 lat! Ale firma już po
tygodniu przysłała mi plastykowy model wozu... I on działa!!!
- Już nigdy nie pójdę do tego jasnowidza. To jakiś oszust.
- A skąd wiesz?
- Bo jak zapukałem, to się spytał "Kto tam?"
Krasnoludki przyjechały swoją miniaturową gablotą pod ludzką stację benzynową
i mówią:
- Kropelkę benzyny, kropelkę oleju...
- A może pierdnąć w oponki, bo przyklapły? - przerywa obsługujący.
Czołga się spragniony Murzyn po pustyni i nagle widzi akwarium ze złotą rybką.
Podbiega, pada na kolana, pije, wypił połowę, gdy słyszy, jak rybka go prosi, by nie
wypił wszystkiego, a ona spełni jego dwa życzenia...
- No to chcę być biały i wrócić do wioski!
Trzask! Prask! A biały 'Murzyn' pojawia się w swojej wiosce...
Idzie do matki:
- Patrz, mamo, wróciłem...
- Spadaj...
Idzie do ojca:
- Patrz, tato, wróciłem...
- Sp*.*...
Wychodzi na zewnątrz i mówi:
- Kurde, od 10 minut jestem biały, a już mnie te czarnuchy wkurzają...
Siedzi dwóch starszych dziadków na ławeczce w parku i przechodzą dwie młode
laski. Nagle jeden z dziadków do drugiego:
- Podrywamy dupcie?
- Eee tam, jeszcze sobie posiedzimy!
Pan Jurek Owsiak zabrał dzieci na krótki przelot nad Warszawą, zorganizowany
przez PLL-LOT. W trakcie lotu zawiodły silniki. Jurek założył jedyny spadochron na
pokładzie i krzyknął:
- Lecę po pomoc! SIE MA!
Na co dzieci:
- A co z nami, Jurek?
- Aaaa, RÓBTA CO CHCETA!
Do ruszającego z przystanku autobusu podbiega mężczyzna, krzycząc:
- Ludzie, zatrzymajcie ten autobus, bo się spóźnię do pracy!
- Panie kierowco - wołają pasażerowie - niech pan stanie! Jeszcze ktoś chce wsiąść!
Kierowca zatrzymuje autobus, mężczyzna zadowolony wsiada i mówi z ulgą:
- No, nie spóźniłem się do pracy... Bilety do kontroli proszę!
Pewnego razu Powolny Lopez wziął sobie w Saloonie dziewczynę. Zaprowadził ją do
pokoju i zaczął się rozbierać wyrzucając przy tym każdą rzecz przez okno
(oczywiście trwało to bardzo długo).
- Co ty robisz? - spytała dziewczyna.
- Mmaałłaa, jjaakk mmyy ttu sskkooończyymmyy, ttoo ttee cciiuucchhyy wwyyjjddąą
zz mmoooddyyy.
- Tata, tata! Ruscy polecieli na Księżyc!!
- Wszyscy?
- Nie, trzech.
- To co mi gówniarzu głowę zawracasz!!!
W pociągu, w jednym przedziale siedzą żołnierz-szeregowy, generał, matka
i jej 18-letnia córka. W pewnej chwili pociąg wjechał do tunelu, zrobiło się
zupełnie ciemno. Słychać głośne plaśnięcie, jakby uderzenie w policzek. Pociąg
wyjeżdża z tunelu.
Co sobie myślą te cztery osoby?
Matka:
"Oho, któryś z panów próbował dobierać się do mojej córeczki, a ona wymierzyła
mu w policzek."
Córka:
"Oho, mamusia ma jeszcze powodzenie."
Generał:
"No tak, żołnierz skorzystał, a ja dostałem."
Żołnierz:
"Jak jeszcze raz wjedziemy do tunelu, to znowu dam generałowi po MORDZIE."
Na Ziemi wylądowali Obcy, no i nawiązali kontakt z Ziemianami, Ziemianie
pokazują im swoją technikę, kulturę, itp... Kosmici wszystko rozumieją, wszystko im się
podoba, ale na koniec pytają:
- No fajnie, ale jak Wy się właściwie rozmnażacie?
No to naukowcy probują im to wyjaśnić, ale ufoki ni w ząb nie kapują, więc jeden
naukowiec z młodą asystentką postanowili pokazać im to na przykładzie. Rozebrali
się no i bara-bara, skończyli i pytają ufoków czy rozumieją, tamci mówią:
- No, teraz tak, ale gdzie te dzieci?
- No, dzieci będą dopiero za 9 miesięcy.
- Dopiero, to po cholerę się tak spieszyliście???
- Co dostałaś w pracy, odchodząc na emeryturę?
- Ooo, takiego ch*.*...
- O kurczę! A ja głupia wzięłam pieniądze...
Idzie gostek przez pustynię i widzi głowę wystająca z piasku. Głowa
łamiącym się głosem prosi o pomoc:
- Niech pan mnie odsypie, zakopał mnie tu jakiś sadysta...
- Oj niedokładnie, niedokładnie - odparł gostek, przysypując głowę.
Na ławce w parku siedzą starszy pan i pani. Nawiązują rozmowę. Wreszcie pan
proponuje:
- A może byśmy wpadli do mnie do domu? Mam wspaniałą kolekcję lekarstw...
W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega się oburzony męski głos:
- Panie, weź pan stąd tą rękę! To nie spódnica tylko sutanna!!!