Nowak chce kupiµ kakao, ale widzi na pude│ku napis
"Cacao", wiΩc m≤wi:
- PoproszΩ pude│ko cacao.
- ProszΩ pana, pisze siΩ "cacao", a m≤wi
"kakao".
Nowak kupi│, podziΩkowa│, wyszed│ i zobaczy│ na wystawie
cytryny. PamiΩtaj╣c uwagΩ ekspedientki, m≤wi:
- PoproszΩ kilogram kytryn.
- Nie m≤wi siΩ kytryny, tylko cytryny.
Nowak zap│aci│, podziΩkowa│ i m≤wi do siebie:
- O curwa, ale kyrk !
Nie lubiany szef zostawia kartkΩ na biurku:
- Jestem na cmentarzu.
Po powrocie zastaje dopisek:
- Niech ci ziemia lekk╣ bΩdzie.
Na polowaniu.
- Uwa┐aj!
- Co siΩ sta│o?!
- Przed chwil╣ wpakowa│e£ mojej ┐onie ca│y │adunek £rutu w
dupΩ!
- Och, przepraszam... Ale o tam, proszΩ, stoi moja ┐ona!
Hrabina do spotkanego na ulicy ┐ebraka:
- Biedny cz│owieku, masz tu p≤│ funta. M≤j Bo┐e, to musi
byµ straszne byµ bezdomnym nΩdzarzem! Ale chyba jeszcze gorzej
byµ £lepcem!
- Ma pani racjΩ. Kiedy by│em £lepcem, ludzie zawsze rzucali mi
fa│szywe monety.
- Kto ciΩ tak pogryz│?
- M≤j pies.
- Jak to siΩ sta│o?
- Wr≤ci│em do domu trzeƒwy i mnie nie pozna│.
Ekipa naukowc≤w z Ziemi dociera do odleg│ej planety
zamieszkanej przez obc╣ cywilizacjΩ. Po kilku dniach pobytu
Ziemianie postanowili zg│Ωbiµ [poznaµ] tajemnice rozmna┐ania
siΩ tubylc≤w.
- To proste - odpowiada zapytana istota - chodƒmy do kuchni, to
wam poka┐Ω.
Istota bierze butelkΩ z bia│╣ ciecz╣, dolewa do niej
zawarto£µ buteleczki z br╣zow╣ ciecz╣ i przez d│u┐szy czas
potrz╣sa.
- Za dziewiΩµ miesiΩcy wyjmiemy z tej butelki nowa istotΩ. A
wy - zwraca siΩ do Ziemian - jak to robicie?
Po chwili za┐enowania naukowiec wraz z laborantk╣ demonstruj╣,
jak to siΩ robi na Ziemi. Obca istota prawie pΩka ze £miechu.
- Z czego siΩ tak £miejesz? - pytaj╣ Ziemianie.
- Bo u nas tak to siΩ robi kawΩ z mlekiem.
Wybory w latach 50-tych. Na £cianie wisi portret Stalina.
Przyci╣ga uwagΩ starszej, niedowidz╣cej babci.
- O! Pi│sudzki.
- Nie Pi│sudzki towarzyszko tylko Josef Wisarionowicz Stalin.
- A co on takiego zrobi│ ten Stalin?
- On wygna│ Niemc≤w z Polski.
- Da│by B≤g, pogoni│by i Ruskich.
Prywatka w podziemiach Kremla, jenera│y ┐│opi╣ w≤dkΩ p≤ƒno
w nocy. Wchodzi sprz╣taczka z wiadrem i £cierk╣, nie
przejmuj╣c siΩ stawia wiadro na biurku na papierach i r≤┐nych
guzikach. Genera│ wytrzeszcza oczy i wrzeszczy do sprz╣taczki:
- Pasz│a w piiizduuu!!!
- Ja, towariszcz gieniera│?
- Niet, Zapadnaja Jewropa!!!
Gierkowi rozwi╣za│o siΩ sznurowad│o, pochyla siΩ ┐eby
zawi╣zaµ, ale i wysoki i w krzy┐u strzyka, wiΩc nie siΩga.
Jab│o±ski radzi: "Postaw nogΩ na krze£le". Gierek
stawia druga stopΩ na krze£le i tym bardziej nie mo┐e
siΩgn╣µ, powiada wiΩc do Jaroszewicza: "Widzisz, to jest
zawsze tak jak spytasz o radΩ inteligenta!"
By│ rok 1943. Spory konw≤j przemierza│ wody p≤│nocnego
Atlantyku w drodze do Murma±ska. By│a jasna ksiΩ┐ycowa noc.
Na mostku polskiego statku, kapitan wzywa bosmana i rzecze:
" Widzicie bosmanie ten £lad trzy mile na prawej burcie?
W│a£nie U-boot strzeli│ torpedΩ. Idziemy w ciasnym szyku bez
mo┐liwo£ci manewru. Wed│ug moich oblicze±, torpeda ta trafi
nas za piΩµ minut. Zejdƒcie do za│ogi i przygotujcie
marynarzy do opuszczenia statku. Nie ma dla nas ratunku."
Bosman nie dyskutuj╣c czym prΩdzej ruszy│ w g│╣b parowca by
wykonaµ rozkaz. Ale ┐e by│ osobnikiem nie pozbawionym humoru,
a przy tym ch│op jak niedƒwiedƒ postanowi│ obr≤ciµ ca│╣
sprawΩ w ┐art. Wszed│ do pomieszcze± za│ogi, zebra│
marynarzy i rzecze:
" Widzicie ch│opcy ten sto│ek tutaj? Jak zaraz pier....ne
w niego cz│onkiem to ca│y statek w drobiazgi p≤jdzie."
Marynarze, acz doskonale wiedzieli o mitycznej wrΩcz sile
bosmana, tym razem wybuchnΩli £miechem, kiwaj╣c g│owami z
niedowierzaniem. Rozeƒli│ siΩ bosman okrutnie i jak nie
wrza£nie:
" to siΩ za│≤┐cie, gnojki jedne jak ┐e£cie tacy pewni,
a w miΩdzyczasie zak│adaµ kamizelki ratunkowe."
Rozweseleni marynarze zaczΩli zbieraµ pule zak│adu,
zak│adaj╣c przy okazji kapoki. Bosman odczeka│ chwilΩ,
spojrza│ na zegarek, nonszalanckim ruchem wyci╣gn╣│
'narzΩdzie', spojrza│ pogardliwie woko│o i WHAAAAAAM!
Statek poszed│ w drzazgi! Po£r≤d rozbitk≤w, kt≤rzy uszli z
┐yciem, by│ bosman i kapitan. W pewnym momencie podp│ywa do
bosmana kapitan, ca│y szary z przera┐enia.
" Na Boga, bosmanie, co siΩ sta│o? Torpeda minΩ│a statek
za ruf╣!!!"
Nad Kub╣ ukaza│a siΩ Wielka Dupa - nie mogli poj╣µ o co
chodzi, dlaczego nagle Wielka Dupa nad Kub╣. Zawo│a│ Fidel w
ko±cu zaufanego zakonnika, kt≤ry mu wyt│umaczy│, ┐e jak Kuba
Bogu, tak B≤g Kubie.
Jedzie Schwarzeneger w radzieckim autobusie i w pewnej chwili
podchodzi konduktor:
- hej pan biliet!
Schwarzeneger napinaj╣c miΩ£nie:
- ja .. schwarzeneger!!
Konduktor nie daje za wygran╣:
- te.. pan biliet!!
Schwarzeneger z rosn╣c╣ niecierpliwo£ci╣:
- ja schwarzeneger !!!!!! @#$%
Konduktor jest jednak upierdliwy:
- eee ..biliet !!
Wtedy Arnoldzik bierze monetΩ rublawa ..wk│ada w kasownik ... i
jep z ca│ej si│y... Wyjmuje podziurkowan╣ monetΩ i podaje
konduktorowi. A ten:
- nu by│o tak od razu...
i przedar│ monetΩ na p≤│..
Przychodzi ateista do sklepu z artyku│ami religijnymi i m≤wi:
- przepraszam ile kosztuje ten ma│y samolocik?
- to nie samolocik to krzy┐yk !
- nic nie szkodzi.. a ile kosztuje ten z pilotem?
Sierotka Marysia idzie do │azienki wyk╣paµ siΩ.
Krasnoludki chc╣ j╣ podgl╣daµ, jednak s╣ za ma│e, aby
dosiΩgn╣µ dziurki od klucza. Uradzi│y wiΩc, ┐e stan╣ jeden
na drugim, a ten na g≤rze bΩdzie j╣ podgl╣da│ i bΩdzie m≤wi│
pozosta│ym co widzi. Gdy ju┐ dosiΩgn╣│ dziurki od klucza, m≤wi:
- ZdjΩ│a stanik!
- ZdjΩ│a stanik, zdjΩ│a stanik, zdjΩ│a stanik - powtarzaj╣
szeptem jeden drugiemu, a┐ wie£µ dosz│a do stoj╣cego na
dole.
- I co, i co, i co? - pytanie wraca do tego na g≤rze.
- ZdjΩ│a majtki!
- ZdjΩ│a majtki, zdjΩ│a majtki, zdjΩ│a majtki...
- I co, i co, i co?
- Nic, stoi.
- Mnie te┐, mnie te┐, mnie te┐...
W tramwaju jecha│ mieszaniec czarnego l╣du (czarnosk≤ry),
siedzia│, a by│ t│ok, na przystanku wsiad│a taka £rednio
starsza kobiecina, stanΩ│a nad czarnosk≤rym i co chwilΩ
nerwowo spogl╣da│a w jego kierunku. W ko±cu nie wytrzyma│a i
m≤wi do owego cz│owieka:
- U nas w kraju ustΩpuje siΩ miejsca starszym kobietom ,takim
jak ja.
Na to on odpowiada:
- A u nas w kraju takie stare baby siΩ zjada.
Do pewnej elektrowni przyjecha│a wycieczka m│odych
nauczycielek. Gdy przechodzi│y obok transformatora, jedna z nich
pyta:
- Dlaczego ten transformator tak buczy?
- Gdyby pani mia│a 50 okres≤w na sekundΩ te┐ by pani tak
bucza│a!
Przyszed│ facet do sklepu zoologicznego i prosi o
o£miornicΩ. Sprzedawca podaje mu zapakowan╣ o£miornicΩ i
│y┐eczkΩ od herbaty. Mocno zdziwiony klient pyta po co mu ta
│y┐eczka.
- Nale┐y jej u┐yµ jak siΩ o£miornica do czego£ przyssie..
Facet zabra│ o£miornicΩ do domu. Przychodzi nastΩpnego dnia z
pracy, a tu o£miornica nic - do niczego nie przyssana. To samo 2
i 3 dnia. 4 dnia facet przychodzi do domu a tu o£miornica
obejmuje wszystkimi o£mioma ko±czynami krzes│o i nie zamierza
siΩ odessaµ. Wzi╣│ wiΩc │y┐eczkΩ i pr≤buje.. Najpierw
jedn╣ ko±czynΩ.. z trudem udaje mu siΩ odczepiµ, potem
drug╣, trzeci╣, ale w miΩdzyczasie o£miornica zn≤w przysysa
siΩ pierwsz╣ │ap╣. Mocno wkurzony go£µ pr≤buje raz po raz,
ale zawsze o£miornica jest szybsza. Zdenerwowany przychodzi do
sklepu z reklamacj╣:
- Panie ta │y┐eczka do niczego siΩ nie nadaje! Zadam zwrotu
pieniΩdzy! a sprzedawca:
- Jak to? Nie mo┐liwe! Niech pan przyniesie j╣ razem z
krzes│em to spr≤bujemy razem.
Nie przekonany facet przychodzi nastΩpnego dnia do sklepu z
o£miornic╣ przyssan╣ do krzes│a. Bierze │y┐eczkΩ i zaczyna
odklejaµ ko±czyny, ale sprzedawca na to:
- Eee, nie tak! Niech mi pan poda t╣ │y┐eczkΩ!
Wzi╣│ │y┐eczkΩ i pac o£miornicΩ w │eb. A o£miornica
(│api╣c siΩ wszystkimi o£mioma ko±czynami za g│owΩ) -
auµ!! moja g│owa!!
W wigiliΩ ch│op jedzie furmank╣, a obok biegnie pies.
Poniewa┐
ko± idzie strasznie leniwie, ch│op bije go batem.
- Jeszcze raz mnie uderzysz, to bΩdziesz szed│ piechot╣! - m≤wi
ko±.
- Pierwszy raz s│yszΩ, ┐eby ko± m≤wi│! - dziwi siΩ ch│op.
- Ja te┐! - m≤wi pies.
Pewien Rusek z│owi│ w rzece z│ot╣ rybkΩ.
- Pu£µ mnie, a spe│niΩ twoje jedno ┐yczenie.
- No, nie wiem.. úadn╣ ┐onΩ mam, pieni╣dze mam... nic mi nie
potrzeba. Chyba ┐e... Ju┐ wiem! Chce zostaµ bohaterem Zwi╣zku
Radzieckiego.
W jednej chwili pojawiaj╣ siΩ wok≤│ czo│gi, w rΩkach Ruska
dwa ka│asze, a p≤│ metra przed nim pojawia siΩ g╣sienica
Tygrysa. Rusek widzi, ┐e to £mierµ zagl╣da mu w oczy i
krzyczy:
- Kurw*, posmiertno priznajut!!!
Idzie sobie facet po imprezie do domu, ale strasznie chce mu
siΩ kupΩ - nie wytrzymuje, przeskakuje przez pobliski p│otek i
robi to na co ma ochotΩ. Gdy jest ju┐ po wszystkim, odwraca
siΩ by zobaczyµ jak mu posz│o. Zdziwiony patrzy - kupy nie ma.
Dok│adnie obmacuje ca│e miejsce - kupy nie ma. 'Delirium czy
co?' - pomy£la│ i poszed│ do domu.
NastΩpnego dnia, gdy przechodzi│ obok miejsca intryguj╣cego
zdarzenia, nie wytrzyma│, przeskoczy│ przez p│otek i zacz╣│
szukaµ zaginionej kupy. Wtem, z domu wychodzi w│a£ciciel:
- Panie! Co mi pan tu szuka?!
- A..., bo mi siΩ tu gdzie£ d│ugopis zgubi│.
- A ju┐ my£la│em... Bo mi wczoraj jaki£ ch.. na ┐≤│wia
nasra│.
Siedzi Janko muzykant na wzg≤rku nad Wis│╣ i wzdycha:
- Echhh... Bach umar│. - po chwili
- Echhh... Bethoven nie ┐yje. - i jeszcze po chwili,
- Kurde i ja siΩ co£ ƒle czujΩ.
Po│udnie, czyli czas gdy wszyscy porz╣dni mΩ┐owie s╣ w
pracy...
Dziesi╣te piΩtro, czyli bardzo niebezpieczny balkon...
W │≤┐ku panienka korzystaj╣c z nieobecno£ci ma│┐onka
flirtuje z Szybkim Lopezem. Wtem kto£ puka do drzwi! Szybki
Lopez ubiera kurtkΩ, spodnie, czapkΩ i sruuuuuuu... przez okno.
Kobitka szybko wstaje z │≤┐ka, narzuca szybko szlafrok,
podbiega do drzwi i wprawnym ruchem rΩki je otwiera:
- To ja, Szybki Lopez. Zapomnia│em but≤w...
Spotykaj╣ siΩ dwaj kumple:
- Cze£µ, co s│ychaµ?
- A no wiesz r≤┐nie bywa.
- S│ysza│em ┐e siΩ o┐eni│e£?
- Zgadza siΩ...
- úadna ta twoja ┐ona?
- Wszyscy m≤wi╣ ┐e jest podobna do Matki Boskiej.
- Poka┐ zdjΩcie.
- O Matko Boska!
W 1968r., po s│ynnym wystawieniu "Dziad≤w",
delegacja polska bawi│a w Moskwie. Chruszczow zwraca siΩ do
Gomu│ki:
- Podobno u was w teatrze wystawiono antyradzieck╣ sztukΩ?
- No, tak, "Dziady" - z pokor╣ potwierdza Gomu│ka.
- I co£cie zrobili ?
- ZdjΩli£my sztukΩ.
- Dobrze. A co z re┐yserem?
- Zosta│ zwolniony z pracy.
- Dobrze. A autor ?
- Nie ┐yje.
- A to£cie chyba przesadzili...
Z pamiΩtnika komunisty:
Pierwszy dzie±: w│╣czam radio - Lenin
drugi dzie±: w│╣czam telewizor - Lenin
trzeci dzie±: czytam gazetΩ - Lenin
czwarty dzie±: ogl╣dam plakaty - Lenin
pi╣ty dzie±: boje siΩ otworzyµ konserwΩ
Przychodzi facet do psychiatry i upiera siΩ ┐e umie lataµ.
Psychiatra mu oczywi£cie nie wierzy ale klient siΩ upiera ┐e
umie lataµ... na to psychiatra ju┐ zdenerwowany otwiera okno i
ka┐e facetowi lataµ. Facet bierze rozbieg wylatuje. Robi parΩ
k≤│ek i wraca do gabinetu.
Lekarz zachwycony pyta siΩ czy on te┐ m≤g│by tak polataµ. Na
co facet ┐e i owszem tylko trzeba szybko machaµ rΩkami.
Lekarz wyskakuje i siΩ oczywi£cie zabija. Na co facet:
" Jak na Anio│a str≤┐a to ┐e mnie niez│y kawa│ sku*
"
Wchodzi facet z karabinem do autobusu i m≤wi:
- Gdzie jest Zenek?
Wszyscy pasa┐erowie wskazuj╣ na jednego i m≤wi╣ o..to ten. Po
czym dyskretnie odsuwaj╣ siΩ od niego, a facet z karabinem m≤wi:
- Zenek kryj siΩ! - ...i puszcza seriΩ po pasa┐erach.
G≤rnik (E)cik po raz pierwszy wyjecha│ ze swoj╣ Trud╣ nad
morze. Wchodzi na pla┐Ω i m≤wi do ┐ony:
E: Qrwa, Truda, patrz ile tej wody!
Qrwa, Truda, patrz jakie piekne drzewa!
Qrwa, Truda, patrz ile to ludzi!
Podchodzi (G)ostek:
G: Pan jest ze îl╣ska?
E: Tak, a sk╣d pan pozna│?
G: No po tej qrwie.
E: Widzisz Qrva Truda, na tobie to siΩ ka┐dy pozna, nawet taki
Qrva Gostek.
Z fabryki odkurzaczy w ZSRR odchodzi najstarsza (P)racownica.
(D)yrektor wyg│asza mowΩ:
D: By│a pani z nami najd│u┐ej ze wszystkich. By│a pani
najlepsz╣ pracownic╣. Tak wiΩc w dow≤d uznania zas│ug dla
kraju, za zgod╣ KC KPZR otrzymuje pani dyplom "Zas│u┐ony
dla socjalizmu" oraz Order Przodownika Pracy.
P: A czy nie mog│abym w zamian dostaµ odkurzacza?
D: Nie ma pani odkurzacza? Ani jednego pani nie wynios│a? Dobrze
wiemy, wszyscy wynosz╣...
P: A wynios│am, wynios│am. Kilkana£cie ich by│o... Ale co w
domu z│o┐y│am, to zawsze by│ Ka│asznikow.
- Je┐eli niewidomy na jedno oko mija na drodze g≤wno, to
ile g≤wien widzi ?
Dwa !! Jednym okiem widzi jedno g≤wno, no a drugim g≤wno widzi
!!
Kowboj do swojego kumpla:
- Widzisz tego faceta kt≤ry siedzi przy stoliku pod £cian╣?
- Kt≤rego? Tam jest trzech facet≤w.
- Tego co pije whisky.
- Oni wszyscy pij╣ whisky. O kt≤rego dok│adnie ci chodzi?
- Tego w koszuli w kratΩ.
- No tak, ale wszyscy trzej maj╣ koszule w kratΩ.
- Poczekaj zaraz ci poka┐Ω.
Kowboj wyci╣ga spluwΩ i strzela do dw≤ch facet≤w przy
stoliku. Zabici faceci spadaj╣ z krzese│. Ten kt≤ry zosta│
jest mocno przestraszony.
- Teraz ju┐ widzisz o kt≤rego mi chodzi?
- No, a co?
- On mi siΩ nie podoba. Chyba go zastrzelΩ.
Rozmawia rosyjski ┐o│nierz z ameryka±skim. Amerykanin
chwali siΩ jak to u nich jest dobrze w armii, ┐e maj╣ dobry
sprzΩt, ┐e dobrze ich szkol╣ itp. A┐ dosz│o do tematu:
wy┐ywienie.
Amerykanin m≤wi, ┐e oni dostaj╣ dziennie rownowa┐no£µ 80
tys kalorii. Na to Rosjanin :
- K│amiesz ! »aden cz│owiek nie zje dziennie 30 kilogram≤w
ziemniak≤w !