Na budowie s│ychaµ okrzyk:
- Franek, podaj kurw* ta ceg│Ω!
Przechodz╣cy ksi╣dz zwraca uwagΩ:
- Mo┐e tak delikatniej...
- Dobra - Franek, podaj kurw* cegie│kΩ!
- Co siΩ pan tak pchasz na chama!!
- A bo to cz│owiek wie na kogo siΩ pcha...
Idzie gostek przez pustyniΩ i widzi g│owΩ wystaj╣c╣ z
piasku. G│owa │ami╣cym siΩ g│osem prosi o pomoc:
- Niech pan mnie odsypie, zakopa│ mnie tu jaki£ sadysta...
- Oj niedok│adnie, niedok│adnie - odpar│ gostek przysypuj╣c
g│owΩ.
Ko│o kobiety stoi w autobusie pijany mΩ┐czyzna. Ona
patrz╣c na niego z pogard╣ m≤wi:
- Ale£ siΩ pan uchla│!
- A pani jest strasznie brzydka!
I dodaje z triumfem:
- A ja jutro bΩdΩ trzeƒwy!
Na │awce w parku siedz╣ starszy pan i pani. Nawi╣zuj╣
rozmowΩ. Wreszcie pan proponuje:
- A mo┐e by£my wpadli do mnie do domu? Mam wspania│╣
kolekcjΩ lekarstw...
Autokarem jedzie wycieczka z turystami. Wszyscy s│uchaj╣
radia. W pewnym momencie nadaj╣ komunikat specjalny:
- Uwaga, uwaga. Na ziemiΩ przylecialo UFO. Cechami
charakterystycznymi s╣: ma│y rozmiar, zielony kolor. W razie
kontaktu proszΩ poruszaµ siΩ powoli, i okazywaµ oznaki
przyjaƒni.
Po jakim£ czasie autokar zatrzymuje siΩ na parkingu. Jeden z
turyst≤w oddali│ siΩ na stosown╣ odleg│o£µ, i zacz╣│
laµ. W pewnym momencie zauwa┐a co£ ma│ego i zielonego.
Powolutku sko±czy│ co robi│, i powolutku m≤wi:
- Jj..ee..ss..tt..ee..mmmmmm. ttturyyysta, iii
sssssikaaaaammmm....
A to zielone:
- A ja jestem gajowy i sram !
W kawiarni spotykaj╣ siΩ dwaj przyjaciele: Amerykanin i
Rosjanin. Obaj opowiadaj╣, jak im siΩ wiedzie. Amerykanin m≤wi:
- No, opr≤cz tego wszystkiego, co ci m≤wi│em, to mam jeszcze 3
samochody.
- Po co ci a┐ 3 samochody ?
- Jednym je┐d┐Ω do pracy, drugi ma ┐ona na zakupy, a trzecim
jedziemy do przyjaci≤│. A ty ile masz samochod≤w ?
- Dwa.
- Czemu tylko dwa ? - pyta Amerykanin.
- Jednym ┐ona jeƒdzi po zakupy, drugim ja do pracy.
- No, a do przyjaci≤│ ?
- Do przyjaci≤│ to my czo│giem.
W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega siΩ oburzony mΩski g│os:
- Panie, weƒ pan st╣d t╣ rΩkΩ! To nie sp≤dnica tylko
sutanna!!!
W ZOO przed wybiegiem dla ma│p stoi szkolna wycieczka. W
pewnym momencie dwie ma│py zaczynaj╣ siΩ do£µ podejrzanie
zachowywaµ. Dzieci za nic nie daj╣ siΩ odci╣gn╣µ od kraty,
wiΩc zdesperowana i zarumieniona nauczycielka zwraca siΩ do
przechodz╣cego dozorcy:
- Niech pan co£ zrobi z tymi ma│pami tu s╣ dzieci, mo┐e by im
tak daµ kawa│ek biszkopta!?!
Na to dozorca:
- A pani za kawa│ek biszkopta by przesta│a?
W ZOO miejskim pad│ goryl. RozpoczΩto wiΩc starania o
sprowadzenie nowego, ale poniewa┐ zajmuje to trochΩ czasu,
kierownictwo zamie£ci│o og│oszenie o pracy. Zg│osi│ siΩ
go£µ, wiΩc mu wyja£niono, co ma robiµ. Hu£ta│ siΩ wiΩc w
przebraniu goryla codziennie a┐ razu pewnego przes╣dzi│ i
przeleciawszy ogrodzenie wpad│ do klatki z lwem.
Biega od kraty do kraty i drze siΩ:
- Lew, lew, ratunkuu!!!
Lew patrzy z przera┐eniem i pewnej chwili nie wytrzymuje:
- Ty, cicho b╣dƒ, bo nas obu z tej roboty wywal╣!
Na konferencji prasowej dziennikarka zadaje pytanie naszemu
prezydentowi:
- Fama m≤wi, ┐e u┐ywa Pan s│ow., kt≤rych znaczenia pan mnie
zna.
Na co prezydent:
- Niech pani powie tej Famie, ┐e mo┐e mnie poca│owaµ w dupΩ
i vice versa.
W sex-shopie klientka prosi o wibrator o napΩdzie
elektrycznym. Stoj╣cy obok klient przedstawia siΩ i m≤wi:
- Ja m≤g│bym zaoferowaµ pani znacznie lepszy model o napΩdzie
j╣drowym.
Na wyspie jest trzech rozbitk≤w: dwudziestolatek,
czterdziestolatek i siedemdziesiΩciolatek. Na s╣siedniej wyspie
by│a naga dziewczyna. Dwudziestolatek rzuca siΩ w fale i
krzyczy:
- P│y±my do niej!
Na to czterdziestolatek:
- Zbudujmy najpierw tratwΩ.
A siedemdziesiΩciolatek:
- Po co, st╣d te┐ dobrze widaµ.
Id╣ sobie dwie zakonnice ulic╣ i spotykaj╣ dw≤ch metali.
Jedna do drugiej ze zgroz╣:
- Ojej, oni chyba w ┐yciu nie widzieli prysznica!
Zakonnice posz│y, a metale miΩdzy sob╣:
- Ty, co to jest prysznic?
- Nie wiem, jestem niewierz╣cy.
Do przedzia│u wagonu kolejowego wchodz╣ trzy osoby:
kobieta, m│ody mΩ┐czyzna i ksi╣dz. Zaczyna siΩ d│uga podr≤┐,
wiΩc aby skr≤ciµ czas wszyscy wyjmuj╣ gazety, traf chcia│,
┐e takie same i zaczynaj╣ rozwi╣zywaµ krzy┐≤wkΩ. W pewnej
chwili odzywa siΩ kobieta:
- Czy kt≤ry£ z pan≤w mo┐e wie, co to mo┐e byµ: 7 pionowo,
czΩ£µ cia│a kobiety, na piΩµ liter, pierwsza "p",
ostatnia "a".
- PiΩta - odpowiada ch│opak.
- Czy kto£ z pa±stwa ma gumkΩ ? - pyta ksi╣dz.
Siedzi 2 facet≤w na rybach, nic nie bierze od dawna. Jeden,
znudzony, idzie przygadaµ drugiemu, my£li sobie:
" Zapytam: bior╣? Jak mi odpowie bior╣, to mu powiem ┐e
buc ma szczΩ£cie, a jak mi powie nie bior╣ to mu powiem ┐e
byle bucowi nie weƒmie"
Podchodzi i pyta:
- Bior╣?
A kole£:
- Zje┐d┐aj bucu!
Pijak jedzie tramwajem, i ledwo trzyma siΩ na nogach. Obok
stoi elegancka kobieta i ca│y czas patrzy na niego z
obrzydzeniem. W pewnym momencie pijak nie wytrzymuje i wymiotuje
na kobietΩ.
- Pan jest £winia!
- Ja £winia? To niech pani zobaczy, jak pani wygl╣da...
Pa±stwo Malinowscy byli ze sob╣ ju┐ szesna£cie lat i jako
ma│┐e±stwo zaczΩli siΩ ju┐ mocno nudziµ. Po przeczytaniu
kilku pozycji Wis│ockiej i Lwa Starowicza postanowili
przeciwstawiµ siΩ monotonii wsp≤│┐ycia i zaprosili do siebie
na noc inn╣ parΩ ma│┐e±sk╣. Najpierw pu£cili sobie film
porno, potem ... no i tak dalej ! Na drugi dzie± panowie
spotykaj╣ siΩ w kuchni przy robieniu jajecznicy na szynce .
Malinowski zwierza siΩ przyjacielowi :
- Och stary ! Jestem zachwycony jak kr≤liczek w sa│acie.
CieszΩ siΩ, ┐e wpadli£my na ten pomys│ ! Ju┐ od lat nie
by│o mi tak dobrze !!!
- Ja te┐ jestem zachwycony ! Ciekawe czy nasze panie te┐
przypad│y sobie do gustu ?!
Matka poucza c≤rkΩ :
- Dzi£ wieczorem, jak przyjd╣ go£cie, podaj tylko drinki, bez
niczego.
- Ale┐ mamo ?! Mo┐e w│o┐Ω chocia┐ fartuszek ????
Prezydent USA spotka│ siΩ z prezydentem Rosji. Rozmawiaj╣
na temat zarobk≤w.
- W USA robotnik zarabia 1.300$ a na ┐ycie starcza mu 150$...
- A co z reszt╣?
- To nas nie obchodzi. A u was?
- U nas robotnik zarabia 5000 rubli a na ┐ywno£µ wydaje
10.000.
- A sk╣d bierze resztΩ?
- O, to nas nie obchodzi...
Armia Polska postanowi│a stworzyµ w czasie wojny
partyzantkΩ w kraju. Zg│osi│o siΩ paru kamikadze. Na
przeszkoleniu genera│ t│umaczy im, co maja robiµ:
- Wsadzimy was do samolotu, polecicie nad kraj, 3 minuty od
granicy wyskoczycie ze spadochronem. Poci╣gniΩcie za praw╣
r╣czkΩ. Je£li spadochron zawiedzie, to za lew╣. Wyl╣dujecie
ko│o rzeki, tam w krzakach bΩdzie rower, pod siode│kiem
pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddzia│u.
Stefan by│ odwa┐nym ch│opem, zg│osi│ siΩ jak na prawdziwego
patriotΩ przysta│o. Leci samolotem, skoczy│ 3min od granicy
jak pan genera│ przykaza│. Spadaj╣c chwyta za praw╣ r╣czkΩ
- nic - , za lew╣ - dupa zbita, dalej nic. Skonsternowany mruczy
pod nosem:
- Kurw*, jak i tego roweru w krzakach nie bΩdzie, to ja pierd*le
tak╣ partyzantkΩ!!!
Idzie G≤wno i Dupa przez ciemny tunel.
G≤wno: - Ale tu ciemno jak w dupie.
Dupa: - Nie martw siΩ, ja te┐ g≤wno widzΩ.
Chodnikiem biegnie przera┐ona kobieta, a za ni╣ groƒnie
sapi╣c wielki mΩ┐czyzna. W ko±cu ona nie ma ju┐ si│. Staje,
odwraca siΩ do niego i krzyczy:
- PoddajΩ siΩ, niech mnie pan gwa│ci, tylko nie zabija!
- Gwa│µ siΩ pani sama, ja siΩ spieszΩ na poci╣g!
Przychodzi hanys do sklepu w W-wie i pyta:
- Czy s╣ fafkulce ?
Ekspedientka nie kumata m≤wi:
- Nie ma
Na to hanys:
- To poprosza fa w spray'u
Posz│a fama, ┐e w pewnym miasteczku jest cudowne ƒr≤de│ko,
kt≤re leczy u│omno£ci. I tak zebrali siΩ przy nim £lepy,
garbaty i sparali┐owany na w≤zku. îlepy przemy│ oczy i
krzykn╣│:
- O rany, ludzie, ja widzΩ!
Garbaty wyk╣pa│ siΩ w ƒr≤de│ku i krzykn╣│:
- O rany, ludzie, nie mam garba!
Na to sparali┐owany wjecha│ z w≤zkiem do wody i krzykn╣│:
- O rany, ludzie, mam nowe opony!
Na dorocznym zjeƒdzie spotyka siΩ dw≤ch starych
kombatantow. Zaczynaj╣ wspominaµ dawne czasy:
- Wiesz, ja ju┐ nie pamiΩtam, czy walczy│em w II armii w I
wojnie £wiatowej, czy w I armii w II wojnie £wiatowej...
- U mnie to samo, nie pamiΩtam czy dosta│em kul╣ miΩdzy
│opatki, czy │opatk╣ miΩdzy kule...
A na to babcia-kombatantka:
- A ja nie mogΩ sobie przypomnieµ, czy to ja wystrychnΩ│am
Niemc≤w na dudka, czy to Niemcy wydutkali mnie na strychu...
Spotykaj╣ siΩ dwa b╣ki ( 1 i 2 ) w d*.*:
1 - Musimy siΩ po┐egnaµ, jutro wyje┐d┐am...
2 - No to cze£µ!...
NastΩpnego dnia wieczorem znowu siΩ spotykaj╣ w tej samej
d*.*...
2 - No i co?... Mia│e£ wyjechaµ?...
1 - Tak, ale nie zd╣┐y│em na tego stolca o trzynastej...
Idzie Czerwony Kapturek przez las do babci i my£li:
- Oj, ┐eby tylko nie spotkaµ wilka, bo jak m≤wi│a babcia
pewnie mnie zgwa│ci...
Nagle, z krzak≤w wyskakuje wilk. Czerwony Kapturek przera┐ony
tym co siΩ zaraz stanie (wg s│ow. babci), powoli £ci╣ga
majtki, a wilk na to:
- Co ty, co ty ... sraµ tu przysz│a£ ???? Dawaj koszyczek !!!!
Jedzie go£µ mercedesem i widzi na poboczu faceta
grzebi╣cego w syrence. Pomy£la│, ┐e i jego mog│oby to
spotkaµ i zatrzyma│ siΩ. Okaza│o siΩ ┐e rozrusznik nie
dzia│a.
- WezmΩ pana na hol, a jak silnik zapali to mi pan zamiga
£wiat│ami - zaproponowa│ w│a£ciciel mera. Ruszyli i jad╣
wolniutko. Nagle wyprzedza ich BMW. Go£µ w mercedesie: Coooo,
┐adna beema mnie nie bΩdzie wyprzedzaµ !!! I w gaz. Mijaj╣ w≤z
policyjny, na radarze 200 km/h. Gliniarz do radia:
- Do wszystkich woz≤w ! Ja £niΩ !!! Mercedes i bmw pruja 200
na godzinΩ !!!
- No i co w tym dziwnego ??
- Za nimi pruje syrenka i jeszcze mruga £wiat│ami ┐eby
zjechali na bok !!!
Winnetou i Old Sutherhand zab│╣dzili na pustyni. ZmΩczony
Old Sutherhand m≤wi do swego przyjaciela:
- Wystrzel, mo┐e nas kto£ us│yszy.
Winnetou wystrzeli│, jednak nikt siΩ nie zjawi│. Po chwili Old
Sutherhand m≤wi zn≤w :
- Wystrzel jeszcze raz. Mo┐e teraz kto£ us│yszy.
Winnetou zn≤w wystrzeli│. Czekaj╣ d│u┐sz╣ chwilΩ i zn≤w
nikt siΩ nie pojawia.
- Wystrzel jeszcze raz !!
- Dobrze, ale to ju┐ ostatnia strza│a !
Przez preriΩ jad╣ trzej kowboje. Nagle John pyta:
- Bill, ile jest dwa razy dwa?
- Cztery.
John wyci╣ga pistolet i zabija Billa. Trzeci kowboj pyta :
- Dlaczego go zabi│e£ ?
- Za du┐o wiedzia│.
Przez preriΩ jedzie kowboj Chudy Jimmy. W pewnej chwili
podje┐d┐aj╣ do niego Indianie i jeden z nich pyta:
- Znasz Walcz╣cego Niedƒwiedzia?
- Nie znam - odpowiada kowboj.
Indianin zwraca siΩ do wojownika:
- Daj mu w pysk !
Kowboj z podbitym okiem jedzie dalej. Po jakim£ czasie
podje┐d┐aj╣ do niego inni indianie.
- Znasz Walcz╣cego Niedƒwiedzia?
- Nie znam.
- Daj mu w pysk ! - Indianin zwraca siΩ do najodwa┐niejszego
wojownika.
Kowboj z dwoma podbitymi oczami jedzie dalej. Nie minΩ│a
godzina, a tu znowu pojawiaj╣ siΩ Indianie.
- Znasz Walcz╣cego Niedƒwiedzia?
- Znam, jak Boga kocham, znam! - odpowiada kowboj.
- Walcz╣cy Niedƒwiedziu, czy znasz tΩ blad╣ twarz?
- Nie.
- To daj mu w pysk!
Przy ognisku siedz╣: Winnetou, Old Shatterhand i Inczuczuna
i pal╣ fajkΩ pokoju. W pewnym momencie Winnetou wstaje i
odchodzi w mrok. Po chwili s│ychaµ: úUP! Aua!!! i Winnetou
wraca z ogromnym guzem na czole. Nic jednak nie m≤wi, tylko
siada przy ognisku i pali dalej fajkΩ. Po chwili wstaje
Inczuczuna i odchodzi w ciemno£µ. I zn≤w s│ychaµ: úUP! Aua!
i Inczuczuna wraca z ogromnym guzem na czole. Jest jednak
india±skim wodzem, wiΩc spokojnie i bez s│owa siada przy
ognisku gdzie pali swoj╣ fajkΩ. Widz╣c to Old Shatterhand
wstaje i rusza w ciemno£µ. I zn≤w s│ychaµ: úUP! Aua!!! i
Old Shatterhand wraca do ogniska z ogromna bul╣ na czole i siada
przy ognisku bez s│owa. Widz╣c to Winnetou m≤wi do Old
Shatterhanda:
- WidzΩ, ┐e m≤j bia│y brat te┐ nadepn╣│ na te cholerne
grabie.
Elektryk do pomocnika:
- Franek, potrzymaj przez chwilΩ te druty!
- Ju┐ trzymam.
- Czujesz co£?
- Nie...
- W porz╣dku. To znaczy, ┐e pod wysokim napiΩciem s╣ tamte
druty.
Odbywa siΩ rozprawa w s╣dzie. Facet jest oskar┐ony o
zamordowanie te£ciowej. SΩdzia pyta co oskar┐ony ma na
obronΩ.
- Wysoki S╣dzie, jestem niewinny. To by│o tak:
Siedzia│em sobie w kuchni i obiera│em pomara±czΩ, gdy w
pewnym momencie wy£lizgnΩ│a mi siΩ z rΩki sk≤rka, a potem
wypad│ mi n≤┐ i w│a£nie wtedy do kuchni wesz│a te£ciowa i
po£lizgnΩ│a siΩ na sk≤rce, i upad│a na n≤┐... i tak
siedem razy.
- Znakomicie wygl╣dasz! Policzki zrobi│y ci siΩ takie
puco│owate. Pewnie dobrze was karmili na tym obozie wΩdrownym?
- Nie bardzo, tylko musia│em codziennie nadmuchiwaµ materace!
- ChcΩ rozmawiaµ z dyrektorem!
- Dyrektora nie ma.
- Przecie┐ przed chwil╣ widzia│em go w oknie?
- Dyrektor te┐ pana widzia│.
Zawiadowca przemyskiej stacji kolejowej zwr≤ci│ siΩ z
poleceniem do nowego pracownika:
- Weƒ tΩ ba±kΩ z oliw╣ i nasmaruj wszystkie zwrotnice
wzd│u┐ tor≤w.
Za tydzie± przyszed│ na stacjΩ telegram, a w nim:
"Jestem pod Krakowem stop oliwy wystarczy│o mi tylko na
dwie£cie osiemdziesi╣t kilometr≤w stop przy£lijcie now╣
ba±kΩ".