Jad╣cego na w≤zku beznogiego spotyka m│ody facet i pyta:
- Kupisz pan tenis≤wki?
- No co£ pan, nie widzisz, ┐e nie mam n≤g?
Zasmuconego beznogiego spotyka znajomy i pyta:
- Dlaczego jeste£ taki przygnΩbiony?
- A jaki£ facet naigrywa│ siΩ ze mnie i proponowa│ tenis≤wki.
- Ja to bym takiego na twoim miejscu w dupΩ kopn╣│.
Jeszcze bardziej zasmucony beznogi spotyka nastΩpnego kumpla.
- Co£ taki zasmucony?
- A wiesz jeden proponuje mi trampki drugi ka┐e kopaµ go w
dupΩ... jak tu nie byµ smutnym?
- Nie martw siΩ stary i strzel sobie kielonka... to ciΩ postawi
na nogi...
P│ynie Linda │≤dk╣. Pali sobie peta. Nagle ko│o niego
pojawia siΩ rekin. Linda pali peta. Rekin (a du┐y on jest
bardzo) odgryza p≤│ dziobu │≤dki. Linda spokojnie pali peta.
Rekin odgryza rufΩ. Linda pali peta. Rekin atakuje ponownie i z
│≤dki zostaje ju┐ prawie │aweczka. Linda odgasza peta na
│aweczce i rzuca od niechcenia:
- A co ty kurw* wiesz o zabijaniu....
Idzie czerwony kapturek £cie┐k╣, patrzy a z krzak≤w
wystaje g│owa Wilka.
- Wilku czemu masz takie wielkie oczy?
- Kurde, nawet siΩ spokojnie wysr*.* nie mo┐na...
W pewnym urzΩdzie:
- Jak pan siΩ nazywa?
- Sraczka
- Ooo.. to dosyµ rzadkie nazwisko...
Zorganizowano zawody we wbijaniu gwoƒdzia w deskΩ za
pomoc╣ g│owy. Do rywalizacji stanΩ│o trzech zawodnik≤w:
Polak, Rusek i Niemiec. Pierwszy zaczyna Niemiec:
Uderza raz.. dwa.. trzy.. - gw≤ƒdƒ wbity.
Drugi Polak:
... raz.. dwa... - wbity.
Ostatni podchodzi do deski zawodnik radziecki:
Raz... - wbity !
NastΩpuje og│oszenie wynik≤w:
- Niemiec zajmuje drugie miejsce, Polak pierwsze, natomiast
Rosjanin zostaje zdyskwalifikowany za wbicie gwoƒdzia z│╣
stron╣.
Liroy poszed│ pracowaµ do tartaku - zacz╣│ robiµ przy
pile, kt≤ra przecina pnie. A ┐e to cz│owiek wybitnie
uzdolniony muzycznie, postanowi│ sobie pod£piewywaµ podczas
pracy. Wzi╣│ k│odΩ, podk│ada pod pi│Ω i £piewa:
- Mam dwie rΩce... [ciaaach].... mmmmm.... to ju┐ by│o...
- Nie mogΩ odzwyczaiµ siΩ od palenia papieros≤w...
- A pr≤bowa│e£ gumy do ┐ucia?
- Pr≤bowa│em.
- I co?
- Nie pali siΩ...
W tramwaju do grupy skin≤w podchodzi kanar:
- Bilety do kontroli
- Spadaj! - krzycz╣ skini
Kontroler rezygnuje i podchodzi do starszego pana:
- ProszΩ o bilet do kontroli.
- Nie s│ysza│ pan co koledzy powiedzieli?
W pewnym mie£cie zorganizowano zawody w piciu napojku
narodowego.
(Teraz m≤wi komentator na tych zawodach.)
- ProszΩ pa±stwa na scenΩ wychodzi zawodnik francuski, bΩdzie
pi│ nap≤j narodowy Francji tj. wino butelkami. I pierwsza,
druga, ..., pi╣ta i z│ama│ siΩ, z│ama│ siΩ zawodnik
francuski.
- Ale na scenΩ wchodzi zawodnik polski, bΩdzie pi│ nap≤j
narodowy Polski tj. ┐ytni╣ butelkami, no i pierwsza, druga,
..., dziesi╣ta i z│ama│ siΩ, z│ama│ siΩ zawodnik polski.
- Ale na scenΩ wychodzi g│≤wny faworyt zawodnik rosyjski, bΩdzie
pi│ nap≤j narodowy Rosji tj. bimber czerpakiem prosto z wiadra.
No i pierwszy czerpak, drugi, ..., piΩtnasty i z│ama│ siΩ,
z│ama│ siΩ czerpak zawodnik rosyjski bΩdzie pi│ bimber
prosto z wiadra.
Telefon:
- Hallo czy to Marek?
- Nie, tu nie mieszka ┐aden Marek!
Za chwile kolejny telefon:
- Hallo Marek?
- Tu nie mieszka ┐aden Marek!
Zn≤w telefon:
- Hallo jestem Marek by│y do mnie jakie£ telefony?
Le┐y (R)usek w szpitalu, i wo│a do (s)iostry:
R:-Siestra, siestra pamieszajtie mnie jajca!
S:-rusek zboczeniec!!!
Na drugi dzie±:
R:-siestra, siestra, pamieszajtie mnie jajca!
S:-Rusek zboczeniec!!!
Na trzeci dzie±:
R:-Siestra, siestra, pamieszajtie mnie jajca.
Siostra £ci╣gne│a Ruskowi spodnie, i zrobi│a co chcia│.
R:-siestra £wintuch, to┐ ja chcia│ kogiel-mogiel...
Anemik napada na przechodnia, wyci╣ga pistolet i m≤wi:
- Pieeeeni╣dzeee alllllbo ┐yyycie.
Po chwili:
- Pif, paf! Maaaszzzzz czzzassss dopuuuuki kuuule nie dooolec╣.
Po wystΩpie grupy heavy-metalowej dwaj przyjaciele
spotykaj╣ siΩ przy wyj£ciu.
- Coraz g│o£niej graj╣ te zespo│y, prawda?
- DziΩkuje, ┐ona ju┐ zdrowa. A co u ciebie?
Sta│y informator dyrektora kabluje na szefa dzia│u.
- On o panu dyrektorze opowiada, ze nie ma pan matury, ┐e u┐ywa
pan zwrot≤w obcojΩzycznych ni w piΩµ ni w dziesiΩµ, no i w
og≤le nie nadaje siΩ pan na to stanowisko.
- Powiedz mu pan, ┐e mo┐e mnie w d... poca│owaµ i vice versa.
Trener z│o£ci siΩ na zawodnika:
- Ile razy mam ci powtarzaµ, ┐e konkurencja, w kt≤rej
startujesz nazywa siΩ tr≤jskok. To znaczy, ┐e odleg│o£µ 17
metr≤w masz pokonywaµ trzema skokami, a nie jednym.
Siedz╣ dwaj wΩdkarze i │owi╣ ryby. Tak niefortunnie
zarzucili wΩdki, ┐e zaczepili o hol narciarza wodnego i tamten
poszed│ pod wodΩ. Rzucili siΩ na ratunek. Wyci╣gnΩli go,
robi╣ sztuczne oddychanie. W pewnej chwili jeden z nich m≤wi:
- Ty, to chyba nie ten.
- Czemu tak s╣dzisz?
- Bo tamten mia│ narty, a ten ma │y┐wy...
Po jakiej£ powa┐nej operacji ┐o│╣dka przywieƒli faceta
do sali pooperacyjnej. Kiedy siΩ ockn╣│, us│ysza│, jak dwaj
wsp≤│le┐╣cy dziel╣ siΩ swoimi do£wiadczeniami z
poprzednich operacji:
"Kiedy mnie kroili po raz pierwszy, pielΩgniarka
zapomnia│a przed zaszyciem wyj╣µ mi z brzucha z p≤│ kilo
narzΩdzi. Kiedy siΩ zorientowali, by│o za p≤ƒno. Kiedy mnie
zn≤w pokroili, tym razem, ┐eby mnie uwolniµ od tego z│omu,
lekarz, niechc╣cy, zostawi│ w £rodku zapalniczkΩ."
Drugi na to: "To jeszcze nic, kiedy mnie ostatnio operowali,
instrumentariuszce zginΩ│y gdzie£ okulary. Jak siΩ okaza│o -
by│y zaszyte we mnie."
I tak sobie opowiadaj╣, a £wie┐o przywieziony delikwent
blednie coraz bardziej. W pewnej chwili otwieraj╣ siΩ drzwi i
wchodzi chirurg, kt≤ry przed chwil╣ robi│ mu operacjΩ:
"Przepraszam Pan≤w, czy kt≤ry£ z Pan≤w nie widzia│
przypadkiem mojego parasola?"
Dw≤ch facet≤w siedzi w knajpie a ko│o nich siedzi dw≤ch
Niemc≤w. Jeden Polak m≤wi do kumpla:
- Zobaczysz bΩd╣ chcieli poca│owaµ nas w tylek.
- Dobra pr≤buj - odpowiedzia│ drugi.
Polak podchodzi do Niemc≤w i m≤wi:
- Hej szkopy! Mo┐ecie poca│owaµ nas w ty│ek!!!
Na to Niemcy:
- Was? Was?
Polak:
- Tak! Jego i mnie.
Do sklepu w USA wchodzi Polak i pokazuje:
- poproszΩ:
- ┐≤│t╣ - pokaza│ palcami sko£ne oczy
- sk≤rzan╣ - naci╣gn╣│ sk≤rΩ na policzkach
- torbΩ - chwyci│ siΩ rΩk╣ za krocze
Jedzie J≤zek autobusem, i chce mu siΩ mocno sikaµ. Odwraca
siΩ do stoj╣cego obok faceta i m≤wi:
- Panie, co tu robiµ? Chce mi siΩ laµ a ja nie mogΩ
wytrzymaµ.
- A nasikaj pan temu do kieszeni - (odpowiada facet i pokazuje
rΩk╣ na obok stoj╣cego go£cia)
- A jak poczuje?
- A pan czu│ jak ja la│em?
W zwi╣zku szachist≤w powsta│y w╣tpliwo£ci czy zwrot
"szahuje" jest poprawny. Tak wiΩc szachi£ci
postanowili napisaµ do doktora Miodka. Doktor Miodek odpisa│,
┐e owszem tak, ale lepiej u┐ywaµ zwrotu "ciszej
panowie".
Roztargniony profesor pyta swoja sekretarkΩ:
- Czy by│a pani wczoraj w teatrze?
- Nie, panie profesorze, wiecz≤r spΩdzi│am w │≤┐ku...
- Tak, tak. No i co? Du┐o by│o ludzi?
Do osiedlowego sklepu przychodzi facet i krzyczy:
- PoproszΩ o zapa│ki!
- Panie, - odpowiada kioskarka - co pan tak wrzeszczysz? Nie
jestem g│ucha! A jakie pan chcesz? Z filtrem, czy bez?
Na przyjΩciu podano pieczone kurczaki. Jeden z go£ci
wzi╣│ udko do rΩki i zacz╣│ obgryzaµ.
- No┐em! - podpowiada mu szeptem ┐ona.
- Kogo?
Przychodzi alkoholik do sklepu: - Czy jest denaturat?
- Nie ma.
- To poproszΩ jakie£ inne wino.
W pogotowiu ratunkowym dzwoni telefon:
- Panie doktorze, proszΩ przyjechaµ, nasz 3-letni synek
po│kn╣│ korkoci╣g...
- Zaraz bΩdΩ. A co pa±stwo zrobili do tej pory?
- FlachΩ otworzyli£my £rubokrΩtem...
W restauracji zawiany klient przegl╣da kartΩ da±. W ko±cu
przywo│uje kelnerkΩ:
- PoproszΩ tego inwalidΩ.
- Jakiego inwalidΩ? - pyta zdziwiona kelnerka.
- No, tu przecie┐ pisze - tatar z jednym jajem.
Dziadek do dzieci kradn╣cych jab│ka w s╣dzie:
- Ja wam dam !
- A ja Bruce Lee.
Ostatni spadochroniarz wraca do stan≤w z wojny w zatoce. Na
lotnisku reporter pyta go o to, jaka bΩdzie pierwsza rzecz, kt≤r╣
zrobi, gdy znajdzie siΩ ju┐ w domu.
- Jest to bardzo osobiste pytanie - m≤wi ┐o│nierz - Mam
piΩkn╣, m│od╣ ┐onΩ, kt≤rej nie widzia│em od o£miu
miesiΩcy.
- No tak rozumiem -odpowiada reporter - W takim razie jaka
bΩdzie druga rzecz, kt≤r╣ zrobisz?
- C≤┐, my£lΩ ┐e zdejmΩ spadochron
Pewnego razu MacGyver wraz z kolega (jak zawsze zreszt╣)
zostali zamkniΩci w niedostΩpnej wie┐y, z kt≤rej nie by│o
┐adnej drogi ucieczki. Ale MacGyver, kt≤ry zawsze ucieknie,
pyta kolegΩ:
- Ty, s│uchaj, masz zapa│ki?
- Nie...
- No to helikopter odpada...
Wcze£nie rano Kowalski jedzie na wa┐n╣ konferencjΩ do
stolicy. Okazuje siΩ, ┐e wszystkie miejsca w wagonie s╣
zajΩte i nie ma gdzie usi╣£µ. Ucieka siΩ wiΩc do sztuczki:
- Pom≤┐cie szukaµ! - wo│a - Z torby uciek│ mi jadowity
w╣┐!
Wszyscy pasa┐erowie w mgnieniu oka opu£cili wagon. Kowalski
rozpar│ siΩ wygodnie i zasn╣│. Przebudzi│ siΩ, gdy s│once
za£wieci│o mu w oczy. Skoczy│ do okna i stwierdzi│, ┐e wagon
nadal stoi na stacji pocz╣tkowej.
- Co siΩ dzieje?! - krzyczy do przechodz╣cego kolejarza -
Dlaczego nie jedziemy?
- Jaki£ dure± wypu£ci│ wΩ┐a i od│╣czyli£my wagon!
Leci go│╣b nad parkiem i widzi, ┐e przez park idzie
£lepy. My£li sobie - "Nasram na niego". Zawraca,
nurkuje i sruuu. îlepy tylko fuuu fuuuu (tutaj siΩ pokazuje jak
£lepy robi uniki) i nic, nie trafi│o go. No to go│╣b sobie
my£li: "Kurw* co£ tu jest nie tak, lecΩ po kumpla".
No przylecia│ z kumplem, i jak dwa samoloty lec╣ na tego
£lepego i sruuu. No a £lepy znowu tylko fufuu fuuu, i nie
trafi│o go ! No to go│Ωbie sobie my£l╣: "O nie kurw*
nie damy siΩ, lecimy po brygadΩ". Przylecieli, z 20
go│Ωbi, ustawili siΩ w szyku no i dawaj na £lepego, lec╣,
lec╣ i sruuuuuuuuuuu (du┐o g≤wna). No a £lepy znowu tylko
fufufufufu fufufufu i go nie trafi│o. No i jaki mora│ z tej
historii ?
- îlepy g≤wno widzi!
- Te, Icek, s│ysza│em, ┐e dosta│e£ w lesie w mordΩ!
- EEEE, taki las, trzy drzewka!
Przez park przynale┐╣cy do domu wariat≤w idzie ordynator i
spostrzega pacjenta siedz╣cego na │awce i wal╣cego siΩ
kamieniem w g│owΩ...
- Co robisz ???
- NarkotyzujΩ siΩ !!!
Idzie wiΩc dalej, a tam kolejny wariat siedzi i t│ucze w swoj╣
g│owΩ dwoma kamieniami...
- Co robisz ???
- BiorΩ podw≤jn╣ dawkΩ dzisiejszej dzia│ki...
Poszed│ ordynator dalej wzruszaj╣c ramionami, a tu patrzy, a na
kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgl╣da siΩ wok≤│...
- A Ty co robisz ????
- SprzedajΩ narkotyki....
Idzie dw≤ch lamer≤w przez pustyniΩ i jeden m≤wi:
- Ty, ale tu musia│o byµ £lisko!
A drugi:
- Czemu?
- Patrz ile piachu wysypali!
- Tato, dlaczego ten poci╣g zakrΩcowywuje?
- Nie m≤wi siΩ "zakrΩcowywuje", tylko
"zakrΩca"!
- No dobrze, to dlaczego on zakrΩca?
- Bo mu siΩ tory wyg│y...
Siedz╣ Polak, Amerykanin i Japo±czyk w saunie. 120 stopni.
Gor╣co jak cholera. Nagle Japo±czyk unosi d│o±, przystawia
kciuk do ucha, ma│y palec do ust i m≤wi jak do telefonu:
- Sprzedaµ! Sprzedaµ wszystko !
Po chwili Amerykanin robi to samo. Polak siΩ pyta:
- Eee, panowie, co wy robicie ?
Japo±czyk odpowiada:
- S│uchaj stary: Ja mam firmΩ, handlujΩ, prowadzΩ interesy,
no i w│a£nie sprzeda│em pakiet akcji.
Polak:
- Ale jak?
Japo±czyk:
- S│uchaj - w kciuku mam s│uchawkΩ, w palcu mikrofon i
korzystam z tego jak z telefonu!
Amerykanin przytakuje. Polak:
- Acha....
Temperatura 130 stopni. Gor╣co jak w piecu, panowie siΩ poc╣..
marazm.. Nagle Japo±czyk ni st╣d ni zow╣d krzyczy:
- Kupiµ! Kupiµ wszystko !
Amerykanin i Polak patrz╣ siΩ na niego jak na idiotΩ i pytaj╣
co jest. Ten odpowiada:
- Panowie... m≤wi│em ju┐ ┐e mam firmΩ, no i w│a£nie
kupi│em pakiet akcji.
- Ale jak ?!?
Japo±czyk:
- W uchu mam s│uchawkΩ, w gardle mikrofon..
- Aaaaaacha..
Temperatura 140 stopni.. gor╣co... panowie nie wytrzymuj╣, ju┐
chc╣ wychodziµ, wtem nagle Polak wstaje, kuca i nadyma siΩ jak
do sraki i krzyczy:
- Uwaga panowie!!! Fax idzie!!!
Przed bram╣ nieba staje ksi╣dz i kierowca autobusu.
îwiΩty Piotr m≤wi:
- Ty kierowco do nieba, a ty ksiΩ┐e do czy£µca.
- Ale czemu tak? - pyta ksi╣dz.
- Bo widzisz, jak ty prowadzi│e£ kazania to wszyscy ziewali i
podsypiali, a gdy on prowadzi│ autobus to wszyscy siΩ modlili.
Jakie s╣ r≤┐nice pomiΩdzy studentem, ┐o│nierzem i
filozofem, je£li chodzi o seks?
student - ma czym, ma z kim, nie ma gdzie...
┐o│nierz - ma czym, ma gdzie, nie ma z kim...
filozof - ma czym, ma gdzie, ma z kim, tylko po co?
úowi rybak ryby, ale cholery nie bior╣. Siedzi tak mocz╣c
sobie kija przez piΩµ godzin g│odny, niewyspany i mokry, bo tu
jeszcze deszcz zacz╣│ padaµ i w ko±cu powiada:
- K..wa!!! Jakbym nie wiedzia│, ┐e to uspokaja nerwy, to bym to
wszystko rzuci│ w cholerΩ.
- Panie, tu wolno │owiµ ryby tylko na zezwolenie!
- DziΩki, to ja ju┐ tu trzecia godzinΩ pr≤bujΩ z│apaµ na
robaka...
Graj╣ sadysta z peda│em w karty i siΩ um≤wili ┐e kt≤ry
wygra, to z przegranym zrobi co zechce.
Wygra│ peda│. Sadysta m≤wi:
- To pewnie mnie przelecisz?
- Pewnie tak - odpowiedzial peda│ i co powiedzia│ to zrobi│.
Ale graj╣ dalej i nastΩpny raz wygra│ sadysta. Wzi╣│
wkrΩci│ peda│owi penisa w imad│o i ostrzy brzytwΩ. Peda│ ze
strachem:
- Obetniesz mi?
A sadysta na to:
- Sam sobie obetniesz, jak t╣ budΩ podpalΩ...