M╣┐ wraca z pracy i widzi w popielniczce dymi╣ce cygaro.
- Sk╣d jest to cygaro?
- Nie wiem.
- Pytam: sk╣d jest to cygaro!?
G│os z szafy:
- Z Hawany, idiotko!

- Do widzenia kochanie... SzczΩ£liwej podr≤┐y! - m≤wi m╣┐.
- I wracaj szybko! - dodaje synek.
- Cicho b╣dƒ! - strofuje go ojciec.

W szkockim banku kasjer d│ugo ogl╣da przed│o┐ony przez klientkΩ czek. W ko±cu m≤wi:
- No nie wiem, droga pani. Ten podpis mΩ┐a jest dzisiaj jaki£ rozchwiany.
- Wiadomo! Ten dusigrosz zawsze siΩ tak trzΩsie, gdy mu przyk│adam rewolwer do g│owy!

- Wczoraj ostro pok│≤ci│em siΩ z ┐on╣... - zwierza siΩ Adam koledze.
- I do kogo nale┐a│o ostatnie s│owo?
- Jak zwykle do mnie.
- Co jej powiedzia│e£?
- Powiedzia│em stanowczo: "No dobrze, kup sobie tΩ kieckΩ...".

M╣┐ za wcze£nie wr≤ci│ z delegacji...
- No tak... Moja ┐ona, m≤j przyjaciel, moje prezerwatywy...

Rozmowa u psychologa:
- Czy pana ┐ona lubi to samo co pan?
- Raczej tak... z wyj╣tkiem blondynek.

SΩdzia do pow≤dki wnosz╣cej sprawΩ o rozw≤d:
- Czy powodem pani wniosku jest zazdro£µ?
- Nie, Wysoki S╣dzie, ja nie jestem zazdrosna. Po prostu jest mi za ciasno, kiedy tak we troje le┐ymy w │≤┐ku.

W wypo┐yczalni kaset video:
- PoproszΩ kasetΩ z filmem porno - m≤wi kobieta.
- Lubi pani ogl╣daµ takie filmy? - dziwi siΩ wydaj╣cy kasety.
- Nie, to ma byµ instrukta┐ dla mojego mΩ┐a.

Rozmowa miΩdzy kobietami:
- Wszyscy mΩ┐czyƒni s╣ jednakowi!
- Nieprawda, m≤j jest najgorszy!

Kowalska m≤wi do mΩ┐a:
- Skocz do sklepu i kup p≤│ litra oleju.
Po jakim£ czasie Kowalski wraca.
- Kupi│e£? - pyta ┐ona.
- P≤│ litra kupi│em, ale na olej ju┐ nie starczy│o.

Gabinet psychiatry.
- Od kiedy wydaje siΩ panu, ┐e jest pan ptakiem?
- Odk╣d ┐ona otiwera okno, zamiast za│o┐yµ mi smycz.

- Wyobraƒ sobie, ┐e zdoby│em tylko dwa g│osy - u┐ala siΩ ┐onie kandydat na senatora.
- Zawsze podejrzewa│am, ┐e masz kochankΩ...

- Od│≤┐ choµ raz w ┐yciu gazetΩ! - wo│a pani Anna do mΩ┐a. - Nasza c≤rka wychodzi za m╣┐!
- To my mamy c≤rkΩ?

M╣┐ wraca do domu i zastaje w sypialni ┐onΩ ze swoim przyjacielem.
- No wiesz - krzyczy - taki z ciebie kumpel?! Jak mog│e£ mi co£ takiego zrobiµ?!
- Czemu tak wrzeszczysz? Przecie┐ ty w tej sypialni robisz dok│adnie to samo.
- Tak, ale ja muszΩ!

- Nie chcΩ wiΩcej znaµ swojego mΩ┐a! Wyobraƒ sobie, ┐e mnie uderzy│!
- Kiedy?! My£la│am, ┐e jest w delegacji...
- Ja te┐ tak my£la│am!

- Zobacz kochanie, tam stoi ten facet, co mnie wczoraj uratowa│, gdy siΩ topi│am...
- Tak, poznajΩ go, ju┐ mnie dzi£ trzy razy przeprasza│!

- Wybacz, ┐e wracam dopiero teraz, ale urz╣dzili£my z kolegami zawody, kto potrafi najwiΩcej wypiµ...
- Tak?!? No i kto zaj╣│ drugie miejsce?!

- Jak mog│e£ p≤j£c do biura z dziur╣ w swetrze!?! - strofuje ┐ona mΩ┐a. - Co sobie pomy£leli twoi koledzy z pokoju?
- Nic nie pomy£leli. Obaj s╣ ┐onaci...

»ona wraca do domu z wczas≤w i zastaje mΩ┐a z kochank╣, rozebranych do naga i graj╣cych w karty.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie?!? - krzyczy.
- Nie gramy na pieni╣dze...

- Niestety, pani mΩ┐a nie da siΩ ju┐ uratowaµ! - stwierdza lekarz wezwany do wypadku.
Kobieta dostaje ataku histerii, a lekarz pociesza:
- Niech siΩ pani a┐ tak bardzo nie przejmuje, w ko±cu wszystkich nas czeka £mierµ!
- Przepraszam, panie doktorze, ale z natury jestem taka nerwowa, ┐e byle drobiazg wyprowadza mnie z r≤wnowagi!

Kt≤regos dnia siedzia│o sobie dw≤ch rybak≤w i │owili. I wiecie jak to jest: innym zawsze bior╣, tylko nie nam. Tak by│o i tym razem. Oczywi£cie ┐aden rybak drugiemu nigdy nie zdradzi przyczyny swych powodze±, ale spytaµ zawsze mo┐na. Spyta│ wiΩc:
- Jak pan to robi, ┐e panu tak ryby bior╣??
I ten, o dziwo powiedzia│ mu:
- Zawsze przed wyj£ciem na po│≤w dajΩ ┐onie w ty│ek.
D│ugo nie my£l╣c, pechowy wΩdkarz poprosi│ tamtego:
- Niech mi pan popilnuje wΩdkΩ, zaraz wr≤cΩ.
I biegiem popΩdzi│ do domu. »ona akurat zmywa│a pod│ogΩ klΩcz╣c na niej ty│em do drzwi. M╣┐ za£ wymierzy│ jej klapsa w wypiΩt╣ czΩ£µ cia│a. Ona za£ na to:
- Ooo, co tak wcze£nie dzi£, panie listonoszu???

W nocy ┐ona czule przytula siΩ do mΩ┐a i budzi go. - Czego chcesz? - pyta zaspany m╣┐. - Ch│opa! - A sk╣d ja ci ch│opa wezmΩ o trzeciej nad ranem?!

Ma┐ wraca z d│ugiej podr≤┐y s│u┐bowej.
»ona rzuca mu siΩ na szyjΩ.
- Najdro┐szy, jak siΩ cieszΩ, ┐e wreszcie jestes! - wo│a.
Na to sasiad wali w scianΩ:
- Ciszej wreszcie! Mam dosc s│uchania tego samego co wiecz≤r!

Rozmawia dw≤ch kumpli:
- Wiesz Franek chyba rozwiodΩ siΩ z ┐on╣. Zrobi│a siΩ strasznie marudna i od 6 miesiΩcy zanudza mnie o to samo.
- O co?
- »ebym wyni≤s│ choinkΩ na £mietnik.

Facet postanowi│ siΩ upiµ. Wyszed│ wcze£nie z pracy i poszed│ do baru. Tam siedzia│ przez p≤│ nocy, no i wyszed│ nieƒle wciΩty. Przyszed│ do domu i po cichu, ┐eby nie obudziµ ┐ony idzie do sypialni. Mia│ jednak pecha, bo ƒle policzy│ stopnie i spad│ na plecy. Pech by│ jeszcze wiΩkszy, bo w tylnych kieszeniach zatkn╣│ sobie parΩ butelek piwa na porannego kaca. Butelki siΩ rozbi│y, a o siedzeniu szkoda m≤wiµ... Ale facet nic nie czu│, bo pijanym niebiosa b≤lu oszczΩdzaj╣. Idzie wiΩc dalej na g≤rΩ. Dotar│ w ko±cu do sypialni. Zaczyna siΩ rozbieraµ i widzi, ┐e bielizna ca│a pokrwawiona. Przygl╣da siΩ wiΩc sobie uwa┐niej w lustrze i starannie maskuje wszystkie swoje uszkodzenia tak, ┐eby nic nie by│o widaµ, a w szczeg≤lno£ci, ┐eby ┐ona nie pozna│a. W ko±cu stwierdzi│, ┐e wszystko ju┐ jest OK i poszed│ spaµ.
Rano budzi go ┐ona z pytaniem, gdzie by│ przez ca│╣ noc. Facet t│umaczy siΩ wiΩc, ┐e musia│ do p≤ƒna siedzieµ w pracy itd...
- Od razu widaµ, ┐e pi│e£ - m≤wi ┐ona.
- A sk╣d wiesz kochanie, poczu│a£ alkohol?
- Nie, ale domy£li│am siΩ od razu jak zobaczy│am, ┐e ca│e lustro kto£ pooblepia│ plastrami.

Dw≤ch m│odych ludzi rozmawia w okopach.
- Jak siΩ tutaj znalaz│e£?
- Jestem kawalerem, lubiΩ wojne wiΩc poszed│em na ochotnika. A ty?
- Jestem ┐onaty, lubiΩ spok≤j wiΩc poszed│em na ochotnika.

Kowalska siΩ upar│a, ┐eby j╣ Kowalski zabra│ na dancing. D│ugo jej t│umaczy│, ┐e to bez sensu, ┐e go to nie bawi, ale wreszcie ust╣pi│. Poszli. Wchodz╣ do lokalu...
- Dzie± dobry, panie Kowalski! - wita ich w progu portier. »ona zdziwiona. W sali podbiega natychmiast kelner.
- Dla pana ten stolik co zwykle?
»ona jeszcze bardziej zdziwiona. M╣┐ t│umaczy, ┐e pewnie go z kim£ myl╣. Podchodzi kelner.
- Dla pana to co zwykle? A dla pani?
»ona zaczyna siΩ w£ciekaµ. Zaczyna siΩ wystΩp. Striptizerka ma w│a£nie zdj╣µ ostatni element odzie┐y i pyta kto z sali pomo┐e jej rozwi╣zaµ tasiemki.
- Ko-wal-ski! Ko-wal-ski! - skanduje sala.
Tego ju┐ Kowalskiej by│o za wiele. Zerwa│a siΩ i wybieg│a z restauracji. Kowalski za ni╣. Wsiedli do taks≤wki i jad╣ do domu. Kowalska ca│╣ drogΩ robi Kowalskiemu wyrzuty. W ko±cu kierowca taks≤wki odwraca g│owΩ i m≤wi:
- Co, Kowalski, takiej pyskatej k... to£my jeszcze nie wieƒli.

Do kwiaciarni wchodzi mΩ┐czyzna:
- ProszΩ o bukiet r≤┐. To dla mojej ┐ony - dodaje - le┐y w szpitalu.
- ProszΩ. Dwie£cie tysiΩcy.
- O nie! Taka chora, to ona nie jest!

W kuchni u Kowalskich zepsu│ siΩ kran. »ona prosi Kowalskiego, ┐eby naprawi│.
- A co to ja, hydraulik jestem? - wzrusza ramionami Kowalski.
NastΩpnego dnia wraca z pracy, patrzy, kran naprawiony.
- Kto naprawi│ kran? - pyta ┐ony.
- Poprosi│am s╣siada i naprawi│.
- I nic za to nie chcia│?
- A chcia│, chcia│! Powiedzia│, ┐ebym siΩ z nim przespa│a albo ┐ebym mu za£piewa│a.
- No i co mu za£piewa│a£?
- A co to ja, £piewaczka jestem?

Je£li m╣┐ wysiada, ┐eby otworzyµ drzwiczki od samochodu swojej ┐onie, to s╣ dwie mo┐liwo£ci:
- albo to jest nowy samoch≤d,
- albo to jest nowa ┐ona.

Masztalski do Ecika:
- Lubisz g│upie baby?
- Nie.
- A baby, kt≤re pij╣?
- Ty┐ nie.
- A takie, co nie umiom gotowaµ?
- Dziepiero nie!
- To po jakiemu │azisz za moj╣ star╣?

- Macie widzenie - m≤wi stra┐nik wiΩzienny do Masztalskiego.- »ona przysz│a was odwiedziµ.
- O Jezusie! Powiedzcie jej, ┐e mnie nie ma.

Wzburzona pani domu oznajmia mΩ┐owi:
- Wyobraƒ sobie: na ulicy niespodziewanie wpadamy na siebie z Ba£k╣...
- Te babskie sprawy i plotki nie obchodz╣ mnie - odpowiada m╣┐ zza gazety.
- Jak uwa┐asz, ale lakiernik m≤wi│, ┐e auto bΩdzie gotowe nie wcze£niej ni┐ za tydzie±.

- No i co m≤wi│a wychowawczyni o postΩpach naszego Kazia?
- "Co m≤wi│a?", "Co m≤wi│a?". To jeste£ ca│a ty, wys│a│a£ mnie na wywiad≤wkΩ i nawet nie powiedzia│a£ do kt≤rej szko│y chodzi nasz syn....

- Co ty robisz w │≤┐ku z tym Cyganem?!! - wrzeszczy m╣┐.
- A bo widzisz, on prosi│ aby mu daµ co£ zdartego po mΩ┐u.

- Wracasz do domu, zjadasz kolacjΩ i od razu rozkazujesz: "do │≤┐ka!". A przecie┐ najpierw trzeba porozmawiaµ o sztuce, o literaturze, o piΩknie... - Poucza ┐ona mΩ┐a.
NastΩpnego dnia po kolacji m╣┐ pyta:
- S│uchaj, czy czyta│a£ Rembranta?
- Nie...
- No to do │≤┐ka!

- Mam dla ciebie dobr╣ wiadomo£µ - m≤wi ┐ona od progu - od dzi£ w naszym gara┐u jest wjazd nie tylko od przodu, ale i z ty│u...

- Ca│ymi dniami tylko s│yszΩ: sukienki, garsonki, halki... Czy ty nie masz innych zainteresowa±?
- A buciki, to co?

Kowalski przyszed│ z pracy zupe│nie za│amany.
- Czy ty wiesz, ┐e koledzy nazywaj╣ mnie kr≤lem rogaczy ? - m≤wi do ┐ony.
- Jaki tam z ciebie kr≤l ...

Umiera Angielka. Na │o┐u £mierci m≤wi do mΩ┐a:
- Oh Johny, kocha│am ciΩ bardzo, ale raz ciΩ zdradzi│am. Ten czarny Rolls-Royce, kt≤rym tak lubisz jeƒdziµ to w│a£nie od niego.
Umiera Francuzka. Na │o┐u £mierci m≤wi do mΩ┐a:
- Oh Jean kocha│am ciΩ bardzo, ale jeden raz ciΩ zdradzi│am. Ta willa na Lazurowym Wybrze┐u, kt≤r╣ tak lubisz, to w│a£nie od niego.
Umiera Rosjanka. Na │o┐u £mierci m≤wi do mΩ┐a:
- Oh Wania kocha│am ciΩ bardzo, ale jeden raz ciΩ zdradzi│am. PamiΩtasz t╣ sk≤rzan╣ pilotkΩ, kt≤r╣ tak bardzo lubi│e£ nosiµ? To on ci j╣ wtedy ukrad│.

»ona do mΩ┐a:
- Kochanie, jakie lubisz kobiety, │adne czy inteligentne?
- Ani jedne, ani drugie, tylko ty mi siΩ podobasz!

- Chcia│abym kupiµ dla mΩ┐a jakie£ stylowe krzes│o.
- Ludwik ?
- Nie, Czes│aw.

Na oddziale chirurgicznym le┐╣ dwaj panowie, mocno poturbowani.
- Co siΩ panu sta│o? - pyta jeden.
- Wie pan... kupi│em ┐onie samoch≤d. A panu co siΩ sta│o?
- U mnie by│o na odwr≤t. Ja odm≤wi│em ┐onie kupna samochodu.

Facet skar┐y siΩ koledze:
- Ja to mam ┐onΩ, niechlujn╣, ba│aganiarΩ, jaka pyskata. Nigdy nie sprz╣ta. BudzΩ siΩ, a tu brud, ba│agan, nawet wysikaµ siΩ nie mo┐na bo naczynia nieumyte le┐╣ w zlewie.

Do szpitala dla umys│owo chorych wpada zdenerwowany mΩ┐czyzna:
- Czy nikt od was nie uciek│?
- Nie! A dlaczego pan pyta?
- Bo w│a£nie kto£ porwa│ moj╣ ┐onΩ...

- Dowiedziono, ┐e na og≤│ ┐ony odchodz╣ od mΩ┐≤w alkoholik≤w - m≤wi prelegent.
G│os z sali:
- A ile trzeba wypiµ?

- Cze£µ stary, s│ysza│em, ┐e siΩ o┐eni│e£.
- O┐eni│em siΩ...
- Musisz byµ szczΩ£liwy?
- MuszΩ.

M╣┐ wraca z pracy i ma wielk╣ ochotΩ przy│o┐yµ swojej ┐onie. Szuka pretekstu.
- Zupa! - wydaje polecenie.
W tym samym momencie na stole pojawia siΩ talerz gor╣cej, pachn╣cej zupy.
- Drugie danie!
W tym samym momencie na st≤│ podane zostaje ulubione drugie danie mΩ┐a. Ten jest w£ciek│y, ┐e ┐ona mu utrudnia.
- Pod st≤│!
Potulna ┐ona wskakuje pod st≤│.
- Szczekaj!
- Hau, hau - odzywa sie z pod sto│u ┐ona.
- Na swojego szczekasz...!!!

Zaczyna siΩ noc po£lubna. M╣┐ k│adzie d│o± na brzuchu ┐ony, piΩ£ci j╣ i m≤wi:
- Kocham CiΩ...
- ProszΩ, trochΩ ni┐ej.
- "KOCHAM CI╩" - powtarza m╣┐ basem...

Karlik wraca z wczas≤w i ┐ona go wypytuje:
- M≤w, czy by│e£ mi wierny?
- Oczywi£cie, tak jak i ty kochanie.
- Ostatni raz pojecha│e£ na wczasy!

- Ale£ ty wczoraj by│ zalany! Nie wlepili ci przypadkiem mandatu za zak│≤canie ciszy nocnej?
- Mnie nie, tylko mojej starej.

M╣┐ wyjecha│ na delegacjΩ i ┐ona zaprosi│a do domu kochanka. Sp≤│kuj╣ i nagle s│ychaµ pukanie do drzwi. Kobieta m≤wi:
- To na pewno m≤j m╣┐, schowaj siΩ w kuchni.
Okazuje siΩ jednak, ┐e to drugi kochanek. Zaczynaj╣ bara-bara, a tu znowu kto£ puka do drzwi. Niewierna ┐ona ukrywa kochanka w │azience. Otwiera drzwi, a to trzeci kochanek. Zaczynaj╣ siΩ wiΩc zabawiaµ a tu zn≤w kto£ puka.
- To m≤j m╣┐, ukryj siΩ w... (kobita siΩ zastanawia gdzie go schowaµ bo kuchnia i │azienka ju┐ zajΩte, zatrzymuje wzrok na stoj╣cej w rogu zbroi) tej zbroi.
Okazuje siΩ, ┐e to naprawdΩ m╣┐ szybciej wr≤ci│. Zabiera siΩ do ┐ony i nagle z kuchni wychodzi facet i m≤wi:
- Z gazem jest ju┐ wszystko w porz╣dku, biorΩ kasΩ i spadam.
Baraszkuj╣ dalej a z │azienki wychodzi kochanek2 i m≤wi:
- Sp│uczka ju┐ nie przecieka. BiorΩ 5 z│ i uciekam.
Gostkowi w zbroi jest ju┐ niewygodnie i my£li, jakby siΩ stamt╣d wydostaµ, bo nie zanosi siΩ na kr≤tki numerek. W ko±cu rusza siΩ i wskazuje na drzwi:
- Na Grunwald tΩdy?

- Nie radzΩ panu paliµ, piµ alkoholu i... kochaµ siΩ. - m≤wi lekarz do pacjenta po ciΩ┐kiej chorobie.
Po dw≤ch miesi╣cach wstrzemiΩƒliwo£ci mΩ┐czyzna nie wytrzyma│ i zapali│ papierosa.
- No tak, paliµ to mo┐esz... - dogaduje ┐ona.

Rozmawia dw≤ch kumpli:
- Co by£ zrobi│, gdyby ┐ona porzuci│a ciΩ dla jakiego£ innego mΩ┐czyzny? By│oby ci ┐al?
- Kogo? Jakiego£ obcego faceta?

Wraca m╣┐ wcze£niej do domu. »ona bierze wpycha kochanka do piwnicy i wrzuca za nim ubranie. M╣┐ zauwa┐a jednak obce buty. Porywa siekierΩ i schodzi do piwnicy Pyta siΩ:
- Kto tu?!
Ze stoj╣cego w rogu, trzΩs╣cego siΩ worka dochodzi g│os:
- Tto myy, bieeeednee kaartoffeelkiii...

- Twoja ┐ona opowiada, ┐e kupisz jej na imieniny futro z norek...
- Aaaa, niech sobie opowiada...

Ma│┐onkowie wyje┐d┐aj╣c na wczasy nad morze, chc╣c uatrakcyjniµ sobie pobyt uzgodnili, ┐e bΩd╣ mogli zdradziµ siΩ po dwa razy. W drodze powrotnej ┐ona nie wytrzymuje i pyta mΩ┐a:
- I co, zdradzi│e£ mnie?
- Tak, zgodnie z umow╣ - dwa razy.
- Z kim?
- Raz z brunetk╣ i raz z blondynk╣. A ty?
- Tez dwa razy. Raz z za│og╣ statku i raz z jednostk╣ wojskow╣!

- Czemu tak krzycza│e£ w nocy?
- Mia│em straszny sen. îni│o mi siΩ, ┐e muszΩ siΩ o┐eniµ!
- Z kim?
- Zn≤w z tob╣!!!

Rozmowa w poci╣gu:
- Ja, proszΩ pana, najmilsze godziny zawdziΩczam filmom.
- Nie wiedzia│em, ┐e z pana taki kinoman.
- To nie ja chodzΩ do kina, ale moja ┐ona.

Ma│┐onek wraca cichaczem, p≤ƒno do domu.
- Kt≤ra godzina? -pyta zaspana ┐ona.
- Dziesi╣ta - odpowiada m╣┐.
- Tak? S│yszΩ ┐e w│a£nie bije pierwsza...?
- No przecie┐ zera nie mo┐e wybiµ, kochanie...

- S│uchaj, czy patrzysz swojemu mΩ┐owi w oczy podczas stosunku?
- Hmm... Raz spojrza│am... Sta│ w drzwiach.

Podczas k│≤tni, ┐ona ┐eby do ┐ywego dopiec mΩ┐owi, m≤wi:
- Jak umrzesz, natychmiast wyjdΩ za m╣┐!
- No wiesz, a co mnie obchodzi nieszczΩ£cie obcego cz│owieka?!

- M╣┐ mnie ostatnio zaniedbuje, co robiµ?!
- Powinna pani podzielaµ jego zainteresowania. Co mΩ┐a najbardziej interesuje?
- Szczup│e blondynki!

M╣┐ wraca p≤ƒn╣ noc╣ do domu i ┐eby nie budziµ ┐ony rozbiera siΩ ju┐ w przedpokoju i nago w£lizguje siΩ do sypialni. »ona jednak siΩ budzi i widz╣c golasa zauwa┐a:
- To dzi£ przepi│e£ i ubranie?!

M╣┐ przychodzi do domu, ┐ona ca│uje go na powitanie. On pyta:
- W│a£nie zgoli│em w╣sy, jak ci siΩ podobam?
- To ty???

- M≤j s╣siad usi│uje mnie obj╣µ - skar┐y siΩ ┐ona mΩ┐owi podczas filmowego seansu.
- Nie przejmuj siΩ, kiedy zapal╣ £wiat│o, na pewno da ci spok≤j...

M╣┐ ogl╣daj╣c mecz w telewizji, zasn╣│ na kanapie. »ona go budzi:
- Wstawaj, ju┐ dziesi╣ta!
- Tak?! A kto ja strzeli│?...

- Wczoraj pok│≤cili£my siΩ z ┐on╣ po raz pierwszy od dnia £lubu!
- A o co posz│o?
- Ona chcia│a na obiad zrobiµ piecze±, a ja wola│em befsztyki!
- No i jak ci smakowa│a piecze±?

- Wiesz, nasz s╣siad dwa miesi╣ce temu og│uch│!
- A jak to znosi jego ┐ona?
- Jeszcze nie zauwa┐y│a...

- Co£ ty najlepszego zrobi│! - wita ┐ona mΩ┐a, wracaj╣cego z pracy. - Gosposia z│o┐y│a wym≤wienie, bo podobno ordynarnie nawymy£la│e£ jej przez telefon...
- A to nie by│a£ ty?!?

- No i jak siΩ sko±czy│a twoja awantura z te£ciow╣?
- Aaa! Przysz│a do mnie na kolanach!
- Tak? No i co powiedziala?
- Wy│aƒ spod │≤┐ka, ty tch≤rzu!

W szpitalu:
- Dlaczego do tej pory nie odwiedzi│a pana ┐ona?
- Bo ona tez le┐y w szpitalu.
- Tragedia rodzinna?
- Tak, ale ona pierwsza zaczΩ│a.

Kowalska dok│adnie sprawdza garnitur mΩ┐a po powrocie z pracy, nie znajduje ani jednego kobiecego w│oska i m≤wi:
- No tak! Ty ju┐ nawet │ysej babie nie przepu£cisz!!!

M╣┐ dzwoni do ┐ony i pyta:
- Czy to ty kochanie?
- Tak, a kto m≤wi?

W biurze pyta kolega kolegi:
- Co wycinasz z gazety?
- NotatkΩ o tym, jak m╣┐ zamordowa│ ┐onΩ, bo mu stale przeszukiwa│a kieszenie...
- I co masz zamiar zrobiµ z tym wycinkiem?
- Schowam do kieszeni!

M╣┐ przy│apuje ┐onΩ z kochankiem w │≤┐ku.
- Co tu siΩ dzieje?!? Kim pan, do diab│a, jest?!?
- M≤j m╣┐ ma racjΩ - m≤wi kobieta - jak siΩ pan w│a£ciwie nazywa?

Przes│uchanie £wiadka w s╣dzie:
- Na jakiej podstawie £wiadek utrzymuje, ┐e oskar┐ony by│ pijany?
- Bo wykrzykiwa│, ┐e nie boi siΩ ┐ony...

Powinienem zwolniµ swojego kierowcΩ - m≤wi minister do ┐ony. - Jeƒdzi jak wariat, ju┐ pi╣ty raz ledwo uszed│em z ┐yciem...
- Daj mu jeszcze jedn╣ szansΩ!

Kobieta pyta mΩ┐a:
- Dlaczego nasz s╣siad tak klnie?
- Albo mu pies uciek│, albo ┐ona wr≤ci│a...

M╣┐ rano patrzy w lustro i m≤wi do ┐ony:
- Co sobie pomy£la│a£ wczoraj, jak przyszed│em pijany do domu z tym sincem?
- Jak przyszed│e£ to go wcale nie mia│e£.

M╣┐ do ┐ony:
- S│ysza│a£? Wynaleziono kosmetyk, kt≤ry niezawodnie upiΩksza wszystkie kobiety.
- Nie tylko s│ysza│am, ale i u┐ywam go.
- No tak, od razu wiedzia│em, ┐e to jaka£ lipa.

Przychodzi facet do domu, patrzy a tu ┐ona kocha siΩ z innym. Podchodzi i zaczyna ┐onie wypominaµ:
- Jaka ty jestes. Chcia│a£ futro - kupi│em Ci, chcia│a£ bi┐uteriΩ - kupi│em Ci, chcia│a£ samoch≤d - kupi│em Ci, chcia│a£... Czy m≤g│by pan przestaµ kiedy ja m≤wiΩ?

Gdy ┐ona wszczΩ│a kolejn╣ awanturΩ, doprowadzony do ostateczno£ci m╣┐ krzyczy:
- Nooo, teraz powiem ci ca│╣ prawdΩ. DziesiΩµ lat temu zagwizda│em na taks≤wkΩ, nie na ciebie!

Na jednej z bram wiod╣cych do raju widaµ napis: 'Dla pantoflarzy', na drugiej: 'Dla mΩ┐czyzn, kt≤rzy nie dali siΩ zdominowaµ przez kobiety'. Przed pierwsz╣ bram╣ k│Ωbi siΩ t│um zmar│ych, przed drug╣ stoi jedna samotna duszyczka. Podchodzi do niej £wiΩty Piotr:
- A ty co tu robisz?
- Ja nie wiem, ┐ona kaza│a mi tu stan╣µ!

Pogr╣┐ony w smutku m╣┐ m≤wi do ┐ony:
- Rzuci│em papierosy, rzuci│em w≤dkΩ, teraz to ju┐ chyba kolej na ciebie...

Rozmowa dw≤ch kumpli:
- Powiedz Karol, kto ciΩ pozna│ z twoj╣ ┐on╣?
- To by│ przypadek, nawet nie ma kogo winiµ.

Filip sk│ada│ w│a£nie kolejny poca│unek na ustach pani Maryli, gdy ta nagle wskazuj╣c palcem okno, pisnΩ│a przeraƒliwie:
- M≤j m╣┐!!
Uwodziciel spojrza│ na przylepion╣ do szyby, wykrzywion╣ ze w£ciek│o£ci twarz mΩ┐czyzny i mrukn╣│:
- A to fujara ze mnie! Przecie┐ on ju┐ od p≤│ godziny sterczy nieruchomo morda w oknie, a ja my£la│em, ┐e to jaki£ portret rodzinny ...

Skar┐y siΩ m╣┐ ┐onie:
- Nasz syn zn≤w podbiera│ mi pieni╣dze z portfela.
- Dlaczego my£lisz, ┐e to nasz Kazio? Mo┐e to ja wziΩ│am pieni╣dze? - broni matka syna.
- To niemo┐liwe, w portfelu tym razem co£ zosta│o...

- Panie Heniu, co pan sobie my£li? Ja wiem, ┐e pan siΩ niedawno o┐eni│, ┐ona pana jest wcale, wcale, w dodatku z dobrej rodziny. Ale jak mo┐na siΩ tak nieskromnie zachowywaµ.
- ???
- Mieszkasz pan na parterze, okien pan wieczorami nie zas│aniasz i takie chopki pan z ┐on╣ wyprawiasz po stole, wersalce, w ca│ym mieszkaniu, ┐e od paru dni ludzie siΩ gromadz╣ przed pa±skimi oknami. Nie wstyd panu?
- Panie Kazimierzu, jak ja panu co£ powiem, to pan ze £miechu pΩknie.
- ???
- Ja dopiero dzi£ rano wr≤ci│em z Gda±ska.

Te£ciowa do ziΩcia:
- Nie zas│aniaj siΩ gazet╣! Nie udawaj, ┐e czytasz. Dobrze wiem, ┐e mnie s│yszysz, bo widzΩ, ┐e ci siΩ kolana trzΩs╣...

Facet u kochanki (m╣┐ w delegacji), a tu nagle klucz w zamku grzebie.... Babka niewiele my£l╣c m≤wi mu:
- Stan na £rodku, tak jak jeste£ - go│y, a ja powiem staremu, ┐e tak╣ statujΩ kupi│am.
M╣┐ wchodzi rozgl╣da siΩ, zauwa┐a
: - A to co??
- No... kupi│am tak╣ statujΩ, znajomi te┐ maj╣, teraz taka moda...
M╣┐ machn╣│ rΩk╣ i poszed│ spaµ. »ona te┐. W £rodku nocy m╣┐ wstaje, idzie do kuchni, wyci╣ga chleb, smaruje mase│kiem, k│adzie szyneczkΩ, serek, og≤reczka... podchodzi do statui i wrΩcza ze s│owami:
- Posil siΩ przyjacielu, ja tak trzy dni sta│em, ┐eby choµ q*a nakarmi│a...

- Dlaczego - pyta ┐ona swego mΩ┐a - m≤wi siΩ o kotach, ┐e s╣ okrutne i fa│szywe?
- Poniewa┐ to jest prawda, m≤j kotku - odpowiada m╣┐.

Chwali siΩ jeden biznesmen drugiemu:
- Wiesz, jak╣ sekretarkΩ zatrudni│em? Zrobi│a mi porz╣dek w biurze, o wszystkim pamiΩta, a w │≤┐ku jest lepsza od mojej ┐ony!
Min╣│ pewien okres, ten drugi biznesmen planuje urlop, ale chce, ┐eby firma chodzi│a jak w zegarku. M≤wi do kolegi:
- Stary. Po┐ycz mi tej swojej sekretarki ma miesi╣c.
- No problem - m≤wi tamten.
Po miesi╣cu spotykaj╣ siΩ.
- I jak?
- Mia│e£ racjΩ. Przypilnowa│a wszystkiego. No, mo┐e w jednym siΩ pomyli│e£: W │≤┐ku NIE jest lepsza od twojej ┐ony.

- Do kogo piszesz ten list? - pyta ┐ona mΩ┐a.
- Czemu pytasz?
- Oj, ty zawsze musisz wszystko wiedzieµ! - odpowiada ┐ona.

Kupi│a sobie babka w IKEYA'i najnowszy szyk mody: szafa do samodzielnego sk│adania. Ale, ┐e m╣┐ jeszcze nie wr≤ci│ z pracy wiΩc postanowi│a z│o┐yµ j╣ sama. Zrobi│a wszystko jak nale┐y. Nagle przejecha│ tramwaj za oknem i szafa siΩ rozlecia│a. Spr≤bowa│a jeszcze raz, dok│adnie z instrukcj╣. Szafa stoi jak malowana. Znowu przejecha│ tramwaj i szafa siΩ rozsypa│a. Kobita my£li: mo┐e nie mam zdolno£ci do majsterkowania, p≤jdΩ do s╣siada mo┐e on z│o┐y lepiej. S╣siad przyszed│ popatrzy│ w instrukcjΩ i m≤wi, ┐e wszystkie czΩ£ci s╣. Raz dwa trzy posk│ada│. Przejecha│ tramwaj i szafa siΩ rozpad│a. Z│o┐y│ jeszcze raz. Znowu tramwaj i znowu szafa w czΩ£ciach. W ko±cu s╣siad m≤wi:
- Wie pani co, to z│o┐ymy j╣ jeszcze raz i ja wejdΩ do szafy i jak bΩdzie przeje┐d┐a│ tramwaj to zobaczΩ co tam puszcza, ┐e ta szafa siΩ rozpada. Jak powiedzia│ tak i zrobi│. W tym momencie do domu przyszed│ m╣┐. Patrzy i m≤wi:
- Jaka £liczna nowa szafa. Podchodzi, otwiera i widzi w £rodku schowanego s╣siada.
A s╣siad:
- Ja wiem, ┐e to g│upio brzmi, ale ja naprawdΩ czekam na tramwaj.

- Mija dzi£ 40 lat od naszego £lubu. Mo┐e zar┐n╣µ kurΩ?
- A co ona winna?

Po powrocie z pracy m╣┐ m≤wi do ┐ony:
- Czy zauwa┐y│a£, ┐e w dzisiejszej gazecie pisz╣ o nas i o naszym piΩtnastym dziecku?
- Tak zauwa┐y│am, ale dlaczego oni pisz╣ o nas w rubryce sportowej?

- Pani m╣┐ wygl╣da w tym nowym ubraniu wy£mienicie!
- To nie jest nowe ubranie, to jest nowy m╣┐.

Pierwsza w nocy. Kobieta pyta ma│┐onka:
- Kochany, czy kupisz mi futro?
- KupiΩ.
- Tak siΩ cieszΩ!
- Nie ma z czego.
- Dlaczego?
- Bo ja m≤wiΩ przez sen.

Na ulicy ca│uje siΩ facet z babk╣. Podchodzi do nich go£µ i tak przez ramiΩ zagl╣da. Raz zagl╣da, obchodzi w k≤│ko i znowu zagl╣da i tak d│u┐szy czas. W ko±cu facet siΩ zdenerwowa│ i do go£cia:
- Panie co pan zboczeniec jaki£?!!!
Go£µ:
- Nie, ale ┐ona ma klucze...

W │≤┐ku le┐y para. Nagle rozlega siΩ odg│os otwieranych drzwi do domu:
- O Bo┐e! - krzyczy kobieta - m≤j m╣┐.
On wyskakuje z │≤┐ka, chwyta w po£piechu ubranie i chowa siΩ za kotarΩ. Po chwili wychodzi jednak z ukrycia i ze zdumieniem rzuca:
- Zaraz, chwileczkΩ! Przecie┐ to ja jestem twoim mΩ┐em!

Do sypialni wpada m╣┐ i wo│a do le┐╣cej w │≤┐ku ┐ony:
- Ubieraj sie szybko! Po┐ar!!!
Z szafy przera┐ony mΩski g│os:
- Meble! Ratujcie meble!

U wr≤┐ki:
- Karty m≤wi╣, ┐e m╣┐ pani╣ zdradza!
- Oj, chyba roz│o┐y│a pani karty odwrotnie.

- Panie doktorze, proszΩ przyjechaµ do mojej ┐ony!
- A co jej dolega?
- Nie wiem, ale jest tak s│aba, ┐e musia│em j╣ zanie£µ do kuchni, ┐eby mi zrobi│a £niadanie !

M│odzi ma│┐onkowie zasiadaj╣ do pierwszego obiadu, kt≤ry jest debiutem kulinarnym ┐ony.
- A czym kochanie nadziewa│a£ tego pieczonego kurczaka?
- Niczym. On przecie┐ nie by│ w £rodku pusty.....

- Jeste£ g│upia, podstΩpna, fa│szywa, k│amiesz, zdradzasz mnie ...
- M≤j drogi, przecie┐ ka┐dy cz│owiek ma jakie£ drobne wady.

»ona mia│a kochanka i razem robili barabara podczas nieobecno£ci mΩ┐a, gdy nagle on pojawia siΩ niespodziewanie wcze£niej. »ona prΩdko wypΩdzi│a kochanka, kt≤ry nawet siΩ nie zd╣┐y│ ubraµ w po£piechu, na balkon, po czym czule wita mΩ┐a. Mija kilka chwil a kochanek w tym czasie ju┐ zamarza na balkonie ... i decyduje siΩ zapukaµ do okna, puk puk.. M╣┐ wygl╣da za przez okno i widzi go│ego cz│owieka, kt≤ry mu siΩ t│umaczy:
- Wiesz pan, by│em tam u s╣siad≤w na g≤rze na imprezie (i kilka kit≤w tu wstawia) i .... Da│by mi pan co£ abym m≤g│ siΩ ubraµ...
M╣┐ da│ biedakowi palto, bo my£li sobie po co cz│owiek ma tam marzn╣µ, a do ┐ony m≤wi:
- Albo nam piΩtro dobudowali, albo ty kurw*!

»ona do mΩ┐a:
- Kto£ chodzi po naszym domu...
- To co mam robiµ?!!!
- Idƒ obudƒ psa..

Rozmawiaj╣ sobie trzy ma│┐onki. Pierwsza m≤wi:
- M≤j siΩ tak ugania za sp≤dniczkami ┐e jak widzΩ dzieci na ulicy to zawsze zastanawiam siΩ czy to nie jego.
Druga ┐ona:
- M≤j tak rzadko sypia w domu ┐e siΩ zastanawiam czy on jest ojcem moich dzieci.
Trzecia ┐ona:
- Ja to dopiero mam problem. M≤j m╣┐ mnie tyle razy oszuka│ ┐e ja nie jestem pewna czy naprawdΩ jestem matk╣ moich dzieci.

- Dok╣d tak pΩdzisz stary?
- Do domu, muszΩ zrobiµ obiad.
- A co, ┐ona chora?
- Nie, g│odna

Mosiek budzi siΩ w nocy i widzi, ┐e z jego │o┐a wystaj╣ TRZY pary n≤g.
Jeszcze trochΩ zaspany liczy dla pewno£ci:
- Moje nogi, Salci nogi, a to czyje nogi???
Powtarza:
- Moje nogi, Salci nogi, a to czyje nogi???
Wyskakuje z │≤┐ka i jeszcze raz liczy:
- Moje nogi, Salci nogi... a ja siΩ g│upi denerwowa│!

Mosiek wpada do mieszkania i przy│apuje swoj╣ ┐onΩ na gor╣cym uczynku.
»ona Mo£ka nie traci g│owy i pyta ze zdumieniem:
- Mosiek, ty tutaj? To z kim ja le┐Ω w │≤┐ku?

Po powrocie z sanatorium podczas pierwszej nocy m╣┐ przez sen ci╣gle powtarza: "Basiu, Basiu, Baaaasiuuu".
Rano ┐ona ┐╣da wyja£nie±.
- Ko│o sanatorium by│o gospodarstwo rolne, a tam w zagrodzie sta│a piΩkna klacz o tym imieniu. Chodzi│em j╣ karmiµ chlebem. Widocznie ona mi siΩ przy£ni│a - t│umaczy siΩ m╣┐.
MinΩ│o kilka dni, m╣┐ wraca z pracy i widzi, ┐e na stole le┐y list w rozerwanej kopercie.
- Od kogo ? - pyta siΩ m╣┐.
- Ta klacz do ciebie napisa│a.

- Czy pani m╣┐ tez co wiecz≤r wychodzi na spacer dla zdrowia ?
- Nie, m≤j pije w domu.

- W domu czujΩ siΩ jak mucha!
- Taki jeste£ s│aby?
- Nie, tylko jak gdzie£ przysi╣dΩ, to zaraz ┐ona mnie przegania!

Ka┐dej nocy pod okno kobiety, kt≤rej m╣┐ pracuje na trzeci╣ zmianΩ, przychodzi mΩ┐czyzna, puka w szybΩ, a kiedy ona podchodzi do okna, to pyta:
- Czy pani ma dupΩ?
Kobieta nie odpowiada, tylko zdenerwowana zamyka okno. Wreszcie poskar┐y│a siΩ mΩ┐owi, ┐eby choµ raz zosta│ na noc w domu. On zostaje. P≤ƒnym wieczorem zjawia siΩ pod oknem mΩ┐czyzna i jak zwykle pyta:
- Czy pani ma dupΩ?
- Odpowiedz "mam" - szepcze m╣┐ - a ja go walnΩ w g│owΩ.
- Mam! - odpowiada ┐ona.
- To niech pani spyta swego mΩ┐a, czemu w takim razie chodzi do mojej ┐ony?

- Kochanie - m≤wi zaspanym g│osem m╣┐ - wy│╣cz telewizor, zapal £wiat│o i podaj mi herbatΩ...
- To nie mo┐liwe - jeste£my w kinie.

Wieczorna rozmowa ma│┐e±stwa w │o┐u:
- B╣dƒ mi│y i powiedz mi przed snem co£ czu│ego, na przyk│ad "kocham ciΩ!"...
- Kocham ciΩ!
- Powiedz jeszcze "M≤j najdro┐szy skarbie!"...
- M≤j najdro┐szy skarbie!
- I dodaj co£ od siebie...
- Dobranoc!

M╣┐ z ┐on╣ £pi╣ w │≤┐ku, a w barku stoi butelka w≤dki. W pewnym momencie on wstaje, chce i£µ do barku. »ona chwyta go za ramiΩ, powala spowrotem na │≤┐ko i m≤wi.
- Jak stoi niech stoi. Mo┐e kto£ przyjdzie, mo┐e ja do kogo£ p≤jdΩ...
Po pewnym czasie w £rodku nocy ona zajmuje siΩ mΩ┐em. Jemu siΩ naprΩ┐y│, ona zaczyna siΩ na niego gramoliµ. On j╣ za ramiΩ i spowrotem powala na │≤┐ko i m≤wi:
- Jak stoi niech stoi. Mo┐e kto£ przyjdzie, mo┐e ja do kogo£ p≤jdΩ ...

W kinie m│odzi ludzie ca│uj╣ siΩ z wielkim animuszem. Starsza pani za nimi m≤wi z przek╣sem:
- A nie mogliby£cie pa±stwo robiµ tego w domu?
- Sk╣d┐e znowu! - oburza siΩ m│ody mΩ┐czyzna. - Moja ┐ona nigdy by do tego nie dopu£ci│a!

Przychodzi m╣┐ po wyp│acie, na gazie, wali piΩ£ci╣ w st≤│ i pyta siΩ:
- Kto tu rz╣dzi?
Na to ┐ona:
- Ja, czyli Twoja ┐ona, i moja matka, czyli Twoja te£ciowa...
- Taaaak? No to siΩ rz╣dƒcie, bo w│a£nie przepi│em ca│╣ wyp│atΩ...

Rozgniewana ┐ona robi wyrzuty mΩ┐owi:
- Znam ju┐ na pamiΩµ wszystkie twoje wykrΩty, kiedy wracasz do domu p≤ƒno w nocy. Ciekawe co wymy£lisz dzisiaj.
- Nic.
- I ty chcesz, ┐ebym w to uwierzy│a?

Przyprowadza jeden pijak drugiego do siebie do domu. »ona i te£ciowa skacz╣ ko│o nich - mo┐e w≤deczki, mo┐e co£ z zak╣sek itd - a ten drugi siΩ dziwi:
- Ty, jak ty to zrobi│e£, ┐e tak ko│o ciebie skacz╣?
- Bo widzisz: mia│em takiego owczarka, co na mnie szczeka│. WiΩc go ostrzyg│em. Ale szczeka│ na mnie dalej, wiΩc ostrzyg│em go drugi raz. A ┐e szczeka│ na mnie dalej - to go zabi│em.
- No i co z tego?
- One s╣ po drugim strzy┐eniu.

Ma│┐e±stwo wybra│o siΩ do ZOO. Przed klatk╣ z dorodnym gorylem ┐ona m≤wi:
- Przyjrzyj mu siΩ! Tak w│a£nie powinien wygl╣daµ prawdziwy mΩ┐czyzna - te bicepsy, ten dziki wzrok, ta postura...
W tym momencie goryl wyci╣ga │apΩ, wci╣ga kobietΩ do klatki i wykazuje jednoznaczne zamiary. »ona wo│a do mΩ┐a:
- Ratuj mnie! Na co czekasz?
- A powiedz mu teraz, ┐e ciΩ boli g│owa...

»ona ustali│a z mΩ┐em, ┐e je┐eli przyjdzie mu ochota, ┐eby siΩ z ni╣ p*.*yc, to delikatnie np. przy dzieciach, zapyta 'Czy pralka dzia│a?'.
Pierwszego dnia m╣┐ pyta:
- Czy, pralka dzia│a?
- Nie, pralka zepsuta.
NastΩpnego dnia...
- Pralka dzia│a?
- Nie, dzi£ te┐ nie dzia│a.
Trzeciego dnia:
- Pralka dzia│a?
- Nie, zepsuta.
No to siΩ stary wkurzy│, poszed│ do pokoju i siΩ zamkn╣│ (w pokoju).
Przychodzi ┐ona.
- Przepraszam... Pralka ju┐ dzia│a...
- Nie trzeba, zrobi│em pranie rΩczne.

Rozmowa ma│┐e±ska w Hollywood:
Pijany m╣┐ wraca do domu:
- Gdzie siΩ podzia│o honorarium? - pyta ┐ona.
- "PrzeminΩ│o z wiatrem"...
- Kiedy to siΩ sta│o?
- "W samo po│udnie"...
- Kto ciΩ tak urz╣dzi│?
- "Ostatni Mohikanin"...
- A co na to policja?
- "Milczenie owiec"...

M╣┐ wraca z pracy, zastaje swoj╣ ┐onΩ w │≤┐ku z kochankiem. Staje jak wryty.
- Jurek - m≤wi ┐ona - ty siΩ nie gap, ty siΩ ucz!

M╣┐ do ┐ony:
- Co to ma znaczyµ? Znalaz│em w twojej torebce list z biura matrymonialnego, ┐e bΩd╣ mieli propozycje na twoj╣ ofertΩ?
- Och nie gniewaj siΩ, to stare dzieje.
- ????
- No, wtedy kiedy by│e£ tak ciΩ┐ko chory...

Pewne ma│┐e±stwo ma "ciche dni". Wieczorem m╣┐ pisze kartkΩ do ┐ony:
'Stara, obudƒ mnie o pi╣tej.'
Nazajutrz m╣┐ budzi siΩ o si≤dmej i spostrzega na stole kartkΩ:
'Stary wstawaj, ju┐ pi╣ta...!'

Ma│┐onka Mietka wraca z wczas≤w z Bu│garii.. M╣┐ pyta jadowicie:
- Ile tym razem zarobi│a£??
Ta odpowiada rezolutnie:
- Tysi╣c dolar≤w!!
- Ja za ciebie nie da│bym nawet dolara..
- A ja i wiΩcej nie bra│am!!

W drodze do nieba spotykaj╣ siΩ dusze dw≤ch facet≤w i zaczynaj╣ rozmowΩ:
- Ja zmar│em przez zimno. No wiesz niska temperatura, organizm nie wytrzyma│..
- Ja zmar│em ze zdziwienia..
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wcze£niej z pracy, widzΩ go│╣ ┐onΩ w │≤┐ku, no to szukam faceta. Sprawdzam pod │≤┐kiem, za szaf╣, w szafie, na balkonie, w │azience, w kuchni, jednym s│owem wszΩdzie i nie mogΩ go znaleƒµ. I z tego zdziwienia umar│em.
- Oj, ┐eby£ ty wtedy zajrza│ do lod≤wki, to obaj by£my ┐yli.

- Wyobraƒ sobie: wracam wczoraj niespodziewanie do domu i zastajΩ moj╣ ┐onΩ w │≤┐ku z jakim£ Francuzem..
- I co powiedzia│e£??
- A co mia│em powiedzieµ?? Przecie┐ wiesz, ┐e nie znam francuskiego..

- O co tak siΩ wczoraj twoja ┐ona awanturowa│a?
- To z powodu listu.
- Zapomnia│e£ wys│aµ?
- Nie, zapomnia│em zniszczyµ.

»ona w czasie stosunku pyta siΩ mΩ┐a:
- A je£li urodzi siΩ nam dziecko to jak damy mu na imiΩ ?
M╣┐ bierze prezerwatywΩ i robi jeden supe│ek, drugi, trzeci, po dwudziestym m≤wi:
- Jesli siΩ st╣d wydostanie to nazwiemy go MacGaywer.

Wielkie sympozjum nt. "Czy mΩ┐czyzna powinien mieµ ┐onΩ, czy kochankΩ?"
Lekarz stwierdza, ┐e przede wszystkim ┐onΩ bo to zdrowie seksualne...
Psycholog, ┐e kochankΩ, bo wtedy jest uprzejmy, elegancki i w og≤le siΩ stara..
Naukowiec dowodzi, ┐e i ┐onΩ i kochankΩ, bo ┐ona my£li, ┐e jest u kochanki, kochanka, ┐e u ┐ony, a on tup tup tup i do biblioteki....

Pan W│adek wraca po alkoholowym przyjΩciu do domu. Puka do drzwi.
- To ty W│adek? - pyta siΩ przez drzwi ┐ona.
Odpowiada jej milczenie, wiΩc wraca do │≤┐ka. Po chwili znowu s│yszy pukanie.
- W│adek, czy to ty pukasz?
Cisza, wiΩc ┐ona na dobre udaje siΩ na spoczynek. Rano otwiera drzwi i widzi swojego mΩ┐a siedz╣cego na wycieraczce i trzΩs╣cego siΩ z zimna.
- W│adziu, to ty puka│e£ w nocy?
- Ja...
- To dlaczego nie odpowiada│e£ na moje pytania?
- Jak to nie odpowiada│em, kiwa│em g│ow╣...

- Chodƒ! - wo│a namiΩtnie ┐ona z sypialni.
M╣┐ wstaje i zaczyna krΩciµ siΩ po pokoju.
- Chodƒ szybciej!
- No przecie┐ chodzΩ... - denerwuje siΩ m╣┐.

Podczas nocy po£lubnej m│ody ma│┐onek po wej£ciu do │≤┐ka odwr≤ci│ siΩ ty│em do ┐ony i u│o┐y│ do snu.
- Wiesz - m≤wi ┐ona - a moja mama to mnie zawsze przed snem trochΩ popie£ci│a...
- No, przecie┐ nie bΩdΩ w £rodku nocy po twoj╣ mamΩ lecia│...

Siedzi m╣┐ w WC i pr≤buje zrobiµ kupΩ. CiΩ┐ko mu idzie bo ma zatwardzenie, postΩkuje cicho jak to w takich przypadkach.
Obok drzwi przechodzi ┐ona i widz╣c, ┐e w WC £wieci siΩ £wiat│o gasi je bez zastanowienia. I wtedy nagle ze £rodka dobiega g│o£ne wycie:
- AAAAaaaaaaa... OjOjOj.....oooooooOOOoooo AjAjaaaajAAAA...!!
Na to wystraszona ┐ona zapala £wiat│o i zagl╣da do £rodka przestraszona. M╣┐ siedzi z wytrzeszczonymi oczami ale ju┐ nie drze siΩ. Popatrzy│ na swoj╣ star╣ i powiedzia│:
- A to ty, a ju┐ my£la│em, ┐e mi oczy pΩk│y!

M│oda ┐ona do mΩ┐a przy sniadaniu:
- Wiesz, kochanie, dzisiejszej nocy £ni│o mi siΩ...
M╣┐ wzdycha, wstaje od sto│u i pyta:
- Ile ci na to potrzeba?

- MΩ┐u, usma┐yµ ci jajka? - pyta ┐ona.
- Cycki se usma┐! - pada odpowiedƒ.

- Do czego mo┐na por≤wnaµ narzeczon╣?
- Do butelki dobrego wina.
- A ┐onΩ?
- Do butelki po winie...

- Kochana, dlaczego do naszej sypialni wstawi│a£ ten du┐y wieszak? - pyta m╣┐ ┐onΩ.
- Bo chcia│am, aby w naszej sypialni wreszcie co£ sta│o...

W 25-t╣ rocznicΩ £lubu para spo┐ywa uroczysty obiad w milczeniu. W pewnej chwili ┐ona m≤wi do mΩ┐a:
- Wiesz. Jak pomy£lΩ sobie ┐e to ju┐ 25 lat to mi siΩ ciep│o robi ko│o serca.
- Nie truj. Po prostu biust ci wpad│ do zupy.

Seksuologa wychodz╣cego z gabinetu zatrzymuje mΩ┐czyzna.
- Panie doktorze, ju┐ rok temu wziΩli£my £lub i bardzo chcieliby£my mieµ dzieci, ale nie wiemy, jak to siΩ robi...
- Bardzo siΩ £pieszΩ i nie wiem, jak to panu wyt│umaczyµ... Widzi pan te dwa psy na trawniku? To w│a£nie tak siΩ robi dzieci!
Po trzech miesi╣cach lekarza odwiedza ten sam mΩ┐czyzna.
- BΩdziemy mieli dziecko!
- Wspaniale! A nie mieli£cie z tym ┐adnych k│opot≤w?
- Owszem, na pocz╣tku ┐ona nie chcia│a tego robiµ na trawniku.

Rozmowa dw≤ch koleg≤w:
- S│ysza│em, ┐e s╣ w sprzeda┐y takie szk│a, przez kt≤re wszystko wydaje siΩ piΩkniejsze, nawet w│asna ┐ona...
- Znam je ju┐ od lat. S╣ dobre, tylko stale trzeba je nape│niaµ...

»ona pokazuje mΩ┐owi magazyn mody z najnowszymi modelami zimowymi i m≤wi:
- Chcia│abym mieµ takie futro...
Na co m╣┐ zza gazety:
- To ┐ryj whiskas.

- Kto ci podbi│ oko?
- Wyci╣ga│em dziewczynΩ z wody...
- I ona ciΩ tak urz╣dzi│a?
- Nie, akurat wtedy ┐ona wesz│a do │azienki.

Podczas przyjΩcia pani domu nalewaj╣c go£ciom alkohol nieustannie omija kieliszek jednego z go£ci. Wreszcie ten nie wytrzymuje i pyta:
- A dlaczego mi pani nie nalewa?
- To pan nie jest abstynentem?
- Nie, ja jestem impotentem.
- No w│a£nie, m╣┐ mi m≤wi│, ┐e panu to nie warto dawaµ...

- Kochanie, czy nie krΩpuje ciΩ gdy musisz siΩ rozbieraµ do naga w czasie wizyty u ginekologa? - pyta siΩ m╣┐ ┐ony.
- Dlaczego bym siΩ mia│a krΩpowaµ, przecie┐ to taki sam mΩ┐czyzna jak wszyscy inni.

»ona podaje z groƒn╣ min╣ kartkΩ mΩ┐owi. On czyta:
- Kochany Stasiu, pamiΩtasz ostatnie wakacje? Ten zach≤d s│o±ca, kt≤ry razem podziwiali£my? Wyobraƒ sobie, ┐e wtedy nie tylko s│once zasz│o....

M╣┐ do ┐ony:
- Kochanie, usi╣dƒ. Mam dla ciebie dwie wiadomo£ci: dobr╣ i z│╣.
- Powiedz mi najpierw t╣ z│╣ - m≤wi ┐ona.
- No wiΩc... Jestem kobiet╣ uwiΩzion╣ w mΩskim ciele - wyznaje za┐enowany m╣┐.
- O Bo┐e ! - ┐ona rozpacza - No a ta dobra wiadomo£µ?
- Jestem lesbijk╣.

Jaka ┐ona mo┐e daµ ci szczΩscie?
Cudza!

ZmΩczony g≤rnik wraca z pracy do domu. »onie ┐ebra│o siΩ na amory.
- Wybacz kochanie ale dzisiaj nie mam g│owy do dupczenia.

Wraca z pracy zmΩczony, g│odny m╣┐. Troskliwa ┐ona pyta siΩ:
- Pewnie jeste£ g│odny? Mo┐e otworzΩ ci puszkΩ?
- CipuszkΩ p≤ƒniej, najpierw daj co£ je£µ.

Pewna facetka chcia│a siΩ przypodobaµ mΩ┐owi, wiΩc posz│a do fryzjera i "strzeli│a" sobie extra fryz. Przychodzi do domu .. a m╣┐ nic.. czyta gazetΩ nawet nie zauwa┐y│ ┐adnej zmiany.. Na nastΩpny dzie± my£li: "Trzeba sobie zrobiµ porz╣dny makija┐ to na pewno zauwa┐y.." Tak te┐ zrobi│a. Przychodzi do domu a m╣┐ nic nie zauwa┐y│.
Facetka na trzeci dzie± posz│a kupiµ jakie£ wdzianko. Ale m╣┐ nic dalej nie zauwazy│. WiΩc sobie my£li: 'On mnie w og≤le nie zauwa┐a. Jutro za│o┐Ω maskΩ przeciwgazow╣..'
Nazajutrz siedz╣ sobie przy obiadku. M╣┐ spogl╣da znad gazety, patrzy, patrzy i m≤wi:
- A co£ ty sobie ku..a brwi ogoli│a???!?

Pani Kowalska, czy pani wie, ze m≤j m╣┐ to 300 procentowy impotent ?
- 300 procentowy ?
- Ano tak, do wczoraj to on by│ 100 procentowy, ale wczoraj spad│ z drabiny, z│ama│ sobie palec i zΩbami odgryz│ jΩzyk...

M╣┐ po dw≤ch latach wraca z wojska:
- Chodƒ, Hanu£, pokochamy siΩ.
- Nie mogΩ, mam okres...
- To od do│u!
- Mam hemoroidy...
- Tak?! To mo┐e powiesz jeszcze, ┐e ciΩ ┐eby bol╣?

Pewna kobieta przechodzi│a obok domu publicznego, gdzie odbywa│a siΩ wyprzeda┐ sprzΩt≤w. Kupi│a papugΩ w klatce, przynios│a j╣ do domu. Klatka by│a przykryta p│acht╣, kt≤r╣ kobieta podnios│a.
- O, nowy burdel, nowa burdel-mama - odzywa siΩ papuga.
Kobieta szybko zakry│a z powrotem klatkΩ p│acht╣. Po jakim£ czasie ze szko│y przychodz╣ c≤rki i dopominaj╣ siΩ, aby im pokazaµ papugΩ. Matka postanawia zaryzykowaµ i odkrywa klatkΩ:
- O, nowy burdel, nowa burdel-mama i nowe panienki...
Klatka zostaje z powrotem zakryta. Przychodzi z pracy m╣┐ i te┐ chce widzieµ papugΩ. Kobieta postanawia daµ jej ostatni╣ szansΩ i odkrywa klatkΩ:
- O, nowy burdel, nowa burdel-mama, nowe panienki, tylko Zygmu£ ten sam stary, wierny klient.....

Spotka│y siΩ dwie przyjaci≤│ki:
- Podobno wysz│a£ za m╣┐?
- Tak i nie ┐a│ujΩ tego kroku.
- Ja nie wysz│am za m╣┐, ale te┐ kroku nie ┐a│ujΩ...

On i ona siedz╣ (blisko siebie) na kanapce. Dzwoni telefon. Ona odbiera.
- Kto dzwoni│?
- Moj m╣┐.
- O! Co mowi│?
- »e sp≤ƒni siΩ do domu, bo gra z tob╣ w bryd┐a...

M│oda ma│┐onka skar┐y siΩ, ┐e m╣┐ nie chce z ni╣ wsp≤│┐yµ:
- Wiesz moja droga, musisz zadbaµ o siebie, o swoja higienΩ osobist╣. Wyk╣p siΩ, kup dobre perfumy, │adn╣ bieliznΩ - radzi kole┐anka.
Niechciana ma│┐onka kupi│a ca│y flakon wody brzozowej, dok│adnie siΩ ni╣ wysmarowa│a i w nocy zaczyna dobieraµ siΩ do mΩ┐a. Ten wcale nie przejawia ochoty na mi│osne igraszki. Zawiedziona ma│┐onka pyta:
- Nie czujesz jak pachne?
M╣┐ przez chwilΩ skupia uwagΩ na zapachu ┐ony, po czym m≤wi:
- Wiesz, pachniesz tak, jak gdyby kto siΩ zesra│ w lasku brzozowym...

Rozmawiaj╣ dwie m│ode ma│┐onki:
- Wyobraƒ sobie, jak╣ wczoraj strzeli│am gafΩ. Poda│am mΩ┐owi na £niadanie p│atki mydlane zamiast owsianych.
- I co on na to?
- Strasznie siΩ spieni│...

- Czy ty wiesz kochana, ┐e m≤j m╣┐ ma granatowego malucha?
- Tak? Kupi│?
- Nie, przytrzasn╣│ drzwiami...

M╣┐ dzwoni do z pracy do domu.
- Kochanie, wr≤cΩ dzisiaj nieco p≤ƒniej. Wiesz, przyjecha│a dzisiaj do nas zagraniczna delegacja. BΩdziemy z nimi omawiaµ szczeg≤│y kontraktu...
- Akurat, ja ciΩ dobrze znam. Wr≤cisz o czwartej nad ranem, pijany w sztok i bez pieniΩdzy.
Po 22-giej m╣┐ znowu dzwoni do domu i nieco "zmΩczonym" g│osem m≤wi:
- Kochanie, ju┐ za godzinΩ bΩdΩ w domu. Te negocjacje nieco siΩ przed│u┐y│y, ale nied│ugo koniec.
- Akurat, ja ciΩ dobrze znam. Wr≤cisz o czwartej nad ranem pijany w sztok i bez pieniΩdzy.
Jest czwarta rano. Facet stoi przed drzwiami swojego domu. Jest pijany w sztok i bez pieniΩdzy. Kiwa siΩ nad wycieraczk╣ i mruczy:
- No i wykraka│a...

- Dlaczego pozwana podrapa│a mΩ┐a? Czy┐by nie wiedzia│a, ┐e m╣┐ to g│owa rodziny?
- To ju┐ nie wolno podrapaµ siΩ po g│owie?

M╣┐ niespodziewanie wraca do domu i nieomal przy│apuje ┐onΩ z kochankiem w │≤┐ku. W ostatnim momencie kochanek wyskakuje przez okno i przypomina sobie, ┐e by│o to VII piΩtro bez windy. Leci jak kamie± w d≤│ i my£li:
- Bo┐e, jaki ze mnie idiota! A po ch*j mnie to by│o! Siedzia│bym w domu przed telewizorem, z dzieciakami na kolanach, w ciep│ych kapciach. »ona w│a£nie podawa│aby kolacjΩ, a potem... Gdzie mnie do diab│a ponios│o!
Spada prosto w zaspΩ £nie┐n╣ bez szwanku. Wstaje, otrzepuje siΩ i m≤wi:
- Niedobrze z moimi nerwami, je┐eli tak │atwo przychodz╣ cz│owiekowi g│upie my£li do g│owy.

Napie*.*lony w 3 dupy m╣┐ wraca, s│aniaj╣c siΩ na nogach, do domu przed £witem, ci╣gn╣c za sob╣ odrobinΩ rozmem│an╣ panienkΩ.
- Gdzie£ ty by│?! - wykrzykuje ┐ona - I sk╣d siΩ wziΩ│a ta lafirynda?!
- Ciii, s│oneczko najmilsze - m≤wi m╣┐ - g│owa mnie boli.
A do panienki zwraca siΩ z dyskretnym u£miechem:
- No sama jej powiedz, Lilu£, ┐e jeste£ moj╣ siostr╣!

W niedzielne popo│udnie przed telewizorem ┐ona rozwi╣zuje krzy┐≤wkΩ, natomiast m╣┐ pogr╣┐y│ siΩ w lekturze swojej ulubionej "Gazety Wyborczej".
- Kochanie, co oznacza wyraz 'konsternacja'? - pyta ┐ona.
- Wyt│umaczΩ ci to kochanie na przyk│adzie. Wyobraƒ sobie, ┐e powracasz niespodziewanie do domu i zastajesz mnie w │≤┐ku z obc╣ kobiet╣. To by│aby w│a£nie 'konsternacja'.
- Zaczekaj... Chyba rozumiem, ale sprawdƒmy to lepiej na moim przyk│adzie. Wyobraƒmy sobie tak╣ sytuacje, ┐e to ty powracasz niespodziewanie z delegacji i zastajesz mnie w naszej sypialni z jakim£ obcym mΩ┐czyzn╣. Czy w│a£nie wtedy nastΩpuje 'konsternacja'?
- Ale┐ kochanie! - oburza siΩ ma│┐onek i wali w pod│ogΩ gazet╣ - Ty zupe│nie konsternacji od zwyk│ego kurestwa nie potrafisz odr≤┐niµ!

Podczas bara bara ma│┐onki z kochankiem rozlega siΩ gniewne pukanie do drzwi.
- To m╣┐ wr≤ci│! - m≤wi ┐ona.
Przera┐ony kochanek wybiega na balkon, przesadza jednym susem barierkΩ, zawiesza siΩ na rΩkach i z przymkniΩtymi oczyma oczekuje £witu, aby oceniµ wysoko£µ czekaj╣cego go nieuchronnie skoku w kamienist╣ przepa£µ...
- Co pan tu robi?! - pyta o £wicie dozorca.
- WiszΩ... - odpowiada nieszczΩsny kochanek.
- No to wi£ pan sobie, wi£... Tylko m≤g│by£ pan nogi podkurczyµ, bo zamiataµ podw≤rka nie mogΩ.

- Kim jest ta kobieta, z kt≤r╣ widzia│em ciΩ wczoraj na przyjΩciu?
- Moja druga ┐ona.
- A co siΩ sta│o z pierwsz╣?
- Zosta│a w domu.

- Moje dzieci s╣ ma│o uzdolnione.
- To przesta± sypiaµ ze swoj╣ ┐on╣.

- Teraz zosta│a£ mi tylko ty! - powiedzia│ do ┐ony z p│aczem le£niczy, kt≤remu zdech│ pies.

»ona do kochanka w │≤┐ku:
- PamiΩtaj, jak wejdzie m≤j m╣┐, to udajemy, ┐e siΩ nie znamy.

M╣┐ po tΩgiej popijawie wraca nad ranem do domu. Wita go grobowa cisza.
- No rzesz zacznij, stara, t╣ sw╣ litaniΩ, bo nie trafiΩ do │≤┐ka!

Rozmawiaj╣ dwie ┐ony biznesmen≤w:
- S│ysza│am, ┐e opr≤cz mΩ┐a masz jeszcze kochanka?
- Co siΩ tak dziwisz? Pieni╣dze to nie wszystko. MuszΩ mieµ trochΩ przyjemno£ci.

Jaka£ parka uprawia seks. W pewnym momencie rozlega siΩ dzwonek do drzwi.
Kobieta krzyczy do faceta:
- Uciekaj, to m≤j m╣┐!
Facet w pop│ochu ucieka na ┐yrandol.
Wchodzi m╣┐ i pyta siΩ kobiety:
- Dlaczego le┐ysz nago w │≤┐ku ?
Kobieta odpowiada:
- Aaa, w│a£nie spa│am..
M╣┐:
- A ten facet ?
Kobieta:
- A to malarz, przyszed│ malowaµ sufit!
M╣┐:
- Tak, w│a£nie widzΩ. Jeszcze mu farba z pΩdzla kapie....

M│ode ma│┐e±stwo spaceruje po parku. Patrz╣ na dwa p│ywaj╣ce i tul╣ce siΩ do siebie │abΩdzie.
- Zosiu, a mo┐e by£my zrobili to samo, co one...?
- Oszala│e£ ?! Dla twojej przyjemno£ci nie bΩdΩ ty│ka w wodzie moczyµ!

- Gdzie by│e£? - pyta siΩ ┐ona swojego mΩ┐a, kt≤ry wr≤ci│ do domu nad ranem.
- U kolegi.
- Ty pedale!

- Weƒ mnie - namiΩtnie mruczy ┐ona.
- Oszala│a£? Przecie┐ ja nigdzie nie wychodzΩ!

W poradni seksuologicznej przeprowadzono ankietΩ w£r≤d par ma│┐e±skich zg│aszaj╣cych siΩ po poradΩ. Na pytanie: "Co robi╣ mΩ┐owie po odbytym stosunku?" otrzymano nastΩpuj╣ce odpowiedzi:
- 5% mΩ┐czyzn odwraca siΩ na drugi bok i zasypia,
- 5% wychodzi do │azienki,
- 90% ubiera siΩ i ...wraca do domu.

»ona wyrzuca mΩ┐owi:
- Dziwny jeste£. P≤│ roku zastanawiasz siΩ jaki model samochodu kupiµ, a mnie zaproponowa│e£ ma│┐e±stwo ju┐ po dw≤ch tygodniach znajomo£ci.
- Co ty chcesz? Samoch≤d to powa┐na sprawa!