Baca zatrudni│ siΩ w kopalni. Ju┐ pierwszego dnia mia│ pecha, bo wpad│ do starego, zapomnianego szybu. Zbiegli siΩ koledzy i mowi╣:
- Franek, jeste? tam?
- Jo.
- Nic ci siΩ nie sta│o?
- Ni.
- To wy│a? stamt╣d.
- Kaj nie mogΩ, bo jeszcze lecΩ...

- Wojtek, wy?cie taki mondrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd?
Gazda na to:
- Jo znom jino trzy. Piyrso to ?wiynto prowda, drugo ty┐ prowda, i trzecio g≤wno prowda.

Wraca ga?dzina pociagiem z jarmarku i pyta siedzacego z nia w przedziale pasa┐era:
- ProszΩ pana, czy w Zimnej Wodzie staje?
- Mnie nie!

Rozmawiaja dwie ga?dziny o swoich dzieciach. Jedna z nich siΩ chwali:
- A m≤j Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to siΩ tak jako? nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... u┐ar│ - nie, nie u┐ar│... A! Ju┐ wim! UJOT!

Bacowa budzi swojego mΩ┐a w ?rodku nocy.
- Anto?, pch│a mi chodzi po plecach, z│ap ja i zabij.
- Zapal ?wiatlo - doradza zaspany baca. - Jak ciΩ zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.

Na ostry dy┐ur przywo┐a g≤rala ciΩ┐ko pobitego, a ten na noszach zwija siΩ ze ?miechu. Lekarz pyta:
- I z czego siΩ pan tak ?mieje? SzczΩka z│amana, cztery ┐ebra te┐, oko wybite?
G≤ral na to:
- Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc po?lubna a ja mam jego jaja w kieszeni!

Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wys│uchuje ich opowie?ci. Pierwszy skoczek chwali siΩ, ┐e skoczy│ na odleg│o?µ 100 metrow, drugi, ┐e pobi│ rekord skoczni. Na to Baca m≤wi:
- Jak ja skoczylem z tej skoczni to lecΩ, lecΩ, patrzΩ, mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymuja siΩ inni, mijam Zakopane, mijam Guba│≤wkΩ, a tu jak halny nie powieje i wr≤ci│o mnie na 30. metr.

Baca rozwodzi siΩ z Ga?dzina. Odbywa siΩ rozprawa w sadzie. SΩdzia pyta siΩ Gazdy:
- Powiedzcie, Gazdo, dlaczego chcecie siΩ rozwie?µ z ta Ga?dzina, przecie┐ ┐yjecie razem ju┐ 20 lat, w czym Wam ona zawini│a?
Gazda na to odpowiada:
- A bo Panie sΩdzio, ona mi seksualnie nie odpowiada.
Na to w ko±cu sali podnosi siΩ ze swojego miejsca juhas i wo│a:
- G│upoty, Gazdo, gadacie! Ca│ej wsi odpowiada, a Wam nie!

Juhas widzi bacΩ prowadzacego du┐e stado owiec.
- Dokad je prowadzicie?
- Do domu. BedΩ je hodowa│.
- Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie bΩdziecie je trzymaµ?
- W mojej izbie.
- To┐ to straszny smr≤d.
- C≤┐, bΩda siΩ musia│y przyzwyczaiµ.

Baca przyjecha│ do Warszawy. My?li sobie: "psejode siΩ tromwojem".
Idzie do kiosku i gada:
- Poprosze bilet na tromwaj. Miysce konicnie sidzonce.

G≤ral stana│ przed sadem oskar┐ony o pobicie.
- Oskar┐ony twierdzi, ze uderzy│ poszkodowanego jeden raz zwiniΩta gazeta?
- Ano tak - zgadza siΩ g≤ral.
- I od tego ciosu gazeta poszkodowany dozna│ wstrzasu m≤zgu?
- Skoro tak doktor powiedzia│...
- W takim razie co by│o w gazecie?
- Nie wiem, nie czyta│em.

Jedzie gazda z ga?dzina furmanka. Nagle niebo siΩ zachmurzy│o, rozszala│a siΩ burza. Z nienacka 20 metr≤w przed furmanka uderzy│ piorun. A gazda patrzy w niebo, palec podnosi i m≤wi:
- Nooooooo...
Jada dalej. Po chwili nastΩpny piorun uderzy│ 5 metr≤w za furmanka. Gazda zn≤w podnosi palec i m≤wi:
- Noooooooooooooo...
Znowu jada dalej. Nagle kolejny piorun uderza w gazdzinΩ jadaca na furmance, a gazda zadowolony:
- No!!!

Idzie baca do sklepu miΩsnego i pyta:
- Cy jest kie│basa?
- Jest. Beskidzka.
- Bez cego???

Siedzi g≤ral na szczycie Rys i krzyczy:
- Hej!... Morze, nasze morze...

Baca rozmawia z turysta:
- Zabi│em wczoraj 10 µm≤w - m≤wi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
- A kapciem.

- Wisi Baca na drzewie na jednej rΩce i czyta ksia┐kΩ, kt≤ra trzyma w drugiej.
Przechodzacy turysta przystaje i m≤wi:
- Baco! We wsi powiadaja, ┐e Baca ma zdolno?ci parapsychiczne!
Na to Baca:
- A g│upoty gadaja!
Na to turysta odchodzi w swoja strone. Baca, dalej wiszac na drzewie puszcza ga│a? na kt≤rej wisia│ i przewraca ze spokojem kartkΩ, wiszac w powietrzu.
- Oj, pie*.*a g│upoty w tej wsi, oj pie*.*a!

Idzie dwoch bacow kolo sklepu spozywczego...
- Baco! Wiejejmy stad ino zywo!!!
- A czemusz to!?
- Bo tu pisza "Dzemy jaja!!!'

Podczas wizyty prezydent USA zwiedza z Gierkiem Zakopane. Nagle slysza krzyk i placz kobiety. Patrza - a gazda za chalupa grzmoci zone. Prezydent pyta go dlaczego tak siΩ zneca nad kobieta. Gazda mowi:
- Chciala miec fiata - kupilem. Chciala mercedesa - kupilem. Ale teraz jej siΩ helikopterem zachcialo latac. Nie kupie, bo tu gory i jeszcze mi siΩ baba zabije!
Prezydent pokiwal ze zrozumieniem, ale Gierek wzial gazde na strone i pyta:
- Gazdo, a tak naprawde o co poszlo?
- Przeca nie powiem obcemu, ze mi bzdziagwa bony na cukier zgubila.

Pytaja bace:
- Czy te trzy dziewczynki sa twoimi corkami?
Baca:
- No.
- Ale one urodzily siΩ tego samego dnia?!
- No...
-... w odstepach pietnastominutowych!!!
- No to co?! Ja mom rower...

W Tatrach na hali opala siΩ naga blondyna. Raczej spi, albo jest mocno zamyslona. Przechodzacy turysta zgorszony widokiem nagiego damskiego lona (ale zabrzmialo) przykrywa je swoim kapeluszem (co za poswiecenie!). Przychodzi Baca, patrzy i mowi:
- O Jezusicku! Wciagnelo faceta!

- Staro, obrucilabys siΩ ku mnie.
- Kces mnie, moj chlopecku?
- Nie, ino puscos baki.

Do "Pewex"-u przyszedl z wiaderkiem goral:
- Pani, han co to za flaska?
- Francuski koniak.
- Loc!
- Prosze bardzo.
- A hanta flasysia piykno mi siΩ widzi.
- To jest najlepsze wino portugalskie 'Porto'.
- Loc. A hanta?
- Polski spirytus.
- Duzo loc. Za to sycko kielo placem?
- Dwiescie piecdziesiat dolarow.
- Wyloc!

Baca byl swiadkiem wypadku samochodowego, poldek walnal w drzewo. Przesluchuje go gliniarz:
- Baco jak to bylo?
Na to baca:
- Panocku widzicie to drzewo?
- Widze.
- A oni nie widzieli...

- Baco, czy pokazecie nam Giewont? - pytaja turysci.
- Jo. Widzita ta pierwsza gorka?
- Tak.
- To nie je Giewont. A widzita ta druga gorka?
- Tak.
- To tyz nie je Giewont. A widzita ta trzecia gorka?
- Nie.
- To je Giewont.

Zmarzniety w czasie sniezycy tutysta puka do bacowki - otwiera baca.
- Macie baco cos do jedzenia? - Niii! - To moze chociaz wrzatek macie??
- Mom... ino zimny.

Ten sam turysta w nastepne wakacje zachodzi w deszczu do bacowki,baca goscinnie czestuje go goraca strawa, turysta zajadajac spostrzega ze do talerza leci mu z gory woda...
- Baco dach ci przecieka.
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz??
- Ni moge, przeciez deszcz pada.
- To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada??
- A bo wtedy nie cieknie...

W gorskiej chacie pod Gubalowka wielka uroczystosc - Jan Gasienica konczy sto lat. Zjechali siΩ reporterzy, naczelnik miasta, wreczono medal i dyplom. Wszyscy, trzesacego siΩ ze starosci pomarszczonego Gasienice, pytaja jak dozyl tak sedziwego wieku.
- Zwyczajnie, nie pilech, nie palilech, za dziewkami nie gonilech...
W tym momencie przerywa mu straszny halas.
- Nie przejmujta siΩ - mowie Gasienica - to tylko moj starszy brat, cala noc pil gorzale, to mu siΩ chce teraz za d*.*ami ganiac.

Poczatkujacy narciarz pyta bace:
- Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijaja siΩ dopiero na dole!

 

Rozmawiaj╣ studenci V roku Akademii Muzycznej na temat pracy dyplomowej:
- Ty s│uchaj mo┐e weƒ przepisz ostatnie dzie│o naszego mistrza profesora od ko±ca...
Po kilku dniach przy piwie:
- Przepisa│e£?
- Tak. Wysz│a pi╣ta symfonia Beethovena...

Poszli studenci na egzamin.
Profesor:
- Mam dwa pytania: Jak ja siΩ nazywam i z czego jest ten egzamin?
A studenci spojrzeli po sobie:
- Cholera! A m≤wili, ┐e z niego jest taki luzak!!!

Historia, ponoµ autentyczna z KUL.
Studenci pij╣ wino na korytarzu, wtem nadchodzi prof. ksi╣dz...
- Co pijecie?!?
- WodΩ proszΩ ksiΩdza....
- WodΩ? Poka┐cie...... Przecie┐ to WINO!!!
- Cud! Cud! Ksi╣dz zamieni│ wodΩ w wino!!!
No i dobi│o ksiΩdza, odszed│ czerwony.

W knajpie rozmawiaj╣ studenci:
- A by│e£ na li£cie Schindlera?
- To Schindler pu£ci│ listΩ?? P...isz, kiedy??!

Podczas jednego z wyk│ad≤w na jednym z wydzia│≤w PW odbywa│ siΩ remont rur doprowadzaj╣cych wodΩ do kranu przy katedrze, a wewn╣trz tego wielkiego sto│u siedzia│o w│a£nie dw≤ch robotnik≤w, przeprowadzaj╣cych remont. Jednocze£nie jeden z wk│adowc≤w prowadzi│ w│a£nie wyk│ad (dok│adnie nie wiem na jaki temat). Wyk│adowca wyprowadza│ skomplikowany wz≤r, kiedy nagle us│ysza│:
- Co ty do k*.* nΩdzy robisz? (Oczywi£cie powiedzia│ to jeden robotnik do drugiego).
Wyk│adowca speszony odszed│ od katedry na znaczn╣ odleg│o£µ, spoj┐a│ na tablicΩ i stwierdzi│:
- Nie, wszystko jest w porz╣dku.

Kumpel z polibudy opowiada│, jak profesor chcia│ zleciµ dodatkow╣ pracΩ studentce z roku - a ona mu odpowiedzia│a:
- ...mo┐e nie ja, bo mam okres na g│owie i kupΩ do zrobienia...

- Co powinien wiedzieµ student?
- Wszystko!
- Co powinien wiedzieµ asystent?
- Prawie to wszystko, co student.
- A adiunkt?
- W jakiej ksi╣┐ce jest to, co powinien wiedzieµ student.
- Docent?
- Gdzie jest ta ksi╣┐ka.
- A co powinien wiedzieµ profesor?
- Gdzie jest docent...

Na egzaminie na uczelniΩ o profilu informatycznym pytaj╣ siΩ nowego kandydata jakie zna komendy jakiego£ jΩzyka programowania.
- G≤ra, d≤│, lewo, prawo i fajer....

Student zdaje egzamin. Profesor chce odes│aµ go na inny termin z pa│╣. Delikwent prosi o ostatni╣ szansΩ:
- Je£li przejdΩ po £cianie i suficie, dostanΩ tr≤jkΩ?
Profesor z niedowierzaniem zgadza siΩ. Student przechodzi po £cianie i suficie. S│owo siΩ rzek│o, ju┐ chce wpisywaµ 3 ale student dalej marudzi:
- Je£li zacznΩ fruwaµ po pokoju, dostanΩ 4?
Profesor z zaciekawieniem zgadza siΩ. Student zaczyna fruwaµ po pokoju. Profesor ju┐ chce wpisywaµ 4 ale student wci╣┐ nie daje mu spokoju:
- Je£li nasikam na pana, a pan pozostanie suchy, dostanΩ 5?
Profesor z jeszcze wiΩkszym zaciekawieniem zgadza siΩ. Student staje na biurku i sika na profesora. Ten krzyczy ca│y mokry:
- Panie, co pan???!!!
- Dobra, niech bΩdzie 4.

Uniwersytet Warszawski Wydzia│ Matematyki Informatyki i Mechaniki. Ustny z rachunku prawdopodobie±stwa. Biedna studentka zag│Ωbia siΩ coraz bardziej... W ko±cu profesor, pr≤buj╣c j╣ ratowaµ pyta:
- ProszΩ mi powiedzieµ jakie jest prawdopodobie±stwo wypadniΩcia jedynki na kostce sze£ciennej?
Studentka prawie bez namys│u odpowiada:
- Jeden!!!
- Eeeechem... jest pani zupe│nie pewna?
- Tak! jeden!
- Dobrze, proszΩ wzi╣µ kostkΩ i spr≤bowaµ - daje jej kostkΩ, ona rzuca, wypada: jeden !!!
Dziewczyna rzuca jeszcze raz: znowu jeden.
Profesor robi wielkie oczy, sam bierze kostkΩ i rzuca: wypada jedynka.
- PoproszΩ indeks - m≤wi - ma pani tr≤jΩ, dowidzenia.

Uniwersytet Warszawski, wydzia│ biologii, egzamin z botaniki. Student siedzi ju┐ prawie godzinΩ i idzie mu coraz gorzej. Profesor postanowi│ mu daµ ostatni╣ szansΩ:
- No wiec zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan tr≤jkΩ, jak nie to pan obla│. No wiΩc niech pan mi powie ile jest li£ci na tym drzewie? - powiedzia│ prof. wskazuj╣c za okno.
Student my£li... patrzy na drzewo... znowu my£li, wreszcie m≤wi:
- PiΩµ tysiΩcy osiemset czterdzie£ci dwa!
- A sk╣d pan to wie!? - pyta profesor.
- Aaaaa, to ju┐ jest drugie pytanie...

Po roku studi≤w przyje┐d┐a do domu studentka i od progu wo│a:
- Mamo, mam ch│opaka!
- îwietnie c≤reczko, a gdzie studiuje?
- Ale┐ mamo, on ma dopiero dwa miesi╣ce!

Na egzaminie z chemii profesor pyta studenta:
- Mo┐e opisze mi pan rtΩµ?
- RtΩµ ogrzewana do wysokich temperatur rozk│ada siΩ. Z Hg powstaje atomowy wod≤r H kt≤ry jako bardzo lekki unosi siΩ do wy┐szych partii atmosfery...
- A co w takim razie pozostaje?
- A... a pozostaje 'g' i 'g' to jest... eeee... Wiem! Sta│a grawitacji i wynosi ona oko│o 9.8...

Na medycynie odbywa│y siΩ µwiczenia z mikroskopem. Studenci mieli obserwowaµ pr≤bki w│asnej £liny. Dowcipnisie podmienili jakiej£ dziewczynie £linΩ na pr≤bkΩ spermy. Panienka gdy spojrza│a przez mikroskop zg│upia│a i zawo│a│a profesora. Profesor przy│o┐y│ oko do mikroskopu i zapyta│:
- Czy my│a pani dzisiaj zΩby?

Profesor biologii m≤wi do student≤w:
- Zaraz poka┐Ω pa±stwu ┐abΩ. BΩdzie ona tematem dzisiejszego wyk│adu.
Zaczyna szukaµ w teczce. Po chwili wyci╣ga z niej bu│kΩ z kie│bas╣.
- A wydawa│o mi siΩ - m≤wi zdziwiony - ┐e £niadanie ju┐ jad│em...

Podczas zajΩµ laboratoryjnych studentka pyta pana profesora:
- Panie profesorze, a dlaczego transformator buczy?
- Pan profesor po zastanowieniu odpowiada:
- Jakby pani mia│a 50 okres≤w na sekundΩ to te┐ by pani bucza│a.

W przepe│nionym tramwaju siedzi blady, siny wymΩczony student. Pod oczami sine cienie, przez lew╣ rΩkΩ przewieszony p│aszcz.
Wsiada staruszka. Student ustΩpuje jej miejsca i │apie siΩ uchwytu. Staruszka siada, ale zaniepokojona przygl╣da siΩ studentowi:
- Przepraszam, m│ody cz│owieku! To bardzo │adnie ┐e zrobi│ mi pan miejsce, ale pan tak blado wygl╣da. Mo┐e pan chory? Mo┐e... niech lepiej pan siada. Nie jest panu s│abo?
- Ale┐ nie, nie! Niech pani siedzi. Ja tylko, widzi pani, jadΩ na egzamin, a ca│╣ noc siΩ uczy│em bo mam £redni╣ 4,6 i chcΩ j╣ utrzymaµ.
- No to mo┐e da mi pan chocia┐ ten p│aszcz do potrzymania?
- A, nie! Nie mogΩ! Zreszt╣ to nie jest p│aszcz. To kolega. On ma £redni╣ 5.0.

Rozmawiaj╣ dwie studentki:
- Kt≤rego wolisz: Paw│a, czy Karola ?
- A kt≤ry przyszed│?

Na jednej z uczelni student podchodzi│ do egzaminu w sesji zerowej. Bardzo mu zale┐a│o na wcze£niejszym terminie, ale te┐ nie przygotowa│ siΩ jak nale┐y. Profesor, zdegustowany stanem wiedzy m│odego cz│owieka, otworzy│ drzwi i zwr≤ci│ siΩ do oczekuj╣cych na egzamin:
- Przynie£cie siano dla os│a.
- A dla mnie herbaty! - doda│ egzaminowany.

W trakcie egzaminu jeden ze student≤w poprosi│ o otwarcie okna (upa│). Profesor stwierdzi│:
- Okno mo┐na otworzyµ, or│≤w tu nie ma, nie wyfrun╣. - (w│a£nie z│apa│ kilku na £ci╣ganiu).
Po egzaminie, gdy ju┐ wszyscy wychodzili, ten sam student spyta│:
- Ooo!?, pan Profesor te┐ drzwiami?

- Gdyby£my przed baranem postawili wiadra: z wod╣ i z alkoholem, to czego siΩ napije baran? - pyta prelegent usi│uj╣cy r≤┐nymi przyk│adami przekonaµ s│uchaczy, ┐e picie alkoholu jest szkodliwe.
- Wody! - odkrzykuj╣ s│uchacze.
- Tak! A dlaczego?!
- Bo baran!

Na egzaminie na akademii rolniczej, zdaje jaki£ Arab.
- ProszΩ mi pod╣µ sk│ad kiszonki - zadano mu pytanie
Na to Arab zrobi│ wielkie oczy, szczΩk╣ uderzy│ ze zdziwienia w st≤│, chwyci│ siΩ za kiesze± przy koszuli i zapyta│:
- KISZONKI ??????

Kolokwium z fizyki. W grupie by│o dw≤ch czarnych student≤w, s│abo znaj╣cych polski. Prowadz╣cy dyktuje zadanie:
- Walec owiniΩty nitk╣ stacza siΩ bez tarcia po desce nachylonej.. itd.. itd...
A na koniec pyta:
- S╣ jakie£ pytania?
(aby byµ szczerym to trzeba przyznaµ ┐e zadanie nie by│o proste)
Na to nasz kolega pyta:
- A co to jest deska ??????

Jedna studentka pierwszego roku chemii na proseminarium:
- Na co dysocjuje Hg?
- Na H i na g, czyli na wod≤r i grawitacjΩ.

Gdzie kojarz╣ siΩ dobrane pary?
W akademiku! Przed pierwszym ka┐dego miesi╣ca studentka jest go│a, student ma d│ugi.

Profesor uwielbiaj╣cy zagadki pyta siΩ studentki w czasie egzaminu:
- ProszΩ powiedzieµ, jaka jest r≤┐nica pomiΩdzy studentem uniwersytetu, studentem politechniki, a tramwajem?
- PomiΩdzy studentami, to nie ma ┐adnej r≤┐nicy, a pod tramwajem, to jeszcze nie le┐a│am.

Studentom biologii na egzaminie pokazuj╣ szkielety kobiety i mΩ┐czyzny.
- Co to jest?
- Szkielety
- Ale dok│adniej?
- Szkielety ludzi
- Dok│adniej
- Eeeee...
- A czego was uczyli przez te piΩµ lat?
- Nie mo┐et byt' - Marks i Engels?!!

Dzwoni jegomo£µ do akademika:
- Czy mo┐na z Mary£k╣?
- Z nimi wszystkimi mo┐na.

Profesor przerywa wyk│ad i zwraca siΩ do student≤w siedz╣cych w ostatnim rzΩdzie:
- Kategorycznie zabraniam rozwi╣zywania krzy┐≤wek podczas moich wyk│ad≤w!!
Na to kto£ z sali:
- Czy na tle rebus≤w ma pan podobne kompleksy?

W auli wyk│adowej siedzi dw≤ch student≤w. Nie daleko siad│a ekstra panienka. Jeden z nich postanowi│ j╣ poderwaµ. Napisa│ na kartce : "Masz │adn╣ nogΩ" i rzuci│ do niej. Panienka siΩ u£miechnΩ│a i odpisa│a : "Drug╣ te┐ mam │adn╣". Kole£ zaraz napisa│ "To mo┐e siΩ um≤wimy miΩdzy pierwsz╣ a drug╣?". Rzuci│ i w trzy minuty p≤ƒniej wyszed│ z panienk╣ z auli.
Student kt≤ry zosta│, te┐ upatrzy│ sobie niez│╣ kobia│kΩ i dawaj ten sam numer:
"úadn╣ masz nogΩ"
"Drug╣ te┐ mam │adn╣"
"To mo┐e siΩ um≤wimy miΩdzy trzeci╣ a czwart╣"
Panienka siΩ oburzy│a, co£ napisa│a, rzuci│a i wysz│a.
Facu£ czyta: "MiΩdzy trzeci╣ a czwart╣ to ty siΩ um≤w z krow╣!"

Na egzaminie z logiki profesor s│ucha studenta i s│ucha. W ko±cu, po jakiej£ chwili k│adzie siΩ na pod│odze.
- Wie pan, co ja robiΩ? - pyta studenta.
- Nie.
- Zni┐am siΩ do pa±skiego poziomu.

 

Na egzamin z logiki studentka przysz│a bardzo wydekoltowana i w mini (podobno mia│a dziewczyna warunki). My£la│a, ┐e p≤jdzie jej jak z p│atka. Wesz│a do sali, profesor zada│ jej kolejno trzy pytania, na kt≤re nie zna│a oczywi£cie odpowiedzi. WdziΩczy│a siΩ za to strasznie, wiΩc w ko±cu zdenerwowany profesor wpisa│ jej dw≤jΩ i wywali│ za drzwi.
Na korytarzu kumple od razu pytaj╣ jak posz│o. Ona na to:
- Ten alfons wpisa│ mi dw≤jΩ!!!
Profesor us│ysza│ to przez uchylone drzwi, wybieg│ na korytarz i poprosi│ j╣ o indeks. Przepisa│ ocenΩ na trzy i powiedzia│:
- Mo┐e i ja jestem alfons, ale o swoje dziwki dbam.

Studentka zdawa│a egzamin na AM u Poznaniu z uk│adu kostnego. Pan poda│ jej miednicΩ i poprosi│ o zidentyfikowanie p│ci dawnego w│a£ciciela. Po namy£le dziewczyna m≤wi:
- To by│ mΩ┐czyzna.
- A dlaczego Pani tak uwa┐a?
- Bo tytaj by│ kiedy£ cz│onek.
- Oj by│, i to wiele razy.

Kawa│ dla student≤w zdaj╣cych sesjΩ (mo┐e znany, nie wiem):
Wchodzi student na egzamin do profesora. Otwiera walizkΩ, wyci╣ga trzy flaszki w≤dki, stawia na stole. Wyci╣ga indeks i m≤wi:
- ProszΩ TRZY pokwitowaµ.
A profesor na to:
- Dwie biorΩ.

Na egzaminie zaliczeniowym na biologii zdaj╣ student i studentka. Pytanie:
- Jaki narz╣d u cz│owieka mo┐e powiΩkszyµ swoj╣ £rednicΩ dwukrotnie?
Student:
- Årenica
Studentka:
- Penis
Profesor:
- Panu gratuluje zdanego egzaminu, a pani wspania│ego ch│opaka.

Studenty siΩ wybra│y na egzamin. Czekaj╣ pod drzwiami sali, nudzi│o im siΩ wiΩc zaczΩli siΩ bawiµ indeksami. Tak jak to siΩ kiedy£ gra│o monetami w podstaw≤wce - czyj indeks zatrzyma siΩ bli┐ej £ciany. Tylko ┐e jednemu to nie wysz│o zbyt dobrze, bo zamiast w £cianΩ trafi│ indeksem pod drzwi, i do sali w kt≤rej siedzia│ egzaminator. Przerazi│ siΩ okrutnie, ale za chwilΩ indeks wylecia│ z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4.0 Ucieszy│ siΩ, no wiΩc koledzy postanowili wrzucaµ dalej. Kolejny dosta│ 3.5, nastΩpny 3.0. W tym momencie zaczΩli siΩ zastanawiaµ... Kolejna ocena wydawa│a siΩ dosyµ jednoznaczna (2.5 nie wchodzi│o w grΩ). Wreszcie jeden postanowi│ zaryzykowaµ. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle otwieraj╣ siΩ drzwi, staje w nich egzaminator:
- Pi╣tka za odwagΩ!

A znacie to jak student poszed│ do profesora i zdaje..
»e nic nie umia│ i profesor nie wiedzia│ jaka ocenΩ mu daµ, bo ni┐szej ju┐ nie by│o to wpisa│ temu gostkowi do indexu "Osio│", student tak siΩ patrzy i m≤wi:
- No dobrze panie prefesorze, podpis ju┐ jest a gdzie ocena?

Na egzaminie ko±cowym z anatomii w akademii medycznej profesor zadaje studentce wydzia│u lekarskiego pytanie:
- Jaki narz╣d, proszΩ pani, jest u cz│owieka symbolem mi│o£ci?
- U mΩ┐czyzny czy u kobiety? - usi│uje zyskaµ na czasie studentka.
- M≤j Bo┐e! - wzdycha profesor i w zadumie kiwa sΩdziw╣ g│ow╣. - Za moich czas≤w by│o to po prostu serce.

Dzie± przed egzaminem kilkoro student≤w da│o sobie nieƒle w "gard│o". NastΩpnego dnia, na salΩ egzaminacyjn╣ wchodzi dw≤ch student≤w, ledwie siΩ na nogach trzymaj╣, i be│kotliwym (z przepicia) g│osem siΩ pytaj╣:
- panie profesorze, czy bΩdzie pan egzaminowa│ pijanego?
na to profesor:
- nie, nie mogΩ.
- ale panie profesorze, bardzo pana prosimy...
- no dobrze - zgodzi│ siΩ w ko±cu profesor
na to studenci odwr≤cili siΩ do drzwi i krzycz╣:
- ch│opaki, jest ok. prof. siΩ zgodzi│, wniesie zbyszka.

Student poszed│ zdawaµ egzamin, ale niewiele umia│. W ko±cu zniecierpliwiony profesor zada│ pytanie:
- Ile ┐ar≤wek jest w tym pokoju?
- 10 - odpowiedzia│ po chwili zdezorientowany student.
- Niestety, 11 - powiedzia│ profesor wyci╣gaj╣c ┐ar≤wkΩ z kieszeni i wpisa│ do indeksu ba±kΩ.
Student poszed│ zdawaµ drugi raz. Gdy pad│o pytanie o ┐ar≤wki, po chwili zastanowienia odpowiedzia│:
- 11.
Na co profesor:
- Ja nie mam w kieszeni ┐ar≤wki.
- Ale ja mam, panie profesorze...

Egzamin z zoologii:
- Co to za ptak? - pyta studenta profesor wskazuj╣c na klatkΩ, kt≤ra jest przykryta tak, ┐e widaµ tylko nogi ptaka.
- Nie wiem - m≤wi student.
- Jak siΩ pan nazywa? - pyta profesor.
Student podci╣ga nogawki.
- Niech pan profesor sam zgadnie.

Autentyk:
Obja£nienie: Inglot - wyk│adowca z probalibistyki z Polibudy Wroc│awskiej.
----
Inglot mΩczy na egzaminie studenta z prawdopodobie±stwa. Student nie kumaty, wiΩc Inglot chce siΩ zlitowaµ nad studentem i pyta siΩ:
- Jakie jest prawdopodobie±stwo wyrzucenia 6 w kostce do gry?
Student: - 1.
Inglot: - Ale niech Pan siΩ zastanowi. Przecie┐ kostka ma 6 £cian.
Student: - 1.
Ingot ( wnerwiony podaj╣c kostkΩ do gry ): Masz pan. Rzucaj !
Student wyrzuca 6.
Inglot ( zdumiony ): - Niech Pan jeszcze raz rzuca !
Student wyrzuca 6.
Inglot: - PoproszΩ indeks ! ( i wpisa│ mu tr≤jΩ! ).

Student zdaje egzamin u I., lecz odpowiedzi studenta s╣ poni┐ej krytyki. W ko±cu Inglot, dosyµ w£ciek│y, m≤wi:
- Dam panu 3, je┐eli powie pan ile jest ┐ar≤wek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzy│ i odpowiada:
- Trzydzie£ci.
Inglot:
- Nieprawda.
Po czym wyj╣│ jedn╣ ┐ar≤wkΩ z szuflady biurka.
Za rok ten sam student podszed│ do egzaminu i sytuacja siΩ powt≤rzy│a. Na pytanie Inglota o ilo£µ ┐ar≤wek odpowiedzia│, ┐e 31. Na co Inglot z u£miechem: - Nieprawda. Nie mam ┐ar≤wki w szufladzie.
- Ale ja mam - odpar│ student wyci╣gaj╣c ┐ar≤wkΩ z marynarki.
Dosta│ trojΩ.

Egzamin z medycyny z rozpoznawania narz╣d≤w. Na stole przed egzaminatorami skrzynka z otworem na rΩkΩ. W niej narz╣dy do rozpoznawania. Wchodzi pierwszy student, wk│ada rΩkΩ, rozpoznaje nerkΩ, wyjmuje j╣, dostaje 5, wychodzi. Wchodzi drugi, grzebie, grzebie, w ko±cu rozpoznaje serce, wyjmuje, dostaje 5, wychodzi. Wchodzi trzeci, grzebie, grzebie, nie mo┐e nic rozpoznaµ, w ko±cu m≤wi:
- Kie│basa!
- Panie jaka kie│basa, czy£ pan zwariowa│?!
- No przecie┐ m≤wiΩ, ┐e kie│basa.
- ProszΩ wyj╣µ.
Student wyjmuje ze skrzynki kie│basΩ. Zak│opotani egzaminatorzy postanawiaj╣ daµ mu w ko±cu 5, student wychodzi, po czym jeden egzaminator m≤wi do drugiego:
- Panie docencie, czym my£my wczoraj t╣ w≤dkΩ zagryzali?!

Na egzaminie z informatyki profesor z widocznym niesmakiem s│ucha niedorzecznych odpowiedzi studenta. W pewnym momencie zwraca siΩ do swego psa le┐╣cego pod biurkiem:
- Azor! Wyjdƒ, bo zg│upiejesz!

Dwie panienki lekkich obyczaj≤w staraj╣ siΩ o pracΩ w domu publicznym. W│a£cicielka urz╣dzi│a egzamin wstΩpny. Po chwili jedna z wychodzi z sali egzaminacyjnej.
- No i jak ci posz│o?
- Obla│am z ustnego.

Go£µ poszed│ na egzamin, niewiele powiedzia│, dosta│ 2.
Wychodzi z kumplem do ubikacji i tam zaczyna wyzywaµ:
- A ten ku*** pie****, a ten popie***** jak on mnie m≤g│ tak upier**liµ... Nagle otwieraj╣ siΩ drzwi kabiny, wychodzi z nich profesor:
- A bo ┐e£ chu** nic nie umia│!

Pan Buszek (woƒny w domu studenckim "»aczek" w Krakowie) mawia│ co nastepuje:
---
Studentki zg│osi│y zepsute umywalki. Pan Buszek przez radiowΩze│:
- Panie kt≤re maj╣ zatkane, niech zejd╣ na d≤│. Ten facet ju┐ czeka.

Jego ┐ona zajmowa│a siΩ zmienianiem po£cieli:
- Moja ┐ona Eulalia (autentyk!), niejednokrotnie dziewica, nie bΩdzie zmieniaµ po£cieli, bo siΩ studenci analizuj╣ i ona siΩ wstydzi.

Student filologii polskiej zaprosi│ kole┐ankΩ z roku do swego pokoju w akademiku.
- Czyta│a£ Kanta?
- Tak.
- A Joyce'a?
- Tak?
- No to k│adƒ siΩ!

Pewien profesor m≤wi do student≤w:
- ProszΩ zadawaµ pytania. Nie ma g│upich pyta±, s╣ tylko g│upie odpowiedzi.
Na to jeden ze student≤w:
- Co siΩ stanie je£li stane obiema nogami na szynach tramwajowych, a rΩkoma chwycΩ siΩ przewodu trakcji. Czy pojadΩ jak tramwaj?

Na sali wyk│adowej:
Wyk│adowca pisze na tablicy, w pewnej chwili zabrak│o miejsca. úapie wiΩc g╣bkΩ i £ciera, ale niestety zacz╣│ £cieraµ to co przed chwil╣ napisa│. Jeden z student≤w, kt≤ry nie zd╣┐y│ tego przepisaµ nie wytrzyma│ i na ca│╣ salΩ: O kur... !! Wyk│adowca popatrzy│ siΩ na niego dzikim wzrokiem i .... napisa│ jeszcze raz to co star│ . :))

Przed restauracj╣, opodal bramy universytetu, stoj╣ dwie prostytutki i czekaj╣ na klient≤w. Z bramy universytetu wychodzi studentka i wyci╣gn╣wszy papierosa, pyta:
- Kole┐anki, czy macie ognia?
Panienki bez s│≤w przypali│y jej papierosa, po czym komentuj╣:
- S│ysza│a£?!
- No! Raz przespa│a siΩ z jakim£ studencikiem i ju┐ "kole┐anka"!

Pewien profesor oblewa│ zawsze tych co nie chodzili na wyk│ady.
Wchodzi jeden student, profesor m≤wi, ┐e go nie widzia│ na wyk│adach i stawia mu pa│Ω, ale sprytny student powiedzia│, ┐e na wyk│ady chodzi│, tyle ┐e zawsze siedzia│ za filarem. Dosta│ 3. Kilku nastΩpnych student≤w powiedzia│o to samo, dostaj╣c 3. W ko±cu jednak profesor siΩ zdenerwowa│ i na drzwiach wywiesi│:
"Wszystkie filary s╣ ju┐ zajΩte"