Po szkoleniu og≤lnym egzamin. Grupka milicjant≤w wys│a│a najbardziej obrytego. Po chwili wychodzi.
- I co, co?
- Pestka. Jedno pytanie: jaka jest stolica Polski?
- I jaka?
- Warszawa.
Zapisa│ sobie nastΩpny na kartce i wsadzi│ do cholewki. Wchodzi na egzamin.
- Powiedzcie nam, jak siΩ nazywa stolica Polski?
Ci╣gnie tΩ kartkΩ, ci╣gnie z cholewki i m≤wi:
- Che│mek!

- Przepraszam, panie wladzo, czapkΩ ma pan daszkiem do ty│u.
- Nie szkodzi, zaraz bΩdΩ wraca│.

Stoi na mo£cie milicjant i wrzuca p│yty chodnikowe do wody. Przechodzi dow≤dca:
- Co tu robicie?
- No widzi pan, panie kapitanie: wrzucam kwadraty, a na wodzie ko│a....

Po parku przechadzaj╣ siΩ dwaj funkcjonariusze policji. Wkurzeni, bo nikogo jeszcze dzi£ nie z│apali, nie st│ukli. Ale naraz patrz╣ - facet wcina jab│ko. Jeden m≤wi do drugiego:
- Ty, zobacz, je japko, zara wyrzuci ogryzek, a my go cap!
Wiec gorliwi funkcjonariusze zbli┐yli siΩ do go£cia, obracaj╣cego w d│oniach ogryzek.
- Co obywatel chcia│ zrobiµ z ogryzkiem?
- Jak to co? Chcia│em go zje£µ.
- ?
- No, tak. Nie wiecie, ┐e kto je ogryzki ten m╣drzeje?
- ??
- Niech obywatel udowodni!
- Ja wam mogΩ ten ogryzek tanio odsprzedaµ, a sami siΩ przekonacie! Powiedzmy 2 z│ote.
- Ale na pewno zm╣drzejemy?
- 100%.
- Dobra.
Z│ozyli siΩ po z│ot≤wce i uradowani rzucili siΩ na ogryzek. Po chwili jeden z w╣skobarkowc≤w skrobie siΩ w g│owΩ i m≤wi:
- Ej, za 2 z│ote to my mogli mieµ ogryzk≤w z kilograma jab│ek!
- Ty, to dzia│a!

Dwaj policjanci wybrali siΩ w podr≤┐ s│u┐bow╣. W hotelu jednego zakwaterowano w pokoju numer 23, drugiego - pod numerem 24. Zgodnie z norm╣ po sko±czonej pracy wybrali siΩ do ko£cio│a. Ko±czy siΩ msza, ksi╣dz m≤wi:
- Przeka┐cie sobie znak pokoju.
Obaj mundurowi patrz╣ na siebie i m≤wi╣:
- Dwadzie£cia trzy.
- Dwadzie£cia cztery.

Policjant pojecha│ na wczasy do Zakopanego.
- No i jak? úadnie tam? -- pytaj╣ siΩ go koledzy po powrocie.
- Trudno powiedzieµ - m≤wi policjant - g≤ry wszystko zas│aniaj╣.

- Dlaczego nie byli£cie w pracy?
- Mia│em zapalenie ucha £rodkowego...
- Nie bujajcie, kapralu, przecie┐ ucho jest lewe i prawe.

Policjant do kolegi:
- Nie wiesz przypadkiem co to jest kurtyzana?
- Nie, ale tam stoi facet wygl╣daj╣cy na profesora, spytaj siΩ go.
Policjant, podchodzi i pyta:
- Przepraszam, czy nie wie pan co to jest kurtyzana?
- To taka rokokowa kokota.
Drugi policjant pyta:
- I co ci powiedzia│?
- Eee tam, to jaki£ j╣ka│a.

- Niekt≤rzy z was u┐ywaj╣ s│≤w kt≤rych nie rozumiej╣ i potem ludzie siΩ z nas £miej╣, a o policji wci╣┐ kr╣┐╣ dowcipy - m≤wi komisarz na odprawie.
- Czy to alibi do mnie? - pyta jeden z podw│adnych.

Policjant w ksiΩgarni:
- ProszΩ o co£ g│Ωboko intelektualnego, pobudzaj╣cego do my£lenia.
- Mo┐e KafkΩ?
- DziΩkujΩ, ju┐ pi│em.

Na balu milicjant≤w:
- Czemu pan tak siΩ szybko krΩci? Przecie┐ to wolny taniec!
- Oj nie taki wolny! Na p│ycie jest wyraƒnie napisane "33 obroty na minutΩ"!

Akcja MO.
- Jak mogli£cie do tego dopu£ciµ, ┐eby ten przestΩpca wam siΩ wymkn╣│!!! Przecie┐ wyraƒnie m≤wi│em, ┐eby£cie obstawili wszystkie wyj£cia!!!
- Ale on widocznie wymkn╣│ siΩ wej£ciem!

Wchodzi policjant do biblioteki, a zdziwiona bibliotekarka pyta siΩ:
- Co, deszcz pada ?

Dlaczego policjanci nosz╣ szpilkΩ w klapie?
- Co dwie g│owy to nie jedna!

»ona wysy│a mΩ┐a-policjanta do sklepu po zapa│ki:
- Tylko kup dobre zapa│ki, ┐eby siΩ dobrze pali│y - dodaje.
Po kwadransie policjant wraca, k│adzie pude│ko na stole i m≤wi zadowolony:
- Bardzo dobre zapa│ki. Wypr≤bowa│em w sklepie. Wszystkie siΩ pal╣.

W czasach, gdy mieli£my jeszcze milicjΩ, a nie policjΩ, pewien milicjant przyni≤s│ do domu wykrywacz k│amstw, kt≤ry na wypowiedziane k│amstwo reagowa│ dƒwiΩkiem "Piiii!". W pewnym momencie do domu wbiega synek i m≤wi:
- Dosta│em dzisiaj pi╣tkΩ z matematyki!
- Piiii! - reaguje wykrywacz.
- No i czego k│amiesz szczeniaku! - krzyczy oburzona matka - Ja dostawa│am w szkole same pi╣tki.
- Piiii!
- No niech bΩdzie - czw≤rki.
- Piiii!
- No dobra - tr≤jki.
- Piiii!
- No cicho ju┐, przynosi│am same dw≤je - odpowiada zrezygnowna matka.
A na to wyrywa siΩ ojciec:
- A jak ja chodzi│em do szko│y....
- Piiii!

Idzie policjant siΩ odlaµ. Po jakim£ czasie wychodzi z krzak≤w ca│y osikany.
- Co siΩ sta│o? - pyta siΩ kumpel.
- Wyj╣│em nie t╣ pa│Ω.

Dwaj policjanci spotykaj╣ le┐╣cego na chodniku pijaka. Pijak:
- Tu Radio Wolna Europa, tu Radio Wolna Europa ...
B│yskawicznie sprawdzaj╣ w instrukcji, co nale┐y zrobiµ w takiej sytuacji. Po chwili k│ad╣ siΩ obok niego i m≤wi╣:
- Bzzzzzzzzzzzz Zag│uszamy.

Idzie sobie policjant i spotyka swojego kolegΩ, kt≤ry kopie d≤│.
- Co robisz ?
- KopiΩ do│ek, bo potrzebne mi zdjΩcie od pasa.
Po pewnym czasie wraca i widzi, ┐e tamten wykopa│ 5 do│k≤w.
- Po co ci a┐ piΩµ do│k≤w?
- Bo potrzebujΩ 5 zdjΩµ.

Egzamin w Wy┐szej szkole policyjnej w Warszawie:
- Jakiego koloru jest bia│y maluch?
Policjant (kandydat) nie wie.
- No niech pan pomy£li, jakiego koloru jest bia│y maluch.
Po kilku minutach policjant siΩ u£miecha i m≤wi:
- Bia│y!!!
- Bardzo dobrze, widaµ ┐e siΩ Pan du┐o uczy│!, a teraz drugie pytanie: Ile drzwi ma dwudrzwiowy samoch≤d?
Policjant my£li, my£li, my£li, i wola uradowany:
- Bia│y!!!

Policjant rozk│ada metr krawiecki na jezdni. Kolega pyta siΩ co robi:
- Niekt≤rzy przyje┐d┐aj╣ do pracy metrem, ale jak do cholery to robi╣?

Policjant zamkn╣│ siΩ w kom≤rce i przez kilka dni rozbiera│ sw≤j nowo kupiony samoch≤d na czΩ£ci.
»ona siΩ pyta:
- Po co to robisz?
- Poprzedni w│a£ciciel powiedzia│ mi, ┐e w│o┐y│ w niego 5 milion≤w!!

Policjant sk│ada raport:
- Panie komisarzu, podczas dzisiejszej s│u┐by nic siΩ nie wydarzy│o, no.. mo┐e ta naga kobieta w parku.
- Zignorowali£cie j╣?
- Tak, ja raz, a kolega dwa razy!

Dwaj policjanci obserwuj╣ helikopter:
- Te Franek, dlaczego ten helikopter od 15 minut wisi nieruchomo w powietrzu??
- Mo┐e sko±czy│o mu siΩ paliwo...

Jak 3 policjant≤w otwiera konserwΩ?
Siadaj╣ wok≤│ sto│u, jeden puka w puszkΩ i m≤wi:
- Policja! Otwieraµ. Jeste£cie otoczeni!

Dwaj policjanci przed pomnikiem Chopina w úazienkach.
- Sp≤jrz, Chopin!
- Eee, co ty to przecie┐ Intervizjon.

Idzie policjant z psem, a z naprzeciwka jaki£ pijaczek:
- Co to za £winiΩ prowadzisz na smyczy???
- To nie £winia, to pies - poprawia policjant.
- Nnnie do ciebie m≤wiΩ...

Policjant do policjanta:
- Ty, czy lotnia to ptak drapie┐ny?
- Nie wiem. A co?
- No bo wczoraj ca│y magazynek wystrzela│em, zanim pu£ci│ cz│owieka.

W ksiΩgarni zomowiec prosi o cos lekkiego do czytania.
- No... (zastanawia siΩ sprzedawca) - Mamy "W pustyni i w puszczy"...
- Dobra. WezmΩ "W puszczy".

W nocy w koszarach zomowc≤w s│ychaµ straszne jΩki. Po b│yskawiczym £ledztwie wykryto w toalecie zomowca, kt≤ry usi│owa│ sobie wcisn╣µ do ty│ka bu│kΩ z kie│bas╣.
- Cz│owieku, co ty robisz? - pyta siΩ dow≤dca.
- A co ja poradzΩ, ┐e dentysta wyrwa│ mi z╣b i kaza│ je£µ drug╣ stron╣...

Milicjanci znaleƒli w lesie borowika:
- Gadaj gdzie twoi kumple!
Nie chcia│ powiedzieµ to go spa│owali. Przynosz╣ resztki grzyba na komendΩ:
- Poco£cie go pa│owali? - pyta komendant.
- My!?? pa│owali?!? On spad│ ze schod≤w!!!

Policjant wybra│ siΩ z koleg╣ do teatru. Kolega, przegl╣daj╣c program, zauwa┐a:
- Wiesz, drugi akt tej sztuki rozgrywa siΩ po piΩciu latach...
- Ale bilety zachowuj╣ wa┐no£µ?

Jedzie sobie ksi╣dz (K) samochodem. Zatrzymuj╣ go dwaj policianci (P):
- P: Dokumenty, proszΩ!
Ksi╣dz im daje dokumenty.
- P: ProszΩ otworzyµ baga┐nik!
Ksi╣dz otwiera.
- P: Co ksi╣dz wozi?
- K: Bojler do zakrystii.
- Hmm.. Niech Ksi╣dz jedzie.
Po chwili, policjant pyta siΩ kolegΩ:
- Ty! Co to jest bojler do zakrystii?
A drugi:
- Nie wiem, to ty chodzi│e£ 2 lata na religiΩ

Ch│opaki z policji chcieli napiµ siΩ w≤dki, ale mieli tylko piΩµ tysiΩcy. Postanowili dodaµ zero z ty│u. Ale to by│o jeszcze ma│o. Dodali wiΩc jedynkΩ na pocz╣tku. W ten spos≤b mieli sto piΩµdziesi╣t tysiΩcy w jednym banknocie. Ale powsta│ problem - mog╣ nie chcieµ przyj╣µ takiego banknotu.
Postanowili rozmieniµ. Ale gdzie? Jeden z nich poszed│ do komendanta. Po chwili wraca zadowolony i m≤wi:
- Komendant rozmieni│ na po│owΩ!!!

W areszcie £ledczym oficer przes│uchuje zatrzymanego:
- Siedzieli£cie kiedy£ w wiΩzieniu?
- Tak, panie oficerze.
- Ile lat?
- PiΩµ, panie oficerze.
- Za co siedzieli£cie?
- Za nic.
- K│amiecie! Za nic siedzi siΩ 10 lat.

Pod koniec lat siedemdziesi╣tych (historia AUTENTYCZNA) na Bramie Portowej nowy Fiat 125p kierowany przez kobietΩ, kt≤ra go prowadzi│a, jakby nie wiedzia│a, co to jest prawo jazdy nie m≤g│ ruszyµ z czerwonego £wiat│a. Akurat milicyjna nyska sta│a niedaleko i z g│o£nik≤w zacz╣│ wydobywaµ siΩ oficjalny i urzΩdowy ton: Obywatelko, proszΩ wcisn╣µ sprzΩg│o, czyli pierwszy peda│ no┐ny z lewej, nastΩpnie ci╣gle trzymaj╣c wci£niΩte sprzΩg│o, czyli pierwszy peda│ no┐ny z lewej chwyciµ rΩk╣ praw╣ za ga│kΩ skrzyni bieg≤w, poci╣gn╣µ j╣ do siebie a nastΩpnie popchn╣µ do przodu, a po wrzuceniu biegu objawiaj╣cego siΩ zaskoczeniem dƒwigni we w│a£ciwej pozycji nacisn╣µ peda│ gazu czyli pierwszy peda│ no┐ny z prawej i powoli zwiΩkszaµ na niego nacisk r≤wnocze£nie powoli puszczaj╣c sprzΩg│o, czyli pierwszy peda│ no┐ny z lewej a┐ do momentu ruszenia samochodu. Po kilku nieskutecznych pr≤bach z gasn╣cym silnikiem i samochodem podrywanym to w prz≤d, to w ty│ babinka w ko±cu uderzy│a w stoj╣ce za ni╣ auto. W≤wczas z g│o£nik≤w wydoby│ siΩ okrzyk:
- Kurw*, m≤wi│em ci, ┐e ta g│upia pi*da przypierdoli w tΩ skarpetΩ co stoi za ni╣!

- Franek! Sprawdƒ czy w naszym radiowozie dzia│a lewy kierunkowskaz - m≤wi milicjant do kolegi.
- Dzia│a... nie dzia│a... dzia│a... nie dzia│a...

Siedzi dw≤ch policjant≤w nad brzegiem rzeki i siΩ opala, podje┐d┐a ch│op traktorem i pyta:
- Panie w│adz przejadΩ tΩdy?
- A pewnie ┐e pan przejedziesz - odpowiada policjant.
Ch│op wje┐d┐a do rzeki i siΩ topi. Na to jeden policjant m≤wi ze zdziwieniem do drugiego:
- Ty patrz on siΩ utopi│, a kaczce do brzucha siΩga│o...

Idzie dw≤ch policjant≤w ulic╣. Zobaczyli le┐╣c╣ g│owΩ. Jeden z nich pochyla siΩ, patrzy i m≤wi do drugiego:
- Ty zobacz, to Heniek.
Drugi na to:
- Co ty! Heniek by│ wy┐szy!

By│ wypadek na ulicy, policjanci spisuj╣ raport. Jeden z nich pisze:
- ... g│owa le┐a│a na chodni... hodni...
Kopn╣│ g│owΩ i pisze dalej:
- ...na ulicy.

Dziecko id╣ce ulic╣ zobaczy│o le┐╣c╣ na chodniku obok stoj╣cego tam policjanta pa│kΩ. Podnios│o j╣ i pyta:
- Przepraszam, czy to Pana pa│ka?
Policjant odruchowo siΩga do paska, gdzie powinna znajdowaµ siΩ pa│ka i odpowiada:
- Nie, ja swoj╣ zgubi│em!

Spotka│ milicjant znajomego, w trakcie rozmowy tamten mu opowiedzia│ kawa│:
- W kt≤rym miesi╣cu najczΩ£ciej rodz╣ siΩ dzieci?
- ???
- W dziewi╣tym, che, che, che.
Milicjantowi siΩ spodoba│o, idzie na komendΩ i opowiada:
- Wiecie w kt≤rym miesi╣cu najczΩ£ciej rodz╣ siΩ dzieci?
- ????
- We wrze£niu.

Przychodzi facet do sklepu i pyta:
- Ile kosztuje ten akordeon?
- Jak dla pana, panie w│adzo, to p≤│ darmo.
- Sk╣d pan wie, ┐e jestem policjantem, choµ jestem ubrany po cywilnemu?
- Bo dzisiaj by│o ju┐ dw≤ch mundurowych i te┐ chcieli kupiµ ten kaloryfer.

Policjant zatrzyma│ do kontroli kierowcΩ. Trzymaj╣c w rΩce prawo jazdy stwierdzi│:
- Tu jest napisane, ┐e pan musi prowadziµ w okularach!
- Tak panie sier┐ancie, ale ja mam kontakty!
- Mnie tam, proszΩ pana, nie interesuje kogo pan zna, skoro │amie pan prawo.....

Policjant zapisa│ siΩ do biblioteki i na pocz╣tek wypo┐yczy│ ksi╣┐kΩ telefoniczn╣. Przy zwrocie bibliotekarka pyta:
- A ciekawa chocia┐ by│a?
- Akcja nie specjalnie, ale ilu bohater≤w!

Policjant zatrzymuje pijanego kierowcΩ:
- Dmuchnij pan!!!
- A gdzie boli???

Zezowaty policjant zatrzymuje trzech pijanych mΩ┐czyzn.
- Nazwisko! - zwraca siΩ do pierwszego, patrz╣c na drugiego.
- Jan Kowalski - odpowiada drugi.
- Was nie pyta│em - m≤wi policjant do drugiego, patrz╣c na trzeciego.
- Ja nic nie m≤wi│em - odpowiada trzeci.

Pijak przechodz╣c noc╣ przez cmentarz wpad│ do £wie┐o wykopanego grobu. Poniewa┐ nie m≤g│ siΩ wydostaµ u│o┐y│ siΩ wygodnie i usn╣│. Rano przyby│ na miejsce policjant. Stan╣│ nad grobem i zacz╣│ przygl╣daµ siΩ £pi╣cemu, kt≤ry zmarz│ i usi│owa│ siΩ okryµ marynark╣. W ko±cu pyta:
- Zimno? To po co£ siΩ rozkopywa│?

Policjant zatrzymuje samoch≤d.
- ProszΩ pana, przejecha│ pan skrzy┐owanie na czerwonym £wietle. BΩdzie mandacik.
- Panie w│adzo, ja bardzo przepraszam, naprawdΩ nie zauwa┐y│em. A tak szczerze m≤wi╣c, to jestem daltonist╣.
Skonfundowany policjant daruje mu mandat. Wieczorem, gdy zdaje s│u┐bΩ koledze, m≤wi:
- Spotka│em dzisiaj na mie£cie daltonistΩ. îwietnie m≤wi│ po polsku.

Wpada policjant do cukierni i m≤wi:
- Poprosze tort!
- Pokroiµ na sze£µ kawa│k≤w, czy na dwana£cie?
- Na sze£µ, bo dwunastu nie zjemy...

W kosmos wys│ano ma│pΩ i policjanta. Pierwsza kopertΩ z zadaniami otworzy│a ma│pa: "Nacisn╣µ przycisk, w│╣czyµ akumulatory, przeprowadziµ badania".
Po chwili kopertΩ przeznaczon╣ dla siebie otworzy│ policjant:
"Nakarmiµ ma│pΩ, po│o┐yµ siΩ spaµ".

Na dworcu PKP policjant podchodzi do kasy i prosi o bilet do Koluszek:
- Normalny? - pyta kasjerka.
- A co, wygl╣dam na idiotΩ?

Do sklepu z artyku│ami gospodarstwa domowego wchodzi policjant.
- Chcia│bym tamten niebieski odkurzacz.
- Dobry wyb≤r! »onie na pewno siΩ spodoba.
- Tak pani my£li? To proszΩ jeszcze trzy.

Do studenta siedz╣cego w parku na │awce podchodzi policjant.
- Co pan robi na tej │awce?
- KontemplujΩ.
- Jak ci przy│o┐Ω w mordΩ, to zaraz bΩdziesz prosto plu│!

Policjant chwali siΩ narzeczonej:
- A poza tym czytam bardzo du┐o ksi╣┐ek.
- NaprawdΩ? Czyta│e£ Norwida?
- Nie. A kto to napisa│?

Stoj╣cego na przystanku autobusowym Murzyna otacza grupka wyrostk≤w, skanduj╣cych:
- Ma│pa, ma│pa, ma│pa!
Po chwili zjawia siΩ policjant. Murzyn pyta go:
- Nie zareaguje pan?
Policjant zaskoczony:
- O! W dodatku m≤wi!

Dw≤ch policjant≤w idzie z aresztowanymi do lekarza. Lekarz pyta pierwszego aresztowanego:
- Jak siΩ pan nazywa?
- Wieslaw Maj.
- A pan? - zwraca siΩ drugiego.
- Zygmunt Maj.
- A wy co? - lekarz pyta policjant≤w.
- Policjanci z Majami.

»ona do policjanta:
- Czemu chodzisz nagi po pokoju?
- Przecie┐ i tak nikt dzi£ do nas nie przyjdzie.
- WiΩc dlaczego masz na g│owie czapkΩ policyjn╣?
- Bo a nu┐ kto£ do nas wpadnie...

Komendant policji zwo│a│ zebranie swoich podw│adnych i oznajmia:
- Kr╣┐y o nas wiele dowcip≤w, ale nie przejmujcie siΩ tym. I tak 99 procent tych dowcip≤w jest niezrozumia│ych.

Policjant wchodzi do sklepu i prosi o dwa sznurowad│a.
- Jakie?
- Jedno lewe, drugie prawe!

Wieczorem ┐ona pyta policjanta:
- Wzi╣│e£ prysznic?
- No tak! Ile razy co£ zginie, zawsze jest na mnie!

Policjanci zastanawiaj╣ siΩ co kupiµ swojemu szefowi na jego urodziny.
- Mo┐e ksi╣┐kΩ?
- Eeee. Ksi╣┐kΩ to on ju┐ ma.

Do zataczaj╣cego siΩ jegomo£cia podchodz╣ dwaj policjanci.
- Dokumenty proszΩ - m≤wi pierwszy.
- Nie mam.
- No to idziemy - m≤wi drugi.
- No to idzcie.

Policjant zatrzymuje przechodnia.
- ProszΩ siΩ wylegimi... wylemigi... wyligi... A zreszt╣, niech pan idzie do domu, mam dzi£ dobry humor!

Sier┐ant pokazuje przysz│ym policjantom pistolet maszynowy.
- To jest automat.
- Automat? - dziwi siΩ jeden z aspirant≤w - A gdzie jest otw≤r na monetΩ?

Dlaczego policjanci nosz╣ pa│ki d│ugie i kr≤tkie ?
- Je£li idzie dziesiΩciu policjant≤w i jeden NASZ to oni wyci╣gaj╣ te kr≤tkie i GO bij╣. Je£li natomiast idzie dziesiΩciu NASZYCH i jeden policjant to on wyci╣ga t╣ d│uga pa│kΩ i îLEPEGO UDAJE.

Dw≤ch ZOMO'wc≤w leje w lesie, nagle jeden m≤wi:
- Ej stary, co Ty tak bezszelestnie lejesz?
- Bo lejΩ po spodniach.
- A nie szkoda Ci spodni?
- Nie, bo lejΩ po Twoich.

Przychodzi policjant do domu, ┐ona otwiera mu drzwi a on od razu úUP jej prawego sierpowego na twarz, potem poprawi│ lewym prostym, ┐ona pobita pyta:
- Co wy£cie tam dzisiaj robili?
- Uczyli£my siΩ boksu.
Na drugi dzie± policjant wraca do domu, ┐ona mu otwiera, a on znowu od razu kopie j╣ yoko w twarz potem seria cios≤w prostych w przeponΩ, ┐ona zmaltretowana pyta:
- Stary a co£cie dzisiaj robili?
- Uczyli£my siΩ KARATE.
Trzeciego dnia policjant wraca do domu, ┐ona ostro┐nie otwiera mu drzwi, patrzy ... a policjant ma rΩkΩ na temblaku, twarz pokieraszowan╣, nog╣ pow│≤czy, ┐ona przera┐ona pyta:
- O bo┐e ... a co£cie dzisiaj robili?
- Uczyli£my siΩ je£µ no┐em i widelcem - odpowiada policjant.

- Z czego ┐yjecie? - pyta policjant jakiego£ podejrzanego typka.
- Z zak│ad≤w!
- Co to znaczy "z zak│ad≤w"?
- Normalnie. Zak│adam siΩ z kim£ i wygrywam.
- Zawsze?
- Zawsze!
- No to za│≤┐my siΩ. Chcia│bym siΩ przekonaµ, czy m≤wicie prawdΩ.
- MogΩ siΩ za│o┐yµ, ┐e mam na dupie swastykΩ.
- Nie wierze - stwierdza policjant.
- Za│≤┐my siΩ o dychΩ!
- W porz╣dku.
Poszli do jakiego£ k╣ta. MΩ┐czyzna £ci╣gn╣│ spodnie, wypi╣│ ty│ek, a policjant nachyli│ siΩ nad nim i uwa┐nie go ogl╣da. Wreszcie z triumfem wo│a.
- Wygra│em! Nie masz ┐adnej swastyki! Nale┐y mi siΩ dycha!
MΩ┐czyzna p│aci, a policjant zadowolony zauwa┐a:
- No i co siΩ tak chwalili£cie, ┐e wygrywacie ka┐dy zak│ad?
- Bo wygra│em!
- Jak to?
- Widzi pan w│adza tych piΩciu kolesi≤w po drugiej stronie ulicy?
- WidzΩ!
- W│a£nie siΩ z nimi za│o┐y│em o trzysta tysiΩcy, ┐e mi pan w│adza do dupy zajrzy...

Idzie dw≤ch policjant≤w. Nagle jeden znalaz│ lusterko, patrzy i m≤wi:
- O! moje zdjΩcie!
Drugi bierze i m≤wi:
- No co£ ty, to moje zdjΩcie!
Pok│≤cili siΩ i poszli na komendΩ. Tam trafili na komendanta, kt≤ry postanowi│ autorytatywnie rozstrzygn╣µ sp≤r. Spogl╣da i m≤wi:
- No co wy, ch│opcy, swego komendanta nie poznajecie?
*teraz rozszerzenie*
- A w og≤le, to po cholerΩ wam moje zdjΩcie, co?
I zabra│ lusterko do kieszeni. Po powrocie do domu przebra│ spodnie.
P≤ƒniej c≤rka go pyta:
- Tato, mo┐esz mi daµ trochΩ pieniedzy?
Komendant:
- A weƒ sobie ode mnie z kieszeni.
C≤rka posz│a, i znalaz│a w kieszeni lusterko, i wo│a do matki:
- Mamoooo! widzia│a£, tato nosi w kieszeni zdjΩcie jakiej£ laski!
Matka przybieg│a, patrzy i m≤wi do c≤rki:
- Co£ ty, to jaka£ stara rura!

Idzie dw≤ch milicjant≤w. Wyci╣gaj╣ kanapki, jeden w tym momencie przeszed│ na druga stronΩ jezdni. Drugi idzie za nim i go pyta:
- Dlaczego przeszed│e£ ? - Na to tamten :
- Bo dentysta kaza│ mi je£µ drug╣ stron╣.

Zatrzymuje milicjant studenta, legitymuje go, otwiera dow≤d i czyta:
- WidzΩ ┐e nie pracujemy - m≤wi milicjant
- Niieee pracujemy - potwierdza student
- Opierdalamy siΩ .. - m≤wi milicjant
- Opierdalamy siΩ - potwierdza student
- O!? Studiujemy - rzecze policjant
- Nieeee, tylko ja studiujΩ .. -odpowiada student

- P│aci pani mandat - m≤wi dw≤ch policjant≤w, zatrzymuj╣c samoch≤d, jad╣cy z nadmierna prΩdko£ci╣.
- A czy nie mog│abym zap│aciµ w naturze?
- Co to znaczy " w naturze"?
- No, wiecie, musia│abym zdj╣µ majtki i wam daµ...
Policjant odwraca siΩ do kolegi i pyta:
- Potrzebne ci s╣ majtki?
- Nie!
- Mnie te┐ nie...

- Panie komendancie - zwracaj╣ siΩ posterunkowi - nie ma pracy, mo┐emy pograµ w bryd┐a?
- Jak boisko jest wolne...

Stoi dw≤ch st≤jkowych na skrzy┐owaniu. W pewnym momencie podje┐d┐a jaki£ zagraniczny turysta i m≤wi co£ do nich po niemiecku. Oni nic. Turysta u£miechn╣│ siΩ i pr≤buje po angielsku. Policjanci nic. Turysta ponawia pr≤bΩ, tym razem pr≤buje po francusku, p≤ƒniej po hiszpa±sku, nawet po rosyjsku - bez rezultatu. Da│ wiΩc za wygran╣ i odjecha│.
Policjanci:
- Ty, Heniek, mo┐e zaczniemy siΩ uczyµ jΩzyk≤w obcych???
- Po co?? Zobacz ile ten ich umia│ i na co to mu siΩ przyda│o?

Na £rodku parkowej alejki stoi m│ody policjant i p│acze.
Przechodzie± pyta go, czy mo┐e pom≤c.
- Ach, proszΩ pana, zgubi│ siΩ m≤j pies patrolowy.
- Nie ma siΩ pan czym przejmowaµ. Z pewno£ci╣ znajdzie sobie drogΩ na posterunek.
- Tak. On na pewno, ale ja?

- Dlaczego w Wi£le utopi│o siΩ dw≤ch milicjant≤w?
- Bo zapalali motor≤wkΩ "na pych".

- Co robi milicjant gdy dostanie narty wodne?
- Szuka pochy│ego jeziora.

- Dlaczego milicjanci maj╣ guziki na rΩkawach?
- »eby nie wycierali w nie nos≤w.
- A dlaczego te guziki siΩ tak b│yszcz╣?
- Bo wycieraj╣.

- Dlaczego milicjanci nie jedz╣ og≤rk≤w konserwowych?
- Bo im siΩ g│owy w s│oikach nie mieszcz╣!

Ponoµ autentyczne: w poci╣gu ludzie opowiadaj╣ sobie dowcipy o milicjantach, w tym powy┐szy... Jakie£ dziecko ze zdziwieniem wo│a do jad╣cego z nim rodzica: Tatusiu, ale ty jad│e£ wczoraj og≤rki... Og≤lna konsternacja, w ciszy s│ychaµ g│os ojca: Tak, synku, ale ja jad│em z beczki...

Przychodzi milicjant do ksiΩgarni i pyta:
- Czy ma pani co£ Hemingwaya?
- Mam - odpowiada sprzedawczyni - "Stary cz│owiek i morze".
- To ja poproszΩ "Morze".

Przychodzi milicjant do ksiΩgarni i pyta:
- Czy jest Pan Tadeusz?
Sprzedawczyni wo│a na zaplecze:
- Panie Tadziu, przyszli po pana!...

Milicjant do bibliotekarki:
No niech mi pani da parΩ ksi╣┐ek. Szef mi ka┐e poczytaµ.
Bibliotekarka: no to panu znajdΩ co£ l┐ejszego...
Milicjant: eee, niekoniecznie, wozem jestem.

Dlaczego patrole milicyjne sk│adaj╣ siΩ z milicjanta i psa?
Co dwie g│owy to nie jedna.

Dlaczego milicjanci chodz╣ tr≤jkami?
Jeden umie czytaµ, drugi pisaµ, a trzeci pilnuje naukowc≤w.

Milicjant le┐y z uchem przy chodniku. Przechodzie± pyta:
- Co panu jest, panie w│adzo?
Milicjant:
- P│yt s│ucham.

Wieczorem pod latarni╣ stoi pijany go£µ i krzyczy:
- Otwieraj!
Podchodzi do niego milicjant i pyta o co chodzi. Na to go£µ:
- »ona mnie do domu nie chce wpu£ciµ!! - i dalej siΩ awanturuje.
Milicjant:
- Niech pan poczeka, ja to za│atwiΩ.
- Halo! Milicja! ProszΩ otworzyµ!
cisza...
- Halo! Milicja! Otwieraµ!
cisza...
- Niech pani nie udaje! Przecie┐ widzΩ, ┐e siΩ £wieci!

Pijaczek szuka czego£ w nocy pod latarni╣. Podchodzi milicjant i pyta siΩ go, co robi.
- Szukam kluczy, kt≤re zgubi│em. - odpowiada pijak.
Szukaj╣ wiΩc razem i nic. Pod d│u┐szej chwili milicjant pyta siΩ:
- Czy jest pan pewien, ┐e tutaj je pan zgubi│?
- Nie, ale tu jest najja£niej!

Zomowiec nad rzek╣ pa│uje z zapa│em ┐abΩ. Podchodzi do niego jaki£ starszy facet i pyta:
- Co pan pa│uje t╣ biedn╣ ┐abΩ? Nic panu nie zrobi│a!
A zomowiec na to:
- Nie do£µ ┐e w moro, to jeszcze podskakuje! (i jebs ┐abΩ).

Idzie milicjant i m≤wi: "My£lΩ wiΩc jestem"
I znik│...

W nagrodΩ za dzieln╣ s│u┐bΩ pewien milicjant dosta│ puchar. Podczas drogi do domu nie zauwa┐y│ jednak, ┐e puchar przekrΩci│ mu siΩ dnem do g≤ry. Postawi│ go na p≤│ce, ale kiedy podziwia│ go wraz z ┐on╣, zauwa┐yli ┐e w pucharze nie ma otworu. Za parΩ dni, podczas odwiedzin kolegi, innego milicjanta, poskar┐y│ mu siΩ ┐e puchar jest wybrakowany poniewa┐ nie mo┐e w│o┐yµ do niego kwiat≤w. Milicjant d│ugo ogl╣da│ puchar potwierdzi│ obawy, a w ko±cu zajrza│ od spodu i na to:
- Oho, faktycznie wybrakowany! Patrz i denka brakuje!

Za dziesiΩµ minut dziesi╣ta, prawie godzina policyjna.
Dw≤ch zomowc≤w idzie ulic╣. Spotykaj╣ przechodnia. Jeden z nich zaczyna go biµ pa│╣ i kopaµ.
Drugi pyta:
- Za co ty go w│asciwie bijesz?
- Ja go dobrze znam! On daleko mieszka. I tak nie zd╣┐y!

Pyta milicjant milicjanta:
- Ej, gdzie tu jest druga strona ulicy?
- No, tam..
- Kur* ! Jak by│em tam to mi powiedzieli, ┐e tu.

Przychodzi milicjant do sklepu i pyta:
- Czy s╣ karty do gry?
- Sa.
- To poproszΩ ≤semkΩ.

Milicjant zatrzymuje kobietΩ jad╣c╣ zbyt szybko samochodem.
- Nie widzia│a pani znaku ograniczenia prΩdko£ci ?!
Kobieta nachyla siΩ, zagl╣da pod siedzenie, wyci╣ga bia│╣ laskΩ i m≤wi:
- Ja jestem niewidoma...
Milicjant:
- A to przepraszam bardzo..

Chodzi zomowiec dooko│a latarni i raz po raz wali w ni╣ pa│╣. Podchodzi do niego drugi i pyta:
- Dlaczego tak walisz w t╣ latarniΩ?
- No bo jeszcze jakie£ 20 latarni i bΩdΩ w domu.

Wpada zomowiec do domu, zagl╣da do lod≤wki i pa│uje ┐onΩ. »ona przera┐ona nastΩpnego dnia wymy│a lod≤wkΩ. Zomowiec wpada, zagl╣da do £rodka i zn≤w pa│uje ┐onΩ. Przez parΩ dni biedna ┐ona pr≤bowa│a wszystkich £rodk≤w, ┐eby nie denerwowaµ mΩ┐a. Wypakowa│a lod≤wkΩ jedzeniem, ale nic nie pomaga│o. Kt≤rego£ dnia kiedy m╣┐ j╣ pa│╣ ok│ada│, zap│akana pyta o co mu w ko±cu chodzi?
A zomowiec na to: "Ja ciΩ nauczΩ gasiµ £wiat│o w lod≤wce!"

Idzie milicjant w cywilu i widzi faceta jak co£ krΩci w garze;
- co robisz ? pyta faceta
- mieszam g≤wno z glin╣.
- a po co ?
- bo robiΩ milicjanta.
milicjant ju┐ chcia│ go aresztowaµ ale ┐e nie by│ w mundurze skoczy│ po kumpli, kt≤rzy mieli s│u┐bΩ.
podje┐d┐aj╣ radiowozem i ten w cywilu m≤wi:
- powiedz co robisz ?
- zomowca.
- jak zomowca, powiedzia│e£ ┐e robisz milicjanta?
- no tak, ale doda│em wiΩcej g≤wna.

Milicjant (tak, milicjant nie policjant chocia┐ nie wiem czy teraz jest miΩdzy nimi jakakolwiek r≤┐nica), patroluj╣c ulice, spotyka swojego kolegΩ, kt≤ry idzie trzymaj╣c za skrzyd│o pingwina.
- Sk╣d ty wytrz╣sn╣│e£ tego ptaka?
- A przypl╣ta│ siΩ i nie wiem, co z nim zrobiµ.
- Jak to co? Zaprowadƒ go do ZOO.
Po kilku godzinach milicjant znowu widzi swego kolegΩ spaceruj╣cego z pingwinem.
- I co, nie by│e£ z nim w ZOO?
- By│em, teraz idziemy do kina.

Z czego sk│ada siΩ pies milicyjny?
- z milicjanta, smyczy i psa w│a£ciwego

Pewnego razu, jeden facet opowiedzia│ drugiemu taki £mieszny dowcip, ┐e on pΩk│ ze £miechu. No i toczy siΩ rozprawa o nieumy£lne morderstwo: SΩdzia prosi oskar┐onego, aby opowiedzia│ ten dowcip. Facet siΩ wzbrania, m≤wi, ┐e nie chce dalszych nieszczΩ£µ. Na to sΩdzia wyznaczy│ delegacjΩ: adwokat, prokurator i milicjant. ZamknΩli ich w dƒwiΩkoszczelnej sali i facet opowiedzia│. Adwokat i prokurator pΩkli, a milicjant wyszed│ i powiedzia│, ┐e w tym kawale nic £miesznego nie by│o. Faceta uniewinnili....
Po roku w prasie ukaza│a siΩ notatka:
"Na rogu Alei Jerozolimskich i Marchlewskiego z niewiadomych przyczyn pΩk│ milicjant..."

Ksi╣dz jedzie do chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- bez £wiate│ ? Mandat 50 z│otych !
- Synu, jadΩ do chorego z Panem Bogiem...
- CO ?! we dw≤ch na rowerze ?! 100 z│otych !
Ksi╣dz p│aci, odje┐d┐a i my£li: "Jakie to szczΩ£cie, ┐e nie wiedzia│, ┐e B≤g jest w trzech osobach"

Rozmawiaj╣ ┐ony milicjant≤w.
- Wiesz, ludzie opowiadaj╣ kawa│y o g│upocie milicjant≤w. Ja czasem my£lΩ, ┐e jest w tym odrobina prawdy. »eby pom≤c mojemu staremu, kupi│am leksykon ...
- Ja te┐ bym kupi│a, ale nie wiem czy on to bΩdzie jad│.

- Policjant w nagrodΩ otrzyma│ wazon na kwiaty. Przynosi go do domu i stawia na stole do g≤ry nogami i m≤wi do ┐ony:
- Patrz, jaki bubel mi dali.
- Masz racjΩ, oddaj im - m≤wi ┐ona.
NastΩpnego dnia policjant idzie do komendanta, stawia wazon otworem do blatu i m≤wi:
- Co to za nagroda? To bubel!
Komendant wzi╣│ wazon do rΩki, obejrza│ i m≤wi:
- Macie racjΩ! Nie do£µ, ┐e nie zrobili otworu do w│o┐enia kwiat≤w, to jeszcze dno wyciΩli...

W przedziale kolejowym jedzie trzech facet≤w i policjant. Poniewa┐ tematy do rozmowy szybko siΩ wyczerpa│y wszyscy po pewnym czasie zaczΩli siΩ nudziµ. Jeden z pasa┐er≤w, chc╣c przerwaµ niemrawy nastr≤j zadaje swoim towarzyszom podr≤┐y zagadkΩ:
- Co to jest? Zaczyna siΩ na J i ka┐dy z nas je posiada?
Wszyscy daremnie susz╣ sobie g│owy.
- Jedna para but≤w! - Og≤lny £miech.
- A teraz uwa┐ajcie. Zaczyna sie na D i nie ka┐dy z nas je posiada? - Znowu cisza.
- Dwie pary but≤w! - Znowu wszyscy lej╣ i prosz╣ o dalsze zagadki.
- Co to jest? Jest czerwonego koloru w ┐≤│te pasy, wisi nad drzewami i...
- Cha, cha, cha - przerywa mu policjant - To s╣ trzy pary but≤w!

Dw≤ch policjant≤w wybra│o siΩ na polowanie. Wracaj╣ wcze£nie bo nic nie upolowali. Jeden z nich m≤wi:
- Wiesz, albo te kaczki za wysoko lataj╣, albo my za nisko psa podrzucamy.

- Dlaczego policjant kaza│ sobie postawiµ piec na samym £rodku pokoju?
- »eby mieµ centralne ogrzewanie.

- Dlaczego policjanci maj╣ opaski na czapkach?
- Wskaƒnik poziomu oleju...

Policjant zatrzymuje samoch≤d. Kierowca odkrΩca szybΩ i m≤wi:
- Co jest, chyba nie jecha│em za szybko?
- ProszΩ dmuchaµ! - powiada policjant podsuwaj╣c kierowcy pod nos torbΩ.
- Dlaczego mam dmuchaµ?!
- Bo moje frytki w torbie s╣ za gor╣ce.

Pijak leje na £rodku ulicy. Podje┐d┐a policja:
- Nie znalaz│ pan pisuaru? - pyta policjant.
- A co, zgubi│ go pan?

- Co obecnie m≤wi policjant, kiedy │apie z│odzieja na gor╣cym uczynku?
- Jeste£ aresztowany, paragraf dziesi╣ty, przykazanie si≤dme!

Egzamin na policjant≤w. Wchodzi pierwszy. Pada pytanie:
"Co to jest: ma zel≤wki, sznurowad│a i zaczyna siΩ na B?"
Policjant wytΩ┐a umys│ i po chwili pada odpowiedƒ:
"Buty!"
"îwietnie, znakomicie, zda│ pan!"
Policjant wychodzi dumny, a koledzy nerwowo pytaj╣:
"Zda│e£?"
"Zda│em!"
"A o co pytali?"
"O buty!"
Wchodzi nastΩpny i pada pytanie:
"Co to jest: ma wahad│o, wskaz≤wki i zaczyna siΩ na Z?"
Policjant my£li, my£li, a┐ wreszcie uradowany wo│a:
"Wiem! ZANDAúY!"

Oczywi£cie wszyscy wiedz╣, dlaczego policjanci chodz╣ dw≤jkami. Dla tych, kt≤rzy jednak nie wiedz╣ przypominam, ┐e jeden umie czytaµ, a drugi pisaµ. A teraz do ad remu :-)
Zachorowa│ ten co umia│ czytaµ i jego partner wyszed│ sam na obch≤d. Patrzy idzie dw≤ch podejrzanych osobnik≤w. Zatrzymuje i m≤wi:
- Dokumenty proszΩ.
Bierze dowody i literuje:
- DOW╙D OSOBISTY.
Bierze drugi i czyta:
- DOW╙D OSOBISTY
- Aaaa, to Panowie BRACIA ?

Pijany facet za│atwia siΩ na mo£cie. Podchodzi do niego policjant i zwraca mu uwagΩ.
- Panie, a tutaj mo┐na tak laµ?
- A lej pan!

Policjant na posterunku pracowicie ok│ada pa│k╣ kasetΩ magnetofonow╣.
- Co robisz? - zainteresowa│ siΩ kolega.
- Komendant kaza│ mi j╣ przes│uchaµ...

Do £pi╣cego na parkowej │awce podchodzi policjant i potrz╣sa go za ramiΩ:
- Panie, co to jest? Hotel?
- A co ja jestem informacja turystyczna?

Do sklepu wchodzi policjant i m≤wi:
- PoproszΩ episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- ProszΩ pani, to ja podejmujΩ diecezjΩ!
- Chyba decyzjΩ?
- No tak... Wie pani, nigdy nie by│em prymasem...

Policjant zatrzymuje kierowcΩ jad╣cego pod pr╣d na jednokierunkowej drodze.
- T╣ ulic╣ mo┐na jeƒdziµ tylko w jednym kierunku!
- A czy ja je┐d┐Ω w dw≤ch?

Stoi policjant przy automacie z woda sodowa, wrzuca monetΩ, wypija szklankΩ wody, po czym zn≤w wrzuca monetΩ i tak przez d│u┐szy czas. Za nim stoi zniecierpliwiony t│um.
- Panie, pospiesz siΩ pan!
- Po co, przecie┐ na razie ca│y czas wygrywam!

Podchodzi pijak do policjanta i pyta:
- przzzzepraszzzam pana... , czy... to miejs...ce... obok... pana jest wolne ?
- Tak.
- A m≤g│bym tu chwilecz...kΩ postaµ?
- Nie bΩdzie sta│ palant obok soko│a!
- No to ja... od...latujΩ.

Zomowcy pojechali na biwak i spotkali tam dru┐ynΩ harcerzy. Za│o┐yli siΩ z nimi kto sprowadzi z lasu wiΩksze zwierzΩ.
Harcerze na drugi dzie± przyprowadzili na │a±cuchu niedƒwiedzia. A zomowcy - zaj╣czka. Harcerze w £miech. Zomowcy bez s│owa chwycili pa│ki i dawaj laµ zaj╣czka po grzbiecie. Po 5 minutach zaj╣czek wrzasn╣│:
- Dobra! PrzyznajΩ siΩ! Jestem ┐ubrem!

Przychodzi ZOMOwiec do domu, wyci╣ga pa│Ω i leje ┐onΩ. Ta w krzyk:
- J≤zek, nie przyno£ mi nigdy roboty do domu!

Na przes│uchaniu policyjnym:
- Kto ci uci╣│ jΩzyk? Gadaj!!!

Dw≤ch gliniarzy ogl╣da mecz pi│ki no┐nej. Jeden wychodzi do drugiego pokoju i s│yszy krzyk kolegi "GOOOL!!", a po chwili "DRUGI GOOOL!". Wraca wiΩc do pokoju i pyta:
- Kto strzeli│?
- Pierwszego van Basten a drugiego Replay.

Idzie dw≤ch policjant≤w, patrz╣, a tu flegma le┐y na chodniku. Jeden podchodzi i m≤wi do drugiego:
- Ty, patrz broszka!
Drugi bierze flegmΩ do rΩki i pokazuje tamtemu:
- Zdawa│o ci siΩ. To jest wisiorek!