Spis treści Felietony


qva5

Co ci szkodzi zagrać?

Lato powoli się kończy, na drzewach widać pierwsze pożółkłe liście, ślady zbliżającej się jesieni. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to idealny czas na rpg. Większość osób zdążyła wrócić z wakacji, pogoda ostatnio nie dopisuje, wieczory są coraz dłuższe. Nic prostszego, jak poświecić jeden wieczór i oddać się ulubionej rozrywce. Tylko że obok tych sprzyjających warunków, czyhają same problemy. Właśnie o nich będzie ten krótki artykuł. Nie zamierzam, w nim wymieniać wszelkich sytuacji, mogących odciągnąć nas do gry. Chcę jedynie zwrócić wam uwagę, jak łatwo poddajemy się tym nawet najbardziej błahymi przeciwnościami, a tam gdzie to możliwe podpowiedzieć rozwiązanie.

Pozwolicie, że zacznę od tej, którą szczerze znienawidziłem w ostatnim czasie. Od nauki. Tak, właśnie od niej. Może niektórym się wydawać, że nie jest ona wcale taka zła. Nic bardziej mylnego. Sam tak myślałem, do czasu moi mili. Wszystko do czasu. Na studiach poznałem dwa przykre dla mnie i moich kumpli terminy. Mianowicie sesja i poprawka. Jak tu mamy się spotkać i pograć, kiedy co drugi musi się ryć. Na dodatek jak na złość, trwa to prawie miesiąc. Nic nie można z tym zrobić. Profesorowie najczęściej za nic mają nasz trud, włożony w układanie przygód i odgrywanie bohatera. Ostatnio rodzi się we mnie myśl, że nie jedna kampania poległa na wrześniowych poprawkach. W tam wypadku słowa heroic fantasy, czy space opera, nabierają zupełnie nowego znaczenia. Nie ma stąd łatwego wyjścia, przynajmniej ja takiego nie znalazłem. Trzeba wybierać między zaliczeniem z przedmiotu, a chwilami spędzonymi w upojnym świecie gry. Co jest dla was ważniejsze? Odpowiedz pozostawiam już wam.

Kolejną przeszkodą pojawiającą się, od czasu do czasu na naszej drodze jest rodzina, bliska nam osoba. Bestia (mam nadzieje że wybaczycie mi użycie tego słowa) nawet nie musi być świadoma naszych planów, aby je pokrzyżować. Cały szkopuł leży właśnie w tym, że najczęściej z niczym się nie liczy. Oczywiście nie jeden śmiałek próbował, przekonać mamę, że nie ma ochoty iść do cioci Lusi na urodziny. Bogowie wiedzą, co się z nimi stało. Jeszcze gorzej jest z sympatią, a tragicznie jeśli wcześniej nie zaznajomiliśmy jej/jego z własnym hobby. Awantura gotowa i jeszcze wyjdzie, że to wszystko to nasza wina. Tak źle i tak niedobrze. Wydaje się, że pragnąc oddalić zagrożenie, pozostaje nam odbyć zawczasu poważna rozmowę. Najlepiej przygotować sobie kilka rozsądnych argumentów, alibi, lub wymówkę. Ostateczną linią obrony jest zaproponowanie wspólnej zabawy, a nuż da się przekonać. Jak to mówią ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Przy czym metoda ta ma marną skuteczność, jeśli za cel obierzemy sobie rodzica, lecz nasze szansę znacznie rosną w starciu z dziewczyną/chłopakiem. Jak wszystkie metody i ta nie jest pozbawiona wad. Trzeba uważać, aby nie wyjść w czasie trwania sesji na wariata lub jeszcze gorzej.

Lenistwo. Brak chęci to jedna z najczęściej spotykanych przyczyn, zawieszania, odwoływania sesji. Niekoniecznie to mg musi być winny. Często wystarczy, by leń po prostu nie pojawił się w umówionym czasie i miejscu, bez wcześniejszego powiadomienia pozostałych. Czekanie może przeciągać się w nieskończoność, a po takim początku trudno jest zbudować atmosferę i klimat niezapomnianej rozgrywki. Najczęściej takie niespodzianki kończą się odłożeniem gry na późniejszy termin. Postać nie musi być nawet ważna dla całej opowieści, tu przede wszystkim liczy się zaufanie do człowieka, lub jego brak. Trudno jest przewidzieć taką sytuacje zawczasu, ale można spróbować zminimalizować szansę jej zaistnienia. Radzę dzień przed sesja jeszcze raz spotkać się z kumplami, lub chodziarz zadzwonić, przypominając im o jutrzejszej grze. Daje nam to cały dzień na znalezienie koła "ratunkowego".

Najrzadszym powodem odwoływania sesji są chyba pieniądze. Ta forma zabawy nie jest zbyt wymagająca, jeśli się rozchodzi o ilość zer na naszym koncie. W razie czego te kilka groszy potrzebnych na dojazd, czy bilet wstępu na konwent, można pożyczyć od znajomych, czy zapracować w jedno popołudnie. Systemy też, jeśli pominiemy ekskluzywne wydania, nie są drogie. Oczywiście można próbować, dzielić koszty poszczególnych gier na wszystkich zainteresowanych. Nie jest to jednak zbyt praktyczne i nikomu tego nie polecam. Z takich metod wynikają same problemy. Bo jak system jest wszystkich, to tak jakby nie należał do nikogo.

Często może się zdarzyć, że nie mamy gdzie się spotkać. Do kogoś przyjechała babcia, ktoś inny ma remont, a trzeci nie mieszka sam. Suma wszystkiego pozostajemy na lodzie. Jeśli pogoda dopisuje, to jeszcze pół biedy, zawsze można urządzić piknik. Gorzej jest natomiast gdy, jej nie ma. Nie ma co załamywać rąk. Proponuję, wybrać się do najbliższego domu kultury lub klubu fantastyki. Mały kącik do "spokojnej" zabawy zawsze się znajdzie. Zamiast do klubu, oczywiście można się wybrać do pubu lub kawiarni. Takie miejsca jednak niestety nie zawsze się sprawdzają i szczerze je odradzam. Panująca w nich atmosfera, rzadko nadaje się do dobrej zabawy. Na klimatyczne miejsce nie ma niestety recepty. W tej dziedzinie rządzi przypadek i łut szczęścia. Dlatego nie warto zawczasu skreślać żadnego z nich. Szukajcie, a znajdziecie.

Tak naprawdę to sytuacji i rzeczy potrafiących zburzyć nasze plany jest bezliku. Czasem po prostu nie można ich obejść i jedynym wyjściem pozostaje nam się z tym pogodzić. Jedno jest pewne. W większości sytuacji chodzi o brak czasu. Żyjemy w takim świecie, w którym coraz trudniej znaleźć chwilkę dla siebie, a co dopiero dla cztero-, pięcioosobowej bandy. Tylko, że nie samą pracą człowiek żyje. Każdy potrzebuje jakiegoś zajęcia. mogącego mu pomóc na moment zapomnieć o kłopotach szarej codzienności. Właśnie takim hobby dla wielu z nas jest rpg. Magicznym kluczem do świata naszej wyobraźni, gdzie tylko my mamy wstęp.

Na górę strony