GTS
Kronikarz
|
- Gdzie jestem?
- ...
- To nie może być prawda, nie jestem w przeszłości. - Pustka, nicość,
niebyt. Żadne z tych słów nie są w stanie określić tego co czułem. Mogłem
zadawać pytania i dostawać odpowiedzi, ale nie pamiętam bym o coś pytał.
- Nie możesz pojąć? - Rozbrzmiał głos w jego świadomości.
- Gdzie jestem?
- Dotarłeś do obszaru w którym nigdy nie byłeś. To nie jest nic co potraficie
nazwać, a wasz język jest nader prymitywny bym mógł Ci to opisać, jeśli
chcesz użyję twoich wszystkich zmysłów?
- Kim jesteś?
- Świadomością, niczym więcej.
- Czy ja śnię?
- Tak, jesteś bezpieczny.
- Jak się tu dostałem?
- Tak to przypadek, jak to nazywacie, choć muszę przyznać iż nie będziesz
w stanie ponownie tu wrócić... nie prędko.
To miała być głęboka medytacja. Nie pamiętam obrazów, ani słów. Zapamiętałem
uczucie wielkiego spokoju, czy nawet pokory, ogromnej wiedzy i zrozumienia
i nie wiedziałem, czy jest to dobre czy złe. Poznałem jednak odpowiedź
na moje pytanie. Nurtowało mnie od wielu dni, traciłem wiarę i nie wiedziałem
co zrobić - teraz wiem, że idę właściwą Drogą.
Moje poszukiwania zacząłem od zasobów Fundacji, ale nie miałem pojęcia
czego szukać. Pamiętałem jedynie mgliste uczucie, którego nie mogłem zwerbalizować.
Nie był to kontakt z inną rzeczywistością, czy kimś materialnym. Czułem
się jakbym nie opuszczał miasta, może to jest trop?...
Po kilku dniach znalazłem informację, która sugerowała odprawienie rytuału
zwanego "Motyw" by poczuć coś co mogło być moim "nieopisywalnym"
uczuciem. Stary rytuał polegający na poznaniu czyichś motywów - sugerowano
by były to zdarzenia bardzo osobiste. Pomyślałem iż podczas stanu medytacji
trapiła mnie moja postawa i nie miałem poczucia zupełnego odprężenia co
mogło zakłócić owy stan i było podobne do rytuału, który znalazłem. Po
dalszych poszukiwaniach nie znalazłem nic innego, więc postanowiłem spróbować...
- Czy... ja... on?...
- To ponownie ty. - Rozbrzmiała czyjaś obecność.
- Chciałem...
- Cóż, nikt tego nie wie. Skoro jednak masz tak wielką potrzebę, to mogę
powiedzieć.
Doznawałem przedziwnych uczuć, stanu świadomości odmiennych tak bardzo
jakby nie były moje, a jednocześnie bym je zupełnie rozumiał. Kiedy się
ocknąłem, zapamiętałem jedynie to co mogłem czuć, w sposób idealny, bez
opisywania, czułem dokładnie to co zostało mi przekazane - potrafiłem
sobie to przypomnieć i móc dowolnie opisać.
- Jak to nowy byt?
- Jeszcze raz. Nie mogę ci przekazać tego co czuję ale mogę ci o tym odpowiednio
powiedzieć, tylko przestań niedowierzać. Po prostu, istnieje coś co "mieszka"
w naszym mieście. Nie jesteśmy w stanie się z tym czymś porozumieć, choć
mnie się udało. Wiem, że nie przekażę uczuć ale mogę ci powtórzyć to co
mi ten byt powiedział.
- Zatem słucham. - Rzekł starszy mężczyzna. Nie wiedział dlaczego tak
bardzo zależy młodemu adeptowi by przekazać swoje doznania, ale czuł,
że powinien się wsłuchać.
- Otóż... może lepiej jak będę mówił w pierwszej osobie: Jestem odkąd
zaczęło powstawać miasto. Majestatyczna góra obserwująca zmagania by postało
nowe siedlisko. Nie znam przyczyny. Zacząłem zapisywać, prowadzić kronikę,
dokumentację, czy po prostu zbierałem wszystkie wasze emocje i myśli.
Przechowuję zdarzenia, emocje i konsekwencje - wraz z przyczynami - moim
celem jest magazynowanie tego wszystkiego dopóki istnieje miasto, odejdę
wraz z jego końcem.
- To intrygujące, tylko dlaczego uważasz iż to takie istotne?
- Jeśli moglibyśmy znać ludzkie motywy, konsekwencje działań, przyczyny
zjawisk... moglibyśmy wygrać wojnę. Wszystkie frakcje byłyby jednością,
technokraci, maruderzy, czy ktokolwiek inny nie byłby wrogiem tylko kimś
o kim można powiedzieć "wiem o co mu chodzi".
Stary człowiek wyszedł z pomieszczenia sam, tuż po opuszczeniu go przez
młodzika. Zamknął drzwi i na chwilę oparł się o nie plecami. Wziął głęboki
oddech i opuścił Fundację. Młodego adepta nikt nie widział, nikt nawet
nie pamiętał, że ktoś z nim rozmawiał. Wszystko wróciło do normy...
- Uważaj frajerze! - Krzyknął kierowca na człowieka przechodzącego przez
jezdnię. Nie był świadom, nawet w przebłysku olśnienia, że zostało mu
10 godzin życia, a depnięcie pedału gazu spowodowało nieogarnięty dla
jego umysłu ciąg zdarzeń, który doprowadzi do jego śmierci. Człowiek,
który przeszedł przez jezdnię do złudzenia przypominał młodego maga, który
kiedyś próbował odkryć tajemnicę Kronikarza.
|