Spis treści Świat Mroku

Fundacja


Maciej 'Włodek' Włodarczak
Baron of CUD

Koncert

Miasto gdzieś w Polsce, 26. sierpnia, godzina 7:30

Ostatnie piętro ekskluzywnego hotelu, sala konferencyjna oświetlona jedynie światłem projektora rzucającego szereg barwnych wykresów i tabel na ogromny ekran. Szereg zmęczonych twarzy mężczyzn w jednakowych, szarych garniturach. Starszy mężczyzna przemawiający u krańca stołu, nerwowo gestykulujący rękoma, co chwilę spoglądający na ekran.

-.... ponadto zarządzam odwołanie Andrzeja Stanisławskiego ze stanowiska delegatury Białej Wieży na ten region i nadanie mu statusu przestępcy rzeczywistości. Tym samym zarządzam drugi stopień procedury likwidacyjnej Czy któryś z Metodologów zgłasza zastrzeżenia do tej decyzji? Doskonale. Obrady uważam za zamknięte.

Mężczyźni wstają, nie zdradzając swych emocji. Ustalonym szykiem kierują się do wyjścia. Wiedzą, że czeka ich ciężki dzień.

* * *

To samo Miasto, popularny Klub, 23. sierpnia, piątkowy wieczór, godzina 20:45

Grupa młodych muzyków. Ubrani na czarno, długie włosy, srebrna biżuteria i ostry makijaż. Jeszcze jeden gotycki band. Stoją na scenie, nachyleni do siebie, naradzają się. W dole kotłowanina ciał, w kolorystyce ubiorów również przeważa czarny. Część niezadowolonych, młodszych fanów zaczyna gwizdać, zirytowana przedłużającą się przerwą. W końcu członkowie kapeli naradzili się. Uśmiechnięci rozchodzą się na ustalone miejsca, ciężkie gitarowe riffy rozchodzą się z głośników. Słuchacze uspokajają się, milkną, w oczekiwaniu na występ, milknie również gitara. Wokalistka odgarnia włosy z czoła i drżącym głosem wymawia kilka słów do mikrofonu:

- OK. Dzisiaj zaprezentujemy wam coś nadzwyczajnego... coś, co poruszy was do głębi.

Uśmiechem maskuje swoje zdenerwowanie, spogląda za siebie szukając wsparcia w pozostałych członkach grupy. Kontynuuje:

- Ale najpierw posłuchajcie dobrze wam znanych, mam nadzieję, kawałków.

Lekkim skinięciem głowy daje znak pozostałym członkom zespołu i wkrótce klub rozbrzmiewa ciężkimi dźwiękami basowej gitary, rytmicznymi uderzeniami perkusisty i syntetycznymi melodiami wygrywanymi na keyboardzie, uzupełnianymi ładnym wokalem dziewczyny. Grają jeden kawałek, później drugi, trzeci i czwarty, prowokując fanów do wspólnego śpiewu, a przy ostrzejszych fragmentach nawet do "młynka" pod sceną. Muzyce dała się ponieść niemal cała publika. Niemal, gdyż do bawiących się ludzi nie dołącza jedna postać, wyraźnie odróżniająca się od reszty. Młody człowiek, któremu jednak kilku lat mogą dodawać biała koszula i krawat, stojący pod ścianą, obserwujący bacznie scenę. Jego twarz wyraża trudne do opisania uczucia: nostalgii, tęsknoty, za czymś dawno utraconym, być może nawet udręki?
Po kolejnym kawałku wokalistka prosi publikę o pięć minut wytchnienia. Muzycy ponownie naradzają się między sobą i po chwili gotowi są znów zagrać. Raz jeszcze dziewczyna przemawia:
- To, co za chwilę usłyszycie, to song napisany jakiś czas temu przez naszego byłego klawiszowca, Andrzeja.
Wzrok gotki spoczywa na wyróżniającej się osobie z końca sali. Człowiek słabo się uśmiecha, być może próbując dodać dziewczynie odrobinę otuchy. Dziewczyna kontynuuje:
- Mam nadzieję że spodoba się wam tak jak cała reszta naszych kawałków.
Wokalistka na chwilę przymyka oczy, jakby się koncentrując, po chwili daje znak reszcie zespołu i rozbrzmiewają pierwsze takty gotyckiej melodii. Rozbrzmiewa głos artystki, który jednak wydaje się być mocniejszy, pewniejszy, choć nadal melancholijny i przepełniony smutkiem. Również słowa piosenki wydają się być poważniejsze i poruszające, ale w dalszym ciągu przesycone pesymizmem i poczuciem utraty nadziei... Poruszający i silny głos dziewczyny wydaje się przenikać całą salę i poruszać do głębi słuchaczy, niesionych ekspresyjną muzyką. Bardzo szybko wszyscy obecni na sali stają się podobni do żywego organizmu, oddychającego wraz z każdym dźwiękiem dobywanym przez instrumenty i każdym słowem wyśpiewanym przez wokalistkę. Także osamotniony człowiek, stojący przy końcu sali choć przez chwilę wydaje się być pewniejszy siebie, a z jego twarzy na krótko znika udręka, zastąpiona przez wyraz wdzięczności wobec muzyków.
Wkrótce utwór kończy się, ale słuchacze wciąż pozostają zauroczeni. Poważne i skupione twarze niektórych z nich sugerują, że musiała się dokonać w nich jakaś poważna przemiana. Grupa zostaje wywołana jeszcze na bis, odgrywając wcześniejsze kawałki. Koncert kończy się, lecz jego przesłanie pozostanie jeszcze na długo w jego uczestnikach.

* * *

Miasto, nieco mniej popularny Pub, 26. sierpnia, godzina 21:50
Ci sami muzycy siedzący gdzieś w kącie sali, zawzięcie o czymś dyskutujący. Dyskusja zostaje przerwana przez pojawienie się znanego z koncertu, osamotnionego człowieka. Mężczyzna szybkim krokiem podchodzi do stolika gotów, wita się z nimi jak z dawno nie widzianymi przyjaciółmi.
- A więc wróciłeś do nas? - spytała dziewczyna - Dzięki, Andrzej. Ten twój kawałek który ostatnio wykonaliśmy był nieziemski...
- Taaaa, nawet nie wiedziałem że mamy taki potencjał - wtrącił się basista - może zostawisz tą swoją robotę i wrócisz do nas? Przyda się jeszcze jeden klawiszowiec i taki tekściarz jak ty.
Andrzej lekko uśmiechnął się, jednak nie odpowiadając. Zamiast tego zapalił papierosa i przez chwilę zamyślił się. W końcu przemówił:
- Dziękuje wam za wasze zaangażowanie i poświęcenie, dziękuje również za piątkowy wieczór.
- Noooo, koncert daliśmy niezły, ale z tobą w składzie mogłoby być tylko lepiej. - ponownie odezwał się basista - To jak będzie? Wal tę robotę i jedź z nami w trasę.
Dziewczyna spojrzała z wyrzutem na basistę i odezwała się:
- Słuchaj, może załatwisz sobie kilka dni urlopu? Byłoby nieźle spotkać się w starym składzie...
Andrzej pokiwał głową w geście odmowy, zaciągnął się gryzącym dymem z papierosa. Jego ręce zdawały się lekko drżeć.
- Przykro mi, ale jestem zmuszony odmówić. Spotkałem się tu z wami nie po to, by omawiać stare czasy i wspominać jak było kiedyś. Przeszłość już za nami, a noc tak krótka - mężczyzna sarkastycznie się uśmiechnął - Chciałbym abyście wysłuchali mnie uważnie i wzięli sobie do serca moje słowa, jakkolwiek nieprawdopodobnie by one nie brzmiały. - Andrzej przerwał na chwilę, jakby zbierając siły do ważnego wyznania - Czy zastanawialiście się kiedyś nad kształtem świata?
- Tak, tak. Już to przerabialiśmy - wtrącił basista - Sztuka umiera, ludzie umierają, ideały umierają, świat umiera. - muzyk wyszczerzył zęby - Czy coś jeszcze chciałeś dodać?
- Jasne. Apatia i abnegacja. To wszystko na co cię stać? - skontrował mężczyzna - Pomyślcie o cywilizacji którą stworzyli wszyscy ludzie, także ja i wy...
- Przepraszam. Ja nic nie tworzyłem... - z uśmiechem odezwał się basista, chcąc coś jeszcze dodać, lecz został powstrzymany przez karcący wzrok dziewczyny.
- Wydaje wam się, że żyjecie w wolnym kraju, w demokratycznym państwie, macie całkowitą wolę wyboru? - zapytał Andrzej - Jeżeli tak, jesteście w błędzie.
Tym razem odezwała się dziewczyna:
- Przecież nikt nie używa wobec nas siły, represji, możemy tu swobodnie siedzieć i rozmawiać, ubierać się jak chcemy, grać taką muzykę jaka nam się podoba, czytać to co chcemy.
- W dalszym ciągu jesteście jednak spętani przez współczesną cywilizację. Wierzcie mi, wiem coś o tym. Robię karierę w lokalnych mediach, lecz wciąż czuję presję władzy... Tej samej władzy którą wybraliście w demokratycznych wyborach. Zastanówcie się jednak, czy na pewno rządzą wybrani przez was ludzie? Czy dla was reprezentatywni? Czy nie są kierowani przez inną siłę, która przeszkadza w efektywnym rządzeniu? Tak, ta siła to chciwość i żądzą władzy, panowania nad całymi społeczeństwami. To oni mówią wam co macie robić, kształtując model komercyjnego społeczeństwa. Modelu, który w wielu aspektach nie różni się od zunifikowanego i totalitarnego społeczeństwa.
- Ale w dalszym ciągu to my stanowimy kontrkulturę, czy jak to można określić, prawda? - spytała dziewczyna - Przecież nie dostosowujemy się do tego społeczeństwa, jesteśmy nonkonformistami. Tak przynajmniej mi się wydaje...
- Tak, ale jest was mało. Zbyt mało żeby zmienić tą ponurą rzeczywistość. Dlatego chciałem wam podziękować za waszą pracę.
Tym razem odezwał się basista.
- Robimy to, co potrafimy najlepiej, przy okazji świetnie się przy tym bawiąc. Ale nadal nie rozumiem do czego dążysz, opowiadając nam historie jak z Orwella.
Gdyby wzrok gotki mógł zabijać, muzyk umarłby w męczarniach.
- Nie przerywaj, tak?
- Dziękuje. - Andrzej z wdzięcznością spojrzał na dziewczynę - Rozumiem wasze zdenerwowanie. Ja również w pierwszej chwili nie mogłem przyjąć tego do wiadomości, dopiero później otworzyłem oczy na świat. Raz jeszcze dziękuje wam za zaangażowanie w muzykę którą tworzycie. Piątkowy wieczór był niepowtarzalny i mam nadzieję, że również wielu fanów dojrzało naturę rzeczywistości przez zasłonę iluzji. Przebudziło się - to o wiele zgrabniej brzmi. Czy jesteście zatem gotowi wysłuchać mojej opowieści o iluzji i rzeczywistości?
Basista jęknął, lecz ze źle ukrywaną ciekawością odpowiedział:
- Cóż, w takim razie będziemy zmuszeni wysłuchać twej historii.

Mężczyzna snuł swą opowieść przez długie godziny. Opowiedział o upadku światu, jego zepsuciu i dehumanizacji. O tych, których nazywa się Technokratami, próbujących naprawić świat, jednak swymi działaniami prowadzącymi do coraz większej unifikacji społeczeństwa, a także jego spętania i zniewolenia. Opowiadał dziwne historie o tych, których nazywają Progenitorami, o ich przeklętej biologii, koncentrującej się na ludzkim życiu, o dziwnych maszynach Iteratorów, o Syndykacie kontrolującym przepływ pieniędzy na całym świecie, wreszcie o Nowym Światowym Porządku, organizacji kontrolującej sposób myślenia mas, kształtującej ludzkość według własnych zapatrywań. Opowiedział także, że być może istnieje jeszcze gdzieś nadzieja na zmiany, lecz jest ona bardzo nikła.

Gdy mężczyzna zakończył opowieść, muzycy milczeli jeszcze przez chwilę, rozmyślając nad zasłyszaną historią. W końcu Andrzej odezwał się ponownie:
- Przekazałem wam już całą moją wiedzę, więc czas na mnie. - Mam nadzieję, że dane będzie nam się jeszcze spotkać.
- Uważaj na siebie - powiedziała na pożegnanie dziewczyna.
Były muzyk skinął głową i pożegnał się z resztą zespołu. Wyszedł w chłód nocy.

* * *

Miasto, Plac przed Pubem, 27. sierpnia, godzina 2:50

Były muzyk podąża w kierunku postoju taksówek, dokąd jednak nie dociera. Pisk opon rozlegający się za nim, zwiastuje jego przegraną. Z czarnego, drogiego samochodu o przyciemnionych szybach wychodzi grupa ludzi w jednakowych, nienagannie skrojonych garniturach. Ich twarze nie wydają się wyrażać żadnych emocji. Jeden z mężczyzn, wydaje krótkie polecenie głosem nawykłym do wydawania rozkazów:
- Pan pojedzie z nami.
Zrezygnowany mężczyzna podporządkowuje się poleceniu, wsiadając do samochodu. Drzwi zamykają się i samochód rusza z piskiem opon.

* * *

Parę dni później. Notka z policyjnej kroniki publikowanej w lokalnym dzienniku:
"W nocy z 26. na 27. sierpnia zaginął dwudziestopięcioletni Andrzej S. Naoczni świadkowie ostatni raz widzieli mężczyznę w jednym z miejskich lokalów. Przyczyna zaginięcia nie jest jasna, przypuszcza się jedynie, że ofiara powiązana była ze zorganizowaną przestępczością, działającą na terenie miasta, niewykluczony jest także motyw rabunkowy. Ktokolwiek posiada informacje na temat obywatela S., proszony jest o zgłoszenie ich do lokalnego posterunku policji."

Na górę strony