Niespe│na rok po rozpoczΩciu pontyfikatu w czerwcu 1979 roku Karol Wojty│a przybywa po raz pierwszy do ojczyzny. Nigdy wcze╢niej g│owa Pa±stwa Watyka±skiego i zarazem Ko╢cio│a Rzymsko - Katolickiego nie znalaz│a siΩ na ziemiach Polski. By│a to wyj▒tkowa wizyta. Na│adowana nadziejami, kipi▒ca emocjami, mia│a szczeg≤ln▒ wymowΩ w kraju, w kt≤rym wci▒┐ jeszcze, choµ na rysuj▒cych siΩ fundamentach rz▒dzi│a tzw. "klasa robotnicza" ze sztandarowym ateizmem w herbie. Na prze│omie kwietnia i maja bie┐▒cego roku oficjalnie zosta│ zatwierdzony plan VIII pielgrzymki do Polski Jana Paw│a II. Termin: 16-19 sierpnia bie┐▒cego roku.
Od pierwszej wizyty minΩ│y 23 lata. Z jednej strony niewiele, z drugiej to kilka epok. Papie┐ ju┐ nie ten sam. Dynamiczny, pe│en werwy Karol Wojty│a przygas│. Czas i choroby odciskaj▒ swe piΩtno, problem≤w nie ubywa, a ich ciΩ┐ar coraz bardziej przygniata nadw▒tlone barki. Jeszcze pr≤buje trzymaµ wszystko siln▒ rΩk▒, jeszcze kieruje, prowadzi, ale ster powoli i nieub│aganie wysuwa siΩ z coraz s│abszej d│oni.
Lektura publikacji prasowych dotycz▒cych Watykanu pokazuje tendencje podsumowuj▒ce. Daje siΩ odczuµ wzmo┐on▒ aktywno╢µ opozycji i ruch≤w nieformalnych w Ko╢ciele (jedn▒ z ostatnich tego typu spraw by│o przyjΩcie ╢wiΩce± przez siedem kobiet). Do tego dodajmy co rusz pojawiaj▒ce siΩ nowe informacje w r≤┐ny spos≤b traktuj▒ce o abdykacji Papie┐a. Choµ oficjalnie za ka┐dym razem s▒ dementowane, to jednak czΩstotliwo╢µ ich pojawiania siΩ mo┐e pobudziµ do my╢lenia. A to z kolei powoduje, ┐e dzia│alno╢µ Ko╢cio│a staje siΩ obiektem obserwacji.
Jest dzi╢, jak i praktycznie zawsze by│, Ko╢ci≤│ w Polsce przede wszystkim realn▒ i wcale nie demokratyczn▒ si│▒ polityczn▒. Jeszcze dwadzie╢cia lat temu, kiedy dostΩp do informacji by│ niepor≤wnywalnie mniejszy, a ponadto kr≤lowa│a - wbrew pozorom pomocna Ko╢cio│owi w tym wypadku - cenzura, wiele mo┐na by│o ukryµ, zatuszowaµ, przeinaczyµ. Dzi╢ coraz wiΩcej informacji, nie zawsze korzystnych dla episkopatu przenika do spo│ecze±stwa. Spo│ecze±stwa my╢l▒cego ju┐ inaczej ni┐ jeszcze dziesiΩµ, czy dwadzie╢cia lat temu.
Tolerancyjn▒ w wiekach ╢rednich PolskΩ w│a╢ciwie ominΩ│y ruchy reformatorskie. Budowany wiΩc przez stulecia wizerunek duszpasterza, ciesz▒cego siΩ zwykle, zw│aszcza na wsi niesamowit▒, nie tylko duchow▒ w│adz▒ (praktycznie na pograniczu kultu), zaczyna siΩ chwiaµ. W╢r≤d polskich katolik≤w pojawi│ siΩ kryzys osoby ksiΩdza. Kto╢, w kogo wierzyli, uznawali prawie za ╢wiΩtego (przypomnΩ, ┐e wizerunek taki wci▒┐ jest lansowany przez Watykan. Zdecydowana wiΩkszo╢µ rekordowej liczby nowych ╢wiΩtych ustanowionych podczas pontyfikatu Jana Paw│a II to osoby stanu duchownego) okazuje siΩ w wielu przypadkach moralnie znacznie ni┐ej od nich samych. I w tym momencie nastΩpuje za│amanie autorytetu i kryzys wiarygodno╢ci. Zaczyna braknowaµ stabilnej, trwa│ej podpory. Okazuje siΩ, ┐e olbrzym ma gliniane nogi.
WiΩkszo╢µ Polak≤w (nie powiem, ┐e wszyscy) jest dumna z Papie┐a - Rodaka. Tak dumna, ┐e jakiekolwiek s│owa krytyki traktowane s▒ jako obraza w│asna. I nie wa┐ne jest, czy krytyka jest konstruktywna. Nie ma to znaczenia. Znaczenie ma jedynie fakt, ┐e kto╢ o╢mieli│ siΩ nie zgodziµ, mieµ inne zdanie ni┐ Jego ªwi▒tobliwo╢µ.
Blisko µwierµ wieku temu pe│ni dynamizmu, wiary w lepsze jutro witali "swego Papie┐a". Dzi╢ jakby nieco zagubieni, wpl▒tywani mimo woli w coraz to bardziej zagmatwane polityczne gierki, zdezorientowani ju┐ nie tylko aferami i nadu┐yciami gospodarczymi, ale r≤wnie┐ i tymi w │onie samego Ko╢cio│a Katolickiego. Czy mo┐na siΩ wiΩc dziwiµ, ┐e w ogromnej wsp≤lnocie Ko╢cio│a jego szarzy cz│onkowie, odcinaj▒ siΩ i zamiast "nasi ksiΩ┐a" m≤wi▒ "oni"?
Ostatnie, zwi▒zane z molestowaniem seksualnym wydarzenia w USA, Irlandii ale przede wszystkim w Poznaniu po│o┐y│y siΩ g│Ωbokim cieniem na wizerunku rzymsko - katolickiego kleru. G│Ωboko╢µ cienia podkre╢la jeszcze sam spos≤b za│atwiania przez w│adze ko╢cielne delikatnego, wstydliwego i dra┐liwego problemu. Pozycja "duszpasterzy" Ko╢cio│a Rzymskiego w Polsce jest specyficzna.
Mo┐na j▒ okre╢liµ jako wysoce niezale┐n▒, a przez to r≤wnie┐ aroganck▒. Za ostro? Obraduj▒cy w po│owie czerwca ameryka±scy biskupi (dla ╢cis│o╢ci: katoliccy) spotkanie rozpoczΩli od przeprosin molestowanych ofiar. Biskup Wilton Gregory, przewodnicz▒cy episkopatu odpowiedzialno╢ci▒ za tragediΩ dotkniΩtych molestowaniem obarczy│ wszystkich biskup≤w. "Bardziej martwili╢my siΩ o skutki skandalu, ni┐ o zapobieganie molestowaniu". W odpowiedzi pad│y s│owa prof. Scotta Appleby'ego z Uniwersytetu Notre Dame : "Wasze przeprosiny nie bΩd▒ wys│uchane, je╢li nie nazwiecie ochraniania ksiΩ┐y pedofil≤w grzechem, kt≤ry zrodzi│ siΩ z arogancji w│adzy" (Rzeczpospolita 15.06.2002). Oficjalnie w Polsce podobnych s│≤w, w kontek╢cie poczyna± arcybiskupa Paetza jako╢ nie us│ysza│em. Tak naprawdΩ trudno je sobie w naszych uwarunkowaniach w og≤le wyobraziµ. Byµ mo┐e dlatego, i┐ wed│ug biskupa A. Suskiego:
"nadu┐ycia seksualne duchowie±stwa s▒ niewielkim problemem Ko╢cio│a w Polsce. Problem ten dotyka r≤┐ne ╢rodowiska, tak┐e duchownych innych wyzna±, i jest starannie nadzorowany przez Ko╢ci≤│". (Rzeczpospolita 02.05.2002) Faktycznie nadzorowany jest starannie, a upublicznienie sprawy w pozna±skim pa│acu arcybiskupim to jedynie wyj▒tek, wypadek przy pracy.
Kler, zw│aszcza ten wy┐ej postawiony nie jest w stanie obiektywnie spojrzeµ na swoje postΩpowanie. Skostnia│y przez wieki, bezwzglΩdny system ko╢cielnej hierarchii ukazuje siΩ coraz czΩ╢ciej jako stoj▒cy ponad prawem. Z jednej strony Ko╢ci≤│ g│osi oficjaln▒ naukΩ, z drugiej bez cienia skruchy i za┐enowania ochrania najgorsze brudy swych urzΩdnik≤w. Najwa┐niejszym jest wizerunek instytucji. Cz│owiek spoza hierarchii jest jedynie bezsilnym i bezradnym pionkiem nie maj▒cym wp│ywu praktycznie na nic. Je┐eli do tego jest r≤wnie┐ prawnikiem zajmuj▒cym siΩ rozwodami, to czeka go jeszcze "emocjonalny terror".
Mowa tu o wyg│oszonym na pocz▒tku bie┐▒cego roku apelu Papie┐a, nawo│uj▒cego do tego, by katoliccy sΩdziowie i adwokaci odmawiali udzia│u w procesach rozwodowych. Pracownik wymiaru sprawiedliwo╢ci zosta│ postawiony przed wyborem: Pozostaµ lojalnym wobec najwy┐szego zwierzchnika swego ko╢cio│a albo wobec systemu prawnego swego kraju. Pogodzenie obu tych postaw nie jest mo┐liwe. Dla jasno╢ci - nie uwa┐am rozwod≤w za rzecz dobr▒, ale rozwi▒za± nale┐y szukaµ gdzie indziej bez wprowadzania chaosu i bezprawia. Pr≤ba rozwi▒zania problemu rozwod≤w rΩkami postawionych pod murem, w│a╢ciwie ubezw│asnowolnionych w sumieniu prawnik≤w, ╢wiadczyµ mo┐e o pora┐ce Watykanu na kolejnym polu misyjnym. Z│a z│em nie da siΩ zwyciΩ┐yµ, o czym powo│uj▒ca siΩ na spu╢ciznΩ Aposto│≤w instytucja powinna doskonale wiedzieµ.
Podpisany w lipcu 1993 roku Konkordat ju┐ w pierwszym artykule zawiera:
"Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzaj▒, ┐e Pa±stwo i Ko╢ci≤│ katolicki s▒ - ka┐de w swej dziedzinie - niezale┐ne i autonomiczne oraz zobowi▒zuj▒ sie do pe│nego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we wsp≤│dzia│aniu dla rozwoju cz│owieka i dobra wsp≤lnego".
Prawne drogi do dialogu, do wsp≤lnej pracy nad mo┐liwo╢ciami pomocy dla rzeszy rozsypuj▒cych sie rodzin, a przede wszystkim najbardziej cierpi▒cych w tych sprawach dzieci, stoj▒ wiec otworem.
Dlaczego nie skorzystano z wzajemnych um≤w i porozumien? Dlaczego g│owa jednego pa±stwa, w tym wypadku Watykanu wywiera nieformalny wp│yw na ludzi, kt≤rzy stanowi▒ niezawis│y organ innego panstwa? Nie oczekujmy odpowiedzi. Raz, ┐e jej nigdy nie bedzie, a dwa - jestem pewny, i┐ naprawdΩ nikomu nie zale┐y na rozwijaniu tej kwestii, zw│aszcza, ┐e Kodeks Karny za wywieranie bezprawnego wp│ywu na czynno╢ci urzΩdowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej przewiduje pozbawienie wolno╢ci (patrz art. 128 º 3 lub art. 224 º 1 czy art. 232).
A spo│ecze±stwo Polski? Przede wszystkim katolicy?
Wielosetletnie uwarunkowania, kt≤re wros│y w nar≤d Polak≤w, pomimo ┐e tkwi▒ w nas g│Ωboko, powoli zaczynaj▒ siΩ kruszyµ. W tej chwili Ko╢ci≤│ ma jeszcze, i bΩdzie mia│ d│ugi czas poparcie ludzi, kt≤rzy pamiΩtaj▒ czasy walki z komunizmem, jak i ludzi m│odych wychowanych w g│Ωbokiej tradycji katolickiej. Ale do g│osu dochodzi r≤wnie┐ nowe pokolenie, kt≤re inaczej patrzy, inaczej rozumuje.
Pokolenie, kt≤re nie przechodzi obojΩtnie wobec obserwowanych niejasno╢ci i nadu┐yµ (do g│≤wnych mo┐na zaliczyµ m. in. bezc│owe sprowadzanie luksusowych samochod≤w, budz▒ce du┐e kontrowersje niejawne sprawy finansowe czy kwestie podatkowe). CzΩ╢µ z tych ludzi - maj▒c wci▒┐ nadziejΩ na zmiany - pozostaje. Ile mog▒ oni oddolnie zdzia│aµ, sta│o siΩ jasne w przypadku sprawy arcybiskupa Paetza. Jednak du┐y procent m│odych ludzi opuszcza szeregi Ko╢cio│a Katolickiego. Co nie znaczy, ┐e wszyscy oni staj▒ siΩ ateistami. Wielu z nich, rozczarowanych szuka Boga gdzie indziej.
Za nied│ugo do wszystkich tych ludzi, do zupe│nie innego spo│ecze±stwa ni┐ 23 lata czy nawet 2 lata temu, z najprawdopodobniej ostatni▒ oficjaln▒ wizyt▒ przybΩdzie Jan Pawe│ II. Jasnym jest, ┐e du┐e nadzieje w zwi▒zku z t▒ podr≤┐▒ wi▒┐▒ obie strony. Zwa┐ywszy na miejsce, sierpniowa wizyta Papie┐a w Polsce mo┐e zako±czyµ siΩ sukcesem. Sukcesem, kt≤rego Watykan coraz bardziej potrzebuje w obliczu ostatnich nieporozumie± z przyw≤dcami Cerkwi Prawos│awnej w Rosji, nieudanych zabieg≤w politycznych w Ziemi ªwiΩtej, wewnΩtrznych roz│am≤w i skandali oraz zewnΩtrznego regresu w rozmowach z chrze╢cija±skimi ko╢cio│ami po og│oszeniu tre╢ci deklaracji doktrynalnej "Dominus Iesus". Deklaracji, kt≤r▒ przyjΩto jako pr≤bΩ odbudowy pozycji zwierzchniej Ko╢cio│a Katolickiego (czyt. Papie┐a) nad wszystkimi wyznaniami chrze╢cija±skimi.
Jest pewne, ┐e Ko╢ci≤│ Katolicki potrzebuje reform. Jaki bΩdzie ich kierunek i czy bΩdzie on czerpa│ na powr≤t z korzeni chrze╢cija±stwa? Ks. prof. Janusz Maria±ski w wypowiedzi dla Przegl▒du (nr 12/2002) powiedzia│:
"W pluralizuj▒cej siΩ Polsce, w warunkach pe│zaj▒cej sekularyzacji, jak ja tak to nazywam, Ko╢ci≤│ rzeczywi╢cie musi poszukiwaµ swojego miejsca, ale nie chodzi ani o bezkrytyczne powracanie do przesz│o╢ci, do dawnego stylu ko╢cielnego sprzed wojny, ani o czysto powierzchowne, bezkrytyczne dostosowanie siΩ do nowej kultury. Trzeba znale╝µ drogΩ po╢redni▒, drogΩ odczytywania znak≤w czasu, wyj╢cia na spotkanie z now▒ rzeczywisto╢ci▒, aby skutecznie g│osiµ EwangeliΩ".
Szczerze ┐yczΩ Papie┐owi, Ko╢cio│owi i rzeszy wiernych, by s│owa te znalaz│y faktyczne odzwierciedlenie w rzeczywisto╢ci. By g│oszenie Ewangelii, a nie dzia│alno╢µ polityczna i gospodarcza (okryte gΩst▒ i pilnie strze┐on▒ kotar▒ milczenia) sta│o siΩ priorytetem. Patrz▒c jednak na dumΩ i pychΩ polskich dostojnik≤w Ko╢cio│a trudno mi jako╢ uwierzyµ, ┐e reformy, o ile w og≤le zaistniej▒, rozpoczn▒ siΩ od wyci▒gniΩcia belki z w│asnego oka.