Powr≤t

Jakub Turkiewicz

Afera Tibana

.... Lando Calrissian siedzia│ w wygodnym fotelu wykonanym z gazu tibana, obci╣gniΩtego foli╣ aluminiow╣ i popija│ gazowany nap≤j z puszki na kt≤rej widnia│a podobizna postrachu ca│ej galaktyki - Lorda Vadera. Ciep│a posadka administratora kolonii g≤rniczej bardzo mu odpowiada│a. Ca│ymi godzinami przesiadywa│ w swym urz╣dzonym ze smakiem biurze i jedz╣c biszkopty rozmy£la│ o ┐yciu lub wyobra┐a│ sobie nagie kobiety. Ca│╣ czarn╣ robotΩ odwala│ za niego Lobot, cyborg o umy£le potΩ┐niejszym ni┐ maszyna parowa i liczyd│o ( z ros. £ciota) razem wziΩte. Lando przeczesa│ w│osy, przeci╣gn╣│ siΩ ziewaj╣c po czym wyd│uba│ co£ z nosa i przyklei│ to do spodniej powierzchni blatu biurka, przy kt≤rym siedzia│. Wreszcie ziewn╣│ i niby od niechcenia zacz╣│ sobie pod£piewywaµ :

A little bit of Monika in my mind,
A little bit of Erika by my side
A little bit of Rita tu tu tu
A little bit of la la la la la
A little bit of music in my head
A little bit of kie│basa in my brzuch...
Tutu turu hej

W tym momencie wszed│ Lobot
- Czy pan mnie wzywa│ Sir ? - powiedzia│ ten przystojny mΩ┐czyzna o ( jak sam zwyk│ mawiaµ) stopniu czuprynowo£ci zero, kt≤ry zawsze sprawia│ wra┐enie jakby s│ucha│ muzyki przez s│uchawki permanentnego walkmana
- Nie - odpar│ Lando - po prostu £piewa│em sobie.  Czasami nawiedza mnie taka wizja : Ja w bia│ym garniturze i kapeluszu stojΩ przed mikrofonem i £piewam sobie o r≤┐nych piΩknych kobietach mojego ┐ycia, a tymczasem one ta±cz╣ wok≤│ mnie i swoj╣ urod╣ podkre£laj╣ jaki jestem przystojny i pe│en naturalnego wdziΩku. Cz│onka zreszt╣ te┐ mam odpowiednich rozmiar≤w, ale tego akurat nie widaµ. No chyba, ┐e za│o┐Ω odpowiednie spodnie, ale wtedy granica wieku odbiorc≤w zostanie brutalnie podniesiona, tak ┐e raczej to sobie podarujΩ...
- Tak jest proszΩ pana - powiedzia│ Lobot, prawie przerywaj╣c ciszΩ. ChwilΩ trwa│o milczenie. Komu£ zaburcza│o w brzuchu, kto£ rzuci│ jakie£ przekle±stwo.
Wreszcie odezwa│ siΩ Lando:
- Lobot ?
-Tak ?
- Wyczy£ci│e£ wszystkie buty, tak jak kaza│em ?
- Tak proszΩ Pana.
- Powiedz : "tak ekscelencjo"
- Tak ekscelencjo.
- A teraz dotknij palcem wskazuj╣cym prawej d│oni do nosa, a lewy kciuk wsadƒ do prawego ucha i powiedz : "Jestem sobie nizio│ek."
- Dlaczego ? - zapyta│ Lobot, kt≤ry wydawa│ siΩ trochΩ zmieszany ( z b│otem). Jego twarz jednak nie wyra┐a│a ┐adnych uczuµ a ton pozosta│ obojΩtny.
- Jestem twoim szefem i po prostu ci ka┐Ω. Mo┐esz oczywi£cie odm≤wiµ i znaleƒµ sobie inn╣ pracΩ, na przyk│ad w hurtowni obuwia.
- Jestem sobie nizio│ek - powiedzia│ Lobot z wymuszonym entuzjazmem spe│niaj╣c wszystkie wymagane przez Lando warunki.
-No... Dobrze - powiedzia│ Lando i straci│ zainteresowanie swoim cyborgiem.
- PragnΩ tylko zasugerowaµ - odezwa│ siΩ mΩ┐czyzna - ┐e po operacji m≤zgu, kt≤r╣ przeby│em jestem w stanie wykonywaµ wiele skomplikowanych i wymagaj╣cych najlepszej wiedzy czynno£ci. Doskonale zastΩpujΩ komputer domowy lub biurowy, kalkulator lub encyklopediΩ...
- A umiesz zast╣piµ odkurzacz albo wa│ek malarski? - Lando bezceremonialnie przerwa│ wyw≤d cyborga.
- Nie...
- W takim razie jeste£ do niczego. Chyba ┐e rozwi╣┐esz  zadanie numer piΩµ...
- To tajemnicze - rzek│ zdumiony Lobot. - ZrobiΩ wszystko by udowodniµ swoj╣ przydatno£µ. Jestem ambitny.
- W takim razie stoj╣c ca│y czas na baczno£µ udawaj ┐e fikasz kozio│ki. Masz byµ tak przekonywuj╣cy, ┐ebym da│ siΩ nabraµ.
- To pestka - o£wiadczy│ cyborg. Kiedy pomy£lΩ ile razy robi│em ten numer aby roz£mieszyµ moich przyjaci≤│ z planety Tatooine, Beru i Larsa Owen≤w...
- No to do roboty.
Lobot przyj╣│ postawΩ zasadnicz╣, wyprΩ┐y│ pier£ i odezwa│ siΩ w te s│owa :
- Fik ! Hohoho ! Fik ! Ale kozio│ek ! Fik o rety... auµ uderzy│em siΩ w │okieµ. Fik ! o rety... fikam, fik ! Oooops ! Hahaha ! co za przygoda !
.... Lando patrzy│ oczarowany, wci╣┐ mu siΩ zdawa│o, ┐e Lobot fika jeszcze choµ nic nie fika│o. Niewiele brakowa│o a przyzna│by siΩ do szczerego podziwu dla tego uszlachetnionego mechanicznymi czΩ£ciami mΩ┐czyzny, ale wtedy musia│by podnie£µ mu pensjΩ. Opanowa│ siΩ wiΩc w porΩ i odezwa│ siΩ w te s│owa :
- Oj Lobot, Lobot znudzi│e£ mnie ch│opcze. Idƒ wreszcie do kuchni pozmywaµ gary zanim tu zasnΩ z nud≤w albo znajdΩ kawa│ kija i ci wygarbujΩ sk≤rΩ ty nierobie jeden ty !
.... Lobot odszed│ jak niepyszny albo jak zmyty. Mo┐e nawet jak jedno i drugie. Administrator, aby nie marnowaµ czasu natychmiast odda│ siΩ rozmy£laniom po│╣czonym z podstawowymi µwiczeniami z zakresu higieny osobistej na sucho, gdy wtem drzwi jego gabinetu otworzy│y siΩ gwa│townie a przeci╣g przesun╣│ jego masywne, przykrΩcone do pod│ogi dwucalowymi £rubami biurko o dwa centymetry w lewo. Do pomieszczenia wszed│ powoli i ostro┐nie Boba Fett, a zaraz za nim majestatycznie wkroczy│ Darth Vader. Obaj mΩ┐czyƒni mieli we│niane czapki, kt≤re nieco £miesznie wygl╣da│y, rozci╣gniΩte niemi│osiernie na he│mach. Nikt przy zdrowych zmys│ach nie pozwoli│by jednak sobie ani na z│o£liwy komentarz ani na cie± ironicznego u£miechu ( jedynie Imperator zwyk│ mawaµ : "Oj Darth, Darth... Jak ty wygl╣dasz w tej czapce ty dupo wo│owa?", ale zawsze robi│ to po cichu i tylko w czasie rozmowy w cztery oczy).
- Trzy czte-ry ! - powiedzia│ Vader i obaj r≤wnocze£nie zdjΩli nakrycia g│≤w.
- To niespodzianka i przyjemno£µ Lordzie Vader ! - powiedzia│ Lando. - Pa±ska obecno£µ jest dla nas zaszczytem.
- Darujmy sobie uprzejmo£ci. Imperator martwi siΩ wolnym postΩpem budowy. Przylecia│em, by dopilnowaµ realizacji planu.
- Stacja zostanie uko±czona zgodnie z planem.
- Obawiam siΩ, ┐e Imperator nie podziela pa±skiej optymistycznej oceny sytuacji.
- »╣da rzeczy niemo┐liwych . PotrzebujΩ wiΩcej ludzi.
- Mo┐e wiΩc sam mu to pan powie, gdy przybΩdzie - maska Vadera przybra│a groƒny wyraz
.... Gdyby Lando nie by│ cz│owiekiem o czarnym kolorze sk≤ry, prawdopodobnie by zblad│.
- Imperator chce tu przylecieµ ?
- Tak... Nie...Zaraz, zaraz, co£ mi siΩ tu nie zgadza. - Lord Vader zawaha│ siΩ, ale stoj╣cy tu┐ za nim Boba Fett w porΩ go podtrzyma│. Chwila zadumy trwa│a oko│o kwadransa, wreszcie czarny lord dozna│ ol£nienia, pukn╣│ siΩ w he│m na wysoko£ci czo│a, co zaowocowa│o metalicznym dƒwiΩkiem i wykrzykn╣│:
- Jasne ! Ten tekst zarezerwowa│em sobie dla Jerjerrod'a z Gwiazdy îmierci. Za sze£µ miesiΩcy mam tam inspekcjΩ. A ty co mnie podpuszczasz ? - zwr≤ci│ siΩ do Landa.
- Nieeee, ja nic - w g│osie administratora wyczuµ by│o mo┐na strach, trwogΩ i lΩk. Przy odrobinie dobrej woli tak┐e panikΩ i obawΩ.
- Te┐ my£lΩ ! - rykn╣│ Vader a miniaturowe kropelki £liny zrosi│y wewnΩtrzn╣ czΩ£µ jego maski. Wtedy do Landa podszed│ Boba Fett. Z trzymanej w lewym rΩku tekturowej teczki wyj╣│ kilka broszur.
- Czy nie s╣dzi pan - zacz╣│ - ┐e eskalacja przemocy i panosz╣ce siΩ wszΩdzie z│o s╣ znakami zbli┐aj╣cego siΩ ko±ca £wiata ? Jak pan s╣dzi, czy cz│owiek jest w stanie sam uporaµ siΩ z wszystkimi problemami czy te┐ istnieje Moc, kt≤ra za│atwi za nas wszystkie problemy ? Z│ych str╣ci do piekie│ a nam dobrym zapewni wieczny byt w piΩknym £wiecie ?
Lando chwilΩ udawa│ ┐e siΩ zastanawia, wreszcie rzek│:
- Nie wiem.
- No w│a£nie. - Wtr╣ci│ siΩ Vader. - A warto siΩ nad tym zastanowiµ. Wiele os≤b zastanawia siΩ dlaczego skoro Moc jest taka dobra, pozwala aby ludzie cierpieli. Zostawimy panu na razie kilka broszur, a p≤ƒniej chcieliby£my um≤wiµ siΩ na jaki£ dzie± i porozmawiaµ o pa±skich pogl╣dach. Chyba, ┐e chce pan aby£my spalili ca│y Bespin, wraz z pa±sk╣ koloni╣? ProszΩ oto: " Czy istnieje dobra Moc, kt≤ra siΩ o Ciebie troszczy", "Tajemnice ludzkiego m≤zgu ( z dodatkiem o Kalamarianach i Arconach)", oraz " Cierpienie i wojna - ciemna strona nas wyzwoli".
- Bardzo dziΩkujΩ - powiedzia│ Lando. - Na pewno wiele skorzystam i znajdΩ czas na przemy£lenia. Zapraszam ponownie.
.... I w│a£nie kiedy wypowiada│ te s│owa do pomieszczenia wszed│ Lobot.
- Szefie - powiedzia│. - Nadlatuje statek o nazwie Sok≤│ Milenium. Leci nim jaki£ Dƒyngis Han czy Hans... M≤wi ┐e jest pana przyjacielem.
Byµ mo┐e to czysty przypadek, byµ mo┐e trzej zgromadzeni w pokoju mΩ┐czyƒni mieli pokrewne dusze. A byµ mo┐e to przeznaczenie. W ka┐dym razie wszyscy w tej samej chwili wykrzyknΩli:-"Han Solo" !
.... Niespodziewanie Lando sta│ siΩ £wiadkiem gwa│townego przeobra┐enia obu mΩ┐czyzn. Rozleg│a siΩ g│o£na muzyka, kt≤ra przeszy│a czas i przestrze±, choµ nie wiadomo sk╣d pochodzi│a. Pierwszy zacz╣│ wirowaµ Boba Fett. Na chwilΩ jego zbroja zniknΩ│a by zaraz pojawiµ siΩ w jeszcze groƒniejszej postaci, mieni╣c siΩ setkami odcieni koloru khaki.
- Ja przystojny wojownik w mandaloria±skiej zbroi z wdziΩkiem wkraczam do akcji !
W tym momencie rozpoczΩ│a siΩ przemiana Lorda Vadera. Kiedy jego ubranko zniknΩ│o Lando natychmiast odwr≤ci│ wzrok, ale mimo to d│ugo po tym wydarzeniu mia│ budziµ siΩ z krzykiem w £rodku nocy i biec po swoj╣ przytulankΩ, star╣ wytart╣ kaczuszkΩ z g╣bki.
- Ja Czarny Wojownik o wolno£µ i mi│o£µ do Imperium przy pomocy Gwiezdnego Py│u Poca│unku uka┐Ω wasz╣ pychΩ!
.... Kiedy sko±czy│ jego zbroja wygl╣da│a jeszcze piΩkniej ni┐ w dniu £lubu Wuchera. B│yszcza│a i pachnia│a woskiem. Lando przez chwilΩ zastanawia│ siΩ jaki los spotka jego starego przyjaciela Hana.
- Co tam ! Najwa┐niejsze ┐e jest szansa odzyskaµ Soko│a. ZrobiΩ wszystko, by go zn≤w mieµ... Lordzie Vader ! Bobo Fettcie ! Zaczekajcie. Mo┐e siΩ na co£ przydam i ubijemy interes !
.... Biedny Lando nie wiedzia│ co dzieje siΩ z jego karm╣. Tymczasem gdzie£ tam w innym wymiarze zapisano, ┐e w przysz│ym ┐yciu odrodzi siΩ jako kochanka Hoko│anzy The Hutta.