Aszram refleksji - bajki.


Anio│owie

Wed│ug starodawnej legendy, kiedy B≤g stwarza│ ╢wiat, zwr≤ci│o siΩ do niego czterech anio│≤w.
Pierwszy powiedzia│: "Jak ty to robisz?" Drugi: "Czemu to robisz?", trzeci: "Czy mogΩ w czym╢ pom≤c?" Czwarty: "Ile to jest warte?"
Pierwszy by│ naukowcem; drugi filozofem; trzeci altruist▒, a czwarty, po╢rednikiem w handlu nieruchomo╢ciami.
Pi▒ty anio│ przygl▒da│ siΩ ze zdziwieniem i bi│ brawo z bezmiernego zachwytu.
Ten by│ mistykiem.

* * *

Ciastko

Matka: "Czy wiedzia│e╢, ┐e B≤g by│ obecny, kiedy ukrad│e╢ to ciastko z kuchni?"
"Tak".
"I ┐e ca│y czas na ciebie patrzy│?"
"Tak".
"I jak my╢lisz, co do ciebie m≤wi│?"
M≤wi│: "Nie ma tu nikogo opr≤cz nas dw≤ch - we╝ dwa".
* * *

Niebo

Ksi▒dz wkroczy│ do gospody oburzony, ┐e znajduje w nimm tak wielu swych parafian. Zebra│ ich razem i poprowadzi│ do ko╢cio│a.
Potem z namaszczeniem powiedzia│: "Wszyscy ci, kt≤rzy chc▒ i╢µ do nieba, proszΩ stan▒µ tutaj po lewej stronie". Wszyscy przeszli na lew▒ stronΩ opr≤cz jednego mΩ┐czyzny, kt≤ry uparcie nie ruszy│ siΩ z miejsca. Ksi▒dz spojrza│ na niego srogo i zapyta│:
"Nie chcesz i╢µ do nieba?"
"Nie, rzek│ mΩ┐czyzna".
"Masz zamiar tam staµ i m≤wiµ mi, ┐e nie chcesz i╢µ do nieba?"
"Oczywi╢cie, ┐e po ╢mierci chcΩ i╢µ do nieba. My╢la│em, ┐e idziecie teraz!".
* * *

Zajazd

Sufi o gro╝nym wygl▒dzie przyby│ do drzwi pa│acu. Nikt nie o╢mieli│ siΩ go zatrzymaµ, gdy pod▒┐y│ wprost do tronu, na kt≤rym siedzia│ ╢wi▒tobliwy Ibrahim ben Adam.
"Czego chcesz?" zapyta│ kr≤l.
"Miejsca do spania w tym zaje╝dzie".
"To nie jest zajazd. To m≤j pa│ac".
"MogΩ spytaµ, kto by│ w│a╢cicielem tego domu przed tob▒?"
"M≤j ojciec. Ju┐ nie ┐yje".
"A kto by│ w│a╢cicielem przed nim?"
"M≤j dziadek. On tak┐e nie ┐yje".
"A wiΩc miejsce, gdzie ludzie zatrzymuj▒ siΩ chwilΩ, a potem ruszaj▒ dalej - wed│ug ciebie nie jest zajazdem?"
* * *

Sokrates i targ

BΩd▒c prawdziwym filozofem, Sokrates wierzy│, ┐e cz│owiek m▒dry bΩdzie instynktownie wi≤d│ skromne ┐ycie. On sam nie nosi│ nawet but≤w; jednak┐e stale ulega│ czarowi targu i czΩsto tam chodzi│, ┐eby popatrzeµ na te wszystkie wystawione towary.
Kiedy jeden z przyjaci≤│ zapyta│ go, dlaczego tam przychodzi, Sokrates powiedzia│: "Uwielbiam odkrywaµ, ┐e jest tyle rzeczy bez kt≤rych, jestem doskonale szczΩ╢liwy".
* * *

Per│y dla guru

Gdy guru siedzia│ na brzegu rzeki pogr▒┐ony w medytacji, ucze± pochyli│ siΩ i po│o┐y│ u jego st≤p dwie olbrzymie per│y na znak szacunku i oddania.
Guru otworzy│ oczy, podni≤s│ jedn▒ z pere│ i trzyma│ j▒ tak nieuwa┐nie, ┐e wy╢lizgnΩ│a mu siΩ z rΩki i potoczy│a po skarpie do rzeki.
Przera┐ony ucze± skoczy│ za ni▒ do rzeki, lecz mimo, ╝e nurkowa│ wielokrotnie do wieczora, nie mia│ szczΩ╢cia. W ko±cu, ca│y mokry i wyczerpany, wyrwa│ guru z medytacji;
"Widzia│e╢, gdzie spad│a. Poka┐ mi to miejsce tak, ┐ebym m≤g│ j▒ dla ciebie odzyskaµ".
Guru podni≤s│ drug▒ per│Ω, wrzuci│ j▒ do rzeki i powiedzia│: "W│a╢nie tam!"
* * *

Asceta i dziewczynka

By│ raz bardzo surowy cz│owiek, kt≤ry nic nie jad│ i nie pi│, gdy s│o±ce by│o na niebiosach. Jakby na znak aprobaty nieba dla jego surowego trybu ┐ycia, b│yszcz▒ca gwiazda ╢wieci│a na szczycie pobliskiej g≤ry, widoczna dla wszystkich w pe│nym ╢wietle dziennym, chocia┐ nikt nie wiedzia│, co j▒ tam sprowadzi│o.
Pewnego dnia mΩ┐czyzna postanowi│ wspi▒µ siΩ na g≤rΩ. Ma│a dziewczynka ze wsi nalega│a, ┐eby z nim i╢µ. Dzie± by│ ciep│y i wkr≤tce obydwoje poczuli pragnienie. MΩ┐czyzna namawia│ dziecko do napicia siΩ, ale nie chcia│o, o ile on r≤wnie┐ siΩ nie napije. Biedak by│ w k│opocie. Nie chcia│ przerwaµ swego postu, lecz nie m≤g│ znie╢µ, ┐e dziecko cierpi z pragnienia. W ko±cu napi│ siΩ. A dziecko wraz z nim.
Przez d│ugi czas nie ╢mia│ spojrzeµ w niebo, bo obawia│ siΩ, ┐e gwiazda zniknΩ│a. WiΩc wyobra╝cie sobie jego zdziwienie, gdy spojrzawszy po chwili, zobaczy│ dwie gwiazdy ╢wiec▒ce jasno nad g≤r▒.
* * *

Msza za psa

Pewien cz│owiek powiedzia│ do swego ksiΩdza w parafii: "M≤j pies zdech│ wczoraj, proszΩ ksiΩdza. Czy m≤g│by ksi▒dz odprawiµ mszΩ za spok≤j jego duszy?"
Ksi▒dz by│ oburzony. "Nie odprawiamy tutaj mszy za zwierzΩta", powiedzia│ ostro. "Mo┐e pan spr≤bowaµ u tej nowej sekty trochΩ dalej. Oni siΩ, prawdopodobnie, pomodl▒ za pa±skiego psa".
"NaprawdΩ, kocha│em tego malucha", powiedzia│ mΩ┐czyzna, "i chcia│bym mu sprawiµ przyzwoity poch≤wek. Nie wiem, ile siΩ zwykle daje przy takich okazjach, ale jak ksi▒dz uwa┐a, czy piΩµset tysiΩcy dolar≤w by wystarczy│o?"
"Niech pan chwilΩ zaczeka", powiedzia│ ksi▒dz. "Nie powiedzia│ mi pan, ┐e pa±ski pies by│ katolikiem".
* * *

Co powoduje artretyzm?

Wioskowy pijak z gazet▒ w rΩku podszed│ chwiejnie do ksiΩdza i grzecznie go przywita│.
Ksi▒dz zirytowany, zignorowa│ powitanie, poniewa┐ mΩ┐czyzna by│ lekko podpity.
"Czy m≤g│by mi ksi▒dz powiedzieµ: Co powoduje artretyzm?" Ksi▒dz to r≤wnie┐ zignorowa│.
Ale kiedy mΩ┐czyzna powt≤rzy│ pytanie, ksi▒dz zwr≤ci│ siΩ ku niemu niecierpliwie i krzykn▒│:
"Pija±stwo powoduje artretyzm, to w│a╢nie powoduje artretyzm! Hazard powoduje artretyzm! Uganianie siΩ za rozwi▒z│ymi kobietami powoduje artretyzm..."
I dopiero potem, zbyt p≤╝no: "Dlaczego pytasz?"
"Poniewa┐ pisz▒ tutaj w gazecie, ┐e na to w│a╢nie choruje papie┐!".
* * *