Mi│o╢µ II
[zamknij okno]

W tym sezonie Aaron ka┐e
Du┐o byµ w telewizorze
MTV stosuje terror
Kapitalne jest

Przedzia│ wieku nieistotny
WiΩc siΩ bierzmy do roboty
Narkotyk≤w ca│e morze
Mamy plan na du┐y nak│ad papaparapa

Mi│o╢µ

Al Capone superalbum
Moim bogiem doktor Martens
Cobain Kurt mam na kompakcie
Kapitalny by│ on

Przedzia│ wieku nieistotny
WiΩc siΩ bierzmy do roboty
Narkotyk≤w ca│e morze
Mamy plan na du┐y nak│ad

Mi│o╢µ? Spoko

Przedzia│ wieku nieistotny
WiΩc siΩ bierzmy do roboty
Narkotyk≤w ca│e morze
Mamy plan na du┐y nak│ad papaparapa


Mi│o╢µ
[zamknij okno]

Jak ┐▒d│o
[zamknij okno]

Mi│o╢µ jak towar, czy chcesz popr≤bowaµ go
Parali┐uje m≤zg, we╝ go do ust
Mi│o╢µ jak chemia, totalitarna ╢ciema
Za│atwia ciΩ cukierkiem zapomnienia
Mi│o╢µ to ksi▒┐ki, pozy i niewydane wiersze
Iluzje w listopadzie, polski deszcz
Mi│o╢µ jak towar, to samo od nowa
Parali┐uje m≤zg, we╝ go do ust

Uuuuuu Uuuuuu
K│ujesz jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o
Uuuuuu Uuuuuu
Jeste╢ jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o

Mi│o╢µ to wirus, nieokie│znany puls
Zniewala czas i oszukuje b≤l
Dlatego musimy uciec st▒d
Musimy uciec st▒d
Musimy uciec st▒d
Musimy uciec st▒d

Uuuuuu Uuuuuu
K│ujesz jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o
Uuuuuu Uuuuuu
Jeste╢ jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o, jak ┐▒d│o
[zamknij okno]

Dziewczyny
[zamknij okno]

Dziewczyny
Kochaj▒ swoje cia│o
ªwiadomo╢µ
ta czΩsto nie daje zasn▒µ im
Dziewczyny
Jak p│acz▒, to udaj▒
Dziewczyny...

Dziewczyny
Ju┐ od zawsze chc▒ siΩ bawiµ
Po nocy nad ranem
Pudruj▒ noski swe
Dziewczyny
Nie lubi▒ spaµ samotnie
Dziewczyny...

Dziewczyny m≤wi▒ o mnie ╝le
Podobno niedobrze traktujΩ je
Lecz prawda le┐y gdzie╢ po╢rodku
Lecz prawda le┐y gdzie╢ po╢rodku

Dziewczyny
Tak bardzo lubi▒ zwierzaµ siΩ
Dziewczynom
Przyjaci≤│kom w pa╝dziernikowe dni
Dziewczyny farbuj▒ swoje w│osy
Dziewczyny...

Dziewczyny m≤wi▒ o mnie ╝le
Podobno niedobrze traktujΩ je
Lecz prawda le┐y gdzie╢ po╢rodku
Lecz prawda le┐y gdzie╢ po╢rodku
[zamknij okno]


Klaps
[zamknij okno]

OwiniΩta w rΩcznik le┐ysz na dywanie
Malujesz usta, p│aczesz, le┐ysz ca│a w szkle
Dziewczynki prawie nigdy nie m≤wi▒ o tym mamie
»e przyjemno╢ci▒ b≤l tak czΩsto staje siΩ

I w│a╢nie teraz masz ochotΩ na klapsa
Ju┐ teraz wiem, ┐e masz ochotΩ na klapsa
I w│a╢nie teraz masz ochotΩ na klapsa
Ju┐ teraz wiem, ┐e masz ochotΩ na...

Jeste╢ megazimna, gdy prosisz mnie o przemoc
Martwa na niby, toniesz ca│a w szkle
Rozbite lustro nie wy╢wietli tego
Prosisz o jeszcze, lubisz czuµ ten smak

I w│a╢nie teraz masz ochotΩ na klapsa
Ju┐ teraz wiem, ┐e masz ochotΩ na klapsa
I w│a╢nie teraz masz ochotΩ na klapsa
Ju┐ teraz wiem, ┐e masz ochotΩ na...
[zamknij okno]

Gaz
[zamknij okno]

WiΩc odleµ ze mn▒ wy┐ej
Powiedz ile w tobie gwiazd
Zaci╢nij mocno piΩ╢µ
Bo ucieka nam czas
Ju┐ teraz wiesz, ┐e ┐ycie to gaz
Jak trudno olaµ je
Wie ka┐dy z nas

»ycie jak truj▒cy gaz
A mi│o╢µ jest jak tlen
Po dniu jest noc
A po nocy bywa dzie±
Szalona rzecz truskawka
Sam co╢ o tym wiem
WiΩc odleµ wy┐ej
Po nocy jest dzie±

Jest jeszcze nienawi╢µ
Niekt≤rzy m≤wi▒, ┐e
To wszystko sprawka diab│a
A ja my╢lΩ, ┐e nie
Bo nienawi╢µ nosi w sobie ka┐dy z nas
Taki jest klimat i taki jest czas

WiΩc odleµ ze mn▒ wy┐ej
Powiedz ile w tobie z gwiazd
Zaci╢nij mocno piΩ╢µ
Bo ucieka nam czas
Ju┐ teraz wiesz, ┐e ┐ycie to gaz
Powiedzmy sobie to jeszcze raz
[zamknij okno]


Dziwnym nie jest
[zamknij okno]

Jest tyle nowych fajnych rzeczy
Tyle nowych fajnych spraw
Jest tyle nowych fajnych zdarze±
Jest tyle spraw...

Dziwnym nie jest, ┐e w nowikach
ca│▒ kasΩ mam w podkowie
Dziwnym nie jest, ┐e MorfinΩ
- trzeci▒ p│ytΩ - bardzo lubiΩ
Dziwnym nie jest, ┐e w úazienkach
kto╢ poci▒gn▒│ nagle fajkΩ
Dziwnym nie jest...

Dziwnym nie jest, ┐e komuna
znowu mocno leci w cz│ona
Dziwnym nie jest, ┐e Magilla
pΩkniΩtego mia│
Dziwnym nie jest, ┐e przyjaciel
bardzo lubi mieszaµ w glinie
Dziwnym nie jest...

Dziwnym nie jest, ┐e w ªr≤dmie╢ciu
dzi╢ wieczorem nie jest │atwo
bo najwieksze prze│o┐enie
zawsze w mie╢cie mia│ Sinatra
Dziwnym nie jest, ┐e Quentina
filmy k▒sasz
Dziwnym nie jest, ┐e John Lennon
miewa│ rollce'a

Dziwnym nie jest, ┐e kupujΩ czΩsto
kolorowe ╢wiersze
a najwiΩkszym kwa╢ny olo
zawsze by│ i bΩdzie leszczem
Dziwnym nie jest, ┐e to Bodzik
najlepszego robi grilla
Dziwnym nie jest, ┐e Edyta
dobra jest od ty│u

Jest tyle nowych fajnych rzeczy
Tyle nowych fajnych spraw
Jest tyle nowych fajnych zdarze±
Jest tyle spraw...
[zamknij okno]

Mental terror
[zamknij okno]

Po╢r≤d nas s▒ terrory╢ci
R≤┐nej ma╢ci i kolor≤w
Ci z ambony, ci wiecowi
Kr▒┐▒ jak insekty

Bardzo chc▒ przekonaµ ciebie
O s│uszno╢ci swojej ╢ciemy
Postaw krzy┐yk, kup ten produkt
Zacznij praktykowaµ

Mental terror
obecny w polityce, w prasie
W ┐yciu obecny jest te┐
ChcΩ mieµ w│adzΩ
ChcΩ mieµ w│adzΩ

Ju┐ nag│≤wki wszystkich gazet
Podszeptuj▒, dordzaj▒
Telewizor kokoetuje
Delikatn▒ presj▒
Na nic tutaj twoje zdanie
Gdzie╢ zgubi│e╢ je po drodze
Terrory╢ci r≤┐nej ma╢ci
Kr▒┐▒ jak insekty

Mental terror
obecny w seksie i biznesie
W ┐yciu obecny jest te┐
ChcΩ mieµ w│adzΩ
ChcΩ mieµ w│adzΩ
[zamknij okno]

No passaran, 19.11.95
[zamknij okno]

Podobno dzisiaj ju┐ nikt nie s│ucha tekst≤w
S│owa piosenki nie istotne s▒
Ja jednak ci▒gle tutaj ┐yjΩ tutaj mieszkam
i w tym momencie chcia│bym ci powiedzieµ co╢
Niby chodzimy po tych samych ulicach
A ka┐de z nas inaczej widzi rzecz
Da│a╢ siΩ zwie╢µ lukrowym obietnicom
WiΩc nie dzwo± do mnie wiΩcej, bardzo boli mnie

Tak wiele siΩ zmieni│o przez ostatnich parΩ lat
Nie wiem czy bia│y czy czerwony kolor nasza flaga ma
ªciemnieniem pachnie wszystko, nΩdza k│uje w oczy
Uczciwi klepi▒ biedΩ, nie b▒d╝ g│upi, zacznij kra╢µ

WiΩc chyba mamy mamy o czym ╢piewaµ
Przysz│o╢µ jest twoja, s│ysza│em ju┐ ten kit
Bez wazeliny kwachu wciska siΩ od ty│u
Trzymam po╢ladki mocno aby nie wlaz│ mi


Wystarczy spojrzeµ jak panoszy siΩ cham≤wa
Zero honoru, klasy zero zasad brak
Ciekawe co by robi│ tutaj Al Pacino?
Ciekawy jestem jak zachowa│by siΩ Al?
Podobno dzisiaj ju┐ nikt nie s│ucha tekst≤w
S│owa piosenki nieistotne s▒
Ja jednak ci▒gle tutaj ┐yjΩ tutaj mieszkam
i w tym momencie chcia│bym ci powiedzieµ co╢

WiΩc chyba mamy mamy o czym ╢piewaµ
Przysz│o╢µ jest twoja, s│ysza│em ju┐ ten kit
Bez wazeliny acid wciska siΩ od ty│u
Trzymam po╢ladki mocno aby nie wlaz│ mi
[zamknij okno]

My name is úukasz
[zamknij okno]

My name is úukasz and I play piano
Home in Luisiana
Wherever you go in Lousiana
Come and hear my piano
And whoever you are whatever you do
Come to Louisiana
And whoever you are whatever you do
Come and hear my piano
[zamknij okno]

Kosmos
[zamknij okno]

Jak dwie samotne satelity
B│▒kamy siΩ w przestrzeni
Choµ ┐adne z nas nie ostudzi│o
Pulsu z serca
Zimne jak wszech╢wiat
Spojrzenia g│Ωboko rani▒
Tutaj ju┐ nie ma nie ma
Dla nas miejsca

M≤j ca│y ╢wiat siΩ wali
Tw≤j ╢wiat od dawna le┐y w gruzach
WiΩc nie ma o czym m≤wiµ
Ju┐ nie ma w▒tpliwo╢ci
Rozwalmy ╢cianΩ
Przed nami kosmos
Ja i ty po jednej stronie
Przed nami kosmos
Przed nami...

Jak dwie samotne gwiazdy
P│yniemy w pr≤┐ni
Wszystkie z│e my╢li
Zostawi│em na dole
Bardzo daleko
Od oddech≤w ludzi
To chyba nasz nasz
Najlepszy moment

M≤j ca│y ╢wiat siΩ wali
Tw≤j ╢wiat od dawna le┐y w gruzach
WiΩc nie ma o czym m≤wiµ
Ju┐ nie ma w▒tpliwo╢ci
Rozwalmy ╢cianΩ
Przed nami kosmos
Ja i ty po jednej stronie
Przed nami kosmos
Przed nami...
[zamknij okno]

Dzie±
[zamknij okno]

Nic nie jest pewne
poza tym
┐e obudzi│em siΩ
Gazeta - co przynosi dzie±
jak co dzie± infekuje mnie
Chcia│bym CiΩ spotkaµ
Choµby tu
w autobusie, byle gdzie
Chcia│bym CiΩ poznaµ
to wiem, to wiem, to wiem

Na na na na - ja to wiem
Chcia│bym spΩdziµ z Tob▒ dzie±

Nic nie jest pewne
poza tym
Telefon atakuje mnie
Byµ mo┐e teraz w│a╢nie ty
To wszystko szybko ko±czy siΩ
Chcia│bym CiΩ spotkaµ
Choµby tu
w autobusie, byle gdzie
Chcia│bym CiΩ poznaµ
to wiem, to wiem, to wiem

Na na na na - ja to wiem
Chcia│bym spΩdziµ z Tob▒ dzie±
[zamknij okno]

Peter Gray
[zamknij okno]

To nie ja - to chyba Peter Gray
On olewa wszystko - Peter Gray
Kto nie lubi wstawaµ - Peter Gray
Lubi te┐ upadaµ - Peter Gray


Peter Gray

On nie robi nic - Peter Gray
On nie s│ucha blur - Peter Gray
Kto nie lubi wstawaµ - Peter Gray
Lubi te┐ upadaµ - Peter Gray


Peter Gray
[zamknij okno]

Mamonabomba
[zamknij okno]

Mamonabomba uderza w serce miasta
Ta wyuzdana zdzira chyba chce mnie zje╢µ
Jest bardzo bardzo duszno i bardzo bardzo ciasno
Na telebimie widzΩ chyba swoj▒ ╢mierµ

Mamonabomba putana posiadania
Totalny supertowar drenuje mi m≤zg
P│ynie strumieniem na d≤│ z│otym b│otem lawa
P│ynie z r▒k Boga na d≤│ z│oty gn≤j

UUUUU Super

Mamonabomba jest dragiem japiszon≤w
Zagipsowane nosy polityk≤w chuµ
MiΩcho pod▒┐ania zapachem omamia
Snajper≤w wynajΩtych kule µpun≤w g│≤d

Mamonabomba pazerna jak pijawa
Ta wyuzdana zdzira chyba chce mnie zje╢µ
Mamonabomba Mamonabomba
Na telebimie widzΩ chyba swoj▒ ╢mierµ

UUUUU Super
[zamknij okno]

Olej
[zamknij okno]

Policja goni mnie
Dziewczyny goni▒ mnie

Olej olej olej to
Olej olej olej
[zamknij okno]

1996
[zamknij okno]

Polskie ulice z blokowiska
Osaczy│y mnie noc▒ w pewnym mie╢cie
Noc▒ w pewnym mie╢cie
Nie mogΩ znale╝µ drogi
S│yszΩ czyje╢ kroki
I bojΩ, bojΩ siΩ
BojΩ, bojΩ siΩ

Tak ma│o ╢wiate│ i daleko do domu
Kochanie nie wiem czy obejrzΩ twoj▒ twarz
Dziewczyna siΩ przygl▒da zamiast mi pom≤c
To jest, to jest, to jest

To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i znieczulenia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj

Nie wa┐ne jest gdzie mieszkasz
W úodzi, czy w Tr≤jmie╢cie, we Wroc│awiu, czy w Krakowie
Na po│udniu czy na wschodzie
Niewa┐ne jest jak ┐yjesz, czΩsto jest ci ╝le
I niefajnie czujesz siΩ
Niefajnie czujesz siΩ

Ten ciΩ┐ki ranek i to ciΩ┐kie powietrze
Kt≤re przecie┐ kochasz i kt≤rego nie chcesz
Tu zimne s│o±ce jest wymieszane z deszczem
To jest, to jest, to jest

To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i znieczulenia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj

To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i zapomnienia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj
[zamknij okno]

She loves Dostoyevsky
[zamknij okno]

Wypala fajkΩ za fajk▒ po zajΩciach, kawa i dym
Okularnica historiΩ swoj▒ opowiada mi
W jej oczach mokry p│omie± m≤wi mi ┐e
Dzi╢ jeszcze zrobi to z kim╢, nie jest wa┐ne gdzie

A potem m≤wi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny

Czasami my╢lΩ o samob≤jstwie
Tak bardzo chcia│bym
Studiowaµ psycho-, psycho- logiΩ, albo film
Wyjed╝my gdzie╢ daleko st▒d
A mo┐e jednak nie
Nic z tego chyba nie zrozumiesz dzisiaj
Atakuje mnie

A potem m≤wi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny

Wyl▒dowa│a w szpitalu
A ja dalej s│ucha│em jej
Chcia│a powalczyµ ze swoim ┐yciem
My╢la│a - bΩdzie l┐ej
Zabra│a mnie na swoj▒ pla┐Ω
Ze swoim psem
Okularnica - tak niewiele o niej wiem

A potem m≤wi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny
Szalone sny
Szalone sny
[zamknij okno]