| |
![]() |
Cz│owiek? |
CiΩli go, kroili jak szaleni, spragnieni jego karmazynowej krwi. Jej cierpkiego smaku. Przed otwartymi oczami mΩ┐czyzny ╢miga│y b│yski chirurgicznej stali. Ostrza kr≤tsze i d│u┐sze, te od krojenia sk≤ry i te od krojenia ko╢ci - z wykrΩconymi z▒bkami (to dla tego od czasu do czasu, do uszu pacjenta dolatywa│o szorstkie chrupanie). Siostry trzyma│y w rΩkach ko±czyny i narz▒dy pacjenta, podaj▒c je chirurgom, ocieraj▒c chusteczkami ich czo│a. Pacjent mrucza│ pod nosem jak▒╢ melodiΩ, lecz nikt jej nie s│ysza│. Zag│usza│ j▒ chrobot pi│owanych ko╢ci... ale oblicza wszystkich operuj▒cych zmieni│y siΩ, sta│y siΩ zaciΩte, uparte. Co╢ siΩ zmieni│o - teraz wszystko sz│o szybciej, brutalniej, mniej precyzyjnie. - Doktorze Moore - tracimy go! - syknΩ│a ze z│o╢ci kt≤ra╢ z pielΩgniarek.
Doktor Moore popatrzy│ siΩ na jej spocony, mocno ods│oniΩty dekolt. OdsunΩli siΩ opuszczaj▒c g│owy, przybieraj▒c maski przegranych. Gdy postaµ wsta│a ze sto│u operacyjnego i o ma│o co nie po╢lizgnΩ│a siΩ we w│asnej krwi chirurdzy nadal trwali w smutku i beznadziei sytuacji. - Dajcie mi lustro! - krzykn▒│ w│adczo martwy pacjent. Jego od│amki posypa│y siΩ o szklan▒ taflΩ pod│ogi. To, co ukazywa│y, nie da│o siΩ opisaµ ┐adnym s│owem. Jednak kto╢ kiedy╢ spr≤bowa│ okre╢liµ to, co zobaczy│ pacjent w lustrze. |