...czyli prawdziwi ludzie z krainy sn≤w
Wszystkim w╢ciek│ym psom jakie zginΩ│y za mnie,
dobrego cz│owieka.
PojΩcia dobra i z│a mo┐na okre╢liµ tylko podczas ich bezpo╢redniej konfrontacji. Tak jak czarne nie istnieje bez bia│ego, dobro nie ma mo┐liwo╢ci manifestacji swej obecno╢ci, swego istnienia bez r≤wnoczesnego wyst▒pienia z│a. Cz│owiek automatycznie identyfikuje siΩ z dobrem, niezale┐nie od skutk≤w swego dzia│ania uwa┐a swoje postΩpowania za s│uszne i po┐yteczne przynajmniej dla samego siebie. Dlatego we wszelkiego rodzaju opowie╢ciach mamy dobrych i z│ych bohater≤w. "Bia│y ksi▒┐Ω" wyznaje nasze warto╢ci i postΩpuje tak ja my post▒piliby╢my w przedstawionych sytuacjach. Szanuje normy spo│eczne i zawsze pomaga s│abszym niejednokrotnie nara┐aj▒c swoje ┐ycie. "Czarny rycerz" ;) reprezentuje nasze najgorsze strachy i koszmary, pokusy i ┐▒dze jaki boimy siΩ poddaµ. NajchΩtniej pogrzebaliby╢my go i wymazali to miejsce z mapy naszej pamiΩci. St▒d te┐ bierze siΩ bij▒ca w oczy nijako╢µ "ksiΩcia", blada niczym prze╢cierad│o wyprane w Pollenie 2000, przy pe│nokrwistym, utkanym z przΩdzy prawdziwego ┐ycia "Czarnym rycerzu". Dzieje siΩ tak gdy┐ to w│a╢nie z│oczy±cy z naszych opowie╢ci pokazuj▒ jacy naprawdΩ jeste╢my. I jest wiele krzywdy w tym, ┐e u╢miercamy w│a╢nie ich, bΩd▒cych ╢wiadectwem naszej prawdziwej natury. Po╢wiΩcamy ich na stosie wzniesionym przez idiotyczne zabobony i wielowiekowe stereotypy my╢lowe. Zabijamy samych siebie w zgubnym przekonaniu, ┐e tym samym staniemy siΩ dobrzy. "Czarni rycerze" gin▒ w naszych wojnach krzy┐owych, poszukuj▒c ªwiΩtego Graala, wyobra┐enia o idealnych cz│onkach spo│ecze±stwa jakimi pragniemy byµ.
Bajki opowiadamy sobie "od zawsze". Mamy zaprogramowan▒ potrzebΩ wymy╢lania i s│uchania tych opowiastek. Nie wyrastamy z tego po osi▒gniΩciu pe│noletno╢ci, zmienia siΩ tylko forma w jakiej je przyjmujemy. RolΩ babµ i mam czΩsto wymy╢laj▒cych na poczekaniu przygody dzielnych szewczyk≤w i ksi▒┐▒t przejmuj▒ pisarze (ksi▒┐ki), rysownicy (komiksy i film animowany) i filmowcy. NajwiΩksz▒ w│adzΩ nad naszymi umys│ami sprawuj▒ oczywi╢cie filmy. Narzucaj▒ wizerunki bohater≤w, akcja biegnie zawsze tak samo i nie ma tu miejsca na dyskusjΩ. Albo przyjmujemy ca│o╢µ albo nic. Owa tyrania ko±czy siΩ gdy przechodzimy do interpretacji postaw reprezentowanych przez ogl▒dane postaci. Tu mamy wszelk▒ swobodΩ w ocenie i domys│ach czemu dana postaµ postΩpuje tak, a nie inaczej. Gdyby jednak zabraµ ca│y arsena│ u┐yty do stworzenia filmu pozostanie tekst, s│owo jakim kre╢lono krajobrazy i sytuacje przed naszymi dzieciΩcymi oczami. Bajka dalej trwa.
Ostatnio da│ siΩ zauwa┐yµ nowy gatunek tej nowoczesnej bajki. Podstawowa r≤┐nica polega na odwr≤ceniu r≤l. G│≤wnymi bohaterami staj▒ siΩ ludzie jakich wcze╢niej bez wahania wysy│ano na ╢mierµ z r▒k "tych dobrych". Z│odziej okazuje siΩ nie paskudnym paso┐ytem, lecz zaszczutym przez policjΩ cz│owiekiem uwik│anym w d│ugi, kt≤rych sp│aciµ nie spos≤b postΩpuj▒c wed│ug norm moralnych "zdrowego" spo│ecze±stwa. Walczy o zachowanie swej to┐samo╢ci i niezale┐no╢ci ╢rodkami jakie zosta│y mu dane. Mordercy cierpi▒ na nocne koszmary, widz▒c oskar┐ycielskie spojrzenia i twarze swych ofiar. »yj▒ w ci▒g│ym poczuciu zagro┐enia, ╢cigani jak w╢ciek│e psy przez stado my╢liwych, kt≤rzy czΩsto nie dor≤wnuj▒ im pod wzglΩdem intelektualnym lub fizycznym. Tworzy siΩ atmosfera wsp≤│czucia lub wrΩcz sympatii dla postaw, kt≤rych w rzeczywisto╢ci siΩ obawiamy i nie chcemy w swoim otoczeniu. Ten swoisty negatyw staje siΩ znakiem naszych czas≤w ko±ca wieku i tysi▒clecia. Przemoc osi▒ga stopie± zatrwa┐aj▒cy i k│adzie siΩ ponurym cieniem na codziennym ┐yciu. To co znali╢my do niedawna tylko z ameryka±skich film≤w niespodziewanie zago╢ci│o na naszych podw≤rkach. Wystarczy rzut oka za okno by zobaczyµ osiedlowe gangi, handel narkotykami, kradzie┐e i rΩkoczyny. Wychodz▒c wieczorem z domu obawiamy siΩ spotkania z grup▒ podpitych wyrostk≤w, kt≤rzy przemieszczaj▒ siΩ niczym wilcze watahy w poszukiwaniu ofiar. Tak wygl▒da teraz nasz ╢wiat. Czy dlatego chcemy polubiµ "czarne charaktery"? Bo i tak s▒ lepsi ni┐ pijaczki z naszych klatek schodowych? Bo szansa na spotkanie zawodowego zab≤jcy jest sto razy mniejsza ni┐ prawdopodobie±stwo oberwania po g│owie gdy wyrzucamy ╢mieci? Bo lepiej zgin▒µ z rΩki kogo╢ kto zrobi to profesjonalnie ni┐ straciµ ┐ycie za dwadzie╢cia groszy jakich brakuje ┐ulowi do flaszki jabola? A mo┐e dlatego, ┐e dostrzegamy samych siebie w tych twardzielach z wielkimi pistoletami i krzywymi u╢miechami i przez poznanie ich poznajemy siebie. David Duchovny na zako±czenie "Kalifornii" m≤wi, ┐e u╢wiadomi│ sobie, ┐e ka┐dy mo┐e zabiµ gdy tylko okoliczno╢ci uniemo┐liwi▒ nam wyb≤r. Potwierdza│oby to teoriΩ, ┐e cz│owiek jest z gruntu z│y i tylko konwenanse i umowy spo│eczne powstrzymuj▒ go przed uleganiem pierwotnym instynktom. Ja lubiΩ takie filmy bo │atwiej jest mi uwierzyµ, ┐e kto╢ mnie zabije ni┐, ┐e mi pomo┐e. Ciekawe, nie?
AUTOR TEKSTU:
Marek Grabka - MARKOS