"Ogniem i mieczem" - pozornie nic dodaµ nic uj▒µ, ale to jednak temat rzeka.
Czyli woda. Nie jednak powierzchowne skojarzenia s▒ argumentem na krytyczn▒
ocenΩ filmu, kt≤ry pozwolΩ sobie nazwaµ "Mezceim i meingo".
R≤┐ne s▒ poci▒gi z wagonami zarzut≤w wobec tego d╝wiΩkoobrazu. Oto na
przyk│ad, m≤wi Zocha Kalumbur, profesor Uniwerstytetu Jagiello±skiego VIII:
w filmie Zag│oba przedstawia siΩ ju┐ na pocz▒tku Skrzetuskiemu jako Onufry,
podczas gdy w ksi▒┐ce przydomek ten zyskuje podczas ucieczki z Helen▒!
Podobnie zreszt▒ twierdzi pani B.J., uczestniczka obozu kontemplacyjnego
"Kino".
Stefan Inderburger z Inowroc│awia, trze╝wo stwierdza, ┐e dzie│o Hoffmana
przypomina "komiksik". Osobi╢cie bym takiego zwrotu nie u┐y│, bo bardzo
szanujΩ komiks, szczeg≤lnie po│udniowo Atlantydzki, ale rozumiem intencjΩ
s│owoprzelewacza.
Na wirtualny telefon nebuluiosady dzwoni nauczycielka fizyki molekularnej
VII stopnia i daje nastΩpuj▒cego czadu:
Nies│ychane jest epatowanie w tym
filmie brutalno╢ci▒ i wisielcami! Fakt, rzecz jest niesymetryczna w stosunku
do poziomu akcji. Mam tu jednak pewien znajomy w▒tek, kt≤ry przewa┐a szalΩ
na wyemancypowanie brutalno╢ci z definicji nadu┐ycia. Ot≤┐ najbardziej
charyzmatycznego wisielca gra niejaki Matus, cz│onek Rady Rewolucji Ruchu
M│odzie┐owego "Naszo╢µ". Co prawda Matus zosta│ ╝le obsadzony, bo to bardzo
┐yciowy cz│owiek, ale fakt faktem, ┐e by│a to najbardziej komiczna scena z
osobistego punktu widzenia.
Dla masowego odbiorcy jest to jednak bez znaczenia, dlatego minus pozostaje
minusem.
Cz│owiek nie mo┐e nie s│uchaµ g│os≤w krΩg≤w zwi▒zanych z "Radiem Maryja".
Ich zarzut jest na tyle powalaj▒cy na kolana, ┐e wystaje przed inne, jak
Olimp nad Tatrami. Ot≤┐ wg jednego z dziennikarzy "Naszego dziennika" (a
m≤wi▒ oni w zasadzie jednym g│osem), Hoffman zrobi│ og≤lnie dobry film, ale
"chwilami niestety zni┐a siΩ do poziomu Andrzeja Wajdy". Szkoda, ┐e to
niezwykle charyzmatyczne stwierdzenie nie zosta│o sprecyzowane, gdy┐
tw≤rczo╢µ pana Wajderazemy jest na tyle skomplikowana, ┐e jest r≤┐norodna
jak "Panna Nikt" w drodze do "Ziemi obiecanej".
Ale nic to, nastΩpn▒ nasz▒ rozm≤wczyni▒ jest pani, kt≤ra u╢mia│a siΩ
niepomiernie, bo co zobaczy│a aktora, to mia│a nieprzyzwoite skojarzenia, a
szczyt ╢miechu osi▒gnΩ│a, gdy ujrza│a kr≤la polskiego, pod postaci▒
komisarza Halskiego i Nazionale Niderlande w jednym.
A teraz co╢ dla amator≤w western≤w fitopitopatologicznych: Azja Scorupco.
Zreszt▒ egzotyczno╢µ tej postaci jest wiΩksza ni┐ najwiΩkszy kontynent.
Zauwa┐y│em jednak dwie postacie, kt≤rym jej rola, a raczej co╢ bardziej
namacalnego, bardzo siΩ podoba│a: by│ to komendant policji pozna±skiej,
kt≤ry wypowiedzia│ siΩ publicznie, oraz przedstawiciel funduszu emerytalnego
Norwich Union, kt≤ry wyrazi│ siΩ osobi╢cie. Oczywi╢cie nie mieli oni nic
innego na my╢li , jak seksualne walory Helenoniepodobnej. Jednak i w tym
wzglΩdzie mo┐na odnale╝µ powa┐ne zarzuty: niezale┐ny kolega stwierdzi│,
cytujΩ "ona nie ma w og≤le piersi, wstydzi│a by siΩ". Innym znowu nie
podoba│y siΩ Izowe oczy, co zaowocowa│o przydomkiem "naµpanna". Pewien
ksi▒dz wypali│ z grubej rury: "jajco nie scorupco!", zapewne chc▒c
odanglosasiµ nasz▒(?) gwiazdΩ, kt≤rej angielski akcent predysponuje raczej
do przebywania na planach film≤w typu "Zakichany Szekspir".
Ni st▒d ni zow▒d wy│ania siΩ zarzut nastΩpny. Kisiel i Barabasz powinni siΩ
prze┐egnaµ trzy razy, bo to prawos│awne klimaty. Cz│owiek czasami tak
nakierowuje oko, ┐e czepia siΩ najmniejszych szczeg≤│≤w, ale jak m≤wi stara
prawda: czepia siΩ ich wtedy, gdy og≤│ jest do czapy.
Tak wiΩc jedzmy dalej t▒ strawΩ z rodzynk≤w poliestru. Ot≤┐ okazuje siΩ, ┐e
Syberian Haski nie wystΩpowa│ na Podolu ani nawet krowy takie jak w filmie
nie wystΩpowa│y, bo akcent powinny mieµ antyukrai±ski, a nie muuuutancki.
Ma│o tego, Krzywonos nie m≤g│ fajki paliµ, bo tytoniu wtedy nie by│o w tych
rejonach. Wed│ug mnie to m≤g│by sobie nawet wirtualn▒ marihuane poci▒gaµ, bo
ten akurat go╢µ rozja╢nia ten film niew▒tpliwie i bodaj najja╢niej. Ale jest
sprawa powa┐niejsza: pyr nie powinno byµ, bo te┐ znane nie by│y na dzikim
wschodzie, a w kt≤rym╢ ujΩciu komu╢ siΩ zachcia│o spr≤bowaµ tego smako│yku.
Ale skoro Skrzetuski, kt≤ry nominalnie pochodzi z Wielkopolski, zosta│
przeniesiony na wsch≤d, to dlaczego nie mo┐e tak byµ z pyrami?
A za to wiceprezydent stolicy Pyrlandii wypyrli│ pochlebne akcenty, acz
pomiΩdzy nimi zdarzy│ siΩ klops, kt≤ry konsumowali realizatorzy filmu,
zamiast rozpruwaµ cia│odusze pod Beresteczkiem. Beresteczko to nie
ciasteczko, trudny orzech do zgryzienia. Dlaczego go nie by│o? W≤dz
przekonuje, ┐e to zaogni│o by sytuacjΩ, ale jak film ma tytu│ "Ogniem i
mieczem" to powinien ogniµ.
Kto╢ wypali│, bodaj┐e Hernegebilda Konczaplas, ┐e ten film bΩdzie wzrusza│
np. 1000 lat p≤╝niej, kiedy mo┐liwe bΩd▒ podr≤┐e w czasie. No takiego new
age to jeszcze nie s│ysza│em, ale ka┐dy ma prawo do w│asnej filozofii ko±ca
╢wiata.
Anna Maria Potocka powiedzia│a, "│olaBoga, Zag│oba ci▒gle zapity, oble╢ny,
jak m≤j ch│op go zobaczy│, ino sie dwa razy wiΩcej nachla│ ni┐ zwykle!".
Klub Anonimowych Alkoholik≤w jeszcze w XVII wieku nie dzia│a│, a dziwne to,
bo ma│o kto wtedy umia│ siΩ podpisaµ, a mi≤d la│ siΩ wodospadami.
»aden w≤dz nie pu╢ci│ by husarii w b│oto. Czy Zbigniew Monitoring ma racjΩ?
Na odpowiedzi czekamy w systemie audio-tele pod telefonem: na tak - 123
siak; na nie - 345 psiak.
Tancerz Euzebiusz, ta±cz▒c Kankana w rytmie pogo, zaanalizowa│: - Ten film
nie ma rytmu! Ta±cz▒c dalej grz▒z│ gwa│townie, i ubrudzi│ sobie spodnie. Ino
w b│ocie.
Uwaga, oto z komputera wylatuje hacker, i na desce eklezjaszu ma wypisane:
P│oniΩcie. Stop. Baru. Stop. Na poziomie. Stop. 14. Stop. letniego. Stop.
Intergrafinauty. Stop. Zap│on▒│ i sp│on▒│, ale to tylko wirtualny ╢wiat,
choµ imponuj▒cy.
Hej, hej, hej znawcy historii przenikania siΩ religii i w│adzy ╢wieckiej.
Oto trawnikiem, w╢r≤d ogrod≤w morientesu, przechadza siΩ Bogumi│, pseudonim
"niedostΩpny". My╢li on, ┐e Jan Kazimierz by│ Jezuit▒, ale jednocze╢nie
pu│kownikiem wojska, co usprawiedliwia│o jego szybkie ruchy.
A co na to Hieronim Brukselka, szef pseudokibic≤w Paczkowa Siekierki:
- No by│em na wyje╝dzie w kinie, w Pile i by│o 300 pseudokinoman≤w i prawie
nie zdemolowali╢my kina ale nam pogrozili, ┐e nas nie wypuszcz▒ z sali i
bΩdziemy ogl▒daµ "Ogniem i mieczem" na okr▒g│o. No to wr≤cilim.
Maria z przedmie╢µ zagl▒dnΩ│a do nieba i podgl▒dnΩ│a senatora Kisiela, kt≤ry
piekielnie z│o╢ci│ siΩ na wsp≤│czesne dzieci, i┐ bardziej ni┐ z Zag│oby
╢miej▒ siΩ z jego nazwiska. Jest takie przys│owie, z kt≤rym siΩ nie zgadzam:
"Lepiej mieµ smaczne nazwisko, ni┐ niesmaczne ┐arty".
- ProszΩ pa±stwa, puszczenie dw≤ch biedak≤w bez toreb i go│ych, by│o w
tamtych czasach niemal jak ╢wiΩtokradztwo i nale┐a│o to pokazaµ umiejΩtnie,
z nale┐yt▒ powag▒ i godno╢ci▒. Go╢ci▒, go╢ci▒, go╢ci▒ - na posiedzeniu
plenarnym Tymczasowego Klubu Filozofii Hiperrealnej przem≤wi│ anio│ str≤┐
bloku nr 6, przy ulicy G│ogowskiej. Wt≤rowa│ mu ch≤r anio│≤w z bloku nr 183,
i jeden diabe│ nie zrzeszony.
- A ten Hindus zboczony i Horpyna bezwstydna! Ble! - Ma│gosia, studentka z
Wo│omina.
- To mia│o byµ polskie "PrzeminΩ│o z wiatrem", i filmy polskie te jak Szkot
lata│ - podszed│ Kargul do p│ota i skopa│ garnek.
Jeno Pawlak odpowiedzia│: - Za rok to i powiesz: przeminΩ│o z wiatrem. Hy hy
hy hy.
Koniec ╢wiata.
AUTOR RECENZJI: Jaros│aw Czarnecki - NEBULUS
|