M...
 SamiSobie - strona g│≤wna
 
 
MNIEJSZA DOSKONAúOª╞

Nie potrafiΩ ju┐ jedynie patrzeµ
na rzeczy najmniejsze
byµ oczyma
po╢r≤d zieleni
tysi▒cem odcieni
rozzieleniaj▒cej ogr≤d przed domem
to trudne
o ile ca│kowicie niemo┐liwe
bo ju┐ zawsze
opr≤cz ogrodu
szeptaj▒ skrzyd│a opadaj▒ce
ku horyzontom
przed i po

***
Niepok≤j
ma barwΩ gniewu
niekiedy
i przemoczony szar▒ m┐awk▒
przylepia siΩ do drzew i krzew≤w
w ogrodzie
niepok≤j
smakuje jak pytanie retoryczne
w dodatku nieuzasadnione
myl▒ce frazΩ i p│ynny tok
istnienia
niepok≤j
przypisuje siΩ nadwra┐liwym
bo tylko oni przejmuj▒ siΩ
szczeg≤│ami
***

Gniew
ma barwΩ niepokoju
niekiedy
i zapach zbyt ostrych perfum
dra┐ni▒cych nozdrza
przypadkowych przechodni≤w
Gniew
rozgryza siΩ jak ziarenko pieprzu
by wypluµ z niesmakiem
udaj▒c ┐e nic siΩ nie sta│o
i w ┐adnym wypadku
nie stanie
Gniew
przypisuje siΩ niewra┐liwym
kt≤rzy nie maj▒ odwagi
by p│akaµ
 

PRZECHODNIE

Czasem
ludzie przychodz▒
staj▒ zatrzymani
patrz▒
S▒ jacykolwiek
szarzy
w kapeluszach
na kt≤re ich nie staµ
w p│aszczach
zamok│ych bezbarwnym deszczem
S▒
Potem
id▒ odchodz▒
wycie±czeni tak▒ ilo╢ci▒ obraz≤w
┐e g│owa boli
oczy maj▒ zmΩczone
Pozostaje puste miejsce

 

***
PamiΩci Haliny Po╢wiatowskiej
Twoje brwi
onie╢mielaj▒ mnie
Stoisz
przy oknie
nie tak jak w New Yorku we wrze╢niu 1959
lecz ty│em
aby drzewa nie widzia│y
oczy oddychaj▒ ciemno╢ci▒
rΩce zaci╢niΩte wok≤│ szyi
sprawdzaj▒
jeste╢?
Cia│o
chcia│oby byµ tob▒
i odczuµ swe 32 lata
a┐ do rozprysku serca
Tylko brwi
***

Godzina
a nawet wiΩcej - ┐ycie
sk│ada siΩ z odczuµ
sekundowych
i tak
powoli
acz nieuchronnie
szepcze czas
sylaba po sylabie
coraz dalej
coraz bli┐ej
wedle regu│ rozwi▒zania
pocz▒tku i ko±ca
ka┐dy krok
przechodz▒c kwadratami ulic
wzd│u┐ w│asnego biegu zdarze±
rozbitego na sekundy
istnienia
to fascynuj▒ce zjawisko
 

STӣ

St≤│
jest r≤wno pokryty s│ojami
r≤wnolegle
do nieba z miliardem okien
w inny wymiar
r≤wnolegle
do ziemi upstrzonej znaczeniami

St≤│
prostopadle ustawiony do drzewa
 

***

Nale┐y narysowaµ
linie r≤wnoleg│e
do prostych p│ytek chodnika
NastΩpnie stan▒µ
w tym miejscu
dok│adnie po╢rodku
wtedy otworz▒ siΩ drzwi
i wejdziemy
do siebie

 

PRZYCZYNEK O MYªLENIU

Dla Basi

My╢lΩ
┐e to co my╢lΩ
jako my╢lenie
wyr≤┐nia siΩ sposobem my╢lenia
spo╢r≤d innych my╢le±
wiΩc odkrycie
tego
jak my╢lΩ
by│oby ponad miarΩ
my╢lenia
wiΩc proszΩ ciΩ
nie pr≤buj zgadywaµ
co my╢lΩ
***
Gdzie╢
tam
w wymiarach niesko±czonych granat≤w
po╢r≤d z│ocistych ob│ok≤w mgie│ galaktyk
kr▒┐▒ komety
┐mudnie przeliczane przez astronom≤w
Gdzie╢
meteorytowe deszcze ┐│obi▒
strumienie skalistych piask≤w
a my
tu
szukamy
sobie zajΩµ
wyczerpuj▒cych
nieco rozleniwieni spokojem
NA MARGINESIE

Ka┐da kom≤rka wszech╢wiata
we mnie
pulsuje odrobina centrum galaktyki
zbyt gor▒ce by dotkn▒µ
i siΩ nie sparzyµ
wiΩc
ostro┐nie bo orbity pulsuj▒ce
odbiciami kwazar≤w ganicznych
miΩdzy drzewem
przede mn▒
i s│owem
we mnie
tak │atwo mog▒ ulec zak│≤ceniu
c≤┐-│atwo o koniec wszech╢wiata

***

Koty uwielbiaj▒ ciep│e parapety
i skrajnie dziwne ╢cie┐ki
po╢r≤d lilii lub piwonii
przyjemno╢µ
A maki lubi▒ czerwienieµ od ciep│a
i chwytaj▒ w pu│apkΩ po┐▒danie s│o±ca
wszystkimi p│atkami
ca│o╢µ
No a trawa zmywana burz▒
podnosi siΩ tak szybko
jak tylko jej ┐d┐b│a pozwalaj▒
witalno╢µ
i dlaczego

 

***
Mam ochotΩ
by napisaµ wiersz
kt≤ry jest niczym innym jak
kropl▒
sam▒ w sobie
uk│adaj▒c▒ barwy
we wzory delikatnie lustrzane
posypane gdzieniegdzie srebrem
wszelkie ostre krawΩdzie
nasycone miΩkko╢ci▒
odrobiny mnie
daj▒ u│udΩ ca│kowitego bezpiecze±stwa
PUCH

Zdmuchn▒µ
jak puch dmuchawca
╢nieg mg│y
przytuli│ siΩ do ciebie
Dotkn▒µ
musnΩ tylko policzkiem
i umkniesz
niechc▒cy
Do szale±stwa mnie doprowadzasz
swoj▒ nietykalno╢ci▒
 

***

ZmΩczenie
we mnie lepkie
jak przes│odzony mi≤d
Sp│ywa
mgli
i obraca rzeczy na brzuch
Nie dotykaj
bo siΩ pobrudzisz
 

***

Nadgryzam czekoladkΩ
pr≤bujΩ
u╢wiadomiµ sobie
smak
dobra
jak
nie wiem

***

Sensualizm jest poci▒gaj▒cy
jak
szorstko╢µ drzewa
i jedwabisto╢µ aksamitu
dotykiem wype│nia siΩ ruch
ramion
i powiek
ogl▒daniem kocha siΩ li╢cie
doniczek
a smakiem rozpuszcza miΩtowe
niesko±czono╢ci
i s│odycze miod≤w
najmniej czu│y wΩch
te┐ bywa u┐yteczny
stwierdzeniem komfortu
lub niechΩci
Sensualizm bowiem
ma swoje uroki
ca│kowicie
subiektywne
 

* * *

Jest we mnie demon
przera┐liwie smutny
rozk│ada siΩ na moich ramionach
krzywo
ociΩ┐ale
Jest we mnie zmarszczenie brwi
i wilgoµ siatk≤wek oka
S▒ usta wyschniΩte p│aczem
- nie wygl▒daj▒ zbyt │adnie
Jest we mnie zamykanie powiek
i nies│uchanie
To  pocieszaj▒ce
┐e jeszcze
co╢
jest we mnie

***

Lasy
o tej porze roku
zielone i pe│ne siebie
rozbudzone szeptaj▒
┐e jeszcze raz
po raz wt≤ry
po raz wielokrotny
choµ nie wszystko
nie to samo
nie te same
tu
pie± tylko
to
jednak po raz
 

***

Nasza historia to opowie╢µ
o rozmijaniu siΩ
z mu╢niΩciem palc≤w
nie ust nawet
to ba╢±
o odrobinie wiatru
i burzach zamkniΩtych w kopertach
z r▒k do r▒k
to smutna opowie╢µ
pe│na kropel deszczu
i zielonych paproci
tak ┐e nawet my
nie mogli╢my dotrwaµ
do ko±ca
 

***

to nie by│a mi│o╢µ
naprawdΩ
po prostu
tam
b│Ωkitne linie popruszone zieleni▒
tu
kwadraty ╢ciennych br▒z≤w
po dw≤ch stronach szyby
byli╢my tacy sami
 

***

Brak korzeni
fundament moich istnie±
wzd│u┐ kropli deszczu na szybie
┐│obi▒cej ╢cie┐ki
donik▒d
Wcze╢niej lub p≤┐niej
kropla
dotyka ziemi
by wsi▒kn▒µ
 

WEHIKUú CZASU

Zapewne jeszcze chwilΩ
wpierw
nale┐y wyrzuciµ pamiΩtniki
i stan▒µ na wysoko╢ci zadania
je╢li chodzi o przewidzian▒
dawkΩ
u╢miech≤w do obcych
wyci▒gniΩtych d│oni do bliskich
szybko
trzeba siΩ pakowµ
i zadbaµ o pomoc aniola
str≤┐a
na przej╢ciu granicznym
po┐egnania s▒ zbΩdne
poza tym czas
goni
granica coraz bli┐ej
za oknem w ramkach
martwe zimowe pola
a po odprawie celnej
zupe│nie ju┐ nie wiadomo co
nowe horyzonty
wszystko mo┐liwe
r≤wnie┐
nic

WIERSZ ZAGMATWANY CZYLI PREMEDYTACJA

Twoje  istnienie
kochanie  moje
ma odcie± nieco liliowy
liliowo╢ci▒ kruch▒ i mglist▒
odbijaj▒c▒ siΩ we mnie
bo w istocie
zale┐y ode  mnie
jak  wargi
obecne jedynie w poca│unku
owal twarzy
kt≤ry staram siΩ rozrysowaµ
d│o±mi
oczy
wype│nione moim niepokojem
wyra┐niej ni┐ ja sama
ramiona
schronienie dla mnie
pierwotna etymologia mi│o╢ci
zawiera siΩ w czasowniku
zakochaµ siΩ
kt≤rego forma sugeruje
to┐samo╢µ
przedmiotu i podmiotu
czynno╢ci
wiΩc nie mogΩ powiedzieµ
┐e ciΩ kocham
 

***

A jednak
to odczucie ma tak zmienne nastroje
czasem u╢miech
niezwykle delikatnie
po╢r≤d woal≤w bia│ych korali
wzd│u┐ policzka ╢lad palca
mu╢niΩciem ┐│obi ledwie
zauwa┐aln▒ bruzdΩ
wtedy byµ mo┐e nawet
je lubiΩ
u╢miech zdmuchniΩty
pod dotykiem mro┐nego poranka
zastygaj▒cy ╢wiat przyodziewa
szatΩ w ostrych barwach niskiego s│o±ca
i wiem ju┐
jak trudna bywa mi│o╢µ
do siebie
 

***

Zapad│am w wielkie milczenie
niedawno
bodaj┐e przedwczoraj
No i ono
niby to milczenie
odbija│o siΩ z│oto
od ┐ar≤wki w lampie
srebrzy│o w szybie okna
i pad│o
w ko±cu
zmΩczone
na powieki
pomala│o odrobinΩ
i pewnie dlatego
paprotka rozprys│a siΩ
kryszta│em

WIERSZ O MIúOªCI

Ciebie nie ma
no to co
ja i tak ciΩ kocham
no bo
jeste╢ naprawdΩ
z mg│y
deszczu
moich oczu i d│oni
z szum≤w
zapach≤w
zieleni
po co rozumieµ
skoro mo┐na kochaµ

***

I bΩdziesz mnie kochaµ
tak
oczywi╢cie
zadziwiaj▒ce by by│o
doprawdy
c≤┐ uroda
normalnie
figura i tym podobne
ale ┐eby
tak
Amor to dzieciak i tyle
nie lubi sp≤┐nionych wra┐e±
w istocie
trudno obej╢µ siΩ smakiem
 

OGR╙D
Postanowi│am za│o┐yµ ogr≤d
po╢r≤d pustkowia ch│od≤w
i piaszczystych upa│≤w
nie sprzyja│ mi klimat
wiΩc otoczy│am go ┐ywop│otem
zbyt wysokim
dla burzowych chmur
i dzikich zwierz▒t
pozostawiaj▒c jedynie furtkΩ
i znane nielicznym
wej╢cie
od ty│u
Rozkwit│ ogr≤d
ornamentami nieprzewidzianymi
niekiedy jego wybuja│o╢µ
umyka│a przed prostot▒
linii r≤wnoleg│ych rabat
wymaga│ pielΩgnacji
i ustawicznej troski
o barwy
nasyconej czerwieni
delikatnych b│Ωkit≤w
i zieleni
po╢r≤d wschod≤w i zachod≤w
╢wiat│a
┐r≤de│ czystej wody
Nie tak dawno zauwa┐y│am
po╢r≤d p▒czkuj▒cych gardenii
wydeptane nowe ╢cie┐ki

  Pocz▒tek strony

Strona ta znajduje sie w Internecie pod adresemhttp://samisobie.clan.pl/poezja.htm
. A.A.