![]() |
![]() |
||||
Temat
miesiąca
Spis artykułów Archiwum Kontakty Informacje Strona główna Poczta do redakcji
|
![]() |
Lata dziewięćdziesiąte upłynęły na świecie pod znakiem prywatyzacji. Bezspornym pionierem na tej drodze jest pani Margaret Thatcher, przez prawie trzy kadencje premier Wielkiej Brytanii. Udało się jej sprywatyzować znaczną część państwowej gospodarki brytyjskiej. Jej program, nazwany thatcheryzmem, pokazał innym w jaki sposób wyjść z kryzysu, w który popadł świat w wyniku wielkiego interwencjonizmu i stworzenia systemu państwa opiekuńczego. W Polsce nadal nie widzi się związku między ciężką pracą a wysoką płacą. Nazwa programu, który realizowała Margaret Thatcher, pochodzi od jej nazwiska. Jest to szczególne wyróżnienie, którego rzadko dostępują politycy. Nie dostąpił go inny premier Wielkiej Brytanii, następca Churchilla - Atlee. Jego politykę po latach nazwano po prostu socjalizmem. Podczas 6 lat swego urzędowania zbudował on podstawy tego, co dzisiaj nazywamy państwem opiekuńczym. Celem polityki premiera Atlee było zbudowanie systemu, w którym państwo gwarantowałoby bezpieczeństwo socjalne wszystkim obywatelom. W swoich założeniach oparł się na teoriach ekonomisty Maynarda Keynesa, których podstawą było pełne zatrudnienie, nacjonalizacja i pompowanie „pustych” pieniędzy do gospodarki. W wyniku jego polityki powstało wiele państwowych kolosów, np. British Telecom (telekomunikacja) czy British Airways (lotnictwo), mogących przetrwać tylko dlatego, że wykorzystywały monopolistyczną pozycję na rynku i bez zagrożenia ze strony konkurencji mogły dyktować klientom swoje ceny. Upaństwowiono edukację, służbę zdrowia, część sektora bankowego, a nawet firmę produkującą słynne samochody Jaguar. Wprowadzono bardzo wysokie, progresywne podatki, dochodzące w swojej maksymalnej wysokości do prawie stu procent. Rozrastała się biurokracja. Powstały bardzo wpływowe związki zawodowe, mające też swoją reprezentację w parlamencie w postaci Partii Pracy (Labour Party). Rozpoczął się powolny upadek Wielkiej Brytanii. Następcy premiera Atlee - zarówno konserwatyści, jak i ci z Partii Pracy - kontynuowali zapoczątkowaną przez niego politykę, próbując jedynie powierzchownie reformować system. Gospodarka brytyjska pozostawała daleko w tyle za swoimi konkurentami z Europy, o USA nie wspominając. Szalała inflacja, a ludzi ogarnął ogólny marazm. Jak to określił ówcześnie jeden z konserwatystów: ginął duch w narodzie. Dlaczego tak pięknie zaplanowana i wznoszona z takim pietyzmem budowla państwowej gospodarki zawaliła się w latach 70-tych? Przyczyną okazał się sam człowiek, dla którego szczęścia budowano ten system. Mimo zachęt ze strony rządzących - w państwowej gospodarce nie czuje się on właścicielem państwowego majątku. Jego zarobki nie odzwierciedlają jego wkładu pracy. W przeciwieństwie do prywatnego właściciela nie ponosi on odpowiedzialności finansowej za swoje decyzje. Człowiek taki ma zapewnione minimum potrzebne do życia, ale gdyby zechciał mieć coś więcej, to „dobroczynne” państwo odbierze mu nadwyżki i przekaże innym - zostawiając pewną, niemałą część sobie. System państwowej opieki wychował właściwy sobie typ człowieka, który nie podejmuje ryzyka, któremu na niczym nie zależy, który żyje na państwowym „garnuszku” i o nic nie musi się starać. Problem zaczyna się wtedy, gdy państwu zaczyna brakować pieniędzy na utrzymanie tego systemu. Gdy większość bierze pieniądze, a mniejszość ich utrzymuje - dochodzi do kryzysu. Państwo - co prawda - może dodrukować pieniądze, ale nie ma już komu produkować, gdyż ludzie nauczeni przez państwo otrzymywania wszystkiego prawie za darmo, wcale nie garną się do pracy. Taka jest ludzka natura. Rozwiązaniem tego problemu stała się prywatyzacja, czyli zmiana bliżej nie określonego, państwowego właściciela na konkretną osobę, która w naturalny sposób będzie dbała o swój majątek. Prywatny właściciel nie będzie się bał ryzyka inwestycji przynoszących duże korzyści . Jeżeli on odniesie sukces, to będzie to także sukces tych, którzy z nim współpracują. Ich wspólny wysiłek zostanie nagrodzony i stanie się przyczynkiem do następnych przedsięwzięć. Jeżeli państwo (w formie podatków) nie odbiera zbyt wielu wytworzonych w ten sposób dóbr, wtedy taki przedsiębiorca staje się osobą, która popycha innych do pracy. Kraj zaczyna wychodzić z kryzysu. Taki proces zaszedł na wielką skalę w Wielkiej Brytanii za czasów Margaret Thatcher. Jednak prywatyzacja brytyjskiego przemysłu nie obyła się bez przeszkód. Pani premier mogła prywatyzację zapoczątkować, wystawiając na sprzedaż takie państwowe kolosy jak British Gas (rafinerie) czy British Steel (hutnictwo). Mieszkańcy Wielkiej Brytanii natomiast musieli podjąć wysiłek ich wykupienia i doprowadzenia do sytuacji, gdy zaczną przynosić zyski. Zmniejszono podatki, przeprowadzono deregulacje i pozwolono na wejście międzynarodowej konkurencji. Na początku było dużo optymizmu, ale do sukcesu sam optymizm nie wystarczy. Aby osiągnąć spodziewany zysk, trzeba w przedsięwzięcie włożyć dużo pracy i wysiłku. A po latach „zatruwania” umysłów socjalistycznymi ideami państwa opiekuńczego trzeba było się na nowo uczyć w trudnych warunkach wolnego rynku. Jednak z biegiem czasu popularność pani premier i jej programu znacznie zmalała, a to ze względu na chwilowo rosnące bezrobocie. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby pod koniec jej pierwszej kadencji nie wybuchła wojna o Falklandy. Szybkie zwycięstwo spowodowało znaczny wzrost optymizmu i wiary w swój sukces Brytyjczyków. Pani Thatcher została po raz drugi wybrana premierem i mogła spokojnie kontynuować swoją politykę. Po pięciu latach jej reformy zaczęły przynosić owoce. Dzięki masowej prywatyzacji gospodarka brytyjska zaczęła pierwszy raz od dłuższego czasu przynosić zyski i coraz prężniej się rozwijać, wchłaniając licznych bezrobotnych. Po tym sukcesie udało się jej rozgromić potężne związki zawodowe górników i drukarzy oraz sprzedać dziesiątki tysięcy mieszkań komunalnych tym, którzy w nich mieszkali. Na fali gospodarczych sukcesów Margaret Thatcher została trzeci raz z rzędu wybrana premierem. Założeniem jej polityki było oparcie się na człowieku, jego umiejętnościach i chęci zysku, które są wykorzystywane do budowania pomyślności wspólnoty, w której żyje. W przeciwieństwie do Keynesa i Atlee, którzy za podstawę swoich poczynań przyjęli wszechmocne państwo i jego urzędników, Margaret Thatcher potrafiła zaufać człowiekowi i jego zdolności rozwiązywania problemów. Pewnie dlatego stała się ona obok Ronalda Reagana symbolem i wzorem dla tych, którzy pragną prawdziwej wolności. Mirosław Walukiewicz
Historia | Poglądy | Wywiady
| Heraldyka | Religia i polityka
| Polska daleka i bliska
|
Data publikacji
|
|
![]() |
||||
|
|