- Działań w środowisku nie można traktować w oderwaniu od ludzi - oświadczył minister środowiska Antoni Tokarczuk na spotkaniu z dyrekcją Tatrzańskiego Parku Narodowego i samorządem Podhala 11 lutego w Zakopanem. - Do wszystkich konfliktowych spraw będę podchodził kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju, która na równi uznaje potrzeby człowieka i środowiska - dodał minister, wyrażając duże zaniepokojenie wieloletnim sporem i brakiem współdziałania między TPN a społecznością lokalną Zakopanego.

Jednym z podstawowych warunków prawidłowego funkcjonowania parku narodowego jest dobra współpraca dyrekcji parku - reprezentującej w terenie administrację rządową - z organami samorządów lokalnych, na których terenie znajduje się park. Szczególnie ważne jest to w przypadku starostwa zakopiańskiego, gmin podtatrzańskich oraz Tatrzańskiego Parku Narodowego, których obszar stanowi jedność przyrodniczo-kulturową. 

Trwający od wielu lat konflikt, bezowocne dyskusje, mediacje i procesy sądowe szkodzą nie tylko mieszkańcom Podhala i turystom, ale także interesom przyrody tatrzańskiej. - Nie starałem się być sędzią, spokojnie wysłuchałem wszystkich racji. Nie jestem po żadnej stronie, jestem po stronie środowiska - zapewnił minister Tokarczuk. 

Szef resortu środowiska zapowiedział, że w ciągu miesiąca oczekuje na rozsądny kompromis między dyrektorem TPN Wojciechem Gąsienicą-Byrcynem a samorządowcami. Uznał, że w zakres negocjacji może wchodzić tylko modernizacja istniejących obiektów sportowych (skoczni na Wielkiej Krokwi, toru lodowego do jazdy szybkiej, wyciągów w Kotłach Gąsienicowym, Goryczkowym i Nosalu oraz kolejki na Kasprowy Wierch), ewentualna korekta granic TPN w obszarze kompleksów sportowych Centralnego Ośrodka Sportu (pod Krokwią, stoku slalomowego na Nosalu i stadionu biathlonowego w Kościelisku), a także trwała umowa ze Wspólnotą Leśną Ośmiu Uprawnionych Wsi z siedzibą w Witowie. Antoni Tokarczuk nie zgodzi się natomiast na nowe inwestycje sportowo-turystyczne, które mogłyby zagrozić przyrodzie tatrzańskiej. 

Kwestią sporną pozostaje także projekt planu ochrony parku, który - jak zadeklarował minister - podpisze dopiero wtedy, gdy zostanie usunięte źródło konfliktu.