Konferencja prasowa - Zabrze - 1993r.

Wszyscy nerwowo spoglądaliśmy na zegarki. Przyjadą czy nie przyjadą? Było już koło osiemnastej, gdy pod halę w Zabrzu podjechał duży autokar. Przez okno słychać było krzyki fanów. Po chwili bez żadnych zapowiedzi do sali wchodzą muzycy - Roddy Bottum, Bill Gould Mike Bordin i... zaraz, a kim jest ten czwarty? Ależ tak, to Mike Patton! Jeszcze krócej obcięte włosy, zgolona charakterystyczna bródka. Trudno było go poznać...

Zaczyna się konferencja. Koncert jest opóźniony, trzeba się śpieszyć. Niektórzy nie zdążyli zamienić z zespołem nawet paru słów. Ja nie narzekam. Zadałem im aż cztery pytania.

- Mike, dlaczego tak bardzo zmieniłeś swój image?

Mike Patton: Nie mam pojęcia, może należałoby zapytać o to moją mamę. To bardzo psychologiczne pytanie.

- Przyjechaliście do Polski, mimo że mamy tu jeden z większych pirackich rynków muzycznych na świecie.

Bill Gould: Trasę koncertową w Stanach sponsorowała nasza wytwórnia płytowa, Sony. Oni z pewnością nie daliby nam pieniędzy na przyjazd tutaj. Jednak występy europejskie finansowane są inaczej, niezależnie od wytwórni...

Mike Bordin: Poza tym, gdy jedziesz na występy do kraju, w którym rynek nie jest aż tak bardzo uzależniony od wytwórni i MTV, możesz oczekiwać, że ludzie przyjdą na twój koncert naprawdę z radością i będzie to świetny występ.

- Mike, co z twoimi solowymi nagraniami? Czy planujesz wydanie płyty? A jeśli tak, to kiedy?

Mike Patton: Zamierzamy z Mr. Bungle nagrać jeszcze jednią płytę. Ale nie mogę konkretnie powiedzieć, kiedy do tego dojdzie. Nie spotykamy się ostatnio zbyt często. Co do muzyki, to na pewno będzie ona podobna do tego, co robiliśmy do tej pory.

Tu po raz pierwszy udało mi się zadać pytanie w imieniu " Tylko Rock":

- Uważani jesteście za zespół nieprzewidywalny. Jednak co nieprzewidywalnego możecie zrobić po Angel Dust, po płycie, która jest najdoskonalszym rozwinięciem waszej stylistyki.

Bill Gould: Cokolwiek tylko zechcemy.

Make Patton: Być może klasyczną płytę rockową. Coś w rodzaju Steely Dan (śmiech}.

- Mówi się, że w zespole panuje wzajemna nienawiść. Co wy na to?

Bill Gould: Potraktujmy to jako oświadczenie (śmiech).

- W wiadomościach MTV podano że wasz klawiszowiec, no wiecie... (zbiorowy śmiech zespołu) ... czy w zespole jest jeszcze ktoś o tych samych skłonnościach?

Roddy Bottum: Tak, nasz gitarzysta!

- I on ciebie nie kocha ?

Roddy Bottum: Ależ nie, kocha mnie.

- Na konferencji prasowej w Roskilde byliście bardziej rozmowni niż dzisiaj. Co się stało?

Mike Patton: W Danii mają lepszą kawę.

- A czy próbowaliście już polskiego piwa? Wtedy mówiliście, że po to chcecie przyjechać do Polski.

Mike Bordin: To brzmi jak wypowiedź naszego gitarzysty . Mnie wydaje się, że jest jeszcze nieco za wcześnie na piwo.

Zapadło milczenie. Wykorzystałem je do zadania dwóch pytań.

- Czy mieliście jakiś wpływ na okładki swoich płyt? Skąd pomysł na tak kontrastujące ze sobą zdjęcia na Angel Dust?

Mike Bordin: To pierwsza płyta, przy której mieliśmy jakikolwiek wpływ na okładkę. Pomysł na nią zawdzięczamy przede wszystkim Roddy'emu. Chcieliśmy wykorzystać go już od dawna, ale trudno jest zrealizować to, co chcesz, gdy dookoła ciebie jest tylu ludzi, którzy mówią ci, co masz robić. Ale tym razem udało się nam zachować kontrolę i efekt końcowy jest bardzo zbliżony do tego, o co nam chodziło.

- A co ze zdjęciem przedstawiającym was na Placu Czerwonym?

Mike Patton: To tylko część spisku, żeby dostać się do Moskwy. Wymyśliliśmy sobie, że takie zdjęcie może posłużyć nam za bilet.

- Dlaczego nie nagrywacie już takiej muzyki, jak na Introduce Yourself czy Real Thing?

Bill Gould: Bo nagraliśmy ją już wcześniej.

- Angel Dust jest łagodniejsza od tamtych płyt...

Bill Gould: I może dlatego ludzie ją kupują. My nie zamierzamy powtarzać tego, co już kiedyś zrobiliśmy.

- A jaki będzie następny występ na waszej trasie ?

Bill Gould: Restauracje McDonald'sa {śmiech}.

- Co z Chuckiem Mosely'em? Dlaczego odszedł i gdzie znaleźliście Mike'a?

Bill Gould: Poprosiliśmy go, żeby odszedł. Nie zgadzał się z nami. Porozmawialiśmy i powiedzieliśmy mu do widzenia. Nie chcieliśmy z nim dłużej pracować. To stawało się coraz mniej zabawne, coraz bardziej męczące. Chcieliśmy zmiany , dokonaliśmy jej.

Mike Bordin: A Mike'a znaleźliśmy w barze McDonald'sa.

- Najpierw był Real Thing, potem Angel Dust, jaki będzie wasz następny krok?

Mike Patton: Caly świat!

- Czy przygotowujecie już materiał na nową płytę?

Mike Patton: Nie. Nie jest łatwo robić to, gdy jest się w trasie. Przymierzymy się do tego, gdy jesienią skończymy trasę.

- Jaka jest wasza recepta na sukces?

Bill Gould: Zrzynać od innych, nie ryzykować i włazić wszystkim w tyłek.

Mike Patton: I jeszcze słuchać wszystkiego, co mówią do ciebie inni.

Mike Bordin: I to wcale nie jest zabawne...

Zadałem przedostatnie pytanie konferencji:

- Co z waszymi tekstami? Czy nie obawiacie się możliwych nieporozumień? Mike w wywiadach wspominał o takiej możliwości przy okazji Be Aggressive...

Mike Patton: Moje utwory nie są źle rozumiane. A co do tej kompozycji, to nie obchodzi mnie ona tak bardzo. To Roddy napisał jej tekst.

- Czy przymierzacie się do kolejnej płyty koncertowej?

Mike Patton: Nie myślimy teraz o tym. Najpierw musimy zrobić nową płytę studyjną.

W konferencji uczestniczył:

ROBERT SANKOWSKI