Subject:
Czy diabel chodzi w "plamach" ?
Date:
Fri, 10 Sep 1999 17:50:56 +0200
From:
Marcin Morawski
To:
krisek@infocentrum.com
Witam,
Wlasnie przeczytalem korespondencje w dziale "aktualnosci" Twojego
serwisu WWW. Jak zauwazylem wsrod nadeslanych listow dominuja osoby,
ktore- delikatnie mowiac - nie przepadaja za stylem militarnym. Wydaje
mi sie jednak, ze cala awantura wynika z jakiegos pomieszania pojec i
wrzucania odmiennych i calkowicie roznych form hobbystycznej aktywnosci
do jednego worka pod nazwa "survival". Tak juz niestety sie przyjelo, ze
survivla kojarzy sie ze szkoleniem "komandosow". A przecierz to nie jest
prawda ! Cofnijmy sie do podstaw i powiedzmy wreszcie jasno, ze survival
nie jest wylaczna wlasnoscia ani militarystow, ani pacyfistow ! Survival
to zbior technik, ktore mozna wykorzystac zarowno na wojnie, jak i na
wyprawie trekkingowej. Szkolenie w technikach prowadzenia dzialan
bojowych - przede wszystkim tzw. dzialan nieregularnych powinno okreslac
sie - uzywana na Zachodzie - nazwa "combat". Zdobywanie budynkow,
likwidowanie wartownikow, strzelanie i techniki eliminowania sily zywej
npla nie maja przeciez z survivalem nic wspolnego !
Dlatego jesli PT p. Witold WΩgorkiewicz pisze, ze "Jak slysze survival -
to widze oczyma duszy pijanych polglowkow w amerykanskich plamach i
kamizelkach kuloodoprnych" to po prostu sie myli. Nie mowiac juz o tym,
ze - noszac plamy - odbieram nazwanie mnie polglowkiem jako niezbyt
uprzejme.
Od dziecinstwa interesowalo mnie wojsko, historia wojen, kolekcjonuje
tez mundury, trenuje strzelectwo sportowe. Odrozniam jednak survival,
gry wojenne i wedrowki po lesie. Naprawde nie jest tak, ze las traktuje
wylacznie jako zrodlo galezi do maskowania i drewna na opal! Gdy jade do
lasu, jestem co prawda ubrany w amerykanski mundur, ale glownym celem i
radoscia jest obcowanie z przyroda. Co innego, gdy biore udzial w grze o
konwencji militarnej albo takim szkoleniu - wtedy moim celem i radoscia
jest pokonanie swojej slabosci. I naprawde zdziwilo mnie to, ze sa
osoby, ktore tego nie odrozniaja.
Jesli zas chodzi o istnienie grup prowadzacych szkolenie militarne, to
trzeba pamietac o polskiej tradycji. Przez wiele lat szkolenie wojskowe
bylo najwazniejszym elementem patriotycznego wychowania mlodziezy. Dosc
wspomniec Towarzystwo Gimnastyczne "Sokol", organizacje strzelecka,
harcerstwo. Szkolenie wojskowe nie przynosi szkody, jesli dotyczy osob,
ktore tego chca. PT p. Zbigniew Adamkiewicz pisze: "nie spotkalem
nikogo, kto by dostal takiego (za przeproszeniem) pierdolca, zeby gnac
osiemdziesiat kilometrow dziennie w mundurku, z plecakiem i
kalasznikowem (karabin AK 47) na plecach", a ja chcialbym zapytac - a
widzial Pan kogos, kto dostal takiego pierdolca, ze zamiast siedziec w
cieplym domku wlazi na 7 000 mnpm, przyplacajac to rozedma pluc i utrata
wszystkich palcow u nog? Kazde wyzwanie rzucone swoim mozliwosciom
pozytywnie ksztaltuje osobowosc. Moze wiec pozwolimy ludziom bawic sie w
taki sposob, na jaki maja ochote.
Na zakonczenie jeszcze jedna mysl. Nie jestem - i nigdy nie bylem -
harcerzem, ale wydaje mi sie, ze porownanie przez PT p.
ozyrysek@friko4.onet.pl harcerstwa do Hitlerjugend, to lekkie naduzycie.
No, ale nie mnie sie o to obrazac.
Pozdrawiam
Marcin Morawski
http://www.netservice.com.pl/survival
Jest juz listopadowa aktualizacja mojego serwisu
Szczegolnie polecam strony
http://www.netservice.com.pl/survival/law.htm
http://www.netservice.com.pl/survival/camo.htm
Pozdrawiam
Marcin
polecamy strony www Marcina Morawskiego - go╢µ "zna siΩ na rzeczy" (wyt│uszczenia adres≤w s▒ nasze).Subject:
od High Towera
Date:
Tue, 26 Oct 1999 02:21:05 +0200
From:
"High Tower"
To:
Cze╢µ
To naprawdΩ smutna wiadomo╢µ. We mnie rodzi siΩ bunt na wie╢µ o
ka┐dej "bezsensownej" ╢mierci, szczeg≤lnie ╢mierci m│odego cz│owieka.
Byµ mo┐e zastanawia
ciΩ " ". Mimo tego, i┐ jestem m│ody to wiele razy spotyka│em siΩ z
podobnymi przypadkami (╢mierci m│odej osoby z r≤┐nych przyczyn). Zawsze
gdy takie zdarzenie
dotyczy kogo╢ znajomego to nasze odczucia s▒ silniejsze. ªmiem twierdziµ
┐e rosn▒ z sze╢cianem blisko╢ci tej osoby. Za ka┐dym razem pr≤bujΩ sobie
wyja╢niµ, ┐e ta
╢mierµ, rodz▒ca we mnie tyle buntu, jest byµ mo┐e potrzebna innym
ludziom (tak┐e mi) aby mogli zobaczyµ wiΩcej ni┐ widz▒, aby mogli
zastanowiµ siΩ nad swoim
w│asnym ┐yciem. I tu zadajΩ sobie pytanie: Dlaczego mnie to dotyka,
przecie┐ ja potrafiΩ zastanawiaµ sie nad sob▒ i bez tego?
Domy╢lam siΩ (choµ mo┐e b│Ωdnie), ┐e bierzesz to jako pora┐kΩ
wychowawcz▒. Nie pozna│em CiΩ zbyt dobrze na "Pustynnej Burzy", lecz
s▒dzΩ te┐ po tekstach z
twoich stron www, my╢lΩ, ┐e zrobi│e╢ wszystko co w twojej ludzkiej mocy
by│o mo┐liwe aby uchroniµ tych ch│opc≤w. Mam niejakie pojΩcie o pracy z
m│odzie┐▒. Je┐dzi│em
na obozy harcerskie jako instruktor. Wiem, ┐e nie mogΩ por≤wnywaµ
naszych do╢wiadcze±, ale chcΩ tylko powiedzieµ, ┐e wiem jak mo┐esz siΩ
czuµ.
Du┐o mniej intensywnie, ale te┐ bezwzglednie uczy mnie ┐ycia
uczelnia. W chwilach zwi▒tpienia i za│amania zawsze znalaz│a siΩ osoba,
kt≤ra powiedzia│a, ┐e jest ze
mn▒ w moich problemach. Mam nadziejΩ ┐e je╢li nie tre╢µ, to sam fakt
napisania listu doda Ci otuchy. My╢lΩ ┐e dobry B≤g nie pozwoli│by na to,
gdyby to nie przynios│o
dobrego innym ludziom. Byµ mo┐e za parΩ lat dopiero. Trudno mi, ale
wierzΩ ┐e to nie jest bezsensowna smierµ. Nie wolno nam przej╢µ nad tym
do porz▒dku dziennego.
ale te┐ nie wolno pozwoliµ na opanowanie nas przez nasze zmartwienia.
Przepraszam za wszyskie niedoskona│o╢ci w li╢cie i mam nadziejΩ, ┐e
nie urazi│ CiΩ on
Krzysztof Szachniewicz
High Tower
tower@zeus.polsl.gliwice.pl
-------------------------------
Subject:
Re: od High Towera
Date:
Tue, 26 Oct 1999 16:14:49 +0200
From:
"Krzysztof J. Kwiatkowski"
To:
High Tower
DziΩki Ci za list.
PiszΩ Ci odpowied╝ po raz drugi, bo pierwsz▒ straci│em naciskaj▒c jakie╢
przypadkowe klawisze. W╢ciek│em siΩ na to, bo w│o┐y│em w pisanie kupΩ
emocji i refleksji...
Teraz bΩdzie to trochΩ inne, ale s▒dzΩ, ┐e uda mi siΩ oddaµ wszystko
tak, jak zamierza│em.
DziΩkujΩ Ci zatem za list, kt≤ry okaza│ siΩ takim, jakiego pragn▒│em.
Pisa│em przedtem (w niewys│anym li╢cie!), ┐e jestem ju┐ zbyt "du┐ym
ch│opcem" by nie radziµ sobie ze stresem, ale takim radzeniem sobie jest
- pardon za wyra┐enie - wymuszanie od innych s│uchania i wsp≤│czucia.
Twoja odpowiedƒ pokaza│a, ┐e "zda│e╢ egzamin", bo w li╢cie by│o sporo
wywa┐onych emocji, czu│o siΩ jaki╢ Tw≤j w│asny stosunek do wydarzenia,
list nie by│ jedynie zdawkowymi kilku s│owami...
ChcΩ Ci jeszcze wyja╢niµ sk▒d we mnie takie poruszenie. Powiem kr≤tko i
cynicznie: ╢mierµ to ╢mierµ. Oswoi│em siΩ z ni▒ jako 14-latek chory na
serce, le┐▒cy w szpitalu i ┐egnaj▒cy w nocy tych, z kt≤rymi za dnia
mo┐na by│o pogadaµ i pograµ w tysi▒ca. Moja w│asne ╢mierµ ju┐ siΩ wtedy
odby│a. St▒d mam do niej szczeg≤lnie bliski stosunek i... du┐y szacunek.
ªmierµ drobnego trzynastolatka, p│owow│osego, naiwnego dziecka,
nast▒pi│a na skutek pobicia przez koleg≤w. Jeden trzyma│, drugi bi│. Bi│
za to, ┐e Rafa│ nie chcia│ wsp≤lnie obrobiµ jakiego╢ przechodnia. Bi│
butelk▒ od piwa po g│owie. Kiedy butelka pΩk│a - jeszcze pokaleczy│,
suwaj▒c szk│em po twarzy i po brzuchu.
Rafa│ spΩdzi│ piΩµ dnie w szpitalu. Potem wr≤ci│ do swojej grupy w
o╢rodku wychowawczym. Kiedy umar│ trzeciego dnia w nocy, niekt≤rych
moich koleg≤w by│o staµ na mrukniΩcie "szkoda". Powiedzia│em, ┐e szkoda
to jest wtedy, gdy st│ukΩ szklankΩ. Niekt≤rzy potrafili domruczeµ, ┐e w
ko±cu jednego lumpa mniej...
NastΩpnego dnia wychowankowie mieli pojechaµ na wycieczkΩ do Lichenia.
Na apelu wieczornym w dniu ╢mierci Rafa│a by│o mo┐na wyczuµ og≤lne
podniecenie. Nic dziwnego. Tylko ┐e koleg≤w-wychowawc≤w staµ by│o
jedynie na poinformowanie, ┐e "jutro wycieczka i b▒dƒcie rano
przygotowani na wyjazd". Odezwa│em siΩ w ko±cu, ┐e zabrak│o w szerego
jednego ch│opca, i ju┐ go nie bΩdzi, ┐eby pomy╢leli o tym nazajutrz
bΩd▒c w ╢wi▒tyni. Zaleg│a cisza.
Zrobi│em te┐ spotkanie z moj▒ grup▒. Chyba jedyny porozmawia│em na ten
temat, temat ╢mierci ch│opca. Powiedzia│em te┐, ┐e je╢li ktokolwiek z
moich ch│opak≤w u╢miechn▒│ siΩ wcze╢niej do Rafa│a, lbo by│ dla niego
mi│y, wie co teraz ma odczuwaµ. Tak samo wie ten, kto dokucza│ Rafa│owi
- jak niekt≤rzy inni...
Ch│opcy spytali mnie, jak post▒pi│bym wtedy, w nocy, kiedy Rafa│ poczu│
siΩ ƒle... Okaza│o siΩ, ┐e ch│opiec p│aka│ w ci▒gu dnia na b≤l g│owy.
Dosta│ tabletkΩ. Wychowawca nocny us│yszawszy, ┐e Rafa│ le┐y blady i
wymiotuje, odpar│ "pewnie siΩ czego╢ na┐ar│..."
Dwie godziny p≤ƒniej Rafa w agonii by│ wieziony karetk▒ do szpitala.
Mimo ranimacji...
Teraz ch│opcy potrafi▒ budziµ siΩ w nocy z krzykiem, ┐e Rafa│ pochyla│
siΩ nad swoim │≤┐kiem. A niekt≤rzy wychowawcy strasz▒: "uwa┐aj,
przyjdzie Rafa│!" - kupa rado╢ci...
Pozw≤l, ┐e Tw≤j list i moj▒ odpowiedƒ umieszczΩ na mojej stronie.
****************************************************
"A Mistrz u╢miechn▒│ siΩ, otuli│ p│aszczem i odszed│. Widzia│em
zamykaj▒ce siΩ za nim strugi deszczu.
Tylko te m▒dre oczy pozosta│y przede mn▒ i dostrzeg│em w nich odpowiedƒ:
'Przetrwasz sam!' "
****************************************************
Krzysztof J. Kwiatkowski - http://www.survival.infocentrum.com
Subject:
Survival jest OK!
Date:
Sun, 17 Sep 1999 21:10:03 +0200
From:
"Gary"
To:
krisek@infocentrum.com
Otoz to!
Kiedy sie widzi strone www.survival.infocentrum.com, wtedy dopiero mozna
zgodzic sie, ze survival ma sens. Kiedy przeczyta sie "Survival po
polsku" - mozna smialo powiedziec, ze ma sie chec na bycie fanem
survivalu. O to chodzi!
Rozsadni ludzie widzac przesycenie rodzimej atmosfery agresja,
cwaniactwem i glupota, patrza z prawdziwym niepokojem na survival
uprawiany przez grupy paramilitarne. Niby wszystko wydaje sie w
porzadku: mowi sie o "Strzelcu", o "Sokole", o obronnosci kraju, a
jednak dreszcz po grzbiecie przechodzi, kiedy juz sie ktos z bliska
przyjrzy temu wszystkiemu.
Jestem mlodym czlowiekiem i wiele przeszedlem w zyciu wzlotow i upadkow.
Mam za soba wiek szalenstw i bycia "rogata dusza", nigdy nie bylem
konformista. Stac mnie jeszcze jednak na troche szalenstwa, nie stalem
sie sztywniakiem. Ale nie opuscil mnie ani Bog ani rozsadek.
Znam z bliska losy obozu "Najemnik" prowadzonego przez Afgana. Ten oboz
nigdy nie powinien sie zdarzyc. Rodzice pozwalajacy jezdzic swoim
dzieciom na takie obozy sa IDIOTAMI. Rownie dobrze mogliby dac im do
zabawy worek granatow.
Niektorzy z tych, co byli na tym obozie przejrzeli na oczy. Wyjechali
wczesniej. Oczywiscie miano ich za mieczakow.
Takich obozow jest wiecej. Tyle na nich przetrwania ile sie zrobi pompek
albo ile sie naudaje dzielnego najemnika biegnacego z harkotem, by komus
przekluc serce albo spalic wioske. Przypomina mi jak pojawilo sie
"Wejscie Smoka" wszystkie podworka byly pelne Bruce'ow Lee.
"Survival po polsku" jest fantastyczna przeciwwaga dla survivalu
militarystycznego!!! Jest glosem Sokratesa wsrod wrzasku wodzow.
Dziekuje!
Gary