á1. Rozbitkowie. | á10. M│ode or│y. |
á2. Mniej ni┐ zero. | á11. Wilcze stado. |
á3. Ma│a wojna. | á12. Zabiµ strach. |
á4. Marchewkowe pole. | á13. PokrΩci│o mi siΩ w g│owie. |
á5. Zamki na Piasku. | á14. Wci▒┐ bardziej obcy. |
á6. Vademecum skauta. | á15. Zawsze tam gdzie Ty. |
á7. Kryzysowa narzeczona. | á16. Ta±cz g│upia ta±cz. |
á8. Minus 10 w Rio. | á17. Na co komu dzi╢. |
á9. Zostawcie Tytanica. |
Jan Borysewicz - guitar-martin acoustic Krzysztof Kieliszkiewicz - bass-oscar schmidt acustic
Janusz Panasewicz - vocal Andrzej úabΩdzki - guitar-ovation acustic Kuba Jab│o±ski - zildjiam cymbals
áRealizacja nagrania: Micha│ Targowski, Barbara Paw│owska
Redakcja nagrania: Jan Targowski, Maciej Pilarczyk
Koncert odby│ siΩ 17 grudnia 1994r. W Studiu S-1 Radia ú≤d╝ S.A.
Transmitowany by│ przez Radio ú≤d╝ S.A. i Program 2 TVP
1. Rozbitkowie.
Kochanie powiedz mi, ┐e mieszkasz na ulicy
Jest p≤╝no, kiedy idziesz spaµ
NaprawdΩ powiedz mi, nikt przecie┐ nas nie s│yszy
W hotelach nie ma dla nas miejsc
Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
W parku na │awce dobrze im
P≤jdziemy sobie gdzie╢ jak starzy lunatycy
ButelkΩ wina mam, ogrzejemy siΩ
Ja przecie┐ dobrze wiem, potrzeba ci s│odyczy
Ostatni▒ bramΩ zamkn▒│ nocny str≤┐
Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
W parku na │awce dobrze im
Kiedy dotykasz mnie nic wiΩcej siΩ nie liczy
I nie m≤w nic - dobrze jest jak jest
Zabierasz tylko p│aszcz i trochΩ tajemnicy
Jest wtorek - zrywam siΩ ze snu
Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
W parku na │awce dobrze im
Ta±cz▒ na g│owie - rozbitkowie
Lec▒ do g≤ry, lec▒ w d≤│
Ta±cz▒ Bogowie, co im powiesz
W parku na │awce dobrze im
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
Zaliczona matura na piΩµ
S▒ tacy - to nie ┐art
Dla kt≤rych jeste╢ wart
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
Zawodowi macherzy od losu
Specjali╢ci od ╢piewu i mas
Choµby╢ nie chcia│ i tak znajd▒ spos≤b
Na swej wadze po│o┐▒ nie raz
Choµ to fizyce w brew
Wskaz≤wka cofa siΩ
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
Zaliczona matura na piΩµ
S▒ tacy - to nie ┐art
Dla kt≤rych jeste╢ wart
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
3. Ma│a wojna.
Anio│owie je╢li tylko s▒
Kryj▒ siΩ w metalowych bunkrach
Takie listy szybko dr▒
Chc▒ mnie dzi╢, chc▒ mnie widzieµ jutro
Paru kumpli ju┐ tam jest
M≤wi▒, ┐e krzy┐yk piecze w usta
Nauczeni nie baµ siΩ
Tylko co╢ nie pozwala usn▒µ
Zawsze i╢µ - rozkaz, kt≤ry mam we krwi
Ma│▒ wojnΩ w sobie mieµ
Z ka┐dym z was walczyµ do utraty tchu
I bez z│≤w...
MogΩ zwaliµ ciebie z n≤g
Wrogu m≤j, co wykrzywiasz usta
Nie przepraszaj, tylko wsta±
Nigdy ju┐ nie zobaczysz lustra
Ludzie s▒ po to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi
Ludzie s▒...
Tacy s▒
Kto╢ zap│aci│ za tw≤j b≤l
Za szampana │yk
Od tej chwili bΩdziesz m≤j
Nie odwracaj siΩ
Patrz mi w oczy, patrz
Ludzie s▒ to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi
Ludzie s▒...
Ludzie s▒ to, ┐eby ┐yµ i ta±czyµ
Ludzie s▒ po to, ┐eby mogli walczyµ
Ludzie s▒ i nie bΩd▒ nigdy lepsi
Ludzie s▒ nie bΩd▒ nigdy lepsi
Ludzie s▒ nie bΩd▒ nigdy lepsi
Ludzie s▒ nie bΩd▒ nie, nie bΩd▒ nie
Nie bΩd▒ nie, nie, nie
Nie bΩd▒ nie, nie nie, nie nie
Marchewkowe pole ro╢nie wok≤│ mnie
W marchewkowym polu jak warzywo tkwiΩ
G│ow▒ na d≤│ zakopane niczym stru╢
Chcesz mnie spotkaµ, g│owΩ obok w ziemiΩ wpu╢µ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Marchewkowe o ogrodzie miewam sny
W marchewkowym stanie jest najlepiej mi
RosnΩ sobie do│em g│owa g≤r▒ naµ
Kto mi powie co siΩ jeszcze mo┐e staµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Wszystko siΩ mo┐e zdarzyµ
Jeste╢ idolem
Wielbi ciΩ t│um
Gdzie siΩ pojawisz s│ychaµ
Zdumionych g│os≤w szum
W porannej prasie widzisz
Codziennie swoj▒ twarz
Z mo┐nymi tego ╢wiata
O wielkie stawki grasz
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
Idziesz ulic▒
U╢miechasz siΩ
Skonstruowa│e╢ bombΩ
Skondensowan▒ ╢mierµ
Znasz datΩ i godzinΩ
Gdy ╢wiat siΩ zacznie baµ
Policja wszystkich kraj≤w
Rysopis tw≤j chce znaµ
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
Ta╢ma krΩci siΩ
Ty stoisz przy niej
Jeste╢ pionkiem w grze
K≤│kiem w maszynie
»yjesz w zamkach po╢r≤d chmur
Na ich wie┐ach
Nie chc▒c wiedzieµ ani czuµ
Dok▒d zmierzasz
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
Nie pamiΩtam od kiedy
Tak mnie nagle pokocha│ ╢wiat
Wyci▒gaj▒c wci▒┐ z biedy
Ca│▒ masΩ bezcennych rad
Ci▒gle kto╢ mnie poucza
Z r≤┐nych ambon i z r≤┐nych stron
Stale w uszach mi buczy
Jednostajny, piskliwy ton
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj, zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One te┐ kochaµ Ciebie chc▒
No╢ garnitur w niedzielΩ
Nie rwij jab│ek z nie swoich drzew
B▒d╝ pokorny jak ciele
Wygrasz wiΩcej gdy my╢lisz mniej
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj, zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One te┐ kochaµ ciebie chc▒
Nie ma dnia bez nauki od rana
Nie ma szansy ucieczki do aut
Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
Honorowo jak skaut
Ci▒gle gdzie╢ tam siΩ biedz▒
Zawsze chΩtni by pianΩ biµ
Tacy, co lepiej wiedz▒
Jak wypada poprawnie ┐yµ
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj, zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One te┐ kochaµ Ciebie chc▒
Nie ma dnia bez nauki od rana
Nie ma szansy ucieczki do aut
Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
Honorowo jak skaut
Mog│a╢ moj▒ byµ
Kryzysow▒ narzeczon▒
Razem ze mn▒ piµ
To co nam tu nawa┐ono
Mog│a╢ moj▒ byµ
Przy zg│uszonym odbiorniku
A┐ po blady ╢wit
S│uchaµ nowin i uderze±
Gaz
Nie jeden raz
Nie jeden raz
Nie jeden raz
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ co straci│a╢
Mog│a╢ moj▒ byµ
Kryzysow▒ narzeczon▒
Pomalutku ┐yµ
Tak jak nam tu naznaczono
Mog│a╢ moj▒ byµ
Jako╢ ze mn▒ przebiedowaµ
Zamiast ┐yczyµ mi
Na poczt≤wce nie wiadomo sk▒d
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ
Co straci│a╢
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ, nie
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ
Co straci│a╢
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ
Co to za dom
Mo┐e powie mi kto╢
Jakim cudem siΩ znalaz│em w nim
Wszystko tu jest, nawet dziecko i pies
Tylko nie ma okien ani drzwi
Nad g│ow▒ moj▒ kto╢ wyklei│ strop
Gazetami sprzed dwudziestu lat
Le┐▒c na wznak przed oczami mam
Z ekspresiaka wci▒┐ nag│≤wki dwa
Ech, du┐o bym da│
Gdybym prawdΩ choµ zna│
Ile czasu jestem w domu tym
Gdzie╢ spoza ╢cian
Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
Gitarowe solo Elvi Liee
Dziecko ma rok
D│ugie w│osy i wzrok
Pokerzysty gdy zak│ada blef
W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
Jakby siΩ do skoku czai│ lew
Minus 10 w Rio
WiΩc co to za dom, mo┐e powie mi kto╢
Ile czasu jestem w domu tym
Gdzie╢ spoza ╢cian
Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
Gitarowe solo Elvi Liee
Dziecko ma rok
D│ugie w│osy i wzrok
Pokerzysty gdy zak│ada blef
W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
Jakby siΩ do skoku czai│ lew
Minus 10 w Rio
Minus 10 w Rio
Ja wierzΩ, oni ta±cz▒ wci▒┐
Oni ┐yj▒ swoim ┐yciem
I dop│yn▒ tam gdzie chc▒
I wierze w ich podwodny ╢wiat
A orkiestra kt≤ra gra│a
Do tej chwili gra
PiΩkna aktorka
Mierzy koliΩ sw▒
Kelner siΩ potkn▒│
Pada twarz▒ w tort
Nieprawda, ┐e ju┐ nie ma ich
Oni p│yn▒, tylko wolniej
Tak jak wolno p│yn▒ sny
I nieprawda, nie znajdziecie ich
Tyle mil ju┐ przep│ynΩli
Tyle przeta±czyli dni
M│ody milioner
Dzi╢ zakocha│ siΩ
Bal ju┐ siΩ zacz▒│
Wszyscy ta±cz▒, wiΩc
Nie przerywajcie tego
Zostawcie Tytanica
Nie wyci▒gajcie go
Tam ci▒gle gra muzyka
A oni w ta±cu ╢ni▒
PiΩkna aktorka
M│ody milioner puka do jej drzwi
Pozw≤lcie im ╢niµ
Zostawcie Tytanica
Nie wyci▒gajcie go
Tam ci▒gle gra muzyka
A oni w ta±cu ╢ni▒
Niezatapialnie ╢ni▒
Nieosi▒galnie ╢ni▒
Nieosi▒galny, niezatapialny sen
Zostawcie Tytanica
Nie wyci▒gajcie go
Tam ci▒gle gra muzyka
A oni w ta±cu ╢ni▒
Zostawcie Tytanica
Nie wyci▒gajcie go
Tam ci▒gle gra muzyka
A oni w ta±cu ╢ni▒
Niezatapialnie ╢ni▒
Zostawcie Tytanica
Zostawcie Tytanica
Zostawcie Tytanica
Zostawcie Tytanica
10. M│ode or│y.
Ona by│a wod▒ - a on brzegiem pustych pla┐
Ma│e okrΩty - dzieci bez skaz
Ona by│a sztormem a on deszczem kt≤ry spad│
Dwoje na drodze - smaga│ ich wiatr
Ona jak talizman - on jak ch│opiec co siΩ
ba│
Jak m│ode or│y - ta±cz▒c w╢r≤d ska│
Nigdy nie wiedzieli czym to mo┐e sko±czyµ siΩ
Byli tak dumni - nie znali siΩ
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode lwy
Tak jak ja i ty - kochali siΩ
Jak woda i ogie±, jak cnota i grzech
Czasami tylko gubili siΩ
Wci▒┐ nienasyceni - kt≤┐ m≤g│ z│apaµ taki lot
Ci▒gle spragnieni, spragnieni bo:
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode lwy
Tak jak ja i ty - kochali siΩ
Kochali siΩ
Czy widzisz tΩ zgrajΩ, tych ludzi te psy
To polowanie, to nie s▒ ju┐ sny
Ona by│a wod▒ - on wodΩ tΩ pi│
Razem sp│oszeni - razem bez si│
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode lwy
Tak jak ja i ty
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
Tak jak m│ode or│y...
11. Wilcze stado.
WstajΩ rano liczΩ siano
Czy zosta│o mi na chleb
Wczoraj w barze rabarbarze
Zobaczy│em kumpli trzech
By│o wino wiecz≤r p│yn▒│
Fanki w szklanki la│y nam
Po dw≤ch nocach w moich oczach
Chi±sk▒ flagΩ jeszcze mam
My╢lΩ sobie co ja zrobiΩ
Nie mam si│y dzisiaj graµ
ZdejmΩ spodnie i przytomnie
Z wilczym stadem pognam w las
12. Zabiµ strach.
W≤z, kt≤ry czeka ju┐
Czarny jest
Z pod│ogi zmyli kurz,
Czarn▒ krew
A ty le┐ysz sobie jak ╢ciΩta r≤┐a
Bledsza od poduszki na kt≤rej ╢pisz
S│yszΩ jak z ust do ust
Kr▒┐y szept
Kto╢ do pokoju wni≤s│ czarny bez
CzujΩ jak drΩtwiej▒ koniuszki palc≤w
Kt≤re w│a╢nie dzi╢
Mog│y pie╢ciµ mnie
Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ
Nie ka┐dy prawo ma rano wstaµ
Z ca│kiem niewinnych chmur
Spada deszcz
Harley`i d│ugi sznur -
Chrom i czer±
Przeci▒g nagle zadar│ twoj▒ sukienkΩ
Bia│a sk≤ra ud
Podnieci│a mnie
Co trzeba zrobiµ by zabiµ strach
Ta chwila czasem za d│ugo trwa
Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ
Nie ka┐dy prawo ma rano wstaµ
Co trzeba zrobiµ by zabiµ strach
Ta chwila czasem za d│ugo trwa
Ci kt≤rzy maj▒ do╢µ - id▒ spaµ
13. PokrΩci│o mi siΩ w g│owie.
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od
dat
Mo┐e wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ ja czy ╢wiat
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
PokrΩci│o nam siΩ w g│owie od wydarze± i
od dat
Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ my czy ╢wiat
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
KrΩci nam siΩ w g│owie
S▒ dni, kiedy m≤wiΩ "do╢µ"
»yjΩ chyba sobie sam na z│o╢µ
Wci▒┐ gram, ╢piewam, jem i ╢piΩ
Tak naprawdΩ jednak nie ma mnie
Wci▒┐ jestem obcy
Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
Wci▒┐ jestem obcy
Wci▒┐ bardziej obcy wam
I sobie sam
Kto╢ zn≤w wczoraj m≤wi│ mi
Trzeba przecie┐ kochaµ co╢, by ┐yµ
Mieµ gdzie╢ jaki╢ w│asny l▒d
Choµby o te dziesiΩµ godzin st▒d
Wci▒┐ jestem obcy
Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
Wci▒┐ jestem obcy
Wci▒┐ bardziej obcy wam
I sobie sam
ZamieniΩ ka┐dy oddech
W niespokojny wiatr
By zabra│ mnie z powrotem
Tam gdzie masz sw≤j ╢wiat
Posk│adam wszystkie szepty
W jeden ciep│y krzyk
»eby znalaz│ CiΩ a┐ tam
Gdzie pochowa│a╢ sny
Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
Nie pytaj mnie o jutro
To za tysi▒c lat
P│yniemy bia│▒ │≤dk▒
W niezbadany czas
Posk│adam nasze szepty
W jeden ciep│y krzyk
By ju┐ nie uciek│y nam
By wysuszy│y │zy
Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
Ju┐ teraz wiem, ┐e dni s▒ tylko po to
By do Ciebie wracaµ ka┐da noc▒ z│ot▒
Nie znam s│≤w, co maj▒ jaki╢ wiΩkszy sens
Je╢li tylko jedno, jedno tylko wiem
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
Budziµ siΩ i chodziµ spaµ we w│asnym
niebie
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
»egnaµ siΩ co ╢wit i wracaµ zn≤w do Ciebie
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
Budziµ siΩ i chodziµ spaµ we w│asnym niebie
Byµ tam, zawsze tam gdzie Ty
Zawsze tam
Zawsze tam gdzie ty
Zawsze tam gdzie ty
Zawsze tam gdzie ty
Zawsze tam gdzie, gdzie ty
Zawsze tam gdzie
Zawsze tam
U Maksyma w Gdyni
Zn≤w CiΩ widzia│ kto╢
Sypa│ zielonymi
Mahoniowy go╢µ
Bony M zagra│o
Kelner zgi▒│ siΩ w p≤│
Potem odjecha│o
Z│ote BMW
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Sama tego chcia│a╢
Pewnie co╢ by│ wart
Zap│acony cia│em
Kolorowy slajd
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Czasem tak dla hecy
LubiΩ patrzeµ jak
Coraz bli┐ej ╢wiecy
Ruda kr▒┐y µma
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
17. Na co komu dzi╢.
Sta│a pod ╢cian▒ s▒cz▒c kakao
Kapela ciΩ│a walca na sze╢µ
Spyta│em skromnie "czy p≤jdziesz do mnie"
KiwnΩ│a g│ow▒ zgadzaj▒c siΩ:
Trzeba zawsze ┐yµ biegn▒c▒ chwil▒
Na co komu dzi╢ wczorajszy dzie±
Topi│em smutki w butelce w≤dki
Obok Japo±czyk do lustra pi│
Pytam ┐≤│tego: "powiedz dlaczego te┐ jeste╢
smutny?"
On na to mi:
Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
Po co dalej piµ to samo piwo
Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz
Chcia│em byµ sob▒
Za wielk▒ wod▒
Na czekoladΩ poczu│em chΩµ
By│a namiΩtna, bardzo nieletnia
I dobrze zna│a refrenu sens
Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
Po co dalej piµ to samo piwo
Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz
Spotka│em narzeczon▒
Tak▒ ze szkolnych lat
Pr≤bowali╢my mocno
By taniec naszych cia│
Rozgrza│a jaka╢ iskra
Na co komu dzi╢ wczorajsza mi│o╢µ
Na co komu dzi╢ wczorajszy sen
Po co dalej piµ to samo piwo
Kiedy czujesz ┐e ulecia│ gaz
Na co komu dzi╢
Na co komu dzi╢