á1. Minus 10 w Rio. | 10.á Wci▒┐ bardziej obcy. |
á2. Ma│a Lady Pank. | á11. Vademecum skauta. |
á3. Mniej ni┐ zero. | á12. Moje Kilimand┐aro. |
á4. Kryzysowa narzeczona. | á13. Raport z N. |
á5. Fabryka ma│p. | á14. Rysunkowa postaµ. |
á6. PokrΩci│o mi siΩ w g│owie. | á15. Sly. |
á7. Du du. | á16. This is only rock`n`roll. |
á8. Zak│≤cenie porz▒dku. | á17. Ta±cz g│upia ta±cz. |
9. Zamki na piasku. | á18. Minus 10 w Rio (unreleased version) |
S│owa Jan Borysewicz - gitara Jan Panasewicz - vocal,
Edmund Stasiek - gitara Pawe│ M╢cis│awski - bas Jaros│aw Szlagowski - drums
Co to za dom
Mo┐e powie mi kto╢
Jakim cudem siΩ znalaz│em w nim
Wszystko tu jest, nawet dziecko i pies
Tylko nie ma okien ani drzwi
Nad g│ow▒ moj▒ kto╢ wyklei│ strop
Gazetami sprzed dwudziestu lat
Le┐▒c na wznak przed oczami ma
Z ekspresiaka wci▒┐ nag│≤wki dwa
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santra`fe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Ech, du┐o bym da│
Gdybym prawdΩ choµ zna│
Ile czasu jestem w domu tym
Gdzie╢ spoza ╢cian
Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
Gitarowe solo Elvi Liee
Dziecko ma rok
D│ugie w│osy i wzrok
Pokerzysty gdy zak│ada blef
W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
Jakby siΩ do skoku czai│ lew
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Co to za dom mo┐e powie mi kto╢
Nie pytaj jej o nic nie odpowie Ci
Nie pytaj jak min▒│ ca│y tydzie± z│y
W szkole, w domu wci▒┐ to samo
»e czasami chce siΩ wyµ
Sam pomy╢l jak d│ugo mo┐na w cnocie ┐yµ
Z pi▒tku na sobotΩ
Idzie raz wabank
Zab│▒kany motyl
Ma│a Lady Pank
We w│osach paciorki i niebieskie brwi
Z│ocona szuletka w trawie kurtki l╢ni
Po koncercie, pod hotelem jak uparty czeka psiak
A┐ Idol z gitar▒ wreszcie da jej znak
Z pi▒tku na sobotΩ
Idzie raz wabank
Zab│▒kany motyl
Ma│a Lady Pank
Z pi▒tku na sobotΩ
Idzie raz wabank
Zab│▒kany motyl
Ma│a Lady Pank
Ma│a Lady Pank
Ma│a Lady Pank
Ma│a Lady Pank
Ma│a Lady Pank
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
Zaliczona matura na piΩµ
S▒ tacy - to nie ┐art
Dla kt≤rych jeste╢ wart
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
Zawodowi macherzy od losu
Specjali╢ci od ╢piewu i mas
Choµby╢ nie chcia│ i tak znajd▒ spos≤b
Na swej wadze po│o┐▒ nie raz
Choµ to fizyce w brew
Wskaz≤wka cofa siΩ
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
My╢lisz mo┐e ┐e wiΩcej co╢ znaczysz
Bo masz rozum, dwie rΩce i chΩµ
Twoje miejsce na ziemi t│umaczy
Zaliczona matura na piΩµ
S▒ tacy - to nie ┐art
Dla kt≤rych jeste╢ wart
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
Mniej ni┐ zero
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
O, O, O, O
Mog│a╢ moj▒ byµ
Kryzysow▒ narzeczon▒
Razem ze mn▒ piµ
To co nam to nawa┐ono
Mog│a╢ moj▒ byµ
Przy zg│uszonym odbiorniku
A┐ po blady ╢wit
S│uchaµ nowin i uderza±
Gaz
Nie jeden raz
Nie jeden raz
Nie jeden raz
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ co straci│a╢
Mog│a╢ moj▒ byµ
Kryzysow▒ narzeczon▒
Pomalutku ┐yµ
Tak jak nam to naznaczono
Mog│a╢ moj▒ byµ
Jako╢ ze mn▒ przebiedowaµ
Zamiast ┐yczyµ mi
Na poczt≤wce nie wiadomo sk▒d
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ
Co straci│a╢
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ
Mog│a╢ moj▒ byµ
Zamiast ┐yczyµ mi
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Weso│ych ╢wi▒t
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy nie dowiesz siΩ
Co straci│a╢
Mog│a╢ byµ ju┐ na dnie
A nie by│a╢
Nigdy, nigdy nie dowiesz siΩ
Kto╢ │apie mnie i zaciska palce
Na gardle tak, ┐e a┐ tracΩ dech
Zabijam go po morderczej walce
BudzΩ siΩ i gdzie ju┐ jestem wiem
Fabryka ma│p, fabryka ps≤w
Rezerwat dzikich stworze±
Zajad│ych ta, ┐e nawet B≤g
I B≤g im nie pomo┐e
Miliony g│≤w, │ap w pazury zbrojnych
Gotowych do walk o byle co
Dooko│a wre stan totalnej wojny
Zabijam siΩ to jedyny sport
Fabryka ma│p, fabryka ps≤w
Rezerwat dzikich stworze±
Zajad│ych ta, ┐e nawet B≤g
I B≤g im nie pomo┐e
Nie pomo┐e
Nie pomo┐e
Gdzie spojrzΩ dooko│a d┐ungla
Gdzie spojrzΩ dooko│a d┐ungla
D┐ungla, d┐ungla
Otwieram drzwi zn≤w dzie± jak co dzie±
Dono╢ny huk stu i wiΩcej dzia│
Co╢ dzieje siΩ wci▒┐ na bliskim wschodzie
Za progiem zn≤w m≤j normalny ╢wiat
Fabryka ma│p, fabryka ps≤w
Rezerwat dzikich stworze±
Zajad│ych ta, ┐e nawet B≤g
I B≤g im nie pomo┐e
Fabryka ma│p, fabryka ps≤w
Rezerwat dzikich stworze±
Zajad│ych ta, ┐e nawet B≤g
I B≤g im nie pomo┐e
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
Co╢ siΩ pokrΩci│o
PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od
dat
Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ ja czy ╢wiat
PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od
dat
Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ ja czy ╢wiat
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od
dat
Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ ja czy ╢wiat
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
KrΩci mi siΩ w g│owie
PokrΩci│o mi siΩ w g│owie od wydarze± i od
dat
Niech mi wreszcie kto╢ odpowie
Kto zwariowa│ ty czy ╢wiat
Jaki╢ m▒dry kt≤ry ┐ycie zna│ mia│
powiedzieµ ┐e
»e nie z ka┐dej m▒ki choµ byµ chcia│ zawsze bΩdzie chleb
Nie wystarczy oraµ ani siaµ, goniµ resztk▒ si│
Trzeba jeszcze dobry przepis znaµ ┐eby skutek by│
Skutek by│
Du du du┐o du┐o nas
I wiΩcej bΩdzie wnet
Du du jest i piec i gaz
A skutk≤w jako╢ niet
Coraz wiΩksza szynka p│ynie z ust dziki
ro╢nie smak
Tylko na to ┐eby chlebek r≤s│ wci▒┐ pomys│u brak
Chocia┐ siΩ pojawia raz po raz taki co ju┐ wie
Jednak w ko±cu wci▒┐ wystaje nam wielkie go│e D
Go│e D
Du du du┐o du┐o nas
I wiΩcej bΩdzie wnet
Du du jest i piec i gaz
A skutk≤w jako╢ niet
Du du du┐o du┐o nas
I wiΩcej bΩdzie wnet
Du du jest i piec i gaz
A skutk≤w jako╢ niet
Du du du┐o du┐o nas
I wiΩcej bΩdzie wnet
Du du jest i piec i gaz
A skutk≤w jako╢ niet
Instrumentalna wersja
Jeste╢ idolem
Wielbi ciΩ t│um
Gdzie siΩ pojawisz s│ychaµ
Zdumionych g│os≤w szum
W porannej prasie widzisz
Codziennie swoj▒ twarz
Z mo┐nymi tego ╢wiata
O wielkie stawki grasz
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
Idziesz ulic▒
U╢miechasz siΩ
Skonstruowa│e╢ bombΩ
Skondensowan▒ ╢mierµ
Znasz datΩ i godzinΩ
Gdy ╢wiat siΩ zacznie baµ
Policja wszystkich kraj≤w
Rysopis tw≤j chce znaµ
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
Ta╢ma krΩci siΩ
Ty stoisz przy niej
Jeste╢ pionkiem w grze
K≤│kiem w maszynie
»yjesz w zamkach po╢r≤d chmur
Na ich wie┐ach
Nie chcΩ wiedzieµ ani czuµ
Dok▒d zmierzasz
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
Zamki na piasku
Gdy pe│no w szkle
Poranna witaj zmiano
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
To ┐ycie twe
S▒ dni, kiedy m≤wiΩ "do╢µ"
»yjΩ chyba sobie sam na z│o╢µ
Wci▒┐ gram, ╢piewam, jem i ╢piΩ
Tak naprawdΩ jednak nie ma mnie
Wci▒┐ jestem obcy
Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
Wci▒┐ jestem obcy
Wci▒┐ bardziej obcy wam
I sobie sam
Kto╢ zn≤w wczoraj m≤wi│ mi
Trzeba przecie┐ kochaµ co╢, by ┐yµ
Mieµ gdzie╢ jaki╢ w│asny l▒d
Choµby o te dziesiΩµ godzin st▒d
Wci▒┐ jestem obcy
Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
Wci▒┐ jestem obcy
Wci▒┐ bardziej obcy wam
I sobie sam
Wci▒┐ jestem obcy
Zupe│nie obcy tu - niby wr≤g
Wci▒┐ jestem obcy
Wci▒┐ bardziej obcy wam
I sobie sam
Obcy, obcy, obcy
Nie pamiΩtam od kiedy
Tak mnie nagle pokocha│ ╢wiat
Wyci▒gaj▒c wci▒┐ z biedy
Ca│▒ mas▒ bezcennych rad
Ci▒gle kto╢ mnie poucza
Z r≤┐nych ambon i z r≤┐nych stron
Stale w uszach mi buczy
Jednostajny piskliwy ton
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One tez kochaµ Ciebie chc▒
Masz garnitur w niedziele
Nie rwij jab│ek nie swoich drzew
B▒d╝ pokorny jak ciele
Wygrasz wiΩcej gdy my╢lisz mniej
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One tez kochaµ Ciebie chc▒
Nie ma dnia bez nauki od rana
Nie ma szansy ucieczki do aut
Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
Honorowo jak skaut
Ci▒gle gdzie╢ tam siΩ wiedz▒
Zawsze chΩtnie by pianΩ piµ
Tacy co lepiej wiedz▒
Jak wypada poprawnie ┐yµ
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One tez kochaµ Ciebie chc▒
Nie ma dnia bez nauki od rana
Nie ma szansy ucieczki do aut
Trzeba │ykaµ to mas│o ma╢lane
Honorowo jak skaut
Szanuj czas i pieni▒dz
ZΩby myj zbieraj z│om
Dobry b▒d╝ dla zwierz▒t
One tez kochaµ Ciebie chc▒
Pogas│y ╢wiat│a sceny po plecach klepie
kto╢
W kieliszku ju┐ siΩ pieni na Rock&Rol Howk
Wieczorek siΩ zaczyna balanga w klubie Bard
A zaraz potem fina│ niestety zn≤w ten sam
Za oknem skoro ╢wit Kilimand┐aro
Wyrasta co dzie± mi Kilimand┐aro
Do g≤ry parΩ mil Kilimand┐aro
Najbardziej suchy szczyt Kilimand┐aro
Sahara siΩ rozci▒ga gdzie spojrzeµ wzd│u┐
i wszerz
Awaria w wodoci▒gach zn≤w wodΩ zamkn▒│ cieµ
Zapyta│ bym z ochot▒ do samych rajskich bram
»eby zapytaµ o to czy piwo daj▒ tam
Za oknem skoro ╢wit Kilimand┐aro
Wyrasta co dzie± mi Kilimand┐aro
Do g≤ry parΩ mil Kilimand┐aro
Najbardziej suchy szczyt Kilimand┐aro
Za oknem skoro ╢wit Kilimand┐aro
Wyrasta co dzie± mi Kilimand┐aro
Do g≤ry parΩ mil Kilimand┐aro
Najbardziej suchy szczyt Kilimand┐aro
Za oknem skoro ╢wit Kilimand┐aro
Wyrasta co dzie± mi Kilimand┐aro
Do g≤ry parΩ mil Kilimand┐aro
Najbardziej suchy szczyt Kilimand┐aro
Zerwa│em siΩ nad ranem w mie╢cie dajmy na to
N
Po╢r≤d tysi▒ca takich samych miast
Dono╢ny │oskot na ulicy nagle obudzi│ mnie
Jakby kto╢ z nieba str▒ci│ worek gwiazd
Za oknem w dole co minutΩ wielki przebiega│ t│um
Gonili jedni drugich z ca│ych si│
Proporce l╢ni│y bΩbny bi│y ludzie wzniecali szum
A ka┐dy ile pary w p│ucach wy│
Chip chip chip hura hura
My tak ca│a reszta z│a
Chip chip chip hura hura
B≤g wie kto kuracje ma
Najpierw ma±kutom praworΩczni przysolili ┐e
hej
A potem t│um brunet≤w rudych la│
Fani muzyki zwarli szyki przeciw g│uchym jak pie±
A ka┐dy z nich siΩ openta±czo dar│
Chip chip chip hura hura
My tak ca│a reszta z│a
Chip chip chip hura hura
B≤g wie kto kuracje ma
Wyszed│em ┐eby kupiµ na ╢niadanie jajko i
chleb
I nie zd▒┐y│em nawet zmΩczyµ n≤g
PamiΩtam tylko ┐e dosta│em nagle od ty│u w │eb
Kto╢ krzycza│ kiedy ca│owa│em bruk
Chip chip chip hura hura
My tak ca│a reszta z│a
Chip chip chip hura hura
B≤g wie kto kuracje ma
Chip chip chip hura hura
My tak ca│a reszta z│a
Chip chip chip hura hura
B≤g wie kto kuracje ma
Dorysowa│ mi kto╢ nowy nos
Inna twarz i parΩ cudzych r▒k
Potem bezlito╢nie gumk▒ star│
To co by│o moim w│asnym ja
Wzi▒│ za ko│nierz i przyszpili│ mnie
Do brystolu z malowanym t│em
Od tej pory nigdy nie wiem sam
NaprawdΩ nie wiem co robiµ, co robiµ mam
Czy to ju┐ tak zawsze ma pozostaµ
Czuje siΩ jak rysunkowa postaµ
Kim by│ ten go╢µ co na pomys│ wpad│
By mi na z│o╢µ dooko│a zafundowaµ
Z papieru, z papieru ╢wiat
Karz▒ mi bajkow▒ drog▒ i╢µ
Z papierowym smokiem wci▒┐ siΩ biµ
W domach na papierze mieszkaµ i spaµ
Kartonowy ksiΩ┐yc z nieba kra╢µ
O losie, o losie po nie swoim ci▒gle biorΩ nosie
Z tej krainy papierowych serc
Choµ siΩ staram nie mogΩ, nie mogΩ zbiec
Czy to ju┐ tak zawsze ma pozostaµ
Czuje siΩ jak rysunkowa postaµ
Kim by│ ten go╢µ co na pomys│ wpad│
By mi na z│o╢µ dooko│a zafundowaµ
Z papieru, z papieru ╢wiat
Z papieru ╢wiat, z papieru ╢wiat
Czy to tak ma pozostaµ
Wci▒┐ rysunkowa postaµ
Wci▒┐ rysunkowa postaµ
U Maksyma w Gdyni
Zn≤w CiΩ widzia│ kto╢
Sypa│ zielonymi
Mahoniowy go╢µ
Bony M zagra│o
Kelner zgi▒│ siΩ w p≤│
Potem odjecha│o
Z│ote BMW
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Sama tego chcia│a╢
Pewnie co╢ by│ wart
Zap│acony cia│em
Kolorowy slajd
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Czasem tak dla hecy
LubiΩ patrzeµ jak
Coraz bli┐ej ╢wiecy
Ruda kr▒┐y µma
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Ta±cz g│upia ta±cz swoim ┐yciem siΩ baw
Wprost na spotkanie ognia leµ
Ta±cz g│upia ta±cz wielki bal sobie spraw
To wszystko co dzi╢ mo┐esz mieµ
Ta±cz g│upia ta±cz
Ta±cz g│upia ta±cz
Ta±cz g│upia ta±cz
Ta±cz g│upia ta±cz
18. MINUS 10 W RIO (unreleased version)
Co to za dom
Mo┐e powie mi kto╢
Jakim cudem siΩ znalaz│em w nim
Wszystko tu jest, nawet dziecko i pies
Tylko nie ma okien ani drzwi
Nad g│ow▒ moj▒ kto╢ wyklei│ strop
Gazetami sprzed dwudziestu lat
Le┐▒c na wznak przed oczami ma
Z ekspresiaka wci▒┐ nag│≤wki dwa
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santra`fe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Ech, du┐o bym da│
Gdybym prawdΩ choµ zna│
Ile czasu jestem w domu tym
Gdzie╢ spoza ╢cian
Gdy siΩ ws│uchaµ to gra
Gitarowe solo Elvi Liee
Dziecko ma rok
D│ugie w│osy i wzrok
Pokerzysty gdy zak│ada blef
W pokoju psa taka cisza wci▒┐ trwa
Jakby siΩ do skoku czai│ lew
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Minus 10 w Rio
D┐uma w Santrafe
Wszystko obok mija
Jak wariata sen
Co to za dom mo┐e powie mi kto╢